Share
 

 Nakano Chie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Chie


Chie


Liczba postów : 20
Join date : 30/03/2015

Nakano Chie Empty
PisanieTemat: Nakano Chie   Nakano Chie EmptyNie Lip 19, 2015 6:33 pm

Arty:
1. Jeden
2. Dwa (<33333333333)
3. Trzy
4. Cztery
5. Pięć
6. Sześć
7. Albumik Yugi

Imię: Chie
Pseudonim: Nie dotyczy
Nazwisko: Nakano
Płeć: Żeńska
Waga: 56
Wzrost: 171
Wiek: 18
Gildia: Brak
Miejsce umieszczenia znaku gildii: Nie dotyczy
Klasa Maga: 0

Wygląd:
Chie da się bardzo szybko podsumować jako średniego wzrostu, szczupłą dziewczynę o zielonkawych wręcz oczach i ciemnych włosach, których odcień bawi się na pograniczu brązu i czerni. Na przestrzeni lat zapuszczała bądź ścinała swoje włosy, najdłuższe sięgały jej aż do dolnej krawędzi łopatek, najkrótsze opadały jakiś centymetr poniżej dolnej części ucha. W chwili obecnej są długie na tyle, by były na wysokości jej barków i ramion. Posiada lekko zarysowaną, owalną i na swój sposób delikatną twarz. Tuż nad jej oczami o stosunkowo wielkich tęczówkach, znajduje się wąska i prosta linia brwi w tych samych odcieniach, jak jej włosy. Do tego dochodzi jeszcze niewielki, zgrabny nosek, delikatnie, niemalże niezauważalnie podciągnięty do góry. Pod nim z kolei znajdują się usta, zwykle zamknięte, choć wygięte w delikatnym, przepraszającym bądź zawstydzonym uśmiechu, co zależy także i od sytuacji. Posiada także dość wrażliwą cerę, która szybko jest w stanie się opalić, ale równie szybko też ta opalenizna z niej schodzi. Znaczy to też mniej więcej tyle, że bardzo łatwo jest jej się spiec na plaży. Mimo wszystko, przez większość czasu udaje jej się zachować delikatną, stosunkowo jasny odcień skóry. Poza tym, dziewczyna nie nosi żadnych ozdób. Nie znajdzie się więc na niej żadnych kolczyków, pierścionków czy naszyjników, choć te dwa ostatnie spowodowane są raczej tym, że wcześniej takich nie miała i nie czuje znaczącej potrzeby. Mimo wszystko, gdyby ktoś jej jakiś podarował bądź sama upatrzyłaby coś pięknego, nie miałaby problemów z kupnem takowego przedmiotu... tak długo, jak nie przeszkadzałby jej w łucznictwie i medycynie. Na razie jednak niczego takowego nie posiada. Dodatkowo, nie ma na ciele żadnych tatuaży ani nawet blizn, co jest po części spowodowane jej nieśmiałym charakterem oraz właściwościami jej magii. Jest wysportowana i posiada nawet parę w łapkach, jednakże nie widać tego po niej. Wiele osób prędzej przyrówna ją prędzej do jakiegoś kruchego obiektu, który można wprost zmiażdżyć w dłoni bądź roztłuc jednym nierozważnym zamachem. Tak naprawdę nie połamie się jak się ją trafi, więc nie jest źle. Niekiedy może się wydawać, że jest strasznie koścista, choć to tylko wrażenie. Do tego, posiada średniego rozmiaru piersi. Ot, nie jest ani deską, nie nosi też nie wiadomo jak wielkiego biustu. Ot, coś pośredniego. Sama zbytnio się wstydzi, by jakoś bardziej o tym mówić.

Jak natomiast się ubiera? Cóż, zacznijmy więc od głowy. Jak już było wspomniane, nie ma tam żadnych kolczyków czy naszyjników, a jej włosy mogą być dłuższe lub krótsze, w zależności od tego, jak jej się zechce. Zwykle, jak ma długie włosy, opadają one luźno na jej plecy i powiewają na wietrze. Rzadko zdarzało jej się je spinać, choć sytuacje bywały. Zwykle, gdy musiała skupić się na leczeniu. Bowiem gdy strzela z łuku, prędzej założy sobie na głowę opaskę, która uniemożliwi włosom wpadanie jej do oczu i spokojne celowanie. Jest ona ciemna, z czerwonym kołem na środku, które zwykle umieszczone jest na środku jej czoła. Taką też opaskę nakłada na siebie podczas leczenia niekiedy. Przydatna rzecz, by włosy nie drażniły ciała rannego bądź chorego pacjenta. Zdarza jej się również niekiedy upinać włosy, zwłaszcza, gdy ma jakieś spotkanie, na które znajomi ją wyciągają, często wbrew jej woli. Nie potrafi się w takich sytuacjach często odnaleźć, więc bawi się jakimś zabłąkanym kosmykiem włosów, który nieopatrznie opadał niedaleko jednego z jej oczu. Ale tak... zdarza jej się zmieniać fryzurę na jakieś wydarzenia. Zwykle jednak woli mieć ją wolno rozpuszczoną, acz jednocześnie zadbaną i rozczesaną. Są to także jedyne wymagania, jakie stawia swoim włosom. Nie mogą one wszak być kwintesencją chaosu i uosobieniem tajemniczej wizji artystycznej wiatru, który układałby jej wówczas fryzurę.

Jak natomiast wygląda część odzienia, którą osłania swoje ręce i tułów? Z reguły jest dobierany razem ze spodniami, coby się komponowały. Sama dziewczyna woli ciepłe kolory, pomarańcz, czerwień, żółć, choć ma również swoisty sentyment do bieli. Również przeciwko czarnym ubraniom nie ma zbytnio nic do zarzucenia, choć uważa je, za zbyt pesymistyczne i kojarzące się z pogrzebami, więc zwykle daruje sobie ubieranie aż tak ciemnych kreacji. Na misjach zlecanych dla magów, często odziana jest w pomarańczową bluzę, która krojem i kształtem przypomina karategi i oznacza się wygodą i nieskrępowaniem ruchów. Nie jest wymyślnie zdobiona. Do tego, strzelając z łuku nie musi, acz zdarza jej się zakładać rękawice, by odciążyć same palce od nacisku wywieranego przez cięciwę. A właśnie, skoro już o tym mowa... Chie jest oburęczna. Tak, tak, potrafi pisać zarówno prawą jak i lewą ręką. Wyuczyła się tego już w dzieciństwie, będąc naturalnie leworęczną, acz posiadając nauczyciela, który wszystko przygotowywał jej jak dla praworęcznych. Potem już zwyczajnie wyrobiła się w wykorzystywaniu obu rąk na raz. Tak czy inaczej, warto jeszcze wspomnieć, że poza pomarańczową bluzą, ma także drugą, o podobnym kroju, tyle, że w białym kolorze. Obie stosuje na misjach, acz z reguły da się też po nich poznać, jaką rolę postanowiła przybrać tym razem. Pomarańczowy bowiem zwykle nosi, gdy planuje korzystać z łuku, biały natomiast, gdy planuje głównie leczyć, ewentualnie nieznacznie wspierać swoich sojuszników z dystansu, acz nie jest to reguła. Natomiast jej strój na specjalne uroczystości, jest zdecydowanie bardziej oryginalny, a także i z natury mniej praktyczny. Jest to bowiem kimono w odcieniach czerwieni z dodatkowymi wzorami w kolorach pomarańczu i żółci, z biało-czarnymi wstawkami. Ot, taka dość misterna robota, ale za to robiąca naprawdę przyjemne dla oka wrażenie. Jednak, jak już było wspominane, jest to strój stricte wyjściowy, nie służący do paradowania w nim po mieście. Do tego, warto wspomnieć, że ma jeszcze czasami strój... zwyczajny. Ot T-shirt, w barwach wybranych na całkowity chybił trafił, bez jakiegokolwiek wzorku, do tego ewentualnie podczas zimniejszych dni bluza, a ewentualnie także i kurtka.

Jak natomiast reprezentuje się jej dolna część ubioru? Cóż, z reguły są to spodnie, pasujące do reszty jej wyglądu. A więc przy stroju przypominającym Karategi jest to zwyczajnie druga część stroju, tylko, że z innym kolorem. Ot, takie połączenia. Do białej góry najczęściej nosi czerwonawy dół, z kolei do pomarańczowej jasnozielony. Czemu? Nie pytajcie, sama pewnie nie wie. Mimo wszystko jednak lubiła jakoś to połączenie i nie dawała sobie wmówić, że być może z czymś innym by lepiej pasowało. Tak sobie ustaliła i tak będzie. Podobnie zresztą do jej stroju ubieranego na jakieś ważniejsze uroczystości. Skoro i tak i siak, była to szata, to dół praktycznie był wczepiony w także i w górną część odzienia, idealnie się komponując. Zaś jeśli chodzi o coś zwyczajnego, to najczęściej nosiła jeansy. Czy to długie, czy też jakieś krótsze, zależnie od humoru, choć zawsze jedna rzecz była istotna. Nigdy nie ubierała się w coś wyzywającego. Zwyczajnie to nie dla niej, nie przy jej charakterze. Również, o dziwo zdarzało jej się nosić spódnice i suknie, acz zdecydowanie rzadziej, a jak już, to częściej w przeszłości. Były to zwykle proste w kroju i praktyczne, z punktu widzenia jej zawodu stroje, które nosiła, jak jeszcze mieszkała w swojej rodzinnej wsi. Do tego wszystkiego jeszcze dochodziły buty. W większości przypadków jest to proste obuwie sportowe, z prostymi dodatkami, w postaci wyszywanych wzorów. Tak naprawdę tylko w jej stroju wieczorowym nosi niewielkie szpilki w kolorze czerwieni, pasujące jej do szaty. Nie lubi w nich chodzić, ale nie pojawi się przecież w butach sportowych na jakichś istotnych wydarzeniach. Co to to nie.

Charakter:
Chie, mimo, że na pierwszy rzut oka zdaje się być dość prosta do przeanalizowania, jeśli chodzi o jej charakter, w rzeczywistości skrywa znacznie więcej tajemnic i zagadek, które dość trudno rozwiązać. Wszystko to bowiem wynika także i z tego, że ma swoistą listę priorytetów, na której szczycie znajduje się dobro bliskich jej osób, a zaraz po tym chęć pomocy jak największej ilości ludzi. Wszak taki zawód. Bycie uzdrowicielem to ciężki kawałek chleba, wymagający stalowych nerwów zdawałoby się. Jednak sama Nakano zdaje się niekiedy przeczyć tym tezom, zwłaszcza, gdy nie zajmuje się swoją pracą bądź pasją, jaką jest łucznictwo. Tak, tak. Chie uwielbia strzelać z łuku. I nawet jej to wychodzi, choć do mistrzostwa wiele jej brakuje. Ale z drugiej strony jest młoda i jeszcze wiele zdąży się nauczyć. Wszak osiemnaście lat to dopiero początek prawdziwego życia, nawet jeśli już w tym wieku zmuszonym jest się opuścić swój kraj. A skoro już o tym mowa, to również jej przymusowa emigracja wywarła na nią dość mocny wpływ, sprawiając, że często wraca myślami do swojej rodzinnej osady, gdzie zostawiła wiele bliskich jej osób. Świat jednak się nie zatrzymuje, dlatego też mimo tęsknoty w sercu dzielnie prze naprzód, licząc, że kiedyś ponownie ich spotka. Wszak ma teraz też już znajomych, z którymi podróżuje i są to dla niej naprawdę miłe chwile, godne zapamiętania. Poza tym warto dodać, że nie jest materialistką. Owszem, jest świadoma tego, że bez funduszy w obecnym świecie niewiele można, jednak wielokrotnie leczyła z czystej dobroci serca, dogłębnie wzięta cierpieniem chorej osoby i jego najbliższej rodziny. Tak, jest więc bezinteresowna. Dodatkowo, nie lubi prosić kogoś o pomoc. Woli zrobić coś sama, nawet jeśli miałoby to trwać dłużej, a efekt miałby być gorszy. Nie znaczy to jednak, że nie przyjmie pomocy. Uraduje się wręcz, gdy ktoś zechce jej pomóc z czymś, z czym sobie kompletnie nie radzi, z chęcią taką osobę wynagrodzi (o ile nie będzie się go bała, jeśli będzie on kimś nowym). Po prostu... nie lubi błagać. To wszystko.

Ale skoro już skończyliśmy mówić tak ogólnie, czas przejść do części charakteru Nakano, która dotyczy jej relacji interpersonalnych. Te niestety, są z reguły dość ograniczone. Dziewczyna jest strasznie nieśmiała, boi się rozpocząć rozmowę, jeszcze mniej ma tematów, na które ma odwagę się wypowiedzieć. Jest wtedy także wstydliwa. Jednakże tak jest tylko wtedy, gdy nie zna swoich rozmówców. Jeśli jednak nabierze do ludzi zaufania i spędzi z nimi więcej czasu stanie się bardziej otwarta, szczera, na światło dzienne wyjdzie jej wielka ciekawość i niekiedy także i wścibstwo. Lubi się śmiać, choć ma lekkie opory przed opowiadaniem żartów. Zwyczajnie boi się, że nikogo nie rozbawią i tylko siebie ośmieszy. Jednakże zdecydowanie najtrudniejszym momentem, w budowaniu relacji z Chie jest właśnie ten moment, gdy nie zna ona drugiej osoby. Nieufna, często chowająca się wtedy za kimś, kogo zna, lub zwyczajnie za jakimś przedmiotem, bądź zakrywając część twarzy ubraniem. I mimo tego wszystkie... ona naprawdę chce poznawać nowych ludzi, co jest swoistym paradoksem w jej osobie. Dodatkowo, często rozmawiając z obcymi jeszcze dla niej ludzi, wychodzi z niej zdenerwowanie, co objawia się niekiedy trzęsącymi się rękoma bądź potem na dłoniach, choć to drugie zdecydowanie rzadziej. Jest także i wtedy bardziej niezdarna, zdolna stłuc talerze, szklanki, upuścić na podłogę swój kołczan, czy zwyczajnie... potknąć się o własne nogi. Jednakże nawet wtedy, nie przestaje bacznie obserwować rozmówcy, gdzieś w głębi duszy pragnąc poznać go lepiej, jednocześnie obawiając się zrobić jakikolwiek krok w stronę poznania tej osoby. Skomplikowane toto, ale jak prawdziwe. Poza tym, jest także i niezwykle wrażliwa. Nie lubi, jak komuś dzieje się krzywda i nawet jak nie zna tej osoby, będzie starała się mu pomóc. Może i nie wbiegnie między ofiarę napaści i grabieżców, ale strzałę z łuku już wypuści z głośnym: "Z-Zostawcie g-go". Potem natomiast zajęłaby się jego obrażeniami. Ale nie tylko tak objawia się jej wrażliwość. Kocha piękną muzykę, poezję, obrazy, zwłaszcza, jeżeli jest w stanie je zrozumieć bądź przedstawiają sobie coś, co łatwo wyobrazić. Nie zwykła bowiem do niezwykle głębokich interpretacji bądź kontemplacji jakichś dziwnych kwadratów namalowanym ręką mistrza na płótnie. Do tego uwielbia słuchać historii, opowieści i mitów. Mają w sobie to coś, co ja fascynuje, dodatkowo przypominając jej chwile spędzone z ojcem.

Jednak jest zupełnie inną osobą, jak przychodzi co do czego. Jeśli musi leczyć kogoś rannego bądź wystrzelić strzałę z łuku ku celowi zagrażającemu jej towarzyszom, jej umysł zdaje się chodzić na zupełnie innych obrotach. Staje się praktycznie bezwzględnym dowódcą, który nie zawaha się rozkazać osobie wyższej od niej rangą ruszyć po wodę dla rannego, bądź czekać, aż wystrzeli pocisk. Po prostu cała jej nieśmiałość i obawa niknie w tego typu sytuacjach. Wie, że wtedy nie może sobie pozwolić na drgania rąk bądź by emocje wzięły górę. Jest wtedy spokojna i opanowana, potrafiąca bez problemu przeanalizować całą sytuację. Jednak, jak już mówiłem, jest tak tylko wtedy, gdy "żarty się skończyły" i Nakano zmuszona jest zająć się albo rannymi, albo swoją pasją. Podobnie zresztą jest, gdy przygotowuje swoje specyfiki, jednak na trochę mniejszym poziomie. Jest uważna i ostrożna, może nawet rozmawiać i okazać trochę swojej ciepłej strony znajomym, a także i odrobinę nieśmiałości nieznajomym, choć zdarza się, że bywa wtedy roztargniona, co może skończyć się jakimś niezdarnym rozsypaniem składników na blat stołu bądź stłuczeniem jakiegoś słoiczka. Chociaż zdecydowanie rzadziej, niż gdyby miała podać zupełnie obcej osobie coś kruchego. Najkrócej więc rzecz ujmując, gdy sprawa jest poważna potrafi zebrać się w sobie i skupić na celu.

Warto jeszcze dodać, że strzelając z łuku, choć jest spokojna i opanowana, jednocześnie gdzieś w głębi jest szczęśliwa. Każdy delikatny powiew wiatru, rozwiewający delikatnie jej włosy i wpływający na lot wystrzelonej za moment strzały, cicha melodia grana przez cięciwę oraz szum wypuszczonego z jej broni pocisku. Wszystko to tworzy dla niej tajemniczą symfonię, której wielkim zwieńczeniem jest odgłos wbicia się strzały w cel. Może być wtedy opanowana i spokojna, ale jednocześnie jest też wtedy naprawdę sobą. Tą otwartą, wesołą dziewczyną, która z chęcią porozmawia ze swoimi przyjaciółmi, tą, którą tak trudno dostrzec pod całą tą skorupą nieśmiałości, obaw i strachu przed nowymi ludźmi. Właśnie gdy planuje strzelać z łuku, właśnie wtedy czuje swoistą ulgę od otaczających ją problemów. Jest tylko ona, cel, łuk i strzała. Jej własny mały świat, do którego może zaprosić kogokolwiek, kto wykaże choć trochę zrozumienia dla tego, co w tej chwili czuje. Bardzo lubi dzielić się swoją pasją z innymi, swego czasu nawet prowadziła dla dzieciaków z wsi, z której pochodzi niewielką szkółkę łuczniczą, gdzie z kijków i linek dzieci tworzyły prowizoryczne bronie i strzelały z nich do kawałka zbitego siana. I choć wielu szybko się to nudziło, to wystarczyło, że Chie mogła choć przez moment pogadać z kimś o łucznictwie.

Historia:
Historia tej łuczniki i uzdrowicielki zaczyna się 17 marca przed osiemnastoma laty. Wtedy to właśnie przyszła na świat w niewielkiej wsi Alryne, na zachód od Berdaki, największego portu Pergrande Kingdom. Wychowywała się i dorastała w rodzinie, w której kobiety od pokoleń zajmowały się znachorstwem, lecznictwem i tego typu pomocą. Taką też naukę przyjmowała od swojej matki i babki, choć szczerze mówiąc bardzo uwielbiała chwile spędzane z ojcem. Był on bowiem myśliwym, ale jednocześnie sam kochał wspominać stare czasy, nieraz wspominając o dalekich krajach bądź takich, które przestały istnieć pod naporem potęgi Pergrande. W ten oto sposób dowiedziała się, że kiedyś Alryne była wsią należącą do Królestwa Kaldan, wchłoniętego przez Pergrande. Te historie na swój sposób ją fascynowały, może też dlatego, że mogła się wtedy rozerwać od natłoku obowiązków, jakie spływały na nią, z powodu jej edukacji, która miała wykształcić kolejną znachorkę. I choć nie miała nic przeciwko, czasami czuła się aż zdominowana ilością wiedzy, jaką musi na siebie przyjąć. Dlatego kochała spędzać czas z ojcem. Rozmowy, odpoczynek, śmiech. Raz nawet dał jej strzelić z jego łuku. I wtedy narodziła się jej pasja. Ogromna i płomienna. Może i nie pasowała do niej, ale rodzina zdecydowała, że w ten sposób może choć trochę otworzy się na świat... a przynajmniej przestanie siedzieć cały czas w domu. I był to dobry pomysł. Dziewczynka często wychodziła na zewnątrz i strzelała z łuku w przerwach od nauki zawodu.

Tak się też złożyło, że nie była jedyną dziewczynką, która ćwiczyła za domem. Tuż obok jej chatki mieszkała bowiem także i inna rodzina, rodzina Srebrnivik. Potomkini tamtego rodu ćwiczyła jednak walkę mieczem. Sama Nakano od czasu do czasu zaciekawiona rzucała okiem, patrząc jak jej chyba rówieśniczka ćwiczy z ojcem, sama jednak bała się podejść i zagadać. Zwykle, w chwilę po swoich ćwiczeniach stawała za drzewkiem i ukradkiem wyglądała, jak wygląda trening jej rówieśniczki. Obiekt obserwacji Chie w tym swoim tajemnym, a dla dziewczyny zbyt śmiałym (wszak trzeba być przy przeciwniku), tańcu ostrzy miał długie włosy spięte w warkocz, do tego lekką zbroję skórzaną, która skutecznie utrudniała przyszłej znachorce określenie dalszych części jej górnej części ubioru, bryczesy, wysokie oficerki oraz rękawiczki bez palców. Te ostatnie najbardziej fascynowały młodą Nakano. Ona sama do treningu zakładała lekkie rękawiczki, jednak one miały specjalne zgrubienia na palce, którymi przy wypuszczaniu strzały z łuku się posługiwała. Dzięki temu nie bolały jej opuszki zaraz po treningu. Chie czuła, że sąsiadująca z nią rówieśniczka jest kimś... kto jakoś ją zrozumie. Podzieli pasję do broni, która w końcu im nie pasuje. Nie w tym społeczeństwie. Ona miała już swoją rolę, łuk był tylko hobby, które pozwalało jej oderwać się od ciągłych nauk o ziołach i ludzkim ciele. A choć była utalentowaną uczennicą, to wciąż... była dzieckiem. Nawet jeśli wielce nieśmiałym, to podświadomie chciała się bawić. Także i z innymi. Na razie jednak zadowalała się obserwacją, jak się w przyszłości miało okazać, Zorany, która podobnie do Nakano radowała się, gdy ćwiczyła mieczem. Może to i chore, ale... dla Chie w ten sposób jakoś też bawiła się z nią. Gdzieś mentalnie. Może zwyczajnie, nie czuła się dziwolągiem, wiedząc, że zaraz obok jest dziewczynka, która także czuje swoistą miłość do broni? Kto wie. Prawie codziennie walczyła z samą sobą by wyjść zza tego drzewa. Podejść ze zwykłym, ludzkim "C-cześć.", ale... nie potrafiła. Bała się. A próbowała. Wiele razy. Zbyt wiele razy...

Był to kolejny zwykły dzień dla dziewczynki. Poduczyła się troszkę o ziołach, zapamiętała nawet gdzie babcia z mamą trzymają różne najprostsze lekarstwa. Miała więc swoisty czas wolny, który jak zwykle planowała przeznaczyć na trening łucznictwa. Stanęła na skraju niewielkiej rzeczki, wbiła kilka strzał w ziemię, napięła cięciwę, uprzednio nakładając nań odpowiedni pocisk i wycelowała w kupkę zbitego siana powieszonego na drzewie przez jej ojca. Wdech... wydech... Pełne skupienie i koncentracja. Za ułamek sekundy dłoń wypuści strzałę, która z pięknym akompaniamentem cięciwy przetnie powietrze. Jeszcze tylko moment, chwilka na wycelowanie i wszystko się okaże. Czy Chie poprawnie wycelowała? Była skromna. W głębi ducha fakt faktem czuła, że trafi w cel, w tą prowizoryczną tarczę, jednak sama nigdy by się do tego nie przyznała, nie, dopóki strzała nie utknęłaby w sianie. Jednak ten jeden raz był inny. Poza Nakano, strzałą, łukiem i tarczą była jeszcze jedna osoba. Osoba, której dziewczynka nie przewidziała, osoba, która zaskoczyła przyszłą znachorkę. Strzała ledwie opuściła dłoń Chie, gdy ta odczuła na swoich plecach czyjeś dłonie. Wystraszyła się. Serce podeszło jej praktycznie do gardła, gdy spadała do rzeczki. Szczęśliwie, nie miała ona kamiennego dna, jednak dziewczynka skończyła w wodzie, co z pewnością odbije się na jej ubraniach. Trzymała mocno swój prowizoryczny łuk w tych swoich drżących łapkach, a gdy tylko się wynurzyła spojrzała na sprawcę tych wydarzeń. A dokładniej... sprawczynię.

-To za to, że ciągle się na mnie gapisz! Jesteś dziwna! - krzyczała dziewczynka, którą wcześniej Nakano tylko obserwowała, gdy ta ćwiczyła z własnym ojcem walkę mieczem. Córka znachorki zarumieniła się i spuściła wzrok próbując coś wydukać, jednak tylko ciche, niemalże niedosłyszalne dla uszu:
-P-p-p-p-p-p-p-p-p-p-p-p-p-p-p - co zdecydowanie bardziej przypominało zgrzytanie zębami, aniżeli jakąkolwiek próbę konwersacji. Jakby tego było mało, po chwili z uśmiechem na ustach druga dziewczynka wskoczyła do wody z gromkim krzykiem:
-Ale ja też jestem dziwna! - po czym ochlapała Chie wodą -Mam na imię Zorana
-N-n-n-n-n-n-n-n-n-na-na-na-naka-naka... - próbowała wydukać zszokowana dziewczynka, praktycznie zmieniając się w grzechotkę dla dzieci. Tak bardzo denerwowała ją ta rozmowa. Nie była do tego przygotowana. Zresztą... czy kiedykolwiek by była? Miała już osiem lat, bardzo abstrakcyjne pojęcie o łucznictwie, wywyższając to niemalże do jakiejś sztuki, a wciąż nie potrafiła nawiązać kontaktu z rówieśniczką. Cały ten stres przyprawiał ją o ból głowy, aż wreszcie w panice wypaliła -NAKANO CHIE! PRZEPRASZAM! - krzyknęła cała drżąc. W taki oto sposób dziewczynka poznała swoją pierwszą przyjaciółkę.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Minęło kilka lat. Chie ledwie miała dychę na karku, rozmawiała praktycznie tylko z Zoraną i nic nie wskazywało na to, że miałaby się do kogoś jeszcze spoza jej rodziny przywiązać. Życie było monotonne, ale dla Nakano... nie było to złe życie. Miała wszystko to, co kochała... co lubiła. Co uwielbiała. Czy trzeba mieć odmianę, by być zadowolonym z tego co się ma? Młodziutka znachorka nie czuła tej potrzeby. Była szczęśliwa w tym swoim małym, zamkniętym i ograniczonym świecie, gdzie wszystko znała, a opowieści z zewnątrz przyjmowała z lekką obawą, choć także i z fascynacją. Opowieści o bohaterów z dalekich krain stawiających czoła niebezpieczeństwom i mitycznym stworom. Były piękne... ale Nakano nie chciała się tam znaleźć. Bała się. Ale słuchać lubiła. Dlatego nie spodziewała się, że nieznajomych, których bardzo się bała i wstydziła, tak szybko wzbudzi jej sympatię. Był to bowiem młody chłopak. Miał może z 18 lat. Przez Alryne przejeżdżał przypadkiem. Nazywał się Yamato. Miał ładną, zdrową cerę, średniej długości brązowe włosy, których niesforne kosmyki czasami spadały na twarz, zasłaniając jego piękne brązowe oczy. Z perspektywy czasu Chie wiedziała... że była wówczas nim zauroczona. Ale dlaczego? Czy to te jego wymienione przed chwilą cechy? Może jego sylwetka, która choć daleka była od ideału, dla niej była cudowna. Był bowiem szczupły, z lekko zarysowanymi mięśniami, ale nie to zdobyło jej serce, tylko to... że był magiem. Uzdrowicielem. Wszystkie długie godziny spędzone na nauce, cała wiedza jaką ona posiadała, on to wszystko miał. A na dodatek, długie lecznicze procesy potrafił przyśpieszyć. To... fascynowało Nakano do tego stopnia, że wszyscy jej znajomi (a wielu ich nie było) byli zdziwieni. Ta nieśmiała, cicha dziewczyna... pierwsza zaczęła się dopytywać o szczegóły tego chłopaka. Fakt faktem, pytała prawie szeptem, patrzyła w ziemię i wstydziła się podnieść głowę do góry, ale... to ona zaczęła! Był to ewenement na skalę wioskową. Młodzieniec z chęcią odpowiadał na jej pytania, samemu będąc bardziej zafascynowany otaczającą go naturą i spokojem w tej malutkiej, niemalże zapomnianej wiosce, ale wciąż snuł plany o dalszych podróżach. Sam chłopak był osobą grzeczną, spokojną i kulturalną, toteż szybko zyskał sobie sympatię mieszkańców Alryne. Zwłaszcza, że również z chęcią im pomagał. Czy Chie była zazdrosna? Może. Ale nie znała tego uczucia, więc... nie wiedziała w sumie jak się czuje, ale wykorzystywała każdą wolną chwilę by chociaż z nim trochę pogadać. A wkrótce... zaczął przekazywać jej tajniki swojej magii, uznając, że przyda jej się w pracy. To były pracowite tygodnie dla młodej znachorki, ale zarazem jedne z najszczęśliwszych w jej życiu. Yamato był cierpliwym i dobrym nauczycielem, a Nakano uwielbiała spędzać z nim czas. Zwykle rozmawiali o medycynie i leczeniu, rzadko poruszał jakieś tematy o życiu. Po latach Chie miała wrażenie, że traktował ją jak młodszą siostrę, której nie musiał wszystkiego mówić, ale z którą lubił rozmawiać i być dla niej pomocą. Czy tak było? Nie wiedziała. Potem go już nie spotkała. Choć chciałaby. Jednak nie to jest obecnym rozdziałem tej historii. W końcu... Yamato wyruszył w dalszą podróż, pozostawiając po sobie tylko wspomnienia, a Nakano... także i podstawy magii.

Umiejętności:
1. Łucznik (I)
2. Mistrz Trucizn (I)
3. Alchemik (I)
4. Uzdrowiciel (I)

Ekwipunek:
1. Apteczka (4 bandaże, 10 plastrów, woda utleniona 500 ml, środki przeciwbólowe (20 tabletek, każda po 2 gramy), komplet gaz)
2. Pęseta
3. 5 pustych, szklanych buteleczek po 200 ml każda
4. Mikstura no. 1: Irys
5. Garnuszek z rączką do zawieszenia
6. Niewielka miseczka
7. Moździerzyk
8. Niewielki nożyk
9. Długi łuk
10. Rękawice z zgrubieniami na palcach wskazujących, środkowych i kciuku
11. Strzały (na ile stać)
12. Kołczan na strzały

Rodzaj Magii: Boskich Błogosławieństw - magia, mimo dość patetycznej nazwy, polega tak naprawdę w głównej mierze na leczeniu i w mniejszym stopniu na kontroli procesów zachodzących wewnątrz ciał istot żywych, też głównie do leczenia, bądź uśmierzania bólu.
Pasywne Właściwości Magii:
1. Odporność - co tu wiele mówić, Chie rzadko choruje, a jeśli już to niezwykle krótko. Dotyczy tylko naturalnych chorób i to takich... lżejszych. Te poważniejsze znosi nieznacznie lepiej.
2. Wykrycie - skupiając się na pacjencie, jest w stanie dokładnie określić co mu dolega. W zależności od skomplikowania i widoczności obrażeń może być to instantowe, bądź zająć nawet i resztę misji. Jeśli kiedyś widziała podobny przypadek, wykrywa znacznie szybciej przypadłość.
3. Przyporządkowanie - jak wiadomo, co dolega pacjentowi (czy to rak, czy strzała w kolanie), nietrudno jest dla Chie dopasować odpowiednie leki, zaklęcia czy też opatrunki, byle tylko uzdrowić bądź ukoić w cierpieniu.
4. Roentgen - łącząc ze sobą palce wskazujące i kciuki dłoni, tworzy niewielki, prostokątny ekranik, za pomocą którego jest w stanie patrzeć na pacjenta jakby ten skończył badanie promieniami Roentgena. Tylko pomiędzy tymi palcami to działa, efekt niknie po zakończeniu pokazywania tegoż gestu. Takim "ekranikiem" może normalnie przemieszczać.
5. Uśmierzenie - jeśli kogoś boli głowa bądź czuje się trochę gorzej, Nakano jest w stanie pomóc takiej osobie samą obecnością, nieznacznie osłabiając trapiące ją dolegliwości. Ot migrena trochę mniej uciążliwa, zwymiotuje się później itp. itd.
6. Opatrzenie - wszelakie niewielkie zadrapania bądź skaleczenia mogą zostać przez Chie uleczone bez najmniejszego problemu.
7. Regeneracja - również regeneracja samej czarodziejki jest szybsza niż u przeciętniaka. Nieznacznie zwiększa poziom Regeneracji. Dodatkowo skraca czas pobytu w szpitalu o godzinę (po misji, czas na wykurowanie się) lub wydłuża czas potrzebny do dostarczenia jej do szpitala o godzinę (gdy np. się wykrwawia).
8. Wiedza - sama Nakano posiada ogromną wiedzę dotyczącą wszystkiego, co służy do leczenia. Jest w stanie znaleźć odpowiednie zioła, podać odpowiednią dawkę leku, a także spróbować samej stworzyć opatrunek bądź maść z posiadanych składników. Jednak efekt tego co wytworzy nie zawsze jest perfekcyjny. W końcu nie jest alfą i omegą medycyny. Poza tym wzmacnia nieznacznie umiejętności Uzdrowiciela, Medyka, Mistrza trucizn i Alchemika, ot tego, co może się przydać w medycynie.
9. Bez blizn - ciało dziewczyny również w naturalny sposób pozbywa się blizn. Ot, jeśli coś miałoby zostać na całe życie, w jej przypadku zacznie się goić i już po jakimś czasie nie będzie po tym najmniejszego śladu. W zależności od tego, jakiego typu byłaby to blizna bądź znamię, może ono się "goić" od kilku sekund, nawet i po kilka miesięcy bądź lat fabularnych.
10. Dopasowanie - Chie jest w stanie zmaterializować magię Boskich Błogosławieństw w postaci strzał, które wystrzeliwuje z łuku, choć nie każde zaklęcie tak działa.
Zaklęcia:
Ranga D:
1. Opatrzenie - zaklęcie leczące będące ulepszeniem PWM o tej samej nazwie. Polega ono na tym, że dłonie Chie pokrywają się zielonkawą aurą, a następnie, przyłożone do ciała pacjenta sprawia, że obejmuje ona całe ciało leczonego. Zaklęcie leczy obrażenia rangi D w ciągu jednego posta, rangi C w ciągu trzech postów, a rangi B w ciągu pięciu postów.
Ranga C:
1. Uleczenie - zaklęcie leczące, będące ulepszeniem zaklęcia rangi D Opatrzenie. Efekt wizualny jest taki sam, z tą różnicą, że działa na poważniejszych ranach. Leczy obrażenia rangi C w ciągu jednego posta, rangi B w ciągu trzech postów, a rangi A w ciągu pięciu postów.
2. Znieczulenie - zaklęcie, które znieczula cel. Objawia się fioletową aurą dookoła dłoni Nakano. Można użyć na dwa sposoby: na dystans i w zwarciu. Na dystans, Chie materializuje fioletową strzałę czystej energii, którą następnie posyła w cel, znieczulając go, sprawiając, że nie odczuwa bólu spowodowanego obrażeniami, nie przekraczającymi rangi A. W przypadku użycia w zwarciu, Nakano przykłada dłoń z fioletową aurą do pacjenta. Działa praktycznie tak samo, choć może ograniczyć obszar znieczulenia np. tylko na nogę, tym samym zwiększając odczuwalny próg bólu (przykładowo, ktoś nie odczuje obrażeń rangi A+ na nodze). By określić obszar musi trzymać rękę z zaklęciem nad określonym miejscem i chcieć tylko to miejsce znieczulić.
3. Oczy medyka - zaklęcie, sprawiające, że tęczówki Chie napełniają się energią magiczną, co objawia się jaśniejszym ich odcieniem, jednocześnie umożliwia łatwe określenie stanu fizycznego osób odległych od niej o 15 metrów. Jest to także ulepszenie PWM Wykrycie. W uproszczeniu, pozwala określić jakie rany męczą osoby na polu bitwy i plus minus określić ile jeszcze wytrzyma. Im dłużej skupia swój wzrok na jednej osobie, tym więcej i bardziej szczegółowych informacji otrzyma. Działa przez trzy posty, acz można przerwać wcześniej. Mimo wszystko, przy trzeciej turze oczy zaczynają piec i boleć, a także w skrajnych sytuacjach mogą zacząć krwawić. W najgorszym wypadku może tymczasowo stracić wzrok. Wszystko to, zależy od MG. Do 2 postów nie ma efektów ubocznych. Po użyciu należy odczekać minimum dwa posty przed następnym użyciem, inaczej narażamy nasz zmysł wzroku na poważniejsze obrażenia.
Ranga B:
1. Uleczenie - zaklęcie leczące będące ulepszeniem zaklęcia rangi C o tej samej nazwie. Efekt wizualny identyczny, jak na wcześniejszych formach rozwoju, z tą różnicą, że działa na poważniejszych ranach. Zaklęcie leczy obrażenia rangi B w ciągu jednego posta, rangi A w ciągu trzech postów, a rangi S w ciągu pięciu postów.
2. Narkoza - zaklęcie, które usypia cel i objawia się w formie białej aury. Można użyć na dwa sposoby: w zwarciu i na dystans. Na dystans, Chie tworzy białą strzałę z czystej energii, którą posyła w cel. Trafiona osoba może zasnąć, choć to też zależy od jej stanu. W końcu w środku bitwy trudno zasnąć, acz jak ktoś był wcześniej zmęczony, może to nastąpić. Podobnie, jak ktoś stał na warcie i nie spodziewał się ataku. Zależy od oceny MG. W przypadku użycia w zwarciu, Nakano musi przytrzymać w okolicy głowy pacjenta bądź celu swoją dłoń, a ten najpierw zaczyna czuć się śpiący, by po chwili zasnąć. Trwa to dosłownie moment. Dlatego, jak ktoś się nie rozgląda, może zasnąć, nie zorientowawszy się, że ktoś zaszedł go ot tyłu. Dodatkowo, osoba uśpiona ma również podwyższony próg bólu, przez co nie obudzi się, gdy upadnie uśpiona, a także gdy zada jej się obrażenia max rangi D+. Rany wyższej rangi czy obudzą zależą od MG.
Ranga A:
1. Uzdrowienie - zaklęcie leczące, będące ulepszeniem zaklęcia rangi B Uleczenie. Efekt wizualny jest taki sam, z tą różnicą, że działa na poważniejszych ranach. Leczy obrażenia rangi A w ciągu jednego posta, rangi S w ciągu trzech postów, a rangi SS w ciągu pięciu postów.

Specyfiki:
Nazwa: Mikstura no. 1: Irys
Ranga: D
Rodzaj: Ciecz, mikstura lecznicza
Sposób wykorzystania: Podawana doustnie, bądź jest w niej nawilżana gaza i przykładana na ranę
Opis: Mikstura działa leczniczo. Leczy obrażenia rangi D w ciągu jednego postu, rangi C w ciągu trzech postów, a rangi B w ciągu 5 postów. Różnica między podaniem mikstury doustnie, a przykładaniem nawilżonej w niej gazy do rany jest taka, że wypita lepiej leczy rany wewnętrzne, przykładana, rany powierzchowne, dlatego by wyleczyć głęboką ranę, Chie musi podać miksturę w odpowiednich ilościach i doustnie, i przykładając nawilżoną gazę, a o stosunku jednego do drugiego decyduje PWM Przyporządkowanie.
Składniki: Płatki z 1 kwiatu irysa, 5 gram sproszkowanego chmielu, pół litra przegotowanej wody, łyżeczka soku z szczawiu, zmielona, wysuszona i sproszkowana kurka (grzyb), ok. 5 gram (ilość na ok. 200 ml)
Sposób przygotowania:
1. 5 gram chmielu dodajemy do wody i gotujemy do wrzenia
2. Gdy woda zacznie wrzeć dodajemy płatki irysa i mieszamy
3. Gdy odparuje około połowy wody, zdejmujemy z ognia
4. Dodajemy sok z szczawiu i kurkę, a następnie mieszamy do ostygnięcia
5. Przelewamy do buteleczki
P.S.: Kolor mikstury powinien być identyczny lub lekko jaśniejszy od koloru płatków użytego irysa
Powrót do góry Go down
 
Nakano Chie
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Chie

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Archiwum :: 
Media Fiore
 :: Fiore News
-