Share
 

 Arc II - 294th Hunter Exam

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyCzw Gru 24, 2020 11:34 pm

Nadszedł dzień w którym grupa miała wyruszyć na drugi z przewidzianych dla nich egzaminów. Każdy z czwórki przyjaciół przygotował się do tego na swój sposób. Jedna osoba była na dodatek w dość kiepskiej sytuacji. Jak przed poprzednim egzaminem, zebrano ich w piwnicy o świcie. Była tam też Brieri, Thorvali i pani Peregrin. Najbardziej zmieniła się Brieri, która teraz odziana była w czarną sukienkę do kolan, na którą zarzuciła czarny płaszczyk z kapturem. W dłoniach trzymała pochwę z mieczem którą przyciskała do torsu. Był to raczej niewielki miecz, chociaż przy niej wydawał się i tak sporawy.
-Shield. Fix-Powiedziała do chłopaków, z którym spędziła wszak najwięcej czasu.-Z wami-Klepnęła się mieczem w pierś. Shield mógł zauważyć podczas nauki, zdecydowanie bardziej niż Fix który nie uważał, że Brieri łapała ich język błyskawicznie i uczyła się o wiele szybciej, niż ktokolwiek z nich. Wiek? Naturalny talent? Cholera wie, ale coś tam już powiedzieć umiała
.-Ta... przekażcie to jej-Powiedział Thorvali, widocznie zrezygnowany, machając dłonią w kierunku Neito.
-Jak już wam zdążyła powiedzieć, idzie z wami-Westchnął jeszcze raz, przeczesując dłonią twarz, na co Brieri zareagowała kopiąc go w kostkę.-Nie sądzę żeby to było bardziej niebezpieczne niż siedzenie tutaj... postarajcie się jej jednak pilnować-Spojrzał na Panią Peregrin
-Będzie dobrze. Nic gorszego niż śmierć jej na egzaminie nie spotka-Odparła pani Peregrin, kładąc dłoń na głowie dziewczynki.
-Pewnie nie wiecie wiele o łowcach, więc może zacznę od krótkiego wstępu... chyba ostatnio nie powiedziałem wam szczególnie dużo-Stwierdził Thorvali, drapiąc się po poliku-Łowcy zajmują się wieloma rzeczami, którymi zwykli ludzie nie chcą lub nie mogą. Odkrywanie nowych miejsc, gatunków zwierząt, roślin. Poszukiwanie skarbów, ludzi... Generalnie Łowcy to Elita ludzkości. Możecie o nich myśleć jak o nadludziach. Statystycznie rzecz biorąc potrzeba 100 ludzi, by pokonać jednego Łowcę. Tak silni są, tak silni się staniecie-Skrzyżował ręce na piersi-Na znak że zostaliście łowcami otrzymacie licencję Łowcy. To bardzo cenny przedmiot. Udowadnia on że jesteście wspomnianą elitą. Strata licencji nie zabierze wam siły którą zdobędziecie w procesie zostawania łowcą, ale bez niej nikt nie rozpozna w was łowcy, a więc nie dostaniecie benefitów wynikających z bycia takowym. A wierzcie mi że Benefity bycia łowcą są... ogromne-Wyciągnął swoją własną licencję którą podał Shieldowi by mogli ją obejrzeć-To Licencja z 1 gwiazdą. Licencje dzielą się na zwykłe oraz te z 1, 2 oraz 3 gwiazdami. Im więcej, tym - w dużym skrócie - odznaczyliście się jako Łowcy. Zaletami posiadania licencji są między innymi: Możliwość darmowego korzystania z niemal każdego ośrodka, czy środku transportu jaki istnieje. Z drobnymi wyjątkami niemal wszystkie miejsca są dla was dostępne za darmo a podczas podróży dostajecie miejsce w 1 klasie. Średnio 75% miejsc niedostępnych dla ludzi, jest dostępne dla łowców. Również 90% państw z zamkniętymi granicami wpuszcza Łowców bez żadnych dodatkowych problemów.-Idealne wręcz warunki pracy dla szmuglera, czyż nie?-Jeśli kogoś zabijecie...-Wzruszył ramionami-Z niewielkimi wyjątkami, nie spotkają was za to żadne konsekwencje. Z tą licencją możecie wejść na specjalną stronę internetową tylko dla łowców. Znajdziecie tam informacje i przedmioty na sprzedaż, których nie kupicie nigdzie indziej. Jak notes Neito.-Spojrzał na Rumi-Licencję można też sprzedać. A suma jaką za to dostaniesz, pozwoliłaby żyć tobie, twoim dzieciom, dzieciom ich dzieci i tak jeszcze kilka pokoleń, w dobrobycie i przepychu.-Tak, to było dużo pieniędzy. Więcej niż Thorvali proponował jej poprzednio.-Oczywiście Łowców wiążą też regulamin, ale jego na razie pominiemy. Zbyt wiele w nim informacji o których na razie wiedzieć nie powinniście. To tyle o samych łowcach. Jakieś pytania?-Poczekał aż wszyscy przetrawią informacje i ewentualnie zadadzą jakieś pytania. Brieri znudziła się gdzieś w trakcie tego całego przemówienia i bujała się w przód i w tył, patrząc na własne stopy-Co do samego przebiegu egzaminu, to zadania zmieniają się co rok tak jak u nas. Zawsze jednak, chyba że wydarzy się coś wyjątkowego, jest 6 zadań. Uczestników przybywają tysiące. Zadania obejmują zarówno wyzwania psychiczne jak i fizyczne. Sama lokalizacja egzaminu również jest tajna i część osób odpada już na samym etapie odnalezienia miejsca-Uśmiechnął się chytrze-Jednak nie tym razem, gdyż wiemy gdzie w tym roku odbędzie się egzamin. I na tym kończąc, ruszamy-Dał wszystkim chwilę na załapanie o co chodzi i wyszedł. Pani Peregrin również. Brieri uczepiła się koszulki Fixa.
-Idem?-I pociągnęła go również ku wyjściu z piwnicy. Na zewnątrz, czekał już na nich osioł, zaprzężony do jakiegoś starego, zadaszonego wozu. Na oczach miał ciemne okulary i właśnie żuł marchewkę. Poczekał grzecznie aż wszyscy wsiądą do wozu i ruszył

Miejsce w które zostali przewiezieni, było lasem mieszanym. Jechali krótko, bo może z 10 minut, ale nie było możliwym by tak szybko znaleźć się w tak nietypowym otoczeniu, a to oznaczało że maczały w tym palce siły nieczyste.-Ruszajcie dalej na północ sami-Powiedział Thorvali, gdy drużyna opuściła wóz. Spojrzał na wszystkich z osobna, na każdym zatrzymując wzrok na dłużej.-Jak ktoś nie zna to sprząta kible przez rok-Zamknął powóz i osioł pociągnął go, kierując się w stronę z której - chyba - przyjechali. Tylko ni w ząb nie wyglądało na to żeby poruszał się jakoś niespotykanie szybko. Skonfundowana Brieri spojrzała na Shielda pytającym wzrokiem. Tak czy inaczej, po przejściu kilku kroków na północ, grupka dotarła na rozległą polankę, na której drugim krańcu zebrało się mnóstwo ludzi. Zdecydowanie było to miejsce, które miało być miejscem aktualnego egzaminu. Na drugim krańcu polanki znów zaczynał się las, a zaraz za lasem, wcale nie tak daleko, wyrastały skały, wznoszącego się tutaj masywu górskiego. Ciężko było określić wielkość, ale wyglądało na to że na szczycie znajdował się jakiś budynek, wyglądało też na to że padał tam śnieg. Z daleka ciężko było określić jak trudne było wejście na górę, jedno było jednak pewne, w kilku miejscach, góra wyglądała na całkiem stromą. Z prawej strony nie tak daleko nich, wyszło jeszcze kilka osób, które dołączyły do tłumu z przodu. Brieri wzdrygnęła się nieco po czym pociągnęła Rumi za rękę, idąc w kierunku tłumu.
Na oko, ludzi było spokojnie ponad tysiąc. Ciężko powiedzieć ilu dokładnie. Raczej żadnej znajomej twarzy. Wszyscy pozbijani w mniejsze grupki, rozmawiali między sobą. Tylko kilka osób rzuciło mniej lub bardziej zaciekawione spojrzenie nowo przybyłym. Grupka stała tak 15-20 minut, kiedy to nagle usłyszeli znajomy głos!
-Hej, hej, hej, hej, hej. Kogo to widzą moje oczy, hę!?-Zobaczyli czarnowłosego mężczyznę z egzaminu na przemytnika. Tego który przedstawił się Fixowi i Rumi jako Curt. Obok niego szła "Demonica". Znana chyba każdemu prócz Rumi. Kto by przypuszczał że tak szybko znów ją spotkają?
-Ara? Też startujecie? To urocze-Powiedziała i pochyliła się nad uchem Fixa oblizując wargę-Będziemy musieli znaleźć chwilkę by... porozmawiać-Przejechała mu palcem po wardze, po czym odsunęła się, widząc niezadowolone spojrzenie Brieri.
-Nie...-Zaczęła Brieri nadymając policzki, ale dość szybko się zacięła szukając widocznie słowa w głowie.-Nie!-Powiedziała tupiąc nóżką i poddając się, bo widocznie nie znała słowa. I na dodatek wyglądała na niepocieszoną tym faktem, co nie omieszkała okazać, patrząc z wyrzutem na Shielda, bo nie nauczył jej bardzo ważnego słowa!
-Ha, ha, ha-Zaśmiał się Curt i objął Mary Janne - jak nazywała się rudowłosa-Nie wiedziałem że teraz jest was piątka? Nie przejmuj się księżniczko. Dopilnuję żeby moja żona nie kładła łap na twoich braciach... za często-Uśmiechnął się niewybrednie i spojrzał na Fixa-Wybacz młody, podkładałem wam nogę w egzaminie, ale czego się nie robi dla żony? Wybitny pomysł by pójść do innej drużyny niż ona.-Zapewne mogli by porozmawiać i powymieniać się uprzejmościami dłużej, gdyby nie nagły elektroniczny jazgot-Eee. Raz, raz? Próba mikrofonu?-Poruszenie z przodu, widać zaczynało się. Stojąc z tyłu nie mogli zobaczyć jednak źródła głosu. Niewątpliwie był jednak kobiecy.-Witajcie na 294 egzaminie na łowcę. 3974. Dokładnie tylu z was dotarło w tym roku na miejsce. Z tego miejsca gratuluję wam uporu i odwagi. Widzę wiele nowych osób a i wiele starych wyjadaczy. Tulpa-san, który to już raz? Piętnasty?-Gromka salwa śmiechu rozniosła się po polanie-Nie, nie. Nie wypada się śmiać. Może pan Tulpa pomimo 15 lat doświadczenia nie został Łowcą, to jednak niezaprzeczalnie wciąż jest z nami. To wspaniałe osiągnięcie. Wszak zdawalność jest zwykle 100 razy niższa niż przeżywalność-Ważnym było, by zrozumieli że to nie jest, nic prostego. Że egzamin w którym wezmą udział może z łatwością pozbawić ich życia.-Bez dalszych ceregieli. Za nami znajduje się niewielki masyw górski, niewielki pod względem powierzchni, wysokościowo jednak nie jest taki mały. Wasz pierwszy cel to ośrodek wypoczynkowy na najbliższej nam górze Yn'Xulca. 3990 metrów nad poziomem morza. Rzecz jasna, nie było by to zbyt duże wyzwanie gdybyście po prostu weszli szlakiem turystycznym czyż nie? Datego dla tych którzy spróbują wejść najprostszą metodą - przygotowaliśmy szczególnie wredne niespodzian- Ah, nie miałam tego mówić? Oj, co w tym złego? Zamknij się! Wiem co robię!-Wykrzyczała, zapewne do kogoś, kto stał obok niej.-Dobra, już. No, więc powodzenia. Na dotarcie do celu macie 12 godzin. Powodzenia-Gdy umilkła, cisza trwała jeszcze krótką chwilę, aż nagle poderwała się wrzawa i tupot tysięcy stóp, gdy ludzie biegiem rzucili się do masywu górskiego.
-Idioci. Zostaną zadeptani-Mruknął Curt. Mary Janne spojrzała na Fixa
-Może chcecie z nami współpracować? Im nas więcej tym będzie nam łatwiej no i...-Spojrzała na Brieri i Neito-Łatwiej będzie pomóc tym, dla których zdecydowanie nie została stworzona ta runda.-Bo tak, ta runda zdecydowanie nie była dla nich stworzona. Przy niemal cztero-tysięczniku Brieri wydawała się jeszcze mniejsza, natomiast Neito... no Neito miała tylko jedną rękę do dyspozycji. Los ewidentnie pluł jej w twarz już na samym starcie.

Neito: Złamana prawa ręka. Nie słyszy. Nie mówi.
Powrót do góry Go down
Gwendolyn


Gwendolyn


Liczba postów : 123
Join date : 13/04/2018

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyPią Gru 25, 2020 12:58 am

Powiedzieć, iż Neito miała podły humor to jak nic nie powiedzieć, niemniej nawet zrobiło jej się całkiem miło gdy po powrocie ujrzała kartkę, którą musiała otrzymać zapewne od Rumi. Pokojówka podziękowała koleżance kładąc lewą rękę na jej ramieniu i zerkając jej w oczy na krótki moment by ta wiedziała, iż Gwendolyn doceniła ten gest.

Pokojówka nie miała nic przeciwko temu by młoda ruszyła z nimi, patrząc na to co zrobiła na statku, co zapewne była silniejsza od nich wszystkich. Sama myśl o tym budziła gniew Neito. Na ten moment odkrycie tajemnicy tej mocy było głównym celem pokojówki - musiała dowiedzieć się czym ona jest oraz jak nią władać a żeby tego dokonać, Gwen musiała zdać egzamin. Podczas tłumaczeń Torvaliego dziewczyna nie przejmowała się wyjaśnieniami, zamiast tego w milczeniu przyglądała się małej wojowniczce Brieri.

Widząc jak wszyscy kierują się na zewnątrz oraz na powóz, Gwendolyn oczywiście ruszyła wraz z nimi, jak natomiast zareagowała na niezwykle krótką podróż? Tak jak można by się tego spodziewać - jeszcze większą złością wymalowaną na twarzy. Ponownie wokół niej działy się niewyjaśnione rzeczy i właśnie to strasznie ją irytowało. Spokój zachowywała tylko dzięki swej ciągle rosnącej determinacji aby zakończyć ten egzamin jako zwyciężczyni.

Podążała za swoją drużyną, trzymając się z tyłu i spoglądając na każdego obcego, który próbował by się jej przyglądać jakby miała im zaraz wpierdzielić. To co tam sobie organizatorzy pierdzielili miała głęboko gdzieś - i tak ich nie słyszała, toteż jedynie gapiła się w opowiadającą osobę swym pełnym złości i determinacji oczętami. Przybycie Curta i Mary Janne skomentowała jedynie kiwnięciem głowy, a gdy zobaczyła jak ludzie na złamanie karku gnają ku górze, to domyśliła się, iż chodzić musi o dostanie się na górę a skoro Jane ani Rumi jeszcze nie ruszyły to nie był to zapewne wyścig. Nie komunikując się z resztą, Gwen odczekała, aż tłum się przerzedzi i ruszyła bez jakiejkolwiek komunikacji z "owieczkami" ruszyła na szlak turystyczny gdy już tłum się nieco przerzedził. Reszta może i była owieczkami Rumi, ale Gwendolyn? Nie - ona była pitolonym, upartym osłem.


Obecny stój, z tym, że zamiast takich butów nosi mocne buty robocze.
Powrót do góry Go down
Rumi


Rumi


Liczba postów : 121
Join date : 30/05/2013

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyPią Gru 25, 2020 5:26 pm

Była gotowa. Na pewno była. Skoro tak się czuła, to zdecydowanie mylić się nie mogła, tak? Tak. Nie zostało jej więc nic innego jak zejść do piwnicy w dniu, kiedy dane to im było zebrać się po raz ostatni przed egzaminem. Dni przed tym wydarzeniem zleciały jej dość szybko, zapewne przez fakt znalezienia sobie zajęcia i przemożnej chęci pod szlifowania własnych zdolności. Może i zdała egzamin na szmuglera, jednak egzamin na łowcę... Do pierwszego była przygotowywana, a drugi musiała zdać bez wcześniejszego przyuczenia. Co więc mogła innego zrobić, jeśli nie polepszyć własnej kondycji, kiedy własny umysł miała już i tak ostry jak brzytwa. Dlatego była gotowa. A skoro była gotowa, to z otaczającą ją aurą pewności siebie zeszła do pomieszczenia pod kamienicą tylko po to, by stanąć nieco zmieszana patrząc w szczególności na uzbrojoną Breri. Que? Czemu ktoś dał jej miecz? Obserwowała całe zajście pomiędzy dziewczyną, a dwójką jej towarzyszy nieco zmieszana, nim przeniosła wzrok na Torvaliego. A ten... Zaczął mówić. I najpewniej włączyłaby się zupełnie przez nadmiar słów, ale ale! Nie mogła. Skupiła się na tyle, na ile mogła, stanęła przed Neito i zaczęła gestykulować jak mało kto. Na pewno tak działał język migowy. Ona pomacha łapkami, a pokojówka odczyta wszystko to, co chce przekazać. Nikt nie pomyślał o wersji przystępnej dla Gwen, potwory jedne. Przerwała dopiero po tym, gdy ten wspomniał o tym, ile cała ta licencja łowcy jest warta. Odwróciła się do mężczyzny z szeroko otwartymi oczami, w których jak nic widać było znaczki dolara w środku. Pieniądze... Dużo pieniędzy... Idealnie. She's in. Znaczy i tak musiała iść, ale możliwość szybkiego zarobku to było to, co potrzebowała do szczęścia. Nie mniej tak, jak się spodziewała - znowu nie było wiadomo, co ich czeka. Słuchała więc końcówki ssąc kciuka i zastanawiając się, czemu te wszystkie egzaminy jakieś takie niedokładne były. Zamiast powiedzieć z góry, że będą się bić, albo puzzle układać na czas to nie, we will see.

I tak to wyszło na to, że musieli ruszać. Szczęśliwie osłomobilem, bo to machanie rączkami nieco ją zmęczyło. Dlatego też upewniła się tylko, że ma wszystkie swoje rzeczy, po czym ruszyła do pojazdu siadając sobie wygodnie i obserwując Breri. Była wystarczająco niebezpieczna i bez miecza, a z mieczem? O Pradawni Bogowie, Rumi musiała mieć na tę owce baczenie. Takie większe niż do tej pory. I na Gwen też musiała uważać, to też w razie potrzeby zamierzała ją łapać za rączkę i kierować tam, gdzie trzeba. Nie mówi, nie słyszy - trzeba porobić jej za drogowskaz w tym jej świecie ciszą osnutym! Pech chciał, ze długo nie posiedziała. Może z dziesięć minut? Może. Nie mniej musieli wyjść i i słysząc, że dalszą drogę muszą pokonać pieszo: głową kiwnęła, złapała Gwen za rączkę jak przedszkolaka. I w końcu: polanka! Idealnie. A na polance dość szybko znalazły ich znajome twarze. A przynajmniej jedna, bowiem Curta jako tako kojarzyła. Ich towarzysz z poprzedniego egzaminu, jak miło! No i rudowłosa kobieta, na której skupiła wzrok na dłużej.
- To ona? - zapytała patrząc to na Fixa, to na Taia, po czym podeszła do niej bliżej wyciągając ku niej dłoń - Rumi. Pirocconello Rumi. - przedstawiła sie krótko, bo z tego co zrozumiała, była koleżanką jej dwóch owieczek. A skoro tak, w jej interesie było ładnie się przywitać. Późniejsze oświadczenie mężczyzny jednak wytrąciło jej poważną i skupioną twarz z pierwotnej równowagi. A-ale... ALE JAK TO!
- Jak tak można własne stado...- Otworzyła szerzej oczy wbijając je w Curta, jednak ostatecznie pokręciła głową. Nie nie, nie byli jego stadem. W jego stadzie była rudowłosa. - Um. Ale rozumiem. Rozumiem. Sprytne. - stwierdziła nieco przybita zdając sobie sprawę z tego, że koniec końców zostali oszukani. A ona nie zauważyła! Dobry był, oj dobry. Musiała na niego uważać. Definitywnie. Później znowu nadeszła pora na dużo mówienia i równie dużo gestykulowania dla Neito by mogła zrozumieć, o czym mówi pani prowadząca. Ciężka praca, ale ktoś ją musiał wykonać. Po tym zaś - przygody nadszedł czas. Dostać się na szczyt góry? Bez problemu! Nie dla Rumi. Sama jednak nie ruszyła z tłumem widząc, że raczej nikomu z jej drużyny niezbyt się śpieszy. Przynajmniej nie rudej i Curtowi, zaś widząc wyrywającą się Gwen chwyciła ją za zdrową rękę chcąc zatrzymać tą w miejscu i poprowadzić ku lepszej drodze. Bo z tego co ci mówili: lepiej obrać inną. Z tego, co mówiła prowadząca: nie iść szlakiem, bo szlak się zemści. W takim więc rozrachunku mogła jedynie spojrzeć na Fixa i Shielda w oczekiwaniu na obranie przez nich kierunku. Albowiem kierunek był prosty, bo w górę. Nie mniej jako dobry pies przewodnik postanowiła dać im wybrać trasę, która bardziej im pasowała. Spacerek na rozprostowanie kości, to jest to!
Powrót do góry Go down
http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 https://kotterrorysta.forumpolish.com
Shield


Shield


Liczba postów : 91
Join date : 19/03/2018

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptySob Gru 26, 2020 2:55 am

Chłopak przyglądał się dziewczynce która to przed nim stała, ze wzrokiem skierowany w niego i Fix'a, z... "mieczem" w dłoniach. Zanotował też obecność reszty, wraz z Torvalim i właścicielką kamienicy, jednak... no jego uwaga, zwyczajnie była skupiona na tej dość niewielkiej istotce która to chciała z nimi iść. Część Shielda była stanowczo na "nie" takiemu pomysłowi. Była zbyt młoda, ktoś na nią polował, nie powinna widzieć potencjalnego "pola bitwy" jakie mogłoby się wydarzyć na egzaminie. Tona powodów, jednak... prawdopodobnie, z nich wszystkich miała największe szanse na przeżycie. Nawet jeżeli sama wiele o swojej mocy nie wiedziała, tak zdawała się ona uruchamiać w krytycznych warunkach. Zagrożenia życia lub przerażenia. Bardziej intensywnych emocji. Były to czyste spekulacje rzecz jasna, ale patrząc  na to że od tamtej pory niczego takiego nie dokonała, jedynie do tego wniosku był w stanie dojść. Torvalii nie mówił też, że było to coś jednorazowego. Z drugiej strony... czy można było z tą mocą się zwyczajnie urodzić? Skoro oni musieli przejść jakiś egzamin, żeby chociaż poznać jej nazwę? Shield szczerze powiedziawszy nie wiedział. Może Brieri była bardziej wytrenowana niż zakładał. Nie oznaczało to jednak, że na egzaminie nie spotkają kogoś z silniejszą wersją tej nieznanej mocy. Bezpiecznie, lecz również paranoicznie, byłoby zakładać że każdy przeciwnik od tego momentu ją posiada. Lub, zwyczajnie, moc ta nie zadziałaby z jakiegoś powodu kiedy Brieri byłaby zagrożona. Jedynie Torvalii mógł wiedzieć, a on nie chciał im zbytnio mówić rzeczy.
Starszy chłopak w ich teraz rozszerzonej drużynie podrapał się z tyłu głowy i wydał z siebie ciche "Hmmm..." analizując wszystkie za i przeciw jakie miał. W między czasie, rzecz jasna Torvalii wraz z panią Peregrin dodali co sami o tym myśleli i... no pozwalali jej. Na dołączenie do nich. Westchnął więc i uśmiechnął się w stronę Brieri. Ani szczęśliwie, ani smutno. Bo mieszane uczucia dalej miał. Dziewczynka też chyba trochę bardziej się otworzyła, patrząc jak chętnie kopnęła ich mentora w kostkę.
- Okej. Tylko się nas słuchaj. - powiedział i wyciągnął w jej stronę rękę. - Daj miecz. Przypniemy go z tyłu. Większy efekt zaskoczenia.
Stwierdził, bo trochę mu nie pasowało aby ta biegała ciągle z bronią w dłoniach. Tylko czy ta sukienka przewidywała jakiś... pasek, aby przypiąć do niego pochwę z mieczem? Raczej powinna. A jak nie, to dość wymownie spojrzał na Torvaliego i panią Peregrin. No bo... nie oczekiwali chyba, że ta będzie ciągle ten mieczyk nosić w swych drobnych dłoniach, prawda? Raczej nie. To by było... chłopak nawet nie był w stanie znaleźć słów aby to zjawisko opisać. Poza "głupotą". Umiała ona chociaż używać tego mieczyka? Shield nie kojarzył aby Ci oferowali jej jakiś szybki kurs w nauce walki, chyba że w momentach kiedy nie patrzył. Lub stwierdzili, że nawet amatorowi takie ostrze pomoże... i mieliby rację. Kompletny nieudacznik z mieczem jest groźniejszy od kompletnego nieudacznika bez miecza. Nie żeby coś chłopak teraz insynuował. Brieri mogła ich wszystkich powalić tak o. Do nieudacznika jej daleko.

W pewnym sensie, mając kwestię wojowniczej dziewczynki gotowej z nimi iść za sobą, starszy "brat" rozejrzał się w końcu po całej rodzince. Rumi... była. Zdawała się być taka jak zawsze, nawet mimo tych przejść. Może trochę bardziej starała się słuchać i nie obgryzała właśnie mebli, ale... nie można powiedzieć aby zaszła u niej jakaś wielka zmiana. Fix... z tego co spotykał go podczas nauk dla Brieri i poza nimi, jemu również nic nie dolegało. Neito natomiast... ehh...
Dość skrycie przypatrywał się jej przez chwilę. Trzeba było jej przekazywać rzeczy, a gestykulacje Rumi pewnie najlepszą metodą nie były tak długo jak nie prowadzili kabaretu - czego pewien być nie mógł. Ponownie zamierzał wykorzystać swój zaufany rysownik, do notowania na bieżąco tego co wszyscy mówią. Po co? Po to, aby w momencie przerwach w rozmowie pokazać dziewczynie zeszyt. Znając ją, ta mogła mieć zwyczajnie wywalone w ich próby ułatwienia komunikacji, jednak mogła też z nich skorzystać. Shield nie wiedział. Zależało pewnie od jej humoru, a ten nie wyglądał na najlepszy, co częściowo było powodem jego zmartwień.
Widział w niej... złość, w pewnym sensie. Złość mogła powodować pochopność, a na przyszłym egzaminie, to im najmniej było potrzebne. Chłopak więc, jak to już zawsze miał w naturze, postanowił obserwować sytuację. I interweniować, gdyby ta zbyt bardzo się rozhuśtała. Miał nadzieję jednak, że do niczego takiego nie dojdzie. Oby jak najmniej komplikacji... nawet jak patrząc na ich ostatnie przygody, totalnie im brak komplikacji nie wychodził. Aż sprawdziłby tarota, gdyby nie był teraz zajęty pisaniem tego co mówił Torvalii. Jak i, odnotowywaniem samemu w głowie tego co mówił. O Łowcach. O tym kim byli i co robili. "Elita" ludzkości? I oni, grupka która ledwo zdała egzamin na przemytników, miała zostać tą "elitą"?
Shield oparł się wygodniej o kanapę i... nie wiedział co z tym faktem zrobić. Zwyczajnie. Czekał na nich test, który miał pokazać że są elitą. A nie byli. Z wyjątkiem Brieri, nie zaliczyłby nikogo z nich do takiej elity. A już na pewno, nikogo kto byłby w stanie pokonać 100 ludzi tak o. Potrzebowaliby do tego tej nieznanej mocy. Czy to nie działało tak, że dopiero kiedy będą w stanie pokonać 100, będą zasługiwać na status łowcy? A może po zdaniu egzaminu nie staną się nimi pełnoprawnie, tylko otrzymają bardziej status rekrutów, którzy nie dorastają prawdziwym łowcom do pięt? Zdanie tego egzaminu, zdawało się bardziej brzmieć na test "kto ma potencjał aby zostać łowcą". Tyle pytań... Torvalii jednak jeszcze mówił, więc Shield starał się je powstrzymać od wyjścia na jaw.
Podał im do obejrzenia licencję, której to chłopak przez chwilę się przyglądał nim podał ją Fixowi. Rozumiał jej zamysł i definitywnie była przedmiotem... cennym. Sama strona z informacjami mogłaby już wyjaśnić co nieco w sprawie ich poprzedniego zlecenia - a konkretniej kim była Brieri i czym była ta moc. Przynajmniej tak zgadywał. Zdecydowanie też była pomocna przy pracy szmuglera, a wybaczenie zabójstw było rzeczą... wobec której nie miał większych przemyśleń. Zwyczajnie, zanotował tą informację. Nie lubił konfliktu, jednak jego całe życie jako szmuglera się wokół niego kręciło. Nie uniknie go. A dla obrony swojej rodziny, był w stanie zrobić wiele. Ich mentor też powiedział coś o "sile jaką zdobędą w procesie zostawania łowcą", co niejako odpowiadało mu na jego wcześniejszą... niepewność. Ten test, nie będzie tylko testem, ale i swego rodzaju treningiem. A jeżeli będą mieli stać się silniejsi, znaczy że będą musieli wspiąć się na wyżyny swoich możliwości. Tak przeważnie działało nagłe zdobywanie siły. Co, tylko podkreślało, że egzamin nie będzie prosty. Oby tym razem ktoś nie połamał ręki.
- Jaka jest szansa na pojawienie się na egzaminie osób, mających tego typu moc o której to wiedzieć jeszcze nie możemy? I czy wiadomo coś o... jakichś szczególnie niebezpiecznych uczestnikach tego egzaminu? - zapytał, kiedy to nadszedł czas na pytania. Miał... miał ich więcej. Żadne jednak, nie wydawało się odpowiednie. Uzyskanie do nich odpowiedzi nic mu by nie dało, więc podszedł do ich egzystencji z obojętnością. To czy są gotowi na egzamin, nie miało już znaczenia. Musieli zwyczajnie przetrwać. A wiedza o potencjalnych przeciwnikach, była cenną rzeczą. Chociaż nie wiedział na ile Torvalii chciałby się nią podzielić. Sama myśl o wyzwaniach fizycznych wykrzywiała twarz Shielda, to też musiał jakiekolwiek ułatwienia zdobyć.
Nadszedł jednak czas, aby się zbierać. Ostatnie rozejrzenie się po pokoju, w celu sprawdzenia czy niczego nie zapomnieli. Upewnienie się co do zawartości swojego plecaczka, żeby tej standardowej pasowała. Może dalej mieli noże i krótkofalówki od Torvaliego, które mogliby wykorzystać? Nie był pewien. Upewniając się jednak, że wszystko chyba wszyscy wzięli, wyszedłby z pokoju za resztą. Obecności osła, jak i jego zdolności, już nawet nie kwestionował. Najłatwiej było właśnie jemu podpiąć łatkę "magiczne i nietypowej" istoty. Definitywnie bardziej na taką wyglądał niż taka Brieri. Kwestionowanie, jaką to miał moc, mijało się z celem. To też nie próbował tym razem. Kiedyś się dowie. Najlepiej po egzaminie. Od razu po.

Czy to że po 10 minutach znajdowali się w kompletnie innym miejscu było podejrzane? Jak najbardziej. Czy była to kolejna rzecz, jaką postanowił podpisać pod "magiczne zdolności osła"? Yes. Mogli równie dobrze przez jakieś między-wymiarowe piekielne wrota przejechać, a oni siedząc w wozie by nie wiedzieli. Mógł pędzić z zawrotną prędkość, a mogli nawet poszybować jakby osioł był Rudolfem a oni Mikołajem. Nie miało to jednak znaczenia dla Shielda. Nie musiał myśleć jak walczyć z osłem, więc obojętność jaka lubiła się go trzymać ładnie się teraz mogła pokazać. Szczególnie, kiedy też Rumi zaczęła "opiekować" się ich pokojówką. Co z tego wyjdzie? Nie był pewien. Najstarsza dziewczyna jednak definitywnie miała dobre intencje, to też nie zamierzał zbyt mocno ingerować w jej... "robotę". Nie zamierzał kwestionować. Jedynie kiedy sytuacja faktycznie by tego wymagała. Inaczej, mógłby taką Rumi urazić. A tego nie chciał.
- Już lepsza byłaby śmierć od sprzątania kibli przez rok... - skomentował pożegnalne słowa, jak ich instruktor już odjechał, trochę z uśmiechem. Nie żeby faktycznie tak uważał. Zwyczajnie... ten ciemny humor był potrzebny, aby on sam się trochę rozluźnił. Nawet jak nie wiedział, czy faktycznie pomoże to reszcie poza Neito. Nie widział swoich słów na tyle istotnych by je jej przekazać.
- Podstęp. Żartują sobie z nas. - wyjaśnił Brieri, widząc jej pytające spojrzenie co do powolnego osła. I faktycznie tak zapewne było. Osioł, w żadnym poprzednim etapie podróży, nie zdawał się specjalnie szybki. Nikt jednak, nie mówił że szybkość podróży była taka dzięki osłowi. Teraz, chłopakowi nawet się trochę zdawało, że wcale nie zjawili się szybko. Zwyczajnie, upływ czasu jaki odczuli był dużo mniejszy od rzeczywistego. Podrapał się trochę po nieistniejącej bródce. Powóz, w którym czas płynął wolniej? Definitywnie nie byłaby to żadna nowość. Znaczy byłaby, ale w tej fali nowości, dość dobrze się skrywała.
W każdym razie, udali się na północ. Ludzie, jak dało się zauważyć, zbierali się. I nie było ich mało, to definitywnie nie. Shield już analizował najbliższy ich teren. Raczej, nie był on przypadkowy. Test powinien się tu odbywać, więc mogą być jakieś pułpaki. Brieri jednak dzielnie ruszyła ciągnąc ze sobą Rumi, to też trzymał się blisko dziewczyn. Bo nie wypadało ich zostawiać samym sobą...

Myśl, co by duet Rumi i Brieri dokonał, był myślą którą Shield bardzo szybko wyeliminował ze swojej głowy.

Dodatkowo, jak się po parunastu minutach okazało, nie tylko oni startowali w tym egzaminie. Głos, dość rozpoznawalny mimo tego że słyszał go jedynie raz. A głosowi, towarzyszyła twarz. A tej twarzy, towarzyszyła demonica, którą... spodziewał się ponownie spotkać. Można powiedzieć, że byli z tego samego "rocznika" co do zdania egzaminu. W pewnym sensie, para ta mogła być ich... rywalami. Przyszłymi rywalami. Chociaż, skoro już teraz brali udział w tym wydarzeniu, to nie było wykluczone że przyszłość nadeszła wyjątkowo szybko.
Był jednak jeden plus sytuacji. Demonica, nic już od niego nie chciała. Tym razem na swoje widły wzięła Fix'a, a jego starszy brat mu współczuł. Naprawdę. Właśnie dlatego odwrócił wzrok, totalnie nie próbując go uratować.
Byle mnie się znowu nie doczepiła.
Survival of the fittest, as they say.
Z tego też powodu, nie zwracał na siebie uwagi odpowiadając na pytanie Rumi, która stanęła naprzeciwko demonu i się przedstawiła. Podobnie Brieri, odważnie jak anioł stanęła naprzeciw demonowi, po czym jak anioł z wyrzutem na niego patrzyła.
- Nie...? - zapytał, nie do końca wiedząc co mogła chcieć powiedzieć. Hmmm... - Nie... dotykaj? Dokuczaj?
Zasugerował, i był pewien, że Brieri i tak by nic z jego sugestii nie zrozumiała. No bo, samo powiedzenie słowa, nie oznaczało wiele jeżeli ta go nigdy nie znała. Pewna kwestia jednak, trochę go... spowolniła. Jego umysł, znaczy się.
- Żona? - zapytał trochę zdziwiony, przeskakując wzrokiem między nimi i uświadamiając sobie jedno. Ci ludzie, czerpali przyjemność z szarpania czyimiś nerwami lub uczuciami.
Nie mógł powiedzieć, że jakaś jego część tego nie szanowała. Kiwnął jednak głowa w stronę Brieri, kiedy zauważyli że ich drużyna się rozszerzyła, i położył rękę na jej głowie. Zatrzymał się. Po krótkim zastanowieniu, zarzucił na nią kaptur jeżeli nie miała go już założonego. Jeszcze by ją ktoś jakimś cudem rozpoznał. Zainteresował się zbytnio.
- To Brieri, najsilniejsza dziewczynka jaką pewnie poznacie. - przedstawił, po czym zabrał rękę. Nawet gdyby chcieli bardziej pogadać, nie było im dane.
Egzamin, właśnie się zaczynał.
Pozornie, sporą część zapowiedzi można było zignorować. 3974 uczestników. Ważna rzecz. Starzy wyjadacze? Niebezpieczna rzecz. 100 razy niższa zdawalność od przeżywalności?... jakoś, z tym faktem, Shield zdąrzył się już pogodzić. Że będzie to walka o życie. Kolejne ważne informacje. Celem był ośrodek wypoczynkowy na najbliższej górze. Problematyczne. Przeszkody na szlaku turystycznym? Jeszcze bardziej problematyczne. Późniejsza "kłótnia" między organizatorami? Mogła być równie dobrze próbą zastraszenia. Limit czasu? 12 godzin. Stado biegnących ludzi?
Game on.

Propozycja współpracy. Nie była głupia. Póki czerpali z czegoś wspólne korzyści, raczej nie podkładaliby im nogi. Kiedy jednak przestaną... nóż w plecy to może być najlepsza rzecz jaka ich spotka. Przeleciał jeszcze tylko wzrokiem po swoich towarzyszach, szukając jakiejś dezaprobaty.
- Pewnie. Jaką trasę wolicie? - stwierdził bez większych przeszkód, obserwując jak to Neito już sama zaczyna odchodzić a Rumi rusza aby ją zatrzymać. Trasy, trasy... wbrew pozorom, aż tak wielu możliwości tutaj nie było. Albo z szlakiem, albo poza szlakiem. Co było bezpieczniejsze? Być może, wyzwania rzucone przez organizatorów były bardziej logiczne. Czysta wspinaczka zdawała się być typowo testem siły fizycznej. Nie było jednak wykluczne, że "niespodzianki" by ich natychmiasto wyeliminowały. Był to trochę hazard, obranie tej ścieżki której im odradzano. Zasady są jednak po to, aby je łamać, prawda? Szczególnie w ich zawodzie. - Odradzają szlak, ale jednocześnie może być on dalej lepszą opcją. Na pewno ktoś go obierze. Moglibyśmy trzymać się trochę z daleka, i obserwować jakie "niespodzianki" napotkają. Dobrą opcją też jest, według mnie, zejście ze szlaku ale trzymanie się go stosunkowo blisko. Tam gdzie był wybudowywany, zapewne jest bardziej przyjazny teren do podróży.
Przynajmniej tyle był w stanie ocenić z tej odległości. Nie miał doświadczenia w chodzeniu po górach, a nie wiedział czy ktoś ma. Swoją drogą... czemu o to nie zapytał od razu?
- Ma ktoś doświadczenie w chodzeniu po górach lub lasach? - zapytał, bo taka informacja też mogła być dość ważna. Pewno była. Ktoś mógłby ich lepiej pokierować, a on by tylko uważał na utrudnienia przygotowane przez organizatorów. Sam był bardziej... miastowy. Niestety.
Powrót do góry Go down
Felix


Felix


Liczba postów : 76
Join date : 30/08/2020

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyWto Gru 29, 2020 10:36 pm

Wielki dzień w końcu nadszedł. Wyglądało na to, że w ostatnim czasie mieli dość dużo takich dni. Trudno było przygotować się do czegoś, o czym nie wiedzieli praktycznie nic. Podczas egzaminu na szmuglera, poniekąd mogli przewidzieć co może się wydarzyć. Teraz? Wiedzieli jedynie, że jest to ciężki i ważny egzamin. Cóż, Felix nie przejmował się tym zbytnio, zwykł nie przejmować się rzeczami na które nie miał żadnego wpływu. Pozostało jedynie dać się porwać nurtowi wydarzeń i mieć po prostu nadzieje, że jakoś dadzą radę utrzymać się na powierzchni.
Jak zwykle zebrali się w piwnicy oczekując dalszych instrukcji i o dziwo pojawiły się niespodzianki. Nie było co prawda tortu i prezentów, ale widok Brieri z mieczem był wystarczający. Szczególnie, że po przywitaniu oznajmiła, że idzie z nimi. Może obraz zdziwienia rzadko pojawiał się na twarzy chłopaka, ale ten moment był jednym z nich. Jednak szybko wrócił do swoje domyślnego stanu. Swoją drogą na przywitanie odpowiedział tradycyjnie skinieniem głowy.
Widząc reakcję Torvaliego, a przy tym Brieri jakoś nabrał mieszanych odczuć co do tego wszystkiego. Był przekonany, że nowy członek ich drużyny dysponuje siłą, którą mogłaby zabić większość z nich, ale czy to był dobry pomysł? Nie wiedział, Brieri nie wyglądała znowu na osóbkę, do takiej roboty.
"Nic gorszego niż śmierć jej na egzaminie nie spotka", o dziwo było to na swój pokręcony sposób pocieszające.
Notował w głowie cały wykład na temat Łowców. Możliwości dzięki temu tytułowi były nieziemskie i kusiły chyba na wszystkie możliwe sposoby. Z niekrytym zainteresowaniem obejrzał licencje Torvaliego i przekazał ją dalej.
Później na chwilę zniknął w ich magazynie wraz ze swoją torbą. Wrócił po chwili mając na sobie dodatkowe "szelki" ze specjalnym uchwytem na krótkofalówkę (coś na wzór policyjnych kabur, nosiło się je pod płaszczami). Na statku mieli kombinezony, tutaj byłoby dobrze mieć jak trzymać krótkofalówkę. Dodatkowo nóż otrzymany na pierwszej misji wylądował w kaburze na pasku za plecami chłopaka.
Był gotowy do drogi, zerknął na Brieri, która to doczepiła się do jego koszulki i uśmiechnął się lekko.
- Idziemy - potwierdził i grzecznie powędrował za nią. Kompletnie ignorując wygląd osła i powozu. Nic go już nie zaskoczy.
W samym powozie wyciągnął z torby zestaw zabrany z magazynu i wręczył go każdemu. No prawie. Brieri otrzymała pakiecik Neito. Chcąc nie chcąc pokojówka za bardzo nie skorzysta z tego sprzętu. Fix przedstawił instrukcję obsługi. No ich patologiczna "rodzinka" byłą gotowa do kolejnych wyzwań.

Podróż nie trwała długo, wylądowali zatrzymali się czy też po prostu pojawili na jakiejś polance i tyle. Wyskoczyli z wozu i mogli ruszać. Wizja sprzątania kibli nie była zbyt wesoła, więc trzeba było się postarać by zdać ten egzamin. Zerknął tylko na mały łańcuszek, który się uformował z dziewczyn. Brieri ciągnie Rumi, Rumi ciągnie Neito.
- Bogowie chrońcie - zaśmiał się pod nosem na ten widok i przyśpieszył za Shieldem. Nie wiadomo jak to mogło sie wszystko skończyć.
Zaraz dołączyli do tłumu ludzi. Samo to mówiło dużo o egzaminie. Szczególnie, że gdzieś tam dźwięczał fakt, że większość z nich obleje. Spokojnie rozglądał się po morzu twarzy, ci wszyscy ludzie będą stali na jego drodze do tytułu Łowcy. Czy coś tu mogło pójść nie tak? ... Nie spodziewał się, że to mogło wydarzyć się już nawet przed samym startem... Curt i Demonica.
W piekle musiało być naprawdę nudno, skoro tak co chwilę wyskakiwała z piekielnego wymiaru Q_Q
Fix na ich widok próbował dyplomatycznie skupić wzrok gdzieś w tłumie ludzi. Udając, że go nie ma. Nieskutecznie. Demonica dopadła go i zapewne pożarła przy wszystkich gdyby nie pomoc jego towarzyszy! Żart. Otaczali go jedynie zdrajcy, albo Ci którzy nie byli świadomi jak bardzo otarł się o śmierć! Trzeba było przyznać, że w momencie gdy Brieri stanęła w jego obronie, to w Fixie zmieszało się wiele dziwnych uczuć. Zmieszanie? Zdziwienie? Wdzięczność? Pewno wszystko po trochu. Co jak co, ale został skutecznie uratowany i tym samym Brieri zasłużyła na jego wdzięczność, a obecnie podziękował jej lekkim uśmiechem.
Nie to co niektórzy, nazywający siebie TARCZĄ drużyny. Gdzie podziała się ta tarcza gdy była najbardziej potrzebna? Odwracała wzrok.
Felix na pewno to zapamięta.
Wyznanie Curta również wypełniło kilka pustych pól na planszy jeśli chodziło o egzamin. To dlatego facet tak często wyrywał się do roli "strażnika". Dobrze wiedzieć. Zapamiętał też jego słowa. Więc jedynie machnął ręką jakby już zapomniał o wszystkim.
Pora rozpocząć egzamin. Zasady były niby proste. Ośrodek wypoczynkowy na górze. 12 godzin na dotarcie do celu. Trochę niepokojący fakt o "Tulpie". Tyle razy na egzaminie, dalej go nie zdał, ale przeżył. To mogłoby wskazywać na to, że ma inny cel niż zdanie egzaminu. Chociaż w takim tłumie jak na razie nie było co się przejmować.
- W większej grupie będzie łatwiej masz rację. Swoją drogą gdzie ten drugi z waszej drużyny? Z poprzedniego egzaminu? - o dziewczynę nie pytał, uznał, że fakt iż nie zdała wtedy skreślał ją poniekąd z tego "festynu dobrej zabawy". - Bez konkretnego sprzętu też nie oddalałbym się zbytnio od głównego sprzętu. Szczególnie, że nie znamy terenu. Uważam, więc plan za trzymianie się blisko za warty rozważenia.... o ile Neito po prostu nie przebije się przez cały tłum w momencie gdy my tutaj sobie dyskutujemy...

Przedstawił swoją opcję i spokojnie obserwował pokojówkę jak ta oddala się powoli. Jeszcze nie odeszła na tyle daleko by zaczął się bać iż się zgubi.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyWto Gru 29, 2020 11:54 pm

Generalnie jeśli o miecz Brieri chodzi, to ta oczywiście mogła zawsze przytoczyć go do pasa, ponieważ w pasie sukienka miała faktycznie paseczek. Chociaż w takim wypadku zwyczajnie będzie haczyć nim o ziemię. Na plecach natomiast żadnego elementu który pozwalał by na przypięcie pasa nie było. Więc trochę słabo, bo faktycznie ubiór Brieri nie pozwalał na założenie miecza na plecy Inna sprawa że spojrzeniem Shielda, ani pani Torvali ani pani Peregrin się nie przejęli i w żaden sposób prób chłopaka nie skomentowali. Brieri zaś widząc jak Shield kombinuje, pogłaskała go po dłoni.
-Ok-Powiedziała tylko i znów złapała za swój miecz, który planowała dalej trzymać. No chyba że Shield wpadnie na coś nowego. W tym czasie Fix na chwilę zniknął w magazynie, zapewne szykując się na wyprawę nieco bardziej niż jego towarzysze. Mimo że nie wiedział co go czeka, to widać miał jakieś niezbędne minimum które planował ze sobą zabrać.
-Niewielka. Ale istnieje, dlatego uważajcie na tych którzy znacząco wyróżniają się siłą. Chociaż szczerze mówiąc więcej niż 1-2 takich osób bym się nie spodziewał. Właściwie, nie spodziewam się żadnej takiej. I nie, o uczestnikach nic mi nie wiadomo-Odpowiedział Torvali na pytania Shielda, który w zasadzie jako jedyny, jakiekolwiek miał. Co do zawartości plecaczka, miał dalej nóż który wcześniej dostał, ale nie mikrofalówkę. Ta ponownie spoczęła w magazynie. Ale skoro Fix tam poszedł, to może dla nich zabierze?

Już w powozie okazało się, co tym niezbędnym minimum Fixa było. Krótkofalówka oraz szelki. Chociaż bardziej przypominało to specjalistyczną uprząż wspinaczkową, niż szelki, bo tylko coś takiego dał radę w magazynie znaleźć. Ale może to i lepiej? Kto wie, może będą się wspinać lub chodzić po górach? W każdym razie, było to bardzo pomocne z jeszcze jednej strony! Regulowane szelki pozwalały na, na tyle ciasne ich założenie, by Brieri mogła faktycznie schować miecz za plecami, o pomoc w czym poprosiła Shielda, wyciągając do niego miecz, po tym jak już się w szelki wcisnęła.

...Bogowie nie ochronili Fixa. Ale zrobiła to Brieri! I poniekąd, Rumi też postanowiła jakoś bardziej zareagować, stając cycki w cycki z MJ, która zmierzyła Rumi od stóp do głów a na jej twarz zaczął gościć coraz większy uśmiech. Fix mógł dostrzec też drapieżny błysk w jej oku
-Mary Janne Peredrix-Również się przedstawiła, a zaraz potem jej dłonie wystrzeliły do przodu i zacisnęły się na piersiach Rumi. Na tym jednak się nie skończyło bo zaczęła je bezwstydnie miętosić, przysunęła również usta bliżej ucha Rumi
-Takie też lubię R~u~m~i~.-Wymruczała zdecydowanie lubieżnym tonem i odsunęła się, puszczając molestowaną nastolatkę. Czerwona na twarzy Brieri zasłoniła oczka-Nie martw się, urosną-Puściła do niej oko i zapytała już ciszej, tak by w miarę możliwości jedynie Rumi ją usłyszała-Więc, którego wolisz? A może celujesz w mojego męża? Mogę go wypożyczyć~ Chociaż nie mam nic przeciwko, wielokątom-Oblizała wargi i jej spojrzenie spoczęło z powrotem na Fixie. Ale tylko na chwilę. Brieri rozwarła palce w dłoniach i poprzez nie spojrzała na Neito jak by oczekując potwierdzenia czy już wolno jej patrzeć. Curt zaśmiał się ze sceny, która rozgrywała się przed jego oczami.
-Najsilniejsza dziewczynka co?-Powtórzył Curt, masując szczękę z niedowierzaniem w oczach.-Cholera, no mam nadzieję że nie będziemy musieli się o tym przekonać co?-Klepnął Shielda w plecy.-Drugi z drużyny? Nie no jak masz na myśli dziewczynkę i chłopca to oni nie byli z nami. Albo przyszli sami, albo byli drużyną, nie wiem. Kiedy my przyszliśmy oni już tam byli.-Odparł na pytanie Fixa i zaczął przyglądać się odchodzącej Neito i interweniującej Rumi.-No, też się nie znamy na takich rzeczach. Faktycznie możemy pójść szlakiem w lekkim oddaleniu i zobaczyć co nas czeka. Zawsze będziemy mogli zboczyć z niego gdy przyjdzie co do czego. Zresztą, pokojóweczka wam się raczej mocno wyrywa-Bo tak, nie wyglądało na to, że Rumi zdoła ją powstrzymać, chociaż teraz zaczęła pomagać jej i Brieri, próbując odciągnąć ją za udo. Bo ta, zamiast ją przytrzymać jak Rumi, zaczęła ciągnąć ją do tyłu. Chyba nie ogarnęła jaki był plan. W każdym razie skoro cały team miał już jakiś wstępny plan, to próby powstrzymania Neito mogły zostać zaprzestane i zamiast tego można było ruszyć razem z nią. Polanka znacząco się przerzedziła. Zostało może ze sto osób, które też już powoli zaczęły kierować się w stronę gór. Idąc tam, grupka mogła zobaczyć dwie osoby które nigdzie nie szły. Jedna z nich miała w dłoniach mikrofon. Wyglądali raczej na organizatorów, niż uczestników. Jedną była niska dziewczyna, o czerwonych włosach i fiołkowych oczach, odziana w sukienkę i to właśnie ona trzymała w dłoniach mikrofon. Drugą osobą był wysoki czarnowłosy mężczyzna w okularach i garniturze. Stał on obok, ale też trochę za, dziewczyną. Gdy tylko grupka znalazła się obok, uśmiechnęła się ciepło i pomachała wszystkim.
-Powodzenia. Mam nadzieję że nie umrzecie. Pamiętajcie że lepiej się wycofać wciąż mając życie. I wszystkie kończyny.-Widok Brieri nie zrobił na niej wrażenia. W zasadzie nawet uczestnicy których widzieli wcześniej a którzy też widzieli ich, nie wydawali się szczególnie poruszeni. Chociaż w ich wypadku to mógł być raczej stres? A może zwyczajnie, nie tylko Brieri startowała w tak młodym wieku?

Droga przez płaską część lasu nie zajęła grupie długo. Po drodze minęli zaskakująco wiele ciał. Wiele osób leżało i postękiwało, z powodu bólu spowodowanego zadeptaniem. Kilka osób się nawet nie ruszało. Byli też tacy, którzy mieli rany zadane ewidentnie ostrym narzędziem. W końcu jednak pojawił się znak, wskazujący drogę na szlak. I faktycznie dróżka z ubitej ziemi, prowadziła poprzez drzewa, powoli pod górę, przy zboczach gór. Gdzieś w oddali dało się słyszeć krzyki, ale jeszcze nic nie zwiastowało tego, co miało ich czekać dalej. Idąc jednak dalej, napotykali kolejne ciała, coraz więcej pozbawione było kończyn, czy miało rany cięte i kłute. Dało się też dostrzec palisady poustawiane to tu, to tam. Część była poprzewracana i zniszczona. Droga zaczynała przypominać coraz bardziej taką górską. Z prawej mieli zbocze prowadzące do góry, z lewej zbocze prowadzące w dół. Oba gęsto porośnięte drzewami i tylko ścieżka która zapewniała względnie komfortową wspinaczkę. Jak daleko już weszli? Jak dużo jeszcze przed nimi? Ciężko było powiedzieć bez doświadczenia w takich wycieczkach. Wiedzieli jednak że minęło nie więcej jak pół godziny od kiedy rozpoczęli wspinaczkę i nie więcej jak godzina od kiedy zaczął się egzamin. I szli tak sobie dalej, aż gdzieś wyżej, względnie nie daleko nie usłyszeli krzyków i jakichś hałasów. Po chwili trzy postacie stoczyły się zboczem na drogę, jakieś 10 metrów przed nimi. Dwie z nich odziane były na czarno, nosiły kominiarki. Trzecią osobą był jakiś starszy mężczyzna. Odziane na czarno postaci szybko wstały, mężczyzna się nie ruszał. Jedna z odzianych na czarno postaci miała w dłoniach maczetę, druga natomiast stalowy łańcuch.
-Kurwa, prawie się nadziałem, co za gówno-Powiedział ten z maczetą.
-Patrz, stary zdechł. Przeszukaj go czy miał jakieś kosztowności-Odpowiedział mu kolega z łańcuchem i spojrzał na grupkę.-Hm... zostawcie ubrania i wszystko co macie przy sobie i możecie pójść dalej.-Powiedział, machając lekko łańcuchem.
-Ah, o Ja nieszczęsna...-Powiedziała teatralnym głosem MJ i zaczęła powoli zsuwać sukienkę, ale Curt zatrzymał ją gestem dłoni.
-Nie pora na to-Powiedział tylko i wydobył zza pleców, zatknięty za pas nóż. Podobny do tych które dostali na ostatniej misji od Torvaliego. MJ spoważniała, widząc poczynania swojego męża i poprawiła sukienkę, odsuwając się.-Przyda się wsparcie-Rzucił Curt, rzucając tylko krótkie spojrzenie na Shielda i Fixa. Brieri słysząc to, zaczęła dobierać się do miecza.
-Zmieniłem zdanie, kurwy bez krzty wdzięczności. Plujecie na moją dobroć, HĘ!?-Wykrzyczał ziomek z łańcuchem, a obok niego stanął ten z maczetą.
-Biorę tą rudą sukę-Powiedział, stukając maczetą o udo.
-W takim razie ja biorę pozostałe trzy-Odparł mu ten z łańcuchem.
-Kalekę będziesz ruchał?-Odparł mu kolega i oboje zaśmiali się w głos, powoli ruszając ku grupce.

Neito: Złamana prawa ręka. Nie słyszy. Nie mówi.

Spoiler:
Powrót do góry Go down
Gwendolyn


Gwendolyn


Liczba postów : 123
Join date : 13/04/2018

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptySro Gru 30, 2020 5:46 pm

Jej marsz ku glorii i chwale został zatrzymany przez dwie niewielkie rozmiarowo ale o wielkich serduszkach istotki - Bireri i Rumi. Czując jak te próbują ją zatrzymać, no... sama się zatrzymała i obracając główkę spojrzała na obie przeszkody z pełną powagą i ale i zdziwieniem.  Obróciła łebek na bok jakby pytała "Coś nie tak?", ale no nie było szansy by odpowiedź usłyszała a z dziwnych znaków Rumi niewiele rozumiało i miała nawet pewne wątpliwości czy to faktycznie był język migowy... Tak czy inaczej jednak dzika dziewoja swego dokonała - zatrzymała Gwen przed samotną podróżą, bo jak wiadomo przed wyruszeniem należy zebrać drużynę...

Chwilę później już wszyscy byli w drodze i do tego szli w dokładnie tym samym kierunku co sama Neito chciała, więc ponownie miała nastolatka pewną konsternację. Co zaś to samej MJ to cóż - Gwen już do niej przywykła, a gdyby chłopcy faktycznie tak jej się bali to by powiedzieli "Nie" czy coś a tak to bawili się w niewinnych chłoptasiów(No a teraz jeszcze Rumi) co to niby nie chcą a po kryjomu się jej górą przyglądali. MJ potrafiła ich słabość wykorzystać, a to sprawiało, iż Gwendolyn była w stanie ją uszanować.

No to co, krok za krokiem pokojóweczka szła przed siebie - trzymała się blisko przodu grupy no bo właśnie na przodzie znajdowało się miejsce dla głównego(aż popsutego) napierdolatora. Ciałami czy to nieprzytomnymi po drodze się nie przejmowała, był to egzamin na łowcę - elitę ludzkości, no to wiadomo, było iż komuś stanie się krzywda. Dalsza droga jakoś tam trwała to łatwiej, to gorzej ale no Gwen nie narzekała, nie tylko dlatego, że nie mogła, ale głównie dlatego, iż tak kurewsko była zdeterminowana by ukończyć ten pierdzielony egzamin.


No ale nagle wędrówkę zatrzymali im, pitoleni rabusie - znaczy chyba rabusie, jakeś dwa gamonie co to z baru sado-maso się wyrwali. Na dodatek chyba chcieli jakiś wpierdol. I ponownie - chyba, no bo Gwen ich nie słyszała, ale pozwolić sobie na bycie poniżoną przez taką bandę frajerów być nie zamierzała. Swoje doświadczenie w walkach miała o ile miała pewność, iż da radę zaskoczyć zjebanych łotrów to od razu pogna na przodu w stronę jednego z łańcuchowych zboków, by szarżą pierdzielnąć z czołem kolesia w nos a następnie kolanem w jajca - łańcucha stara się uniknąć, poprzez zmienienie tempa biegu by zmylić rywala. Po zaatakowanie pierwszego, trzeba by złapać za łańcuch jak najbliżej dłoni gostka, jebnąć mu znowu z czoła i łańcuch wyrwać by zamachnąć się nim na drugiego z gości. Przy odrobinie szczęścia drugi z gostków nie zaatakuje co by nie zranić swojej drugiej połówki mózgu w postaci drugiego zjebane złola.

Powrót do góry Go down
Rumi


Rumi


Liczba postów : 121
Join date : 30/05/2013

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyCzw Gru 31, 2020 4:18 pm

???

Konsternacja na twarzy Rumi była wielka. Mary Janne była.. Była. To wszystko, co mogła dziewczyna o niej powiedzieć po pierwszych kilkunastu sekundach. Dziwna owca. BARDZO dziwna owca, na którą miała wrażenie, że nie zna odpowiednich określeń. Były, istniały, ale nie w świadomości Pirocconello. Nagłe pochwycenie lidera drużyny za biust był nader niespodziewanym momentem. Momentem niezrozumiałym, podczas którego spojrzała to na dłonie rudowłosej, to kątem oka na nią bez większego zrozumienia. Czy było z jej mężną, lwią klatą coś nie tak? No ponoć nie. Ale może tak? Ciąg dziwnych wydarzeń nie ustawał, a zdezorientowana Rumi przez chwilę mieliła sens zdania zaburzany wstawką o jakiś kątach. Może była jedną z tych, no... Jak się na takich mówiło? Menelomatykiem? Tam chyba coś było o kątach. Albo procentach. Albo... W sumie nie ważne.
- Starczą mi moje owce. - odparła dość pewnie wskazując paluszkiem na własne stado i w szczególności zaznaczając, że w sumie to jej własność. Miała niejasne wrażenie, że Fix z Shieldem boją się jej i to pewnie przez włosy. Jak byki. Byki boją się czerwonego. Albo to było jakoś odwrotnie...? Zupełnie nie zwróciła uwagi na to, że może też powinna odpowiedzieć szeptem, ale to Rumi. Rumi jest prostym stworzeniem mającym problem z pojęciem tak nie prostej istoty jak MJ. Korzystając więc z chwili uniosła rączki, sama chwyciła się za biust, ścisnęła kilka razy widocznie skonsternowana wlepiając w niego swój wzrok, po czym pokręciła głową z wyraźnym "Nope, not a clue" na twarzy. Żeby jeszcze wiedziała, na co zwrócić uwagę, ale tak to? Tak to nie. To też wzruszyła ramionami biorąc się za powstrzymywanie Neito i ku zdziwieniu pieseła drużyny: pokojówka była ciężkim przeciwnikiem. Na tyle ciężkim, że otworzyła szerzej oczy zapierając się nóżkami, a byle nie szła nigdzie bez nich, po czym z jeszcze większym zdziwieniem spojrzała na Breri, która pomimo epizodu na statku zdawała się asymilować z drużyną. Kiedy tylko Gwen się zatrzymała, Rumi otarła pot z czoła bo to taki wysiłek był, po czym podeszła do Breri i popatała ją po główce - delikatnie rzecz jasna.
- Dobra robota. - rzuciła z uznaniem do blondynki. Będą z niej ludzie, widziała w niej dość jasno do tego potencjał, zwłaszcza po tej fenomenalnie przeprowadzonej akcji sprzed chwili. Seal of Approval od Rumi w tym wypadku jak najbardziej się należy, a skoro to mieli za sobą, można było skupić się na ich zadaniu. Przez zatrzymywanie ich połamanej koleżanki jakoś tak minęła ją cała rozmowa w kwestii planu i radzenia sobie w górach, bo tak to by przytaknęła, że no przecież ona się zna. Znaczy nie do końca się zna, ale zna się lepiej od innych więc to trochę tak, jakby znała się całościowo. Nie wychwytując jednak za bardzo braku tej części z planem, sama ruszyła za resztą nie wiedząc w zasadzie gdzie. Ale... Chyba szlakiem? Obok szlaku? W sumie... Oh, czy to nie prowadzący? Chyba prowadzący. I chyba im grozili. Rumi warknęła cicho przechodząc obok, po czym odwróciła obrażona głowę. Że oni nie dadzą sobie radę? Nie nie, nie ma szans. Słowa posłane w ich stronę były niczym w przeciwieństwie do jej chęci położenia rączek na jakże drogocennej licencji łowcy.

Więc szli. A droga była... Zdecydowanie stawiała zmysły dziewczyny w gotowości. Kiedy jakieś leśne, ciemne gęstowia dawały sugestywnie znak, że lepiej się z nich wycofać, tak obecny wygląd szlaku można było przyrównać do wielkiego, neonowego napisu "IT'S DANGEROUS HERE". Wymagało to więc od Rumi przybrania nieco groźniejszej miny niż do tej pory, bo jak powszechnie wiadomo - nie ma na tym szlaku nic bardziej niebezpiecznego od nieprzewidywalnej dziewczynki dającej wrażenie wychowywanej przez wilki. Im dalej jednak szli, tym wyraźniejsze przechodziły ją dreszcze. Chłodne i irytujące, momentami rozpraszające biedną Rumi. Jej dłoń błądziła w okolicach, gdzie trzymała swój nóż myśliwski i jedynie czekała, aż pojawi się nagła potrzeba jego wyciągnięcia. I PROSZĘ! Stoczyły się trzy postacie, zdecydowanie nie wyglądające na zbyt przyjaźnie nastawione. Ba, uzbrojone! Czy to już? Czy to ta pora? Niewielki dialog jaki się wywiązał zdawał się sygnalizować chwilę prawdy, jednak coś innego ruszyło dziewczynę. Coś na tyle istotnego, by zapytać o to właśnie teraz.
- Co to znaczy ruchał? - zapytała zupełnie wprost, nie mając absolutnie pojęcia co to dziwne słowo może znaczyć. Może coś od ruszać? A jak ruszać to... Walczyć? I to by pasowało. Chcą walczyć. I nie chcą walczyć z Neito. Nie dzieliła się jednak tymi spostrzeżeniami, a skoro Gwen zaszarżowała pierwsza na pana z łańcuchem: co mogła zrobić Pirocconello, jak nie followować swojej towarzyszki? No, no właśnie. Tego ruszyła po łuku z kilka metrów od pokojówki starając trzymać się swojej prawej strony i wykorzystać wpadnięcie przyjaciółki w przeciwnika jako okazję do skrócenia dystansu do zera. A skrócony dystans do wymierzenia prawego haka pod żebra mężczyzny. Tak na dobry początek starając się nie wejść też pokojówce w drogę, bo to by zwyczajnie było słabe. Lewą ręką była zaś gotowa wyciągnąć nóż by w razie jego próby wykonania kontry - ciachnąć go nie celując tak na prawdę w żadne konkretne miejsce. Zamierzała jednak włożyć w nie trochę siły mając w zamiarze wykonać go raczej głębszym niż płytszym.
Powrót do góry Go down
http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 https://kotterrorysta.forumpolish.com
Shield


Shield


Liczba postów : 91
Join date : 19/03/2018

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyNie Sty 03, 2021 6:08 pm

Wpatrywanie się w parę która to do tej pory była odpowiedzialna za dziewczynkę, nie przynosiło żadnych skutków. Gdzie ich jakieś poczucie odpowiedzialności za danie jej broni? Zgubiło się gdzieś po drodze? Chłopakowi wręcz częściowo się zdawało, że nawet Brieri trochę z politowaniem powiedziała mu te "okej". Na pewno tak jednak nie było. Definitywnie był to wytwór jego wyobraźni. Na 100%.
Westchnął tylko, jakby częściowo się poddając. Współpracowanie z ludźmi potrafiło być ciężkie.
Na odpowiedź jaką zaoferował mu Torvalii, kiwnął tylko głową. Nie było potrzeby jakoś faktycznie tego komentować. Maksymalnie przewidywał 2 takich użytkowników, co oznaczało że powinni być... "bezpieczniejsi". Bo do faktycznego bezpieczeństwa, to mieli daleką drogę. Nie na tym egzaminie, nie w tym składzie, nie bez potrzebnego doświadczenia. Jakiego? Sam nawet nie wiedział. Był jednak pewien że im go brakowało. Już poprzednia robota i egzamin miały być bezpieczniejsze... wszyscy wiedzieli, jak te rzeczy się skończyły.

Fix zniknął na chwilę w magazynie, a po co, tego dowiedzieli się już w wozie. Karocy skaczącej w czasie. Krótkofalówka - której to wcześniej szukał w swoim plecaku i właściwie nie miał zielonego pojęcia gdzie mogła się znajdować -, a także... uprząż? Shield patrzył na nią przez chwilę, zastanawiając się na ile im się przyda, po czym ostatecznie wzruszył ramionami. Na pewno nie zaszkodzi. Nie powinna zaszkodzić. Sam na siebie zarzucił ten sprzęt i przyczepił do niej otrzymaną krótkofalówkę. Oczywiście, upewniając się że ta nie leży zbyt luźno. Na prośbę Brieri rzecz jasna, odpowiedział lekkim uśmiechem i kiwnięciem głowy. Najpierw upewniając się że ta wystarczająco ciasno wszystko zapięła, bo jej sukienka trochę... nie współpracowała z zamysłem uprzęży, a następnie przyczepiając miecz do pleców. Tak, aby ten nie zahaczał o podłoże, i żeby nie przeszkadzał jej zbytnio w normalnym chodzeniu.
- Spróbuj go wyciągnąć parę razy, bo może być to niewygodne. - stwierdził, z racji że no... nie miała chyba doświadczenia. I głupio by było, gdyby w ważnym momencie jej miecz zaczął się gdzieś w pochwie. Prosta rada, od Shield-sensei'a, nie mającego żadnego doświadczenia w broniach.

Bogowie definitywnie ich nie chronili. Nie kiedy pojawiła się w tym miejscu demonica. Przeciwko takim wrogom, to nawet tarcza nie pomoże, więc skutecznie zminimalizowała ona straty.
Anioły rzecz jasna miały większą szansę pomóc, tak jak zrobiła to Brieri. I... Rumi. Rumi aniołem nie była, ale stworzeniem stosunkowo niewinnym na pewno. Chociaż... jak się po chwili miało okazja, jej niewinność częściowo została splamiona przez Demonicę. W sumie, patrząc na Brieri która zasłaniała swoje oczy, jej niewinność niejako też.
Shield tam sobie patrzył. I nie komentował. Nawet... nawet nie wiedział jak mógłby, poza powiedzeniem rudowłosej że jest trochę zbyt napalona. Niektórzy zapewne chodzili w takim stanie 24/7, ale też nie byli tak otwarci ze swoimi zapędami. Przynajmniej, najstarszy chłopak w tej drużynie nie znał takich przypadków. MJ była więc na tyle specyficzna i nietypowa, że jego procesor próbując jakoś lepiej przetworzyć jej egzystencję wyrzucał mu na twarz, wielki, soczysty.
ERROR.
A z racji że Rumi była Rumi, i nie do końca ogarniała co się stało, nie czuł jakoś większej potrzeby bronienia swojej familii. Nie przed takim zagrożeniem. Wygrała więc jego obojętność, preferencja pójścia po najniższej linii oporu... i instynkt przetrwania. Nie można o nim zapominać. A rozmowy między dziewczynami, usłyszeć średnio usłyszał. Jedynie odpowiedź Rumi, która... nic mu nie mówiła.
- Też mam taką nadzieję. - odpowiedział Curtowi, kiedy to już udało im się przejść do kolejnego tematu, i ten klepnął go po plecach. Pewnie nie do końca wierzył Shieldowi, ale... to i lepiej. Ostatecznie, byli przeciwnikami. Będą zapewne przeciwnikami pod koniec dnia. Zbyt wielka wiedza Curta o nich, mogłaby być niekorzystna. Jego nadzieja jednak, była prawdziwa. Bo Brieri używająca swojej mocy raczej nic dobrego nie oznaczała.
- Z jedną ręką nawet ona miałaby problemy. - stwierdził, dodając swoje 3 grosze do słów Fix'a. Neito... pewnie mogłaby się przebić przez cały tłum, w swoim najlepszym stanie. Teraz? Teraz do niego trochę jej brakowało. Tak z... 3 rzeczy. - No, skoro nikt nie ma nic przeciwko, to możemy ruszać.
Wolał to powiedzieć teraz, kiedy to Rumi i Brieri udało się na chwilę zatrzymać Neito. Było to niesamowite dokonanie godne otrzymania medalu. Wątpił jednak aby dały radę dłużej ją utrzymać na "smyczy", to też ich jeszcze większa grupka musiała się powoli zbierać. A przez powoli, miał właściwie na myśli szybko.
Na polanie nie zostało wiele osób, jednak 2 z nich postanowiły się jeszcze do nich odezwać gdy przechodzili. Życzyli im powodzenia. Nie kojarzył ich. I tak jak Rumi niezbyt się to spodobało z tego co usłyszał, tak Shield zwyczajnie kiwnął głową.
- Dziękujemy. - stwierdził prosto, grzecznie z typowym uśmiechem jaki posyłany był nieznajomym, ale za którym nie było jakichś większych emocji. Mikrofon by wskazywał na to, że to ona była osobą wcześniej ogłaszającą zasady. A robienie sobie wrogów z takich osób, mogło wychodzić niekorzystnie. Robienie z nich przyjaciół natomiast... hmmm... potencjalne bonusy. Tak działał świat.
Shield postarał się porównać głos dziewczyny, i ten który słyszał przez mikrofon, tak zwyczajnie z ciekawości czy faktycznie to była ona. A może inni uczestnicy? Ostatecznie... nie miało to większego znaczenia. Życzyli im powodzenia i tyle. On powiedział "Dziękuję" i tyle. Koniec historii, z potencjalnym bardziej przyjaznym początkiem ich przyszłej historii. Chłopak nawet nie zwrócił uwagi na to że ci nie zdziwili się wiekiem Brieri, a sam nie zwrócił uwagę na wiek innych uczestników. Zwyczajnie... byli tutaj. Brali udział. Ich wiek, nie miał większego znaczenia, skoro ktoś uznał że nadawali się na elitę ludzkości.

Ścieżka... była. Prawdopodobnie, nigdy w życiu nikt z nich nie widział takiej ilości zdewastowanych ludzi w jednym miejscu. Gdyby ulice ich miasta tak się ciągnęły, to byłby to całkiem spory... skandal. W pewnym momencie jednak, nastali brakujące kończyny. Uświadomiło to im już bardziej jak bardzo teren ten był niebezpieczny. Przypadłość Neito nie wydawała się tutaj niczym specjalnym. Palisady jakby mówiły, że na szlaku znajdowali się obrońcy przez których grupy ludzi postanowiły się przebić siłą. Otoczenie jednak... nie było przyjazne. I tak jak nie miał zbytnio wątpliwości w to, że większa część drużyny jest w stanie przetrawić takie widoki, tak jego wzrok spoczął na Rumi i Brieri. Ta pierwsza, zdawała się bardziej uważna. Dobrze. Nie mogli się rozluźniać. Ta druga? Nie wiedział. Na wszelki wypadek jednak, nie spuszczając wzroku na dłużej z otoczenia, położył dłoń na jej głowie. Tak jako potencjalne wsparcie emocjonalne... chociaż nie miał pojęcia czy to zadziała.
Spokojna lecz makabryczna droga w końcu została przerwana przez... spadających zboczeńców. Tak, mocno skrótowo, opisałby ich Shield. Jeden miał maczetę, drugi łańcuch, a trzeci... nie miało to znaczenia, skoro się nie ruszał. Już po pierwszych ich słowach, wiedział że są to osoby bliższe tym... bezmózgim. Niezbyt wychowanym, nawet przez ulicę, patrząc na ich jakże proste żądania i pewność siebie. Nie powinni być. Nikt nie powinien tutaj być, tak długo jak nie miał jakiegoś asa w rękawie. Curt, powiedział dobrze, że nie była teraz pora na mentalne gry. Nie z tymi przeciwnikami, chociaż z jakiegoś powodu MJ raczej by nie przeszkadzało chodzenie nago po górze. Do walki... no, dość szybko doszło. Neito nawet nie słysząc pierwsza się na nich rzuciła, a Rumi za nią podążyła. Dwie, bardziej dzikie "postacie" w ich drużynie. Shield nie ruszył tuż za nimi. Zerknął najpierw na Curta, Fixa, a na końcu na Brieri. Zawiesił wzrok na dwóch pierwszych.
- Zajmiecie się tym z maczetą? Błąd w walce z nim, pewnie bardziej kosztowny niż z tym od łańcucha. - stwierdził, porównując niebezpieczeństwo obu broni. Łańcuch definitywnie oferował nietypowy sposób walki, ciężki do przewidzenia, jednak jednocześnie ból jaki sprawiał używany przez amatora musiał być mniejszy. Dobry przeciwnik dla Rumi i Neito, innymi słowy. Maczeta... nie chciały, żeby któraś z jego dziewczyn straciła rączkę, to potrzebny był do niego ktoś bardziej uważny. - W między czasie spróbuję dojrzeć ich słabsze punkty i na nie "nadepnąć". Brieri, dołączysz do nich jak dam ci znać, dobrze?
Zapytał się na koniec dziewczynki. Ich przeciwnicy byli sporą niewiadomą, to łatwiej było najpierw zobaczyć kto będzie bardziej problematyczny. Nie wiedział też co potrafi demonica, to nie mógł ingerować w jej działania. Nóż Curta mówił chociaż trochę.
Nie wiedział, czy posłuchają się ludzie jego sugestii. Chłopak zrzucił swój plecak na ziemię by nie przeszkadzał, i wyciągnął nóż. Wiedział co musiał zrobić. A była to... obserwacja ich przeciwników i otoczenia. Dość uważna. Próba analizy ich ruchów, nawyków, standardowych zachowań... wszystkiego, co pozwoliłoby nakierować jego drużynę na lepszą metodę ataku. Znalezienie w terenie czegoś, co mogliby wykorzystać na swoją przewagę. Szukałby też luk w ich obronie, jakie mogłyby powstać w wyniku walki z resztą drużyny. Nie mógłby wykrzyknąć dosłownie gdzie one się znajdują, dlatego przekazałby swoją wiedzę Brieri. Powiedział jej na ucho, kiedy jest najlepszy moment na atak któregoś z przeciwników. Miał dylemat czy powinienien posyłać ją, czy lepiej sam by się nie nadał do tej roboty. Jak źle to jednak brzmiało, był to dobry test dla Brieri. Gdyby podzielność uwagi jaką posiadał nie starczała, to bardziej skupiłby się na przeciwniku z łańcuchem. Ten z maczetą miał, według Tarczy, groźniejszych przeciwników.
Shield był jednak Shieldem. Szansa że ktoś z drużyny nagle będzie poważnie zagrożony, była wielka. Wykorzystałby wtedy całą swoją wiedzę jaką zebrał dzięki obserwacji, i natychmiast ruszył im na pomoc. Nawet krzyknął, co mogliby zrobić aby jakoś siebie uratować. Bez wiedzy w tym momencie, ciężko było o konkrety.
Powrót do góry Go down
Felix


Felix


Liczba postów : 76
Join date : 30/08/2020

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyPon Sty 04, 2021 3:10 pm

Westchnął ciężko i pokręcił głową w momencie gdy Demonica dopadła Rumii. Na szczęście dziewczyna była po prostu sobą i jakoś nijako przejęła się tym wszystkim. Czasami zazdrościł jej tego wszystkiego. W końcu większość spływało po niej jak po kaczce. Znów po prostu podkreśliła, że byli jej owcami. Jakkolwiek zostanie to odebrane raczej nie mieli czasu by to teraz ponownie tłumaczyć.
Mieli już jakiś plan, mieli jakąś drużynę. Czas ruszyć w drogę, a na słowa organizatorów, czy kimkolwiek byli nie odpowiedział. Jedynie zmierzył ich wzrokiem. Nie mieli czasu na porażkę, musieli brnąć do przodu. Ani kroku wstecz. Przejdą przez ten egzamin.
Patrząc po szlaku jakim się poruszali, to cóż, wyglądało na to, że mógł zabrać ze sobą trochę sprzętu do wspinaczki, chociaż to i tak nie wiele by im pomogło. Wątpił by ktokolwiek z nich miał jakieś doświadczenie w tym zakresie. Żeby jakoś zabić czas Fix zaczął od niechcenia podliczać mijane ciała. Nie żeby przykładał się do tego, po prostu widział - stawiał kreskę w głowię. Kiedy dookoła zaczęły walać się również odcięte kończyny zaprzestał. Tym razem skupił się na tym co było przed nim i wokół niego. Cholera.
Wpadające kolejne trzy ciała były czymś nowym, ponieważ większość z nich jeszcze dała radę podnieść się na nogi.
- Trochę straciliście wiarygodności na tym epickim wejściu. - Powiedział spokojnie i posłał im uśmiech ot tak, jakby nigdy nic. Widząc jednak, że nie obejdzie się bez walki sięgnął po dwa swoje wyważone ostrza. Skinął głową odpowiadając Shieldowi i ruszył do przodu. Co prawda miał trochę inny plan, ale skorygował go na życzenie najstarszego. Dziewczyny ruszyły na kolesia z łańcuchem. Jednak ten nie zaczął jeszcze go rozkręcać, co raczej nie sprzyjało jego atakom. Co innego mógł planować? Dlatego też uznał, że dadzą sobie z nim radę.
Skupił się całkowicie na gościu z maczetą. Jeszcze zanim weszli w zasięg ramion, zamachnął się jednym z noży celując w udo przeciwnika, by spowolnić go lub też zmusić do uniku. Przy tym starając się przedostać na jego flankę lub plecy. Trochę zawierzył też Curtowi, że ten wykorzysta każdą daną mu szansę gdy przeciwnik się odsłoni.
Można uznać to za drobny test.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyCzw Sty 07, 2021 1:29 pm

Brieri spojrzała na Shielda pobłażliwie, lekko się do niego uśmiechając. Głupiutki myślał że wyciągnięcie miecza zza pleców było możliwe, bez zdejmowania szelek. Gdyby tak było, nie potrzebowałaby pomocy Shielda w założeniu ich i schowaniu miecza za plecami. Oj baka Oni-chan, baka. Zaprezentowała mu więc jedynie że jej rączki były absolutnie za krótkie by wyciągnąć miecz zza pleców i że wpierw będzie musiała zdjąć całą uprząż którą to na sobie miała. Tak więc za każdym razem kiedy będzie ściągać broń, będzie potrzebować pomocy Shielda, by szelki ponownie ubrać i broń schować. No chyba że Shield jej broń wyjmie, to nie będzie problemu z ubieraniem szelek.

Takiej reakcji, to się MJ kompletnie nie spodziewała i patrzyła przez chwilę na Rumi nieco zbita z tropu, po czym na jej twarzy znów pojawił się uśmiech i pogłaskała Rumi-Zdecydowanie twoje owce-Zgodziła się z dziewczynką i wróciła do Curta, do którego się przytuliła. Spojrzała na Shielda-Rumi jest trochę opóźniona w pewnych kwestiach, prawda?-Zapytała delikatnie, tarczę drużyny. Widać że nie chciała nikogo urazić a raczej upewnić się w swoich wnioskach do których doszła po krótkiej wymianie między nimi. W drodze ku górom, Shield porównał jeszcze głos dziewczyny z tym który słyszeli i wyglądało raczej na to, że to faktycznie była prowadząca. Tak mu się przynajmniej wydawało. Rumi natomiast warcząc na dziewczynkę, skrzyżowała z nią spojrzenia a i kamerdyner na nią spojrzał. Po plecach przebiegł jej chłodny dreszcz. Była pewna że nie pokonała by w walce ani jednego ani drugiego. Ba, to pewnie nie była by nawet "Walka" a raczej jednostronna rzeź.

Zaczęła się walka z bandytami. Ci zdążyli kawałek przejść nim Neito uznała że zaskoczy tego z łańcuchem. Było to niczym sygnał dla pozostałych że pora zaczynać. Najszybciej jednak zareagowała właśnie ona i Rumi. I faktycznie nie było to coś, czego się zbiry spodziewały. To jednak nie tak, że widząc zbliżającą się do niego Neito, zbir sobie po prostu stał. Zamachnął się lekko łańcuchem, jednak pokojówka przystanęła, pozwalając łańcuchowi przelecieć przed nią i od razu po tym kontynuowała szarżę. Łańcuch zajmował jednak jedną rękę, nie dwie. Widząc że dziewczyna się niebezpiecznie zbliżyła zrobił krok do tyłu i wysunął lewą rękę do przodu. W tym momencie Neito już w niego wpadła, uderzając go z główki w podbródek, jednak nie miała dostatecznego pędu ani siły by go tym powalić. Ten, złapał ją lewą dłonią za włosy i zaczął ciągnąć mocno do tyłu, natomiast prawą dłonią ściskał łańcuch który Neito próbowała mu wyrwać-Co, kurwa-Sapnął zaskoczony, bo mimo że Neito była kaleką, to nie była tak kompletnie bez silna. Zapewne w tym momencie wpadłby na lepsze rozwiązanie problemu, ale do zwarcia dołączyła Rumi, wymierzając solidne uderzenie w jego lewy bok i wybijając mu powietrze z płuc. Siłą rzeczy dłoń do tego momentu zaciskająca się na włosach Neito, rozluźniła się, puszczając pokojówkę. Zaskoczone spojrzenie powędrowało ku Rumi, drugą dłonią wciąż jednak mocno trzymał łańcuch.

Fix postanowił zgodzić się z tym co zasugerował Shield i zaraz po dziewczynach, samemu ruszył do walki, nie dając ziomkowi z maczetą czasu, na dołączenie do kolegi. gdy tylko dystans był odpowiednio krótki rzucił nożem w lewej dłoni prosto w nogę zbira, trafiając idealnie w jego udo, wywołując ból i zaskoczenie na jego twarzy, ale nie powstrzymując jego natarcia. Zamachnął się maczetą, jednak Fix był bardzo zwinny i bez problemu przeszedł pod ostrzem na bok przeciwnika. Curt, chociaż początkowo zaskoczony faktem że to Neito ruszyła do ataku, nie zmarnował szansy danej mu przez Fixa. Wykorzystując impet przeciwnika po zamachnięciu się maczetą, nie dał mu ponownie unieść broni, szybko do niego dopadając i zanurzając swój nóż w jego gardle. Przeciwnik zabulgotał, patrząc z niedowierzaniem na Curta i na to co tu się właśnie odpierdoliło i osunął się na ziemię.

Shield też nie tracił czasu. Brieri zdjęła szelki i dobyła miecz, nim Neito z Rumi zaatakowały, była więc gotowa na instrukcje chłopaka. A Shield obserwował bitwę tak uważnie, jak tylko potrafił. Zauważył więc że zbir był zaskoczony uderzeniem Rumi i że jego prawica była teraz bezbronna. Dał więc znać Brieri a ta wykorzystała szansę, którą ten dla niej zauważył. Wykorzystując swój niski wzrost, a nawet pochylając się lekko podczas natarcia, wychynęła zza pleców Neito minimalizując szansę na zostanie zauważoną przed wyprowadzeniem ataku a następnie pchnęła mieczem, zanurzając go pod skosem, z prawej strony torsu ziomka z łańcuchem. Brieri jednak najsilniejsza nie była i pchnięcie nie było dostatecznie silne by ziomka powalić. Zaskoczony po raz trzeci splunął krwią i skierował wzrok na Brieri, jednocześnie cofając się do tyłu. Dziewczynka jednak na tym nie poprzestała puściła broń i wykonując szybki obrót wokół własnej osi, kopnęła stópką w rękojeść swojego miecza, wbijając go głębiej w trzewia przeciwnika. Ten zrobił jeszcze dwa kroki po czym padł na ziemię.

Przeciwnicy byli martwi. Cała drużyna - poza MJ - wykazała się zaskakująco dobrą koordynacją i błyskawicznie wykończyła zaskoczoną dwójkę zbirów. Czego jednak mogli się spodziewać? Że zupełnie nikt nawet nie mrugnie na myśl o tym że zaraz pozbawią kogoś życia? Nawet Brieri nie wydawała się poruszona tym faktem, tylko wyrwała miecz z trzewi przeciwnika i podeszła do Shielda, jak by oczekując na pochwałę. No i pomoc z ubraniem miecza.-Kurwa. Ty też nie masz lekko co-Powiedział Curt podchodząc do Shielda i klepiąc go po plecach-Kobiety w twojej drużynie są bardziej krwiożercze od was-Splunął na ziemię i pokręcił głową, aczkolwiek zdecydowanie był tym rozbawiony.-No to ruszajmy dalej, nim zlecą się tu kolejne sępy?-Zasugerował mężczyzna, czekając aż wszyscy będą gotowi by ruszyć dalej

Neito: Złamana prawa ręka. Nie słyszy. Nie mówi. Lekki ból potylicy
Powrót do góry Go down
Gwendolyn


Gwendolyn


Liczba postów : 123
Join date : 13/04/2018

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyNie Sty 10, 2021 8:50 pm

Ha. Jebnięcie debila sprawiło naszej dresowej pokojówce niemałą przyjemność, dalsza częć potyczki była już jednak ...gorsza. Gdyby Gwen była w pełni zdrowia zapewne nie potrzebowała by pomocy Rumi i młodej, w tym momencie jednak jej pomoc okazała się niezwykle korzystna - frajer prawie by jej włosy wyrwał. Widząc gościa leżącego na ziemi, Netio zamachneła się lewą nogą i kopnęła go prosto w szczenę a następnie spluwają na niego zajęła się przejrzeniem co też takiego łańcuchowy miał przy sobie. Jak skonczy sprawdzi jeszcze staruszka, kto wie - może mieli coś przydatnego. Nie chodzi o hajs czy inne takie pierdoły a liny, sprzęt przydatny w terenie, bronie, prowiant - o tego typu szajs chodzi. Czy świadomość morderstwa oddziaływała jakoś na Gwendolyn? Tylko troszkę, pochodziła z rodziny przestępców. Pracowała w organizacji przemytniczej, wcześniej prowadziła babski szkolny gank a i lubiła walki uliczne. No... aniołkiem nigdy nie była, widziała przemoc i sama chętnie ją stosowała a obecnie napędzająca ją złość pchała ją do przodu na tyle mocno by zignorowała jakiekolwiek wyrzuty sumienia. To był egzamin który decydował o wielu rzeczach. Nie było czasu na moralne zwycięstwa.

Po przeszukaniach pokojówka poczochrała małą po włosach a potem położyła rękę na ramieniu Rumi by ostatecznie pokazać im okejkę za dobrze wykonaną robotę. Oby tak dalej. Jeśli ruszą ku górze, Gwen rozgląda się za niebezpieczeństwami, pułapkami jakie mogą tam być a które zapewne zrzucił bandziorów i dziadziusia, jeśli o pozycje chodzi to trzymała się na tyłach by zdrowsi towarzysze mogli się wykazać dobrze działającymi zmysłami.
Powrót do góry Go down
Shield


Shield


Liczba postów : 91
Join date : 19/03/2018

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyPią Sty 15, 2021 3:01 pm

Młody chłopak dla własnego ego, postanowił kompletnie zignorować uczucia jakie kryły się za spojrzeniem Brieri. Na pewno nie patrzyła na niego pobłażliwie. Na pewno właśnie teraz w myślach z jego logiki i starań się nie śmiała. Nie mniej jednak, chłopak przyglądał się temu że wielkość miecza okazała się zbyt wielkim przeciwnikiem, i przerastała ją tak bardzo, że ta miała problem z wyciągnięciem broni. Ba, nawet kompletnie nie była wstanie bez zdejmowania uprzęży co...
Shield nawet nie chciał komentować efektywności takiego zabiegu. W takim wypadku jedynym plusem dla Brieri byłoby to że ma wolne ręce i nie musi ciągle ostrza trzymać. Czy był to wielki plus?... to zależało, od tego co ich spotka. Coś mu się zdawało, że częściej będzie machała mieczem niż podawała komuś rękę. Rzecz jasna, chciałby żeby było inaczej, ale na egzaminie na którym można było zginąć... walka zdawała się nieunikniona. Lub bardzo ciężka do uniknięcia. Westchnął ostatecznie i pokręcił głową. Niech już będzie jak jest. Najwyżej będzie wyciągał jej miecz za każdym razem, chociaż to prosiło się tylko o moment kiedy Brieri nie będzie w zasięgu ręki.

- Jak dziecko, dosłownie... i wychowane w dziczy. - odpowiedział MJ kiedy ta wspomniała o zacofaniu Rumi. No... nie mógł zaprzeczyć temu, że na swój sposób było to zacofanie. Nie... definitywnie było to zacofanie. Bez dwóch zdań, patrząc na środowisko w jakim żyli. Brieri zdawała się wiedzieć więcej rzeczy od Rumi i bardziej... pasowała do funkcjonowania w "nowoczesnym" świecie. Ich najstarsza "siostra"?... Nie tak bardzo. Szanse na to, że ktoś by postanowił ją wykorzystać a ta nie byłaby świadoma, były wielkie. Podobnie, zmanipulowanie jej prawdopodobnie nie byłoby takie trudne dla profesjonalisty - chociaż największy atutem i wadą dzikiej dziewczyny była nieprzewidywalność, więc różnie mogło coś takiego się skończyć. W skrócie? Tak, Rumi była opóźniona w pewnych - nawet wielu - kwestiach.

Komentarz Fix'a co do wejścia bandytów... no Ci nie odpowiedzieli na niego. Aczkolwiek, Shield nie był w stanie się nie zgodzić. Stoczyli się z góry, zapewne przegrywając jakąś walkę lub wpadając w pułapkę, po czym stwierdzili że zaatakują losowe osoby jakie spotkają. Czy było to mądre? Niezbyt. Właściwie, tarcza drużyny nawet nie wiedziała jak oni znaleźli się na tym egzaminie. Łut szczęścia? Jakieś faktyczne ukryte umiejętności? Nie wiedział.
Walka się zaczęła, i nie trwała długo. Fix zgodził się zadziałać z jego planem i wraz z Curtem ruszyli w stronę jednego przeciwnika. Gwen i Rumi... no, im nawet nie miał co mówić, skoro te już ruszyły. Neito zdawała się też mieć problemy, chociaż nie wiedział czy mógł bycie ciągniętą za włosy uznać za taki wielki problem. Lub ranę. Nie, jeżeli przeciwnik nie wykorzystał tego z racji interwencji Rumi.
W tym czasie, Fix z Curtem okazali się ciut bardziej zgranymi trybikami niż dziewczyny w ich drużynie. Bez żadnych problemów obeszli każdą próbę ataku pana z maczetą, który okazał się dużo mniej groźniejszy niż Shield początkowo zakładał. Curt był tym który ich przeciwnika zabił, a "starszy brat" tej drużyny... zignorował na ten moment ten fakt. Dalej musiał analizować, nie było czasu na jakieś moralne dywagacje, nie kiedy na tym egzaminie toczyły się wszędzie walki o życie.
Dojrzał otwarcie w "gardzie" przeciwnika. I dając znać o tym dziewczynce, ta ruszyła do akcji, sprawiając że Shield jeszcze uważniej zaczął sytuację obserwować. Oceniając "kompetencje" Brieri i na ile mogli by jej "używać" w potencjalnych konfliktach tego typu. Brzmiał to okropnie, ale nikt nie mówił że Shield był w 100% przyjemniaczkiem. Ich robota na to nie pozwalała. Dziewczynka zresztą, pewnie byłaby nawet urażona gdyby kazał jej trzymać się na uboczu, więc nie było takiej możliwości. A moment, kiedy ich najmłodsza członkini wbiła miecz i następnie kopnęła go z półobrotu czy kij wie co, zabijając gościa?
Chłopak nie wiedział czy to był moment, kiedy przestał mieć pytania czy zaczął. Program Shield.exe przestał działać.

Klepnięcie Curta dopiero go zrestartowało. Mrugnął parę razy, i wzrokiem obejrzał ponownie całą sytuację, jakby przypominając sobie co się stało. Rzecz jasna, jego spojrzenie ostatecznie padło na Brieri, która zdawał się wyczekiwać pochwały. Zerknął na mężczyznę obok, który akurat rzucał komentarzem co do ich krwiożerczości.
- Jakby... - zaczął ponownie wzrokiem wracając na Brieri. - Chyba gdybyśmy byli bardziej krwiożerczy, to bym zaczął się obawiać o przyszłość tej drużyny.
I była to prawa. Wraz z Fixem starali się bardziej zadbać o te skomplikowane myślowo tematy, zostawiając dziewczynom te prostsze. Przynajmniej generalnie tak to wyglądało, rzecz jasna z wyjątkami. One jednak nie miały kombinowania we krwi tak jak oni, oj nie. A po tym prostym komentarzu? Położył swoją dłoń na głowie Brieri i uśmiechnął się do niej lekko.
- Dobra robota. Efektywna. - skomentował kiwnięciem głowy i... no nie było to kłamstwo. To było bardzo efektywne, a co gorsza - efektowne. W między czasie, pomagając jej z powrotem ubrać miecz, nie mógł nie uciec myślami ponownie do faktu że zabili właśnie 2 osoby. Czy było mu z tym źle?... Trochę obojętnie, gdyby miał być szczery. Wolałby nie zabijać ludzi, ale ostatecznie nie czuł aż takiego wielkiego obowiązku powstrzymywania się od tego. Nie kiedy zależało od tego życie jego rodziny. Próba powalenia ich bez zabijania byłaby... dużo bardziej niebezpieczna dla wszystkich. Stało się? Stało. I tyle. Tym bardziej, że ich przeciwnicy nie byli kimś, kogo było mu szkoda.
Bardziej miał dylematy co do tego, że Brieri zabiła kogoś bez mrugnięcia okiem. Nie wydawała się też tym przejęta co... według chłopaka nie było dobrym znakiem. Nie był pewien jak została wychowana, ale wolałby żeby nie była ona dziewczynką zabijającą osoby - nawet tylko te złe - bez specjalnego mrugnięcia okiem. Samolubna myśl z jego strony. Czy było to jednak miejsce, na jakieś próby zmieniania jej podejścia, lub lepsze poznanie tego co myślała? Nie. Szczególnie kiedy bariera językowa ich jeszcze ograniczała. Nie był nawet pewien czy powinien próbować poruszać ten temat, już będąc w stanie sobie wyobrazić znaki zapytania nad głową Brieri o co mu chodzi. Jeszcze by to na gorsze wyszło.
- Zrobione. - powiedział kiedy już mieczyk z powrotem znalazł się na jego plecach, uśmiechając się do niej lekko, nim spojrzał na resztę ekipy. Curt chciał ruszać. To było zrozumiałe. Gwen... chłopak przyglądał się temu jak ta kopnęła trupa i w jego oczach pojawiła się lekka irytacja. Dlaczego? Po cholerę? Mogłaby chociaż nad trupami się nie znęcać, dresiara walona. Mógł to jedynie skomentować otwarcie zmęczonym westchnięciem, nie chcąc ani trochę rozwiązywać jej problemów z agresją. Nie tutaj, nie kiedy musieli dalej czujnie działać. Co do reszty... nie spodziewał się, żeby Rumi jakoś specjalnie była przejęta śmiercią, podobnie zresztą jak Fix. To trochę nie w ich stylu.
- A, właśnie. Dobra robota drużyno. - powiedział głośniej, bo w sumie to wszyscy dobrze zadziałali i doceniał to. Wyszli praktycznie bez szwanku. Gwen chciał wcześniej pokazać kciuka w górę, ale... nie po tym kopnięciu trupa. To było zbyt niesmaczne dla niego. Nie dostanie okejki.
- Możemy ruszać, tylko teraz musimy być już bardziej ostrożni. Fakt że Ci się stoczyli, oznacza że zbliżamy się do jakiejś "przeszkody". Tak długo jak to inni uczestnicy to może nie będzie tak źle, ale jeżeli to te pozostawione przez organizatorów... - zakończył temat wzruszając ramionami. Bo tyle o tych przeszkodach wiedzieli. Nic. Być może będzie to moment kiedy będą musieli zejść ze ścieżki, ale to dopiero się okaże.
Przed wyruszeniem podszedłby tylko jeszcze do mężczyzny, który został powalony przez Curta i Fix'a. Wziął jego maczetę, łapiąc za ostrze tak żeby się nie zranić. Pokierował rękojeść w stronę każdego członka drużyny. Z wyjątkiem Brieri, ona już miała swój mieczyk, a maczeta wymagała siły.
- Nie chcecie może? - zapytał, tak dla pewności. Maczeta dobra rzecz. Zdawała się pasować z charakteru i stylu walki najbardziej do Neito, ale ta mogła woleć stare dobre pięści. Fix był kolejną osobą, która mogłaby się na maczetę skusić. Rumi... nie miał bladego pojęcia czy do niej by pasowała. Ale ostatecznie, jeżeli nikt by nie chciał, to sam dla siebie by wziął i przypiął z boku do pasa. Niby nie walczył na froncie, ale broni nigdy zbyt dużo. Ciekawe tylko czy typek miał na nią pochwę/pokrowiec.
A jak już ruszyli, to Shield szedł trochę bardziej z przodu, wzrokiem uważnie obserwując otoczenie. Mógł mieć tylko nadzieję, że niebezpieczeństwo uda mu się dojrzeć nim te uczyni ich życie piekielnym.
Powrót do góry Go down
Rumi


Rumi


Liczba postów : 121
Join date : 30/05/2013

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyPon Sty 18, 2021 9:54 pm

Rzecz jasna - to były jej owce. Stwierdzenie, z jakim w zupełności mogła się zgodzić. Kiwnęła z uznaniem głową jakby chcąc zaznaczyć, że Mary Jane wie, co mówi, a sama Pirocconello daje jej stwierdzeniu okejkę. Jej umysł jednak dość szybko wyrzucił błąd. Poważny błąd, który na moment zatrzymał ją w miejscu i zmusił na spojrzenie na rudowłosą kobietę. I na Taia. I znowu na MJ. I na Taia. Rumi mogla (acz nie musiała!) nie być najbardziej bystrą osobą w drużynie świadomej podtekstów i kontekstów zachodzących w ich krótkiej wymianie zdań, jednak coś w świadomości dawało jej niejasne sygnały, że właśnie jest szkalowane.
- Nie jestem opóźniona! Zawsze na czas, nie inaczej. - stwierdziła oburzona opierając dłonie o biodra, a następnie obrzucając ich dwójkę niezadowolonym spojrzeniem. Co za dziwni ludzie. Rumi tak obrażać. Toż to zwyczajnie nie wypada, ot co!

Dalsza część ich poczynań można było sprowadzić do szybkiego i efektywnego mordobicia, które nastąpiło niedługo po minięciu dość niepokojących widoków roztaczających się na obranej przez nich drodze. Odpowiedzi na swoje dość ważne pytanie nie otrzymała, co zmusiło ją do przystania na swoją własną, niesamowicie logiczną i pasującą definicję. Przez to nie widziała większego sensu, by zadać je ponownie biorąc ciszę za ciche przytaknięcie na cokolwiek, co uroiło się w jej głowie. Neito tuż po tym ruszyła pierwsza, później Rumi i o dziwo do ich "drużyny" dołączyła Brieri, która nader szybko dobiła ich przeciwnika. Czy pies pasterski tego stada miał jej za złe tę jawną kradzież zwierzyny? Wcale a wcale. Nawet spojrzała na nią nieco zaskoczona, po czym wyszczerzyła zadowolona kły i pokazała jej kciuk w górę. Dobra robota. Będą z niej ludzie. Podobny znak posłała samej Neito. Wiedziała, że na współpracy z nią nie może się zawieść, a ta fenomenalna akcja tylko to potwierdziła. Szczęśliwie jej pozostałe owce również uporały się z problemem, co tylko pozwoliło Rumi na spojrzenie na oba ciała z triumfem w oczach nim przeniosła uwagę na Shielda. Kolejna pochwała od niego i Curta, bowiem bycie "krwiożerczą" nie mogła wziąć za nic innego jak komplement. Kiwnęła zadowolona głową, spojrzała na maczetę zaprezentowaną przez Taia, po czym wysunęła swój nóż myśliwski.
- Starczy mi to. - stwierdziła krótko dając do zrozumienia, że zarekwirowana broń na nic jej się nie przyda. Z resztą! Skoro nie potrafili im zrobić nią krzywdy, to czy cały ten walający się oręż był warty zbierania? Tego nie wiedziała. Ale może wiedzieli inni, to też postanowiła ograbić zwłoki uznając, że przecież im i tak ten już się nie przyda. Rolą drapieżcy było zbierać trofea i inne potrzebne dobra. Inaczej po cóż polować, jeśli nie dla jakiś korzyści? Kiedy tylko ci będą gotowi, miała zamiar bez większego ociągania ruszyć dalej drogą, zatrzymując się jeszcze na chwilę przed Gwen. Machnęła kilka razy rękoma robiąc z nich jakieś mało zrozumiałe gesty, kiwnęła głową, znowu uniosła kciuk w górę i zupełnie zadowolona z siebie i swoich umiejętności w języku migowym, którym NA PEWNO zwyczajnie była Neito zwyczajnie onieśmielona, ruszyła znowu za Shieldem.
Powrót do góry Go down
http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 https://kotterrorysta.forumpolish.com
Felix


Felix


Liczba postów : 76
Join date : 30/08/2020

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyWto Sty 19, 2021 12:13 am

Jeśli chodziło o starcie z MJ to Felix obrał znajomą już technikę, "woops to nie mój problem", nie było to zbyt honorowe i rycerskie, ale po prostu wierzył, że kto jak kto, ale Rumi da sobie z tą kobietą radę. Nie mylił się za bardzo, aczkolwiek ich towarzyszka poradziła sobie w swój własny sposób. Wątpił by coś było w stanie urazić Rumi. Jeśli istniało coś takiego na pewno zostało już pożarte.

Sama sekwencja walki trwała zaskakująco krótko, o dziwo każdy z nich odegrał swoją rolę i przeciwnicy padli martwi. Robiło to nawet spore wrażenie. Szczególnie, że z ekipą Curta i MJ nie mieli okazji poćwiczyć. Felix rozmasował kark oglądając jak Brieri zadowolona podchodzi do Shielda z mieczem. Uśmiechnął się lekko pod nosem i jeśli ich spojrzenia się spotkają to wyśle jej okejke, a co tam. Sam podszedł do swojego ostatniego przeciwnika i wyciągnął ostrze z jego nogi. Wytarł dokładnie ostrze o jego ubrania i schował nóż. Jeśli chodziło o maczetę to może ją przyjąć, ale tylko pod warunkiem, że będzie do tego jakaś kabura? pochwa? You got the point. Inaczej po prostu noszenie tego będzie zbyt problematyczne.
- Dzięki- mruknął i przypnie ową kaburę na plecach tak nad nożem bojowym. Chciał sprawdzić też staruszka, raczej chcąc upewnić się czy żyje, bo w końcu ocena sytuacji tych dwóch ziomków zostawiała wiele do życzenia.
Następnie wyrwie trochę do przodu. Przed cała grupę by zacząć się rozglądać i wypatrywać ścieżki i ewentualnych pułapek czy ataków. Pod ręką zawsze miał swój nóż do rzucenia, w razie czego.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyPią Sty 22, 2021 11:25 pm

Zbieranie się po walce, trochę czasu zajmowało. By trzeba przeszukać zwłoki, wytrzeć krew ze sprzętu, kopnąć trupa, no generalnie te wszystkie normalne rzeczy. Shield odebrał miecz Brieri i założył go sobie za plecy, robiąc za tragarza dziewczynki. Ta przez chwilę popatrzyła na niego niepewnie, jednak nic nie powiedziała. Widać tak miało być. Shield był mądry więc wiedział co robi. Niestety przeszukiwanie trupów nie przyniosło rezultatów. Nie mieli oni przy sobie nic ciekawego. Nawet maczeta, zabrana jednemu z nich, nie miała w pakiecie pochwy, tak więc to Shield skończył z maczetą(Co sprawiało że miał przy sobie już dwa ostrza! Taki niepozorny, a taki podpierdalacz). Ostatecznie jednak grupa skończyła się ogarniać i można było ruszać dalej. Tym razem Neito szła z tyłu a Fix przodem, wypatrując kolejnych przeszkód.

Wpierw mogli je usłyszeć. Krzyki, szczęk broni, hałas wydawany przez raczej większą ilości ludzi. Fix powody dostrzegł jako pierwszy. Drzewa się przerzedziły, wypuszczając grupę na wolną przestrzeń, rzecz jasna pochyłą i powoli robiącą się całkiem stromą. Ścieżka prowadząca w kierunku ich celu była szeroka dostatecznie by pomieścić 4 osoby idące obok siebie. bok góry prowadzący w dół był stromy na tyle by zrobić krzywdę temu kto spadnie, a ta część góry prowadząca w górę wymagała już podpierania obiema dłońmi by próbować się wspiąć. Chociaż wciąż raczej przypominało by to wchodzenie na czterech kończynach niż wspinaczkę. Ludzie znajdowali się właśnie na tych zboczach. Część próbowała wejść na wyżej położone fragmenty drogi po zboczu, goniona przez napastników w czerni, podobnych do tych z którymi walczyli wcześniej. Inni walczyli z takimi napastnikami czy to na drodze, czy na zboczach. Scena walk ciągnęła się na kilkadziesiąt metrów i angażowała spokojnie ponad 100 osób. Co chwila ktoś upadał martwy i zaraz dołączał do walki z ludźmi w czerni - lub w ich przypadku - do mordowania uczestników. Co poniektórzy porzucali walkę i salwowali się ucieczką, lub próbą przedarcia dalej. Wszystko to zaczynało się jakieś 30 metrów od miejsca w którym stał Fix(A stał jakieś 20 metrów przed resztą paczki, więc ci jeszcze za wiele nie widzieli). Jakoś w połowie pola bitwy leżało przewrócone auto terenowe które dymiło się i chybotało na zboczu. Drugie terenowe auto znajdowało się na drugim końcu pola bitwy, również zdawało się jednak dymić. Było postawione bokiem tarasując ścieżkę. Stał na nim jakiś mężczyzna w czerni a obok niego na pace samochodu znajdował się doczepiony, ale teraz opuszczony, ciężki karabin maszynowy.

Mapa

No, tylko tych kropek jest DUŻO więcej. Czerwone źli, czarne dobrzy ale to tak tylko poglądowo. Prostokąty z kółkami to samochody. Ten bliżej prawej strony obrazku jest przewrócony kołami do góry i przechyla się ze ścieżki w dół zbocza. Ten nieco dalej stoi normalnie ale dymi. Na nim znajduje się jakiś ziomek w czarnym stroju i zamontowany karabin maszynowy Coś w tym stylu. Niebieska kropka to Fix, fioletowa to reszta zbiorczo. Zielony sprej to linia drzew a trójkąty w lewym dolnym i prawym górnym rogu obrazują stromiznę terenu.

Neito: Złamana prawa ręka. Nie słyszy. Nie mówi
Powrót do góry Go down
Shield


Shield


Liczba postów : 91
Join date : 19/03/2018

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptySro Lut 03, 2021 9:08 pm

Shield spojrzał tylko na Rumi, kiedy ta stwierdziła że nie jest opóźniona. Potem jeszcze potwierdziła, że zawsze na czas. Miał ochotę trochę się zaśmiać, tak smutnawo. Patrzył na nią przez chwilę, nieświadom wzroku współczucia jaki jej posyłał. Biedna Rumi. Świat jeszcze ją zrani przez tą "inność", lub jak to przez których było nazywane - "opóźnienie". Nie mniej jednak, nie był to problem na teraz. Ani, prawdopodobnie, na najbliższe parę godzin. Być może nawet, jak dobrze pójdzie, parę stuleci. W końcu mieli robotę do wykonania.
Przechodząc więc do ważniejszych rzeczy, ludzie definitywnie mogliby kwestionować jego dwa nowo zdobyte oręża. Właściwie oba ukradzione, jedno od Brieri, drugie od trupa.
Czy powiedzenie, że coś poszło nie tak z jego oddaniem Brieri jej broni, a także rozdaniem maczety, byłoby nie na miejscu?
W każdym razie, coś poszło nie tak. Ostatecznie jednak, on sam wzruszył ramionami. Zdecydował się jednak trochę zignorować spojrzenie pełne wątpliwości jakie otrzymał od młodszej dziewczynki. Ale potężniejszej, o tym nie mógł zapominać. Przynajmniej... no... "fizycznie". Jak dorosła i silna była mentalnie, tego jeszcze w pełni nie wiedział. Na pewno ponad swój wiek, patrząc jak sobie radziła z tą sytuacją gdzie wylądowało w kompletnie nieznanym środowisku pośrodku kompletnych nieznanych osób. I nie miała problemów z zabiciem kogoś kopnięciem smoka jak to postanowił tamtą sytuację nazwać Shield.

Każdy jednak, zrobił to co chciał. I było to świetne! Dzięki temu w końcu mogli ruszyć dalej, aż do momentu kiedy zaczęli słyszeć... krzyki. Krzyki, szczęk broni, hałas ludzki... wszelakie odgłosy związane z wielką bitwą.
Dogonili front.
Potencjalnie, jego sporą część. A przynajmniej tak myślał chłopak. Z racji, że Fix postanowił iść z przodu, to on pierwszy miał wgląd w sytuację. Tylko... chwilę nie wracał. Patrząc na chłopaka w oddali niepewnie, a także trzymając dzielnie "swoją" maczetę w lewej ręce, Shield postanowił podejść do niego. Zobaczyć, co go tak zszokowało. A może to przez odgłosy, wydawało mu się że tak dużo czasu minęło, a w rzeczywistości upłynęło tylko parę sekund? Wtedy, niesłusznie by poganiał młodszego członka ich drużyny. Jak wielkie miało to jednak znaczenie?
A no właśnie, żadne. To zdecydował się tym nie przejmować. Nie mniej, cokolwiek się działo tam na tym polu bitwy, Shield chciał zobaczyć to na własne oczy.
- Zaczekaj tutaj z Rumi. - postanowił powiedzieć do Brieri, i spojrzeć na "psa pasternego", który to miał się owcami zajmować. Czy reszta wolała podążyć i też zobaczyć, czy zaczekać... to już była ich decyzja tak naprawdę. Odwrócił się jeszcze tylko do zakochanej pary z którą to współpracowali. Jego słowa, skierowana głównie do męża, jednak nie tylko. - Dobrze by było, jakbyś też zerknął na sytuację. Lub zerknęli byście.
Po tych słowach truchcikiem podbiegł do młodszego "brata", rozeznać się w sytuacji. I była ona... tak. Tak.
- ...Kurwa. - powiedziałby cicho do kompana nożownika, wzrokiem przelatując po całym polu bitwy. Nie skupiał się tak bardzo na konkretnych ludziach, tylko na ich ilości. Poza tym? Nie bał się. Nie mógł, bo w tym momencie, musiał totalnie wytężyć swój umysł. Nie było czasu na uczucia, tylko na rozwiązania ich problemów. Postanowił zrobić to, co robił najlepiej. Zacząć analizować.
Szukał detali, jakie mogłyby im pomóc zadecydować co teraz. Strome zbocza, wąska droga, przewrócone auto i te z karabinem maszynowym... jedna frakcja mordująca uczestników. Czy robiło mu się na ten widok niedobrze? Nie. Może i nie lubił konfliktów, ale Shield był osobą mającą zbyt bardzo obojętne podejście do życia. Chociaż, wraz z tą "dysfunkcjonalną rodziną", ilość takich momentów zmalała. Zbierając wzrokiem chyba wszystkie informacje jakie mógł, zerknąłby na Fix'a. - Cofnijmy się nim nas zauważą. Potrzebujemy planu.  
I jak by udało im się tego dokonać bez problemów, to byłoby świetnie. Miał starszy chłopak nadzieję, że w tym przypadku przysłowie "nadzieja matką głupich" nie było trafne.

- Nieciekawie to wygląda. Trwa bitwa, jak pewnie każdy wie. - minus Neito, ale ją poinformować będą mogli dopiero... później. Kinda. Właściwie to mógłby i teraz, ale musiałby każde słowo zapisywać, co byłoby mało efektywne dla dyskusji. - Uczestniczy są mordowani przez facetów w czerni. Ścieżka dość stroma, więc jakikolwiek błąd może się źle skończyć. Jeżeli chcemy ominąć tą "przeszkodę", to to będzie najlepsze miejsce na rozpoczęcie wspinaczki... co może być średnio dobrym pomysłem ogólnie.
W końcu, tutaj mieli szlak. Droga przez góry, była jedną wielką nieznaną, i kto wie jak mogłaby się skończyć.
- Możemy też spróbować... zakończyć bitwę. Minusy takiej akcji? Wysoka szansa że zginiemy przy popełnieniu błędu. Plusy? Dalej moglibyśmy iść ścieżką. Ilość uczestników egzaminu, byłaby większa. Ruszyliby przodem, i może podobnie jak do tej pory, przeforsowali by ścieżkę. Potencjalnie, mieliby u nas dług, chociaż ile osób faktycznie by nam pomogło z czegoś tak błahego, nie wiem. Ujmując krótko, bylibyśmy prawdopodobnie w stanie ich jakoś wykorzystać dla własnej korzyści.
No bo nie było co obijać w bawełnę, że to o to tutaj chodziło. Nie był szczególnie zainteresowany zostawaniem jakimś bohaterem, ale istniała spora szansa że mogliby wykorzystać tych co przetrwają dla własnej korzyści. A im więcej przetrwa? Tym więcej opcji wykorzystania ich. Prosta logika. Być może błędna.
- Szczerze, nie mam żadnego bezpiecznego planu dla tej sytuacji. Najbardziej ryzykowny a zarazem bezpieczny? Dostanie się do auta z ciężkim karabinem maszynowym, a następnie przejęcie go. Nie wyglądało na kompletnie zepsute, chociaż nie mam pojęcia jaki mógłby być stan amunicji w nim. Po przejęciu go... no, zaczęlibyśmy kontrolować pole bitwy. Jak tego dokonać?... - nie mógł się powstrzymać w tym momencie od westchnięcia. Położyłby maczętę jaką trzymał na ziemii i wyciągnął ze swojego plecaka rysowniczek (...miał swój plecaczek, prawda?). Na nim szybko namalowałby jak wygląda mniej więcej pole bitwy (taki rysuneczek jak mapka Dona, tylko ładniejszy).
- Podzielilibyśmy się na dwie drużyny. Jedna, maks 2 lub 3 osobowa. Zadanie? Przekradnięcie się stosunkowo niezauważonymi do auta z karabinem maszynowym. Przydałby się do tego stroje tych "złych", aby lepiej się wtopić w tło. Może zabić którychś uczestników dla pewności. Po zbliżeniu się na taką odległość aby nas nie podejrzewali, poczekalibyśmy aż druga drużyna wykona swoje zadanie i zaatakowali tych przy aucie. Druga drużyna?... Na drodze stoi przewalone auto, chybocze się na zboczu. Nie potrzeba wielkiej siły, aby je pchnąć... raczej. Co by to zrobiło? Zwróciło uwagę większej części pola bitwy. Raczej na staczające się auto, chociaż niewykluczone że bezpośrednio na drużynę numer 2 też. Stąd to największe niebezpieczeństwo. Musielibyście się szybko i po cichu cofnąć, wtopić w tło. Co by to miało na celu? Osoby pilnujące auta z karabinem, chcąc nie chcąc zwróciłyby uwagę na staczające się auto. Ludzka reakcja. I dałyby perfekcyjny moment do ataku. Wtedy, drużyna 1, starając się wykorzystać ich brak uwagi, zakradłaby się bardziej od górnej strony zbocza. Tak żeby nas nie zauważyli, dopóki ich bezpośrednio nie zaatakujemy.
Zatrzymał się na chwilę, dając ludziom wchłonąć informacje.
- Ilość rzeczy, jaka może pójść nie tak, jest ogromna. Wystarczy, aby karabin maszynowy był niedostępny do użytku. Zepsuty. Cokolwiek. Wtedy... hmmm... w takiej sytuacji, najprostsze będzie chyba mimo wszystko przedostanie się drużyny 2 do auta z karabinkiem. Siłą. Świadomość, że nie mogą nas po prostu zestrzelić, byłaby przydatna. Ale nie mogę wpaść na nic więcej, także... proszę was o uwagi. A najlepiej, o mniej ryzykowne plany. - to był ten moment. Ten moment, kiedy niepewność co do swoich planów jaką starał się ukrywać, wyszła na jaw. Chciał być pewnym siebie kapitanem drużyny aby nic poważnego im się nie stało, ale... ciężko w siebie wierzyć proponując taką akcję. Nawet jak w jego głowie brzmiało stosunkowo dobrze, przy najlepszych wiatrach.

Nie można jednak było kompletnie zapominać o Neito. Dlatego, po swoich ostatnich słowach, przekręciłby stronę w swoim notesiku i zapisał na nim plan jaki miał. I dlaczego uważał że jest korzystny. Dosłownie to samo co powiedział, tylko trochę krócej. Potem, pokazałby tekst Neito, aby ta też mogła coś... wytknąć. Dosłownie, na jego notesiku. Jeżeli dalej tu była, rzecz jasna.
Powrót do góry Go down
Felix


Felix


Liczba postów : 76
Join date : 30/08/2020

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptySro Lut 03, 2021 9:59 pm

To co zauważył idąc na przodzie nie napawało optymizmem. co innego walczyć z grupą "maruderów", co innego wbijać się w środek jakiegoś większego konfliktu. Szczególnie, że "czarne kominiarki" nie wyglądały za bardzo na przyjaźnie nastawionych. Ten egzamin faktycznie był o wiele trudniejszy niż mogło się tego spodziewać. Felix rozejrzał się na szybko po czym taktycznie wycofał by zatrzymać jak najszybciej resztę grupy. Pojedyncza jednostka mogła pozostać względnie niezauważona, ale nie było na co liczyć przy całej grupie. Podrapał się po karku starając się jak najszybciej naszkicować sobie w głowie jakiś plan... i nawet miał kilka pomysłów, kiedy to Shield zjawił się obok niego. Przytaknął jedynie na jego pierwsze słowo. To samo cisnęło mu się na usta gdy tylko ogarnął to wszystko wzrokiem. Byli w naprawdę chujowej sytuacji i nie było co tu ukrywać.
- Jasne - mruknął pod nosem na komendę wycofania. Nie musieli tutaj dłużej stać jak widły w gnoju. Na umierających ludzi zdążą się jeszcze napatrzeć, a przynajmniej takie miał wrażenie Fix. Czas by się tym przejmować przyjdzie później, jeśli w ogóle.
Nawet cieszył się z faktu, że nie musiał przedstawiać wszystkim co tam się dzieje. Shield wydawał się bardziej optymalny do tej roli. Dlatego tylko przysłuchiwał się jego słowom i jedynie co to kiwał głową przytakując. Następnie przyszła pora na plany i ... tu również się zgadzali. Przynajmniej częściowo.
- Nie podoba mi się rola grupy drugiej, jest strasznie ryzykowna. Chociaż mamy teraz za dużo niewiadomych by cokolwiek z tym zrobić. Możemy postawić wszystko na jedną kartę. Mogę się też wrócić do tych ciał, które zostawiliśmy. Ciuchy powinny być w całkiem dobrym stanie, a krew jakoś będzie dało się wytłumaczyć. - Podrapał się po policzku w zamyśleniu. - Jeśli karabin nie będzie funkcjonalny, będziemy musieli jakoś wspomóc grupę drugą. Może chociaż ten wóz będzie na chodzi, wtedy uzyskamy chociaż małą przewagę. No dobra, nie będę tracił czasu, idę po ich ubrania. Kilka minut i powinienem wrócić. W razie czego będę krzyczał. - Powiedział spokojnie i wymownie stuknął słuchawkę w uchu. Odwrócił się, przeciągnął i zaczął truchtać z powrotem, nie zamierzał pędzić z górki pełnym biegiem, bo to szybko mogło odwrócić się przeciw jemu.
Wracał więc do ciał, które zostawili kilka minut temu na drodze, ile tam było kompletów? 2 na pewno, nie był do końca pewien jak wyglądał staruszek, który od początku był martwy. Dowie się na miejscu.
Powrót do góry Go down
Rumi


Rumi


Liczba postów : 121
Join date : 30/05/2013

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptySob Lut 06, 2021 4:51 pm

Spojrzenie posłane jej przez Tai było nader niezrozumiałe dla biednej Rumi, która w odpowiedzi mogła tylko przekrzywić głowę i wbić z Shielda zdezorientowane spojrzenie. Była pewna swych słów, tak absolutnie. Tymczasem wyczuwała w powietrzu nutę zwątpienia ze strony jednej z jej owiec, co zdecydowanie jej się nie podobało. Z drugiej strony: czy to nie właśnie dlatego owce pozostają owcami? Tego też koniec końców pozostawiła temat. Ot, drążenie go nie miało sensu. Zwłaszcza, że jej obrona w oczach samej Pirocconello była w rzeczy samej perfekcyjna i nie wymagająca większego rozwinięcia.

Jak to kiedyś wielki mędrzec powiedział: "Tuptam, więc jestem. A raczej: tuptam, więc przy odrobinie szczęścia będę tam, dokąd zmierzam". Podążając więc za tą logiką nie pozostało nic innego, jak ruszyć ponownie w drogę. Po czym znowu przystanąć na prośbę Taia celem przypilnowania malutkiej owieczki. To jest Breri rzecz jasna. Nie widząc powodu do odmowy, została przy dziewczynce nasłuchując z oddali dość niepokojących dźwięków, a skoro zrobili wstępny zwiad i sytuacja zdawała się nader jasna, można było pomyśleć nad planem. I co najmniej jeden z nich ich zwyczajnie zabije. Skrzywiła się przy drugiej propozycji rzuconej przez Vice-Owcę, a następnie pokręciła głową.
- Nas jest... - policzyła szybko na palcach - szóstka. A ich dużo. Jeżeli są częścią "niespodzianki" od organizatorów nikt nam nie zagwarantuje, że nie ma wśród nich kogoś, kto umiałby chociaż trochę w tę całą magię. Wolałabym ich raczej minąć. A skoro o mijaniu ich mowa - zrobiła krótką pauzę wskazując kciukiem w stronę bitwy - wszyscy praktycznie są zaabsorbowani walką. Zdobądźmy jeszcze cztery przebrania z trupów, przebiegnijmy, mińmy ich wszystkich i zostawmy w tyle. Mała szansa, że ktoś zwróci na nas uwagę. A nawet jeśli, wokół jest mnóstwo innych ludzi. Ostatecznie naszym celem jest szczyt. - i oto rzekła Rumi, która nie dość, że doliczyła się do czterech, to doliczyła się też do dość enigmatycznej liczby "dużo". A ponieważ to nie był koniec jej zdolności matematycznych, z zsumowania obu wyszło jej "może nie walczmy?" co zdawało się jej idealną taktyką na przetrwanie dość burzliwej sytuacji. Bycie drapieżnikiem to jedno. Wpadnięcie w całe stado mimo wszystko uzbrojonej zwierzyny nie zdawało się być rozsądne.
Powrót do góry Go down
http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 https://kotterrorysta.forumpolish.com
Gwendolyn


Gwendolyn


Liczba postów : 123
Join date : 13/04/2018

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptySro Lut 10, 2021 1:53 am

...Co się działo? Gwen do końca nie wiedziała, kto by się spodziewał, że zmysł słuchu jest, aż tak przydatny? "Ten tylko się dowie kto go straci" huh? Coś faktycznie w tych słowach musiało być. Niema pokojówka wychyliła się do przodu aby obejrzeć co też teraz się tam wyprawia na tym polu bitwy, samej rozmowie drużyny się nie przysłuchiwała no bo po co jak i tak nie słyszała, ale gdy już z łaski dostała jakieś informacje od Shielda to jako pierwsza zgłosiła się pokazując palcem na siebie a następnie na piekiełko panujące przed nimi. Kto jak kto ale Gwen to idealna osoba na stworzenie zamieszania.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyCzw Lut 11, 2021 10:48 am

MG

Shield postanowił ruszyć do swojego brata a za nim ruszyła Ruda, a nie jej mąż. Dość szybko udało im się dotrzeć do Fixa i razem z nim obejrzeć to co działo się przed nimi a nie napawało to optymizmem-Oh-Powiedziała ruda przygryzając wargę. Chwilę później Shield poczuł jak czyjaś dłoń łapie go za pośladek.-Ah, wybacz. Odruch-Wzruszyła ramionami Ruda. Ostatecznie cała trójka wróciła do grupy by omówić plan. Każdy miał swoją wizję tego jak ma to wyglądać, chociaż wszyscy mniej więcej się zgadzali.
-Wspinaczka z jej ręką będzie trudna-Stwierdził Curt, wskazując kciukiem na Neito-Ale przedarcie się przez nich-Podrapał się po brodzie
-Podoba mi się pomysł z przebieranką, chociaż sądzę że ani ja, ani wasza koleżanka nie jesteśmy do tego zbyt chętne-Zauważyła Ruda-Zwłaszcza że ma ona złamaną rękę w gipsie, co może wzbudzić podejrzenia naszych przeciwników-Widział ktoś bandytę ze złamaną ręką? W każdym razie Fix postanowił ruszyć po stroje i nim ktoś się sprzeciwił, ruszył w drogę powrotną. Im zostało doskonalenie planu, póki Fix nie wróci. Brieri jęknęła lekko schylając się, szybko jednak na powrót się wyprostowała, twarz jednak miała wykrzywioną w bólu i zaciskała lewe oko. Szybko mrugnęła kilka razy i przy którymś mrugnięciu wszyscy mogli zauważyć że jej źrenica zrobiła się czerwona i nieco świecąca? Ból zniknął z jej twarzy i powrócił na nią spokój. Przekrzywiła głowę w lewo i prawo wywołując lekkie chrupnięcie w karku. Zacisnęła i rozluźniła też kilka razy dłonie.
-Nareszcie, zasnęła. Sytuacja? Ah, tak...-Wzrok Brieri powędrował w miejsce gdzie toczyła się bitwa-Mogłabym bez problemu ich wszystkich zabić, ale to chyba nie spodobało by się Brieri. Prawda, Shield? Eh, głupiutkie stworzenie-Pokręciła głową, chociaż uśmiechała się przy tych słowach i spojrzała na chwilę na Shielda. Jej język był idealny, prawie tak jak by zawsze potrafiła się nim posługiwać.-Ah tak, gdzie moje maniery-Dygnęła, unosząc rąbki sukienki-Lilliverlica. Mam nadzieję że zapamiętacie-Spojrzała po znanej sobie drużynie. Curta i Rudą ewidentnie zignorowała.-Mogę spróbować nas przez to przeprowadzić, ale nie wiem czy nie będzie to zbyt duże obciążenie dla Brieri...-Przygryzła palec-Zgodnie z tym co mówiła siostrzyczka Paran, nie powinniśmy mieć większych problemów... ale jeśli Brieri rozbudzi się w trakcie...-Widać że Brieri/Lilliverlica walczyła sama ze sobą.-Mm~! Wiem. Shield, pochyl się proszę-Powiedziała, podchodząc do Shielda i gdy ten się pochylił wyszeptała mu do ucha-Moje lewe oko widzi więcej niż wasze. Widzi wolniej niż wasze. Jest to jednak męczące, a im więcej zmęczenia i bólu, tym szybciej obudzi się Brieri-Odsunęła się od niego-Mam wrażenie że będziesz lepszym... taktykiem. Na dodatek znasz tu wszystkich lepiej niż ja, a na dodatek Brieri ci ufa-Wzruszyła ramionami-Więc pokieruj nami, mając nowy pionek. Dla waszej informacji jednak, karabin jest zepsuty. Tak samo oba samochody. Na dodatek mężczyzna stojący na dalszym z samochodów jest bardzo ostrożny i uważny. Gdybym miała oceniać jego percepcję w waszych standardach dałabym mu 7/10. Przekradnięcie się będzie bardzo trudne-Patrzyła na Shielda przenikliwie, ciekawa tego, jak zareaguje  na... to wszystko.

Fix się ani nie śpieszył, ani nie lenił. Dobrał tempo do zadania, posuwając się do przodu sprawnie, ale nie w sposób który mógłby narazić go na jakieś problemy. Dotarł do celu dość szybko, bo zajęło mu to zapewne niecałe 10 minut. Droga w dół była ewidentnie szybsza. Ale też trudniej było pozostać niewidocznym. Schodząc w dół dostrzegł wpierw ciało dziadka, które rzecz jasna ubrane było normalnie. Nieco dalej dostrzegł trzy kolejne postaci. Dwa nagie ciała ich przeciwników oraz Chłopca ubranego w czarny strój jednego z nich. Chłopiec również dostrzegł Fixa.-Ah-Powiedział na jego widok i wskazał go palcem-Onee-chan, Onee-chan, zbłąkany pies-Mówił do Fixa? O Fixie?
-Ara, ara-Usłyszał Fix, szybko odwracając głowę w kierunku z którego usłyszał głos. Nieco na prawo od niego, na drzewie, siedziała dziewczyna, uderzająco podobna do chłopca, również ubrana w strój jednego z pokonanych bandytów-Czyż to nie Codename: Fenrir? Zakładam że te stroje to twoja robota? Dziękuję więc, dużo nam ułatwią-Uśmiechnęła się, przykładając dłoń do policzka. Fix ich nie znał. Ale ich kojarzył. Słyszał o nich. Codename: Orthus. Ygdri i jego siostra Ygdria. Rodzeństwo pochodzące z tego samego miejsca co on...
Powrót do góry Go down
Felix


Felix


Liczba postów : 76
Join date : 30/08/2020

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyCzw Lut 11, 2021 9:55 pm

Felix pędził stanowczym, aczkolwiek stonowanym i przemyślanym tempem przed siebie, więc poruszał się progresywnie do przodu bez narażania się na upadek. Byłoby głupio zostać pokonanym przez ukształtowanie terenu, które nawet nie miało robić za przeszkodę w tym momencie. Nie musiał komentować wcześniejszych słów Rudej, bo no... plan nie zakładał, że wszyscy będą się przebierać. W szczególności, że nie mieli tyle "zasobów". Im bliżej był porzuconych zwłok tym bardziej nie miał pojęcia co działo się u jego grupy, a działo się niemało...
Niestety los bywa przewrotny i brak rozrywek ze strony Brieri miał zostać mu zrekompensowany. Świetnie. Gdy tylko zauważył obcą osobę przy zwłokach automatycznie sięgnął po nóż umieszczony za plecami. Lepiej być gotowym na wszelkie ewentualności, nie zdążył się jednak ukryć i od razu został wypatrzony. Zmrużył lekko oczy słysząc chłopaka, był młodszy od niego, ale to nie to było tutaj najważniejsze. Ewidentnie to on był tym zabłąkanym psem, ale... to by znaczyło, że nie był też tu sam. Nie musiał też długo czekać, a jego przypuszczenia same się potwierdziły. Automatycznie odwrócił się w kierunku głosu, mierząc dziewczynę wzrokiem. Od razu dostrzegając podobieństwo tych dwóch istot.
"Czyż to nie Codename: Fenrir?"
Zamarł, zaciskając automatycznie dłoń na rękojeści noża. Nie spodziewał się usłyszeć takich słów. To, że w środku coś mu się przewróciło, nie dało znać o sobie na zewnątrz. Teraz już wiedział z kim ma do czynienia. Puścił rękojeść, zostawiając nóż na swoim miejscu i wyciągnął powoli rękę za pleców. Pokazując puste dłonie. Ot tak, dla pewności. Nie, żeby nie był w stanie szybko dobyć którejś ze swoich "zabawek", ale nie chciał wchodzić tu w niepotrzebny konflikt.
- Nie da się ukryć. - Przytaknął zerkając na martwe ciała i na jedno i drugie z bliźniąt. Po czym wrócił wzrokiem do dziewczyny. Chociaż nie czuł się komfortowo gdy nie mógł obserwować dwójki jednocześnie. Upewnił się, że krótkofalówka nie roześle jego słów dalej i posłał dziewczynie lekki uśmiech co raczej przypominało pęknięcie na masce z lodu. - Chciałbym powiedzieć, że "cała przyjemność po mojej stronie" jednak wtedy musiałbym skłamać. Nie spodziewałem się spotkać w tym miejscu "Orthus" we własnej osobie. Jaki ten świat mały. Aczkolwiek obecnie wolałbym być nazywanym Charlie "Fix" Castor, rozumiesz, sprawy zawodowe. - Przy tym wyciągnął też słuchawkę ze swojego ucha. Nie było sensu pytać co tu robią, to było aż nadto oczywiste.- Widzę, że mój
"dobry" uczynek, aczkolwiek niezamierzony, pokrzyżował mi trochę plany. Cóż, mówi się trudno. Nie pozostanie mi nic innego jak tylko udać się w swoją stronę. Tak już całkiem bezinteresownie, kilkanaście minut drogi stąd jest całkiem spora bitka, w zamieszaniu i w zdobycznych przebraniach powinniście sobie z tym poradzić. Powodzenia.

W tym momencie znajdował się w dość nieciekawej sytuacji, nie znał intencji swoich pobratymców, ani ich dalszych planów. Jednak skoro jeszcze żył, wróżyło to nieco lepiej. Skoro znajdowali się w tym miejscu to najprawdopodobniej spotkają się też później. Jeżeli przeżyje obecne spotkanie, będzie to nad wyraz problematyczne później. Dlatego warto było zagrać niektóre karty otwarcie, szykując się do możliwej konieczności obrony.
Powrót do góry Go down
Shield


Shield


Liczba postów : 91
Join date : 19/03/2018

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyCzw Lut 11, 2021 10:19 pm

Nikt z drużyny nie sprzeciwił się jego chęci sprawdzenia jak tam sprawy wyglądają u Fix'a. Świetnie, nie żeby spodziewał się aby ktoś faktycznie znalazł w tym jakiś problem. Nie poszedł z nim jednak mistrz noży Curt, a jego ruda żona. Czy go to zdziwiło?... Troszkę, tak szczerze powiedziawszy. Możne zwyczajnie przez to, że to on stwierdził wcześniej że to nie czas na żarty, kiedy rudowłosa "bawiła się" z przeciwnikami. Nie był przez to pewien, na ile MJ była dobra w analizie całej sytuacji. Wiedział na pewno, że dziewczyny w jego drużynie tej zdolności aż tak rozwiniętej nie miały - nie żeby był to jakikolwiek wyznacznik, patrząc na to jaka była Rumi i Neito.
Nie mniej, został zmolestowany ponownie. Tym razem jednak, szybko zabił czerwień na policzkach i spojrzał na kobietę neutralnym wzrokiem. Powoli... aczkolwiek powoli, przyzwyczajał się do jej perwersji. A może to zwyczajnie wina patrzenia przez chwilę na mordujących się ludzi? Ciężko aby teraz czuł się zawstydzony. Może, jak przestanie reagować, to jak znudzona zabawką MJ przestanie go zaczepiać?...
Tylko czy on chciał żeby ta przestała go zaczepiać?
Chłopak ostatecznie pokręcił głową, wyrzucając te myśli z głowy. Nope. Nie zamierzał bardziej się nad nimi zastanawiać. Jeszcze by się okazało że wpadł w sidła rudowłosej piękności.
Wrócili do reszty ich drużyny. Przedstawił swój plan, i pierwszym który jakoś się do niego odwołał był Fix. I nie mógł nie kiwnąć na jego uwagę głową. Robota grupy drugiej, definitywnie jest ryzykowna. Chociaż, na dobrą sprawę, na tym polu bitwy ryzyko będzie czyhało na ich życie ciągle. Obie grupy będą przyjmowały na siebie wielkie ryzyko. A potem, przyszła pora na uwagę Rumi. Shield zastanawiał się nad nią chwilę, przez którą to Curt i MJ byli w stanie rzucić swoje uwagi. Po czym uniósł rękę i pokazał cztery palce.
- Pierwsza kwestia Rumi, nasz mentor powiedział ilu osób z taką mocą się spodziewa. Podejrzewam, że stawianie kogoś takiego na naszej drodze, mijałoby się z celem organizatorów. Nie nazwali tej drogi nie do przejścia. Jedynie trudną. Druga sprawa, jeżeli ktoś wśród nich miałby tą moc, to nie toczyłaby się tam bitwa między dwiema... frakcjami, tylko jednostronna masakra. Trzecia sprawa. Nawet jak się przebierzemy... to jest duża szansa że Ci na końcu nas nie przepuszczą. W najlepszym wypadku, chociaż podejrzewam że już po drodze by zaczęli podejrzewać grupę o naszej wielkości. Czwarta kwestia, to nie tak że po przebraniu nikt na nas uwagi nie zwróci. Są osoby, chętne do zabijania tych "złych" za których się przebierzemy. Jest ogromna szansa, że dalej zostaniemy zamieszani w walkę. - podrapał się po głowie na sam koniec Shield. Większa ilość przebrań miała rzecz jasna sens, ale liczenie na to że ich zwyczajnie wyminą? Zbyt naiwne jak dla niego. Był to jednak jakiś początek i procesor w głowie starszego brata już zaczął "pracować" wokół planu Rumi. Chcąc go przybliżyć do najbardziej bezpiecznego i efektywnego, dla porównania. A Fix... poszedł po przebrania. W końcu tak czy siak, ich istnienie byłoby przydatne.

Uwagę chłopaka zwróciła jednak Brieri - i to dość szybko - kiedy to jęknęła. Odłożył na bok na chwilę plan Rumi i swój, obserwując dziewczynkę. Co się stało? Dlaczego zaciskała oko? Coś jej wpadło do oka? Chłopak wiedział jaki okropny ból to potrafił być. Nim jednak cokolwiek zrobił, ból zniknął z jej twarzy a oko... trochę świeciło? Nie całe, ale jednak. Chłopak nie był w stanie nie spojrzeć na nie podejrzliwie.
Słowo "zasnęła" jakie Brieri wypowiedziała, było jednocześnie jedną wielką odpowiedzią i milionem mniejszych pytań. Na zabicie ich wszystkich, i fakt że by się ono nie podobało, z automatu kiwnął głową. Mu by się nie podobało, gdyby Brieri miała ich wszystkich wybić. To też, czy dziewczynka sama by tego chciała czy nie, miała od niego wewnętrzny zakaz.
Lilliverlica.
Tak się nazywała osoba, która przemawiała teraz ustami Brieri. Kim była? Coś Shield czuł, że Torvalii powiedziałby mu "dowiecie się w swoim czasie". Nie mniej, na ten moment postanowił ją uznać za "drugą" osobowość siedzącą w Brieri. Nie był to najlepszy moment, na zadawanie pytań. Definitywnie nie w obecności Curta i MJ, których nie chciał mimo wszystko do "bliższego" kręgu jeszcze wpuszczać. Nie ufał im na tyle. I bitwa toczyła się pod ich nosami.
Lilliverlica toczyła ze sobą wewnętrzny bój, to było pewne. Wspominała nawet o jakiejś siostrzyczce Paran, co wywoływało u niego kolejny znak zapytania nad głową. Nie mniej, nie zdawało mu się aby Lilli miała na celu zranienie Brieri. Nawet ograniczała się myśląc o dobrze... prawowitej właścicielki ciała, jeżeli tak można było ją nazwać. To też, kiedy poprosiła go aby się pochylił, zrobił to z minimalną dozą ostrożności. Oko widzące więcej i wolniej od ich? Bardziej zagadkowo tego nazwać nie mogła, a jednak... miało to sens, patrząc jak szybko ogarnęła sytuację na polu bitwy.
Hehe. Nazwano go lepszym taktykiem. I powiedziano że Brieri mu ufa. Shield nie mógł powstrzymać ochoty do zadarcia nosa chociaż trochę na te wieści. A jednak go doceniają! Jak miło. Miłe rzeczy jednak musiał się szybko skończyć. Oko dziewczynki faktycznie musiało widzieć więcej, skoro dojrzała że karabin był zepsuty. Że oba samochody były zepsute. I skomentowała że przekradnięcie się będzie trudne. Świeeetnie.

Widząc jednak że ta na niego dalej patrzyła, uśmiechnął się delikatnie. Położył prawą rękę nad sercem i ukłonił się delikatnie. Wydawało mu się, że tak jacyś szlachcice się witali. Albo to tylko kłamstwa z gazet. Patrząc po przywitaniu dziewczyny, druga "osobowość" zdawała się być w pewnym sensie panienką.
- Miło mieć twoją współpracę, Lilliverlico. Mam nadzieję że nie będziesz miała przeciwko, abym w spokojniejszej przyszłości miał do Ciebie parę pytań? - pierwsza kwestia. Jak sama powiedziała, maniery najpierw. Znała już ich imiona, to też akurat wymówienie ich było zbędne. Nie mniej, doceniał to że była gotowa im pomóc. Wyprostowałby się już po odpowiedzi "panienki" i podrapał z tyłu głowy. Zerknął na wszystkich obecnych.
- W przypadku, gdzie karabin jest zepsuty, plan jaki rzuciłem nie ma większego sensu. I, mam chyba pomysł jak przerobić pomysł Rumi. Jednocześnie zabijając potrzebę abyś przebierała się z Neito. - oznajmił, patrząc na MJ. W końcu wcześniej wytknęła ważną uwagę. - Ja, Curt i Fix się przebierzemy. Reszta? Reszta będzie naszymi zdobyczami.
Zatrzymał się na chwilę, aby dotarło to do wszystkich.
- Patrząc po napalonych facetach, jakich pozbawiliśmy życia na dole, osoby w tych "przebraniach" nie muszą być inteligentne. Myślę, że chęci zabrania jakichś kobiet do swojej "bazy", są dość realistyczne dla nich. Nawet tych... młodszych. Nasza trójka was "pojmie". - postarał się tutaj uniknąć patrzenia na Lilli, która też byłaby wtedy "zdobyczą". Just... no. - Mniej osób po drodze powinno nas zakwestionować... poza ostatnimi blokującymi ścieżkę. Lilliverica mówi że jest bardziej uważny od reszty. Prawdopodobnie będzie w stanie nasze kłamstwo przejrzeć, lub zwyczajnie nie pozwoli nam się "bawić"... ale pozbycie się go i jego potencjalnych pomagierów blisko niego, nie powinno być zbyt dużym obciążeniem dla Brieri, prawda? Potrzebowałabyś broni czy same ręce wystarczą?
Ostatnie pytanie, oczywiście, skierowane było do nowego pionka. Niestety, wszyscy teraz nimi byli w umyśle Shielda. Tylko na ten moment jednak. Potem będą mogli wrócić do bycia dysfunkcyjną rodziną.
- Wyrwiesz się z mojego chwytu, załatwisz go, reszta kobiet też się wyrwie. Ruszymy za wami, "chcąc was ponownie schwytać". Wtedy mniejsza szansa że ktoś z pomocą przybiegnie, a jeśli, to my w przebraniach weźmiemy ich z zaskoczenia... Co sądzicie? - nie mógł ponownie nie zapytać. Myślał, że przy aktualnych okolicznościach było to bardziej do zrobienia i wystarczająco "bezpieczne", aby spróbować. Zresztą, musieli czekać i tak na Fix'a, licząc że wróci on z ubraniami.
- A właśnie. Przebrania. Nawet jak Fix z nimi wróci, to będzie ich zbyt mało. Potrzebujemy jednego dodatkowego... i są dwie opcje. Numer 1, któraś z dziewczyn musiałaby sprowokować jednego aby tutaj przybiegł. Załatwilibyśmy go, możliwie jak najmniej krwawo. Zdobyli 3 przebrania. Opcja numer 2?... Zaciągnięcie jakiegoś trupa do nas. Mniej podejrzane, niż gdybyśmy zaczęli rozbierać go na miejscu. Niestety, jest też większa szansa że ktoś by nas zauważył i uznał to za podejrzane, co w późniejszym planie mogłoby się na nas odbić. Na szczęście, szansa na to jest stosunkowo niewielka więc ta opcja dalej powinna być wystarczająca. Dalsza od perfekcji, ale wystarczająca. - dorzucił, detal o którym to trochę zapomniał przy całym napływie planowania. Czy o czymś jeszcze zapomniał? Nie był pewien. Możliwe. Miał jednak nadzieję, że wtedy ktoś mu to wytknie. A nowy plan, ponownie by musiał zapisać w swoim notatniczku i pokazać Neito. Miał tylko nadzieję, że nie będzie kolejnej dużej zmiany. Szkoda kartek.
Powrót do góry Go down
Gwendolyn


Gwendolyn


Liczba postów : 123
Join date : 13/04/2018

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyNie Lut 14, 2021 5:07 am

To ten... niby wiele się działo, ale w momencie gdy nic się nie słyszało to no - troszku dupa. Małolata coś się dziwnie zachowywała, ale chyba Shield miał wszystko pod kontrolą, no nie? Tak mu się spodobała rola starszego braciszka, heh było to całkiem zabawne. No ale mniejsza o pierdółkach, co robiła przez ten cały czas pokojóweczka? Nieświadoma tego, iż MJ właśnie uchroniła ją od okrutnego losu jakim było by przebranie się w jakiś obrzydliwy czarny strój. Gdyby Gwen wiedziała na pewno by opinię MJ pochwaliła - przebieranki były tylko dobre jeśli chodziło o ładne stroje godne pokojówki, nie jakieś badziewia. Jako, że nikt póki co od niej nic nie chciał to Neito skupiła się na obserwacji terenu co by nikt ich nie podszedł i zaatakował - mówiąc prosto pełniła se rolę czujki.
Powrót do góry Go down
Rumi


Rumi


Liczba postów : 121
Join date : 30/05/2013

Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  EmptyNie Lut 14, 2021 12:40 pm

Mogła z całą pewnością stwierdzić jedną rzecz - Tai był nieco bardziej czepialski, niż jest to koniecznie. Podobnie jak Curt z Mary Jane. Ale to Rumi i Rumi przejrzała ich na wylot już na samym starcie: dobrze wiedzą, że Pirocconello i jej plan jest dobry, jednak na siłę próbują pokazać się z lepszej strony i podbić sobie ego. No jakie głupiutkie te owce. Nic tylko westchnąć pozostało biednej dziewczynie, która to musiała zajmować się tak niecodziennym stadem.
- Ale to wszystko zwykłe drobiazgi. - mruknęła niezadowolona, absolutnie nie widząc problemu. Bo gdzie tu problem widzieć? Jeżeli był tu ktoś z magicznymi zdolnościami, wcale nie musiał się z nimi w tym momencie wychylać. Gips można by Neito zdjąć, no bo czemu nie? Po za tym zdjęcie przebrania pod koniec NA PEWNO uchroniłoby ich przed walką z drugą frakcją. Tak by było, kompletnie. Mieli jednak zdecydowanie przewagę liczebną, a że jednak pokładała wiarę w swoją owcę-tarczę, to nie zostało nic innego jak zakończyć temat w tym momencie i właśnie z takim, a nie innym komentarzem.

Pojawił się pewien problem i tym problemem było coś, co wpadło Breri do oka. Jak nic jakiś robal, bo jej oko na czerwono zaczęło świecić i po twarzy Rumi łatwo można było stwierdzić, żwye przejęła się stanem dziewczyny nie na żarty. Obserwowała ją uważnie zastanawiając się, co zrobić z całym tym fantem i niespodziewanym encounterem pod postacią rozchorowanej Breri, która na dodatek zaczęła bredzić od rzeczy, a Tai... Tai też. Cholera jasna, niedobrze.
- Ale to TY jesteś Breri. - stwierdziła wskazując palcem dziewczynę, jakby właśnie tłumaczyła jej coś bardzo elementarnego powoli i spokojnie, a następnie zerknęła z wyrzutem na Shielda. - Nie ładnie tak się nabijać z chorych. Przecież widać, że coś z nią nie tak. - pokręciła głową po czym splotła przed sobą ręce zupełnie zawiedziona. Nie ładnie, nie ładnie... Nazywała siebie inaczej niż Breri, mówiła inaczej niż Breri... I chciała mordować, chociaż nie za bardzo, bo nie spodobałoby się to Breri - czyli jej samej! Chora, jak nic chora. Patrzyła na nią uważnie, zwłaszcza przekazując Shieldowi jakieś TAJNE INFORMACJE, po których koniec końców ten wyszedł z kolejnym pomysłem: i zawierał w sobie sugestię Pirocconello, co jedynie świadczyło o tym, że jej plan BYŁ dobry. Tai to dostrzegł, postanowił go zaadaptować, tylko w zmienionej formie co by Rumi nie domyśliła się, co właśnie próbuje zrobić. Tak sobie przypisać zasługi... No co za owca. Ostatecznie jednak ciężko było się połapać do końca w pomyśle Shielda. No bo... Napaleni? W sensie, że na walkę, tak? Ale po co w takim razie mieliby je zabierać jako zdobycze? Czy Tai zakładał, że "czarni" mają w swojej bazie jakiś ring, a one wyglądają na wystarczająco silne, by brać udział w walkach gladiatorów? Brzmiało to jak najlepsze wytłumaczenie, jakie była w stanie wymyśleć bez zadawania zbędnych pytań. A skoro pytań nie zamierzała zadawać z góry zakładając, że plan jest "dobry" - bo w końcu oparty na jej pomyśle - to zaczęła się rozglądać za jakimiś zwłokami najbliżej ich pozycji ubranych na czarno. Póki co jednak nie wychylając się nadto, co by niepotrzebnie nie przyciągać uwagi.
Powrót do góry Go down
http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 https://kotterrorysta.forumpolish.com
Sponsored content





Arc II - 294th Hunter Exam  Empty
PisanieTemat: Re: Arc II - 294th Hunter Exam    Arc II - 294th Hunter Exam  Empty

Powrót do góry Go down
 
Arc II - 294th Hunter Exam
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 7Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
 Similar topics
-
» Arc 1A - Hunter: Call of the wild
» Stellaron Hunter Hideout

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: HUNTER X HUNTER-