Rzeczy Fabuło-światowe

Był sobie sierociniec w Nowym Jorku. Niestety w 2015 roku przez nieuwagę zarządcy budynku, doszło do pożaru. Wszystkie dzieci zginęły.

> Wasz wiek w momencie śmierci musi się wahać od 0 do 17 i taką "Wiedzę" oraz "Mentalność" wynosicie do nowego świata<

Odrodziliście się w nowym świecie, jako ludzie, potwory, różne inne istoty. Każdy, zbliżony do wieku w jakim umarł. Potwory dorastają jednak szybciej od ludzi, więc "1 roczny goblin" nie będzie tym samym co 1 roczny człowieczek. Żeby gra miała jakikolwiek sens, osoby grające ludźmi czy późno dojrzewającymi rasami, musieli zginąć jak starsze dzieci. Wszyscy odrodziliście się w tym samym momencie, w pewnym zagajniku pośrodku ogromnej puszczy. Początkowo świat był dla was dziwny, pewnie nieco straszny... jednak wraz z czasem się przyzwyczajaliście. Zagajnika, a zarazem wyjścia do lasu bronił stary Ent, Bonifacy. I to on nadał wam wasze imiona, pilnując również byście nie opuścili lasu, przed przyzwyczajeniem się... do nowych realiów waszego żywota. Jako że Bonifacy był entem, sam zbyt wiele o zewnętrznym świecie nie wiedział to i wam powiedzieć nie mógł. Kiedy spędziliście w zagajniku rok, oznajmił wam że to już czas, byście ruszyli w świat.

Podzieleni przez Bonifacego na grupki wyruszyliście by poznawać otaczający was świat. Dość szybko przemierzając las, odkryliście jednak trzy istotne rzeczy. Dość niepokojące rzeczy. Wiele roślin i zwierząt w lesie, albo było martwych, albo umierających. Na dodatek inne myślące rasy takie jak wy? Mimo długich dni podróży nie natknęliście się na nic tego typu. Po drugie, po dwunastu dniach wędrówki, zauważyliście jak niebo pokryło się ogniem, i zaczęły z niego spadać płonące kule, meteoryty. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Ostatnią bardzo niepokojącą rzeczą było to, że ile byście nie próbowali, nie mogliście sobie przypomnieć, skąd przyszliście. Pamiętaliście wasz czas w Zagajniku i Bonifacego, ale skąd przyszliście? Gdzie był Zagajnik? To nie była nawet kwestia "Zgubienia się". Wy nawet nie byliście pewni, czy to w jakiejś puszczy było, czy może na pustyni...

Dalej kwestia grup. Zależy ile osób będzie grało, mogę was podzielić na jedną, lub więcej grup. Na chwilę obecną zakładam 4 ścieżki pierwszego arcu, no i chciałbym żeby każdy na dole swojej KP, wpisał preferowaną tier listę ścieżek NAWET JEŚLI MU TO OBOJĘTNE. Ułatwi to nie tylko podział grup, ale również wybór odpowiedniej dla was fabuły. Oczywiście to co wam tutaj przedstawię to naprawdę krótkie i mało mówiące zarysy... no ale przecież nie zdradzę przebiegu fabuły i nie odpierdolę wam tutaj pierwszego posta no nie?

1. Po długich godzinach wędrówki, natknęliście się na pierwszą żywą istotę rozumną. Przy małym jeziorku pośród gęstych drzew, siedziała osłabiona i ranna Rusałka.

2. Szliście sobie lasem i wszystko było spoko. Fajnie tak, prawie wesoło, aż nagle jak nie pierdolnęło, jak nie jebnęło. Telepało wami chyba na wszystkie strony aż z głuchym trzaskiem uderzyliście o drzewa. Świat wirował wam przed oczami, las płonął a kawałek dalej przed wami, w ziemię wbity był meteor... jaki kurwa pech. Iść i prawie dostać meteorem?

3. Wyszliście z lasu. Rozległa polanka rozpościerająca się przed waszymi oczami nie dawała absolutnie żadnej wskazówki co do tego, gdzie iść dalej. Jak trafić do miasta? Czy chcieliście trafiać do miasta? Poszliście jednak wzdłuż lasu, szukając jakiegoś szlaku, ścieżki może... trafiliście jednak na... wioskę? Z daleka wyglądało to na kilka namiotów, jakieś pseudo chatki z drewna, pomosty na drzewach u wylotu z lasu i krzątających się w tym obozie, bo raczej nie wiosce, ludzi. Chyba ludzi. Może elfy. Cholera wie z daleka. No i wyglądało na to że oni też was dostrzegli

4. Sandbox motherfuckers. Dalej jesteście w lesie. Nadal nic was nie spotkało. Nic się nie dzieje. Doshio