Share
 

 Alegoria Lasu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Makoto


Makoto


Liczba postów : 43
Join date : 21/01/2018

Alegoria Lasu Empty
PisanieTemat: Alegoria Lasu   Alegoria Lasu EmptyPią Lut 23, 2018 4:43 pm

IMIĘ: Makoto.
NAZWISKO: Kobayashi.
POCHODZENIE: Konoha.
PŁEĆ: Mężczyzna.
WAGA: 35.5 kilogramów.
WZROST: 141 centymetrów.
WIEK: 12 lat, 10 czerwca.
ZNAK ZODIAKU: Bliźnięta.
OPASKA NINJA: n/d.
RANGA NINJA: Uczeń.
BAZOWY ŻYWIOŁ: ???.

WITH A HARDENED HEART, I RESIGNED TO LONELINESS, AND LIVED OUT MY DAYS ONLY ABLE TO SEE OBJECTS.
ALL I KNOW ARE WHAT'S IN STORIES, SO IF I LONG FOR THE WORLD, WILL YOU... FORGIVE ME FOR THAT.

WYGLĄD: Wygląd stanowi zwykle pierwszy element, na który zwraca się uwagę w kontakcie z inną osobą. To po nim ludzie przeważnie wyciągają jakieś wnioski na czyjś temat. Niemniej sam wizerunek nastolatka wydaje się nad wyraz prosty, co skomplikowany. Szczególny, a jednak wciąż zwyczajny. Nie bacząc już na jego korzenie, chłopak posiada zielonkawe włosy. Chociaż tuż przy jego głowie mają znacznie ciemniejszy odcień, to z pewnością wszystko podpada pod zieloną kolorystykę. Jego włosy przeważnie pozostają w lekkim nieładzie. Zupełnie tak, jakby pogryzł się z grzebieniem i nie potrafił go przeprosić. Jego oczy mają ni to leśny, ni to szmaragdowy odcień zieleni, chociaż pod odpowiednim kątem mogą wydawać się bezkresne niczym najprawdziwszy las. Raczej szczupły, niewysoki nastolatek, którego cera nie została skalana pracą, czy nader sporym wysiłkiem. Jego twarz zdobią drobne piegi. Można się też domyślić, że raczej posiada delikatne umięśnienie ze względu na jego treningi. Na jego brzuchu znajduje się zaś pieczęć, która posiada ciemnoczerwony, czy też brunatny odcień, chociaż z daleka wygląda to na czerń. Jeśli zwróci się jednak uwagę na jego ubiór, to przeważnie ma na sobie jakieś krótkie spodenki i t-shirt z teoretycznie zabawnymi nadrukami. Ewentualnie jakiś treningowy dres.

CHARAKTER: Nie szaty zdobią jednak człowieka. Wydaje się dość pogodną osóbką, która niekoniecznie ma problemy z utrzymaniem znajomości. Mimo wszystko, zawieranie ich sprawia mu niemały kłopot. Zważywszy na jego raczej odizolowaną przeszłość, często trzyma się na uboczu, obserwując stamtąd wydarzenia. Jeśli kogoś jednak polubi, to będzie cenić taką relację całym swoim serduszkiem. Do tego może wydawać się ciut nierozgarnięty względem typowego funkcjonowania społeczeństwa. Zwłaszcza w kwestiach pokroju związkowych, czy aktualnie dominującej 'kultury młodzieżowej'. Chociaż zwykle stara się też obmyślić jakiś plan i wobec niego działać, to jeśli jego serce podpowie mu inaczej, jest gotowym porzucić wszelkie plany ku słuszniejszym celom.


"Even if one tree falls down, it wouldn't affect the entire forest."

*****
Niektóre historie zaczynają się z wielkim hukiem - opiewają wielkie bitwy, czy zawierają jakże dramatyczne zwroty akcji. Niestety, nie każde życie zostaje ubarwione już od samych narodzin, a te niekoniecznie zasługują na specjalną uwagę. Zupełnie tak, jak niewielki domek znajdujący się gdzieś w zapomnianej części lasu. W miejscu, o którym istnieje zapewne więcej legend, aniżeli faktów. To właśnie w tych stronach znajdowała się główna siedziba klanu jego matki, chociaż tak wielkie określenie mijałoby się z prawdą. W końcu członków zamieszkujących niewielkie domostwo zwykle szło policzyć na palcach jednej ręki. To właśnie tutaj na świat przyszedł nikt inny, jak sam bohater tej zwyczajnej opowieści - Kobayashi Makoto. Nie trzeba raczej tłumaczyć tego, w jaki sposób chłopak znalazł się na świecie. W końcu dwójka kochających się ludzi zawsze da sobie z tym radę. Nie wypada także wyjaśniać tego jak poznali się jego rodzice, którzy pozornie mogli wydawać się zupełnie różnymi osobami. Spokojna gospodyni domowa, zajmująca się głównie ogrodnictwem - Hana i dawny shinobi imieniem Toshiyuki, który w swoim życiu zdążył przeżyć wiele przygód. To jednak zupełnie inna historia.

*****

Za jakie grzechy? Właśnie takie pytanie mogła zadawać sobie stosunkowo drobna kobieta, której w dość młodym wieku przyszło zostać matką. Poród nie należał do najprostszych, jednak obyło się bez zbytnich sensacji, a wszystko zmieściło się jedynie w kilku dłuższych wiązankach, czy ledwie paru... nastu bluzgnięciach. Jego dzieciństwo przebiegało spokojniej. Troskliwa matka, która prowadziła niewielką kwiaciarnie na obrzeżach wioski, czy zajmujący się domem ojciec, który potrafił zadbać zarówno o wszelkie rozrywki, co także i bardziej przyziemne potrzeby - jak naprawa uszkodzonych części domku, czy zapewnienie jedzenia i drewna na opał. Wszystko trwało tak do jego czwartych, a może nawet i piątych urodzin. Gdzieś pomiędzy tym okresem - acz bliżej tego drugiego punktu czasu - życie jego dziadka zdawało się dobiegać końca, przez co zarówno starszyzna pobliskiej wioski, co zamieszkujący ów zapomniany skrawek lasu ludzie musieli przedsięwziąć pewne kroki. Chodziło tutaj oczywiście o przygotowanie pewnego rytuału, który pozwoliłby na odpowiednie przeniesienie jakieś bliżej nieznanej i niezrozumiałej mu mocy z jego dziadka do niego - jako najmłodszego, męskiego potomka. Co jednak dokładniej stało się tego wieczora? Tego dokładniej nie pamięta, a wszelkie próby przypomnienia sobie skutkowały co najwyżej bólem głowy, czy bliżej nieokreślonymi, zamglonymi obrazami, w których głównymi elementami zdawały się być jakieś ostre narzędzia, krew, czy powoli opadająca... głowa? Przynajmniej tak mógłby porównać to teraz, bo wcześniej wszystko wydawało się zbyt straszne, aby nawet o tym myśleć. Jeden fakt pozostał jednak pewien. Fakt, że ów dnia stracił nie tylko strudzonego życiem dziadka, co też i ojca, a wszelkie informacje o tym zajściu zdawały się być przed nim skutecznie zatajane. Tak też po samych przodkach zostały mu najwyżej zapiski i ulotne wspomnienie kameralnej ceremonii pogrzebowej, z której poza ponurym obrazem nader charakterystycznym elementem zdawał się być nietypowy, niemal nienaturalny powiew wiatru. Wiatru lekkiego i rześkiego niczym jakiś morski zefir, ale... czym miał być ów powiew?

*****

Rosnąca liczba piegów na jego nosie, czy włosy przybierające zielonkawy odcień - oba te procesy dało się podpiąć pod zwyczajny proces wzrostu dziecka. Co jednak mógł oznaczać nietypowy symbol na jego brzuchu? Skąd się tam pojawił i co dokładniej symbolizował? Coraz to więcej pytań rodziło się w głowie nastolatka. Coraz więcej spraw pozostawało bez odpowiedzi, a on sam mógł jedynie domyślać się różnych rzeczy lub zwyczajnie sobie odpuścić. Coraz więcej kwestii zdawało się sprowadzać do jakiejś przeklętej bestii, o której nikt nie powinien wiedzieć. Nikt nie powinien usłyszeć. Co mógł więc zrobić z tym faktem? Niewiele...

Kolejne dni zdawały się upływać mu na mało produktywnych zajęciach. Mając w swoim otoczeniu zapracowaną matkę i względnie wiekową babcię pod ręką - nie miał zbyt wielu okazji do 'zabawy'. Z nieznanych mu przyczyn nie pozwalano mu też na swobodne wędrówki, czy towarzyszenie Hanie w drodze do pracy. Zupełne tak, jakby jego obecność w kwiaciarni mogła czemuś zaszkodzić. Nie mając więc wielu opcji do wyboru, zielonowłosy skupił się na tych bardziej... ciekawych? Przeglądał kolejne to zapiski swojego ojca, czy dziadka. Ich dzienniki, pamiętniki i wszelkie książki, które mu zostały po poprzednich pokoleniach. Notatniki wypełnione czymś, czego zdawało się mu brakować. Historie wypełnione przygodami i wrażeniami znacznie większymi, aniżeli domowa rutyna. Co prawda, zajmował się też domem. Nieudolnie pomagał w naprawach dziur w dachu, czy zdołał w te parę lat podłapać podstawy ogrodnictwa, czy gotowania, jednak to niewiele znaczyło w obliczu cudzych wspomnień przelanych na papier. Ów czynności szybko stały się jego codziennością, a myśl o jakiś przyjaźniach, czy większych znajomościach stawała się niczym innym, jak zwykłym, ulotnym marzeniem. Ile czasu minęło? Dwa, a może trzy lata? Nie miał pojęcia. Jego pragnienie zdawało się non stop rozrastać, jednak sam chłopaczek nie miał na tyle odwagi, aby sprzeciwić się wszelkim zaleceniom rodzicielki. Chociaż nie potrafił tego zrozumieć, nie chciał przecież narażać ani siebie, ani tym bardziej kogoś innego na jakieś szkody. Nawet jeśli ów kwestie zdawały się odległe i obce jego osobie, nie mógł w żaden sposób im zaprzeczyć. Chociaż bardzo by tego chciał. Chociaż bardzo chciałby dowiedzieć się, co robią jego rówieśnicy i jak wygląda zwyczajne, miejskie życie. Z każdym dniem ów marzenie zyskiwało tylko na sile, aby zaraz potem spotkać się z brutalnym zawodem.

Zaledwie jeden dzień. Tylko tyle wystarczyło, aby sam niespełna nastolatek miał szansę na spełnienie tego marzenia. Jeden odgłos, który równie mocno strwożył jego serduszko, co doprowadził do niemałej ekscytacji. Zwyczajny dźwięk stukania, który rozległ się w wyludnionej chatce. Jego rodzicielka była standardowo w pracy, zaś babcia ruszyła na leśną przechadzkę celem zebrania grzybów do zupy. Co mógł więc zrobić w takiej sytuacji? Jak mógł się zachować? Panika zdawała się wkraść w serduszko zielonowłosego, a kolejne stuknięcia nijak mu pomagały. Ruszył nawet ku drzwiom, aby ostatecznie przewrócić się na ziemię, strącając przy tym kilka książek ze stolika. Wszystko po to, aby w takim stanie poznać swojego pierwszego znajomego. Pierwszego - przynajmniej jego zdaniem - przyjaciela - Hibikiego. Wszystko to zdawało się być przypadkiem, jednak równie dobrze mogło być jakąś formą przeznaczenia. Wszystko zależało głównie od tego, jak ktoś chciał spojrzeć na ów sytuację. Makoto wolał widzieć w tym jednak swego rodzaju łut szczęścia, czy też jakże wspaniałą okazję sprezentowaną przez los w postaci znajomego o nawet bardziej nietypowym kolorze włosów jak jego własny, bo dwukolorowy. W połowie czerwony, a w połowie biały. Mimo wszystko, nie przeszkadzało mu to. Pomijając to jedno spotkanie, ledwie dziewięcioletni znajomi zaczęli widywać się niemalże regularnie, a podczas tych spotkań główną tematyką zdawali się shinobi, czy zabawa w nich. Oczywiście Makoto nie umknął fakt, że sam Hibi pochodził z rodziny, w której było to niemal tradycją. Niemniej jednak większą uwagę i radość sprawiło mu to jak jego pierwszy i jedyny przyjaciel demonstrował mu rzeczy, których przyszło się mu nauczyć w domu. Wszystko musiało się jednak kiedyś skończyć, a sam przyjaciel blisko już dziesięciolatka nagle przestał przychodzić, pozostawiając po sobie ledwie jedną pamiątkę. Złapaną przez nich żabkę, która stała się domowym zwierzątkiem młodego Kobayashiego, a zarazem swoistym symbolem przyjaźni pomiędzy nimi, a która to dostała jakże urokliwe imię - Shinzen.

*****

Co jednak mógł zrobić teraz? Kiedy zaznał już odrobiny odmienności? Kiedy wszystko nagle miało się skończyć i wrócić do szarej, nudnej rutyny? Chociaż nie wyglądało to aż tak tragicznie - tonący chwyta się brzytwy. Tak też zielonowłosy zdawał się chwycić jedynej rzeczy, która wydawała się względnie sensowna - Akademii. Takim też sposobem po licznym błaganiach i prośbach. Po zaskarbieniu sobie wsparcia ze strony babci - udało mu się uzyskać zgodę, aby zacząć uczęszczać na zajęciach, które miały mu przybliżyć nieco drogę i cel shinobi. Tutaj właśnie też po blisko pół roku czasu mógł spotkać swojego przyjaciela, który... wydawał się inny. Bardziej skryty, czy skupiony na treningach i nauce. Do tego jego twarz zdawała się zdobić teraz blizna, której pochodzenia nie mógł się dowiedzieć, ani domyślić. Nie zmieniało to jednak faktu, że ze swoim usposobieniem stosunkowo łatwo znajdował się w centrum grupy, chociaż... niekoniecznie jako jakiś lider. Nie. Bardziej jako ktoś, kto chętnie się do wszystkich przyłączy. Co więcej, przyszło mu też oglądać pojedynki shinobi podczas egzaminów. Brawurowe walki, emocje, a do tego gromkie brawa dla zwycięzców. Już wtedy wiedział, że sam chciałby znaleźć się w tamtym miejscu i jak niekoniecznie zależało mu na samej sile, tak też chciał zasłużyć samemu na takie oklaski. Zapewne też przez to czasem zdarzyło mu się opuścić nudniejsze z zajęć, aby to podglądać trenujących geninów, ale to też już zupełnie inne historie.



UMIEJĘTNOŚCI:
Walka wręcz I, Regeneracja I, Wytrzymałość I

FABULARNE:
Pan Ogrodnik - podstawy ogrodnictwa nie są mu obce. Zna się na roślinkach lepiej, aniżeli przeciętny Kowalski. Potrafi rozpoznać trujące odmiany od tych zdatnych do spożycia. Ba! Dałby nawet radę rozróżnić jakieś zioła, czy kwiaty lecznicze, acz inną kwestią pozostawał fakt, że raczej wiele z nich samych nie zrobi. No, chyba że wystarczy zjeść takiego kwiatka.

Przyjaciel Lasu - pomijając obycie w leśnych ścieżkach, które wynika z jego zamieszkania, nieco łatwiej zdobyć zaufanie leśnych zwierząt. Oczywiście nie znaczy to, że wygłodniały wilk nie rzuci mu się do gardła. Ot ma w sobie coś na wzór 'aury' jednego z tutejszych. A może zwyczajnie zdążył przesiąknąć zapachem lasu?

Chodzący Fanklub - chociaż to znane zapewne jest wszystkim, on także zna sławnych shinobi z ich wioski i nie tylko. Z pewnością ma jakieś zapiski o zdolnościach sławniejszych osób i stara się być na bieżąco z plotkami o takowych ludziach, jak chociażby sam Hokage. Wie też, gdzie zwykle odbywają się jakieś walki treningowe oraz zna sposoby, coby w miarę niepostrzeżenie lub nieinwazyjnie je sobie podpatrzeć, co jednak zależy od ów miejsca, czy 'wagi' osoby.

SŁABOŚCI:
Amator Iluzji - umysł nie tyle jest słabą stroną nastolatka, co raczej stosunkowo... prostą. Zapewne też przez to wydaje się bardziej podatny na różne techniki oparte na umyśle, czy iluzji. Trudniej mu się z nich wyswobodzić. Jeszcze gorzej wychodzi korzystanie z nich samemu. Do tego wszystkiego o wiele łatwiej go w takie złapać, ale to chyba jakoś tak jego specyficzna przypadłość, czy swego rodzaju niedbałość z Akademii.

Definitywnie-Nie-Szermierz
- nie chodzi tu co prawda o brak umiejętności. Wszystko zdaje się leżeć w psychice. Zielonowłosy nie boi się mieczy. Nie boi się też broni białej. Co najwyżej obawia się ich użycia. Za sprawą zdarzeń z jego przeszłości zdaje sobie sprawę z powagi tego, jakie szkody może wyrządzić taka broń. Co prawda większość tych wspomnień zdaje się być przez niego wyparta, jednak podświadomość nie pozwala mu zbytnio dzierżyć tego typu broni. Przynajmniej bez zawahania, czy 'trzęsących się dłoni'.

PODSTAWOWE TECHNIKI:
Bunshin no Jutsu - prosta technika, która polega na stworzeniu iluzji nas samych. Przy pomocy tej sztuczki jesteśmy w stanie stworzyć od jednej do kilkunastu iluzji, które wyglądają jak my i wykonują nasze polecenia wydawane drogą mentalną. Oczywiście im więcej iluzji, tym większy koszt. Do tego są one niematerialne, więc każde uderzenie w nie kończy się ich rozwianiem w niewielkim obłoku dymu. Warto zauważyć, że iluzje nie wytwarzają żadnych dźwięków. Dodatkowo nie rzuca swoim ciałem cienia, czy nie potrafi ruszyć przedmiotów.

Henge no Jutsu - pomocna technika, dzięki której użytkownik może przybrać wygląd innej osoby, bądź obiektu. Co za tym idzie? Jeśli zmieniamy się w osobę, to wygląd wraz z ubraniem podlegają zmianie. Również głos wydaje się zmutowany tak, że do pewnego stopnia przypomina ten, należący do osoby, w którą się zmieniliśmy. Nie przejmuje to jednak żadnych zdolności takowej osoby. Można zmienić się w każdą osobę, czy przedmiot, jednak nie może być on zbyt mały. Ponadto chakra pozostaje bez zmian.

Kai - to jedna z podstawowych, acz często niedocenianych technik. Polega to na chwilowym odcięciu dopływu chakry do mózgu, dzięki czemu impulsy zewnętrzne - również narzucone - przestają działać. Efektem tego jest uwolnienie użytkownika z dużej ilości prostszych technik genjutsu.

Kinobori no Waza - kolejna z podstawowych sztuczek, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w określonym miejscu - a dokładniej w stopach. Dzięki temu jest się w stanie poruszać po powierzchniach pionowych, czy sprzecznie z grawitacją. Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik.

Suimen Hoko no Waza - odmiana powyższej techniki, która rozszerza nam możliwość poruszania się po wszelakich powierzchniach. Tym razem do wachlarza możliwości dochodzi tafla wody. Użytkownik kumuluje energię w stopach, a następnie cały czas zmienia powłokę energii na podeszwie. Pozwala to utrzymać się na falującej wodzie. Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik.

Nawanuke no Jutsu - jedna z prostszych technik. Pierwsze z tych, którzy poznają najmłodsi adepci sztuki ninpo. Technika służy do uwolnienia siebie/kogoś z więzów poprzez przesłanie swojej chakry do samego materiału wiążącego. Po chwili technika powoduje poluzowanie się wszelkich knebli, uwalniając spętanego. Można użyć jej na sobie będąc związanym.

Kawarimi no Jutsu - kolejna, pomocna technika, która może niejednokrotnie uratować czyjeś życie. Ów technika podmiany pozwala w momencie ataku podmienić nasze ciało z przygotowanym zawczasu substytutem. Przedmiot ten nie może przekraczać rozmiaru naszego ciała. Innym, istotnym aspektem jest świadomość ciosu, czy też możliwość użycia tej techniki tylko wtedy, gdy widzimy nadchodzący atak. Kosztuje to 3 MM.

POZOSTAŁE TECHNIKI:
Hikari no gijutsu-kyu (D) - jest to jedna z najprostszych technik, które są do tego bardzo przydatne. Polega to na tym, że użytkownik gromadzi chakrę w postaci skoncentrowanej kuli światła. Ta unosi się nad jego dłonią oświetlając otoczenie. Siła światła przypomina typową latarkę, więc nikogo to raczej nie oślepi, a jedynie oświetli nam drogę.

Dainamikku Akushyon (D) - bardzo prosta technika taijutsu, która polega na zaatakowaniu przeciwnika serią ciosów i kopnięć. W zasadzie nie byłoby to jutsu, jednak kwalifikuje się pod nie, gdyż prócz zwyczajnych ataków dodaje do niego obrót przed rozpoczęciem, co utrudnia nieco obronę.

Dainamikku Entorī (D) - kolejna z łatwych technik taijutsu. Tym razem użytkownik wyskakuje i atakuje przeciwnika wyprostowaną nogą. Taki cios może oszołomić, wyprowadzić z równowagi, a przede wszystkim zaskoczyć cel ataku. Dodatkowo jeśli połączymy go z jakąś dywersją, np. notką wybuchową nadchodzącą z drugiej strony, mamy pewne szanse na niespodziewany atak.

??? (C) - narysuj mnie jak jedną ze swoich francuskich dziewczyn.



"And into the forest i go, to lose my mind and find my soul."

DODATKOWE INFORMACJE
> Jest zupełnie nieświadomy tego, że wewnątrz niego znajduje się jedno z ogoniastych biju. Tym bardziej nie wie, jak ów stworzenie wygląda. Jak się zachowuje, czy jakie też moce może posiadać. Z tego też powodu jego tatuaż na brzuchu to tylko zwyczajny tatuaż, czy też znamię, które ma 'chyba od urodzenia'.
> Jego domek znajduje się w stosunkowo wyludnionej części wioski. Dokładniej w lesie, wokół którego krąży wiele dziwnych legend i opowieści. Zwłaszcza wśród starszych osób. Sam traktuje to raczej jak bajki, bo chociażby nie spotkał tam żadnej strasznej bestii, czy nader niebezpiecznych rzeczy.
> Kontynuując wątek jego lokum, to zamieszkuje tam z matką oraz babcią. Ta pierwsza pracuje za dnia w jednej z kwiaciarni. Druga zaś przeważnie zajmuje się domem, czy posiłkami w czym przeważnie pomaga jej Makoto. Oczywistym jest, że mają też sporawy ogródek z kwiatami, a ziemia dookoła ich domu wydaje się całkiem żyzna. O ile tak się mówi względem ziemi dla kwiatów.
> Nie pamięta własnego ojca. Wie tyle, że ten dawniej był shinobi, jednak wszelkie informacje na jego temat owiane są tajemnicą. Jedyną formą jego poznania są stare fotografie, czy pozostawione przez niego pamiętnik z różnych misji, które przyszło mu przeżyć. Oczywiście podkoloryzowany.
> Na dobrą sprawę może uznać Hibikiego za swojego pierwszego, prawdziwego przyjaciela. Przynajmniej sam chce w to wierzyć, nawet jeśli ten obecnie zdystansował się od niego. W końcu w dzieciństwie spędzali wiele czasu razem, a nawet parę razy mieli okazję na wspólne nocowanie, czy ogródkowe wyprawy pod namiot. Co do innych osób, to pewnie znalazłoby się parę, których mógłby traktować jako przyjaciół, jednak to dalej nie ten sam poziom w jego oczach.
> Jego ulubionym posiłkiem wydają się wszelkiego rodzaju bułki na parze z nadzieniem. Oczywiście ulubionym wydają się być te mięsne, jednak nie pogardzi też tymi z czerwoną fasolą, czy ogółem mieszanką warzyw. W kwestii napojów prowadzi jednak niezaprzeczalnie sok pomarańczowy, któremu z drugiego miejsca wtórują oranżady o podobnym smaku.
> Z pewnością chciałby osobiście poznać większych i ważniejszych shinobi tego świata. Na tym etapie jednak nie potrafiłby się wyobrazić w miejscu jednego z nich, toteż póki co nie marzy mu się bycie Hokage, czy jakimś dowódcą jednostki ANBU.
> Co jakiś czas nawiedzają go straszne sny, które zdają się być alegoriami jego przeszłości, czy też samego rytuału. Przeważnie towarzyszy też temu para wściekłych, wielkich oczu. Z tego też powodu ma w swoim pokoju, koło łóżka specjalne miejsce dla swojego pluszowego królika. W przypadku braku swojego kompana często kończy się to na szukaniu oparcia w pobliskiej, czy dobrze mu znanej osobie. Przykładowo matce.
> Wyjdzie w praniu. Chociaż da radę wymyślić wiele rzeczy.




Ostatnio zmieniony przez Makoto dnia Pon Lut 04, 2019 10:02 pm, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry Go down
Rejeł


Rejeł


Liczba postów : 14
Join date : 22/02/2018

Alegoria Lasu Empty
PisanieTemat: Re: Alegoria Lasu   Alegoria Lasu EmptyWto Kwi 03, 2018 5:37 pm

Bardzo ładne KP! Akceptuję oczywiście.

Co do ekwipunku: Na start dostajesz 5 kunai, 10 shurikenów, torbę na ekwipunek do przypięcia na pasku, dwie rolki bandaża.

No i bonusowo dostajesz...

Taijutsu rangi D - Dainamikku Entorī
Kolejna z łatwych technik TaiJutsu. Tym razem użytkownik wyskakuje i atakuje przeciwnika wyprostowaną nogą. Taki cios może oszołomić, wyprowadzić z równowagi, a przede wszystkim zaskoczyć cel ataku. Dodatkowo jeśli połączymy go z jakąś dywersją, np. notką wybuchową nadchodzącą z drugiej strony, mamy pewne szanse na niespodziewany atak.

Technikę rangi C, która jest w pytajnikach odkryjesz w fabule.
Powrót do góry Go down
 
Alegoria Lasu
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Archiwum :: 
Inne tereny
 :: Po za Earthlandem
-