Share
 

 Stellaron Hunter Hideout

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Jelonek


Jelonek


Liczba postów : 48
Join date : 19/03/2021

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPon Kwi 22, 2024 1:24 am

Początkujący łowcy nie wiedzieli zbyt wiele o swojej robocie. Właściwie, to nawet siebie nie mieli zbytnio okazji poznać. Jedyne co wiedzieli o samych łowcach do jakich to postanowili dołączyć, to informacje ogólnodostępne całemu światu. Przestępcy z grupą kasą wystawioną za ich głowy. Kafka, chyba najbardziej znana z całej grupy i często widziana przez publikę jako liderka odpowiedzialna za akcje w terenie. Przebiegła, manipulacyjna, zimna kobieta jaka to została już wiele razy złapana przez siły sprawiedliwości, ale zawsze w jakiś sposób im się wymykała. Nagroda za pojmanie jej oferowana przez IPC (*) wynosiła wartość prawie 11 miliardów. Kolejny w kwestii bycia znanym był SAM - genetycznie zmodyfikowany wojownik w zbroi jaki pozostawił liczne światy spopielone, ale o którym nie było dużo więcej wiadomo. Po nim Blade, znacznie mniej znany od pozostałej dwójki, nieśmiertelny kryminalista z Xianzhou (*) jaki pozostawił za sobą setki ofiar. I na samym końcu, stosunkowo świeża członkini Silver Wolf, wybitna hakerka jaka wedle plotek była w stanie włamać się wszędzie kompletnie niezauważona i przebić się przez największy cybernetyczne zabezpieczenia. Całej drużynie przewodził za to Elio - postać o jakiej było bardzo mało wiadomo, nawet jego wygląd nie był czymś znanym przez świat. Jeżeli ponownie plotki jakie mogli wyczytać w gazetach czy usłyszeć w radiu nie kłamały - to widział on perfekcyjnie przyszłość. Tyle rzecz jasna wiedzieli z innych źródeł, z całą pewnością zakolorowanych przez osoby nienawidzące tej grupy. Czy były takie jakie ją uwielbiały? No... jak istniały, to definitywnie nie dawały tego po sobie znać. Resztę jaką mogli wiedzieć o tej grupie to zaledwie szczątki informacji jakie otrzymali podczas rozmowy na temat dołączenia. I tak jak nie było pewne kiedy w końcu zostaną wezwani, tak każdy - dość niespodziewanie zresztą - został natychmiast wezwany przy pomocy listu jakiego dotknięcie właśnie w tym momencie ich przeniosło.

Pojawili się w bardzo, ale to bardzo ubogim pomieszczeniu. Przynajmniej w kwestii dekoracji, bo jeżeli coś można było mu przyznać - to że to było ewidentnie dobrze zabezpieczone. Nawet laik zerkając na ściany mógł bez najmniejszego problemu domyśleć się jaka to była ich grubość. Jedynym kawałkiem mebla w całym pomieszczeniu było stalowe krzesełko na jakim to siedziała Kafka podrzucając sobie w dłoni srebrną monetę. Każdy z nich pojawił się 2 metry od osoby obok i wszyscy tak stali w grupce z jakieś 5 metrów przed kobietą jaka to wpatrywała się w nich tajemniczym wzrokiem. Tuż za nią? Oparta plecami o stalowe krzesło na jakim siedziała "liderka" hakerka - Silver Wolf - jaka nawet nie patrzyła w ich stronę, grała na konsoli oraz bawiła się w ustach gumą balonową.
- Młode ptaszki zjawiły się... i to co do sekundy. Nikt nie popsuł skryptu Elio, hmm? Chociaż... chyba kogoś brakuje. - przyznała przekręcając opierając się łokciem o swoje kolano i kładąc głowę na dłoni. Wzrokiem przeskoczyła po każdym z nich, aż jej wzrok wylądował na pustym miejscu akurat obok Amalii.
- Wygląda jakby nie było Cerbi. Nic o tym nie było wspominane. - stwierdziła SW zerkając przez ramię na grupę, nim wróciła do swojej gierki z lekkim zirytowaniem. Ewidentnie na grę, nie na nich.
- Hmmm. Bez znaczenia. Młode pisklęta, nadszedł czas na wasze pierwsze zadanie i inicjację do naszego grona. Teraz jesteście jeszcze tylko chętnymi przygód łowcami, jakim ufamy jedynie z racji na słowa Elio. Nie, abym myślała by ten się mylił ale... lepiej spać spokojnie i zobaczyć was w akcji. - z tymi słowami wstała z krzesełka, automatycznie sprawiając że średnio nimi zainteresowana Silver Wolf siadła na nim okrakiem intensywnie skupiając się na grze na konsoli i klikając guziki tak szybko, że ledwo mogli dojrzeć jej palce. Sama Kafka za to podeszła bliżej, po czym zaczęła wokół nich bez słowa powolnie krążyć. Obserwując każdego, od stóp do głów. Na ciut dłużej jej wzrok zatrzymał się na Xuanyi, Uriel oraz Amalii - co tamte mogły łatwo wyczuć - nim to ostatecznie wróciła do stania przed grupą.
- Tak się składa jednak, że nie jesteście jedyną grupą świeżynek jaka do nas dołącza, a zadania jakie mamy wymagają większej ilości osób... lada moment powinni się zjawić. Dokładnie za... 2 minuty i 15 sekund. - przyznała zerkając na zegarek i tak jak mogli teraz rzecz jasna się odezwać, tak Kafka sama z siebie nic nie mówiła.

Po upłynięciu wspomnianego czasu, boczne drzwi się otworzyły i wyszła z nich... bardzo duża grupa osób. Właściwie to prawie drugie tyle co tutaj mieli do tej pory. Na ich czele? SAM w pełnej zbroi, a także Blade. Co było nietypowe to... że oboje nieśli takie duże kanapy na barkach. Takie no, 6 osobowe każda, jakie to rozstawili tak 3 metry od siebie aby ludzie mogli gadać nawet z tymi co będą siedzieć naprzeciwko. Tuż za nimi, dość urocza dziewczynka jaka to akurat ziewnęła wchodząc do pomieszczenia i im pomachała lekko zaspana. Obok niej, wysoki facet z twardą twarzą oraz budową jaka sugerowała, że z mięśni to on był stworzony. Dalej ognista dziewczyna z dość neutralną twarzą ich obserwująca, a obok niej uśmiechnięty jegomość z rękoma w kieszeniach. Cały pochód zamykała kolejna piękna pani z bardzo pięknym uśmiechem na ustach i... Cheng mogła poczuć na sobie jej spojrzenie, oraz dojrzeć puszczone oczko. To też... teraz były dwie ogromne grupy w sali. Nim ktokolwiek się odezwał, Kafka klasnęła dłońmi.
- No! To czas na lekkie zapoznanie się! A raczej... macie na to nawet 20 minut, nim zjawi się sam Elio z Ponchi zapoznać was lepiej z zadaniem. Jak preferujecie sobie stać w ciszy to... no, możecie, ale trochę szkoda czasu, hmm? Nas też śmiało pytajcie o rzeczy lub podchodźcie jeżeli chcecie~ - stwierdziła ostatecznie Kafka, jaka to cofnęła się i chwyciła za krzesełko na jakim siedziała Silver Wolf. Mocnym szarpnięciem wyciągnęła je spod jej tyłka, cofając się tak aby postawić je lekko między kanapami na samym ich krańcu, a następnie zasiadła zarzucając nogę na nogę i podrzucając z powrotem srebrną monetę. Sama SW? Po prostu upadła na podłogę i leżąc na pleckach dalej grała w grę. SAM stał z rękoma założonymi na siebie, ewidentnie nie planując się z nimi zbytnio spoufalać, a Blade przycupnął sobie na kanapie z niechęcią się im przyglądając. Poza tym... no, reszta miała inicjatywę w robieniu rzeczy!

Lekki opis jak wygląda waszego rozstawienie po patologia opisywać: Wyobraźcie sobie okrąg. Wy? Grupką jesteście bliżej jego dolnej krawędzi. NPC wam nieznane, czyt. inny początkujący łowcy? Przy prawej krawędzi, bo tam były drzwi przez jakie właśnie weszli. Przy górnej krawędzi siedzi za to sobie Kafka na krzesełku, po czym lekko przed nią są dwie ustawione do siebie kanapy, gdzie na jednej z nich siedzi sobie Blade, a ciut przed kanapami leży Silver Wolf. SAM sobie gdzieś stoi pod ścianą.

NPC:
Powrót do góry Go down
Amalia


Amalia


Liczba postów : 4
Join date : 08/01/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPon Kwi 22, 2024 10:39 am

Od momentu jej tajemniczej pobudki i jeszcze bardziej zagadkowego dołączenia do Łowców zdążyło minąć już kilka tygodni, ale wcale nie oznaczało to, że przesadnie spieszyła się ze wskoczeniem w ten nieznany świat bez przygotowania. Ledwo zdążyła nadrobić historię Jarilo-IV i poznać kilka imion z szeregów Łowców, nim list sprowadził ją do tego białego bunkru. Nerwowo spojrzała w dół i na jej twarzy wymalowała się dość wyraźna ulga. W końcu dość głupio byłoby znaleźć się tutaj w piżamie, a przecież przeglądając stare dokumenty raczej nie zwykła dbać o to, by czynić to w pełnym wyjściowym rynsztunku.
Następnie rozejrzała się wokół, choć akurat po swojej lewej stronie nie mogła dostrzec nic interesującego - była ostatnią, tudzież pierwszą osobą w tworzonym przez 'pisklaki' szeregu. W centrum wołającego o umeblowanie pomieszczenia znajdowały się królowe balu - przemawiająca do nich Kafka i, sądząc po mimice, dość wyraźnie przejawiająca growe skill issue Silver Wolf. Nie mogąc pozbyć się uczucia łaskotania z prawego ramienia, sięgnęła drugim z nich, by się podrapać, przez co nieumyślnie trafiła na białe pióra należące do stojącej obok winowajczyni jej chwilowego dyskomfortu. Natychmiast cofnęła dłoń, zrobiła krok do tyłu i omiotła drobną osóbkę wzrokiem od stóp do głów. Well isn't she cute.
Dostrzegając zza skrzydeł jeszcze dwie lisie kity powoli zaczęła sobie snuć teorię, że odzwierzęce metafory Kafki w ich stronę nie były tak do końca przypadkowe. Gdyby była o stulecie młodsza, pewnie nie miałaby pojęcia o istnieniu innych światów, czy w ogóle innych miejsc zajmowanych przez żywe istoty poza Belobogiem. Ale za jej czasów na Jarilo-VI docierały jeszcze wieści z innych planet, dostarczane głównie za sprawą załogi Expressu.
- Trudno odmówić Elio daru przekonywania. - zagaiła do skrzydlatej dziewczyny, nie próbując domyślać się powodów, dla których każda z nowych osób znalazła się w tym gronie - będącym przecież gronem wcale elitarnym, choć, zgodnie z powszechną wiedzą, o raczej mało praworządnych działaniach. Kiedy jednak mierzyła ją wzrokiem po raz wtóry, nie potrafiła odgonić od siebie myśli, wedle której nie miała większych wątpliwości, że w przyszłości listy gończe anielicy zawisną nad łóżkami każdego nastoletniego chłopca w galaktyce.
Czując na sobie wzrok spacerującej wokół nich Kafki uśmiechnęła się, acz dość nerwowo. Reputacja tej kobiety wydawała się wyprzedzać jej działania. Kim była jednak przy bliższym poznaniu?
- Oh. To by było na tyle z elitarnego grona. - rzuciła z lekkim rozbawieniem ujrzawszy wchodzące do pomieszczenia nowe osoby. Brzmiała jednak bardziej na zaskoczoną, niż jakkolwiek lekceważącą. Skąd mała grupka... 'kosmicznych bandytów' miała aż takie zdolności rekrutacyjne? I czy w takim razie ktokolwiek z nich był brany na poważnie, jako ważna część tego oddziału w przyszłości? Jej zmartwiony tok myślenia dość szybko rozwiał się na godny jakiejś parodii widok facetów wnoszących na barkach wielkie kanapy. Nie wiedząc, co powinna ze sobą zrobić i unikając pełnego niechęci spojrzenia Blade'a udała się do pustej póki co kanapy, a przed zajęciem miejsca zdjęła z niej jedną z poduszek i uśmiechając się z niedowierzaniem podsunęła ją pod głowę zajmującej miejsce na podłodze Wolf.
Następnie usiadła wygodnie w rogu upatrzonej kanapy, nim ktokolwiek ją podsiadł. I przez chwilę obserwowała.
Powrót do góry Go down
Xihayan


Xihayan


Liczba postów : 4
Join date : 15/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPon Kwi 22, 2024 10:43 am

Puff.
I znalazła się w siedzibie Łowców Stellaronów. Gdzie to było? Diabli wiedzą. Czy było to jakkolwiek istotne? No tak właściwie to nie. Trzeba było jednak przyznać że podróż za pomocą listów teleportacyjnych był zdecydowanie bardziej przyjemny niż podróż za pomocą statku kosmicznego. Dlaczego wszyscy nie używali listów teleportacyjnych? Dlaczego nie była to ogólnodostępna technologia? Chociaż takie pytania przebiegały Xihayan przez głowę, to nie poświęcała im zbyt wiele uwagi, zbyt zaabsorbowana wpatrywaniu się w tyłek Uriel. Gdyby miała oceniać? To był bardzo dobry tyłek. Z rozmyślania wyrwał ją jednak głos Kafki i słysząc jej słowa zaczęła się bacznie oglądać. Chyba czegoś nie łapało, albo robili ją w jajo postanowiła więc zaczepić Uriel, skoro już obok niej stała i złapała ją za skraj ubrania ciągnąc delikatnie w swoją stronę a następnie wyszeptała jej do ucha.-Nie widzę tych ptaków, gdzie one są?-Bo to mogło być ważne, a właśnie jej umykało, więc wolała do pytać. Części ze skryptem w ogóle nie pojmowała, ale że nic oprócz statku kosmicznego ostatnio nie popsuła, to czuła się conajmniej niewinna w tej materii. Oh,kolejne słowa Kafki jednak rozwiały wszelkie wątpliwości Xihayan - to oni byli pisklaczkami. To była ta, przenośnia. O kurczaczki.-To był taki, żarcik kosmonaucik-Wyszeptała z poważną miną (Bo innych nie znała) do Uriel, co by jej za głupią nie wzięła. Chociaż pewnie wzięła. Nie miało to znaczenia, póki jednocześnie brała ją za seksowną. Ale czy mogła być seksowna przy Kafce? Te uda... Ah tak, zobaczyć w akcji. Wyjęła z torby dwa pistolety maszynowe, gotowa do akcji.-To kogo trzeba zabić?-Zapytała Kafke, gdy ta w okół nich krążyła. No chyba nie Kafke? Koleżanki obok? Lubiła już koleżanki obok, chyba nie chciała do nich strzelać. Szybko jednak, ponownie, dalsze słowa Kafki wyjaśniły, że zadanie musiało jeszcze poczekać a testowanie w akcji to nie tak teraz, już. Schowała więc pistolety.-Cóż za suspens-Stwierdziła cicho, dochodząc do wniosku że Kafka chyba lubiła wpierw rzucać słowami które wprawiały Xihayan w konfuzję a następnie po chwili przerwy wszystko wyjaśniać. Postanowione więc - nie ufać temu co Kafka powie od razu, poczekać na dopowiedzenie potem. Da się zrobić.

W kolejnym etapie przybyło więcej osób. Już ich było dużo wcześniej, ale teraz to już ich było BARDZO dużo. Oczywiście część osób była całkowicie do pominięcia, ale części nie szło nie zauważyć. W tak dużej grupie, może nikt nie zauważy że brakowało jej kilku klepek? Z drugiej strony, chciała zrobić jak najlepsze wrażenie na przyszłych... współpracownikach. A już zdążyła się dwa razy pomylić, raz przy Kafce a raz przy Uriel, co powodowało że teraz musiała baaaardzo uważać co będzie robiła dalej. Ostatecznie, Kafka kazała im się zapoznać. To, brzmiało fajnie. I jak coś co Xihayan robić umiała. Nawet były dwie kanapy. Tylko no, nie wyglądało na to by ktoś sie miał rozbierać, chociaż sama zaczęła już rozpinać guziczki koszuli. Hmm... hmm... oh. Chyba nie tak, mieli się zapoznawać. Rozczarowujące ale zrozumiałe. Dobrze że nie zdążyła zdjąć wszystkiego i dobrać się do Kafki i Uriel. No dobrze, a więc jak mogła inaczej się z nimi zapoznać, jednocześnie zdobywająć punkty więzi u ładnych dziewczynek? Każdy wiedział że jak się wbije więź na 10 lvl to się doblokowywało sceny +18. To był jej cel. O, komplementy. Komplementy były super, ludzie je lubili. Więc jak im powie komplementy, to dostanie punkty. Proste? Proste. Tylko teraz zaczepianie każdego po kolei i rozmawianie z każdym po kolei brzmiało jak dużo pracy. Zamiast tego więc wspięła się na kanapę na któej siedział Blade - w razie potrzeby się o niego podpierając.-Dzień dobry wam. Nazywam się Xihayan i wychodzi na to że jestem pisklaczkiem który NIE zepsuł skryptu Elio i statku kosmicznego-Trochę skłamała.-Miło mi was wszystkich poznać-Nie wyglądała na taką, ale nigdy na taką nie wyglądała.-I z wami w przyszłości współpracować.-Podrapała się po głowie.-Ty, masz śliczną aureolkę.-Wskazała na Uriel.-Ty, masz niesamowite ciało-Wskazała na Ye Cheng.-Masz piękne włosy, napewno też cudownie pachną!-Powiedziała do Xuanyi.-Ciebie bym schrupała-Wskazała Amalie.-Ty jesteś super urocza-Pokazała na Seele.-Ty masz niesamowite... niesamowitości-Wskazała na Rite.-A ty wyglądasz faktycznie jak pisklaczek ale i tak cię kocham-Wskazała na Fu Hue.-Ty robisz magię palcami, ale ja też umiem-Powiedziała do Silver Wolf.-A ty jesteś cudowna, usiądź na mnie jeśli chcesz-Poweidziała do Kafki, dalej z całkowicie poważną miną. Potem spojrzała na Blade'a obok siebie i... zawiesiła się na chwilę. Po czym pokazała mu okejkę. Pokazała okejkę też Nanamiemu, Samowi i Cuhulinowi. Doceniała ich. Na pewno. Trochę. A jak skończyła zdobywać punkty więzi z zebranymi ludźmi, podreptała sobie do Silver wolf i położyła się na ziemi obok niej, obserwując jak gra. Bo wdychanie tego samego powietrza co ona jej obecnie wystarczyło. A Silver Wolf mogła być zadowolona że Xihayan była zainteresowana jej grą. Nie była, ale mogła udawać że jest. Może ktoś inny do niej podejdzie i ją zaczepi? Pewnie nie. Ludzie zwykli ją unikać.
Powrót do góry Go down
Uriel


Uriel


Liczba postów : 4
Join date : 16/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPon Kwi 22, 2024 11:37 am

Trzeba przyznać, że dużym szczęściem ze strony Uriel było, że gdy dotknęła ten list, który się pojawił tak nagle, gdy miała na sobie ubranka. To by było zdecydowanie NIEFORTUNNE, gdyby pojawiła się na pierwszym oficjalnym spotkaniu z resztą Łowców będąc zupełnie nagą… tak. Powinni na przyszłość ostrzegać że tak to działa. Całe szczęście anielica była ubrana w dosyć typowy dla siebie sposób – urocza biała sukienka, która odsłaniała zarówno ramiona jak i sporą część biustu. Ta sięgała jej również raptem do połowy uda i była specjalnie… przerobiona, dzięki czemu Uriel mogła przecisnąć przez nie swoje skrzydełka… to było bardzo ważne!  Dla dziewczęcia te były prawdziwą dumą i jednocześnie pokazywało, że była LEPSZA od reszty członków Rodziny i przedstawicieli jej rasy. Kiedyś przyjdzie odpowiednia pora i również dosięgnie ich sprawiedliwość za to, co jej zrobili, zgodnie z wizją przyszłości Elio. Uriel z uroczym uśmiechem na twarzy dopełni tego scenariusza, jak już się pojawi.
Yahoo~! – przywitała się ze wszystkimi, jak tylko się pojawiła w pomieszczeniu, machając przy tym prawą dłonią i uśmiechając się, tak że policzkach Uriel pojawiły się dwa urocze dołeczki.

Posiadanie skrzydełek miało swoje… minusy. Znaczy oczywiście nie dla samej Uriel, ale te czasem mogły zajmować troszkę przestrzeni – mimo że starała się je jak najbardziej złożyć, by nie przeszkadzać aż tak swoim towarzyszom, tak wspaniałomyślna i kochana osóbka z niej była! – jednak czasem dochodziło do takich sytuacji jak w przypadku pewnej rudowłosej, która została lekko połaskotana przez piórka. Uriel kątem oka zauważyła, jak ta się lekko cofa. I nawet do niej zagadała, jak cudownie!
Oj tak, potrafi do siebie przekonać osóbki~ – odparła jednocześnie obejmując swoją buzię drobnymi dłońmi i lekko przymykając przy tym oczka, jakby lekko rozmarzona. Zaraz potem, została przycziągnięta przez kogoś i odezwała się do niej druga płomiennowłosa – zdecydowanie sporo ich mieli w drużynie – i w pierwszej chwili zaczęła się zastanawiać, czy ta nie złapała po prostu metafory Kafki, czy próbuje ją obrazić na tle rasowym, czy o co chodziło. Jak się jednak okazało, to był żarcik. Ah! W takim razie trzeba było zachichotać lekko, przykładając przy tym dłoń do ust. – Kafka to taki ptaszek, myślisz że to była celowa metafora? I że jesteśmy… jej pisklętami? – szepnęła do lisicy.
Czy intrygująca fioletowowłosa w ten sposób chciała im coś przekazać? Uwadze Uriel oczywiście nie umknęło, że ta się przypatrywała jej troszkę dłużej… Nawet postanowiła Kafce posłać uśmiech, gdy jej wzrok spoczął na niej. Nie czuła się w żaden sposób nieswojo. Obcowanie z wieloma ludźmi było coś, co robiła na co dzień, nie miała problemu z zawieraniem nowych znajomości.

Jak się miało okazać, ich grono się jeszcze bardziej rozszerzyło, gdy do środka wszedł SAM z Blade’em. Nie miała zbyt wiele okazji do interakcji z tą dwójką, a zwłaszcza z Blade’em, który był okropnym ponurakiem. Można było dostać depresji tylko stojąc obok niego. Bardziej ciekawe były osóbki, które się pojawiły wraz z nimi. Ileż pięknych ludzi tutaj mieli, trzeba przyznać! Może powinni zmienić nazwę z Stellaron Hunters na Gorgeous Stellaron Hunters, bo od każdego biło tu swoistym pięknem (nawet z ponuraka Blade’a, choć byłby znacznie bardziej sexy, jakby się uśmiechnął). Uriel przyjrzała się każdemu z osobna, nieco dłużej skupiając wzrok na blond mężczyźnie.
Ojej, tyle nowych twarzyczek! – odparła z ekscytacją w głosie. Choć fakt, że niedługo miał się pojawić Elio, był równie poruszający dla dziewczęcia. Trzeba było się też zapoznać… I Xihyan była do tego pierwsza. I nawet ją pochwaliła! – Dziękuję bardzo! Ty za to masz wspaniały ogonek~ – odpowiedziała, bo przecież to by było bardzo niemiłe, gdyby nie odpowiedziała komplementem na komplement, prawda? Gdy też lisica skończyła, Uriel postanowiła się przedstawić. Odchrząknęła lekko, przykładając piąstkę do ust i uśmiechnęła się do wszystkich. – Dzień dobry, kochani! Nazywam się Uriel. Możecie na mnie mówić też Uri… albo Aniołku, jak wam wygodniej, tehe~ – Puściła im oczko. – Miło mi was poznać i nie mogę się doczekać dalszej współpracy! – dodała zaraz potem, lekko się kłaniając z raczkami złączonymi na kolankach. Osoby, które stały za Uriel, mogły przez to pewnie mieć LEKKI pogląd na bieliznę Uri. Taką uroczą. Pudrowo-różową. W koronkę.
Powrót do góry Go down
Xuanyi


Xuanyi


Liczba postów : 5
Join date : 14/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPon Kwi 22, 2024 6:11 pm

Czy dołączenie do Stellaron Hunters miało sens? Na pewno większy niż bezcelowe tułanie się po świecie, z statku na statek, z planety na planetę. Tak to miała - być może całkowicie złudne - nadzieje, że jej umiejętności jeszcze do czegoś mogą się przydać. Do potencjalnie większego dobra, ratowania świata... albo nawet jeśli nie: jeśli wizje Elio i jego opowieści były jednym wielkim oszustwem, a Xuanyi była zwyczajnie wykorzystywana... dalej nie miała nic przeciwko. Dalej coś robiła i zyskiwała jakiś cel na ostatnie lata swojego życia. Bycie wykorzystanym zdecydowanie było lepsze niż bycie absolutnie niczym.
Ostatnie dni spędziła głównie na czytaniu, badaniach i eksperymentach. Łączenie składników i badanie ich właściwości zdecydowanie było tym, co pomagało kobiecie znosić upływ czasu. Zajęty umysł się nie nudził i zachowywał swą ostrość. Gdy nie miała co robić - automatycznie przechodziła do kombinowania nad nowymi recepturami lub ulepszaniem obecnych. Proces był żmudny i pełen ślepych uliczek, ale nie przeszkadzało to kobiecie. Przynajmniej miała czym się zająć. I również właśnie tym zajmowała się, kiedy otrzymała list z wezwaniem. List, który teleportował od razu po tym, jak się go dotknęło.

Doprawdy, że też wielki wróżbita nie przewidział, że do listu należałoby załączyć instrukcję albo ostrzeżenie.

"W końcu dość głupio byłoby znaleźć się tutaj w piżamie"
"To by było zdecydowanie NIEFORTUNNE, gdyby pojawiła się na pierwszym oficjalnym spotkaniu z resztą Łowców będąc zupełnie nagą… tak. Powinni na przyszłość ostrzegać że tak to działa."


Xuanyi westchnęła z irytacją przykładając na chwilę dłoń do czoła, jakby rozbolała ją głowa. Nie tak robiło się dobre pierwsze wrażenie... ale skoro tak się stało: to musiała to zaakceptować. Objęła się więc rękoma, stojąc jak gdyby nigdy nic w samym, bardzo cienkim jedwabnym szlafroku. Był to zdecydowanie najwygodniejszy strój w którym przebywała zazwyczaj większość dnia... jeśli była sama. Nie gdy miała się komuś pokazać jak normalny, pełnosprawny umysłowo człowiek. Ale skoro już to się stało - poza pierwszym westchnięciem irytacji - zaczęła zachowywać się jak gdyby nigdy nic. Stanie w samym szlafroku? Całkowicie normalne. Jeśli ona będzie traktować to normalnie, to inni też zaczną. Nawet jeśli było jej przeraźliwie chłodno i cienki materiał absolutnie nie zakrywał... reakcji jej ciała na zimno. Jeśli skrypt Elio zakładał, że miała się tu zjawić prawie naga - niech tak będzie.
Kafka rozpoczęła swój monolog. Sprawdzenie ich w akcji nie było niczym zaskakującym. Ba, wręcz tylko lunatyk by uwierzył komuś na słowo lub zaufał przy pierwszym spotkaniu. To było rozsądne - wręcz groteskowo rozsądne patrząc na zgraję tych ludzi i ich enigmatyczny cel. Ubrana zaś w fiolet kobieta miała ogromną ilość charyzmy i swój własny, niepodrabialny urok. Gdy rozpoczęła obchód i jej wzrok spoczął na Xuanyi - ta wytrzymała jej spojrzenie, samemu z zainteresowaniem przyglądając się Kafce, przekręcając głowę delikatnie w bok.
W tym czasie jedno z lisich stworzeń zaczęło wprowadzać harmider. To było... ojeju. Xuanyi ściągnęła brwi razem, po to aby następnie wyciągnąć dłoń (albo podejść i wyciągnąć dłoń), aby położyć ją na dłoni Xihayan i delikatnie lecz pewnie opuścić jej rękę z bronią w dół. Przy czym pokręciła jej przecząco głową. Jakim cudem wpadła na pomysł na to, że TUTAJ miała kogoś zabić? Xuanyi miała cichą nadzieję, że zrozumie aluzję i również przestanie drugim pistoletem celować w sufit, innych i... najlepiej, że w ogóle schowa te śmiercionośne maszyny. Zanim komuś niepotrzebnie stanie się krzywda. Czy lisica zdawała sobie sprawę jak ciężko jest opatrzeć ranę postrzałową? Nikt nie lubił wygrzebywać pocisków z ran. Mimo jednak myśli czarnowłosej, Xihayan nie spotkała się z jakąś nieprzychylną czy karcącą miną z jej strony. Wręcz przeciwnie: Xuanyi posłała jej delikatny, ciepły uśmiech. Oczywiście pod warunkiem, że ta faktycznie przestała być potencjalnym zagrożeniem życia wszystkich wokół.

I potem zrobiło się ich tylko więcej. Widok jednak osób niosących kanapy na barkach był tak komiczny, że kobieta musiała powstrzymać parsknięcie śmiechem. Teraz jednak mogła ze spokojem przyjrzeć się wszystkim zebranym. Przy czym zdecydowanie unikała kontaktu wzrokowego i prawie wręcz ignorowała jednostki, które wyglądały na pochodzące z Xianzhou. Co prawda, zapewne nie wiedzieli o niej nic, ale już teraz nie chciała prowokować niepotrzebnych konfliktów. No, chyba, że ktoś bezpośrednio zwrócił jej uwagę - jak np. narwana (or more like: napalona) lisica, która teraz zaczęła prawić wszystkim komplementy. Uśmiechnęła się do niej wyrażając w ten sposób podziękowania za komplement. Włosy Xuanyi? Tak, zdecydowanie pachniały pięknie. Jednak fakt, że to stworzenie postanowiło obsypać komplementami wszystkie kobiety, a mężczyznom pokazała suchą okejkę... tym razem już nie mogła się powstrzymać i zaśmiała się krótko pod nosem. Xihayan kompletnie nie kryła się z tym, co chciała. Rozbrajające.

- Xuanyi. - Odparła krótko, delikatnie skłaniając się grupie. Nie uważała aby wspominanie jej nazwiska miało jakiekolwiek znaczenie, albo aby samo jej nazwisko cokolwiek znaczyło. - Jestem... medykiem. - To było w bardzo wielkim skrócie. Skrócie, który nie wdawał się w mniej zachęcające szczegóły. Chciała jednak rzucić tą informacją z jednego, bardzo prostego powodu: medycy byli cenni na polu walki i zazwyczaj dbano o to, aby nie zginęli. A Xuanyi zdecydowanie na rękę było to, aby inni dbali o jej tyłek. Wtedy ona będzie mogła dbać o ich. Symbioza. - W razie potrzeby - gdyby przykładowo to lisie dziecko kogoś przypadkowo postrzeliło - spokojnie was pozszywam. - Mówiąc to zerknęła na Xihayan, jednak w jej tonie nie było uszczypliwości. Następnie usiadła sobie na kanapie. Gdziekolwiek. Założyłaby nogę na nogę, gdyby nie fakt, że tak byłoby jej jeszcze zimniej. W gruncie rzeczy mogłaby zapytać o to, czy mogą podkręcić trochę ogrzewanie... ale nie chciała po sobie dawać znać, że czuje się jakkolwiek niekomfortowo. Pierwsze spotkanie i już miała być panienką narzekającą na to, że jej za zimno? Nie w jej stylu. To jednak nie zmieniało faktu, że było jej niekomfortowo zimno i czuła jak ma wręcz lodowaty czubek nosa i opuszki palców. Chuchnęła parę razy z cichym "ha" w dłonie podczas, gdy przedstawiała się jakaś inna osoba - niezbyt pomocne. Tak też zmieniła taktykę i ponownie objęła się rękoma, chowając dłonie pod pachami, aby ogrzać je między piersiami a ramionami. I sobie obserwowała i spokojnie słuchała innych. Miała szczerą nadzieję, że będzie mogła się przebrać, zanim rzucą ich w misję. A jak nie? To trudno. Ważne, że szlafrok był w miarę wygodny.
Powrót do góry Go down
Ye Cheng


Ye Cheng


Liczba postów : 4
Join date : 14/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPon Kwi 22, 2024 6:15 pm

Gdyby miała ocenić, jak niefortunna była sytuacja, w jakiej znalazł ją magiczny list, musiała dać mu jakieś 7/10. To nie tak, że była w piżamie. To nawet nie tak, że odebrała go całkowicie naga. Otworzyła drzwi w pełnym rynsztunku śpiesząc się do doków. Ot, krótka wycieczka krajoznawcza z kilkoma znajomymi z czasów, gdy jeszcze była pilotem. Trochę obcowania z dziczą co jakiś czas na pewno wyjdzie jej jedynie na zdrowie, podobnie jak drobny stres związany z tym, że była lekko w plecy. Nic poważnego, doprawdy. W najgorszym razie poczekają, ale ileż emocji potrafiło zapewnić podjęcie się zdążenia na TEN konkretny prom. Otworzyła drzwi zamykając je tuż za sobą na klucz, po czym jeszcze chwyciła wystającą ze skrzynki kopertę wychodząc z założenia, że pewnie przeczyta go w trasie. Rachunki zapewne, może jakieś broszury. Raczej nic poważniejszego po miesiącu trochę zapominając o tym, jakie ładne CV zostawiła w jednej z alejek, jakby rzucając wyzwanie pewnej międzygalaktycznej legendzie.
- Huh? - wyrzuciła z siebie dość nagle, kiedy to biały dym spowił postać lisicy. Jedno musiała przyznać: bardzo ciężko ścigało się z promem w momencie, kiedy nie do końca było wiadomo, w którą stronę do doku. Białe ściany, jakaś kobieta przypominająca TĄ Kafkę, przy której znowu wzrokiem znalazła dziewczynę złudnie przywodzącą na myśl TĄ Silver Wolf. Hmm. Huh. - Istnieje szansa, że jednak nie będzie wycieczki. Nie w pierwotnie planowane miejsce, jak tak patrzę...
No tak tak, mieli czekać na polecenia od Elio. No było coś takiego. Ale to co, nie mogła sobie zrobić wypadku na miasto, kiedy przez tyle czasu nie było żadnego odzewu? Nie była jednak tym wszystkim szczególnie przejęta. Trochę szkoda znajomych, jakim chyba wypadałoby wysłać SMS'a, żeby na nią nie czekali. Tak. To brzmiało jak pomysł. No shit happens, co więcej mogła powiedzieć? Rozejrzała się nieco bardziej po bunkrze, dostrzegając też inne osoby. Prawdopodobnie równie nowe, co ona, biorąc pod uwagę przywitanie... OH, NO TAK. Bo to BYŁA Kafka i Silver Wolf. Dopiero po chwili to wszystko do niej dotarło, w pełni skupiając się nie tylko na tym, co kobieta o bordowych włosach miała im do przekazania, ale też na samym fakcie, że w końcu jest... no, gdzieś. I ma styczność ze sławami, jakich siła była całkiem znana w galaktyce. A i żeby to jednej! Bardzo dobrze. Tak, jak miało być. Wszystko zgodnie z planem - bez znaczenia, czy mowa o planie Elio czy Ye. Praktycznie to samo, jeśli wierzyć "reklamom".

Działo się całkiem sporo. Na tyle "sporo", że Cheng nieco bardziej skupiona była na tym, kto wchodzi i wychodzi, sama wiele nie mówiąc. Nie z początku, co prawdopodobnie wiązało się z tym, że żuła marchewkę. Skąd ją wyciągnęła? To już tylko rączki Cheng wiedziały, ale wnosząc po plecaku narzuconym na plecy, ten zdawał się najpewniejszym tropem. Odsunęła się nieco bardziej w bok widząc, jak jedna z tutejszych wyciąga broń, mimowolnie dłoń kładąc na rękojeści jednego z mieczy. Szczęśliwie nie było potrzeby go wyciągać, to też mogła spokojnie wrócić do egzystowania póki co niczym background character. Nie szło też ponownie nie spojrzeć zaskoczona, kiedy to bocznym wejściem wkroczyły nie tylko świeżynki czy "sławy", a również dwie kanapy. Może nie weszły samoistnie, a pozostały wniesione, jednak meblowanie pomieszczenia o białych ścianach nie było czymś, czego się spodziewała.

Chrup.

Rzuciła też wzrokiem na pozostałych "nowych". Hm... Ciekawe, ile osób z obecnej grupki zostanie dłużej? Ile osób "nie podoła"? Kto wie, może jedną z tych osób będzie nawet Cheng, jednak wolała optymistycznie założyć, że nie ma co się przejmować takimi rzeczami i zwyczajnie dać z siebie wszystko. Jak zawsze. Jeśli umrze, to najwidoczniej była za słaba i tyle w temacie. Nie, żeby planowała oczywiście. Nieco na dłużej wzrok zawiesiła na kobiecie, jaka weszła do pomieszczenia ostatnia. Czy ona... puściła jej oczko? Znały się? Huh. HUH. No nic. Nie było sensu się nad tym głowić zwłaszcza, że prędzej pewnie styki by się dziewczynie przegrzały. Nawet nie dlatego, że miałoby jej do tego braknąć IQ, ale definitywnie nie miała po czym podejrzewać, co kobieta z jaką znała się z widzenia przez jakieś kilka sekund mogła mieć na myśli.

Chrup.

Duża grupa, to i ruch spory. Ludzie zaczęli zajmować miejsca na kanapach jak i przy nich, na co Cheng jedynie podeszła bliżej. Każdy się przedstawiał, ktoś coś mówił i nim znalazła moment dla siebie, by się przedstawić, jakaś rudowłosa lisica zaczęła... prawić komplementy? Wszystkim?
- Czy to liczy się jako napastowanie seksualne...?
Zapytała żywo zaintrygowana, słuchając o "siadaniu" na Kafce czy robieniu "magii palcami", słowa te rzucając tak naprawdę do najbliższej sobie osoby niż kogoś konkretnego. Zabawna dziewczyna, nie ma co. Na tyle, że ta jedynie przekrzywiła głowę z drobnym uśmiechem. Będzie żywo. I ciekawie, to już widziała. Poczekała grzecznie, aż Uriel oraz Xuanyi skończą przedstawiać się wszystkim, po czym Ye chrząknęła głośniej, chcąc zwrócić na siebie uwagę innych. No, przynajmniej zainteresowanych.
- Ye Cheng. Były pilot starskiffa. Znam się w na nawigowaniu i mechanice, więc w najgorszym razie mogę poskładać jakiś statek kosmiczny na taśmę i gumkę recepturkę. - rzuciła pół żartem, pół serio, zerkając na Xihayan, jaka to dzielnie utrzymywała, że żadnego NIE uszkodziła. - Trochę lepiej idzie mi gotowanie. - na przykład skrzydełek z kurczaka. Tak. To nie tak, że to właśnie przez to zerknęła na cukierkową anielicę. Wcale. Nieee, gdzie tam. -W każdym razie, miło mi poznać w końcu współłowców.
Dokończyła i chociaż również skłoniła się, zrobiła tu dużo bardziej teatralnie, nadgryzioną marchewkę używając niczym mikrofonu. Nie ma co, pełna czillera. W końcu z niczym nie bili się jeszcze na śmierć i życie, co by tak siedzieć jak na pogrzebie.
Powrót do góry Go down
Jelonek


Jelonek


Liczba postów : 48
Join date : 19/03/2021

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPią Kwi 26, 2024 5:59 pm

Teleportacja, dla znacznej większości, była zaskakując. Nic zresztą. Świat niespecjalnie znał taką technologie jak teleportujące Ciebie listy, a przynajmniej - nie było to nic popularnego w galaktyce. Tym samym, jedni byli bardziej fortunni w momencie pojawienia się, inni mniej. Xuanyi przykładowo była dość nieszczęśliwa biorąc pod uwagę, jak to pojawiła się w samym szlafroku. Taki plus, że właściwie póki co nikt tego nie komentował jakoś bardziej. Cheng za to? No, właśnie została oderwana od spotkania ze swoimi przyjaciółmi to też tak trochę 5/7. Taki plus, że chociaż Amalie, Uriel i Xihayan lepiej sobie w tej kwestii poradziły, będąc ubrane. Tak normalnie, jak to przeważnie były. Same rozmowy między grupką z początku były jednak bardzo niewielkie. Tutaj trochę o darze przekonywania Elio, tutaj trochę o ptakach i komentarz jak to Kafka może właśnie takowym była - czego ona sama nie słyszała więc miały szczęście - oraz po prostu wpatrywanie się w tyłek Uriel. To akurat była tylko Xihayan, ta najbardziej napalona z całego grona. A, no i Cheng rzecz jasna wcinała sobie marchewkę.

Był też rzecz jasna moment kiedy to jednak Kafka podeszła do nich trochę bliżej. Z osób jakim to się przyglądała tylko Xuanyi jakoś bardzo zareagowała, a nawet to bardziej było po prostu przekręceniem głowy oraz przyglądaniem się jej wzajemnie. Xihayan też zdążyła wyciągnąć pistolety maszynowe pytając się pięknej kobiety kogo trzeba zabić. Tak jak sama Xuanyi trochę lekko chciała zasugerować schowanie broni, tak sama Kafka? Słysząc to uśmiechnęła się trochę bardziej. Ba! Nawet przerwała swoje krążenie aby zrobić krok bliżej nim ta jeszcze schowała bronie. Powolnie złapała jedną, lekko ją odchylając co by to się bardziej przyjrzeć. Chyba... oceniała jej broń? Tak się zdawało. Ostatecznie, puściła swoimi delikatnymi lecz pewnymi w działaniach palcami broń Xihayan.
- Dobry model, piskLaczku. Nie martw się, niedługo. - stwierdziła z ciut tajemniczym uśmiechem lekko pstrykając ją w nos, nim cofnęła się na tyle szybkim krokiem by ta nie mogła jej tak prosto złapać. Chyba, że no chciałby się przed szereg wyrwać czy coś. Potem jednak, kontynuowała tak czy siak przekazywanie im informacje w ten sam sposób co miała.

Zjawienie się jeszcze większej grupy rekrutów ewidentnie uświadamiało ich o jednej rzeczy. Był ich od cholerny. Elitarna głupa łowców nagle zrobiła się trzy razy większa niż oryginalnie? Tak naprawdę jakieś dziwne zdawało się to typowo tylko Amalii, jednak jej komentarz być może nie był na tyle głośny, aby Kafka go zarejestrowała. A może nie chciała odpowiadać? Ciężko stwierdzić. Obie opcje były możliwe. Teraz jednak, mieli się zapoznawać. Taka Xihayan była ewidentnie podekscytowana, już nawet biorąc się lekko za rozpinanie guzików jakie to ostatecznie zostało przerwane kiedy sobie uświadomiła... że no, to nie o to chodzi. Ostatnia z osób co wchodziły do pomieszczenia zdawała się to jednak dojrzeć i lekko bardziej się uśmiechnęła, uciekając wzrokiem od Cheng w jaką się wpatrywała do tej pory. Nie jakoś super bardzo wpatrywała, ale jednak ewidentnie to robiła. Uriel? Ta była raczej zadowolona nowymi towarzyszami przelatując ich grzecznie wzrokiem. Xuanyi lekko parsknęła na widok kanap - jaki był zresztą komiczny dla wielu z nich - a sama Cheng... no nic właściwie takiego specjalnego nie zrobiła.

Wyruszyli jednak na łowy. Znaczy, na poznawanie się w końcu opuszczając swoje startowe pozycje. Amalie? Przysiadła sobie na wolnej kanapie przekazując poduszkę jaka tam była Silver Wolf, jaka to zerknęła na nią oraz pokazała jej okejkę nim wróciła z krzywą miną do grania. Obok niej zasiadła też ta bardziej śpiąca nieznajoma, podciągając nóżki i opierając o nie główkę. Nic nie mówiła jednak, nawet nie zerkając na Amalie. Na ich nieszczęście Xihayan pojawiła się zakłócić spokój. Co prawda, na sąsiedniej kanapie stając na niej po prostu i wykorzystując Blade'a jako podpórkę. Ten natychmiast strzepnął jednak jej dłoń swoją, przez co trochę zachwiała się na kanapie i prawie z niej spadła. Posłał jej tylko zmrużone, ostrzegawcze spojrzenie bez żadnych słów. A potem? Fala komplementów dla każdej dziewczyny i okejek dla facetów. Super urocza osóbka? Nie zareagowała na komplement bardziej. Niesamowicie niesamowita?
-Zapraszam do późniejszego poznania, płomyczku. - stwierdziła z lekkim rozbawieniem w głosie ale i... jakimś takim błyskiem? Czegoś. Xihayan nie była pewna czego. Ognista pani za to nie była pewna jak zareagować, tylko unosząc brew jak nazwano ją pisklem.
- Obawiam się, że jestem zbyt stara aby nazwać pisklem, ale dziękuję za komplement. - odparła ostatecznie dość dyplomatycznie. Silver Wolf? Nie zareagowała, zaabsorbowana swoją grą, a Kafka zaśmiała się zakrywając usta dłonią i kręcąc przy okazji głową.
- Jesteś bardzo bezpośrednia. I tak, można by uznać to za napastowanie, jeżeli osoba byłaby niezadowolona z komplementem. Bądź prośbą. - przyznała, przy okazji samej nie wyrażając jakiegoś większego niezadowolenia. Czy to oznacza, że Xihayan mogła na coś liczyć? To już ta musiała sama sobie powiedzieć. Dwójka osób była też na tyle rozbawiona tym przedstawieniem, że się zaśmiała. Jedną była Xuanyi, a drugą niebieskowłosy facet bardziej skłonny do uśmiechów od reszty w pokoju. Po tym jednak iskierka opuściła kanapę udając się do SW, obok jakiej to się położyła i zaczęła wpatrywać w to jak ta grała. I szło jej... no słabo. Niby klikała rzeczy, ale w kompletnie złym momencie przez co wpadał w ataki dużego mecha z jakim walczyła, sama grając jakąś niską króliczą dziewczynką z kapturem i strzelającą pistoletami.
- Te poziomy są cholernie trudne. Tsk. - skomentowała tylko na moment zerkając okiem na dziewczynę obok niej, nim wróciła do gry. Tym samym też zakończyło się to bardziej energiczne przedstawienie i reszta mogła przejąć pałeczkę. Chociażby energiczna Uriel jaka przy okazji pozwoliła ludziom podejrzeć swoją bieliznę przez ukłonienie się. Xihayan jaka była na podłodze definitywnie z tego skorzystała bardziej od potencjalnej reszty. Nikt nie miał większego komentarza co do przedstawienia, to też Kafka będąc tą miła, zaoferowała jej lekkie brawa na te przedstawienie. Podobnie dość prosto przedstawiły się Xuanyi i Cheng, jakie to również otrzymały takie same traktowanie, w postaci tych lekkich braw. Z tym, że no w przeciwieństwie do pozostałej dwójki Xuanyi chociaż zajęła sobie miejsce na kanapie na jakiej to już Amalie i jedna nieznajoma siedziały.
- Mmm, czuje się wręcz jak za pierwszym razem w kółko anonimowych alkoholików, takie te przedstawienia. Preferuję poznawanie się w inne sposoby~ - skomentowała w końcu pani co to wcześniej się wpatrywała w Cheng, nim to zajęła miejsce na kanapie co Blade, zarzucając nogę na nogę i przeplatując paluszki swoich dłoni. Wręcz patrząc na nich jak jakaś szefowa. Dość podobna aura do Kafki, ale jednak inna. - Mówcie mi Rita. Jestem dobra w byciu utrapieniem kiedy mamy być utrapieniem i potrzebuję codziennej pomocy z pewnymi... potrzebami. Ktoś chętny?
No, proste pytanie. Cokolwiek miała na myśli przez te bardzo niejednoznaczne słowa. Słysząc te słowa, "ognista babcia" pokręciła głową jakby ze zrezygnowaniem z charakteru poprzedniczki. Oparła się też o tył kanapy tak, że stała za Xuanyi, przez co ta od razu poczuła jak chłód jest zastępowany przez przyjemniejsze ciepełko.
- Jestem Hua. Jestem dobra w walce i bardziej... mistycznych rzeczach. Jestem też starsza od wasz wszystkich razem wziętych to prosiłabym o nie bycie nazywaną pisklem. Jest to... dziwne. - stwierdziła prosto nim wzrokiem przeszła bezpośrednio na Xuanyi jaka to siedziała pod nią. W pewnym sensie pod nią. - Lepiej?
Zapytała jej już trochę ciszej, co by to reszta potencjalnie się nie wtrącała oraz posłała delikatny uśmiech. Nie był pełen emocji, ale definitywnie był jakoś delikatny. Obok niej za to zasiadł niebieskowłosy z radosnym uśmiechem.
- Arto-de-too do usług! Mówcie mi Arto, jestem całkiem dobry w nawigowaniu statków i czytaniu ludzi. Też powalczyć umiem, ale to chyba każdy z nas potrafi. Nie każdy za to potrafi tak leczyć, hm? - wspomniał puszczając pod koniec oczko do Xuanyi jaka teraz była trochę lekko osaczona z dwóch stron. Tak jakby. Wysoki i muskularny blondyn za to nie siadał, a zatrzymał się z pół metra za Uriel.
- Momo Romo. Kalkulacje, planowanie i zarządzanie pieniędzmi to moje dobre strony. - odpowiedział niesamowicie umięśniony facet, nim to lekko się schylił i szepnął na uszko Uriel coś. - Panienka może pomyśleć nad trochę dłuższą sukienką jaka nie będzie tak odsłaniała rzeczy przy poruszaniu się.
Prosta sugestia. No, przynajmniej wiedziała że komuś pokazała swoją koronkę! A tak to by nigdy nie wiedziała, prawda? Została też tym samym tylko jedna osoba jaka się nie przedstawiła i była to przysypiająca urocza dziewczynka. Cisza chyba o dziwą ją rozbudziła bardzo delikatnie.
-Eli lubi spać. - powiedziała prosto, nim wróciła sobie do... drzemania? Tak to się zdawało. No, i nie minęło też ani trochę wystarczająco czasu do pojawienia się Elio.
- Takie przedstawienia lekko nudnawe, to co powiecie na to aby każdy z nas powiedział lekko... hmm... ciekawszy fakt o sobie. Czy nawet opowiedział o najśmieszniejszym, najszczęśliwszym czy najprzyjemniejszym momencie w swoim życiu do tej pory? - zasugerowała z lekkim, dalej tajemniczym uśmiechem Kafka. Jakby wiedziała doskonale co robiła i już widziała całą zabawę, ale nie chciała się podzielić z klasą dlaczego idea rozmowy na ten temat była taka dobra.


Lekki opis jak wygląda waszego rozstawienie po patologia opisywać: Tym razem wyobraźcie sobie kwadrat. Taki mniejszy, gdzie jego ściankami są kanapy. Na jego dole? SW leży sobie i obok leży Xihayan. Obok nich, tak z metr czy dwa w bok, stoją sobie Momo, Cheng i Uriel. Potem jest kanapa, gdzie jest blade i na niej na drugim jej końcu siedzi sobie po prostu Rita. Przeciwna kanapa bardziej zasiedlona. Bliżej dolnej krawędzi siedzi Amalie i obok niej Eli. Bliżej górnej za to jest Xuanyi, jaka ma za plecami Hue i obok niej siedzi Arto. Sam dalej gdzieś tam pod ścianą z dala od waszego kwadratu, Kafka siedzi jako górna krawędź kwadraciku.

NPC:
Powrót do góry Go down
Cerbi


Cerbi


Liczba postów : 3
Join date : 20/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPią Kwi 26, 2024 7:16 pm

Trzeba przyznać, że Cerbi nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Co prawda została uratowana i mogła być za to dozgonnie - heh - wdzięczna. Jednak czy jej sytuacja się poprawiła? Otóż, niekoniecznie. Wcześniej musiała walczyć w przegranej wojnie, gdzie jedynie mogła czekać na strasznie ociągający się koniec. Później wszystko się 'resetowało', wracała do punktu wyjścia. No prawie. W większości przypadków jej sytuacja była znacznie gorsza niż wcześniej, ale cykl zaczynał się od początku. Teraz? Kiedy pojawił się jej 'rycerz na białym koniu', sytuacja wyglądała trochę inaczej... Niegdyś wielce zalesiona planeta stała się dosłownym piekłem. Trzeba przyznać, że znacznie łatwiej uciekało się i walczyło z robactwem, niż uciekało przed rozszalałym żywiołem. A jako, że opady deszczu nie radziły sobie z ową akcją strażcką, pozostało jej zmieniać co jakiś czas lokalizację wierząc, że uda jej się złapać kilka godzin snu i nie spłonąć przy okazji, dodatkowo czekając na obiecane wyrwanie się z tego miejsca... Z każdym dniem jednak traciła nadzieje, że to się wydarzy. Tak też nie spodziewała się momentu, w którym tajemniczy list pojawił się poza jej zasięgiem, zajmując się płomieniem. Nie widząc lepszej alternatywy wskoczyła po niego i...

- Choleraaaa.. - Wyrwało jej się z ust kiedy to pojawiła się w zupełnie obcym miejscu, nie mając kompletnie gruntu pod nogami. Kiedy tylko grawitacja przypomniała sobie o jej obecności, brutalnie ściągnęła ją w dół, zmuszając ją do panicznego machnięcia rękoma i wypuszczeniu własnego oręża z dłoni, w panicznej próbie złapania się czegoś co uchroniłoby ją przed upadkiem. Miecz uderzył z brzdękiem o podłogę, a Cerbi poczuła pod sobą znacznie miększe podłoże, spadając na jedną z kanap. Uczepiając się niczym kot wokółszyi Blade'a.
- Yo. - Rzuciła po chwili, pozwalając sobie na kilka mrugnięć, czyżby gdzieś go już widziała? Możlwie, chociaż ostatnie dni czy miesiące były dla niej dość szalone.
Inni mogli narzekać czy też być zadowoleni ze swojego ubioru w chwili teleportacji. W przypadku Cerbi, wyglądała jakby ktoś ją przeżuł i wypluł. Ostatnie dni ciągłej walki czy ucieczki, sprawiły że jej ubrania były w opłakanym stanie, rozerwane czy też przypalone. Zasłaniając jej ciało... częściowo, a nawet półślepy obserwator wyłapałby, że jeden z rękawów wciąż hobbystycznie się tlił.
Rozejrzała się jeszcze na szybko. Możne nie spojrzała na wszystkich, bo wtedy zapewne jej głowa musiałaby obracać się jak u sowy. To byłoby dość niekomfortowe dla jej kręgów. Zatrzymała jednak wzrok na Kafce, tą to na pewno kojarzyła.
- Co tu się dzieje? - Rzuciła w eter, ktoś pewno jej odpowie prawda? Nie zamierzała się też za bardzo ruszać ze swojej obecnej pozycji. Jakby miała okazję to dopiero zaczęłaby patrzeć po okolicznych ludkach szukająć podpowiedzi w tym gdzie dokładnie się znalazła.
Powrót do góry Go down
Xihayan


Xihayan


Liczba postów : 4
Join date : 15/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPią Kwi 26, 2024 8:09 pm

Czy Xihayan narzekała by, gdyby pojawiła się tutaj BEZ ubranek? Nie. Nie wstydziła się swojego ciała, a nawet je lubiła. Dlaczego miała odbierać innym możliwość popatrzenia(I nie tylko)? Co prawda, mogła zwyczajnie wyskoczyć ze swoich ubranek tu i teraz i powiedzieć wszystkim by ją brali, ale to nie do końca tak działało. Bo na wszystko była pora i miejsce i ewidentnie to nie była pora i miejsce, jak by była, to by ją Elio inaczej teleportował. Ostatecznie Uriel postanowiła mimo wszystko odpowiedzieć na jej "Dowcip". I sprawiło to że teoria Xihayan o metaforze upadła. Kafka... taki ptaszek... coooooo-Ale nie ma... dzioba-Stwierdziła skonfundowana. Oni w sumie też nie mieli. Czy Uriel się z niej nabijała? Spojrzała by na nią z niechęcią gdyby nie była tak gorąca. Miała szczęście!

Kobieta o ładnych włosach, pouczyła ją by opuściła broń, co też zrobiła. Była słaba jeśli chodziło o ładne kobiety. Czy to nie był fatalny i śmiercionośny problem? Hmm... opuściła jednak swoje bronie, ale Kafka i tak zdążyła to wyłapać i pochwyciła jej bronie. Co na moment zresetowało umysł Xihayan. KAFKA była tak blisko. I dotykała jej... zabawki. Aha. Fajnie. Kiedy sobie poszła, spojrzała na Xuanyi.-Mogę być jej piskLaczkiem.-I pokazała jej okejkę. Czy ona również doceniała wdzięki Kafki? Czy była tu w tym samym celu co ona? Pewne reakcje jej ciała wskazywały na to, że albo tak - albo jej zimno. Szczerze wątpiła w to drugie, jej było wszak całkiem ciepło.

A potem nadszedł ten długo wyczekiwany moment przedstawiania się. Kiedy prawie przez Blade spadła, wcale nie przestraszyła się jego "Macho" zachowania, i pokazała mu język. Uśmiechnęła się za to do Uriel, która pochwaliła jej ogonek. To zdecydowanie było cudowne. Podrywała ją. Natomiast chrupdziewczynka oskarżyła ją o molestowanie seksualne na które Xihayan chciała żywo zaprzeczyć, jednak po chwili zastanowienia doszła do wniosku że to właściwie to co robi, więc skłoniła się przepraszająco.-Wybacz, następnym razem zaproszę cię wpierw na randkę-Obiecała całkiem serio. Zapomniała że niektórzy nie lubią być komplementowani lub dotykani bez chodzenia. Ale spoko, spoko, to się wszystko jeszcze wyklepie. Dobrze że z tego wszystkiego chociaż Kafka nie wyglądała na niezadowoloną a to oznaczało...? Oznaczało prawda? Pani z dużymi atutami zapraszała ją do poznania, więc ochoczo pokiwała głową. Będą się bardzo dobrze poznawać. Pani pisklak chyba nie była pisklakiem, ale Kafka też nazywała ich pisklakami... dziwne i skomplikowane relacje międzyludzkie przyprawiały ją o ból głowy.-A więc Kurczaczek?-Zapytała niemal od razu, nim Hua faktycznie się przedstawiła. Niestety urocza dziewczynka ją zignorowała. Aż chciała nią potrząsnąć ale... już dostatecznie wyszła na "Napastowniczkę" w tym gronie. Zamiast tego skończyła na podłodze obok SW.

-Dobrze ci idzie. Więc w tej grze chodzi o to żeby feedować te roboty tak?-Zapytała, nie znając się na grach, ale słyszała kiedyś pojęcie feedowanie i podobno niektórzy gracze to w grach robili. Widząc zaś majtki Uriel, pokiwała z wolna głową, doceniając je. Oj tak, doceniając.-Hej, Uriel-Zagadała ją i gdy zwróciła na siebie jej uwagę, jedną dłonią pokazała jej okejkę, a drugą podwinęła nieco spódniczkę co by pokazać własną - czerwoną, koronkową bieliznę. Jak już tak sobie pokazują to co, ona się będzie wstydzić? Otóż nie. Kręciło to Ją. Xuanyi okazała się z kolei medykiem. I Xihayan nie wiedziała co o tym myśleć. Była nazywana dzieckiem, oskarżana o nieumyślne postrzelenia... a to wszystko przez ładną i ewidentnie napaloną kobietę. Co robić? Jak żyć? Posłała więc jedynie pozbawione krzty inteligencji spojrzenie, żeby zaraz przerzucić je na Ye Cheng. Okazało się że ta umiała składać statki powietrzne. Super. To się dobrze składało. Ale Xihayan żadnego nie zepsuła. Następna była Rita i gdy zadała swoje pytanie - Xihayan mechanicznie podniosła rękę.-Jeśli myśli o tym samym to Ja. Wybierz mnie. Wybierz dwójkę pani-Bo myślały o tym samym prawda? Jeśli Rita jednak potrzebowała żeby jej ktoś frytki zrobił to niby też mogła. Niby też chętnie. Hua okazała się starsza niż reszta. To znaczyło że była bardzo stara, ale nie wyglądała. Cudowna technika.-Nadal jesteś piękna. Ku- Hua?-Powiedziała do babci Huy. Czy może jednak mogła mówić kurczaczku? Kurczaczek brzmiał lepiej. I prościej do zapamiętania. R2 i Momo Romo jej w ogóle nie interesowali, ale wysłuchała ich żeby im było miło. Momo Romo do tego napastował Uriel, więc spojrzała na niego i pokazała mu język. Kiedy Eli powiedziała zaś że lubi spać... 1 dodać 1 dodać 1... to jest trzy.-Zaprośmy ją też-Powiedziała do Rity, wskazując palcem na Eli. Wychodziło na to że jednak Kafka chciała usłyszeć od nich nieco więcej. No to usiadła sobie, spoglądając na Kafkę i... wtedy wpadła ona. Niebieskowłosa. Spojrzała na nią. Wyglądała... no kurwa ładnie. Harem jej się tu budował.-Cześć Niebieskowłosa piękności. Ja się nazywam Xihayan a ty masz nieziemskie nogi-I to powiedziawszy, zwróciła swoją uwagę Kafce, przekrzywiając głowę i zastanawiając się nad tym co powiedzieć.-Eto... fakt o mnie jest taki, że jestem strasznie okropna w emocje. Przez co czasami powiem, albo zrobię coś co nie do końca jest "Na miejscu" lub nawet nie do końca tym co chciałam zrobić. Chociaż czuje Smutek i radość, to jednak są te emocje bardzo stłumione i nie wiem też za bardzo co się robi, kiedy się pojawiają.-Podrapała się po poliku. Zwykle o tym nie mówiła, ale było ich dużo i mieli chyba spędzić ze sobą dużo czasu. Może dobrze by o tym wiedzieli? Że nie zawsze to co robiła, było tym co zrobić chciała? Może dostanie, taryfe ulgową? Nie żeby jej zależało.-Najśmieszniejszy moment w moim życiu był wtedy, kiedy niechcący wysadziłam tort urodzinowy jednego z dzieciaków na osiedlu. Ten wybuchł i ochlapał wszystkich bitą śmietaną a dzieciak płakał przez resztę dnia. To było miłe. Zrobiłam "Heh".-Stwierdziła, wyliczając na palcach historie.-Najszczęśliwszy moment był wtedy kiedy kupiłam mojego kochanego M134 Minigun i rozkręciłam go po całości w niesforne Helioby.-Pokiwała głową.-Natomiast najprzyjemniejszy... ojej... były takie dwie Foxianki... i one XXXX a potem ja im XXXX i one mi XXXX.-Wymieniła z najdrobniejszymi pikantnymi szczegółami rzeczy, od których małym dzieciom zwiędły by uszy. Co mniej otwartym na kinki dorosłym również.-Ah... miała być jedna historia?-Zapytała, nagle to sobie uświadamiając i przekrzywiając niepewnie głowę.
Powrót do góry Go down
Amalia


Amalia


Liczba postów : 4
Join date : 08/01/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPią Kwi 26, 2024 8:46 pm

Próbowała się przesadnie nie rozglądać po reakcjach ani nie wybałuszać oczu na zwracającą się kolejno do wszystkich zebranych w trybie przyspieszonym nimfomanki. Jedynie przymknęła cierpliwie oczy, próbując nie wsłuchiwać się w każdy wypowiadany przez Xihayan szczegół. Na chrupiącą wzmiankę na własny temat przechyliła nieco głowę - ni to skinięcie w podzięce za komplement, ni znak, że od teraz foxianka miała na sobie uwagę Amalii. Obie ze skrzydlatą wydawały się całkiem nieźle czuć w rosnącym liczebność towarzystwie. Poniekąd w przeciwieństwie do belobożanki, która najpierw odsunęła się w kąt kanapy, by chwilę później wyraźnie nerwowo zacząć się rozglądać za ucieczką z centrum wydarzeń.
Skoro jednak okazało się już wcześniej, że testowanie ich nie będzie przebiegało w formie wzajemnego wyniszczenia wewnątrz pancernego bunkra, a prędzej czy później przynajmniej na części z zebranych osób pisane jej było z wzajemnością polegać, nie miała zamiaru zgrywać wyobcowanej i oschłej. Od tego mieli już pana na drugiej z kanap. Choć nie miała w planach znalezienia się również po drugiej stronie spektrum wraz z Xihayan i Ritą, które najwyraźniej miały już plany na wieczór. I na siebie nawzajem. Nie potrafiła im jednak odmówić zdolności do przełamywania lodów.
Po wstępnych przedstawieniach i podsumowaniu Kafki zerknęła na znajdującą się obok, zaspaną Eli i zebraną wokół medyczki Xuanyi grupkę, by powoli podnieść się z miękkiego mebla i przystanąć obok odzianej w płaszcz prowadzącej całe to ich radosne spotkanie.
- Nazywam się Amalia. Umiem chronić. A przynajmniej powinnam umieć. - ostatnie zdanie rzuciła nieco ciszej i po kilku sekundach namysłu, po czym uśmiechnęła się krzepiąco - nie wiadomo, czy próbowała dodać tym otuchy im, czy sobie. - Mam też wykształcenie w inżynierii maszyn - projekcie, konstrukcji, kalibracji, konserwacji i całej reszcie trudnych słów. Buduję, steruję, naprawiam. Lub psuję. - o ile wcześniej można było mieć wątpliwości, co do przypadkowości znalezienia się w tej nieutraszonej grupie wycofanej wobec reszty Garnet, tak po swoich słowach liczyła, że ktokolwiek gótów będzie uznać jej talenty za jakkolwiek przydatne. Jeżeli nie, zawsze gdzieś w tle był Elio, który najwyraźniej widział dla niej miejsce w swoich zawiłych scenariuszach.
Spóźniona, jakkolwiek jej było, wylądowała w najmniej odpowiednim miejscu, na jakie mogła kiedykolwiek trafić. Co z tego, jeżeli oczekiwał tego scenariusz? Nie czując się w zasięgu możności oferowania pomocy, póki co tylko uśmiechnęła się na komizm całej sceny i żarzących się jeszcze ciuchów.
Xihayan, ah, urocza Xihayan. Jak na pierwsze spotkania i opowieści snute na trzeźwo to rzeczywiście uszy mogły więdnąć w najlepsze. Czy jednak Garnet dobrze trafiła z własną krótką odpowiedzią, usiłując nakierować dalszą dyskusję na nieco bardziej rzeczowe tony?
- Kiedyś się przekonałam, że niekiedy nawet maszyny potrafią czuć emocje. - odezwała się w ramach wspominki o jednym ze szczęśliwych wspomnień i wydarzeń. Tamten dzień ogólnie pełen był emocji i wzruszeń. Ale nie miała zamiaru szczególnie się nad tym rozmarzać. Wolała być tu i teraz, obserwować, działać, reagować, zwyczajnie bazując na swoich dotychczasowych doświadczeniach i noszonych przekonaniach. I na ten przykład Wolf sprawiała absolutnie nieznośne cierpienie swojej konsolce, czy cokolwiek to był za handheld w jej dłoniach. Wystarczająco naoglądała się w życiu cyfrowych rozrywek, by nie dostrzegać jej problemów z radzeniem sobie ze sterowaniem. Czy tak właśnie miał na co dzień funkcjonować jeden z najbardziej rozpoznawalnych i posiadających przerażającą renomę hakerów w szeroko pojętej galaktyce? Bez żartów.
Po wykonaniu zadania Kafki odeszła na kilka kroków od głównej 'sceny' zbliżając się do mechanicznego tworu w rogu. Być może zainspirowana własnymi słowami o zdolności technologii do żywienia uczuć, w tych oto serdecznych słowach zwróciła się do SAMa:
- Hej. - pauza, może zaszczyci ją spojrzeniem. -  Niszczycielu światów. Obsrałeś kiedyś zbroję? - w jej oczach było to wcale niewinne pytanie, niekoniecznie o zdolności do produkowania ekskrementów, czy uczucia strachu, a bardziej pewnie o procesy odbierania bodźców. Zakładała, że zamiast skrywanej zapewne prawdziwej odpowiedzi łatwo byłoby zbić jej niemądre pytanie jakimś obojętnym, czy pogardliwym spławieniem. Albo kąśliwą uwagą, że skoro tak się znała na serwisie maszyn to może ciągnąć druta. Choć znając plotki na temat tej maszyny do zabijania najłatwiejszą decyzją byłoby jednak wspomniane zbicie - Amalii na śmierć.
Powrót do góry Go down
Xuanyi


Xuanyi


Liczba postów : 5
Join date : 14/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyPią Kwi 26, 2024 11:53 pm

"Mogę być jej piskLaczkiem.". Tak. Xihayan. Wiemy. Wszyscy już wiemy, że lecisz na Kafkę. Xuanyi niezbyt wiedziała, co może jej na to odpowiedzieć - więc jedynie uśmiechnęła się w odpowiedzi, zostawiając już liska w spokoju. Narwane stworzenie zostało spacyfikowane (otóż: nie) i jej "misja" była tutaj skończona.
Działo się bardzo dużo - bo było ich bardzo dużo. Z delikatnym, uprzejmym uśmiechem słuchała przedstawienia każdej osoby po kolei. Kolejne lisie stworzenie znało się na mechanice i starskiffach. Czy to nie było... hm... aż zbyt stereotypowe jeśli chodzi o Foxian? Ale umiała gotować - na tyle dobrze (zapewne), aby pochwalić się tym przed wszystkimi. A to był plus. Bo kto nie lubił dobrego jedzenia? Była to jedna z większych przyjemności życia. A jeśli chodziło o te inne przyjemności - do nich definitywnie nawiązywała Rita. Jeszcze wczoraj Xuanyi uważała siebie za bardzo wyzwoloną i śmiałą kobietę - jednak przy bezpośredniości Rity czy Xihayan wychodziła wręcz na bardzo zdystansowaną jednostkę. Spojrzała z wyraźnym zainteresowaniem na blondynkę, gdy ta zaczęła mówić o... potrzebach. Chociaż nie z takim (no, nie całkowicie takim) zainteresowaniem jak Xihayan.
- Z pewnością będę mogła coś poradzić na... objawy. Albo i nawet samą przyczynę. - Odparła z delikatnym uśmiechem, po tym jak uniosła nieznacznie jedną dłoń. Tonem jakby odpowiadała komuś skarżącego się na ból pleców. Czy proponowała kobiecie to samo co Foxianka? Też. Ale też Xuanyi szczerze zainteresowała natura problemów Rity. Czy miała uszkodzone libido? Niepoprawnie wydzielały się jej hormony? A może z jakiegoś innego powodu kobieta nie mogła zaspokoić swoich potrzeb? Psychoterapia z łatwością mogłaby to załatwić i przyblokować. Chociaż: Rita nie wyglądała na taką, której jej "dolegliwość" jakkolwiek przeszkadzała. Z myślenia wyrwała ją nagła fala przyjemnego ciepełka. Odwróciła głowę, obserwując Huę podczas jej wypowiedzi. Z czystej grzeczności. Podobnie do niej, Xuanyi czuła się dość dziwnie będąc nazywana "piskLaczkiem" czy "młodym ptaszkiem". Ciałem może dalej była młoda, ale duszą? No nie czuła się młodzinką. W przeciwieństwie jednak do Huy nie czuła potrzeby tego sprostować. Ani dzielić się faktem, że jest... długowiecznym gatunkiem. Co prawda, jeśli "płomienna" kobieta faktycznie żyła dłużej niż każdy inny razem wzięty, to musiała jej szczerze pogratulować odporności na marę. Albo innego sposobu na długowieczność, który sama Xuanyi by chętnie poznała. Bardziej jednak prawdopodobne było jednak, że Hua założyła, że nikt poza nią nie ma tu powyżej wieku na karku. Chociaż to dalej dawało sporo... Zaraz. To zapewne była hiperbola. Xuanyi, to była zwykła hiperbola, nie musisz tego analizować.
- Dziękuję. - Odparła cicho, posyłając jej ciepły i wdzięczny uśmiech. Stojąc nad nią, Hua pewnie miała widok VIP na dekolt Xuanyi. Szczególnie, że ta rozluźniła ręce, kładąc je na udzie - również uwolnionym spod jedwabiu, gdy w końcu mogła wygodnie założyć nogę na nogę. Niech żyje ciepełko. Wolność i swoboda. Poczuła się zdecydowanie lepiej.
Niebieskowłosy miał zdecydowanie... kreatywne imię. Grunt, że można było mówić do niego Arto. To dało się zapamiętać. Wysłuchała go tak samo jak każdego - z uprzejmą ciekawością, zawieszając na nim zainteresowany wzrok. Z tą różnicą, że on był dosłownie obok i mogła przyglądać mu się z bliska. Czy ją to peszyło? Ani trochę. Nie spodziewała się jednak, że część wypowiedzi R2D2 będzie wprost skierowana do niej. I że dostanie oczko. A może to ją peszyło? Nie, jej uśmiech poszerzył się w odpowiedzi.
- Na pewno nie każdy potrafi tak leczyć. - Powtórzyła prawie pod nosem tak, aby tylko osoby najbliżej niej miały prawo to usłyszeć. Z tą różnicą, że zaakcentowała najistotniejsze słowo, z łatwo wyczuwalną dumą, pewnością siebie i wręcz figlarnością w głosie. Oparła się również bardziej o kanapę, bardziej relaksując się w jej miękkim oparciu. Tyle na razie było z sprzedawania sekretów, bo przedstawiła się kolejna osoba i tym razem w jego stronę Xuanyi przekierowała głowę z zainteresowaniem, słuchając. Jego przedstawienie było dość rzeczowe i krótkie, a potem zajął się Aniołkiem - to też nie wpatrywała się więcej aby im... nie przeszkadzać?

Swoją drogą.

Momo Romo.
Miecz.
R2D2.
S.A.M.

Albo ich matki nie kochały, albo Aha musiał się wybornie bawić zmieniając ich dane osobowe po ich narodzinach.

- Co masz na myśli poprzez czytanie ludzi? - Zagaiła jednego z pokrzywdzonych przez los mężczyzn, który akurat siedział koło niej. Przedtem nie chciała poruszać tej kwestii, nie przeszkadzając nikomu w przedstawieniu się. Ale ta umiejętność brzmiała na tyle ciekawie, że Xuanyi wlepiła wzrok w Arto, spokojnie wyczekując odpowiedzi może nawet licząc na cichą rozmowę równoległą z kółkiem zapoznawczym.
W międzyczasie Kafka zarządziła... bardzo kłopotliwe zadanie i również płomiennowłosa dziewczyna postanowiła się w końcu przedstawić. Obrońca, któremu było brak śmiałości... to było wręcz poetycko urocze. Była to również kolejna osoba uzdolniona mechanicznie i technologicznie. I trochę kamień z serca. Jeśli chodziło o machinerię, nowinki, programowanie... to Xuanyi była trochę lewa w tym wszystkim. Zawsze zamykała się bardziej w tradycji.

Tradycją jednak na pewno nie było spadanie z sufitu w rozżarzonych wciąż ubraniach. To było tak szokujące, że Xuanyi zamarła na chwilę, z szeroko otwartymi oczyma obserwując tę scenę. Dopiero po chwili zamrugała, przyglądając się to Cerbi to Balde'owi.
- Jesteś cała? Jesteś cały? - Zapytała z troską spadającą gwiazdkę oraz człowieka, który oberwał z nieba Halovianką. W razie potrzeby była gotowa podejść i ich obejrzeć, wsadzić po tabletce na regenkę (chyba gdzieś miała je w kieszeni szlafroka) albo nawet ostatecznie użyć swoich mocy leczniczych. Wyglądali jednak na całych. Póki co. Bo kto wie, może sekundę później Blade zamierzał uciąć głowę Cerbi.

A potem jak gdyby nigdy nic wrócili do opowiadania o sobie. To kółko zapoznawcze było dość przytłaczające. Xuanyi nie była przyczajona do mówienia o sobie i to dosłownie w pierwszych minutach poznania innych. Nie za szybko? Ale krótko żyjące gatunki już miały w zwyczaju żyć jak na złamanie karku. Xihayan właśnie im opowiedziała dosłownie wszystko o sobie, pędząc jak Tomek ciuchcia na adrenalinie. Z widocznym rozbawieniem słuchała jej historii o Foxiankach grających w nagiego, dorosłego twistera. Zerknęła na Arto z uniesioną pytająco brwią. Czy uważał to za tak samo zabawne? A może był tym speszony. Oh. Byleby go tylko nie peszyły takie tematy, to by było smutne.
Maszyny mają emocje. Interesujące. Czy to znaczyło, że żyły? Chyba nie, jeśli nie było w nich witalności. Czy mogła uleczyć maszynę, która miała emocję? Chyba nie. Więc i tak nie żyły. Xuanyi oparła głowę o kanapę, wpatrując się w sufit i pośrednio słuchając historii innych i dumając nad swoją. Co mogła im powiedzieć? Co chciała im powiedzieć? Czy w ogóle musiała to zrobić? Nie lubiła zdradzać zbyt wiele o sobie... jednak nie czuła w porządku, aby jakkolwiek kłamać.
- Kiedyś, kiedy zaczynałam naukę sztuki akupunktury moja ówczesna, bliska przyjaciółka uparła się, aby być jednym z pierwszych moich pacjentów. Niedoświadczona, uszkodziłam jej nerw, powodując zanik czucia w całym jej ciele. Zaczęłam szukać rozwiązania: w neurologii, farmaceutyce... każdej sztuce leczniczej, o której usłyszałam w kosmosie. Rozwiązanie jednak znalazłam dopiero po jej śmierci. - Powiedziała to spokojnie, wręcz sucho, dalej wpatrując się w sufit. - Jest to jedyna rzecz, jakiej żałuję w swym życiu.
No, to se wybrałaś. Jak pod presją otoczenia szybko przejść z "nie chce nic o sobie mówić" do sprzedawania innym swojego jedynego i największego życiowego żalu? Prawdopodobnie zabiła właśnie nastrój. A na pewno swój.
Powrót do góry Go down
Ye Cheng


Ye Cheng


Liczba postów : 4
Join date : 14/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptySob Kwi 27, 2024 11:48 am

...ale komentarz Cheng serio był bardziej żartem! Tak... Naprawdę! Znaczy tak tak, Xihayan chyba ich tu wszystkich molestowała, ale raczej w sposób mało groźny, to też na opinię Kafki w temacie przytaknęła głową z drobnym uśmiechem Kafce, nim jej wzrok wrócił na rudowłosą. I to tą bardziej "towarzyską". Randka...? Whoah whoah. Jak składała podanie o pracę to nie sądziła, że przy okazji składa papiery na dostanie dziewczyny z urzędu. Trochę nawet nie miała serca mówić jej, że chyba nie była tym jakoś bardzo zain... CHOCIAŻ. Czy randka to czasem nie równało się jedzeniu? A jedzenie lubiła. Dużo jedzenia. Z tego wszystkiego rzeczywiście jej nie odpowiedziała, chyba BARDZO poważnie zastanawiając się nad złożoną ofertą. Kurde, dobra była.

Nie ma co, została teleportowana w środek bardzo ciekawego zbiegowiska, jakie mogło być dla niektórych zwyczajnie przytłaczające. Nie, żeby Cheng to bardzo przeszkadzało, jednak jej uwaga krążyła niczym helikopter Apache pomiędzy wszystkimi zebranymi, stojąc i chrupiąc sobie wesoło marchwię. Czy fakt, że była Foxianką umiejącą w starskiffy sprawiał, że czuła się niczym "jedna z wielu"? Otóż... W zasadzie, to nie. Generalnie jej rasa była wyjątkowo przystosowana do pewnych zawodów i stateczkowanie było jednym z nich. W zasadzie, to pomimo tego, że pilotować umiała - bardzo jej ta profesja nie podpadła. Też nie tak, że pilotować nie lubiła! Powód był zgoła inny, wiążąc się z innymi bolączkami, jakie ta przeżywała.

No, ale to nie było pytanie. W zasadzie żadnego pytania nie było, to też naturalnie Cheng skłoniła się dodatkowo Kafce, jaka obdarzyła ją aplauzem. Po tym zaś wróciła do słuchania pozostałych. Takim oto sposobem zwróciła pierw uwagę ku Ricie, jaka to wcześniej puszczała jej oczko. Bycie utrapieniem... Brzmiało ciekawie. Na tyle, że nawet dowiedziałaby się czegoś więcej. Wzrok Foxianki jednak spoczął na niej chwilę dłużej, chociaż zdawać by się mogło, że patrzy nie tyle na kobietę, co co najwyżej w jej stronę. I... to byłoby słuszne spostrzeżenie, bowiem w głowie Cheng dzielnie pracowały zębatki. Potrzeby... I puszczała jej oczko... O...Oh. Policzki dziewczyny przybrały żywszych kolorów, opierając przy tym dłoń o biodro. Głową pokręciła z niedowierzania, jednak dalej dużo bardziej rozbawiona sytuacją aniżeli urażona. Czyli nie inaczej, jak w przypadku Xihayan, jakiej zdecydowanie niewygodnie było z bielizną na tyłku.

Dużo mniejsze emocje powodowało przedstawienie się pozostałych, jednak wysłuchała zarówno dwójki mężczyzn, Huy oraz definitywnie lubującej się w spanku dziewczynie, próbując w głowie skojarzyć sobie ich twarze z imionami i tym, w czym najwidoczniej się specjalizowali. Aż w końcu chrupnęła marchwię po raz ostatni tylko po to, by zobaczyć, jak jeszcze nowsza persona spada na Blade'a. Ye aż zamarła w miejscu, lekko tylko przechylając głowę i przyglądając się Cerbi, jaka to chyba została wyciągnięta prosto z pola walki. Dobrze. Bardzo dobrze. Możliwe, że była w takim razie silna. Pewnie nie silniejsza jak sława, na którą spadła, Kafka, SAM czy Srebrny Wilk, ale to nic.
- Witamy na comiesięcznym spotkaniu Klubu Anonimowych Hunterów, kimkolwiek jesteś.
Wprowadziła na szybko Cerbi w to, co miało właśnie miejsce. W sumie mogli być też klubem Anonimowych Nimfomanów patrząc po Xihayan oraz Ricie. Wiele więcej jednak nowoprzybyłeś uwagi nie poświęcała, a to głównie przez pomysł Kafki. Ojeej. Jakieś ciekawostki? Czas na wspominki? Nie była w to dobra. Szczęśliwie to nie jej przypadło rozszerzenie swojego przedstawienia o trivie, a.... Xihayan. I ta zdecydowanie się rozgadała, szczególnie pod sam koniec. Aż Cheng wyciągnęła drugą marchewkę, przysłuchując się opisom dziewczyny z czymś pomiędzy zaskoczeniem i zainteresowaniem, chrupiąc przy tym warzywo. Niektóre opisy chyba jednak potrzebowała rozrysowane, bo jej wyobraźnia przestrzenna gubiła się w połowie. A dobrą miała! Amalia z kolei bardzo mocno się streściła, zostawiając więcej czasu antenowego dla Xuan. Ta zdecydowanie zdecydowała się uderzyć w smutniejsze tony, chociaż sama Ye jedynie znowu przekrzywiła delikatnie głowę.
- Najwidoczniej była za słaba. Nie ma co się niepotrzebnie przejmować. - pocieszenie level pięćset tysięcy. NA PEWNO Xuan będzie dzięki Ye lepiej na serduszku wiedząc, że jej NAJLEPSZA PRZYJACIÓŁKA była zwyczajnie słabeuszem, a słabeusze już tak mają, że im się umiera. I jeśli w obliczu jakiegoś zagrożenia to Ye okaże się tą słabszą, to najpewniej też straci życie. - Hm hm... Chyba nie ma czegoś, czego bym szczególnie żałowała. Albo czegoś, co wyjątkowo dobrze wspominała. To może ciekawostka...? Huh... No dobra! - klasnęła w dłonie, trzymając drugą marchew, już na wpół zjedzoną, pomiędzy palcami -Ponoć zostałam znaleziona na jakieś zapomnianej przez Aeonów planecie i adoptowana przez rodzinę w Luofu.
Znała nawet jej nazwę, jednak tak szczerze, to nie bardzo była pewna, ile w tym prawdy. Strasznie dziwna ta historia była. No bo serio - jak dzieciak miałby przeżyć na planecie bez żadnych innych oznak życia? Także brała tę historię ze szczyptą soli, z drugiej strony nie bardzo rozumiejąc, czemu mieliby jej w domu kit wciskać.
Powrót do góry Go down
Uriel


Uriel


Liczba postów : 4
Join date : 16/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptySob Kwi 27, 2024 12:26 pm

Trzeba przyznać, że zaczynało się robić naprawdę bardzo tłoczno i Uriel zaczęła się zastanawiać, jakie dokładnie plany Stellaron Hunters – których częścią w sumie się stała – mieli, że postanowili tak się rozrosnąć. Nie żeby jej to jakoś bardziej przeszkadzało, nic z tych rzeczy! Im więcej ludzi, tym bardziej wesoło, prawda? No i na dodatek będzie więcej rąk, które będą mogły zadbać, by odpowiednia przyszłość nadeszła, zgodnie ze scenariuszami Elio. O to w tym wszystkim przecież chodziło – dążyć do wizji, która została jej przedstawiona. Właśnie z tego powodu Uri dołączyła do Łowców i wierzyła, że jeżeli wszyscy bardzo mocno się postarają, to osiągną swój cel. Sprawiedliwości stanie się zadość, musiała się jedynie wykazać odpowiednią cierpliwością, a tą miła wręcz… anielską.
Uriel zaczęła trochę kwestionować inteligencję swojej rozmówczyni… I jednocześnie chyba nie było sensu próbować czegokolwiek jej tłumaczyć, bo to by z tego wynikły pewnie kolejne pytania i by wpadła w jakąś nieskończoną pętlę wyjaśniania co dokładnie miała na myśli. Tylko w jaki sposób, względnie grzeczny, mogła zbyć Xihayan, tak żeby nie zrobiło się jej przykro? Może ze względu na ograniczoną ilość połączeń nerwowych nawet się nie zorientuje?
Taki żarcik kosmonaucik – odparła, używając tej samej wymówki co rudowłosa koleżanka jeszcze niedawno. Uśmiechnęła się nawet do niej uroczo, jakby chcąc potwierdzić, że to rzeczywiście był żart. Na pewno uwierzy, przecież Uriel była świetna aktorką, prawda? To że Kafka zdawała się jej słów nie usłyszeć, bądź zignorować… cóż, szkoda. Miała nadzieję na trochę atencji ze strony najsławniejszej z Łowców. Nic jednak nie stracone, to dopiero początek ich wspólnej przygody, czyż nie?

Ludzie zaczęli się przedstawiać (trzeba przyznać, że niektórzy mieli naprawdę… osobliwe imiona) i nawet dzielić swoimi umiejętnościami, co Uriel uświadomiło, że sama tego nie zrobiła. Czy powinna? Nie była pewna. W sumie to na pewno byłoby to przydatne, bowiem… no na pewno by to pomogło im we współpracy. Trzeba przyznać, że mieli naprawdę wielu utalentowanych ludzi – i nie tylko! Mechanicy, lekarz – medyk zawsze dobra rzecz – nawigator, stratedzy. Prawdziwa śmietanka, trzeba przyznać. Nawet by rzuciła parę słów od siebie, gdyby nie nagły szept w uszku od jakże ciekawego jegomościa. Ojej? Było widać jej bieliznę? Jakże niefortunnie. Uśmiechnęła się uroczo, by odwrócić się w stronę mężczyzny i stanąć na paluszkach, tak by również mu coś szepnąć coś do uszka.
Gdyby pan trzymał wzrok na odpowiednim poziomie, to niczego by nie dostrzegł… Nie żebym tutaj pana winiła, Mo-mo-san – powiedziała, wymawiając każdą sylabę imienia oraz honoryfikat osobno. Zaraz potem odsunęła się od Momo, by puścić mu oczko, lekko zaczepnie. Uriel była dosyć niska, więc pan analityk musiał naprawdę bardzo chcieć popatrzyć na jej pupę. Nie żeby zamierzała mu jakoś tego zabraniać. Tak długo, jak nie była dotykana bez pytania, to było okej, piękno należy podziwiać!

Usłyszała jak Xihayan ją woła, więc zwróciła się w jej kierunku. Przykrótka spódniczka, przez co było widać nieco więcej to jedno, jednakże pokazywanie bielizny tak po prostu… Lisica zdecydowanie była bardzo wolną duszą, tego nie można było jej odmówić. Jak wiele ludzi stąd wydawało się być bardzo wyzwolonych. Może nawet i za bardzo? Uriel miała na ten temat swoje przekonania. Sama nie była aż tak otwarta na takie rzeczy, aczkolwiek uważała, że każdy powinien móc się ubierać jak chce i czuć się przy tym bezpiecznie. I o to między innymi zamierzała walczyć. Mimo wszystko jednak, nie była aż tak otwarta na jednorazowe przygody. Gdzieś w niej była swoista romantyczka. Jednak zdecydowanie nie zamierzała nikogo tutaj osądzać. Każdy robił ze swoim życiem – i ciałem – co chciał. I tak długo, jak obydwie strony były w tym w porządku, to nic złego się nie dzieje, prawda?
Piękne! – odparła, przykładając dłonie do ust, jakby chcąc sprawić że jej głos będzie odrobinę bardziej donośny i na pewno do lisicy dotrze. – Xuanyi – san może pozszywać nasze ciała, a o garderobę zadbam ja~ Znam się odrobinę na krawiectwie, więc z chęcią pomogę – odparła, uśmiechając się i spoglądając nawet w stronę ich medyczki, gdy o niej wspomniała. – Oprócz tego, potrafię walczyć mieczem, a te cudeńka – powiedziała, robiąc kilka kroczków do przodu, upewniając się, że nikogo nie dźgnie skrzydełkami w momencie ich rozkładania. – umożliwiają mi latanie – dodała zaraz potem. Tak, to było na chwilę obecne wystarczające. Reszta – wyjdzie w praniu!

Cerbi – chyba tak nazwała Silver Wolf osóbkę, której brakowało w momencie, gdy wszyscy się pojawili? Tak się jej wydawało. I zapewne to musiała być dziewczyna, która nagle się pojawiała, spadając przy tym na Blade’a. Uriel z lekkim szokiem na buzi spojrzała na te scenkę, przykładając dłoń do ust, zastanawiając się, jak ten naczelny ponurak na to zareaguje. Czy dojdzie do jakiś przepychanek? To się zapewne miało okazać już niedługo!
Kafka stwierdziła, że ich sposób przedstawiania się był nudny. Ojej… trzeba było to naprawić! Tylko czy Uriel miała coś, czym się chciała z tutejszymi dzielić? Całe szczęście, byli ochotnicy, którzy postanowili się podzielić swoimi przeżyciami jako pierwsi, przez co ona sama miała trochę czasu na namysł. Przyłożyła nawet palec wskazujący do podbródka, jakby to miało jakoś bardziej pomóc w procesie namyślania się.
Najlepszy, a jednocześnie najprzyjemniejszy dzień w moim życiu jeszcze nie nadszedł, ale z tego powodu tutaj jestem. By się upewnić, że wszystko pójdzie zgodnie ze scenariuszem – odparła, uśmiechając się troszkę tajemniczo. Wizja przedstawiona przez Elio była czymś, co w chwili obecnej ją motywowało do działania. Wiara w to, że sprawiedliwość dosięgnie tego, który ją skrzywdził i tych, którzy próbowali to zamieść pod dywan była powodem, dla którego wstawała z łóżka i przywdziewała na twarz uśmiech… Nie wiedziała, czy ta nadejdzie z jej rąk (głęboko w środeczku bardzo tego pragnęła), jednakże to nie było najważniejsze. Grunt, by nadeszła.
Powrót do góry Go down
Jelonek


Jelonek


Liczba postów : 48
Join date : 19/03/2021

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptySob Maj 04, 2024 9:07 am

Zapoznawanie się, przedstawianie się i takie tam. Proste bardziej lub proste mniej kwestie. Definitywnie jednak było ich tłoczno, na tyle że zastanawianie się jakie plany mieli Łowcy że aż taki rozrost ich liczebności był potrzebny same pojawiały się w głowie. Najczęstszy wniosek? Pewnie po prostu mieli dużo planów i tyle. Może potem dowiedzą się faktycznych powodów. Nie mniej, teraz to mieli skupić się na tym przedstawieniu od jakiego to piskLaczki Kafki jednak zaczęły, a nie piskLaczki Blade'a. Taka Xihayan chociażby musiała dopytać, czy zwracać się do płomiennej pani jako do kurczaczka, na co tylko ta posłała jej mało emocjonalne spojrzenie. Wbijała w nią wzrok tak, że aż zdawało się jakby sama Xihayan usłyszała "nie" w swojej głowie. Niesamowita zdolność! Potem na szczęście wielu osób ta energiczna kulka energii skoczyła do Silver Wolf, aby to dopytać się czy w tej grze chodzi o to aby feedować roboty. Niezbyt wielka siwa dziewczynka zatrzymała swoje paluszki jakie to klikały w przyciski, aby to spojrzeć zmrużonym wzrokiem na Xihayan. Potem wygięła lekko głowę aby zerknąć na Kafkę.
- Elio nie obrazi się, jak będzie jednej świeżynki brakowało, nie? - dopytała się dla pewności, nim to wcisnęłaby do dłoni Xihayan swoją konsolkę z grą. - Sama się popisz.
Stwierdziła widocznie urażona, a Xihayan? No, miała w dłoniach konsolkę. Po lewo joystick jakim to mogła sobie kręcić, na ekranie jakieś trzy guziki się podświetlały. Chyba do uniku, ataku i specjalnego ataku. I no, grała sobie jakąś niską dziewczynką z kapturem jaka szybko strzelała pistoletami. Na szczęście miała ten moment przed dostaniem konsoli, aby to pokazać swoje majtki Uriel. Priorytety i te sprawy. Cheng przykładowo, jadła sobie wtedy beztrosko marchewkę, bo jedzenie było bardzo ważne.

Był też etap gdzie to no, pałeczka w przedstawianiu się została przekazana tej drugiej części nowicjuszy. Tam? Szybko przedstawiła się Rita rzucając ofertę wręcz nie do odrzucenia, przynajmniej dla Xihayan. Ba! Nawet nie tylko ona, ale również Xuanyi była zainteresowana choć znacznie skromniej i bardziej skupiona na tym dlaczego w ogóle się tak działo. Czy Rita pragnęła aby ją wyleczono było kompletnie inną kwestią, bardziej na potem. A taka Cheng wtedy przykładowo? No, zaczerwieniła się kiedy dotarło do niej co tamto oczko do niej puszczone mogło oznaczać.
- Miło widzieć tak pomocnych nowych towarzyszy. Spotkajmy się później, hm? - zasugerowała głównie swoim spojrzeniem lądując no... na dwójce chętnych osób. Każdy pewnie różne miał myśli na temat ich wyzwolenia, ale jakoś jawniej zareagowała Kafka kręcąc głową z widocznym rozbawieniem na twarzy. Żadnych słów jednak nie oferowała. Kolejne było przedstawienie Huy jakie no, większych reakcji nie przyniosło. Xuanyi podziękowała jej za ciepełko analizując jej wiek oraz pokazała jej ciut więcej wdzięków na jakie to tak chyba bardziej uwagi nie zwróciła. Przynajmniej tak jej się zdawało. Xihayan za to skomentowała że nadal jest piękna... i nie nazwała ją kurczaczkiem! Ta słysząc to nawet się uśmiechnęła, kiwając głową. Potem był Arto... jakiego to no, też nikt jakoś tak bardziej nie komentował. Tylko Xihayan do jakiej to zresztą bezpośrednio się wrócił ciszej wspomniała o "takim" leczeniu. Ten uniósł lekko brew słysząc to.
- "Tak" leczyć? - dopytał, ale no na tyle cicho że poza nią pewno tylko Hua mogła słyszeć. Dalej był Momo Romo na jakiego większa uwagę zwróciła Uriel i to tylko dlatego, że on sam jej zwrócił uwagę. Na jej słowa poprawił lekko swoje gogle na nosie i lekko się... zaczerwienił, tak się zdaje.
- To był tylko przypadek panienko. - oho. Wymówki! Typowe, typowe. Czy mu wierzyła jednak, to była kwestia Uriel. No, i potem była Eli, i Xihayan chciała ją do łóżka zaciągnąć, na co Rita zdawała się zamyślona... tylko że Eli sama spała. Ostatecznie, wzruszyła ramionami do Xihayan bardziej obojętna w tej kwestii, przynajmniej tak się zdawało. I po nich wszystkich Amalia też się przedstawiła, i tam też większych komentarzy nie było. Yay! Pierwsze kroki za płoty, czy jakoś tak. Przed dość zaskakującym gościem jednak jeszcze Xuanyi znalazła moment na dopytanie się Arto co miał na myśli przez zdolność czytania ludzi. Ten się lekko uśmiechnął.
- Hmmm... powiedzmy że jestem dobry oceniać ich pragnienia czy myśli po samym spojrzeniu na nich. Przydatne w życiu, jak i czasem w walce. Nie jest to jednak super dokładne... nie nazwałbym tego nawet czytaniem w myślach. Może powierzchownie. - odpowiedział nie specjalnie jakoś się kryjąc z tą zdolnością, to ten kto się interesował? Mógł zareagować, nawet jak był to ktoś inny od samej Xuanyi.

Wtedy... jeden z bardziej kluczowych momentów. No, kluczowych to było dużo powiedziane, ale... ich zguba się zjawiła! Cerbi, w dalej poniszczonych ciuchach jakie na pewno nie przeszkadzały niektórym w przyglądaniu się jej ciałku (czyt. Xihayan i Rita) wylądowała na Bladzie. Ten. Ani drgnął w pierwszej chwili, po prostu jej się przyglądając. Xuanyi zapytała, czy wszystko z nimi było okej i sam facet? Nie odpowiedział nic. Z rękoma założonymi na siebie siedział tak, ale hej! Przynajmniej nie odciął jej jeszcze głowy, prawda! Cerbi też zdawała się być dość komfortowa w miejscu w jakim to się znalazła. Przywitanie ze strony Cheng było praktycznie... jedynym taki porządnym przywitaniem.
- SAM... nie zostawiłeś jej dosłownie na płonącej planecie, prawda? - zapytała ciekawsko Kafka zerkając na blaszaną puszkę, jaka to stała oparta o ścianę. Też z rękoma założonymi na siebie, starając się wyglądać definitywnie cool. Hełm cyborga był jednak skupiony na Cerbi siedzącej na Bladzie.
-Hmph. - to była jego odpowiedź po jakiej to odkręcił głowę w bok, a sama Kafka zaśmiała się pod nosem kręcąc ponownie głową.
- Ahh, jak dużo bardziej ciekawsza nasza grupka się stała... Witaj, Cerbi. Nie chcę mi się zbyt bardzo powtarzać tego co mówiłam to... jest to Twój nowy dom, to Twoi współtowarzysze i niedługo będziemy mieli misję. Teraz się poznajemy... a jak jakieś pytania, to potem. - wyjaśniła dość leniwie, zakładając nogę na nogę i opierając się wygodniej na swoim krzesełku. To też... no polecenie na pytania było potem! Tym samym zaczął się czas historii.

Xihayan? Aż trzy historie w cenie jednej przez nieporozumienie! Ewidentnie sporo osób uśmiechnęło się na historię o wysadzeniu tortu dziecka, z wyjątkiem ponurego faceta na jakim była Cerbi, Momo Romo, Silver Wolf, Huy i blaszanej puszki. Słysząc o minigunie za to Kafka parę razy kiwnęła głową z aprobatą, widocznie również lubiąc się w takich szybkich samochodach broniach. Historią z foxiankami za to definitywnie Rita się zainteresowała słuchając z zaciekawniem, trochę Kafka i Xuanyi była przez nią rozbawiona. Arto? Podobnie, nie był speszony tą historią, raczej słuchając jej z uśmiechem. Spora część sali jednak nie była aż tak wyzwolona. Definitywnie Momo nie był jakoś super uradowany z tej historii, a... no, standardowe grono tych bardziej ponuraków nie było super rozbawione czy podniecone. Krótka historia Amalii za to, a raczej stwierdzenie niż typowo historia, spotkało się tylko z przekręceniem głową lekko w bok ze strony SAMa. Jakby zastanawiał się nad tym ile w tym prawdy... ale nic nie mówił. Potem smutna historia Xuanyi... w jakiej efekcie poczuła rękę ze strony Huy na swoim ramieniu i smutny uśmiech. Trochę jakby... coś o tym wiedziała? Jak to jest tak kogoś stracić? I chyba starała się pocieszyć. Chyba. Rzecz jasna wtedy zjawiała się Cheng cała na czarno ze stwierdzeniem, że ta była zbyt słaba i dlatego zginęła. Ah, jakże miłe słowa. Na pewno Xuanyi się z nich ucieszy. Tajemnicze stwierdzenie o tym, jak to najprzyjemniejszy dzień dopiero miał się zjawić ze strony Uriel zdążył się jednak jeszcze wyrwać, nim do potencjalnej awantury mogło dojść.

I no, było parę rzeczy jakie się nałożyły na siebie jakie to trochę przerwały im kolejne historię. Słowa Cheng? Definitywnie mogły taką rzeczą bić, bo bitka po nich łatwo mogła być wywołana co jednak bardziej było zależne od Xuanyi. Poza tym jednak jeszcze, Amalia z pytaniem w stronę SAMa. Pytaniem... bardzo, bardzo niewinnym wypowiedzianym w bardzo, bardzo zły sposób. Zdawało się że cyborg na moment zastygł, nim to odepchnął się lekko od ściany i zrobił krok w stronę mieszkanki Belobogu. Jakoś... tak nagle zrobiło jej się gorąco? Ah, płomienie jakie zaczęły otaczać zbroję SAMa ewidentnie mogły być powodem. I czemu właśnie cofał jedną pięść? Oho. Chyba nie spodobało mu się pytanie. W tym samym momencie też bardziej w centrum sali był... Blade. Blade, jakiemu to skończyła się cierpliwość i jaki to bezpardonowo przywołując ostrze do swojej broni, odciął łeb Cerbi jaka to akurat nie patrzyła. Głowa? Poleciała wysoko, nim w końcu wylądowała na kolanach zaspanej Eli... jaka to przetarła oczka wpatrując się w odciętą głowę Cerbi.
- Dzień dobry. - powiedziała lekko obserwując ją... chyba lekko zaciekawiona. Same ciało za to bezwładnie spadło pomiędzy kanapy i krew dość mocno sączyła się z niego.
- Nie wiedziałem, że Elio zrekrutował klaunów. Chyba należy trochę uszczuplić to grono. - stwierdził wstając z kanapy i... no, sytuacja też tutaj definitywnie zrobiła się bardziej spięta. Arto, Romo czy Hua - definitywnie mocniej podążali za nim teraz wzrokiem. Rita dalej była dość beztroska, a sam Blade wzrokiem przelatywał po osobach w pomieszczeniu jakby szukając kolejnej ofiary. Kafka? Nie powstrzymywała nikogo z zaciekawieniem przyglądająca się sytuacji.

Lekki opis jak wygląda waszego rozstawienie po patologia opisywać: Kwadrat. Taki mniejszy, gdzie jego ściankami są kanapy. Na jego dole? SW leży sobie i obok leży Xihayan. Obok nich, tak z metr czy dwa w bok, stoją sobie Momo, Cheng i Uriel. Potem jest kanapa, gdzie jest Blade i na niej na drugim jej końcu siedzi sobie po prostu Rita. No, Blade sobie teraz stoi i pod jego nogami jest ciało Cerbi. Przeciwna kanapa bardziej zasiedlona. Bliżej dolnej krawędzi siedzi teraz tylko Eli i trzyma sobie głowę Cerbi jakby nigdy nic. Bliżej górnej za to jest Xuanyi, jaka ma za plecami Hue i obok niej siedzi Arto. Sam dalej gdzieś tam pod ścianą z dala od waszego kwadratu i Amalia jest teraz obok niego, Kafka siedzi jako górna krawędź kwadraciku.

NPC:
Powrót do góry Go down
Cerbi


Cerbi


Liczba postów : 3
Join date : 20/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptySob Maj 04, 2024 12:43 pm

Bycie wyrwanym z dosłownego piekła na ziemi miało swoje plusy. Nie było się dalej w piekle na ziemi. Z minusów? Znajdowało się właśnie w zupełnie obcym miejscu i trzeba było zebrać jak najwięcej informacji w jak najkrótszym czasie. Cerbi natomiast nie śpieszyło się za bardzo. Miała dość komfortowe miejsce w pomieszczeniu pełnym ludzi, uczepiając się Blade'a. Czy szykowała się by z niego zejść? Otóż nie w najbliższej przyszłości. Przynajmniej nie do momentu, aż szok wywołany teleportacją nie minie.
Śledziła wzrokiem każdą nową osóbkę, w swoim najbliższym otoczeniu. Tak ogarniczała napływ informacji, bo tych było naprawdę wiele. Wpierw skupiła wzrok na Xihayan. Odpowiedziała jej uśmiechem, bowiem 'niebieskowłosa piękność o nieziemskich nogach', była w pełni świadoma swoich atutów. Nawet jeśli jej obecny stan odbiegał trochę od ideału, tak doceniała dobre oko.
- Możesz mi mówić Cerbi i uwierz... te uda czynią cuda. - Zaśmiała się, teatralnie zamachując nóżkami, podtrzymując się dalej o Blade'a niczym na huśtawce. - Wszystko na miejscu! Dziękuje za troskę! - Odpowiedziała Xuanyi z uśmiechem. Szczerze powiedziawszy w porównaniu do ostatnich dni nie czuła się lepiej! Przynajmniej nie musiała uważać by jej się pod dupskiem nie paliło. Po wprowadzeniu przez Cheng, rozejrzała się uważnie tym razem po wszystkich. A więc tak wyglądały te spotkania...
Na szczęście (lub nie) wyjaśnienia Kafki rozwiały wszelaki wątpliwości i nawet jeśli wygenerowało to kilka-naście dodatkowych pytań. Wiedziała teraz na czym stoi!
- Haaa? Więc była jednak INNA opcja? - Wychyliła się lekko do tyłu by wbić w SAM'a swoje oceniające spojrzenie. Jakby nie patrzeć to oszczędziłoby jej te kilka dni ucieczki przed płomieniami. Ciężkie życie... zmusi go żeby jej to jakoś zadośćuczynił! O!
Jako, że Cerbi pojawiła się ostatnia, to znała swoje miejsce! Na pytania przyjdzie czas później. Teraz wsłuchiwała się w przeróżne historie jej przyszłych towarzyszy. Co prawda kompletnie zignorowała fakt, że rozsiadła się widocznie zbyt wygodnie na pewnym osobniku, jakby nieco zapominając o jego istnieniu. Definitywnie był wygodnym fotelem.
Skupiała się na każdym z mówiących słuchając z lekkim uśmiechem, nie dając za bardzo po sobie poznać co o tym myśli. Zatrzymała wzrok dłużej na Uriel i jej skrzydłach. Jako, że własnych nie miała... a te Ureilki na pewno przyciągały wzrok.

Następnym punktem wartym uwagi był nagły wzrost temperatury w pomieszczeniu, Cerbi ponownie przeniosła wzrok na SAMa, to było zdecydowanie znajome uczucie, które towarzyszyło jej przez kilka dni. Może nawet by to jakoś skomentowała gdyby nie nagłe uczucie bezwładności i przeszywający ból w okolicy szyi.
- Huh? - Na jej twarzy zastygł wyraz zdziwienia, kiedy to jej głowa udała się w podróż porzucając resztę ciała.

Kolejne miękkie lądowanie jeśli miałaby liczyć. Wpatrywała się martwym wzrokiem przed siebie. Dopiero po chwili jej tęczówki skierowały się na właścicielkę kolan, na których wylądowała. Uśmiechnęła się chociaż w obecnym momencie mogło to wyglądać nieco przerażająco?
- Dzień dobry, Śpiąca Księżniczko. Wybacz nagłą wizytę! - Zaśmiała się cicho. - Możesz podrzucić mnie do ciała, zanim ewidentnie zakrwawię ci kreację? Zszywacz też by się przydał.

Czy przejęła się obecną sytuacją? Ani trochę, można by powiedzieć, że to nie pierwszy raz kiedy wzięło się jej i umarło. Było to po prostu nieco problematyczne. Sama z siebie wróciłaby pewno za jakiś czas... do siebie, ale pomocna dłoń na pewno by się jej teraz przydała.
Powrót do góry Go down
Amalia


Amalia


Liczba postów : 4
Join date : 08/01/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptySob Maj 04, 2024 8:36 pm

Śpioch, żarłok, nimfomanka lub dwie, doktor nauk medycznych. Robot, smutas, hakerka, manipulatorka. Gwiazdka z nieba, aniołek z pazurkami. Cała reszta. I 'niby obrońca' Garnet, która całe życie spędziła towarzystwie sztucznej inteligencji. Nie była gotowa na tak intensywne spotkanie z tą prawdziwą. A tym bardziej z, momentami, jej brakiem.
Czuła napięcie w pomieszczeniu już wtedy, gdy Ye błysnęła pełną wyrozumiałości uwagą na temat śmierci przyjaciółki Xuanyi. I wtedy, gdy Cerbi nic sobie nie robiła z radosnego zajmowania miejsca na ramieniu Balde. Nie, żeby osobisty popis Garnet jakoś wybitnie odstawał od innych mało wyszukanych zaczepek. Słowem - śmierć wydawała się wisieć w powietrzu. A jeden świst miecza później w powietrzu wisiała już głowa spóźnionej halovianki o niebieskich włosach.
I chuj no i cześć.
Nie mogła jednak dokładnie śledzić wydarzeń w centrum pomieszczenia, kiedy w zasięgu ramienia znajdowała się płonąca piącha mechanicznego woja. W pierwszej chwili dość niekontrolowanie zmiękły jej nogi - z paniki i przerażenia. Najwyraźniej nie zdawała sobie dotąd sprawy ze swoich zdolności do rozpalania rozmówców samym tylko niefortunnie flirciarskim szczebiotaniem. Szybko jednak uśmiechnęła się w jakiś obłąkańczy sposób. Chyba ogień służył jej stanowi zdrowia - choć być może niekoniecznie psychicznego. Serce zabiło jej mocniej na więcej niż jeden sposób.
- Nieustraszony. - wyszeptała do SAMa z namacalnym i namiętnym wręcz uznaniem, ale choć ciepło bijące z jej słów mogłoby śmiało konkurować z płomieniami otoczającymi robocopa, bezpośredni kontakt z robosierpowym wciąż (a może nawet bardziej niż wcześniej) wydawał się zdecydowanie nieunikniony. Rude końcówki zapłonęły białym żarem, w źrenicach milongę zatańczyły wyzwanie i obsesja. Strach, ewidentnie nieproszony na wydarzenie, mógł jedynie podpierać ściany gdzieś w ciemnym kącie świadomości. Choć dla Amalii nie było to pierwsze użycie superumiejętności za życia, nigdy wcześniej cały świat nie zawirował przy okazji przed jej oczami.
Powrót do góry Go down
Xihayan


Xihayan


Liczba postów : 4
Join date : 15/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptySob Maj 04, 2024 9:04 pm

Niby się działo, ale tak jak by... się nie działo. W sensie to co się teraz działo to nie do końca takie dzianie się, jak by sobie to Xihayan życzyła a na pewno wyobrażała. I że to jebnie, szło się domyślić. No, przynajmniej jeśli miało się IQ wyższe niż średnica sutka. Amelia - kobieta o imieniu jak Amelinium, potężny materiał nie do pomalowania - okazała się strażniczką broniącą w trakcie nauki. No, to w sumie tylko po co? Będzie zostawać w bazie i bronić jak oni będą robić rzeczy? Może. Mogło tak być. Ale umiała też naprawiać maszyny, to może nie. Może blaszaka będzie naprawiała jak ten się gdzieś uszkodzi.

Xuanyi, która dobierała jej się do ofiary, chciała ją chyba leczyć z seksu? Trochę to było zagmatwane i nie była pewna czy o to chodzi, ale jak o to chodzi to dziwne mieli zwyczaje w tym kosmosie. Zdecydowanie miała nadzieję że Rita z tej propozycji nie skorzysta. Skinęła też głową Uriel, która pochwaliła jej majtki. No i w sumie fajnie się tak leżało no. Ludzie mówili, robili rzeczy. Żyli. To było ważne. Życie. To się liczyło w życiu. I pewnie by tak sobie dalej leżała dopóki jej SW nie wcisnęła konsoli do dłoni. Coooo. Co teraz? Miała feedować te roboty? Nie miała? Wcisnęła przycisk. Coś się stało i postać strzeliła. Wcisnęła inny. Zrobiła krok w lewo. Hmm...-Chyba potrzebuje instrukcji obsługi-Stwierdziła niepewnie. I zaczęła szybko wciskać przyciski względnie na oślep. Trochę ogarniała że te tu są do tuptania, tu chyba jakieś ataki... a poza tym to no, pełna improwizacja z - miejmy nadzieję - wsparciem Wolfie. Historie reszty? No słyszała. Jeśli chodziło o tą którą opowiedziała im Amelinium, to Xihayan tego kompletnie nie kupowała. Może nie była geniuszem, ale maszyny z całą pewnością nie miały uczuć. Wtedy nie byłyby maszynami. Tylko robotami. Historia pani pielęgniarki co to umiała TAK leczyć (Ale jak!?) była... no. W sensie, trochę smutno że umarła, ale ludzie umierają. Akupunktura brzmiała jej za to bardzo erotycznie i pasowała do "TAK LECZYĆ". Jakkolwiek to było. Ye cheng była adoptowana i to było coś bardzo dziwnego do powiedzenia w takiej sytuacji w jakiej byli. To się chyba mówiło dzieciom? No i na sam koniec Uriel oznajmiła im że ona to dopiero będzie miała co opowiadać. To dziwne że nie miała żadnych historii. Nawet ona miała.

-Sprawdzę-Rzuciła też do Cerbi w kwestii jej ud, obiecując jej macanki. Pewnie już by się do nich dobrała, ale gra piekielna od SW ją powstrzymywała. Powstrzymała ją też przed innymi rzeczami gdy tylko Blade rozpoczął ludobójstwo(?) tak to przynajmniej wyglądało póki nie okazało się że Cerbi mimo wszystko żyje(!).-Czy to już?-Rzuciła do Kafki, bo głupio by było znowu się pomylić.-Hej Wolfie, możesz wyjąć moje MP5 i otworzyć ogień w zielonego z mieczem? Jak skończę klepać przyciski to się zamienimy-Skoro ona zabijała wrogów Wolfie, to Wolfie mogła pozabijać jej wrogów. Uczciwa wymiana. No chyba że Kafka zakończyła całą tą akcję śmierć clownom i mogła dalej klepać w spokoju przyciski. Wolałaby Wolfie po dupie albo Cerbi po udzie no ale kurde. Jak już dostała to ustrojstwo do rąk, to musiała pokazać SW co potrafi. Nawet jak potrafiła nie wiele.-A w ogóle to niesprawiedliwe że reszta nie brała udziału w grze-Dodała co najmniej zbulwersowana bo liczyła na nieco pikantnych szczegółów chociaż od Rity.
Powrót do góry Go down
Xuanyi


Xuanyi


Liczba postów : 5
Join date : 14/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyNie Maj 05, 2024 12:35 am

"Tak" leczyć, czyli jak? No właśnie, jak? Na pewno nie chciała się ujawniać z faktem możliwości żonglowania energią życiową innych - nawet jeśli o to jej chodziło. A może powinna powiedzieć o leczniczych masażach leczniczych i akupunkturze? Może o jej lekach? Zręcznych dłoniach opatrujących rany?
- Hm, to chyba trzeba zobaczyć w praktyce. - Odparła iście tajemniczo, przykładając palec do brody z lekkim uśmiechem. Tak to już z Xuanyi było, lubiła trzymać sekrety w rękawie. Arto zaś zdawał się być człowiekiem, którego zadaniem było odkrywać pochowane sekrety innych. Ciekawe, bardzo ciekawe. Miała go ochotę zapytać "ah tak, więc czego ja niby pragnę?" ale to nie było ani miejsce, ani czas na taką rozmowę. Zmrużyła jednak lekko oczy, przyglądając się mu dokładniej.
- Bardzo przydatne. -  Przytaknęła mu, ponownie mocno szczędząc swe słowa. Czego chciała Xuanyi... no właśnie, dobre pytanie. Być może będzie musiała przetestować te jego umiejętności, aby poznać odpowiedź.

Wiele działo się potem. Wiele na raz. Okazało się, że ani Blade ani Cerbi nie potrzebowali pomocy - więc nawet nie musiała specjalnie interweniować. Po desancie Holovianki wrócili do przedstawień, opowieści. Jedne bardziej intersujące inne mniej. Ogólnie było dość stabilnie i całkiem miło. Zdecydowanie grupa Hunterów można było podzielić na 3 typy: beznamiętnie spokojne, niezdrowo napalone i te żądne krwi. Była to niebezpieczna mieszanka, która prędzej czy później musiała jebnąć. Tylko nie spodziewała się, że pierwsza cierpliwość straci... ona. Ta, która rozpaczliwie nie chciała się wyróżniać, zgrywała niewinną Panią doktor z niczym innym niż dobrymi intencjami. Melancholia i dawny smutek uderzyły w Xuanyi. Na chwilę. Zawsze to było na chwilę, a potem mijało jak wszystko inne, co czuła w życiu. Niezbyt również wiedziała jak czuć się z dłonią Huy położoną na ramieniu. Czy potrzebowała współczucia od ledwo napotkanej osoby? Nie. Zresztą. Było minęło. Jej przyjaciółka i tak i tak by umarła lata temu. Może by po prostu miała szanse na lepsze spędzenie rozkwitu swojego życia. To i tak była tylko jedna z wielu historii, które można było opowiadać z rozpaczą i poczuciem straty. To nie było coś, co powinno boleć ją tyle lat później, prawda?
To nie było nic wartego... jej... emocji?
- Najwidoczniej była za słaba. Nie ma co się niepotrzebnie przejmować.
Xuanyi podniosła głowę z oparcia wbijając pełne niedowierzania spojrzenie w Foxiankę. I z każdą nanosekundą czuła jak niedowierzanie zamienia się w wściekłość. Czy to stworzenie, które rzekomo uważało się za myślące naprawdę powiedziało to co powiedziało?
Gratulacje. Ye Cheng właśnie odblokowała w oczach Xuanyi poziom: robaka.
- Słucham? -  Wycedziła przez zęby, bo może się przesłyszała. Słaba? Jej najdroższa była słaba? Jak to coś w ogóle śmiało się o niej wypowiadać? Oceniać? Komentować? Jeśli lis chciał zrozumieć, co to znaczyło być słabym, to mogła jej pokazać. Bez większego zastanowienia i pod pływem czegoś, co było pomiędzy ślepą wściekłością a chłodną żądzą mordu użyła Transaction. Zabierając najwięcej ile mogła z tego nic nie wartego i żałosnego życia Ye Cheng i przelewając je... w Cerbi. Pierwszą lepszą osobę z brzegu. Nie mogła jej tym zabić. Nie mogła jej tym trwale skrzywić. I wielka szkoda, bo miała na to zdecydowaną ochotę. Ale jeśli Ye Cheng padła na miejscu z wyczerpania, to efekt był wystarczająco zadawalający. Zaraz. Nie. Nie był. Może powinna użyć swojego ultimatum, aby pokazać jej, gdzie jej miejsce? Jej głowę zaczęła zalewać fala pomysłów jak dalej mogła ukarać, karać i znęcać się nad bezczelnym stworzeniem. Tak rozkosznych i satysfakcjonujących, że aż kącik ust poleciał jej do góry.
I w tym momencie do kobiety dotarło jak bezsensowne to było.
- Haa. -  Westchnęła głośno masując skronie. Że też dała się ponieść przez tak nic nie znaczącą uwagę. Uwłaczające. Czasu na odetchnięcie jednak nie było wiele. Amalia szydziła z SAMa, który od razu włączył płomienie. Blade ściął Cerbi. Krótka była jej znajomość z resztą grupy. Słowem: w 3 sekundy zrobiło się bardzo nieciekawie. Potencjalne niebezpieczeństwo? Z każdej strony. Jednak zdecydowanie najbardziej martwił ją "grasujący" Blade. Szczególnie jak przed chwilą zrobiła coś, co można było powiązać z Yaoshim. Kurwa jebana mać to lisie stworzenie, mogła nie dać się prowokować.
Najlepiej? Nie zwracać na siebie więcej uwagi. Najdyskretniej jednak jak mogła pociągła jednak Arto za kawałek koszuli na torsie/rękawie czy materiał na spodniach. Zerknęła na niego pytająco, może nawet prosząco. Ty się potrafiłeś bić, tak? Nie dasz mi tutaj zginąć, prawda? Jak coś, to mnie obronisz? Nie wiedziała, czy jeszcze może zgrywać damę do chronienia i czy jakkolwiek to zadziała, ale to była jej najlepsza opcja. I Hua. Hua zdawała się ją lubić i liczyła - może naiwnie - że ich długowieczna nić porozumienia jakoś zapewni dupsku Xuanyi... bezpieczne ciepełko.
A głowa Cerbi mówiła. Co jest do kurwy nędzy. Intellitron lub coś takiego? Nieśmiertelność? Nie było teraz miejsca na to, aby poświęcić tym pytaniom więcej uwagi. Ale jeśli to była nieśmiertelność, to ta osobniczka zyskałaby ogromną ilość zainteresowania medyczki.
Teraz jednak? Przeżyć.
Powrót do góry Go down
Uriel


Uriel


Liczba postów : 4
Join date : 16/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyNie Maj 05, 2024 6:23 pm

Uriel mogła próbować się zastanawiać, dlaczego było ich tak tłoczno, jednakże do czasu aż nie pojawi się Elio i im wszystkiego nie wyjaśni, to tak naprawdę nie było co zawracać sobie tym głowy, bo mimo wszystko zużywanie kalorii na wymyślanie jakichkolwiek powodów, które najpewniej nie miały zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością byłoby po prostu marnotrawstwem energii.  Nie zmieniało to jednak faktu, że było ich… no dużo. I wiele osób wydawało się mieć różne charaktery, co mogło… mieć różne skutki. Oby mniej niż bardziej wybuchowe. Uri była raczej łatwa w obsłudze i nie miała większych problemów z dogadaniem się z większością osób, jednakże różnie to bywało jeżeli chodziło o chęci z drugiej strony.
Na słowa Silver Wolf rzucone w kierunku Kafki nie zareagowała jakoś… specjalnie. Uriel wyszła z założenia, że to był raczej żart, biorąc pod uwagę fakt, że dała niedługo potem konsolę w ręce lisicy, więc wszystko było w porządku, prawda? Nikt nie chował urazy, wszyscy wciąż się kolegowali. Na przykład Uriel nie chowała żadnej urazy do pana Momo za to, że spoglądał jej pod spódniczkę. Nawet jeśli zasłaniał się jakimiś wymówkami. I w sumie to wyglądał całkiem uroczo, gdy się rumienił. Kto by się spodziewał, że taki kawał mięśni jak on może mieć też… bardziej wrażliwą i nieśmiałą naturę, tehe~
Oczywiście, że tak, więc nie chowam urazy. Wierzę, że jak mi się przypadkiem popełni jakaś gafa, to pan również będzie równie wyrozumiały. – Uśmiechnęła się uroczo. Kto wie, co po urielkowej główce właśnie chodziło i co miała na myśli. Czas pokaże!

Zaraz potem zaś? Zaczęło się robić… ciekawiej i jednocześnie trochę niebezpiecznie. Pojawiły się pierwsze spięcia czy to w postaci słów Cheng, które skierowała do ich medyczki – trzeba przyznać, że te były raczej mało… sympatyczne czy empatyczne – konflikt pomiędzy Amelią i SAMem, czy ucięcia głowy Cerbi przez Blade’a. Kurde, to się porobiło… Zaraz, cofnij. Uriel spojrzała z  przerażeniem na upadające bezwładne ciało ich spóźnionej koleżanki. I nie wiedziała co było bardziej przerażające. Fakt, że Blade bez najmniejszego problemu i zawahania skrócił Cerbi o głowę, czy to, że ta… wydawała się wciąż mówić? Czy to był jakiś odwrócony syndrom kurczaka z uciętą głową, tyle że zamiast ciało biegało w pośmiertnych spazmach, to głowa Cerbi mówiła?
Chyba jednak bardziej niepokojące było to, że Blade zaczął się trochę się rozglądać, jakby szukając kolejnej ofiary. Uriel poczuła, jak ściska ją w żołądku, a także jak momentalnie robi się jej sucho w gardle, zmuszając się do przełknięcia silny trochę głośniej by sobie tego życzyła, a także zrobiła lekki krok w tył. W pierwszej kolejności w sumie to miała ochotę się schować za Momo, ale przecież… byli sobie zupełnie obcy, czemu miałby ją przed potencjalnym zagrożeniem bronić? No i też nie chciała pokazać, że jest słaba. Nie mogła. Dołączyła do Stellaron Hunters by sprawiedliwości stało się zadość… i musiała tego dopilnować osobiście, nie zaś polegać na zupełnie obcych ludziach.

Czy powinna była spróbować załagodzić jakoś sytuacje? Pytanie, czy przypadkiem to by nie podziałało niczym płachta na byka na Blade’a. Bała się, że odzywając się w jakikolwiek sposób, skupi na sobie jego uwagę, a to ostatnie czego w chwili obecnej chciała. No i co mogła powiedzieć? „Kochani, mam zestaw do szycia, Xuanyi – san przyszyje Cerbi głowę i wszystko się rozejdzie po kościach, nie ma co się niepotrzebnie sobie szargać nerwów”? To brzmiało głupio. I wszystko inne o czym pomyślała. Dlatego wyjątkowo postanowiła zamknąć dziób, bo to nie był moment na mówienie czegokolwiek.
Uriel uważnie obserwowała poczynania Blade’a, jednocześnie rozkładając skrzydła, mając je w gotowości, by w każdej chwili wybić się w powietrze. Latając była zdecydowanie znacznie zręczniejsza, więc gdyby ten zamierzał ją wybrać na swoją ofiarę z jakiś powodów – uciekając w górę przy pomocy lotu miała większe szanse na przeżycie. Choć nie zawahałaby się w razie potrzeby chwycić po swój miecz, próbując chociaż sparować uderzenie w jej stronę, gdyby nie miała czasu na ten odlot… miała jednak nadzieję, że w żaden sposób się Blade’owi nie narazi i ten nie postanowi potraktować anielicy tak samo niczym Cerbi. Jeśli nie zostanie w żaden sposób obrana za cel, to po prostu uważnie by go obserwowała.
Powrót do góry Go down
Ye Cheng


Ye Cheng


Liczba postów : 4
Join date : 14/04/2024

Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout EmptyWczoraj o 1:28 pm

Jakby ktoś pytał Cheng, to nie miałaby nic przeciw, by wziąć popcorn i usiąść za jakąś szklaną ścianą, gdzie potencjalne poczynania niektórych osób jej nie sięgną. Problemem mogło być jednak to, że sama Ye zadebiutowała nieopatrznie jako villain w tej opowieści i takim oto sposobem nie było już dla niej miejsca na widowni. Wydawało się, że grupa podzieliła się na jeszcze mniejsze grupki, gdzie u każdej działo się "coś". U Cheng było to na przykład stanie na uboczu i obalanie marchewki, jednak inna lisica zaczęła grać na konsoli Wilczka, anielica dyskutowała temat własnej bielizny z dość pokaźnie wyglądającym blondynem, a taka Cerbi, dla przykładu, aż prosiła się o zapytanie, czy bolało jak spadła z sufitu. Patrząc jednak na to, na kogo spadła, to raczej... jeszcze nie, jak to się okazało. Ale hej! Nie tylko w okolicach ich spóźnionej gwiazdy atmosfera zdawała się stopniowo gęstnieć. Przy Amelii i SAM'ie ktoś definitywnie podkręci temperaturę, a Cheng... Ah, tak! Cheng. I konsekwencje jej własnych akcji! Naprawdę nie uważała, by powiedziała coś złego. Bardziej... stwierdziła fakt? Jakby nie była za słaba, to by nie umarła. Jak Cheng będzie za słaba, to też umrze. Koło życia. I Xuanyi jeśli również nie będzie dość silna, to podzieli jej los. Tak to działało, nie było co się smucić, a jeśli miało to jej jakoś pomóc - jej koleżanka zawsze mogła trafić do lepszego miejsca. Niezbadane są wyroki Aeonów, a Fuli z pewnością zadba o to, by pamięć o niej nie przeminęła. Za szybko. Sęk w tym, że ta spojrzała na Cheng, jakby miała ją co najmniej zaraz zabić. Na to zaś Cheng nie mogła postąpić inaczej, jak położyć dłoń na rękojeści jednej z broni i... Oh boi oh boi, cóż się porobiło! Prezencja, jaka zwalała z nóg czy coś innego? Nie miała pojęcia, jednak niezaprzeczalnym był fakt, że siły Ye zdawały się naraz z niej ulatywać, przez co ustanie na nogach zdawało się być coraz to większym wyzwaniem. Czy wykonalnym dla lisicy? Kto to wiedział! Nie ma co, tak nagła zmiana we własnym stanie stanowiła swego rodzaju zaskoczenie, jednak uśmiech, szeroki i pełen jakiegoś niebezpiecznego zadowolenia, wykwitł na jej twarzy. Czy Xuan udowodniła tym, że Cheng się myliła? Otóż, nie. Jej koleżanka niespecjalnie nabrała w oczach dziewczyny, jakby miała powiedzieć. Ale Xuan? Xuan była silna. Na tyle, że jakkolwiek ta wyklinała w myślach lisicę, ta mimowolnie zainteresowała się bardziej medyczką. Definitywnie mogła być dość kuszącym... kąskiem, tak. W innym tego słowa znaczeniu, niż zapewne zrozumiałaby Rita czy Xihayan.

W tym wszystkim niewiele spojrzała na SAM'a i rudowłosą obok niego, zaś toczącą się głowę Cerbi zaszczyciła przelotnym spojrzeniem i krótkim "Szkoda" rzuconym w myślach, nim wzrok lisicy przeniósł się na Blade'a. Po czym znowu szybko na Cerbi, jaka pomimo swojego bardzo jednoznacznego stanu szyi uznała, że w sumie chyba umierania nie ma w planach i zagada do śpiącej dziewczyny. Ale no, mniejsza. Blade. Gdyby miała pewność, że dekapitacja nie ukróci żywotu Cheng, to może nawet spróbowałaby swoich sił z szermierzem. Nie tylko pomimo, ale ZWŁASZCZA przez swój stan! Byłoby to definitywnie ciekawe, interesujące i kto wie - może wcale nie było jej daleko do jednej z gwiazd Hunterów. Obecnie jednak? Brakowało jej sensowniejszego zaplecza do czegoś więcej, niż stanie w miejscu z dłonią na rękojeści i napiętymi mięśniami, jakie gotowe były posłać ją w bok dłuższym susem za plecy kompanów (a najlepiej plecy Xuan, jednak to tylko, gdyby z jakiegoś powodu znalazła się bliżej), gdyby ten z jakiegoś powodu uznał, że kolejną do odstrzału jest właśnie Ye. W najgorszym razie zaś? Gdyby niewiele mogła zrobić na ostrze mknące ku niej (bo wiadomo - lepiej, by mknęło gdzie indziej), nawet swoim bieda-unikiem, cisnęłaby resztą marchewki w górę na wysokość oczu Blade'a, dobyłaby obie bronie i którą szybciej da radę atak chociaż częściowo przyblokować i zbić przynajmniej częściowo w bok, to skorzysta. Drugim mieczem zaś zamachnęłaby się celując w jego nadgarstek, skupiając się na własnym ostrzu i pozwalając mu przybrać na czerwonej aurze. Czy liczyła na to, że go tym zrani? No generalnie, to nie. Zwłaszcza po byciu potraktowaną jakąś zdolnością, jaka zdawała się pochodzić od Xuan. Czy jednak nagłe efekty specjalne mogły kupić jej ewentualnie czas na usunięcie się na bezpieczną odległość? Pewnie tak. Niewielkie, ale lepsze to niż żadne!
Pierwsza zasada stawania się silniejszym: nie zginąć w międzyczasie.
Dalej jednak odsunięcie się przeważało blokowaniu ataku Blade'a czy pseudo-kontrze i to na dodge'owaniu zamierzała się skupić. A na reszcie, gdy dodge to win to byłoby za mało. I stanie w miejscu też było za mało, bo od tego zacznijmy - Cheng się mu w oczy rzucać nie bardzo planuje.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Stellaron Hunter Hideout Empty
PisanieTemat: Re: Stellaron Hunter Hideout   Stellaron Hunter Hideout Empty

Powrót do góry Go down
 
Stellaron Hunter Hideout
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Arc II - 294th Hunter Exam
» Arc 1A - Hunter: Call of the wild

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Hentai Star Rail-