Share
 

 [KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Lynn Berscheid


Lynn Berscheid


Liczba postów : 6
Join date : 09/07/2022

[KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid  Empty
PisanieTemat: [KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid    [KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid  EmptySob Lip 09, 2022 9:30 pm

' Words can inspire, thoughts can provoke,

but only action truly brings you closer to your dreams.'



[KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid  02babee5b4f87e6d16fb7d0ee3a70bd9

________________________

| IMIĘ |
Lynn Bersheid

| WIEK |
18 lat

| PŁEĆ |
Mężczyzna

| WZROST |
167 Cm

| WAGA |
56 Kg

| GRUPA KRWI |
O Rh-


________________________

| DATA URODZENIA |
27 czerwca

| MIASTO RODZINNE |
Luksemburg

| KRAJ |
Luksemburg

| PRZYNALEŻNOŚĆ |
Clock Tower [Department of General Fundamentals]


________________________


| ELEMENTY |
Woda
Wiatr

| ATRYBUTY |
Zmiana
Przemiana

| ORIGIN |
Przedstawienie

| MAGIC CREST |

Odkrycie prawdy tego świata, wymaga poświęceń i sposób nie do końca uczciwych. W końcu kto nie oszukuje pozostaje w tyle. Magiczne Herby tworzone przez rody, są jedną z odpowiedzi na te przysłowie. Pozwalając kumulować doświadczenie rodu przez lata, oferują swoim potomką o wiele lepszy start w świecie magicznym. Nawet jeżeli tak jak w przypadku rodziny Lynna - rozciąga się tylko 3 generacje wstecz. Czyniąc wygrawerowany na jego prawym ramieniu ornament, cennym choć pozbawionym mocy narzędziem.

| ZAKLĘCIA |
➛ Memento Iacturam ~ Rodzinne zaklęcie rodu Bersheid, umożliwiające modyfikacje pamięci celu. Po wypowiedzeniu inkantacji i spojrzeniu w stronę ofiary, zostają przeprowadzone zmiany w jej synapsach nerwowych. Niemożliwe jest przy jego pomocy kompletne usunięcie danego wspomnienia, czy utworzenie nowego. Zaklęcie operuje na istniejącej w głowie przeciwnika materii - którą następnie modyfikuje. Jeżeli nie dojdzie do sprecyzowania zmian, umysł ofiary popadnie w chaos, zmieniając losowe informacje poza kontrolą rzucającego.

➛ Bitternes of Water ~ Proste i poręczne zaklęcie, wykorzystujące potencjał Zmiany. Do jego aktywacji wystarczy, krótki śpiew, zakończony dmuchnięciem w kierunku pojemnika z płynem. Ten pod wpływem magii przyjmuje bladawy odcień - oznaka działania zaklęcia. Zmienia one bowiem właściwości płynu, na te należące do trucizny. Zdolnej sparaliżować niesczęśnika na kilka dobrych minut.

|Umiejętności
[/size]
[/size]
  • Fałszerstwo - Zaawansowany
  • Aktorstwo- Średniozaawansowany
  • Język Angielski - Średniozaawansowany
  • Samoobrona - Podstawowy
  • Toksykologia- Podstawowy
  • Alchemia - Podstawy



[size=13]|
Ekwipunek

[/size]
  • Gaz pieprzowy - w celach samoobrony!
  • Sztylet ukryty w kaburze - Tak jak powyżej, trzeba umieć się bronić przed chuliganami.
  • Tabletki przeciwbólowe - chłopak nie ma problemów z bólami, jedank w razie czego zawsze są pod ręką.
  • Mystic Code: Helpfull Ring - Jedyny mistyczny kod w posiadaniu chłopaka, a jego działanie jest dosyć prostę, mianowicię służy on do przechowywania magicznej energii, by wzmocnić lub uzupełnić zapasy maga.



[KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid  MbybAWu



[KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid  PoR70Do



[KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid  QoyirXW


| Charakter |



Ludzi łatwo porównać do płatków śniegu, nie tylko dlatego, że w większości są kruchymi i deliaktnymi workami z mięsem, to również dlatego, że każdy z nich jest wyjątkowy i tworzy nowy niepowtarzalny zestaw cech, doznań i myśli. Sprawia, to że dla wielu przewidzenie ludzkich reakcji jest tak odległe, graniczące z niemożnością. W końcu często poddają się oni swoim przekonaniom, emocją czy silnym namiętnością jak nienawiść czy miłość. Mogą zabijać tysiące w imię swoich ideałów nie widząc w tym nic więcej jak "konieczne środki", sprawia to, że ludzie wydają się przerażający. A to że wszyscy dodatkowo zachowują się jak aktorzy, sprawia, że na scenie którą jest ziemia, jest odgrywany najstraszliwszy horro, po tej stronie Reality Marble. Przynajmniej takie opinie płynąc z ust wielu ludzi, którzy doświadczyli zła tego świata. A chłopak? Od urodzenia ogromnie przerażony wszystkim co świat miał do zaoferowania. Jak masz żyć spokojnie wiedząc, że w każdej chwili może walnąc się wielki kawałek kamienia i zakończyć twoją egzystencje, albo przypadkowe stworzenie nie większe niż kilka mikrometrów  zdziesiątkuje twój organizm, sprawiając że nie będzie dłużej wydajny. To wszystko w połączeniu z ostatnimi wydarzeniami, i paskudnym widmem niedawno minionych wojen i rewolucji, sprawiało, że chłopak nie lubiał tego świata. Choć mimo to starał się znaleść jakąś iskrę optymistycznego podejścia. W końcu mógł poświęcić się temu co jest teraz, nie musiał rozmyślać o przyszłości, która i tak napewno skończy się tragicznie. Wystarczyło dołączyć do tej zabawy na scenie i być kolejnym statystą, który będzie cieszył się swoim życiem. Oczywiście dalej strach jest, jednak stara się nim nie przejmować. W końcu on jest naturalną częścią bycia człowiekiem, nawet jeżeli przez kilka pierwszych lat życia pochłaniał go. Carpie Diem mogło by być frazą spokojnie opisującą jego sposób życia i podejścia do świata i innych ludzi. Schwytaj swój los i przeznaczenie we własne dłonie i niczym mojry uwikłaj z nich swoje marzenia. Choć mogą one być bez znaczenia w tym wielkim teatrze, to nie musi oznaczać nic złego.
Wszystko to w połączeniu z dosyć przyjemną aparycją chłopaka sprawia, że jest on osobą ogólnie lubianą, choc bywa uznawany za dosyć irytującego, szczególnie patrząć, że jest on dosyć uparty w swoich dążeniach, a wszelkie próby powiedzenia mu, że może być inaczej często kończą się porażką. Niestety przez to zdarza mu się wpadać w kłopoty i nieprzyjemne sytuacje z przypadkowymi ludźmi.



[KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid  MbybAWu



[KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid  SHowfOg



[KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid  QoyirXW


| Historia |


Wszyscy mieszkańcy Luksemburug z pewnością słyszeli przynajmniej kątem ucha o tajemniczej rodzinie Bersheid. W rzeczywistości będących właścicielami jednego z piękniejszych i oczywiście przy tym droższych hoteli w mieście,w końcu które dziecko nigdy nie widziało szyldu hotelu czerwonej nici przeznaczenia, którego szyld dumnie powiewa odznaczając się od dosyć markotnego i skałopodobnego otoczenia. Jednak kilka lat wcześniej rodzina Berhseid, nie była na wyżynach gospodarczego spełnienia, a wspaniały teraz przybytek, kiedyś, był zwykłym przydrożnym motelem, z którego w pośpiechu wychodziła para zakochanych. Byli oni potomkami wojennych weteranów - których nadzieje na lepsze jutro zostały pogrzebane, wraz z wieloma ciałami ich przyjaciół, rodziny, ukochanych. Oni jednak widzieli w tym wszystkim światełko nadziei, chociaż pochodzili z dwóch krańców świata, z dwóch zdawałoby się całkiem różnych od siebie kultur. To właśnie oni, choć za sprawą dosyć przypadkowego spotkania w wiosce słynącej z kamienia, zostali połączeni. Dwie dusze i dwa ciała, na wieki.  A to właśnie , było powodem porannych zamieszek. Dziecko dotąd mniej lub bardziej spokojnie przesiadujące sobie w łonie matki, wyrywało się ile sił w ledwo rozwiniętych nogach aby tylko wyjść na świat. Oznaczało to nic więcej jak to, że poród się właśnie zaczął. Naszczęście ku  chwale tych wszystkich zapomnianych bogów i bardziej podejrzanych bytów, udało się świeżo upieczonym rodzicom dotrzeć na czas do miejskiego szpitala, dzięki czemu matka bezproblemowo urodziła na szpitalnym łożu piękne i zdrowo wyglądające dziecko, które swoim płaczem, pewnie tylko jeszcze bardziej skłoniło do snu już i tak niezwykle zmęczoną ciężkim porodem matke.

Lynn od pierwszych chwil wychowywał się jak zwykłe dziecko, choć pierwsze chwilę jego życia, kroki jak i słowa wypowiedziane do innych ludzi odeszły w zapomnienie, za co najpewniej można podziękować demencji dziecięcej, to rodzice niczym w ramkę postanowili sprawić sobie każdą, z tych wszystkich cennych chwil. A już gdyby jedno z nich miało gorszy humor, mogliby rozpuścić swoje nerwy w, słodkich wspomnieniach. Wszyscy jednak dobrze wiemy, że taki stan rzeczy nie mógł trwać niewiadomo jak długo, a z czasem rodzice pozbywali się reszt nadopiekuńczości skupiając się na rozwoju i położeniu ich rodu, by zapewnić sobie stabilnę życie. Sprawiło, to że chłopak równie szybko musiał wyjśc z beztroskiego stanu, zajmując się powoli nauką magecrafu i powolnym wkraczaniem w świat pełny tajemnic i dziwnych inkantacji. A przecież miał to być dopiero początek.

Czas mijał jak szalony i mam wrażenie, że jest to jego pewna niezastąpywalna cecha, tak bowiem odczuwał chłopak, kiedy kolejny raz przekraczał mury Departamentu Ogólnych Podstaw, dalej niemogąc uwierzyć, że udało mu się zdać egzaminy wstępne, słynnące ze swojego niezwykle wysokiego poziomu. W końcu jego rodzina nie była na tyle znana, by mógł się dostać tutaj przez znajomość, a jego magia nie była na tyle zjawiskowa by przekonać komisje bez durnuch egzaminów. A mimo to stał tutaj, pośród tych wszystkich wybitnych osób, mogąc razem z nimi zgłębiać i chronić tajemnice. A jednak dalej w jego sercu był ten niepokój, albo to reakcja alergiczna na tego dziwnego hotdoga z przydrożnej budki. Z pewnością będzie musiał popracować nad zdrowym odżywianiem, szczególnie jeżeli chciał spędzić tutaj kolejne kilka lat, a taki był przecież plan w końcu miał całe życie przed sobą. I ktoś musiał rozwinąć ten marny Criest, znajdujący się na jego ramieniu. Choć w istocie przeszczep był dziwnym doświadczeniem, to powoli przyzwyczajał się do jego obecności jako części siebie. I chyba mógł już powoli zaakceptować jego obecność tutaj. Przynajmniej póki co.

Jednak była rzecz, która okazała się bardziej niespodziewana od dostania się do wieży zegarowej. To jeszcze mógł przetrawić o wiele dziwniejsze jednak co zdarzyło się ledwo rok po dołączeniu do stowarzyszenia. W końcu dalej był na podstawach ogólnych! I nawet list od profesora Belfebana z wydziału przywoływania istot duchowych nie był aż tak dziwny, jak to co mu na tym spotkaniu przekazał. Miał uczestniczyć w Wojnie o Świętego Graala. Oczywiście słyszał plotki, kto by nie słyszał plotek o tym mistycznym obiekcię, tylko, że wydawało się to wręcz nierealne. Było to w końcu bardzo potężne urządzenie. Więc dalej miał gdzieś z tyłu głowy, dlaczego nie ktoś starszy, nie ktoś bardziej kompetenty. Niestety nie odważył się zapytać profesora o to i pogodnie się zgodził. Tak jak tego nauczyli go rodzicę. Po czym wyszedł próbując przetrawić wszystkie informację i znaleść jakąś kotwicę do przywołania sługi. Najgorsze było to, że nie zabardzo wiedział gdzie znaleść może jakiś artefakt, który nie jest zabezpieczony przez jakiś naród. Wydawało się wręcz oczywistę poszukać w muzeach, jednak okradnięcie jego byłoby złym pomysłem. Dlatego finalnie poszedł szukać w kierunku kolebek cywilizacji. Basen morza śródziemnego wydawał się idealnym miejscem, a jak nic tam nie znajdzie zawsze zostało podręczne profesora czy ma na zbyciu jakieś artefakty do pożyczenia, skoro chce żebym uczestniczył w tej wojnie.

Powrót do góry Go down
 
[KP] Z wieży do morza - Lynn Bersheid
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Lynn Bersheid: Prologue - Invitation to War

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Pojedyncze sesje :: Karty Postaci-