Liczba postów : 10
Join date : 24/05/2022
| Temat: Grey Wto Maj 24, 2022 7:48 pm | |
| Imie: Grey Wiek: Podaje że 21 lat Konstelacja: Rota Temporis Vision: Anemo Przynależność: Adventurers Guild Wygląd: Grey jest osóbką niewielką i drobno zbudowaną. Sięga wzrostem mniej więcej 1 m, przez co łatwo ją pomylić z dzieckiem, mimo że jest od nich znacznie starsza. Nie widać u niej mięśni i zdaje się być raczej słaba fizycznie. Blondynka, mająca krótkie włosy sięgające niewiele do szyi, bardziej rozczochranych. Jej twarz jest jeszcze mniejsza, ledwo można dostrzec jej nos oraz uszy. Posiada ściągnięte brwi, oczy ma jednak błękitne, wyrażające mądrość i czujność. Uważny obserwator z dobrym wzrokiem zaobserwuje jeszcze czasem w nich błysk przebiegłości, jakby wszystko odbywało się według jej myśli. Stara się nie wyrażać zbytnio uczuć i emocji, aczkolwiek może stracić panowanie w przypadku spotkania z bogiem, podwójnie jeśli on ją by jakoś rozpoznał. Większość jej odzienia jest koloru błękitnego, poza białą koszulą. Na głowie posiada beret, na ramionach narzutę, na pasie dwa ciemne paski opadające na sukienkę przypominającą płatki niezapominajki, a na stopach trzewiczki. Rzucające się w oczy są dwa dzwonki założone na nadgarstki, które jednak nie dzwonią. Charakter: Grey jest dość cynicznie nastawiona do świata. Co prawda jest w stanie normalnie funkcjonować, pozwalać na zawieranie przyjaźni a nawet pomoc innym, ale głównie chodzi o to aby pomóc przede wszystkim jej samej. Jej cele są dość zagmatwane i mało innym mówi poza tym że chce „poznać świat”, a w rzeczywistości chodzi o zebranie straconego przeznaczenia i sprowadzenie upadku na Celestię. Mimo dość moralnie niepewnego charakteru da się z nią dogadać. Nie okazuje ludziom swojej niechęci do nich i dba o swój PR – oczywiście tak długo jak ktoś wyjątkowo nie zajdzie jej za skórę. Żywi też wyjątkową niechęć do wszelkich bóstw i jeśli jest taka okazja, to na pewno zaatakuje takiego, byleby strącić go z jego wysokiej pozycji. Traktuje też swoje moce oraz możliwość ograniczonej manipulacji losem i zdolność interpretacji omenów jako narzędzia do osiągnięcia celu (co może spowodować pewien konflikt z Moną, gdyby doszło do spotkania – przyp. Grey). Historia: - Spoiler:
- Itatatatata… C-co się stało? Mruknął Bennet, wygrzebując się spod kamieni. Był w jakimś kompleksie ruin, ale totalnie nie przypominał takiego w którym był… Właściwie co tutaj robił… - Ah… Powoli jego pamięć zaczęła wracać. Przyjął zlecenie pozbycia się hirluców niedaleko Świątyni Tysiąca Wichrów. Udało mu się to zrobić, jednak w pewnym momencie zawiał mocny wiatr który sprawił że spadł w przepaść, a potem… Skończył tutaj? - Gdzie ja jestem? Hmmm… Gdy się rozejrzał, to nie zauważył niczego co by dawało światło poza jego Vision, jednak obok znajdowała się kawałek patyku… Czyżby należał do jednego z hirluców? Póki co użył mocy ognia aby rozpalić ten kij żeby stał się pochodnią, a następnie zaczął rozglądać się po okolicy. Totalnie to co tutaj było nie przypomniało żadnego miejsca które wcześniej zwiedził. Wyglądało to na jaskinię ze stalaktytogmitami czy coś takiego… Chociaż nie… To musiały być kolumny. Aczkolwiek tak bardzo już zatarte że przypominały one bardziej formacje skalne i gdyby nie to że ułożone były regularnie, a całe przejście miało kształt prostopadłościanu można byłoby pomyśleć, że znalazł się w jaskini… A skoro mowa o przejściu, to droga z tyłu była zawalona, więc pozostało tylko przeć do przodu… Uhhh, że też wpakował się w coś takiego… W dodatku był głodny… … W miarę gdy wchodził głębiej to skały stawały się coraz mniej wytarte i powoli kształtowały się w smukłą rzeźbę ruin. Nigdy ich wcześniej nie widział, zwłaszcza takich których elementy są częściowo zatarte przez działanie wiatru… Właśnie, mimo że teoretycznie to miejsce było zamknięte, czuł wiatr. Na pewno prowadziło to do wyjścia! Dlatego ruszył szybciej… Kompletnie nie zważając że nadepnął na jakąś płytę! - Are… UAAAW! Nagle komnata zaczęła się trząś, po czym w jego stronę zaczęła się toczyć kula. - CZEMU STAROŻYTNE RUINY MAJĄ DZIAŁAJĄCE PUŁAPKI!?! … .. . - Uff… Uff Po trzech kulach, pięciu kolcach z podłogi i jednym zapadającym się suficie (to było najgorsze) wreszcie trafił do miejsca w którym wiatr był najsilniejszy. Jednak nie było to wyjście. Była to dziwna, okrągła komnata, gdzie pośrodku był jeden duży kryształ, a otaczało go 7 mniejszych kryształów, każdy innego koloru… Teraz Bennet zdał sobie sprawę, że odpowiadały one żywiołom. Ciemnozielony, jasnozielony, fioletowy, niebieski, jasnoniebieski, żółty i czerwony… Anemo, dendro, electro, hydro, cryo, geo i jego żywioł, pyro… Każdego z tych kryształów otoczyła elementarna aura, która wręcz promieniowała w jego wizji. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało stabilnie, ale teraz dostrzegł że anemo zdawało się nie być takie stabilne, strużka energii wyciekała z tej strefy… I ona powodowała ten wiatr. - Hmmm tylko co z tym zrobić… Czy jest jakieś wyjście? Zaczął szukać wyjścia, lecz poza tym w którym był (które było zablokowane przez opadniętą ścianę) nie wyglądało aby było jakiekolwiek inne. Lecz obok siebie dostrzegł panel gdzie były jakieś symbole, gdzie sześć świeciło na zielono i jeden na czerwono. - To oznacza, że jeden nie działa…? Co mogłoby być innego? Zapytał się samego siebie, tykając w ten symbol… Lecz wtedy wszystkie te które były zielone zmieniły się na czerwone. - Eh? Czyżby… Kolejna pułapka? Jak na zawołanie z reszty kryształów też zaczęła wyciekać elementarna energia, zaczynając smagać ciało nieszczęsnego chłopca. Lecz nie było to najgorsze…. Zaczęły tworzyć się reakcje, które powodowały wybuchy ognia, lodu, wiry wody i wiatru, przy akompaniamencie kryształów i korzeni… - Ugh… Zaczął uderzać w panel w losowej kolejności… Symbole zmieniały się na inne, ale energia wciąż uciekała… Niedobrze, zbliżał się do granicy wytrzymałości. Rozpaczliwie uderzył pięścią w panel… Po czym wszystkie symbole zmieniły się na złote. W tej chwili mniejsze kryształy uderzyły w wielki na środku. Przez pewien czas Benneta oślepiło światło, które opanowało całą komnatę. W dodatku był dość mało przyzwyczajony do czegoś takiego, więc zasłonił oczy. Po pewnym czasie dostrzegł… Ten kryształ… zmienił się w… Złocisty portal? Nagle on zafalował i z niego wynurzyła się niska postać. Po tym portal kilka razy zamigotał, a następnie zniknął, wraz z wielkim kryształem, pozostawiając go sam na sam z tą istotą która wyszła z tego portalu. … .. . Po wykonaniu wszystkich przygotowań wskoczyłam zręcznie do portalu, który pojawił się przede mną. Co prawda zebrałam trochę mocy, ale to była kropla w morzu potrzeb jeśli chodzi o ilość przeznaczenia jakiego potrzebowałam. Czas na kolejny świat. … Przed moimi oczami pojawiła się jasna sala okrągła sala wyglądająca na dość starą. Czyli tym razem podróż była poprzez użycie artefaktów antycznej cywilizacji. Znowu. Śmieszna rzecz jest jak wielkie potęgi potrafią wszystko utracić z powodu głupich błędów. Ale mniejsza o to. Mój wzrok skupił się na sylwetce która zasłaniała oczy od światła które biło… Do czasu gdy portal się zamknął. Moje ciało dotknęło ziemi i na nim zostało, nie mogąc się wbić. Kolejny świat gdzie latanie nie było podstawą… Przyjrzałam się bliżej chłopakowi. Zdawał się być młody, miał białe włosy i bliznę na nosie. Nosił nieco podniszczony strój podróżniczy… Lecz moją uwagę przykuł kryształ który wisiał przy pasie. Z jakiegoś powodu wydawał się mi znajomy. - K-kim jesteś? Zapytał się przyduszonym głosem. Ja zaczerpnęłam powietrza. Czas na badanie przyjdzie później. Odpowiedziałam agresywnie: - Co ty tutaj robisz? Chłopak się cofnął, nieco speszony… - Eee, to miejsce należy do ciebie? Ja… ja nie chciałem nic zrobić. Tylko wpadłem do tych ruin i nie wiem jak stąd wyjść… Może ty wiesz gdzie jest wyjście? No i serio – kim jesteś? Powiedział drżącym głosem. To mi wystarczyło. - Nie wiesz? - zaczęłam wplatać przeniesioną w siebie energię losu, splatając zdarzenia. - Przecież od pewnego czasu podróżujemy razem. - Oh… Ah… Tak… Ale twoje imię… - Grey. Czy nie pamiętasz go… Bennecie? - zapytałam, odczytując odpowiednio linie i krzywiąc się lekko. To wszystko pobierało sporo moich zapasów. Musiałam się śpieszyć - Pamiętasz, że razem wpadliśmy tutaj. Postanowiliśmy razem poszukać wyjścia. - Ah… racja… - powiedział patrząc pustym wzrokiem. - W sumie nie powiedziałaś mi jeszcze skąd pochodzisz… - Jestem nietutejsza, racja. Nie powinieneś jednak się tym przejmować, bardziej czy jest tutaj jakieś wyjście…? - Ach tak… Właśnie. To urządzenie… Ten kryształ co był w środku znikł… Tylko został portal… Ale widzę że ci się nic nie stało, Grey. Ufff… Westchnął z ulgą. Ja zaś zużyłam resztki losu, formując swoją obecność tutaj. Po chwili poczułam jak wspomnienia z podróży z innych światów mnie opuszczają. Wiedziałam że nastąpiły, jednak nie mogłam sobie przypomnieć co konkretniej – taka była cena dostosowania się do tego świata i pozostania incognito. Powoli iskry życiowe do oczu Benneta wracały. - W każdym wypadku, gdzie może być jakieś wyjście? Co zrobić po tym szaleństwie? Zapytał się rozglądając się wokoło… Mój wzrok jednak skoncentrował się na pewnym punkcie. Panelu… Który uformował się w pewne znajome mi słowo. - Khaenri’ah. Mruknęłam, podchodząc bliżej do niego. Zaraz… Czyżby to był Teyvat? Przecież ten świat znałam. Póki co podeszłam bliżej i stuknęłam w napis na panelu. On zaświecił kilkoma kolorami, po czym panel się otworzył i w nim ukazał się kryształ podobny do tego co nosił Bennet, tylko nie miał czerwonej barwy, a jedynie szary i taki… bez życia. - Uaaaw, Masterless Vision… Co on tutaj robi? - Prawdopodobnie jest pewnym kluczem… Powiedziałam, a następnie zaczęłam obracać tym ustrojstwem w dłoni. Jak dobrze pamiętałam… Skoncentrować elementarną energię… Skupić linie… Otworzyć ścieżki magiczne... - Ah! Chłopak wydał ciche stęknięcie, gdy Vision rozbłysł zielenią. Ponownie włożyłam je na swoje miejsce i wtedy sufit się ruszył, zaczynając się otwierać… A podłoga, na której staliśmy, zaczęła się podnosić. - Uoooow! C-co się dzieje? S-skąd wiedziałaś że to się stanie? Zapytał się Bennet przerażony, nieco podkulony. Ja wzruszyłam ramionami. - Nie wiedziałam. Czułam… Podniosłam głowę do góry, czekając aż platforma się wysunie… Widziałam już niebo, teraz pokryte gwiazdami. Musiało być późno… Chociaż jedno mnie niepokoiło. Platforma… Podnosiła się coraz szybciej… Nie zwalniając… Właściwie przekroczyliśmy przez poziom ziemi… A ona zaczęła się przechylać… - Powiedz mi… Nie posiadasz zbyt wielkiego szczęścia, nie? Zapytałam się sucho, czując że powoli się ześlizguję. - Eto… Jakby to powiedzieć… - UAAAAAAAAAAAAW! Razem krzyknęliśmy, gdy platforma odwróciła się do góry nogami i nas zrzuciła! … - Ech. Na szczęście nic się nie stało. Stęknęłam, podnosząc się z krzaków, które zamortyzowały upadek. Jeszcze trochę kręciło mi się w głowie, ale to raczej nic poważnego nie było. Za to nigdzie nie mogłam wypatrzyć Benneta… Aczkolwiek mogłam się domyślić że był w tym gąszczu cierni które rosły niedaleko mnie. A obecnie… Nie miałam jak tam się dostać. - Chyba pójdę po pomoc… Trzymaj się, chłopcze. Mruknęłam cicho, widząc w oddali miasto. Po czym dostrzegłam dwie rzeczy. Jedna to był Vision, który musiał wypaść z platformy. Naturalnie go podniosłam. Z tego co kojarzyłam ta rzecz jest bardzo cenna tutaj. A druga… To było zupełnie przypadkowo, gdy rozglądałam się po okolicy i mój wzrok padł na niebo. - ! Tch… Moją głowę nawiedziły wizje. Khaenri’ah. Zgromadzenie. Ciemność. Złamana obietnica. Zdrada. Przekleństwo. Oraz przede wszystkim. Jedna. Wielka. Nienawiść. -… Coś musiało się stać… Szepnęłam. Spojrzałam jeszcze raz z wrogością na obiekt unoszący się na górze. - Jedno jest pewne… Bogowie upadną. Po tych słowach skierowałam się do miasta, organizując wyprawę ratunkową dla Benneta. Patrząc po twarzach mieszkańców „Mondstad”, to nie była nowość. … Tak zaczęło się moje życie w Tetvat. Dzięki temu że moja utkana osobowość była „przyjezdnym”, to nie wypytywali się mnie o pochodzenie. Postanowiłam więc zebrać trochę informacji na temat tego jak się obecnie sytuacja ma. Wciąż gorzkie dla mnie było do przyjęcia że Khaenri’ah okazał się narodem upadłym już 500 lat temu. Monstad było krajem który był pod ochroną Barbatosa, Archona Anemo. Niestety niewiele konkretnych informacji udało mi się o nim uzyskać, a jeszcze mniej o miejscu jego przebywania. Żeby zgromadzić więcej informacji, zdecydowałam się wstąpić do gildii awanturników. Dzięki temu mogłam zebrać informacje których mi tak rozpaczliwie brakowało i jednocześnie na tym zarobić. Najbardziej mnie jednak interesował Wydział Wywiadu wewnątrz gildii. Gdyby udało się zdobyć tam dostęp… To może dowiedziałabym się więcej na temat Celestii… Częściowo też dorabiałam się z przekazywania informacji innym w czasie moich podróży. Może kiedyś uda mi się stworzyć konkurencję dla gildii, ale jeszcze nie nadszedł ten czas. Umiejętności: Bardzo dobry: – Wiedza o losie/przeznaczeniu – to można powiedzieć jest prawdziwa specjalność Grey. Posiada wielką wiedzę na temat teorii losu oraz w jaki sposób działa przeznaczenie. Co najważniejsze, bardzo dobrze radzi sobie w interpretacji różnych omeny, przepowiednie, a także zna metody „zakrzywiania” przeznaczenia, aby osiągnąć te cele, jakie chce osiągnąć. Dobry: – Magia – Grey ma naturalne predyspozycje do magii, co w połączeniu z wiedzą oraz dobrym potencjałem daje jej silniejsze możliwości manipulacji, chociaż wciąż nie jest tak dobra jak niektórzy geniusze - Szczęście – Dzięki wiedzy o losie oraz Visionie jest w stanie na tyle delikatnie manipulować losem, że jej szczęście zawsze jest ponadprzeciętne. Przypadkowe zdarzenia generalnie są korzystne dla niej. (Wciąż nie wystarczy aby zniwelować pecha Benneta, ale z nim w parze nieszczęścia generalnie są łagodniejsze niż mogłyby być dla reszty – przyp. Grey) Słaby:- Tężyzna fizyczna – Grey nigdy specjalnie nie była przypakowana. Połączenie niezbyt wielkiego ciała wraz z faktem że przy dużej ilości światów przemieszczała się za pomocą lewitacji sprawił, że jest generalnie słabsza od zwykłego człowieka. - Wiedza współczesna ogólna – Grey jako że przybyła z innego świata ma spore braki jeśli chodzi o współczesną wiedzę, która może być oczywista dla normalnego członka tego świata, ale dla niej to może być zaskoczenie. Stara się być na bieżąco z informacjami, jednak diabeł tkwi szczegółach i prędzej czy później coś może wyskoczyć. Elemntal skill: Textrinum
Grey manipuluje losem otaczającego powietrza sprawiając że zaczyna pomagać drużynie i przeszkadzać przeciwnikom. Sojusznicy mogą zauważyć że z biegiem czasu czują się lepiej, łatwiej przychodzi im zadawanie ciosów, są sprawniejsi fizycznie, a wrogowie wręcz przeciwnie – każdy krok staje się trudniejszy, ataki gorsze, a zmęczenie przychodzi szybciej. Efekty nie są duże na początku, ale po pewnym czasie wzrastają, gdy koncentracja wiatru zwiększa się. Elemental Burst: Non Omnis FatumWsłuchując się w szum wiatru Grey komunikuje się z losem, poznając pozycje zgromadzonych na wielkim wzorze przeznaczenia oraz zaczyna na niego wpływać pociągając za odpowiednie sznurki, czym potęguje pozytywne efekty na sojusznikach i negatywne na przeciwnikach. Dodatkowo, po skończeniu ich efektów, wrogom zostają zadane obrażenia w zależności od ilości negatywnych efektów, a sojusznicy są leczeni od ilości pozytywnych. Ekwipunek: Zestaw awanturnika, Kilka kości, karty Tarota, ostatnie wydanie The Steambird, paczka cukierków Broń: Pocket Grimoire Energia: 100 Mora: 1 000 Mora
Ostatnio zmieniony przez Grey dnia Pią Maj 27, 2022 9:10 pm, w całości zmieniany 2 razy |
|
Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami
| Temat: Re: Grey Sro Maj 25, 2022 7:59 pm | |
| Yolo. Zaryzykuje z tym całym losem i przeznaczeniem XD
Story całkiem ciekawe więc nie widzę problemu by Grey znała Benneta skoro wyprała mu mózg XD znasz też najważniejszą postać w całym Teyvacie czyli Katherine XD Grey mogła też słyszeć o Fischl, która również jest outlanderem jak ona lecz nigdy jej nie spotkała osobiście.
Textrinum: 2 tury duration 4 tur cooldown Na początku decydujesz kto jest "sojusznikiem" a kto "wrogiem". Efekty są różne i quite losowe w zależności od sytuacji ale tym zajmę się już ja. Możesz to przedłużać lecz musisz się koncentrować na Skillu przez co nie możesz wykonywać innych akcji niż przemieszczanie się. Za każdą turę ponad 2 dochodzą 2 tury cooldownu czyli jak będziesz to trzymać isk 4 tury to będzie 8 Cooldownu. 10m zasięgu dookoła ciebie. Działa tylko na tych w zasięgu więc jak ktoś wyjdzie to wraca do normy a jak ktoś wejdzie to ma pecha lub szczęscie.
Non Omnis Fatum: 20 Energii per status Zakładam, że to się łączy z Textrinum czyli jak zakończy się pech lub szczęście danej osoby, to ta dostaje dmg albo ją healuje.
EQ: Pocket Grimoire jako Catalyst reszta ok
Jeśli wszystko się zgadza to Akcepcik |
|