Share
 

 Prolog - ??? - And thus the contract was formed

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Hayden Lee Russell


Hayden Lee Russell


Liczba postów : 6
Join date : 29/04/2024

Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prolog - ??? - And thus the contract was formed   Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 EmptyPon Maj 06, 2024 11:32 pm

Udało się. Naprawdę zniknęła. Odesłał ją równie szybko w niebyt jak prędko pojawiła się w jego życiu, czy też pomieszczeniu. Dla postronnych osób z całą pewnością mogło to wyglądać jakby to moc modlitwy sprawiła wyparowanie kobiety, jak niczym jakiś super egzorcyzm. Choć nie byłaby by to najdziwniejsza rzecz jaka mogła się wydarzyć w tym miejsc tak Hayden wiedział, że raczej nie było to dzieło modlitwy. Wiedział jak działają egzorcyzmy. Widział jak należy się do nich przygotować oraz jakie modły, a także formuły użyć by uczynić je skutecznymi. Zwykła modlitwa dziękczynna Izajasza to zbyt mało by pozbyć się coś o takiej mocy i sile.
Gdy się podnosił na równe nogi cały mokry od tutejszej wody był lekko zaskoczony, że ból zniknął. Działo się tak wiele, że ciężko mu było zadziwiać się każdym małym niuansem jaki następował, choć zanotował sobie w głowie, że jego samopoczucie mógł prawdopodobnie zawdzięczyć zielonowłosej.
Spojrzał się na dziewczynkę oraz chłopaka, który jej towarzyszył.
- Wdzięczny jestem za pomoc. Nie zdążyliśmy się wcześniej poznać. Nazywam się Hayden Russell. - Powiedział, czując niezręczną gule w gardle. Nie to nie był przejaw wcześniejszego duszenia, bo przecież został uzdrowiony. To było coś innego. Coś w pokroju... wstydu?
Rozglądając się po wszystkich każdy przybył do tego miejsca z kimś dodatkowym. Kimś kto im towarzyszył. Kimś kogo spotkał po rozdzieleniu się. I choć ich relacje zdawały się mieć przeróżny wydźwięk, każdy jako tako trzymał się blisko nowopoznanych. Każdy... prócz niego. Osoba, która została mu "przydzielona" narobiła zamieszania i problemów, zarówno mu jak innym. To było nie w porządku. To było wręcz żałosne, stąd te poczucie wstydu.
Tak oto Lee stał teraz, mokry, osamotniony i zakłopotany całym zdarzeniem. Nie pozostało mu nic więcej jak czekać na dalsze rozwinięcie sytuacji. Zobaczenia co zrobią inni, może dowiedzenia się o nich choć trochę więcej. W między czasie też lepiej by się przyjrzał swojemu "tatuażowi". Ciekaw był co może on oznaczać i czy miało to wpływ na zniknięcie tamtej kobiety.
Powrót do góry Go down
Basey


Basey


Liczba postów : 7
Join date : 29/04/2024

Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prolog - ??? - And thus the contract was formed   Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 EmptySro Maj 08, 2024 2:33 pm

Wymiana. Taka, gdzie jednak się rozbierała, a druga ubierała trochę bardziej. To... dalej było dalekie od perfekcji, ale było czymś jednak. Definitywnie lepszym w kwestii takiej... społecznej moralności aby nie chodzić z gołym tyłkiem gdzieś poza własnym domem. Słysząc wspominkę o tym jak oferowała wymiana, to Basey przeleciała jeszcze raz wzrokiem Rider, nim z totalnie neutralnym wyrazem twarzy i lekko czerwonymi od patrzenia polikami stwierdziła.
- Pół-nago. - niech jej będzie, że bandaże to jakieś ubranie. Z dużym naciskiem na jakieś. Może ciut bardziej zamyśliła się nad wizją siebie samej w bandażowym ubranku o jakiej to wspomniała, co nie pomagało jednak tej delikatnej - bo jednak takie setki spędzone na oglądaniu i czytaniu XXX sprawiały po latach że czuła się trochę mniej zawstydzona niż przeciętna osoba byłaby w tym momencie - czerwoności. - Może potem. Nie przy ludziach.
No może trochę dała się oddać tej jakiejś dziwnej pokusie... ale dała się też oprzeć! Zdecydowanie to przez jej silną wolę, a nie przez to że Rider ewidentnie ją oszczędzała z naciskaniem, bo gdyby chciała tu i teraz to... tak.

Zostawienie tego wszystkiego geniuszom to definitywnie coś z czym mogła się utożsamiać. Tak, ona nie była geniuszem. Też nie wiedziała o co w ogóle tutaj w tym wszystkim chodzi, ale na pewno znajdowały się też inteligentniejsze osoby w ich gronie. To też mogła tylko kiwnąć głową na to stwierdzenie, przy okazji też przekazując te chipsy jakie to Rider chciała podczas tuptania przed siebie. Wysłuchała też jej bardzo skromnego przedstawienia się. Słodycze i przekąski? No, tutaj definitywnie mogły się albo dogadać, albo pobić o wspominane dobroci. Na ten moment jednak Basey nie miała aż takiej nagonki na zajadanie się samej chipsami. Taką suką samolubną to nie była.
- No, ja ci nie będę mówić co robić. Chyba że powinnam jako mistrzyni? Wolę nie. Na walce to ja się znam tyle co nic... - przyznała, rozmyślając jeszcze nad jedną kwestią moment przed przejściem przez drzwi. -A co sądzisz, o słodkich drinkach? To też taka słodycz.
W końcu jeżeli było to coś również dla Rider dobre, to kto wie. Z odrobiną szczęścia uda się załatwić dobre drinki dla niej własnej roboty! Czy powinna się tą sytuacją jakoś bardziej zamartwiać? Pewno tak... ale z drugiej strony też nie miała tak wiele do stracenia co by się nie działo. Co najwyżej życie, bo płakać za nią raczej by ludzie nie płakali... to przygoda? Definitywnie była na tyle kusząca że nie zdawała zbędnych pytań - bo i nie była nawet na nie taka mądra.

Miejsce w jakim się znaleźli... dawało wiele pytań. No, może nie tak wiele. W sensie... inni ludzie i inne osoby jakich to ewidentnie wcześniej nie widziała. Najpewniej? Takie osoby jak Rider. Tylko... to nie tak, że Basey była jakaś super nieśmiała ani nic. Tłum był jednak przytłaczająco bo... no do kogo podejść? Z kim porozmawiać? A może oni już sami z siebie ze sobą porozmawiali - trochę tak się zdawało - i oni wbijali z buta spóźnieni na imprezę.
- Trochę... dużo nas. Do kogo podchodzimy? Niektórzy ewidentnie mają na Tobie oko. - zapytała Rider, przy okazji stwierdzając że no... ludzie się na nią patrzyli. Nie, żeby to był problem. Może była lekko zazdrosna. Może jednak powinna się tymi bandażami zamienić? Nie, nie... wtedy by na pewno spłonęła ze wstydu. Wzięła dwa chipsy z paczuszki jaka to została jej zaoferowana. - Dzięki, Rider... w sumie to jako "Rider" na czymś jeździsz?
Zapytała co... mogło być mniej miłym pytaniem. Skoro jednak no, nazywała siebie "jeźdźcem" to może był ku temu powód... albo po prostu rodzice jej nie kochali. Jak to drugie, to pewno złoży kondolencje. Sama też to rozumiała, jak rodzice dawali Ci poturbowane imię. Też... czekała tak sobie trochę chwilę nie do końca wiedząc co zrobić, nim ostatecznie westchnęła i odchrząknęła trochę głośniej - najlepiej po tym, no jakby wszyscy się zjawili co ich wcześniej widziała.
-Przepraszam bardzoooooo! - uniosła trochę głos, nie tak aby krzyczeć i przykładowo przestraszyć te dzieci, ale tak aby to raczej każdy ja usłyszał? No bo, póki co tak 2/10 grupka się zebrała. - Poszukiwana jest osoba intelektualna jaka będzie w stanie wyjaśnić gdzie w sumie jesteśmy, co tu robimy, kim jesteśmy i jaki jest sens życia!.. No, bez tego ostatniego może!
Też, dalej trochę głośniej się wyraziła no... no bo jedni byli trochę bardziej z boku, tu już jakaś parka chłopca i dziewczynki się tworzyła i generalnie... no ciężka sprawa.



Powrót do góry Go down
Grand Master


Grand Master


Liczba postów : 192
Join date : 07/07/2022

Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prolog - ??? - And thus the contract was formed   Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 EmptySro Maj 08, 2024 3:40 pm

Alice:
Saber spojrzała ku sklepieniu, szukając tam jakiegoś objawienia, może instrukcji obsługi do Alice. Sposobu na wytłumaczenie jej wszystkiego... i żeby nie było! Sceptyzm no i zagubienie było totalnie naturalne i Saber nawet rozumiała, dlaczego Alice była jaka była. Ale to tak bardzo nie rezonowało z samą bohaterką, że... no kurde.-Tak-Odparła w końcu opuszczając wzrok.-I nie-Stwierdziła.-Słuchaj, Alice. Czy... to jest nam do czegoś potrzebne? W sensie, nie zrozum mnie źle, ale po pierwsze nie jestem najlepszą osobą do tłumaczenia ultra skomplikowanych magicznych rytuałów a po drugie ty nie wydajesz się osobą specjalnie odpowiednią do rozumienia ultra skomplikowanych magicznych rzeczy. Mówiąc wprost - Jesteśmy głuptasami. Czy wiedza na temat tego czym dokładnie jestem zmieni cokolwiek i naprawdę powinniśmy tracić teraz na to czas i się tym zajmować? Nie żebyśmy miały dużo lepszych rzeczy do robienia w tym konkretnym momencie i miejscu, ale ja już nie chce-Stwierdziła Saber która zdecydowanie straciła cierpliwość. A pytania Alice, przynajmniej jej zadaniem, nawet nie miały znaczenia!-Nie możemy przyzwać Caster. Chyba. O to powinniśmy zapytać Castera. I nie, nie wiem gdzie takowego znajdziemy ale nie jesteśmy nim ani Ja ani Ty-Odparła, kompletnie ignorując za to część o Europie, bajkach i rasizmie. Uśmiechnęła się za to, słysząc że Alice nikomu nie powie. Na szczęście ich rozmowa zmierzała w dobrą stronę. Działań, a nie pierdolenia! I tak Saber złapała za dłoń Alice i zaczęła ją ciągnąć do drzwi.-To zdecydowanie lepsze od bierności-Stwierdziła.-I nie mam pojęcia Alice, wiem tyle co ty. No, mniej więcej-Dodała, w kwestii zagrożeń.-A co do miecza... coś w ten deseń-Stwierdziła tajemniczo gdy przeciągnęła Alice przez drzwi, wchodząc do kolejnego pomieszczenia...

Lilianna:
Archer chwilę stał zaskoczony patrząc na Lilę, po czym kiwnął głową.-Tak... musimy zrobić "Współpracę"-Stwierdził niepewnie na to jakże dziwne jego zdaniem sformułowanie. Zrobić współpracę... może w Wielkiej Brytanii właśnie tak się mówiło? Oczywiście Lila nie poprzestawała na konfundowaniu biednego Archera, teraz nazwany Amerykaninem, pokręcił lekko głową.-Ziemianinem z krwi i kości-Stwierdził, negując jej słowa.-Mężczyźni nie płaczą-Stwierdził spokojnie, na jej uwagę że zachowałby się tak samo, w jej sytuacji.-Ale masz rację, to nie zdrowe.-Zgodził się kiwając głową. Co nie zmieniało faktu że ich deal dalej obowiązywał!-Pseudonim artystyczny. Nie wiem o co ci chodzi z tymi zaimkami ale pewnie Ar/cher?-Stwierdził, wzruszając ramionami ale przy tym widocznie lekko się z niej śmiejąc co sugerował jego lekki uśmieszek. A następnie trzymając się za ręce, przeszli przez drzwi, dołączając do reszty.

Adrian, Felix, Theodore, Hayden, Evelyn, Basey:
Adrian... nie planował pozwalać Caster na to, by traktowała go w sposób w jaki to robiła. I oczywiście nie omieszkał jej o tym poinformować, odpowiadając jej dość dosadnie co on o tym wszystkim myślał. Poczuł przy tym jak jej mięśnie się spinają kiedy jej odpowiadał. Usłyszał nawet świst wciąganego do płuc powietrza, gdy ewidentnie niezadowolona planowała mu coś odpowiedzieć, ale nie, nie! Adrian nie skończył! Mówił dalej. I kiedy skończył, no nie dostał podziękowań. Ale też nie dostał w głowę. Towarzyszyła im tylko raczej mało przyjemna cisza.-Pisać...-Wyszeptała tylko cicho Caster, tuż przed tym jak przeszli przez drzwi.

Generalnie, bycie mamą nie jest łatwym zadaniem. A teraz Evelyn poniekąd miała dwójkę dzieciaków pod opieką. Dzieciaków o bardzo różnych ale też na swój sposób silnych charakterach. Zgodnie z wolą Lan, podeszła do drzwi. Na tych, w odróżnieniu od poprzednich nie było symbolu. Dało się więc przez nie przejść! Cer na informacje od Evelyn, skinęła głową. Ale wtedy też podszedł do nich nie kto inny tylko miszcz podrywu we własnej osobie, Krul Łodzi, Adrian. Na jego widok, Lan spojrzała zaciekawiona, Cer zaś nieśmiało, odrywając delikatnie twarz od szyi Evelyn.-Też jesteśmy naroślą?-Zapytała nieśmiało Cer swoją mistrzynię. Lan za to zeskoczyła na ziemię i westchnęła.
-To nie jest nasza matka, tylko nasza mistrzyni.-Odparła Lan, łapiąc Evelyn za rękę.-Chodźmy-Stwierdziła patrząc z ziemi na Evelyn i Cer po czym pociągnęła je, przechodząc przez drzwi i zostawiając Adriana z Caster.
-...gdy ... ... ...łam ... ...jesz-Usłyszał Adrian jakieś niewyraźne pomruki za swoimi plecami.

Safi wsparła ręce pod boki patrząc z lekkim uśmiechem na górującego nad nią Felixa.-Zuchwale Felixie. W odróżnieniu od ciebie jestem servantem, a jeśli dalej będziesz traktować mnie jak dziecko to ugryzę cię w kolano-Zagroziła, oczywiście totalnie sobie żartując. No, może poza faktem że faktycznie wolałaby nie być traktowana jak dziecko. Felix nie chciał tracić tutaj więcej czasu i ruszył ku drzwiom. Safi oczywiście poszła za nim, spojrzała jednak jeszcze na księdza.-By przyzwać ją z powrotem, musisz zrobić to samo, tylko na odwrót. Zwrócić jej dostęp do swojej many. Trochę praktyki i dasz radę tylko...-Podrapała się po policzku.-Może najpierw znajdź sposób na to by ją uspokoić, dobrze? Berserki są szalone, ale w tym szaleństwie da się odnaleźć spokój.-Pomachała mu jeszcze i podbiegła do Felixa, bo diabli wiedzą czy jeszcze księdza spotkają? I tak, razem przeszli przez drzwi, chwilę po tym jak przeszła przez nie Evelyn.

Sin prychnął pod nosem i ścisnął ramię Roosvelta.-Little T. Nie ma powodu do strachu. Jesteśmy na siebie trochę skazani, ale bez sensu gdyby kilka różnic miało nas podzielić. Zdzielę ci w łeb jak przekroczysz jakieś granice i na pewno dojdziemy do konsensusu, byłoby głupio gdybyś zszedł mi na zawał... no żesz w mordę faktycznie-Stwierdził Sin, widząc Rider, chwilę po tym jak gdzieś padło oh Wow. Nie umknęło też Sinowi to gdzie padło spojrzenie jego mistrza. Uśmiechnął się szeroko.-Nic dobrego z tego nie będzie, patrz ale nie dotykaj. Obce servanty to kłopoty, mówię ci. Zresztą nie uważasz że nieco za blada?-Zapytał mistrza o jego opinię w kwestii Rider, zaciągając się po raz kolejny blantem. Ostatecznie, oboje ruszyli za Felixem, również opuszczając to miejsce.

Basey nie chciała zamieniać się ubraniami, cóż za... rozczarowanie! Ale hej, jak nie teraz to kiedy indziej. Po chwili namysłu Rider uśmiechnęła się jedynie szelmowsko, gdy ruszyły dalej.-Też nie wiem. Może? Nazwałabym to raczej burzą mózgów? Możesz też użyć zaklęć, by np. przyzwać mnie gdy będę daleko. Albo do innych użytecznych rzeczy-Rider wzruszyła ramionami.-Słodkie drinki to nie jest coś, z czym miałam styczność. Uracz mnie takim i zobaczymy hmm?-Więc chyba były umówione na drinka. W grupie zaś, no było sporo osób. Słysząć uwagę Balli, Rider zaśmiała się lekko.-Niech mają. Jeśli odpowiednio poprawimy twoje ubrania, na tobie też będą mieli. Niech patrzą i zazdroszczą. Nie każdy może dotknąć-Ostatnie zdanie wyszeptała Balli do ucha. Była wyjątkowa, bo ona dotykała!-Hmm-Rider skrzyżowała ręce na piersi, przyglądając się Basey, która zadała dość konkretne pytanie. Po chwili westchnęła wzruszając ramionami i ponownie pochyliła się i wyszeptała odpowiedź do ucha Basey. A co ona z nią zrobi, to jej sprawa~. Ostatecznie Basey spróbowała ściągnąć na siebie uwagę ludzi krzycząc, ale Rider złapała ją za rękę.-Zostaw ich. Niska zielona tłumaczyła rzeczy i to pewnie Caster, za nią!-I to powiedziawszy Rider pociągnęła Basey za sobą, ciągnąć ją do drzwi i przechodząc przez nie ze swoją mistrzynią.

Wtedy też, do pomieszczenia wpadli Archer, Lilianna, Saber i Alice.

Alice, Lilianna, Adrian, Hayden:
Wpadli do środka i byli. Czwórka się ich tu znajdowała, czwórka już sobie poszła, chociaż o tym nie wszyscy wiedzieli. W zasadzie Adrian znajdował się blisko drzwi i też mógł szybko przez nie chycnąć uciekając, ale w sumie został tutaj tylko Xionc bez servanta i nowa dwójka, która mogła nie wiedzieć co dalej!-Heja!-Krzyknęła Saber, ciągnąc dalej Alice za rękę i podchodząc do Adraiana.-Jestem Saber, a to Alice-Przedstawiła siebie i swoją mistrzynię.-Hmm, pewnie wiecie o tym co się tutaj dzieje tyle co my?-Spojrzała na drzwi obok Adriana.-Wygląda jak dalsza droga. Dlaczego jeszcze nie przeszliście?-Spojrzała po zebranych, wciąż trzymając Alice za rękę. Za rękę trzymali się też Lilianna z Archerem. Ten też pociągnął ją w stronę Alice i Adraiana, ale po drodze do nich, podszedł do będącego kawałek dalej Haydena, i klepnął go w plecy, zachęcając by też ruszył i dołączył do grupy.
-Archer, a to moja mistrzyni Lila. Wybaczcie za spóźnienie na tą imprezę-Uśmiechnął się, też czekając aż może ktoś kto był tu nieco dłużej, rzuci czymś istotnym. Caster zaś milczała, z głową schowaną za plecami Adriana, dalej przez niego trzymana.
Powrót do góry Go down
Hayden Lee Russell


Hayden Lee Russell


Liczba postów : 6
Join date : 29/04/2024

Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prolog - ??? - And thus the contract was formed   Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 EmptyCzw Maj 09, 2024 11:41 am

Przynajmniej otrzymał... jakiekolwiek wyjaśnienie o działaniu własnego partnera od Safi. Pomogła mu odciąć kobietę od tej całej many i wytłumaczyła, że to proces odwracalny. Nawet powiedziała jak mógłby sobie poradzić z... berserkiem? Czyżby tym właśnie była ta pożądliwa kobieta? Nie wyglądała mu za bardzo na wikinga, więc może chodziło o jej zachowanie? To by miało sens. Tylko... jak miał uspokoić kogoś, kto najwyraźniej myśli tylko o jednym?

Nie miał okazji dopytać się dziewczynki o więcej gdyż przeszła przez drzwi znikając z tego miejsca, zresztą podobnie jak pozostali, a chwilę po tym pojawili się kolejni czy też może pozostali, którzy byli wyjątkowo spóźnialscy. To wszystko było tak bardzo... nienormalne. Nadnaturalne. Ciężko było mu jakkolwiek określić walory sytuacji w jakiej się znalazł. Czy to wszystko wybryki sił nieczystych? Może to jakaś boska próba? A może to coś zupełnie nowego, nie bratające się z żadną ze stron? Znów tyle pytań...
- Co tu począć... - Westchnął sam do siebie, przyglądając się nowoprzybyłym. Dwie młody kobiety, których widział wcześniej. Jedna z nich o podobnej etniczności co on sam, w towarzystwie elegancko ubranej dziewczyny. Wyglądali na w miarę poukładaną dwójkę, choć pozory mogły mylić. Druga zaś o różowych włosach dająca wrażenie po sobie kogoś, kogo można zobaczyć w internecie. Jej partnerem był trochę niechlujnie ubnrany, jednak wciąż dobrze wyglądający, wysoki jegomość w okularach. Zdawał się dość sympatyczny i nawet do niego podszedł się przywitać.
- Witaj panie... Archer. - Przywitał się krótko, myślami będąc zdecydowanie gdzie indziej. Zaczął też wyciskać nadmiar wody ze swoich ubrań od zbyt częstego kontaktu z mokrym podłożem. Wzrokiem zarzucił też na chłopaka, który nie przeszedł jeszcze dalej jak pozostali. Był nieco starszy od innych, wciąż jednak zdecydowanie młodszy od niego. Ciężko było mu było stwierdzić go na pierwszy rzut oka. Zdawał się mu dość specyficzny, zupełnie jakby na swój sposób czuł się komfortowo z obecną sytuacją. Za to jego partnerka wyglądała jak... licealistka. Zarozumiała licealistka. Podrapał się nerwowo po głowie. Co ma o tym wszystkim myśleć.

- Wybaczcie. Powinienem też iść dalej. Tutaj niczego więcej się nie dowiem. Nie jestem też w stanie wam pomóc w sytuacji w której jesteśmy. Nie wiem jak działa to miejsce. Nie wiem jaki rytuał lub zdarzenie nas tu przywiodło. Być może nawet mamy do czynienia z zaświatami... W każdym razie ja idę dalej. Im szybciej dowiem się co się z nami stało, tym szybciej będę mógł znaleźć rozwiązanie. Niech bóg ma was w swojej opiece. - Oznajmił pozostałym zgromadzonym, a następnie z lekkim początkowym oporem postanowił się im przeżegnać znakiem krzyża, by na koniec ruszyć przez drzwi pokrążony we własny myśli.
- Znaleźć sposób by ją uspokoić... ugaś ogień...w szaleństwie odnajdź spokój... jak mogę ci pomóc inaczej niż pragniesz, pokrzywdzona istoto wściekłości? - Pomyślał wychodząc z tego miejsca.
Powrót do góry Go down
Lilianna


Lilianna


Liczba postów : 5
Join date : 29/04/2024

Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prolog - ??? - And thus the contract was formed   Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 EmptyWto Maj 14, 2024 8:56 pm

Nie spuszczała wzroku z jej towarzysza oceniając "jego potencjał" dalej. Niby sławny, a nie brzmiał na pewnego swoich sił w tak podstawowej rzeczy jak collab? Trochę dziwne. Na wspomnienie o Ziemianinie jedna jej brew poleciała delikatnie do góry. - Czyli należysz do tych co nie lubią o sobie opowiadać. Jest to dobry sposób zachowania prywatności, chociaż osobiście nie do końca mi leży. - Powiedziała w sumie do siebie pod nosem delikatnie kiwając głową jakby rozwiązywała jakąś zagadkę detektywistyczną, a np. mówiła dosyć oczywiste i ogólne stwierdzenia. Na wspomnienie o "mężczyznach" przybliżyła twarz w jego stronę mrużąc oczy. - Mówisz o wiele pewniej niż wyglądasz. - Znowu kiwnęła głową i odsunęła się do poprzedniej pozycji. Zdecydowanie język Lilki żył swoim własnym życiem, gdzie nie miał złych intencji, tylko bablał głupoty, które tworzyły się w jej głowie. Przyznanie racji było satysfakcjonujące, o wielka mała i mądra głupia ona. - Mogę Ci mówić Arch? Jesteśmy już kolegami po fachu no i bardziej mi to do Ciebie pasuje! A i jeżeli czujesz się straight mężczyzną to najprawdopodobniej Twoje zaimki byłyby he/his. - Pomogła wyjść z błędu koledze, taka ona dobra koleżanka! Tak więc prawie jako szczęśliwa rodzina tato prowadzący córe przeszli przez drzwi.


Gdy tylko zobaczyła co się za nimi znajduje, grymas niezadowolenia wypęłznął na jej buźkę. Czy wrócili się wstecz? Część osób kojarzyła z pierwszego pomieszczenia, więc można byłoby postawić taką hipotezę. - Czy my chodzimy w kółko? - Zapytała się cicho Archa. Inicjatywę przejęła osoba, która dopiero co się tutaj pojawiła. W sumie oboje się nazywali dosyć bitewnie, czy oni grają tu w jakąś wojnę graala? Bo trochę ciężko uwierzyć, by to było przypadkowe, czy Saber i Archer się już znali oraz dogadali co do tego? Reszta ekipy nie wyglądała no... Ziomek co trzymał jakąś babeczkę, ksiądz no i druga dwójka trzymająca się za ręce. Arch szybciej przeszedł do ofensywy przedstawiając ich. - Hej, nie mów ludziom, że jestem Twoją mistrzynią! To sprośne! Jak już mam być nad Tobą to proszę nazywaj mnie chociaż menadżerką.... - Ah yes, she doesn't know a thing about this shit'uation. - Jeszcze tak przy nieznajomych! - Znowu nadęła policzki mając żądne krwi ogniki w oczach przy okazji się rumieniąc. Oh jak bardzo pomyliła się z jego charakterem, myślała, że to ciepła klucha, a okazało się że to jakiś pervert!
Na monolog księdza, różowo włosa się znowu skrzywiła. Oh, jak bardzo wdzięczna była za ten monolog, gdzie usłyszała, że skoro on już tu nic nie zdobędzie to se idzie. Skąd mógł wiedzieć czy nie mógłby odpowiedzieć na jakieś zadane pytanie skoro nie było jeszcze ono zadane? Szczególnie, że był tu już wcześniej? Ale tak, lepiej być gburem. W momencie jak wychodził przez drzwi wystawiła język. - I tak by mówił swoją propagandę typu czekajcie na boży znak, albo ojciec was zaprowadzi do waszego celu. - Bruknęła sobie pod nosem zdecydowanie nie w humorze. Chwila minęła i jej uwaga została znowu przeniesiona na resztę towarzyszy. - Czy my w ogóle ruszyliśmy do przodu, czy cofnęliśmy się na początek? Ktoś wie co mamy dalej robić? - W sumie zadała pytania, na które odpowiedzi jakoś mega nie oczekiwała. Jak dostanie jakieś info to super, jak nie to hop siup do przodu, bo może akurat uda się im znaleźć wyjście.
Powrót do góry Go down
Alice


Alice


Liczba postów : 11
Join date : 02/02/2022

Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prolog - ??? - And thus the contract was formed   Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 EmptySro Maj 15, 2024 12:03 am

Zaczęły się pytania i odpowiedzi. Skromnym zdaniem Alice szło im całkiem nieźle i w sumie Caster nie był aż tak bardzo potrzebny. I dobrze, bo i tak podobno nie mogła go przyzwać, czy też przywołać. Chociażby dlatego, że nie wiedziała jak. No i też dlatego, że Saber tak powiedziała. Biorąc pod uwagę ile wiedziała w porównaniu do wannabe perkusistki sprawiał, że była godna zaufania. Patrząc jednak, że cierpliwość tej drugiej zaczęła się powoli kończyć, nieco się speszyła.
- Chyba nie jest. I nie mów tak. Bardzo dobrze ci idzie. Nie uważam byś była głuptasem. - odparła jej wcześniej nim akcja nabrała nieco tempa. Jej pytanie czy powinny ruszać przez drzwi zostało zamienione w działanie gdy Saber złapała ją za rękę i zwyczajnie pociągnęła za sobą przez nie. Czy panna Iggy miała coś przeciwko? Czy miała prawa głosu? Raczej nie. Musiała jej nieco zaufać. Taki kredyt na nową znajomość, poznaną w bardzo dziwnych okolicznościach. Skoro jednak ona miała być mistrzem a Saber jej obrońcą przed nie wiadomo niczym, musiała dać się jej wykazać. Chyba.

Przejście przez drzwi było dość normalne. Ot nie różniło się niczym od poprzedniego. Było jednak kilka różnic. Poza tym, że byli nadal w tej samej nicości po kostki w wodzie, tak było w kolejnym „pomieszczeniu” kilka osób, jakie widziała wcześniej. Czemu jednak było ich tylko kilkoro? Kim były nowe postacie stojące obok „znajomych” już twarzy? Czyżby każdy odbył coś podobnego do niej i to byli słudzy innych? Dużo pytań. A ona chyba wyczerpała limit pytań u Saber na dziś. I tu kolejne pytanie. Kiedy kończy się dziś i kiedy nowe pytania będzie mogła zadać. Tak czy inaczej zatrzymała się grzecznie za Saber i schowała nawet nieco za nią. Zaczęła mówić dość dużo do wszystkich w zasadzie w pełni wyczerpując temat. Na przedstawienie jej skromnej osoby podniosła tylko wolną rękę drugą trzymając się Saber pokazując, że to ona miała tak na imię właśnie.
- Wybacz Lila, ale to chyba tu normalne. - powiedziała dość niepewnie do dziewczyny w jej wieku na oko nawiązując do relacji mistrz – sługa. Przynajmniej taką miały one i chyba reszta też. Był tu też chłopak z dziewczyną za plecami oraz ksiądz. Co tu robił katecheta było totalną zagadką dla Iggy. Chyba nawet większą niż to, co oni sami tu robili. Słysząc jednak jego słowa uśmiechnęła się w napadzie depresji.
- Zaświaty? He he. Jakby bóg miał nas w opiece to chyba by nas tu nie było. - mruknęła pod nosem myśląc na głos. Nie zatrzymywała by wierzącego, lecz skoro Lila zadawała pytania, ona postanowiła dodać swoje.
- Właśnie. Znacie Castera? Mamy do niego kilka pytań z Saber. - zapytała pozostałej dwójki jaka chyba tu jeszcze została. Mogli tu chwilę zostać i pogadać, bo raczej nigdzie im się nie spieszyło, lecz jeśli było faktycznie jak mówił klecha, i nic się tu raczej nie dowiedzą, trzeba będzie iść dalej. Jeśli Saber sama by jej nie zaciągnęła przez następne wrota, sama by tam się skierowała z nią jeśli nie było by żadnych tematów. No chyba, że pozostali by planowali iść dalej. Wtedy poszła by razem z nimi. I tak chyba nic lepszego nie mieli do roboty póki co. No może poza znalezieniem Castera i zalaniem go pytaniami.
Powrót do góry Go down
Adrian


Adrian


Liczba postów : 8
Join date : 08/01/2022

Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prolog - ??? - And thus the contract was formed   Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 EmptySro Maj 15, 2024 7:15 pm

Caster zamilkła. Można by było rzec, że Adrian dostał to co chciał. Ale czy właśnie tego chciał? No niezbyt. Tak jak nie chciał, aby ta odzywała się do niego w taki sposób jak wcześniej... to też trochę się czuł, jakby za mocno i niepotrzebnie ją zbeształ. Tak, że trochę miał ochotę przeprosić. Ale przeprosić w sumie za co? Za asertywność? Adrian westchnął ciężko. Nastrój między nimi zdecydowanie nie był najlepszy. Ale czy sens było go poprawiać? W końcu byli sobie zupełnie obcymi ludźmi.
- Prozę czy poezję? - Dopytał zdecydowanie łagodniej. Wątpił, że dostanie jakąkolwiek odpowiedź, ale... też nie chciał tuptać tak w ciszy. I to nie tak, że chciał sobie robić z tej dziewczyny wroga.

Im dalej szły wydarzenia, tym było dziwniej. Szczerze? Adrian rozumiał kompletnie nic. Nagle było ich dwa razy tyle, a nowe osoby nosiły imiona-klasy z RPG. Czy to byli ludzie? Magowie? Chuj wie. Nikt nic nie wyjaśnił. Nie miał pojęcia, czym jest znak na jego ręce i w tym całym chaosie wydawało się to wszystko najbardziej nieistotne. Gdzie byli? Co mieli zrobić? Co się działo? Nawet nie mogli normalnie pogadać i nic sobie wyjaśnić, bo zaczęli wszyscy przechodzić przez drzwi. Byli przyjaciółmi? A może to było coś w stylu Squid Game i mieli się nawzajem mordować ku rozrywce bogatych ludzi podglądających ich przez ukryte kamery? Nie wiedział nic. Nie wiedział, komu może ufać. Nawet dziewczyna na jego plecach... kim była? Czy serio potrzebowała pomocy? Może lepiej by było dla niego, gdyby ją od początku zignorował i patrzył tylko na siebie? Teraz jednak, gdy Caster już siedziała mu na pleckach... jakoś czuł, że to jego odpowiedzialność. Co było bardzo dziwne, bo zdecydowanie nie powinien się przejmować obcą osobą.

"To nie jest nasza matka, tylko nasza mistrzyni". He? Adrian podniósł pytająco brew, zerkając na małe dziewczynki, a potem na Evelyn. Mistrzyni? Że coś w rodzaju przedszkolanki? Opiekunki? Nauczycielka i mistrzyni ucząca ich robienia rzeźb z masy solnej? Nie dane mu jednak było doprecyzować nazewnictwa, bo Evelyn się do niego uśmiechnęła. I miała bardzo śliczny uśmiech. Oh. OH. Jego serce było w niebezpieczeństwie. Zawsze miał słabość do uroczych dziewczynek, ale nie spodziewał się, że te 3D również są takie... takie... urocze?
- J-jeśli... jeśli byś chciała, to na pewno tak. - Odparł zajebiście elokwentnie, bo pytanie Eve wyjebało go trochę z laczków. Kurde. Jeśli chciała, to nawet mógł jej pomóc w tym testowaniu, czy pasuje jej macierzyństwo. Z dobroci serca. Nie chciał galopować myślami do wizji do jego, Eve i gromadki dzieci... nawet niezbyt lubił dzieci i sam nie chciał by mieć... Ale gdyby Evelyn go o to poprosiła, to musiałby być strasznym okrutnikiem aby jej odmówić, tak? Zdecydowanie go to pytanie wryło w ziemię i zmieszało. Jak w ogóle na to odpowiedzieć? A może to było zwykłe, niewinne pociągnięcie tematu i Adrian niepotrzebnie sobie dopowiadał. Jezusie, czy on właśnie był creepem, który zobaczył typiare i już planował z nią przyszłość? Chyba tak. Odchrząknął zmieszany.
- Tak. Do zobaczenia. - Kwinął Eve z uśmiechem, dość pospiesznie się z nią żegnając. Aj, te małe narośle, które zabrały mu właśnie miłość życia spod nosa. Jakoś będzie musiał się z tym pogodzić. A Caster? Biedna Caster została kompletnie zignorowana.

W tym wszystkim też Adiemu obiło się o uszy, że grupka ludzi nazywa małą dziewczynkę "Caster". Były dwie Caster? A może mylili ją z tą dziewczyną, którą Adrian miał na barkach. Bo to brzmiało jakby się już spodziewali kogoś o takim imieniu...klasie... funkcji. Tak długo jak jego Jeżyk na jego plecach nie zamierzał tego prostować, również nie zamierzał tego robić Adrian. Dalej nie wiedział w gruncie rzeczy kto kim jest i czy mają współpracować czy nie. Co jeśli to nie był coop tylko battle royale? Ksiądz ich pobłogosławił (kto kurwa o to prosił? nikt. idź zbierać na tace i mercedesa gdzie indziej) i sobie poszedł. Zanim sam zdążył iść dalej (bo w sumie co innego miał robić?) został zaczepiony przez inny duet. Kolejny duet nowych osób. Saber. Zajebiście. To jeszcze Palladyn, Łotrzyk, Bard i jakiś Druid by się przydał. Adrian zamrugał z sekundy na sekundę rozumiejąc coraz mniej i coraz bardziej ta dezorientacja go wkurwiała.
- Sprawdzałem czy w tej lokacji jeszcze nie ma skrzynek albo ukrytych znajdziek. - Odparł Saber mrużąc podejrzliwie oczy. Skoro inni bełkotali od rzeczy, to również on mógł sobie nawiązywać do mmorpg. A co. Westchnął jednak ciężko i po chwili dodał: - Nie. Nie wiem NIC.
Absolutnie nic. Do tego stopnia, że aż był... trochę oburzonym faktem, jak inni czuli się swobodnie w tej sytuacji. Nie no, spoko. Drzwi? Od razu przez nie przejde. Jakieś nieznajome osoby? A jasne, że od razu im zaufam. Chociaż tutaj clownem był i on, od razu godząc się nieść Caster na barana. Do tego dołóżmy kolejną osobę o imieniu-klasie: Archer. Archer z swoją MISTRZYNIĄ. Znów to samo określenie. Adrian czuł jak mózg mu się blenduje na papkę i nawet przez to nie mógł w 100% podziwiać, że Lila również była prześliczną dziewczynką. Chociaż zaśmiał się cicho pod nosem, gdy ta nadęła policzki i rzuciła, że nazywanie ją "mistrzynią" jest sprośne. I gdy pokazała język księdzowi. Ojej. Mimo wszystko jednak, nawet spora ilość słodkich i uroczych dziewczynek nie wynagradzała mu czystego absurdu i braku zrozumienia tej sytuacji.
- Adrian. Obecnie dorabiam za darmo jako nosiciel Jeżyków. - Skoro inni się przedstawili, to on też. Większym problemem było jednak pytanie Alice i Adrian zamilkł na chwilę wpatrując się w nią. Caster to, Caster tamto. Znów nie było pewne do końca pewne, czy chodzi o tą Caster na jego plecach czy inną. I też Adrian nie wiedział już czy powinien innym łatwo ufać czy... byli przeciwnikami? A może to był jakiś wyścig? Jeśli tak, to właśnie przegrywali. - Caster... mówili tak na małą dziewczynkę, która wcześniej poszła przez te drzwi. Obawiam się, że jesteśmy w tyle.
Nieufność jednak wygrała. Adrian skinął głową na pożegnanie innym i sam ruszył dalej przez drzwi. Trochę nawet pośpiesznie, aby nikt go nie zatrzymał.

A dalej? Dalej trzeba było wyjaśnić parę spraw. W pierwszej kolejności chciał znaleźć jakieś miejsce - ławeczkę, kamyk, pieniek - gdzieś, gdzie mógł posadzić Caster tak, aby po pierwsze - nie groziło jej trzymanie nóg w wodzie a i wygodnie sobie siadła. I jeśli był w tym nowym miejscu z kimś innym - to oddalić się od razu od nich, tak aby mógł z Caster pogadać na osobności. Kwestię znalezienia się w zupełnie innej lokalizacji wrzucił na razie do worka "kolejna dziwna rzecz, której nie rozumiem i nie mam nawet sił próbować znaleźć wytłumaczenia".
- Zacznijmy jeszcze raz. - Rzucił, kucając przed nią tak, aby nie patrzeć na nią z góry i wyciągnął do niej rękę jak na przywitanie. - Adrian Radomski, 24 lata, obecnie w życiu jedynie marnuje czas i powietrze. Nie mam pojęcia co tu robię i co się dzieje. Ostatnie co pamiętam, to że zgodziłem się na udział w eksperymentach magów i... puff. Ty. Wszyscy inni. Tamto miejsce. To miejsce. Ten dziwny znak na dłoni. - Uśmiechnął się do niej dość smutno. Cóż za żałosne przedstawienie się. - Domyślam się, że Caster to nie jest twoje imię i... z jakiegoś powodu nie chcesz mi zbyt wiele o sobie powiedzieć. Spoko. Byłoby mi jednak bardzo miło wiedzieć o tobie więcej. Tak... po prostu. Nawet nie wiem dlaczego, ale z wszystkich osób tutaj ufam tylko tobie, nie wiedząc kompletnie nic o niczym. I z pewnością nie chce być twoim wrogiem. Ani się z tobą kłócić. I również chciałem przeprosić za swoją opryskliwość wcześniej. - Adrian wbił wzrok w Caster. To był czysty absurd. Kompletnie nie powinien się nią przejmować i sobie iść. Tak? A mimo wszystko miał wrażenie, że nie mógł tego zrobić. Albo nawet nie chciał. - Poza tym, wydajesz się faktycznie być bardzo popularna, hm? Caster to, caster tamto. Gdzie poszła Caster? Mam pytania do Caster. - Zacytował część wypowiedzi innych. - Czyżbym wygrał w Lotto w momencie, gdy ta rozchwytywana Caster zjawiła się w blasku światła znikąd w moim pomieszczeniu~? - Zapytał z uśmiechem, podpierając głowę na ręce.
Powrót do góry Go down
Grand Master


Grand Master


Liczba postów : 192
Join date : 07/07/2022

Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prolog - ??? - And thus the contract was formed   Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 EmptySro Maj 15, 2024 7:47 pm

Alice, Lilianna, Adrian, Hayden:

-Nie mam nic przeciwko mówieniu o sobie Lila.-Odparował jej Archer, samego siebie wcale nie uważając za typ, do którego go dziewczyna przypisała.-Może być Arch i z całą pewnością interesują mnie kobiety jeśli o to ci chodzi. I co to znaczy "Pewniej niż wyglądasz?"-Spojrzał na nią oburzony.-Jestem absolutnie przekonany że mam równie duże powodzenie co ty-stwierdził ściskając mocniej jej dłoń, gdy przechodzili przez drzwi.

Saber pokręciła głową, gdy już znalezły się po drugiej stronie ale nim podeszli do reszty.-Z całą pewnością jestem. Znajdziesz dużo mądrzejszych servantów ode mnie. I z całą pewnością masę mistrzów zadających mniej pytań niż ty! Ale nie przeszkadza mi to-Stwierdziła i uśmiechnęła się przyjaźnie co by przypadkiem Alice nie pomyślała że jest właśnie przez Saber disowana.

-Oba-Odszepnęła Caster cicho, gdzieś tam w międzyczasie. A potem?Ludzie odchodzili i przychodzili, tworząc niemałe zamieszanie, szczególnie w sercu biednego Adriana wystawianego na rozmaite bodźce. Jedną z osób które postanowiły się oddalić i to nieco szybciej niż cała reszta był Hayden, który zdecydował iż w tym miejscu wiele więcej nie osiągnie i żegnając się z resztą, przeszedł przez drzwi by skończyć w nowym miejscu. Może to i dobrze? Zdecydowanie nastolatkowie w tym miejscu nie palali sympatią do duchownych, co szczególnie było widać po bogatej mimice twarzy Lilki. Wyglądało na to że Archer załapał iż Adrian żartuje, ale Saber rozejrzała się niepewnie na boki. W każdym razie mężczyzna servant miał inne problemy niż śmieszki Adriana-He?-Zapytał Archer, patrząc na Lilkę co najmniej zaskoczony żeby potem szybko pomachać dłońmi.-Nie, nie, nie w tym sensie. Co ty w ogóle. Nie to że bym nie mógł, ale, cholerka, nie, jak w ogóle? Co?-Wydawał się co najmniej zszokowany oskarżeniami posłanymi przez Lilkę i odetchnął głębiej.
-Nic jej nie wyjaśniłeś?-Rzuciła Saber, patrząc na Archera, po tym jak pokiwała głową na słowa Alice. Zdecydowanie - to tutaj normalne. W każdym razie wyglądało na to że Caster tu nie było. Adi przeszedł przez drzwi i Saber wzruszyła ramionami i również przez nie przeszła razem z Alice. Na koniec przez drzwi przeszli Lilka z Archerem.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prolog - ??? - And thus the contract was formed   Prolog - ??? - And thus the contract was formed - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Prolog - ??? - And thus the contract was formed
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» Prolog

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Fate/Branch Yggdrasil-