Share
 

 Tsukishima Kyoko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Tsukishima Kyoko


Tsukishima Kyoko


Liczba postów : 16
Join date : 26/02/2022

Tsukishima Kyoko Empty
PisanieTemat: Tsukishima Kyoko   Tsukishima Kyoko EmptyPon Mar 07, 2022 10:27 pm

Imię i nazwisko: Tsukishima Kyoko
Płeć: Kobieta
Wiek: 18 lat
Wzrost i waga: 155 cm/50 kg
Wygląd: Dziewczyna ma nieco niższy wzrost niż reszta społeczeństwa, za to dzięki treningom w klubie sportowym posiada zgrabne ciało. Jej włosy są długie i jasne, zdradzające zagraniczne pochodzenie, a jej oczy są jasnobrązowe, w których błyszczy często niepewność związana z całą tą sytuacją. Ubiera się raczej standardowo – luźne suknie, jak jest ciepło, a jak jest zimno to w spodnie i kurtki. Posiada też od swojej (?) mentorki habit, który „jest wyjątkowo zaprojektowany aby nie ograniczać ruchów w czasie walki” - aczkolwiek Kyoko zastanawia się czemu go dała, jako że technicznie nie jest nawet członkinią Kościoła. Póki co go nie zakładała i ma szczerą nadzieję że nie będzie takiej potrzeby.
Co najważniejsze, w czasie wywołania przepływu many na jej plecach pojawia się symbol jej rodu – złoty okrąg i gwiazda w środku.
Charakter:
Kyoko jest w miarę normalną osobą. Jej oceny nie są jakieś wybitne ale też nie wielce fatalne. Ma kilka znajomych ale niewielu bliskich przyjaciół i z pewnością nie otacza się wianuszkiem. W klubie radzi sobie dobrze ale nie jest asem.
Oczywiście fakt że straciła rok którego nie pamięta wpłynął na jej osobowość. Czasami milknie i zamyśla się, trudniej też jej jest zawrzeć nowe znajomości.
Jest raczej osobą która unika ryzyka i boi się jakiś sytuacji zagrażających życiu. Gdyby można było wybrać to najchętniej uciekłaby gdyby była okazja.
Oczywiście wszystko wzięło w łeb gdy okazało się że ma zdolności magiczne i wpakowała się w tarapaty. Wejście w nowe uniwersum, które rządzi się swoimi prawami, ma różne frakcje, a jedna z nich już zaczyna od niej czegoś wymagać wyjątkowo ją przytłacza i przeraża, a fakt że jest świeżakiem we właściwie wszystkim działa negatywnie na jej pewność siebie. Przez to ma problemy z podejmowaniem konkretnych decyzji.
Co jakiś czas jednak gdy wystarczająco jest przyparta do muru, podejmuje działania z wyjątkową śmiałością, a można nawet powiedzieć i lekkomyślnością. Jej trema znika i może swobodnie działać… nawet jeśli nie do końca myśli w czasie tego stanu, co może sprowadzić na nią kłopoty.
Historia:
-  Tsukishima-san, coś słabo dzisiaj ci idzie.
Usłyszałam głos mojej sempai. Opuściłam rakietę tenisową, spoglądając na dziewczynę ze wstydem. Nie mogłam dzisiaj dobrze się skoncentrować, dlatego wszystkie ćwiczenia zawalałam... Skłoniłam lekko głowę.
- Gomen nasai, Setsuna-sempai. Coś-
-... Ech, nie musisz się tłumaczyć - westchnęła. - Odpocznij sobie na moment.
Kiwnęłam na jej słowa, kierując się na ławki i opierając rakietę o ścianę, po czym zaczęłam oglądać Setsunę-sempai. Jak zwykle jej forma była idealna, odbijała piłkę raz za razem. Nie pozwalała, aby cokolwiek zakłóciło jej koncentrację. Trochę jej zazdrościłam. Ponieważ...
-... Naprawdę, już drugi dzień?
- To prawda, Ayanami-chan to potwierdza, że w pokoju nauczycielskim, gdy tylko odnosiła tam rzeczy, bez przerwy wspominali o Sempaiu.
... Pojawiły się niepokojące plotki. Co prawda, na razie nie były potwierdzone jakimiś oficjalnymi doniesieniami, ale jeden z uczniów, Arai-sempai, nie pojawił się w szkole. Normalnie by to znaczyło że jest chory albo gdzieś uciekł... Ale z tego co właśnie plotki mówią nigdy nie wrócił do domu, policja została powiadomiona, podobno to nie było jedyne zaginięcie...
Wywoływało to we mnie dyskomfort. Z jakiegoś powodu przywołało to mi wspomnienia, a właściwie ich brak z tego pamiętnego dnia...
-... Dobrze, wystarczy na dzisiaj -zadeklarowała Setsuna-sempai, kończąc zajęcia, po czym powiedziała.- Tsukishima-san, pomóż juniorom posprzątać.
Tego można było się spodziewać, że zostanę wyznaczona do pomocy, jako najsłabsze ogniwo. Jednak przyjęłam to zadanie z wdzięcznością. Może pomoże mi uporządkować myśli.
...
- Matane, sempai!
Pomachali mi juniorzy, idąc w swoją stronę i się śmiejąc. Obserwowałam ich w milczeniu. Właściwie to im mocno zazdrościłam, że mogli się nie przejmować zniknięciami, swoimi problemami... Myślałam że mam już to za sobą, ale to zaginięcie...
-... Może odwiedzę to miejsce...
Szepnęłam do siebie, idąc w zupełnie inną stronę...
...
W końcu dotarłam do tutejszej świątyni shinto. W obecnych warunkach naprawdę ładnie to wyglądało. Położony na wzniesieniu samotny budynek wraz z ołtarzem, pamiętający jeszcze czasy przed wojną, a skąpana w świetle zachodzącego słońca okolica miała mistyczny charakter. Mnie jednak to miejsce wciąż niepokoiło.
To było dziesięć lat temu...
Doskonale pamiętam dzień przed tym kiedy to nastąpiło. Skończyłam swój standardowy dzień, idąc po prostu do spania. Po szkole i odrobinie zabawy trochę jeszcze poplotkowałam z koleżankami, zjadłam kolację, jednocześnie opowiadając o dniu rodzinie, a następnie poszłam spać.
A kiedy się obudziłam, to normalnie wstałam, jak dzień jak co dzień i poszłam do kuchni wziąć coś do jedzenia. Moja mama widząc mnie krzyknęła opuszczając kubek z kawą, a tata wręcz wywrócił się z krzesła. Następnie obydwoje zaczęli płakać, obejmując mnie, a ja zastanawiałam się o co chodzi. Wtedy dostrzegłam odbicie w lustrze. Co prawda, to nie było nic wielkiego, ale dostrzegłam zmiany – byłam wyższa, moje włosy były dłuższe… W dodatku pidżama nie była taka jaką ubrałam. Wtedy zrozumiałam, że COŚ się stało.
Konkretniej – na cały rok zniknęłam. Na samym początku gdy mama weszła do mojego pokoju zastanawiając się czemu nie wstaję, to zastała pościelone łóżko, więc sądziła, że wyszłam wcześniej. Dopiero gdy szkoła się skontaktowała z nią i powiedziała, że nie zjawiłam się w szkole, to wtedy się zaniepokoiła. Pod wieczór wybuchła prawdziwa panika. Moi rodzice skontaktowali się z komisariatem policji, który zaczął prowadzić śledztwo. Moje zdjęcie nawet pojawiło się raz w telewizji. Jednak nie było żadnego śladu… Właściwie poza jednym. Podobno jedna z miko, która musiała na chwilę wrócić do świątyni bo zapomniała portfela, a gdy schodziła, to dostrzegła jak ja wspinam się po schodach, ubraną w miarę zwyczajne ubranie. Gdy zapytała się co robi taka młoda osoba o tej godzinie, to (podobno) odparłam że zostawiłam tam zabawkę, do którego byłam przywiązana i chciałam się po niego wrócić oraz mam zgodę rodziców na to. Gdy zaproponowała że pomoże, to się zgodziłam i razem zaczęłyśmy przeszukiwać miejsce. Nic jednak nie znalazła. A ja zniknęłam jej z oczu i już mnie nie mogła znaleźć, więc założyła że znalazłam ją i wróciłam do domu. Potem była główną podejrzaną o porwanie i zamordowanie, ale po kilku tygodniach oczyszczono ją z zarzutów z powodu braku jakichkolwiek dowodów oraz faktu że sama zgłosiła się aby powiedzieć o tym zdarzeniu. Po kilku miesiącach opuściła wyniosła się za granicę, a śledztwo utknęło w martwym punkcie i oficjalnie zostałam uznana za zaginioną. Rodzice też zdawali się stracić wszelką nadzieję… Aż do tego dnia gdy nagle się pojawiłam. Zrobiło się o tym głośno na moment, przynajmniej lokalnie, gdzie wszyscy o tym rozmawiali „niespodziewany powrót zaginionej dziewczyny od roku”, „wielkie szczęście”, zanim znikło to w gąszczu innych plotek. Przede wszystkim pojawiło się pytanie: gdzie byłam przez ten rok?
A na to pytanie sama nie mogłam odpowiedzieć, jako że nie miałam absolutnie żadnego pojęcia o tym.
Gdy moi rodzice to usłyszeli natychmiast wzięli mnie do lekarzy. Przeszłam bardzo dużo badań i chyba zrobili mapowanie mojemu mózgu wzdłuż i wszerz. Jednak niczego nie wykryli i jedyne co powiedzieli to że mogła to być „spowodowana szokiem amnezja i pamięć może mi niespodziewanie wrócić”. Tymczasem mijały dni, miesiące, lata, a nic mi się nie przypomniało. Było to niekomfortowe, ale postanowiłam iść dalej z moim życiem. Najgorsze było nadrabianie zaległości, a zwracanie się do moich znajomych z klasy „Sempai” było dość dziwne.
To nie mijało. Po dziewięciu latach miałam tą samą lukę w pamięci co zawsze. Zniknięcie Arai-sempaia jedynie pobudziło moje zmartwienia.
-... Naprawdę się tym za bardzo przejmuje.
Westchnęłam, kręcąc głową. Stanie tutaj i gapienie się w nadziei że coś może mi się przypomnieć mijało się z celem… Aż zaszło Słońce, mam nadzieję że rodzice mnie nie zabiją za to (po moim zniknięciu stali się naprawdę bardzo przewrażliwieni na ten temat). Tak więc najwyższy czas
-... Huh?
Nagle spostrzegłam między drzewami pewną osobę, która oddalała się od tego miejsca. Miała wysoki wzrost, rude włosy oraz, co najważniejsze, była ubrana w nasz mundurek. Bardzo przypominała Arai-sempaia od tyłu. Jednak zniknęła ona wśród drzew, zanim udało mi się dokładnie jej przyjrzeć... Czy to był on? Nie miałam pewności, może to był inny, może to nie był nasz mundurek. Chyba powinnam kogoś powiadomić...
-...
Jednak postanowiłam sprawdzić przynajmniej, czy się nie pomyliłam. Wyciągnęłam komórkę, aby nieco rozświetlić sobie drogę, po czym ruszyłam w głąb lasu. Był on dość duży i postanowiłam zbyt długo nie szukać - ot, przejść przez linię drzew, rozejrzeć się, po czym wrócić. Gdy to zrobiłam, to owa postać weszła nieco głębiej… Ale na moment się zatrzymała
-... Arai-sempai?
Zawołałam osobnika, podchodząc nieco bliżej. Wtedy też on lekko się poruszył w lewo i prawo, po czym zaczął się obracać w moją stronę. Następnie zrobił jeden krok, drugi krok... Wychodząc z cienia drzewa. W końcu jego twarz była widoczna, mogłam nareszcie rozpoznać czy-
- ...!
Wtedy zamarłam. Jego twarz... To była definitywnie twarz Arai-sempaia. Ale... Była potężnie zniekształcona. Brakowało jej fragmentu policzka, czoła, w dodatku te zakrwawione oczy... Plus... Jego usta... Były całe we krwi… Po czym skoczył na mnie!
- Ah…. AAAAHHH!
Cudem odskoczyłam w bok i zaczęłam uciekać w przerażeniu przed siebie! To była naprawdę głupota, ale w tej chwili nie myślałam nawet o tym. Mijałam drzewa, kamienie… Aż w końcu, gdy prawie zabrakło mi sił, to dotarłam do skalnej ściany, do której przywarłam, dysząc ciężko.
- Hufff… Hufff… C-co to było?
Szepnęłam do siebie, po czym starałam się uspokoić oddech i zachowywać się jak najciszej. Arai-sempai… Nie, to nie był on… A raczej „coś” co go przypominało. Właściwie gdy przywołałam sobie teraz jego obraz, to miała wrażenie że coś takiego nie powinno w ogóle żyć, a tym bardziej się poruszać! A jednak widziałam, jak szedł w moją stronę… Powoli…
-…?
Nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie. To był definitywnie pierwszy raz… Ale miałam uczucie deja vu. Jakby to nie było moje pierwsze spotkanie z… czymś co wyglądało jak zombie z jakiegoś taniego horroru. Póki co jednak pokręciłam głową. To nie był czas na takie rozważania. Musiałam się oddalić dość mocno od świątyni i teraz… pewnie byłam w środku lasu otaczającego świątynie, a tamten potwór musiał mnie zgubić w tym ciemnym lesie. Póki co należało się skontaktować z władzami i przekazać im że coś takiego się działo. Na szczęście miałam wciąż komórkę w dłoni. Zastanawiałam się czy nie wyjdę na kretynkę ale już wolałam być w zakładzie zamkniętym niż spotkać ponownie… Coś takiego…
… Szur… Szur...
Ciszę nocą przerwało szuranie, przez co wstrzymałam oddech, jednocześnie rozglądając się wokoło. Co prawda w nocy w środku lasu niewiele było widoczne, ale wyraźnie dostrzegłam sylwetki. Jedna… dwie… pięć… Siedem… Wszystkie zbliżały się do mnie w półokręgu… Każda z nich… Otaczała wszelkie moje drogi ucieczki…
- Ah…
Stęknęłam cicho, przerażona przywierając do ściany. Poczułam że komórka wyślizguje mi się z dłoni i upada na ziemię, odrobinę oświetlając te sylwetki… Którym… Brakowało… wiele części ciała… A najgorsze były… oczy… te zakrwawione oczy przy każdej z nich…
Wtedy jednak niespodziewanie wszystkie się zatrzymały kilka metrów ode mnie, wpatrując się milcząco… A wtedy zauważyłam jeszcze jeden szybki ruch który usiadł na jednej z gałęzi. Był to duży kruk, którego kolor zlewał się z tłem. Ale to co go wyróżniało od innych tego typu stworzeń były czerwone oczy.
Lecz to nie była jedyna rzecz dziwna w nim.
- Tak więc nareszcie cię znalazłem… Nie sądziłem że mogłaś uciec aż na drugi koniec świata, ale nareszcie cię dopadłem! Masz coś co do mnie należy!
Powiedział kruk… Z tego co wiedziałam o świecie, kruki nie mówiły… Jednak mój umysł był zbyt przerażony aby móc teraz się tym przejmować. Zdołałam jedynie z siebie cicho wyrzucić.
- O-o czym ty mówisz?
- NIE UDAWAJ ŻE NIE WIESZ! -
zagrzmiał głos. - Ty dziwko! Przez ciebie musiałem poświęcić tyle środków… Powiesz to… czy tego chcesz czy nie!!!
Oczy kruka rozbłysły czerwienią sprawiając że nagle mój roztrzęsiony umysł pokryła fala chłodu. Wszystko było takie ciemne… Takie… zimne…
- Że też przyszłaś tutaj bez żadnej ochrony magicznej… a teraz powiedz-
Sam ten głos zdawał się być coraz bardziej i bardziej oddalony… A księżyc… Księżyc zdawał się być coraz większy i większy… Taki wspaniały… Srebrzysty… Lecz w rzeczywistości on odbijał światło słoneczne. Zagładę istot które siedzą w mroku. Dlatego trzeba było przywołać moc światła.
Do tego jednak były potrzebne starożytne słowa… Czy ja je znałam?
Westchnęłam… Oczywiście, że je znałam! Były one cały czas, wyryte w mojej głowie. Wciąż kilka wersów brakowało… wciąż do kilku miejsc nie miałam dostępu… ale to powinno wystarczyć… Powinno wystarczyć aby przebić się przez blokadę! Tak więc otworzyłam usta i powiedziałam:
- Da mihi telum, Sol Invictus!

-… To tylko Martwy.
Mruknęła egzekutorka, mijając bezużytecznego pionka i udając się dalej w las. Nie było czasu tracić energię na coś takiego, zwłaszcza że sam stwórca mógł zostać ostrzeżony. Szybkim, lecz bezszelestnym krokiem mijała kolejne drzewa, aż w końcu wyczuła ten charakterystyczny zapach. Martwi… I to w całkiej sporej ilości… A po chwili…
Dźwięk walki?
Słysząc to przyspieszyła, tym razem nie musząc za bardzo uważać. W końcu przy odpowiednim doborze rytmu ten hałas wygłuszał odgłos jej kroków. Po kilkudziesięciu metrach przywarła do jednego z konarów, wychylając się aby zobaczyć trwającą tam walkę.
-… Oh…
Mruknąła w zaskoczeniu. Oto dziesiątka Martwych próbowała obezwładnić jedną dziewczynę. Jednak nie była to zwykła śmiertelniczka. Z zamkniętymi oczami zaczęła recytować.
- Da mihi telum, Sol Invictus! Spatha! YAAAAAAAAAAAAH
Wykrzyknęła, uderzając świetlistym ostrzem w zgromadzonych martwych. W normalnych warunkach byłoby to szaleństwo… Ale w tym ostrzu kryła się energia która nawet egzekutorkę przyprawiała o dreszcze. Gdy udało jej się przeciąć dwójkę Martwych, to oni zaczęli się rozsypywać w proch. Jednak na tym nie skończyła. Broń zniknęła, a dziewczyna znów zainkantowała.
- Da mihi telum, Sol Invictus! Pilum!
Pojawiła się krótka włócznia, którą cisnęła w nadchodzącego z niej od boku nieumarłego. Ten odchylił się do tyłu i wpadł na drugiego, również go unicestwiając. Następnie dziewczyna przywarła do ściany, unikając wyciągniętej broni.
- Da mihi telum, Sol Invictus! Hasta!
Tym razem przywołała długą włócznię i zaczęła smagać przeciwników, udając się pozbawić ciała następnych dwóch… Lecz trzeci wyminął drzewiec i chwycił ją. Wtedy włócznia zniknęła i dziewczyna po raz ostatni wypowiedziała zaklęcie, kończąc słowem „Pugio” i małym sztyletem wbiła ostrze w plecy potwora, zanim zdążył ją ukąsić. Następnie osunęła na ziemię, przyciskając niewielką świetlistą broń do siebie.
Wciąż jednak obserwował ją kruk, o którym musiała zapomnieć. To było…
- Hmp, zatem poradziłaś sobie z Siedmioma. Jak na marnego maga nieźle, ale oczekiwałem więcej. Jesteś totalnym żółtodziobem, czyż nie.
Zaśmiał się wampir, który nareszcie wyszedł zza drzew. Dziewczyna znów przycisnęła się do ściany oraz podnosząc broń cicho wypowiedziała.
- Nie… podchodź… Ah…
Wtedy broń ze światła wyparowała. Martwy Apostoł znów wybuchnął szyderczym śmiechem.
- Wiem z jakiej przeklętej gałęzi pochodzisz i ci Martwi nie byli tylko po to aby cię na moment zabawić. Zużyłaś za dużo many i teraz nie ma jej wcale, nie?
Znalazł się tuż przed dziewczyną, po czym zręcznym ruchem podniósł ją za szyję w powietrze, przywierając siłą do ściany.
- A zatem teraz mi wszystko wyśpiewasz… Ale wcześniej jesteś mi winna kilka uncji krwi~ Zabawne, jak magowie są bezbronni gdy nie mają many...
Powiedział, szczerząc kły i przygotowując się do wyssania krwi. Innymi słowy, cała uwaga była skupiona na jego ofierze.
Nie mogło być dla niej lepszej okazji!
-… Huh?
Stęknął wampir, patrząc nagle w dół. W jego ciele sterczało kilka mieczy… Black Keysów. Egzekutorka wtedy wyszła zza drzew.
- Może magowie bez many są bezbronni… Ale co z osobami które mają jej mnóstwo?
Na te słowa Martwy Apostoł wręcz zdębiał.
- C-co tutaj robi Agencgbbghaaaa!
Jego słowa zamieniły się w bezładny bełkot, gdy zajął się płomieniem. Wrzeszcząc na moment się jazgotał, puszczając dziewczynę, a następnie jak wszystkie tego typu istoty zamienił się w popiół. Tak skończyło się moje zadanie.
- Tak więc… czas może pozbyć się maga?
Spojrzała na nieprzytomną dziewczynę z niepewnością w głosie. Technicznie rzecz biorąc nic się nie stanie jeśli by cokolwiek jej zrobiła i potem zwaliła winę na wampira. Po początkujących magach nikt nie będzie płakał, a Kościół z pewnością z chęcią by przyjął taką przewagę. W ogóle kim ona była? Egzekutorka postanowiła ją przeszukać, lecz gdy miała sięgnąć do jej kieszeni zamarła. Mimo że wampir szybko ją puścił, to część jej ubrania została spalona odsłaniając kawałek ciała, a na jej plecach widniał symbol, który powoli przygasał. A ona mogła przysiąc że gdzieś go widziała…
-… Lepiej się spytać. Na wszelki wypadek.
Mruknęła do siebie, przerzucając dziewczynę przez ramię.

- To na pewno był taki symbol? Złoty okrąg a pośrodku niego gwiazda. Ciekawe… Wydawało mi się że wyginęli 500 lat temu.
-… To nieistotne. Ważniejsze że wampir zdawał się mieć specjalny interes z tą dziewczyną. Co możesz o tym powiedzieć?
- Ah! To się składa wszystko do kupy! To było całkiem niedawno, 10 lat temu? Dobrze że ją zostawiłaś żywą, naprawdę nam się teraz to przyda...


-… Ugh…
Otworzyłam nareszcie oczy, czując spory ból głowy. C-co się stało? Ostatnie co zapamiętałam było to jak tamten dziwny blady mężczyzna mnie chwycił za gardło i nagle zajął się ogniem… Po czym ciemność. A teraz…
Siedziałam w jakimś podłużnym pomieszczeniu, który się trząsł. Miał on niewielkie okna na zewnątrz, lecz poza tym był zamknięty, biały… Nie było wątpliwości, że byłam w samolocie – nie jakimś czarterowym, do z którego raz korzystałam, a najprawdziwszym prywatnym.
A przede mną siedziała niebieskowłosa kobieta w czarnych szatach, która zdawała się spać. Wyglądała na moją rówieśniczkę, miała młodą twarz, jednak z jakiegoś powodu przeszedł mnie dreszcz. Chciałam wstać, ale wtedy zdałam sobie sprawę że nie mogłam tego zrobić – byłam przywiązana do siedzenia. Moje wysiłki sprawiły jednak, że tamta kobieta otworzyła oczy.
- … Więc nareszcie wstałaś – powiedziała chłodno, po czym sięgnęła w bok po jakiś plik dokumentów i zaczęła czytać. - Tsukihshima Kyoko. Urodzona w 2000 roku ze związku Tsubaki i Rikiego. Normalna dziewczyna, która prowadziła zwyczajne życie. Wyniki w nauce dobre. Uczestniczy w klubie tenisowym. Osoba jakich milion... Lecz 10 lat temu zaginęła. Nikt, łącznie z samą zaginioną, nie wie co się w nią wtedy działo – na te słowa drgnęłam, a kobieta znów spojrzała na mnie lodowato. - A może tylko udaje?
- N-nie… - szepnęłam. - Naprawdę nie wiem… Ten… osobnik się też o coś pytał dziwnego… c-czego chcecie ode mnie?
Gdy drżąco wyrzuciłam te słowa, ona jedynie pokręciła głową.
- Widziałam cię. Użyłaś magii aby rozprawić się z tamtymi Martwymi. Z drugiej strony twój dom jest zwykłym budynkiem, a nie Pracownią. Też nie wykryłam żadnych śladów magii. Powiedz więc mi co wiesz.
- M-magii? Ja po prostu… wyczułam że tak powinnam powiedzieć. U-użyłam słów które pojawiły się w moim umyśle. Chciałam… chciałam przeżyć…

Te ostatnie słowa wypowiedziałam cicho, naprawdę przerażona. Ta cała noc wracała do mojej głowy. Ciała które po przebiciu zamieniły się w popiół. Tamten osobnik który z niewiarygodną siłą  mnie złapał. Świetlista broń… Co to oznaczało?
Niebieskowłosa nie odrywała ode mnie wzroku, a następnie westchnęła.
- Albo jesteś najlepszym kłamcą na świecie, albo rzeczywiście nic nie wiesz – po tych słowach się nieco rozluźniła. - Powiedz mi tylko jeszcze jedno. Pamiętasz wciąż te słowa.
- Ummm… H-hai! - odpowiedziałam nieco się wachając. Gdy tylko „weszły” mi one w głowę, to mogłam je bez problemu przywołać. W dodatku od razu pojawiła mi się procedura. Uruchomienie magicznego obwodu. Zebranie many. Przekształcenie w pranę. Zmaterializowanie jej do walki. – Uhhh… T-to jest trochę przytłaczające… S-skąd ja to wiem…
-… Mam pewną teorię, ale pierwsze muszę coś potwierdzić. Twoim dziadkiem był Galileo De Fina, który pochodził z Włoch, tak?
- Hai. C-co prawda nie żyje od kilku lat, ale był zwykłym imigrantem po wojnie… Osiadł tutaj i poślubił moją babcię. A-ale co to ma do rzeczy?

To wszystko było takie mylące. Pierwsze mi wyskakuje z magią, potem w mojej głowie nagle pojawiają się informacje o których nigdy wcześniej nie widziałam, a teraz to.
-… Wszystko się składa w jedną całość. Tak więc Tsukishima-san, muszę powiedzieć ci jedną rzecz: nie jesteś zwykłym człowiekiem, ale magiem pochodzącym z rodziny Alba, którzy w dawnych czasach mieli reputację świetnych łowców wampirów… zanim zostali wybici przez owe, koło 500 lat temu. Wygląda jednak na to że jakaś gałąź przetrwała, a twój dziadek nie był „zwykłym imigrantem” za jakiego się podawał. Myślę że to on stał za wydarzeniami które miały miejsce 10 lat temu.
- …. U-um. Co się wydarzyło?

Na to pytanie na moment się zamyśliła, po czym w końcu odrzekła.
- Może to trochę zająć, więc to już nie jest nam potrzebne – powiedziała pstrykając palcami i nagle moje więzy mnie opuściły. - Pamiętaj mam cię na oku i nie zawaham się aby cię zlikwidować jeśli będziesz próbowała coś śmiesznego zrobić. W samolocie też bym nie polecała, o ile nie masz zdolności przetrwać upadek z setek metrów.
Widok lodowatych oczów kobiety sprawił że jedynie nerwowo kiwnęłam… Ale mowa o samolocie sprawiła że mnie jedno zaciekawiło.
- A-a gdzie w ogóle lecimy?
Tutaj kobieta postukała w szybę. Gdy wyjrzałam za nią, to moim oczom ukazał się widok ośniezonych gór i miast śródziemnomorskich, wszystko skąpane w łagodnym słońcu południa.
- Właściwie dolecieliśmy. Kraj pochodzenia twojego dziadka – Włochy. Z tego co wiem właśnie dziesięć lat temu tutaj się znajdowałaś przez rok – podniosłam gwałtownie głowę. - W tym czasie wybuchło zamieszanie i musieliśmy sobie poradzić z wieloma Martwymi, którzy ewidentnie ignorowali ludzi i starali się czegoś szukać. Mieli czelność robić to tak bardzo blisko Rzymu. Coś co prawdopodobnie było rzadkie… Którego ich stwórca szukał – wtedy przeszedł mnie dreszcz. - Chyba coś dzwoni w głowie, nie? Może nie pamiętasz co i jak… Ale może tutaj coś sobie przypomnisz. Miejsce, gdzie schowałaś uprawnioną rzecz której tak bardzo poszukiwał.
W mojej głowie rzeczywiście pojawił się obraz takiej zrujnowanej rezydencji… Ale gdzie to było… Ile czasu mi zajmie jej znalezienie?
- Widzę że coś ci świta. Cóż, tamten wampir nie będzie sprawiał już trudności więc masz zadanie ułatwione. Chcę abyś to znalazła, ja jestem potrzebna w, ekhm, innym miejscu – powiedziała, a widząc moje przerażenie machnęła ręką. - Twoja rodzina i znajomi są zahipnotyzowani, nie będą się przejmować. Możesz to potraktować jako przysługę. To będzie nawet dobry sprawdzian, czy się nadasz nam. Jest pewna rzecz do której potrzebujemy magów, a nikt bez przeszłości może być w tym przypadku bardzo przydatny. Gdy uda ci się to znaleźć, to skontaktuj się z osobą pod tym numerem telefonu. Ona przekaże ci dalsze instrukcje. Zakwaterowanie i jedzenie możesz dostać tutaj w każdym mieście w budynkach sakralnych, wpływy Kościoła są wyjątkowo silne, pokaż im tylko tą kartę. Tylko jej nie zgub – wręczyła mi prostą kartę z symbolem miecza otoczonego skrzydłami i jakimś bliżej niezidentyfikowanym pismem. Wtedy zmieniła ton na bardziej ostry - Nie próbuj tylko uciec bez ważnego powodu. Jak mówiłam, tutaj Kościół jest wyjątkowo silny i prędzej czy później cię dostaniemy, a wtedy nasza rozmowa będzie mniej miła. Spraw się… A zapewnimy ci ochronę przed tymi którzy chcieliby widzieć martwą. To chyba by było wszystko, hmmm?- na moment się zamyśliła. - Właśnie, przydałoby się wyjaśnić ci kilka rzeczy. Tak więc magia…
Tutaj kobieta zaczęła wykład przedstawiający podstawy, których oczywiście nie znałam. Oczywiście słuchałam, jednak nie mogłam powstrzymać dreszczy. Co prawda znałam angielski w stopniu komunikatywnym, ale przeszukanie mi obcego kraju aby znaleźć jakąś rzecz której nawet wyglądu nie znałam. Mogłam kierować się instynktem i swoimi tak bardzo poszatkowanymi wspomnieniami, o ile coś jeszcze się znajdzie… Mogłam się jeszcze pytać innych ludzi… Albo po prostu kupić jakiś przewodnik po starych dworkach i chodzić. Tylko jedną myśl obracałam w głowie.
Jak ja się w to wpakowałam?
Zaklęcia:
Sol Invictus Armamentarium - Zaklęcie potrafi stworzyć świetlistą broń. Nie jest bardzo skuteczna na żywe istoty, za to jest wyjątkowo dobrze działa na nieumarłych, a na wampiry działa wręcz morderczo. Żeby otrzymać broń musi zawrzeć ją w inkantacji: Da mihi telum, Sol Invictus!
Wymaga minimalnej ilości światła. Nie może być użyte w absolutnej ciemności.
Atrybut: Światło
Root: Protekcja
Ekwipunek:
- Latarka, kilka flar, pudełko zapałek – podstawowe źródła światła na wypadek gdyby Kyoko znalazła się w ciemnym pomieszczeniu
- Black Key – dany przez jej „mentorkę” jedna z podstawowych broni Kościoła, która teoretycznie jest magiczną broń – jednak Kyoko nie potrafi póki co zutylizować jej zdolności, więc traktuje to jako „broń ostatniej szansy”
- komórka – podstawowy model – nic nadzwyczajnego
- komplet ubrań na zmianę
- portfel z niewielką ilością gotówki
- teczka gdzie posiada wspomniane rzeczy
Umiejętności/inne:
Podstawowe:
- Tenis ziemny – jako że należała do klubu. Nie jest asem, po prostu potrafi grać
- Włoski – Z powodu kiepskiej znajomości przez Włochów angielskiego niejako wymusiło na niej nauczenie się włoskiego na poziomie komunikatywnym
Zaawansowane:
- Umiejętność walki wszystkimi broniami prymitywnymi – zaskakująco, wraz z ujawnieniem się jej zdolności jako maga instynktownie potrafi walczyć wszystkimi podstawowymi broniami sprzed XV wieku. Nic nadzwyczajnego, ale źle nie jest.
Inne:
- Bardziej związana z Kościołem – nikt ze środowiska magów jej na pewno nie kojarzy
- Jej pochodzenie może być znane niektórym wampirom
Siła: E
Wytrzymałość: E
Zręczność: E
Szczęście: E
Energia: 1000
Przepustowość: 100


Ostatnio zmieniony przez Tsukishima Kyoko dnia Pią Maj 27, 2022 8:55 pm, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry Go down
Tsukishima Kyoko


Tsukishima Kyoko


Liczba postów : 16
Join date : 26/02/2022

Tsukishima Kyoko Empty
PisanieTemat: Re: Tsukishima Kyoko   Tsukishima Kyoko EmptyPon Mar 07, 2022 10:37 pm

Prawdziwie miano: ???
Przydomek: ???
Płeć: ???
Wygląd: ???
Charakter: ???
Historia: ???
Ekwipunek: ???
Klasa: ???
Noble Phantasm: ???
Zdolności: ???
Zaklęcia: ???

Siła: ???
Wytrzymałość: ???
Zręczność: ???
Szczęście: ???
Energia: ???
Powrót do góry Go down
Garam Ur Dmitrowicz


Garam Ur Dmitrowicz


Liczba postów : 16
Join date : 25/05/2022

Tsukishima Kyoko Empty
PisanieTemat: Re: Tsukishima Kyoko   Tsukishima Kyoko EmptyCzw Maj 26, 2022 10:48 pm

Początkujący, nic niewiedzący mag zabijający nieumarłych... średnio mi to leży ale powiedzmy że ci przypadkiem wyszło x<

Black Keya masz jako bonus, bonus za root wyślę ci na PW jak już poprawisz te umiejki. Twój root to: Protekcja
Powrót do góry Go down
Tsukishima Kyoko


Tsukishima Kyoko


Liczba postów : 16
Join date : 26/02/2022

Tsukishima Kyoko Empty
PisanieTemat: Re: Tsukishima Kyoko   Tsukishima Kyoko EmptyPią Maj 27, 2022 8:58 pm

Tak wiem - trochę za trudno poszło, normalnie pewnie by trzeba było zrobić zombie apocalypse a la Dead Rising aby szanse były wyrównane xD
A tak serio to założyłem że jednak Deady nie są aż takim wielkim przeciwnikiem, zwłaszcza w starciu z magią która jest specyficznie zrobiona przeciwko takim jak one. Mag to jednak nie jest "poza tym że potrafi robić fajerwerki to pierwszy lepszy osiłek go pokona".
Umiejętności poprawiłem, mam nadzieję że jest teraz og. Root zaktualizowany.
Powrót do góry Go down
Garam Ur Dmitrowicz


Garam Ur Dmitrowicz


Liczba postów : 16
Join date : 25/05/2022

Tsukishima Kyoko Empty
PisanieTemat: Re: Tsukishima Kyoko   Tsukishima Kyoko EmptySob Maj 28, 2022 12:11 am

Akcept, bonus za root poleci soon na PW
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Tsukishima Kyoko Empty
PisanieTemat: Re: Tsukishima Kyoko   Tsukishima Kyoko Empty

Powrót do góry Go down
 
Tsukishima Kyoko
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Fate/Drown Existence :: Karty Postaci-