Share
 

 Arc Ib - In the midst of night's quiet

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 61
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Lis 09, 2021 8:08 pm

W końcu się ruszyli! Tak! Carmilla pewno podskoczyłaby z radości gdyby nie fakt, że dalej byli "uwięzieni" w tym miejscu. Potrzebowała teraz najlepiej chwili spokoju i odpoczynku, a na to się nie zapowiadało. Zwolniła oddech by jakoś się uspokoić, jeśli zacznie panikować, to raczej nic dobrego z tego nie wyjdzie. Aczkolwiek zebrali jakieś nowe przydatne informację. Wychodziło na to, że oni również byli w stanie komunikować się ze swoim sługą, to była jedynie następna informacja, którą dziadunio raczył przemilczeć. Niefajnie. Duża część jej aktualnych problemów mogłaby zniknąć gdyby była w stanie komunikować się z Furie. Serio.
Gdy tylko ruszyli zerkała kątem oka na Furie. Może to było głupie i bezsensowne, ale chyba w tych okolicznościach nie miała innego wyboru. Poruszała się za grupą, jednak myślami błądziła gdzieś indziej. Próbowała coś takiego zrobić kiedy znajdowała się w koszmarze, może "na świadomie" pójdzie jej lepiej? Gdy tylko zatrzymali się w kaplicy, przymknęła oczy starając się wyczuć jakąkolwiek obecność czy też połączenie ze swoim Sługą. Skoro nawet niedoświadczeni magowie mogli słuchać, to na pewno mogli też wysyłać wiadomości. Nie musiała z nim rozmawiać na tym etapie, wystarczyło, że wyśle mu jakoś sygnał. Może to głód doprowadzał ją do takich desperackich prób, ale cóż. Gdyby tylko udało jej się wyczuć więź łączącą ją z Sinem, uczepiłaby się jej próbując wysłać do niego poste pytanie, byle upewnić się, że jest w stanie to zrobić.
"Furie?"
Jeśli to nie podziała to cóż, wychodzi na to, że mogła być w bardzo nieciekawym położeniu. Jak sięgała pamięcią nie pamiętała co działo się gdy zbyt długo pościła, ale coś czuła, że osłabienie było najlepszym co mogło ją czekać. Osobiście jej zdolności detektywistyczne nie były na wysokim poziomie, szczególnie teraz.
- Furie, rozejrzyj się, może znajdziesz coś co nam się przyda... - mruknęła z racji braku lepszych alternatyw i oparła się o jedną z całych ławek czy też przysiadła na jednej.
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 60
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Lis 23, 2021 12:36 pm

Telepatia. Zdolność przydatna. Pewnie też taka, jaką mogliby przetestować chociaż zdawała się na tyle skomplikowana, że nie był chłopak jeszcze pewien który duch najbardziej pomógłby mu w tej komunikacji. Jak wynikło jednak z wyjaśnień Lancer'a, to... powinni być w stanie to zrobić tak o. Gdyby nie dziadek. Dlaczego aż tak bardzo wyrzucił ich na głęboką wodę? Nawet jak nie mieli wiele czasu, to mógł im chociaż przekazać teorię nim przywołali swoich towarzyszy. Starość mu nie służyła. Ostatecznie tylko do takiego wniosku mógł dojść Ivan. Plus? Była szansa, że Ursula im pomoże.

Chłopak podrapał się z tyłu głowy, rozmyślając nad odpowiedzią na pytanie zadane przez Sofię. Postać z książki, detektyw, słynne kryminały... rozmyślał Ivan nad tym chwilę dłużej, nim ostatecznie pokręcił głową na boki.
- Nie mogę powiedzieć, że kojarzę... zbyt mało oglądam telewizji najpewniej. - odpowiedział swojej siostrze, chociaż książek czytał już więcej. Kryminały jednak ponownie nie były czymś wielce interesującym dla chłopaka, chociaż już tematy jakie poruszały związane z osobowością ludzi definitywnie były ciekawe. Reszta dochodzenia jednak typowa w tego typu książkach, a przynajmniej serialach? Niezbyt ciekawa. Nie dla Ivana. Zaciekawiła go jednak ta postać, skoro aż taką reakcję wywołała u jego siostry. Może będzie musiał chociaż przeczytać jakąś jedną książkę z nim, by zrozumieć jej podekscytowanie. W końcu ciężko mieli problem z rozumieniem się, to dobrze było wykorzystywać okazję do jednak... rozumienia się.

Na to jednak jeszcze przyjdzie pora. Na ten moment, mieli się zbierać. Zostać zaprowadzeni do miejsca, gdzie to książka się skrywała nim zniknęła. I też do tego, w którym znajdowała się oryginalnie. Na powodzenia jakie otrzymali od cara, ukłonił się lekko.
- Przydadzą się, w tak problematycznej sprawie. Postaramy się ją jak najszybciej rozwiązać. - szczere stwierdzenie, tym pożegnał się z ogromnym mężczyzną. Im szybciej rozwiążą problem, tym szybciej uratują świat i ludzi przed mordercą. Tym szybciej też będzie miał okazję, aby poznać się i zaprzyjaźnić z Saber, na czym mimo wszystko mu zależało jako jego nowej towarzyszce "przywiązanej" do niego.
- Definitywnie intensywny. Ale też przyjemny. - dopowiedział z uśmiechem słysząc słowa Saber. Musiał go pochwalić, skoro potrafił swoją aurą nawet wpłynąć na białowłosą dziewczynę jaka to nie była częścią rodzeństwa. Prychnięcie ze strony Sina mogło świadczyć że się nie zgadzał, ale wewnętrznie pewnie nawet na niego wpłynęła postura i aura cara.

Dotarli do ołtarza. Dość... zniszczonej kapliczki, jednak na wyjaśnienia kto ich dokonał chłopak tylko się szerzej uśmiechnął i pokręcił głową. Mógł się tego spodziewać, chociaż początkowo zakładał że zniszczeń dokonał złodziej księgi. Lub jej prawowity właściciel. Ciężko było stwierdzić.
Sam Ivan podszedł do ołtarza, na jakim to miała leżeć wcześniej księga. Przyglądał się mu przez chwilę, rozmyślając jak podejść do całej sprawy. Nim ostatecznie zerknął w stronę wszystkich servantów.
- Czy posiadacie może jakieś zdolności, pozwalające wam "wyczuć" cokolwiek ze strony ołtarza? Lub "zajrzeć" w przeszłość? - raczej nie. Wolał jednak zapytać. Może faktycznie by coś wyczuwali, czego Ursula nie mogła z racji na inne posiadane umiejętności. Jeżeli jednak odpowiedzi byłby negatywne, Ivan przygryzłby lekko wargę. Zaklęcie... kolejne improwizowane. To go czekało. Z jakiej strony jednak najłatwiej byłoby podejść do tej sprawy? Poprosić duchy o ślad prowadzący do książki? Powinno być najprostsze. A może bardziej wysokopoziomowa magia, polegająca na zobaczeniu wydarzeń z przeszłości? Też mogła być przydatna. Wolał jednak zacząć od tej prostszej. Łatwiejszej.

Skupiając się więc, chłopak położył rękę na ołtarzu. W miejscu gdzie najpewniej znajdowała się książka. Drugą rękę uniósł jak do modlitwy, i przymknął oczy. Odpowiedni duch... Duch Prawdy... nie, mimo czucia się blisko niego, nie koniecznie mógłbym mu pomóc w tej kwestii wystarczająco. Duchy wiatru? Były wszędzie. Mogły wyznaczyć mu drogę, jednak i one nie specjalizowały się w tej kwestii. Najlepszy więc zapowiadał się Duch Drogi (Spirit of the Way). Wskazujący śmiertelnikom kierunek, jaki powinni się kierować. Często związany z przeznaczeniem. Czy on jednak sam by wystarczył?.. Powinien. Mając wsparcie jednak od Duchów Światła, droga ta mogłaby okazać się jeszcze bardziej przejrzysta. Chłopak wziął więc głęboki oddech. Sam cel zaklęcia? Stworzenie świetlika, ulokowanego na wysokości jego wzroku i widocznego tylko dla niego, prowadzącego od ołtarza (właśnie dlatego położył na nim rękę, aby ułatwić duchom określenie do czego drogi pragnął) do aktualnej lokalizacji książki. Biegnącego nie przez ściany, a prowadzącego go faktyczną drogą jaką mógłby przebiec. Takiego, aby utrzymał się przez godzinę w powietrzu. Tyle powinno wystarczyć. Skupił jeszcze swoją manę (100 punktów many) w dłoni, jaką to miał położoną na ołtarzu. Teraz tylko modlitwa o to wszystko.

You, who shows us they way,
who leads us from doom and towards doom,
towards unchangeable fate.
You, who bring the light to darkest corners,
who gives us warmth,
and brings hope for another day.
O, Spirit of the Way,
Spirit of Light,
Heed my call!
Show me the way, to my goal!
The way, that will never fail.
The way, shown by light.
Show me, where the ancient book of evil hides!

Fatum Via!

Zadziała? Nie zadziała? Okaże się, chyba że Servanty będą w stanie same dowiedzieć się jakoś drogi. Wtedy by nie używał w ogóle tego zaklęcia, chyba że ich określenie gdzie znajduje się książka byłoby bardzo mało zrozumiałe. Konkretne.
Powrót do góry Go down
Dao Paorang


Dao Paorang


Liczba postów : 30
Join date : 03/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptySro Gru 22, 2021 10:33 am

Widząc że Sekhe postanowiła w końcu zadziałać w jakiś sposób, jej servant uśmiechnął się i dygnął lekko po czym wyprowadził ją z pomieszczenia i zaczął prowadzić, opustoszałymi korytarzami ku innym, znajdującym się w tym miejscu ludziom.

Carmilla miała spory problem i co tu dużo mówić, kapliczka nie interesowała jej aż tak bardzo jak stan jej żołądka. Toteż spróbowała tego co mogło jej w tej chwili jakkolwiek pomóc, a była tym niewerbalna komunikacja z własnym servantem. To jednak było trudniejsze, niżli mogło się wydawać. W pewnym momencie jednak Furie na nią spojrzał ewidentnie niezadowolony.
-Przestań-Usłyszała w swojej głowie, cokolwiek robiła musiało iść jej bardzo kiepsko - ale jakoś! Bo jak by nie spojrzeć Furie zareagował. Swoją drogą jego głos we własnej głowie mógł być całkiem nieprzyjemny gdyby nie fakt że burczenie brzucha i niemiłe uczucie pustki sprawiało że wszystko inne zdawało się lepsze, niż w rzeczywistości było. Zgodnie z prośbą Carmilli, Furie zaczął przyglądać się temu co znajdowało się w środku. Lancer spojrzał na Sofię, słysząc pytanie Ivana, co by koniec końców kiwnąć głową na znak że owszem, on posiada. Po chwili przymknął oczy.
-Pojawił się znikąd. Ma białe włosy. Mężczyzna. Czarne paznokcie, makijaż, ubrany w skórzany płaszcz. Podchodzi do ołtarza. Podnosi księgę, patrzy jeszcze na drzwi po czym tak jak się pojawił - znika-Lancer ponownie otworzył oczy. No i tak to właśnie wyglądało. Mieli dodatkowe informacje.
-Cokolwiek to było, nie było człowiekiem. Tyle mogę wam powiedzieć.-Powiedział w końcu Furie, nie wyjaśniając jednak skąd posiada taką wiedzę.

Oklaski, to się rozległo w pomieszczeniu. Odwracając się, wszyscy mogli dostrzec mężczyznę i towarzyszącą mu dziewczynę. Sekhe oraz jej servant. Sekhe zaś mogła dostrzec ich. Rzecz jasna Sin dostrzegł ich już wcześniej, stojąc do nich przodem. Lancer od razu zasłonił Sofię, a Saber położyła dłoń na rękojeści swojej.
-Nie, nie, nie ma powodu do zdenerwowania... chyba?-mężczyzna spojrzał na Sekhe i stanął nieco za nią, ewidentnie nie planując bronić jej przed potencjalną agresją ze strony pozostałych. W tym czasie Carmilla przyglądała się podłodze dochodząc do wniosku że wygląda fenomenalnie! Nawet trochę jak krowa. Na pewno jej polizanie nie mogło skończyć się źle prawda? A może pomoże! Takie oto myśli mogły krążyć po jej głowie.

Ivan: 835 Many
Carmilla: 100 Many.
Sophia: 300 Many
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 60
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptySro Gru 29, 2021 9:28 pm

Lancer wraz z Furie przekazali informacje, bo jak się okazało, posiadali co nieco umiejętności. Opis jak wyglądał ich... potencjalny przeciwnik, był definitywnie przydatny. Wieść że nie był człowiekiem? Martwiąca. Jednak nie niespodziewana. Nie w momencie, jeżeli mogło to równie dobrze oznaczać iż miał na myśli servantów. Zdania na ten temat były sprzeczne, ale ich średnio przyjemny kompan zdawał się być takim, co to nie nazywałby ich ludźmi. Kiwnął więc głową i podrapał się po podbródku. Mieli wygląd... jednak wygląd, nigdzie ich nie zaprowadzi. Nie, kiedy ich cel prawdopodobnie się ukrywał. I to pewnie dość dobrze. Chłopak westchnął i oparł się trochę o ołtarz przy jakim stał. Co zrobić, co zrobić, co zrobić... Ivan przygryzł wargę, lekko się trzęsąc.

Cholera.

Nie wiedział.

Wziął lekko głębszy oddech, myśląc nad swoim poprzednim planem. Próbą odkrycia drogi do ich celu, tylko... ten kto ukradł książkę zniknął. Drogi mogło nie być. Jak najbardziej, mieli jeszcze parę tropów do zbadania, ale szło to... powolnie. Chłopak miał ochotę jakoś to przyśpieszyć, ale... nie wiedział jak. Pomasował się po czole, nim wyprostował się. Jeszcze przez jego opieranie się ołtarzy by się obalił. Może i zaklęcie pokazania drogi by nie zadziałało, ale zaklęcie wykrywające lokację księgi? Mogło. Gorzej, że ten "nie-człowiek", najpewniej wykryje ich lokację. Ivan był jednak prawie pewien, że już o nich wiedział.

Nagle coś go wyrwało z zamyślenia. Zmusiło, do obrócenia się w stronę wejścia do sali, gdzie stała dwójka... nieznajomych. Mężczyznę, jaki to klaskał i od którego biła pewność siebie. Czy wiedział gdzie się znajdował? Wątpił, aby jego obecność tutaj była... przewidziana. Raczej car powiedziałby im o jakimś innym wizytorze, lub chociaż Ursula by to zrobiła. Fakt, że zaraz ich bardziej bojowi towarzyszy ustawili się gotowi do walki, też trochę o tym świadczył, że facet raczej był... niebezpieczny? A może dziewczyna, jaka to mu towarzyszyła? Rude włosy, trochę złote oczy... bardzo ładne to były oczy. To był jednak inną kwestią. Uśmiechnął się, słysząc słowa faceta.
- Ah, jestem pewien że nie ma powodu. Wszyscy tutaj jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - dopytał zerkając w ich stronę i kłaniając się lekko. Mogli zagrozić jego rodzeństwu, to też mimo wszystko uważnie obserwował ich zachowanie. A najbardziej, reakcję dziewczyny na jego pytanie. To ona jeszcze nie dała żadnego znaku, czy jest do nich wrogo czy przyjaźnie nastawiona. Facet? Był... zdawał się skomplikowany. Dalej zgięty pod kątem 45 stopni, z ręką na sercu, posłał im jeszcze szerszy uśmiech. Taki trochę... arystokracki. - Miło byłoby jednak poznać waszę imiona, piękni kompani, bo bez tego ciężko być przyjaciółmi zwani. Sam nazywam się Ivan Rostock Dragonsani, miło was poznać. Również, chciałbym się zapytać, co tutaj robicie? Nie spodziewaliśmy się gości.
Miał przynajmniej nadzieję, że będzie miło. I że ich nowi kompani nie będą tak problemtyczni jak chociażby "Evil Carmilla ". Myśląc o swojej siostrze, zerknął w jej stronę. Raczej nic takiego się nie działo, chociaż... Chyba nie... Podszedł bliżej niej i położył dłoń na jej ramieniu. Ze zmartwieniem wypisanym na twarzy.
- Carmillo? Wszystko w porządku? - dopytał, tak na wszelki wypadek. Dość nieźle przyglądała się w tą podłogę. Czemu? Ivan szukał jakichś oznak, że coś przejęło nad nią kontrolę. Miał nadzieję że nie, ale... wolał dopytać. Ocenić. Zerknąłby też w stronę Sofii, również będąc zmartwiony jej cichością chwilę temu. Kto jak kto, ale ona nie była cicha. Spodziewał się, że dość szybko też go za coś by zaraz zbeształa. Może te całe jego inkantacje? Wiele osób z rodziny je wyśmiewało. Lub wiarę w duchy? Coś? Nic? Hmm...

Oby nowe osoby nie oznaczały kłopotów. Szczerze, chłopak był trochę zmęczony od tego całego myślenia, jakie wypadało wykonywać.
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 61
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyPon Sty 03, 2022 3:40 pm

Przestań.

Zadziałało! Udało jej się! Nieważne, że zapewne robiła to beznadziejnie, grunt, że udało jej się coś osiągnąć. Co wcale nie pomagało w jej sytuacji. Może gdyby jej servant jakoś przynajmniej SPRÓBOWAŁ się nią zainteresować, to miałaby łatwiej, ale nie. Do tego musiałby wyciągnąć swoją głowę z ... z tego miejsca gdzie ją zazwyczaj trzyma. Carmilla wykrzywiła się lekko niczym skarcone dziecko. Dobrze przynajmniej, że ich detektywistyczna zabawa przynosiła efekty. Tak, bardzo dobrze. Naprawdę dziewczyna chętnie by im tego pogratulowała, gdyby nie fakt, że teraz miała ważniejsze problemy na głowie niż cała ta kaplica, zagubiona księga czy też wieczna noc i kopuła.
Zaczęła się przyglądać podłodze, a myśli jakie przychodziły jej do głowy... naprawdę uświadomiły ją, że jest źle. Chociaż może? Podłoga mogłaby być krową prawda? Krowa to przecież jedzenie. Podłoga mogłaby być jedzeniem w takim razie.
Świetnie!
Już pewno miała zamiar się schylić i upewnić się o prawdziwości własnych wniosków, gdy poczuła dłoń na swoim ramieniu. Zadrżała uświadamiając sobie w tej chwili głupotę poprzedniego planu. Tak, zignorowała nawet wcześniejsze oklaski czy też wymianę zdań z obcymi. Spojrzała na brata szeroko otwartymi oczami i uśmiechnęła się promieniście. Poklepała pokrzepiająco Ivana po dłoni.
- Tak, tak. Wszystko w porządku. - Powiedziała cicho i spokojnie. Nagle jej uśmiech zniknął. - Nie. Nic nie jest w porządku. Muszę stąd wyjść. - Zacisnęła palce na jego dłoni, uczepiła się i nie wyglądało na to, że zamierzała puścić. - Furie. Musimy wyjść. Teraz. - Rzuciła do swojego sługi, przygryzła przy okazji własny policzek, mocno, do krwi. Licząc na to, że to pomoże. Liczyła też, że Furie ma jakiś genialny pomysł jak się stąd wydostać. Posłała też szkliste od bólu spojrzenie nowo przybyłym. Jednak nie zamierzała się teraz nimi przejmować. Miała własne problemy. Nie wypuszczała też dłoni Ivana ze swojego uścisku.
Powrót do góry Go down
Merodi


Merodi


Liczba postów : 30
Join date : 04/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Sty 04, 2022 6:56 pm

Skrzywiła się w duchu widząc ten jego uśmieszek i teatralne zachowanie. Nadal była strasznie zestresowana ale miała już jakiś cel. Z opóźnieniem niektóre rzeczy zaczęły wypływać na wierzch jej świadomości. Korzystając jeszcze z okazji gdy szli sami do nieznajomej gromadki zdecydowała poruszyć jedną, bardzo ważną kwestię. - Znam już swoje imię... Jak TY się nazywasz? - W końcu nie będzie się zwracała do niego ej ty, albo ej sługo. Brzmiało to wysoce upierdliwie, gdyż do większości ludzi zwracasz się imieniem bądź nazwiskiem. Zmierzyła go dosyć zimnym wzrokiem. Nie oszukujmy się, ich "początek" znajomości nie był najprzyjemniejszy, więc teraz jedynie wraz strachem ma do mężczyzny niechęć. Nawet jeśli był przystojny.

Ich wejście do pokoju ewidentnie spotkało się z wrogim nastawieniem niektórych. Jej sługa niekoniecznie poprawiał sytuację. Odkręciła się do niego na chwile. - I ty się nazywasz sługą gdy w ogóle się tak nie zachowujesz? - To było ryzykowane pytanie-dogryzka, bo sama persona ją przerażała ale teraz przynajmniej była szansa, że ktoś jej pomoże w razie jego agresji. Nikła ale była. Odwróciła się do reszty podnosząc dłonie do góry w symbolu pokoju. - Jak najbardziej przyjaciele! - Nie mogła być 100% pewna tej odpowiedzi ale w tą chciała wierzyć. Odpowiedziała grzecznie białowłosemu chłopakowi, który chyba jako jedyny wydawał się neturalno/przyjaźnie do nich nastawiony. Było słychać lekkie drżenie w jej głosie ale mimiką twarzy zdawała się być pewna tego co robi. Uśmiechnęła się lekko, by zaraz wykonać delikatny ukłon głową w jego stronę. Przy okazji powoli opuściła ręce, które zaraz umiejscowiła na brzuchu. - Nazywam się Sekhe, a ten oto mężczyzna tytułuje się moim sługą. Obudziłam się z amnezją parę komnat stąd. Z tego właśnie przybyłam tu w celu dowiedzenia się od przyjaciół o tym co tu się w ogóle dzieje, gdyż sługa ujawnił mi jedynie moje imię. - W żadnym wypadku nie była w położeniu do blefowania, a jeżeli istniało prawdopodobieństwo odzyskania stabilności emocjonalnej - dostania informacji będzie się tego łapać ile może. O pamiętniku jeszcze nie chciała im wspominać, najwyżej później im wspomni jeżeli będzie to potrzebne.
Widząc to co się działo z Carmillą, nie chciała w żaden sposób interweniować. To były ich sprawy, a każde źle przemyślane słowo mogło sprawić że wszyscy w pokoju staliby się jej wrogami.
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 64
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyCzw Sty 06, 2022 10:13 pm

Życie jako mag powinno przyzwyczaić do Sofię do tego, że życie będzie ją non stop zaskakiwać i odkrywać przed nią nowe tajemnice świata. A jednak, nie przypuszczała, że telepatia jest możliwa i to w tak łatwy do wykonania sposób. I że Uathach zgodziła się ich tego nauczyć! Musiałaby nie być sobą, aby nie czuć podekscytowania tą sytuacją. Zauważając zakłopotanie Lancera, postanowiła uśmiechnąć się do niego pokrzepiająco. Przecież nie oczekiwała od niego, że będzie idealny i będzie potrafił wszystko, prawda? A i tak był najlepszym servantem, jakiego dziewczyna mogła sobie wymarzyć.
(A to, że nie marzyła o niczym, bo dziadek nic im nie powiedział to zupełnie inny, nieistotny szczegół. Shh.)

W każdym razie, nadszedł na pierwszy punkt wycieczki: kapliczka. Początkowo, w ciszy zaczęła oglądać jej stan i oh... złodziej narobił bałaganu. A przynajmniej taka była pierwsza myśl latynoski, zanim Uathach nie wyprowadziła jej z błędu. Uh-oh. Memo na przyszłość: nie denerwować Ivanowicza. Nigdy. Przenigdy.
Każdy zaczął na swój sposób dochodzenie, nawet Furie zdawał się... pomagać? Int resting. Nie zapowiadało się na to, aby oglądanie zniszczeń miało ich do czegokolwiek doprowadzić, dopóki Ivan nie postanowił zadać pytania servantom - i odpowiedź Lancera prawie zwaliła Sofię z nóg. Znaczy, nie zachwiała się, ale na wszelki wypadek przytrzymała się ręką modlitewnej ławeczki. Wow. Jedyne, na co było ją stać, to wpatrywanie się w Włocha z szeroko otwartymi oczyma i pełnym podziwu wyrazem twarzy. Opis był naprawdę szczegółowy. Ile on jeszcze potrafił? Dlaczego współpraca z Lancerem wydawała się niekończącymi się Świętami Bożego Narodzenia? Nie wiedziała, czy była gotowa mentalnie na kolejne prezenty.
Ale nie narzekała. Bardziej była niesamowicie dumna.

To krótkie uczucie niespodziewanego zachwytu zostało przerwane przez nagły dźwięk oklasków. A może bardziej trafnie: dźwięk intruzów. W jednej sekundzie jej ciało zostało postawione na baczność, a dziewczyna gwałtownie obróciła się i zaczęła się uważnie przyglądać przybyszom. Stan pełnej gotowości - chociaż bardziej stan łani w świetle reflektorów - dopiero minął, kiedy dotarło do niej, że nie są atakowani i Lancer stał przed nią w obronnym geście. A jakoś była święcie przekonana, że nic się jej nie stanie, tak długo, jak ta enigmatyczna osoba pod postacią dziecka jest obok jej boku. Dopiero wtedy mogła wyciągnąć jakieś wnioski. I to była bardzo dziwna para. Pewny siebie mężczyzna sprawiał, że włoski na karku Sofii się jeżyły. Kto tak zachowuje się w obecności obcych, którzy mają przewagę liczebną i nie wyglądają na przyjaźnie nastawionych? Może Furie był jeszcze w stanie emanować taką nonszalancją i wyjebaniem... chociaż, nie. Ten typ wydawał się gorszy od Furie - do Furie się zdążyła przyzwyczaić. Zaś tutaj nie miała pojęcia, czego się spodziewać: i to było dość przerażające.
W kontraście do niego stała dziewczyna: obok, czerwonowłosa, z drżącym głosem opowiadała im na dzień dobry swoją historię. Od razu wyjawiła informację, że jest mistrzem, a obok niej stoi jej servant. I że amnezję. Sofia przełknęła ślinę. Ufność Sekhe wobec nich była skrajnie podejrzana. I chociaż kobieta całym sercem wierzyła, że każdemu powinno się dać szansę i kredyt zaufania - w tej sytuacji ciężko było przestać być postawionym na alarm. A szczególnie nie chciała, aby servant Sekhe się do nich zbliżał. Typ śmierdział. Gorzej, niż zepsute mięso kurczaka, które zbyt długo czekało w lodówce na swoja kolej, aby zostać użytym do obiadu. Jakie były ich intencje? Nie wiedziała. Ivan wyciągnął do nich przysłowiową dłoń, jednak nie wydawało się, aby napięcie chociaż trochę zniknęło.
- Wybacz, Sekhe, ale spotykamy się po raz pierwszy. Nawet jakbyśmy chcieli, to nie posiadamy informacji na twój temat. - Odpowiedziała ostrożnie. Jeśli faktycznie nic nie pamiętała i nie była to gra, to nie chciała jej dawać złudnej nadziei. Mogli nie mieć wobec niej i jej sługi wrogich intencji, ale nie byli też wcześniej przyjaciółmi. Jeśli zaś chodzi o informacje, co teraz się działo, tutaj, w Petrosybirsku... raczej nikt nie powinien mieć żalu do nich, że nie postanowili wyjawić wszystkich informacji na dzień dobry zupełnie obcym osobom. Wciąż w tyle głowy Sofii migotała ostrzegawcza lampka - w miejscowości było dwóch morderców na wolności. Kogoś, kto podtrzymywał magiczną barierę, kogoś, kto tworzył zjawisko wiecznej nocy. Skąd mieli pewność, że to nie oni? Prawdopodobieństwo, że z nieba spadł na nich mistrz i sługa niezwiązani zupełnie z sprawą było bardzo znikome... a przynajmniej Sofia miała nadzieję, że myli się w tej nieufności wobec nowopoznanych.
A jakby stresu było mało, jej uwagę natychmiast zwróciło zachowanie Carmilii. Do niepewności i nieufności doszło przerażenie i strach o własną siostrę, a serce Sofii chyba nagle utknęło w gardle.
- Ani. Kroku. - To był najszybszy i najjaśniejszy komunikat, jaki mogła wysłać prosto do obcej im dwójki. A jednocześnie i komunikat do Lancera, którego postanowiła lekko dotknąć w plecy, zanim pospiesznie ruszyła do siostry. Nie wiedziała, czy przesłanie "przypilnuj, aby się nie zbliżali" był w ogóle jasny, ale nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Ufała mu i tyle. Natomiast kompletnie nie ufała Sekhe i jej towarzyszowi. Nie miała pojęcia, co się dzieje z Carmillą, ogarniała ją panika i przytłaczała ją niepewność sytuacji. Do tego stopnia, że gdyby Sekhe i jej towarzysz (albo jedne z nich) spróbowało w tej chwili wykorzystać zamieszanie, zaatakować i zauważyłaby, że bezpośrednio im zagrażają - nie zawahałaby się, aby użyć zaklęcia rozkazu, każąc Lancerowi zabrać w bezpieczne miejsce trójkę rodzeństwa i ich servantów. I tej myśli była stuprocentowo pewna. Nie zamierzała się wahać w momencie, kiedy na szali mogło leżeć dobro jej rodzeństwa.
- Carmilla?! Co się dzieje, mów do mnie. - Trzeba było być głuchym, aby nie słyszeć paniki w jej głosie. Trzymała ręce w pogotowiu, jakby białowłosa potrzebowała nagle asysty czy podtrzymania, desperacko przyglądała się jej sylwetce i twarzy. Czy mogła coś zrobić? Czy coś ją bolało? Co się działo? Priorytetem było to, aby jej teraz pomóc. A fakt, że dwójka - potencjalnie niebezpiecznych - osób stała i patrzyła na tę sytuację, w żaden sposób nie pomagał w jej opanowaniu.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptySob Sty 08, 2022 10:11 am

Jeszcze tuptając przez opustoszałe korytarze, Sekhe postanowiła na drobną interakcję ze swoim sługą, pytając go o imię. Ten uśmiechnął się i przyłożył palec do ust, zastanawiając się nad czymś.-O, Damien. To mi się podoba. Niech będzie Damien-Ewidentnie nie było to jego prawdziwe imię. Czy to więc oznaczało że Sekhe również nie było prawdziwym imieniem? Ciężko stwierdzić co jest prawdą a co fałszem, kiedy nie pamięta się absolutnie nic.

Reakcje na pojawienie się nowej dwójki były różnorakie. Zdecydowanie najprzyjaźniejsze były od Ivana, na którego spojrzała Saber, zastanawiając się czy powinna zdjąć dłoń z rękojeści, ostatecznie uznała że ostrożności nigdy za wiele, nawet jeśli jej mistrz był przyjazny. Ursula również obrzuciła spojrzeniem Ivana, zaraz jednak skupiając się na gościach.
-To nie ładnie tak wchodzić do czyjegoś domu bez zaproszenia-Właściwie, to nie był dom tylko publiczny przybytek będący miejscem pracy, ale czy ktoś by na to zwracał uwagę? Generalnie nagłe pojawienie się nowego mistrza i sługi było bardzo dziwne i nikt specjalnie nie wiedział jak zareagować, ale patrząc po uśmiechu mężczyzny który przybył z Sekhe - ten się świetnie bawił. Słysząc uwagę swojej mistrzyni, wzruszył jedynie ramionami i bezradnie rozłożył ręce. Sam się nie przedstawił, jedynie obserwował rozwój wydarzeń z wielkim zainteresowaniem. Przynajmniej dopóki Sofia nie powiedziała by nie robili ani kroku. Oh, wtedy się odezwał.
-To chyba oznacza że wolno nam skakać. A także teleportować się. No i latać. Umiesz latać?-Zapytał Sekhe, kiedy to wokół Carmilli zrobiło się małe poruszenie. Była oblegana przez Sofię i Ivana, kiedy to przecisnął się przez nich Assassin i spojrzał na Carmillę krytycznym wzrokiem.
-Tsk-Złapał Carmillę w pasie i przerzucił przez ramię, nie zwracając uwagi na to że ta była oblegana przez Ivana i Sofię.-Zajmijcie się tym bagnem, ona zaczerpnie powietrza na zewnątrz.-To powiedziawszy wziął i wyszedł z pomieszczenia z Carmillą przerzuconą przez ramię jak worek kartoflów.
-Hej on zrobił krok-Naskarżył Sofii servant Sekhe, po czym znów zwrócił się do swojej mistrzyni.-Właściwie możemy się też turlać. O i czołgać. To co, zawody kto się pierwszy do ołtarza doczołga?-Przerzucił spojrzenie na Sofie.-Dobrze przemyśl swoje następne polecenie w moją stronę Sofio. Musimy brać odpowiedzialność za swoje życzenia. Jesteś gotowa udźwignąć na swoich barkach wagę twych własnych słów? Uważasz że dysponujesz odpowiednimi kompetencjami i siłą by mi rozkazywać?-Aura wokół mężczyzny nieco się zmieniła. Wpatrywał się w nią intensywnie, dopóki kosa Lancera nie znalazła się przy jego szyi.
-Grożenie potencjalnym sojusznikom? Cóż za faux pas-Stwierdził mężczyzna już, nie chłopak. Sługa Sekhe uśmiechnął się drwiąco przerzucając spojrzenie na niego.-Zrobiłeś krok-Wyszeptał i w tym samym momencie Lancer zniknął. Mężczyzna spojrzał ponownie na Sofię, nie uśmiechał się, jedynie świdrował ją wyzywającym spojrzeniem-Cóż za niefart. Kto by pomyślał że nie będzie przestrzegał zasad, własnego mistrza, czyż nie?-Przekrzywił lekko głowę chociaż pewnym było, że to jego sprawka. W jednej chwili jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, znów się uśmiechał i zaśmiał się lekko, zaś Lancer pojawił się obok Sofii.-Żartowałem, żartowałem. Przecież, wszyscy jesteśmy przyjaciółmi. Prawda?-Przeleciał wzrokiem po twarzach wszystkich, patrząc z wielką radością na niepewność Saber i Urusli które nie wiedziały czy mogą czy nie mogą wykonać krok, na skonfundowanego Lancera który jeszcze ogarniał co się w ogóle wydarzyło, aż w końcu z radością spojrzał na Sekhe, wiedząc że stworzył chaos i zasiał zwątpienie, utrudniając Sekhe życie. I mogła być pewna jednego - okropnie go to cieszyło.

Furie jeśli tylko chciał, potrafił się poruszać bardzo szybko. Nim się obejrzała, Carmilla znajdowała się poza budynkiem. Na dodatek podróż mimo że szybka i w teoretycznie niewygodnej pozycji, wcale nie była taka zła. Może to przez jej stan, może przez to że Furie był delikatny, cholera wie. Posadził ją jednak na śniegu, a mógł po prostu zrzucić, więc chyba troszkę delikatny.-Co się dzieje?-Zapytał jedynie kucając przy siedzącej na ziemi dziewczynie.

Ivan: 835 Many
Carmilla: 100 Many.
Sophia: 300 Many
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 61
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyNie Sty 09, 2022 7:19 pm

Prosto mówiąc jej świat nie malował się w kolorowych barwach. Można powiedzieć, że powoli traciła kontakt z rzeczywistością na rzecz jakiś wewnętrznych instynktów. To wcale jej nie pomagało w obecnej sytuacji. Szczególnie, że w pomieszczeniu pojawili się obcy, a jedynie ręka Ivana powstrzymała ją przed dokonaniem czynów, których na pewno by żałowała. Jeśli odzyskałaby świadomość. Niestety nie miała jak podziękować bratu. Niestety pojawienie się w jej okolicy Sofii też nie pomagało. Znaczy. Doceniała jej troskę, jednak Carmilla potrzebowała teraz przestrzeni. Potrzebowała świeżego powietrza, wyglądało na to, że za szybko tego nie otrzyma, przez co wewnętrzne szaleństwo zaczęło przegrywać z paniką, która pojawiła się w oczach najmłodszej. Otworzyła nawet usta by odpowiedzieć Sofii, jednak nie potrafiła jakoś logicznie połączyć literek w swojej głowie, nic jej nie przychodziło jeśli chodziło o powód. Zamknęła usta równie szybko jak je otworzyła. Było źle. Było źle. Bardzo. Bardzo źle.
Kto by przypuszczał, że jej rycerzem okaże się jej servant, który jak zwykle po swojemu posłuchał jej polecenia. Szczerze nie spodziewała się tak zdecydowanej akcji z jego strony. Szczególnie w obliczu pojawienia się obcych osób. Furie jednak chyba nie uznawał ich za duże zagrożenie, albo po prostu uważał, że jest w stanie dorównać im kroku gdyby coś poszło nie tak.
Ostatecznie Carmilla nie oczekiwała traktowania też jak księżniczkę, ale jak worek ziemniaków też nie. Gdy poderwał ją z ziemi wydała dziwny stłumiony pomruk wisząc już przez jego ramię. Nie szarpała się, nie wierzgała. Kompletnie zaakceptowała swój los worka ziemniaków czy też nie miała siły walczyć z metodami Furie. W głębi duszy cieszyła się jednak z jego "współpracy". Dzięki niemu po chwili poczuła znów mroźne powietrze, które mimo wszystko trzeźwiło momentalnie. Część dziewczyny na pewno oczekiwał dalszego traktowania niczym ziemniaki, tym samym zacisnęła mocno powieki oczekując rychłego uderzenia o śnieg. Tym samym otworzyła nieco zdziwiona gdy tylko została na nim posadzona. Przyglądała się przez chwilę swojemu słudze widocznie skonfundowana. Dopiero jego słowa sprowadziły ją na ziemię. Momentalnie poczuła się nieco speszona. Podciągnęła kolana i objęła nogi rękoma, jakby chcąc się ukryć przed nim. Przed światem. Powód bowiem brzmiał naprawdę głupio w jej głowie.
- Twoja krew... ma jakieś magiczne właściwości..?- Podniosła wzrok na niego, pokręciła szybko głową. Nie tak. -Czy może jesteś świadom.. czym jestem? - Mówiła dość cicho. Widocznie zakłopotana, ewidentnie chciała uzyskać od niego jakieś informacje. Dodatkowo nigdy nie poruszała tego tematu z nikim i.. to nie było łatwe. Szczególnie w takiej sytuacji. Oparła czoło o swoje kolana ukrywając się przed nim. - ..zgłodniałam.
No i czekała w swojej obronnej pozycji pancernika. Wyśmieje ją? Zrozumie? Może od początku wiedział? Ugryzienie siebie ewidentnie pomogło jej nieco odzyskać jasności myśli, ale metaliczny posmak własnej krwi w ustach zaczął ją powoli irytować.


Ostatnio zmieniony przez Carmilla dnia Pon Sty 10, 2022 9:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Merodi


Merodi


Liczba postów : 30
Join date : 04/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyNie Sty 09, 2022 9:06 pm

Ten cały "Damien" przyprawiał ją o ból głowy. Mimo to jak się przedstawił totalnie śmierdziało, dla własnej wygody wolała go tak nazywać. W końcu jest to o łatwiejsze niż ty sługo.

Po ich DAMIENA wejściu smoka i uwadze Ursuli, rzuciła jej przepraszające spojrzenie. Szczera odpowiedź, na którą przez chwilę miała ochotę, nie była dobrym pomysłem. Powiedzenie, że była tu już od momentu przebudzenia raczej wydałaby się niegrzeczna, co prawdopodobnie dolałoby oliwy do ognia. - Wybaczy pani za ten nietakt z naszej strony. -
Odpowiedź Sofii była jakkolwiek zasmucająca ale nie odpowiadała konkretnie na pytanie Sekhe. Czerwonowłosa chciała wiedzieć takie podstawowe rzeczy jak na przykład to gdzie jest! Raczej nie łudziła się, że dowie się od nich czegokolwiek więcej o sobie, ale o otaczającym ją świecie.

To, co zaczął odwalać ciemnowłosy, cóż, ciężko opisać słowami jak bardzo zdenerwował dziewczynę. Stała w milczeniu, drążąc. Tym razem drżenie nie było z powodu strachu czy stresu. Na prześmiewcze pytanie nie odpowiedziała, tylko patrzyła się na niego bez żadnych ekspresji na twarzy. Jedynie jedynie jej wzrok odzwierciedlał to co się działo w jej środku. Owszem, zdążył ją już zastraszyć. Wiedziała, że jest niebezpiecznym mężczyzną, prawdopodobnie dałby radę sam zrobić jej krzywdę już z powodu samej różnicy płci. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo silny może być. Był przerażający. Ale wiecie co? Jeszcze bardziej przerażające jest pozwolić działać na własną rękę tak niebezpiecznej osobie jak on. Znikanie i pojawianie się osób zostawiła na drugi plan.

Gdy w końcu skończył swoje przedstawienie, Sekhe odwróciła głowę w jego stronę, patrząc prosto w oczy. - Jeżeli chcesz zobaczyć moją władzę to podporządkuj mi się jako pierwszy, sługo. - Wyszeptała, tak by tylko on mógł to usłyszeć, przy okazji naciskając na ostatnie słowo. - Przepraszam was za niego. -rzuciła do reszty nie odwracając się. - Zachowuj się jak należy, bym nie musiała za Ciebie już więcej przepraszać. - Podniosła prawą rękę by (spróbować - jej celem było spoliczowanie bez zamachania ale wolałam tu dać w nawiasie bo jednak niedokonany tryb i kto wie co sie stanie) spoliczkować mężczyznę.
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 64
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyPon Sty 10, 2022 6:48 pm

Póki Carmilla nie opuściła pomieszczenia, wyniesiona jako worek kartofli, Sofii nic innego w tym momencie nie interesowało. Servant Sekhe coś tam dyskutował w tle, ale czy to było teraz ważne? W momencie, gdy z jej siostrą działo się coś dziwnego? Nawet nie zdążyła skarcić Furie "ej, delikatniej!!!", gdy ten przerzucił biedną białowłosą przez ramię. Jeszcze przez chwilę wpatrywała się w wyjście, w którym znikli, będąc trochę rozdartą: niepewna, czy powinna ruszyć za nimi czy może powinna Sinowi zaufać. Przygryzła mocno wargę od wewnętrznej strony, próbując na siłę się przekonać, że pozostanie tutaj jest lepszym pomysłem i że Carmilla jest w dobrych rękach. Tylko serduszko się nie zgadzało.
- W porządku? - Zapytała z troską Lancera, kładąc rękę na jego ramieniu i próbując wyczytać coś z jego twarzy. W końcu... no... to jego zniknęło, tak? Nie wiedziała na ile to była sztuczka, a na ile coś poważnego i czy powinni uciekać. Bo jeśli Lancer by stwierdził "ej dziunia, ten typo to niebezpieczny jest, wynosimy się" to będą się wynosić. Jego ekspertyzie tutaj najbardziej ufała, jeśli chodzi o sprawy servantowe i magii. Spojrzała też na Saber i Ivana, sprawdzając, czy nic im się nie stało. I ostatecznie na Ursulę. Dopiero po tym mogła sobie pozwolić na głośnie, nabuzowane irytacją westchnięcie i uszczypnięcie się w nasadę nosa.
Jej limity cierpliwości już dawno zostały przekroczone.
- Już dzieci w przedszkolu lepiej rozumieją, co się do nich mówi. - Może i by się przejmowała groźbami nieznajomego, gdyby Furie nie przyzwyczaił jej wcześniej do swoich. Ileż można? A chuj, niech sobie grozi. Co prawda, nie pamiętała, aby podawała mu swoje imię.. chyba i to było dość niepokojące, ale była zbyt done aby się tym teraz martwić. - Ale w sumie się posłuchałeś, więc nie wiem... niestety nie mam cukierków, w nagrodę mogę ci dać co najwyżej plasterek z jednorożcem. - Rozłożyła dłonie. Zachowywał się jak dziecko, będzie traktowany jak dziecko. W tym momencie, jej wewnętrzna, rozsądna i dorosła Sofia powinna zatkać jej usta dłonią. Ale biorąc pod uwagę ile razy już dzisiaj to robiła, to już dawno przekroczyła godziny swojej pracy. Baterie się wyczerpały. Czara przelała. Sofia już szczerze miała dość kalkulowania, gdzie zrobić następny krok na polu minowym, gdzie druga strona miała ją serdecznie gdzieś. Dlaczego miałaby się przejmować? Szczególnie, że uświadomiła sobie jedno:
Sekhe i jej servant nie mieli zamiaru ich atakować.
Jeśli chcieliby zrobić im krzywdę, mogliby to zrobić już dawno. Skorzystać z zamieszania z Carmillą, spróbować teraz, gdy przewaga liczebna zmalała. Albo nie mieli wobec nich kompletnie wrogich zamiarów i tylko mężczyzna próbował zdominować sytuację, aby zdobyć nad nią kontrolę albo czegoś od nich chcieli - informacji, rozrywki - i dopiero po tym planowali się grupy rodzeństwa pozbyć. W pierwszym przypadku mieli do czynienia z warczącą i szczekającą chihuahua, która nie miała nic do zaoferowania i nie musieli się nią przejmować. W drugim przypadku - to oni mieli przewagę, kiedy to Sekhe z jej servantem czegoś od grupy potrzebowali. Tylko po co mieliby pomagać komuś, kto tak się do nich odnosi? Najlepiej by było ich obecność kompletnie zignorować, to byłby największy środkowy palec, jaki można by było pokazać nieznajomemu w tym momencie (kiedy ten non stop szturchał ich kijem, aby rozdrażnić i zobaczyć reakcję). Tylko trochę szkoda było jej Sekhe.
- W sumie, to czy poza zaklęciami rozkazu jest jakiś inny sposób, aby zapanować na servantem? Nie wiem, uspokoić go czy włączyć tryb "cichy"? - Zapytała Lancera jakby pytała o ustawienia w telefonie. Czerwonowłosa zdawała się potrzebować takich rad i nie oszukujmy się - Sofii też w tym momencie były one na rękę. A przecież nie mogła oczekiwać tego, że Sekhe będzie chciała zużywać drogocenne zaklęcia rozkazu. Oczywiście miała nadzieję, że Saber i Lancer dobrze rozumieli, że Sofia nie zamierzała korzystać z takich metod. I Ivan też raczej nie. Bardziej szukała opcji kagańca, który przydałby się "Damienowi".

W gruncie rzeczy nasunął jej się pewien pomysł, jak mogliby wyleczyć amnezję nieznajomej. Tylko, czy po powrocie do normalności Sekhe dalej będzie tak bezkonfliktowo nastawiona? A może przemieni się w siostrę bliźniaczkę swojego sługi i spuści go ze smyczy, aby zapanował chaos? Istniało pewne ryzyko i lepiej by było, aby rudowłosa pozostała taka, jak... nie. Skarciła się od razu w myślach, potrząsając głową. Kiedy zamieniła się w bezwzględną oportunistką idącą do celu po trupach? Ta dziewczyna ewidentnie prosiła o pomoc. Tylko Sofia nie była pewna, czy w ogóle będą w stanie jej udzielić ze względu na osobę, która stała u jej boku i robiła wszystko, co mogła, aby im przeszkadzać.
- Z góry mówię, że wszelkie groźby, próby zastraszania i celowe stawanie kantem nie będą na mnie robić już dzisiaj większego wrażenia. - Rzuciła spokojnie do nieznajomego, gdyby ten dalej uważał swoje zachowanie za dobry pomysł. No. No nie. - Za piątym razem tego samego dnia to już nie działa tak samo. - Wzruszyła ramionami. Did she lie, tho? - Tak jakby pozycję wiecznie markotnego, agresywnego i niekooperatywnego servanta mamy już zajętą w naszej drużynie, więc uprzejmie proszę o wybranie innej roli.
Ciekawe, czy Furie właśnie dostał czkawki?
- Oczywiście, jeśli mamy zamiar zostać przyjaciółmi. Bo rozumiem, że na tym wam zależy, skoro sami przyszliście do nas? - Uśmiechnęła się delikatnie. To duet czegoś chciał od ich grupy, a nie na odwrót. I w sumie to Sofia oczekiwała na to, co nieznajomi mogą im zaoferować. Coś, co ją przekona do tego, aby nie obrócić się na pięcie, rzucić "adios" i pomachać łapką. Bo naprawdę miała na to teraz szczerą ochotę.
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 60
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyPon Sty 10, 2022 10:24 pm

Działo się wiele rzeczy w najbliższych chwilach. Gdyby ktoś pytał Ivan'a o zdanie, być może nawet zbyt wiele biorąc pod uwagę... na ilu to musieli się nagle skupić. Chcąc nie chcąc, nie miał aż tak podzielnej uwagi aby wyłapać wszystkie detale jakie działy się podczas to ich rozmowy. Rozmowy, jaka to zepchnęła na bok właściwie cel ich przybycia tutaj.
Sekhe była jedną z nich. Podobno byli przyjaciółmi, wedle jej stwierdzenia. To dobrze. Czy w nią wątpił? Nie aż tak bardzo jak pewnie powinien. W końcu nic on nie nie wiedzieli, a jak ona sama stwierdziła, nie wiedziała też nic o sobie. Jak można było w pełni takiej osobie zaufać? Ivan nie wiedział. Wiedział również jednak, że świat był nieprzyjemnym miejscem, gdzie większość by jej nie zaufała. Czy jeżeli on to zrobi, bez powodu, przysłuży się możę choć trochę jego poprawie? Tak aby ludzie nie przechodzili obok patrząc na krzywdy innych? A może z tego powodu, ktoś mu wbije kiedyś plecy w sztylet? Białowłosy nie wiedział, a i dziewczyna zadała w pewnym sensie pytanie. "Co tu się w ogóle dzieje" było dobrym pytaniem, kiedy miało się amnezję.
- Jesteśmy w Petrosybirsku. Rok... - zatrzymał się na chwilę i przekręcił głowę w bok. Z jakiego roku mogłą być dziewczyna? Z ich? A może nawet z przyszłości? I który to konkretnie mieli rok?.. Zapomniał. Spojrzał tutaj na sekretarkę cara, z nadzieją że dopomoże. Lub nie. - W każdym razie, na zewnątrz panuje wieczna noc, po mieście grasuje morderca a i z samego miasta wyjście blokuje bariera. Iście w nieprzyjemnych czasach się znalazłaś droga Sekhe. W dodatku, istnieje prawdopodobieństwo iż pozwalając wszystkim tym nienaturalnym wydarzeniem na istnienie, czeka nas zagłada świata.
Wyjaśnił z uśmiechem, mimo że mówił o dość makabrycznych rzeczach. Nie żeby planowali na nie pozwolić. Mimo wszystko, jak bardzo bohatersko by to nie brzmiało, rodzeństwo przybyłu tutaj aby uratować świat.

Zaczepienie Carmilli zdawało się właściwym wyjściem. Tak uznał białowłosy, który zaczął jej się dokładniej przyglądać dziewczynie kiedy to ta zacisnęła palce na jego dłoni. Dość mocno zresztą. Dało się też wyczuć, jak ważne dla niej było jak najszybsze opuszczenie tego miejsca. Panicznie wręcz. Ba, chłopak planował nawet natychmiastowo kiwnąć głową i ignorując nieznajome postacie, poprowadzić dziewczynę do wyjścia. W końcu będę mogli tutaj wrócić, prawda? A jaki był sens działania, kiedy jego młodsza siostra działała jak niezwykle przestraszone zwierzę? Nim jednak zdążył jej odpowiedzieć, podeszła również Sofia. Trochę bardziej spanikowana stanem siostry, tak na oko Ivana, niż był on sam. Ba, wydała też wcześniej polecenie do pozostałej dwójki, jakie to akurat jego zdaniem było lekko niesmaczne. Niezbyt uprzejme, kiedy nawet tak dobrze ich nie poznali. Nie mniej, byli przyjaciółmi, prawda?

Nim rodzeństwo jednak zdążyło sensownie zadziałać w kwestii swojej młodszej siostry, Furie już zniknął wraz z nią. Tak jak wcześniej Ivan trzymał dłoń na ramieniu białowłosej, tak teraz trzymała ona tylko powietrze. Zacisnął pięść. Sugerował, aby zajęli się tym chaosem tutaj? Dobrze. Dało się to zrobić. Nie mniej, nie zmieniało to faktu że rosjanin planował jak najszybciej się tym wszystkim zająć, aby zaraz udać się za siostrą. Nie żeby nie ufał bardzo nieprzyjemnemu mężczyźnie, ale ostatnio kiedy zostawił Carmillę z resztą ta... się popsuła, mówiąc bardzo prowizorycznie.
Bagno jednak, jakim to mieli zająć? Zaczęło się robić znacznie większe, kiedy to sługa niezbyt znajomej im dziewczyny rozpoczął wygłupy. Dość niebezpieczne, w momencie gdy zniknął Lancera. Wcześniej dość przyjazny wzrok Ivana nawet stał się bardziej poważny i chłopak zaczął wbijać swoje spojrzenie w mężczyznę, jaki to zdawało się że świetnie się bawił. Wbrew woli jego "mistrzyni", nie żeby Ivan dalej był przekonany co do takich relacji. Dalej nie patrzył na Saber jak na kogoś, komu mógł tak po prostu rozkazywać. Zostawił jednak te myśli w tym momencie na bok. Mieli ogarniać bagno, to też na tym trzeba było się skupić. Nawet jak było ono dość problematyczne i nie mógł w tej kwestii poprosić duchów o pomoc w sprzątaniu. Chłopak obserwował kolejne poczynania dość w ciszy. Słowa, jakie skierowała w jego stronę Sofia jak i Sekhe. Czy dzieci w przedszkolu lepiej rozumiały co się do nich mówi? Ivan tak nie uważał. Wręcz przeciwnie. Uśmiechnął się delikatnie.
- Myślę, że on bardzo dobrze wie co się do niego mówi. Pewnie wie lepiej nawet co my mówimy, niż my sami. W końcu, tak trochę wygląda jakby Twoja moc była związana z przestrzeganiem zasad, czyż nie? - zasugerował, choć akurat mógł to być kompletny przypadek. To jednak miało najwięcej sensu dla Ivana w tym momencie. Jakby miał powiedzieć kim się mężczyzna zdawał, to lekkim błaznem. Jaki chciał urozmaicić im życie w dość niebezpieczne i wątpliwe sposoby. Nie, nie ich życie. Życie Sekhe. Tak na oko. Czy faktycznie tak było? Nie wiedział. - Istnieje zaklęcie rozkazu, jakim możesz zmusić go też do posłuszeństwa, jakbyś chciała. Choć takie jego wykorzystanie jest dość... niesmaczne.
Powiedział dziewczynie, która to co dopiero pojawiła się w tym miejscu. Pewnie nawet nie wiedziała czym jest zaklęcie rozkazu, jednak jeżeli wykazałaby zainteresowanie, powinni być w stanie wyjaśnić? Sofia lepiej od niego zapewne.
- Poza tym, sprawa jest dość prosta. Możecie chcieć pomóc nam w rozwiązywaniu problemu tego miasta. Czy do nas dołączając, czy działając oddzielnie przez... niezbyt zaufane elementy zespołu. Możecie też, chcieć pomóc złym duchom tego miejsca w obaleniu Petrosybirska i zniszczeniu świata. Co wybieracie? Szczerze, chciałbym już udać się na zewnątrz do swojej siostry, więc prosiłbym o konkrety. - powiedział z dość poważnym wzrokiem, nim się niewinnie uśmiechnął. I ponownie ukłonił. Głupie bagno. Niech sam sobie to sprząta, jak on miał posprzątać czyjegoś servanta co prowokował ich siostrę? Chociaż w pewnym sensie, to oboje ze sobą walczyli o to kto ma racje. Znał to. Sam tak często robił. Rzadko wychodziło, że to on miał rację.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Sty 11, 2022 10:01 am

W tym całym chaosie i nieufności, Ivan postanowił okazać się dobrym człowiekiem i nieco wyjaśnić dziewczynie co i jak. Ursula postawiona przed kwestią uzupełnienia - bądź nie - wiedzy Sekhe, popatrzyła na Ivana z powątpieniem po czym westchnęła ciężko i spojrzała na Saber która właśnie uznała że skoro jej mistrz był taki, to nie było co trzymać ręki na rękojeści rapieru-Musisz mieć ciężko-Saber spojrzała na Ursulę a potem na swojego mistrza i uśmiechnęła się lekko.-Brak mu kilku klepek, ale to dobry człowiek.-Odparła, a Ursula przeniosła spojrzenie n Sekhe i dopiero kiedy Ivan skończył wyjaśniać, uzupełniła informacje o rok-1880-Nie podała jednak dokładnej daty. Tylko czy to cokolwiek mogło mówić nie posiadającej wspomnień dziewczynie, która zapewne nie znała różnicy między wiekiem XIX a XXI?

W każdym razie kiedy sytuacja trochę się pokomplikowała, Sekhe postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce - dosłownie. Nie ulegało żadnym wątpliwościom iż Damien wiedział co się szykuje i co planuje jego "Mistrzyni" ale nawet nie drgnął, nie próbował unikać, nie sugerował jej nic mimiką czy mową ciała, po prostu czekał i pozwolił uderzeniu nadejść. Kiedy to nastąpiło, westchnął. Nim jednak się odezwał, odezwała się Sofia. Sofia która moment policzkowania Damiena spędziła martwiąc się o własnego servanta.
-To... było bardzo dziwne. Co się właściwie stało?-Zapytał dalej skonfundowany Lancer, marszcząc przy tym brwi.-To zupełnie tak jakby ostatnie kilka sekund, nie istniało-Spojrzał na Damiena z zainteresowaniem. Nie wydawał się przestraszony, więc może nie było jeszcze tak źle? W każdym razie słysząc słowa Sofii, Damien ukłonił się teatralnie. Po czym przerzucił spojrzenie na Sekhe i wcale się nie uśmiechał.-Przemoc? Podniesiony głos? Zaklęcia rozkazu? To jest twoja "Władza"? W ten sposób chcesz mi pokazać swoją wyższość?-Zirytowany dotknął czoła Sekhe.

Znajdowali się w jakimś salonie. Kryształowy żyrandol na suficie, kasztanowa podłoga i czerwona ale dość szykowna tapeta. Wszelkie meble znajdowały się pod ścianami a dywan zwinięty w rulon rzucony był na kanapę. Małe niedoskonałości ale wynikające z dziejących się tutaj rzeczy. Z kręgu wymalowanego na podłodze - całkiem dobrego swoją drogą - w którym stał. Zdecydowanie odwiedzał gorzej wyglądające przybytki niż to. Tylko dziewczyna stojąca przed drzwiami z rękoma skrzyżowanymi na piersi, jakoś mu nie pasowała do tego miejsca. Może więcej biżuterii? Szykowna wieczorowa suknia? Coś bardziej... ala magowie z średniowiecza? Ta kobieta wyglądała bardziej jak ta suka ****** *****, może były spokrewnione? Pewnie tak, znając jego szczęście.-Zdajesz sobie sprawę, kogo przyzwałaś prawda?-Zapytał ostrożnie, siadając sobie w kręgu by po chwili położyć się na plecach i wpatrywać w żyrandol. Zastanawiał się jak ją zabić. Było tyle sposobów na to...
-Jestem-Zaczęła dziewczyna, ale uciszył ją gestem dłoni, sprawiając że jej usta zniknęły. Lubił tą sztuczkę, wszyscy wtedy zaczynali panikować, ku jego zadowoleniu, ta dziewczyna nie zaczęła.
-Nie interesuje mnie kim jesteś, szczerze mówiąc, nie bardzo mnie interesuje również po co mnie przyzwałaś. Wiesz, taki zwyczaj mam że zabijam każdego kto mnie przyzwie. Hobby, można by rzec? Raczej nie. No ale coś pokrewnego-Znów poniósł się do siadu, czy teraz spanikuje? To nie tak że żartował, faktycznie planował ją zabi- obserwował ze zdumieniem jak dziewczyna łapie za nóż i wbijając go sobie w usta, rozcina świeżo co ze scalone wargi. To... tak, to było interesujące.
-Ciekawe-Stwierdziła plując krwią-Touko nie zabiłeś-Słysząc to przeklęte imię jego mina zrzedła. Nawet nie zauważył kiedy znalazł się przed dziewczyną przyciskając ją do ściany i dłubiąc palcem w uchu.
-Przepraszam, mówiłaś coś?-Jedyne co usłyszał to charczenie. W sumie ciężko mówić kiedy ktoś miażdży ci krtań. To zdecydowanie były zalety miażdżenia krtani. Puścił dziewczynę i zmienił swój strój na bardziej pasujący do tego jej, garnitur. Poczekał aż ta złapie powietrze i przestanie się krztusić.
-Tak sądziłem. Nie wymawiamy tego imienia-Pogroził dziewczynie palcem.
-Jestem lepsza niż ona. Ja cię opanuje.-Stwierdziła prosto dziewczyna. Czy... to było wyzwanie? To było wyzwanie prawda? Zdecydowanie go wyzywała. Sugerowała że była w stanie nad NIM zapanować. Kto ostatnio śmiał tak stwierdzić? Ah... no tak... *****. W zasadzie ona była jedyną, która uczyniła tą zabawę... poniekąd interesującą. Grała z nim. Dyskutowała. Potrafiła obrócić jego słowa przeciw niemu. Czy jej siostra też to umiała? Czy miała w sobie tą iskrę która sprawi że będzie miał nieco więcej rozrywki niż w "Domu"?
-Nie jesteś w stanie jej dorównać. Twój numer z ustami? Niezłe, niezłe. Ale ona zrobiłaby to lepiej. We wszystkim była lepsza od ciebie.-Oho, trafił w czuły punkt. Musiała być młodsza od *****.
-Więc udowodnię ci że to ja jestem lepsza. Jak bardzo byś nie namieszał, czego byś nie zrobił, zdołam cię okiełznać *********.-Oh? Znała jego prawdziwie imię. Przypuszczał że widziała kogo wzywa ale teraz miał pewność. No i nie reagowała tak jak większość, słysząc jego imię. Poza tym, jakkolwiek namiesza? Nawet nie wiedziała na co się porywa. Oj nawet nie wiedziała. Siedem? Tak, siedem ograniczeń. Zobaczymy czy podoła i opanuje go, jeśli wprowadzi chaos którego rozplątanie zajmie jej wieczność.
-Zacznijmy więc od tego, że stracisz pamięć...-Uśmiechnął się podle, utrata pamięci, była dopiero początkiem. Małym preludium do ich gry, pierwszym z siedmiu supełków. Wpierw umrze czy je rozpląta? Zabawi go dostatecznie długo by mieć szansę, czy zginie nim zdoła bo go znudzi?-Mam nadzieję na owocną współpracę, Aoko-Powiedział do swojej mistrzyni, kłaniając jej się lekko. I śmiejąc w duchu na myśl o grze, w którą ją właśnie wrzucił, na myśl o tym że nie wiedziała iż porwała się z motyką na słońce.


Wizja nie trwała zbyt długo. Może ułamek sekundy. I zapewne zrodziła w głowie Sekhe więcej pytań, niż udzieliła odpowiedzi.-Musisz się zdecydowanie bardziej postarać, by zapewnić mi rozrywkę Sekhe.-Następnie przerzucił spojrzenie na Sofię i wysłuchał jej dalszych słów. A także słów Lancera który odezwał się w międzyczasie, odpowiadając na pytanie swojej mistrzyni.
-Może odciąć dopływ many, to zmusi go do bycia niewidzialnym i niematerialnym, tak jak wcześniej my zrobiliśmy to dobrowolnie-Odparł Lancer swojej mistrzyni. Ivan też oczywiście miał swoje do dodania, ale że Sofia była ciekawsza, to na razie na niej, skupił się Damien. Chociaż zapewne Sekhe bardziej ciekawiły słowa Ivana.
-Warto dodać, że jeśli servant ma dostatecznie dużo many, to jest w stanie zignorować takie ocięcie od zasobów na tak długo, jak pozwalają mu jego prywatne zasoby.-Rzucił Damien i rozłożył bezradnie ręce.-Groźby i próby zastraszania? Masz na myśli to swoje śmieszne polecenie?-Zapytał Sofię-Wydałaś mi polecenie w mało uprzejmy sposób i pokazałem ci jak mogę obrócić twoje słowa, przeciwko tobie Sofio. To nie jest groźba, ani zastraszanie. To jest pokazanie ci że twoje akcje i słowa będą miały swoje konsekwencje, nie zawsze takie, jakich oczekujesz. To TY sprowokowałaś tą sytuację i zniknięcie twojego servanta, nie mieszaj mnie w to proszę gdyż byłem jedynie ofiarą twojego zachowania-Uniósł ręce w obronnym geście po czym wyciągnął w jej stronę prawą dłoń.-Nie zależy mi na byciu przyjaciółmi, jej zależy-Kiwnął głową w kierunku Sekhe.-Ale nie jestem też wrogiem. Powiedzmy że po prostu jestem, zapewnijcie mi rozrywkę, a będę bardziej niż użyteczny. Znudźcie mnie a... cóż, powiedzmy że potrafię zapewnić sobie rozrywkę samemu. A teraz poproszę mój zdobyczny plasterek z jednorożce. I tylko napomknę że kłamanie w mojej obecności to tak samo niesmaczny i kiepski pomysł jak próba wydawania mi poleceń. Proszę, pamiętajmy, słowa mają wielką wagę i cudowną moc.-Dalej stał z wyciągniętą dłonią, czekając na swój obiecany plasterek.

Kto wie, być może Furie odpowiedział by na pierwsze zadane przez Carmille pytanie, jednak zdążył jedynie unieść brwi, kiedy to dziewczyna sama się poprawia i zadała inne. Jako że Furie nie potrafił unieść brwi bardziej, a opuszczanie ich i ponownie unoszenie było głupie, to jedynie westchnął i spojrzał w niebo zastanawiając się nad swoimi dalszymi słowami.-Mam pewne przypuszczenia. Właściwie biorąc pod uwagę twoje niedawne zachowanie i słowa, mam nawet więcej niż przypuszczenia, chociaż mniemam że ty wcale nie wiesz więcej ode mnie.-Odparł enigmatycznie, czy taka odpowiedź Carmille zadowalała czy nie, to już sama musiała zadecydować.-Moja krew to mana, w pełni zasilana przez ciebie. Jeśli myślisz że wpierw ty nakarmisz mnie, a potem ja ciebie i oboje będziemy zadowoleni, to jesteś w błędzie. Mogę użyczyć ci części sił żebyś nie zagryzła rodzeństwa ale to chwilowe rozwiązanie. Musisz zadecydować, udajemy się na polowanie, albo prosisz któreś z nich o pomoc-Podwinął rękaw i wyciągnął w jej stronę swoje lewe przedramię. Jak marzyła o wgryzieniu się w szyję niczym w horrorach, to mogła o tym zapomnieć.

Ivan: 835 Many
Carmilla: 100 Many.
Sophia: 300 Many
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 61
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Sty 11, 2022 12:01 pm

Problemy, problemy. Mimo wszystko Furie okazywał się być bardziej wyrozumiałą osobą niż zapewne chciał pokazywać. Chociaż moment, w którym unosił brwi był momentem, w którym Carmilla najchętniej zakopałaby się w jakiejś pobliskiej zaspie śniegu. Mimo wszystko nie wybuchnął śmiechem, nie prychnął. Tylko spokojnie odpowiedział. W sumie czy kiedykolwiek odmówił jej odpowiedzi? Raczej nie. Może bała się niepotrzebnie, co nie zmienia faktu, że wykrztuszenie z siebie tego wszystkiego nie przychodziło jej łatwo, a w brzuchu dalej czuła ten dziwny skurcz i nie chodziło tutaj o głód. Skinęła lekko głową, sama nie posiadała za dużo wiadomości, nawet jeśli po cichu liczyła, że Furie rozwieje tą całą mgłę tajemnicy wokół tego tematu, to nie czuła rozczarowania. Druga część wypowiedzi była naprawdę problematyczna. Wizja wciągnięcia w jej sytuację rodziny była straszna. Naprawdę. Znaczy. Nie żeby nie myślała już o tym, ale zganiała to na zaćmienie głodem. Nie mogła przecież pójść do nich i rzucić im, że od tego momentu będzie pić ich krew by przeżyć. Nope. Przeżywała już coś takiego. Do tego momentu dawała sobie radę, to dalej jej się uda. Miała teraz przy sobie Furie. prawda? Jakoś dadzą sobie radę. Muszą.
Kiedy ten podwinął rękaw, Carmilla wpatrywała się przez chwilę w odsłonięte przedramię. Przełknęła ślinę wraz z krwią z skaleczonego polika. Momentalnie oblała się rumieńcem machając nerwowo rękoma. - Nienieneienie. Niemamowy. - Wyrzuciła z siebie, chociaż instynkt wciąż zmuszał ją do przyglądania się wysuniętemu przedramieniu. Zaraz próbując skierować wzrok na twarz Furie. Chociaż musiała wyglądać niczym dziecko w sklepie z słodyczami, próbujące wmówić światu, że wcale nie lubi słodyczy. - Ja.. nigdy nie gryzłam człowieka.
Yep. W końcu to z siebie wyrzuciła. Całkowicie ignorując fakt, że Furie był sługą. To też nie musiała się zastanawiać nad pytaniem o plan.
- Jesteś w stanie coś szybko upolować? W tym stanie pewno nie dam rady tego zrobić sama... Nie chcę ich w to mieszać. - Przypatrywała się przedramieniu. - Nie muszą wiedzieć. Dla ich dobra... A... i nóż się przyda... i kubek...
Nie jest przecież jakimś barbarzyńcą prawda? Co prawda miała ochotę wgryźć się w Furie, ale jeśli chodziło o zwierzęta to wszystko byłoby wtedy we krwi... i w ogóle...
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 64
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyPią Sty 14, 2022 1:22 am

Pamiętacie, jak Sofia sobie myślała, że mają przewagę tak długo, dopóki posiadają więcej informacji niż duet nieznajomych? No, ja i Sofia też już nie, za sprawą tego, że Ivan zdecydował się wszystko powiedzieć. No, prawie wszystko. W tym momencie nie miała nawet siły wzdychać, po po prostu pogodziła się z tym, jak szybko jej brat pozbył się ich karty przetargowej. Jednak wciąż była masa innych rzeczy, na których kobieta musiała skupić swoją uwagę.
Słysząc odpowiedź Lancera, brwi Sofii ściągnęły się ku sobie jeszcze bardziej. Sam fakt, że nieznajomy mógł kogoś zniknąć siłą woli był przerażający, ale że w ogóle ta osoba przez ten czas była.. wymazana z egzystencji? Jakby w ogóle jej wtedy nie było? Co to w ogóle była za magia? Jej dłoń trochę mocniej zacisnęła się na ramieniu Włocha, który wydawał się być jednak - wręcz dziwnie - spokojny. W gruncie rzeczy, też była ciekawa jak to w ogóle działało. Problem leżał w tym, że nie miała ochoty kompletnie pytać servanta Sekhe o wyjaśnienia oraz miała bardzo silne wrażenie, że ten i tak im nic nie wyjaśni. Ostatecznie zabrała swoją dłoń i uśmiechnęła się do Lancera najodważniej, jak tylko potrafiła w tej sytuacji.
- Już jest dobrze. - W sumie, to co było dobrze? Że wrócił? Miała całkowitą świadomość, że takie gówno-pocieszenie i brak wyjaśnień nie zadowolą mężczyzny. Nawet, gdyby potrafiła to jakoś wyjaśnić, to i tak nie było miejsce i czas na to. - Jakbyś zniknął na dłużej, to sama bym po ciebie poszła.
Logika? Nie istniała w tym stwierdzeniu i Sofia dobrze wiedziała, jak absurdalne słowa wypowiadała. Jak niby mogła to zrobić? Co ona niby potrafiła? Ale, mimo wszystko, nie były to puste słowa bez pokrycia, rzucone tylko po to, aby jej towarzyszowi zrobiło się milej. Naprawdę by po niego poszła, gdyby ten znikł. Nie wiedziała gdzie, nie wiedziała jak: ale by to zrobiła. Była o tym święcie przekonana. A może to po prostu jej optymizm dobił do tak już kretyńskiego poziomu?
Rozmowa - o ile rozmową można było to nazwać - z servantem Sekhe była i tak już wystarczająco wyczerpująca i ciężka. Nie dać się zastraszyć i stłamsić, dowiedzieć się czegoś, wyjść z sytuacji tak, aby jej bliskim nic się nie stało. I im dłużej tym trwało, tym bardziej Sofia miała wrażenie, że kompletnie sobie nie radzi i jest coraz gorzej. Ale starała się robić dobrą minę do złej gry, pozostać pewną siebie, chronić swoich wartości. Chociaż, nie ukrywajmy, przydałoby się jej wsparcie. A zamiast tego, odezwał się Ivan, na głos podważając jej słowa. Przy kimś, kto ich poniżał. Wow. Naprawdę nie mógł tego zachować dla sieb... nieważne. Po prostu nieważne. Jedynie odwróciła się w jego stronę zaraz po tym, jak to usłyszała i rzuciła mu krótkie spojrzenie. Nawet nie miała sił, aby mu coś w tym momencie powiedzieć. Tak samo nie miała już sił - a może motywacji? - aby w jakiś sposób zakamuflować w jej oczach rozczarowanie i żal. Ale to tylko tyle, potem zwróciła głowę z powrotem w kierunku nieznajomych. W tym momencie już wątpiła, czy byłaby w stanie wytłumaczyć Rosjaninowi dlaczego ją ta uwaga zabolała. Albo, że w ogóle ten się przejmie tym, że poczuła się, jakby jej wsadził właśnie szpilę w plecy.
Podsumujmy fakty. Wplątali się w więź z magicznymi przyzwańcami o ogromnych mocach, nie wiedząc nic o rytuale czy warunkach tego kontraktu. Zostali poinformowani, że świat się skończy, jeśli go nie naprawią. Zostali przerzuceni w czasie i przestrzeni bez żadnych informacji i przygotowania. Znikąd Sofia dostała makabrycznym koszmarem w twarz. Mieli jakimś cudem znieść magiczną barierę, pozbyć się fenomenu wiecznej nocy i powstrzymać dwóch różnych morderców. Nie była w stanie dogadać się z bratem. Z Carmillą działo się coś złego i nie miała pojęcia jak jej mogłaby pomóc. Lancer mógł ot tak zniknąć, nawet bez pstryknięcia palcem. Pojawiła się dziewczyna z amnezją, która prosiła ich o pomoc. I to w towarzystwie osoby, która w tym momencie nie potrafiła się zamknąć i robiła wszystko, co mogła, aby Latynoskę zdenerwować. Czuła jak coś w niej wrzało, z minuty na minutę coraz mocniej i tylko jakaś cudem ostała resztka logiki i kontroli przyciskała z całej sił metaforyczną pokrywkę, aby ta nie wystrzeliła wściekle w sufit.
Naprawdę. Miała. Dość.
- Pierdolenie. - Wyrzuciła z siebie - bardziej, aby sobie ulżyć - nawet nie biorąc pod uwagę, że jej słowa i tak są magicznie i automatycznie tłumaczone. Ale taki nawyk, klnięcia pod nosem po hiszpańsku, aby upuścić chociaż trochę pary. - Nie. Nie, nie, nie. To JA sprowokowałam jego zniknięcie? - Czy jej głos się unosił? Owszem, tak. I to razem z jej brwią. - Po pierwsze: Skąd w ogóle pomysł, że to jego dotyczyły moje słowa? Skoro nagle uznajemy je za wszechobowiązującą regułę. - Podparła się pod boki, totalnie tego nie kupując. - Przepraszam wielce, że cię przeceniłam i twoje możliwości odbierania komunikatów werbalnych, ale pozwolę sobie naprostować: te dwa słowa były skierowane do wa-szej dwój-ki. Ciebie - Wskazała palcem najprecyzyjniej jak mogła nieznajomego, a słowa były przesadnie dokładnie wymawiane. Aby przypadkiem czegoś znów nie pokręcił. A następnie wskazała - już bardziej elegancko, bo dłonią (jednak wciąż przesadnie prezencyjnie) - na rudowłosą. - Oraz do Sekhe. Wydaje mi się, że jednak lepiej wiem, do kogo kieruje moje słowa. Chociaż, być może i jestem w stanie pojąć twój brak zrozumienia, bo - proszę wybaczyć - ale w tym momencie nie przykładałam zbyt wielkiej uwagi do tego, czy ta wypowiedź wyszła ode mnie w wystarczająco jasny sposób: skupiłam się na siostrze, z którą - NADAL - nie wiem, co się dzieje. Oczyyywiście, ponownie moja wina: bo ponownie założyłam, że stoi tutaj osobnik o minimalnej inteligencji emocjonalnej i będzie w stanie chociaż trochę pojąć, że osoba mająca za priorytet dobro bliskiego i widząca jak ten cierpi, będzie miała głęboko w dupie to, czy w ów momencie grozi totalnym radomom. - Ilość słów wypowiedzianych na minutę stale się zwiększała i w tym momencie już były poza kontrolą. Nie miała zamiaru ani go "wyjaśnić", ani się kłócić, po prostu mówiła, mówiła aby sobie ulżyć. I szczerze miała już gdzieś, czy te słowa niosły ze sobą jakieś znaczenie i czy przyniosą konsekwencje. - Bo to chyba faktycznie była groźba. - Podrapała się teatralnie po brodzie. - Chociaż chyba muszę uznać za komplement fakt, że tak groźna i potężna istota jak ty, tak bardzo się przejęła rzuconą w afekcie groźbą bez pokrycia przez podrzędnego człowieka. Dwa: - Poniosła dwa palce do góry, w geście V - tak na wszelki wypadek, jakby nie potrafił liczyć. - Nie widziałam, aby Lancer wykonał jakiś krok. Po prostu znalazł się przed tobą. Więc nawet gdyby podlegał wypowiedzianej przeze mnie regule - a tak, jak przypominam, NIE BYŁO - to i tak jej nie złamał. - Chyba. Może zrobił turbo szybki krok. Zerknęła na Wenecjanina przelotnie i postanowiła poprawić linię obrony. - A przynajmniej nie widziałam, aby go zrobił. A skoro to polecenie, "zasada" została stworzona przeze mnie, to czyż to nie ja powinnam być jej sędzią i to nie ja powinnam ustalać jej reguły? W końcu to MOJE słowa. - Niech sobie w odbyt wsadzi to obracanie nich przeciwko niej, nie zamierzała na to pozwolić. - W każdym razie, uważam, że Lancer został niesprawiedliwie tutaj ukarany za złamanie czegoś, co go nie dotyczyło. - O tak, do tego zmierzaliśmy wysoki sądzie. Udawajmy, że cały czas tam zmierzaliśmy. - Co się robi w takich przypadkach... ah tak, wymaga odszkodowania za niesprawiedliwe oskarżenie i wydanie wyroku? Chyba tak. - To teraz ona przekrzywiła głowę, patrząc na nieznajomego jakby faktycznie oczekując... jakiegoś zadośćuczynienia? Może nawet przeprosin? Nie, żeby się tego rzeczywiście spodziewała, więc po chwili kontynuowała. - A bajkę, że wcale nikomu nie groziłeś możesz opowiedzieć komuś innemu. Chyba, że sam nie masz świadomości tego, co mówisz. Ja, przykładowo, nieświadomie zaczynam mówić po hiszpańsku, ale przynajmniej potem temu nie zaprzeczam i nie zwalam odpowiedzialności za swoje słowa na innych. A takie nieświadome grożenie innym musi być chyba kłopotliwe. - Wzruszyła ramionami. Różnica była taka, że Sofia nie miała zamiar być petty o to, JAK TOŻ KTOŚ ŚMIAŁ JEJ GROZIĆ (jak pewien osobnik) i po prostu mieć głęboko w poważaniu jego "przyjazne ostrzeżenia". Już wcześniej wyczerpała dzienny limit gróźb, którymi była w stanie się przejmować. Spojrzała na jego wyciągniętą rękę. Że niby miała ją w pojednawczym geście uścisnąć? Nawet nie drgnęła. Dopiero po chwili dowiedziała się, że chodziło o wspomniany plasterek w jednorożce. Bez większych emocji zaczęła grzebać w torebce i wyciągnęła obiecany, mityczny przedmiot - nawet fatygując się, aby ściągnąć z niego papierek ochronny i - zbyt agresywnie i mocno - przykleić go do czoła mężczyzny. A least taki był plan, najwyżej przyklei mu to do ręki czy po prostu da. To nie tak, że wierzyła w cudy i że plasterek na czole naprawi myślenie tego skończonego debila - ale chociaż w ten prymitywny sposób mogła sobie ulżyć.

Całe mieszanie i zdecydowanie zbyt emocjonalna wymiana zdań niestety nie rozwiązała żadnego z ich problemów: tylko dokładała kolejne. Sofia spojrzała na ołtarz i zmarszczyła brwi.
- Szczerze nie wiem, czy wyciągniemy coś więcej z tego miejsca. Pozostaje detektyw, sprawdzenie bariery, morderstw... - Tu się zatrzymała i zerknęła na Sekhe i jej servanta. - Wybaczcie to niemiłe i oskarżające pytanie, ale jako przyjaciele musimy być wobec siebie szczerzy. Czy wasza dwójka nie stoi przypadkiem za którymś z problemów Petrosybirska? - Tym razem w jej głosie nie było wrogości, a pytała o to... bardzo naturalnie, jakby pytała o opinię na temat filmu. No i bardziej zwracała się do Damiena, bo Sekhe więziła amnezja. A może odpowie. Kto wie, warto było spróbować. Chłopak rzuci "tak, to wszystko zrobiliśmy my!! ale już naprawiamy, pyk pyk" wszystko dobrze się skończy i będą mogli wrócić do domu. A ona już powie dokładnie dziadkowi, co o tym wszystkim sądzi.
Przynajmniej taka absurdalna nadzieja jej pozostała.
- Jeśli nie mamy po co dłużej tutaj zostawiać, to sprawdziłabym co u Carmilli. - Prosta sugestia. Spojrzała też na Ursulę, czy ta jeszcze nie będzie chciała dodać czegoś o tym miejscu. Jeśli nie, była gotowa wyjść na zewnątrz. Oddychanie świeżym, orzeźwiającym powietrzem z pewnością dobrze jej zrobi. Zmiana otoczenia dobrze jej zrobi. No i przede wszystkim - wciąż martwiła się o siostrę.
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 60
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyPią Sty 14, 2022 2:00 pm

Chłopak, widząc zwątpienie w oczach Ursuli, kiwnął tylko głową z uśmiechem. Nie było co wątpić. Nawet jeżeli, stosunki między nimi miały okazać się mniej przyjazne, jakoś sobie poradzą. Wątpienie w intencje nieznajomych na każdym kroku, kiedy to mieli moc porównywalną do nich lub większą, zdawało się... niesmaczne. Pasujące, do tego pięknego jednak również zniszczonego świata. Szczególnie, kiedy to dziewczyna - Sekhe - zdawała się dość... hmm... niepewna siebie. Wylądować w takim świecie z amnezją? Los iście okrutny. Nagle jednak dostał komentarzem, że brakowało mu kilka klepek. Spotkał się wzrokiem z Saber, jaka to uśmiechała się w jego stronę. Zaśmiał się cicho i nerwowo podrapał się po głowie.
- Wybacz, że masz takiego mistrza. Nieufność nie moją bajką, choć bezpieczniejszą jest często drogą. - powiedział stosunkowo cicho, tak by najlepiej tylko Saber i Ursula usłyszały. Szybko jednak wrócił do wyjaśniania Sekhe i jej przyjacielowi sytuacji. Czy taka odpowiedź im wystarczy? Czy potrzebowali czegoś więcej? Czas pokaże. Ivan, w każdym razie, będzie chętny do odpowiedzenia na każde ich pytania bez wrogości. Może z lekką niepewnością, co do mężczyzny jaki to... no nie był najlepszy w pokojowe rozwiązywanie spraw i dogadywanie się. Zauważył też spojrzenie, jakie posłała mu jego siostra i uniósł lekko brew. Było... nieprzyjemne. Jakby znowu coś źle zrobił? Ale co? O co tym razem chodziło jego siostrze, chłopak nie wiedział. Spojrzałby na Saber pytająco, z nadzieją że może ona wiedziała o co chodzi. Jakby jednak nie wiedziała, nie pozostałoby mu nic innego od wzruszenia ramionami. Nie mógł się bronić nawet, nie wiedząc przed czym. Nie widział też sensu w przepraszaniu, kiedy nie wiedział co się stało i nie był nawet pewien jak coś co powiedział mogło wywołać u niej takie rozczarowanie. Było to jednak... zastanawiające. I szukał myślami czegoś, co mógł zrobić w ciągu tych paru sekund. Nic jednak nie przychodziło mu do głowy. Eh.

Mimo wszystko jednak, lekko się skrzywił widząc jak dziewczyna spoliczkowała mężczyznę. Szczerze powiedziawszy, nie znał wielu przypadku kiedy to faktycznie działało, poza większym zdenerwowaniem takiego osobnika. Przynajmniej nie w takiej sytuacji. W innych, może. Przemoc jednak... nie była czymś co Ivan lubił. Nawet jak przyznawał, że była momentami wymagana. Mężczyzna dotknął czoła kobiety, a chłopak... no nic nie zrobił z tym faktem. Tak jak nie był pewien co do intencji Damien'a, tak wątpił aby ten faktycznie zamierzał skrzywdzić swoją... towarzyszkę? Nie sprawiał takiego wrażenia. Zresztą, nawet nie zdążyły faktycznie zareagować, z racji że już po sekundzie cofnął swoją dłoń. Skupił się bardziej na Sofii i Lancerze.

Ivan wysłuchiwał właściwie wszystkich słów jakie rzucali. Część, odnosiła się do zdolności servantów, co było... przydatną wiedzą. Poniekąd. Nie żeby planował odcinać dopływ Saber. Może w momencie, kiedy ta byłaby w złym stanie? Wolał sam oberwać, niż aby ona oberwała. Z tą myślą, zerknął w jej stronę na sekundę. Uśmiechnął się lekko, nim wrócił wzrokiem bo... zapowiadała się dyskusja. Starcie racji. Kiedy tylko usłyszał jak głos jego siostry zaczął się unosić... westchnął pod nosem. Przyłożył rękę do głowy masując się po niej lekko. Czuł, że nachodzi większy wywód. W stronę servanta, jaki to mógł ich dwójkę akurat jak najszybciej zniknąć, jeżeli Saber ani Lancer nie zdążą zareagować. Czy Sofia sprowokowała jego zniknięcie? Niezbyt. Czy prowokowała teraz mężczyznę po drugiej stronie sali? Prawdopodobnie. I nie wiedział co z tym faktem zrobić. W połowie jej jakoś dialogu, podszedłby do Saber.
- W przypadku, gdyby... sprowokowała go zbyt bardzo, prosiłbym Cię o ochornę mojej siostry. - wyszeptałby w jej stronę, co by to reszta nie słyszała. Sam... sam nie zdążyły zareagować. Nie wiedział, czy Sofii przerwać, czy przyłożyć jej rękę do ust, czy nawet ją uśpić zaklęciem aby już ten temat skończyć. Nie był istotny. Nie musiała aż tak walczyć o swoją rację według Ivana. Co one by jej dały? Doceniał ich bronienie, szczególnie że sam często musiał to robić, jednak w pewnych momentach było to już przesadą. Taki był ten moment. Właściwie jedyną osobą jaką ją o coś takiego oskarżała, był mężczyzna przed nimi. Czy ten zmieni swoje zdanie? Wątpliwe. Chociaż białowłosy go nie znał, więc też częściowo liczył że ten zwyczajnie się zgodzi. I będą mogli ruszyć dalej. Nawet jednak, kiedy to zagrania Sofii były niebezpieczne, postanowił ostatecznie jej nie przerywać. Może skończy się wszystko dobrze? Ivan mógł mieć tylko nadzieję. A jeżeli nie... to miał też nadzieję, że będzie to jakaś nauczka. Że akcje i słowa, mają swoje konsekwencje. Agresja miała swoje konsekwencje.
- Naprawdę, mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia niż to. - powiedział trochę zmęczony pod nosem. Tak że raczej mało kto miał szanse go usłyszeć, ale no... mogli. Saber mogła, pewnie Ursula mogła. Nie był pewien. Nie przejmował się tym jednak.

Jeżeli jednak, sytuacja jakimś cudem, nie skończyłaby się tak tragicznie że zaraz byłaby jakaś walka? I faktycznie mogliby przejść dalej do sensownej rozmowy, o i tak już trudnych sytuacjach jakie to mieli rozwiązać. Nie zareagowałby też na pytanie, o to czym tamci przypadkiem nie stali za którymś z problemów Petrosybirska. Nieprzyjemne pytanie. Znowu przelane nieufnością, nawet jak ton głosu był neutralny. Zadziały się jednak już w tym pomieszczeniu gorsze rzeczy, to też takie pytanie nie było niczym specjalnym. Aż w końcu, usłyszał to co już chciał od jakiegoś czasu. Sugestię, by sprawdzili co u Carmilli. Westchnął.
- Jak najbardziej. I tak już zbyt wiele niepotrzebnie tu czasu straciliśmy. - odpowiedział, starając się być neutralny i uśmiechnąć w stronę swojej siostry. Nie mógł jednak powstrzymać nuty zawodu w głosie. Zwyczajnie, zawiódł się że tak dała się emocjom ponieść. Jako osoba zdecydowanie mniej... żywiołowa i spokojna, nie lubił takich rzeczy. Jedynie, kiedy to emocje były pozytywne. A nie negatywne.
- To też... dołączacie do nas Sekhe, czy wolicie pójść swoją drogą? - zapytał jeszcze raz, ponieważ jego ostatnia sugestia była chyba lekko... przysypana wszystkimi wydarzeniami. I jeżeli ta postanowiła się do nich dołączyć, to posłałby jej uśmiech. Ukłonił się. - Witajcie więc w drużynie, towarzysze. Oby nasza współpraca owocna była, i zasiała ziarna zmiany w tym smutnym lecz ciepłym, nocnym miasteczku.
Powiedziałby z ręką na sercu, nim by się wyprostował. I jeszcze przeskakując po wszystkich wzrokiem czy mieli coś do dodania, udał w stronę wyjścia. Z całego budynku. Najpewniej gdzieś tam ich siostra czekała... a przynajmniej miał nadzieję. Dalej nie miał pojęcia o co chodziło wcześniej, i czy było to jakoś powiązana z jej... alter-ego.
Powrót do góry Go down
Merodi


Merodi


Liczba postów : 30
Join date : 04/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptySob Sty 15, 2022 7:49 pm

To co się działo wokół Sekhe było o wiele zbyt intensywne niż ona by tego chciała. Kobieta o imieniu Sofia wdała się w pojedynek z Damienem, co w sumie było dla czerwonowłosej zarówno korzystne jak i nie. Mogła nie na swojej skórze poznać charaktery tych dwóch, jednak jeżeli będą brać ich wspólnie do jednego worka zrobi się nieciekawa sytuacja. Białowłosy przedstawił pokrótce sytuacje, w której się znalazła. Nie miała jednak uwagi, by skupić się równolegle i na tym, gdyż centrum jej uwagi był na Damienie. Szczerze chyba lepiej czułaby się, gdyby ten uniemożliwił jej spoliczkowanie, gdyż to co później się działo przyprawiło dziewczynę o obrzydzenie do samej siebie. Dostała wizję, która była ewidentnie przypomnieniem jej konkretnego wspomnienia. Czy mogłoby być sfałszowane czy nie, nie wiedziała jeszcze. Z minuty na minutę poczuła się bez żadnej wartości, co oczywiście w żaden sposób się jej nie podobało. Pewnie by go nawet przeprosiła, gdyby nie jakaś jej śmieszna duma, jeżeli oczywiście jakąkolwiek jeszcze miała po takim zachowaniu. Nie chciała wdawać się w ich ciągnącą dyskusję, miała duuuużo rzeczy do ułożenia w głowie. Mogła jedynie rzucić Sofii, że nie miała nic wspólnego z tą sytuacją. Przynajmniej z tego co pamiętała, ale jednak ogólna sytuacja zniszczenia świata nijak nie brzmiała pozytywnie dla niej. - Zostańmy sojusznikami, ale w obecnej sytuacji powinniśmy zająć się sobą. Sprawdźcie co z Waszą siostrą, ja tu zostanę i uporządkuję myśli, by spotkać się za jakiś czas. - Rzuciła delikatny uśmiech chłopakowi również ukłaniając się lekko. Jak oni jedyne co chcieli to ruszyć za Carmilla, tak Sehke chciała chwili spokoju. - Spotkajmy się za godzinę. Jeżeli nie będzie żadnych przeciwskazań to tutaj. Jakby miały się plany zmienić to proszę poinformujcie o tym. - Zerknęła na Ursulę, która została domniemanym gospodarzem, gdyż jako jedyna nie chciała gonić za białowłosą ani nie była sługą żadnych z nich.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyPon Sty 17, 2022 11:30 am

Dokładnie - problemy, problemy. Czy Carmilla zdawała sobie sprawę jakim problemem i bólem tyłka w tej chwili była?-Oh, jasne-Powiedział Furie uśmiechając się cieplutko do Carmilli-Jak już przy tym będę, załatwię sztućce, porcelanową zastawę, świece jakieś... a no tak, jeszcze stolik i biały obrus. Jak ci złożyć serwetki?-Spoważniał.-Chciałaś pilnie wyjść bo nie wiesz czy zaraz komuś aorty nie przegryziesz-Tak zakładał-A teraz oczekujesz że ci coś szybko upoluje? I może mam cię zabrać ze sobą? I jeszcze po drodze znaleźć kubek i nóż?-Czy ona zdawała sobie sprawę z tego jak głupio brzmiała? Może jednak wcale jej się aż tak nie śpieszyło w takim razie. Furie westchnął-Upoluje ci coś. Postaraj się do tego czasu nie zjeść rodziny.-I to powiedziawszy zniknął, zostawiając Carmille samą. Jeśli chciała mieć upolowane szybko - to zostawała. No i na pewno nie dostanie noża i kubka. Niech sobie sama poszuka.

Sytuacja między Sofią a Damienem była napięta. No, przynajmniej od strony Sofii bo Damien wyglądał na bardziej rozbawionego niż jakkolwiek przejętego bądź złego. A w tym wszystkim była jeszcze cała reszta. I pewnie każdy miał jakieś zdanie na ten temat, jednak na pewno ani Ursula ani Saber, nie były typami osób które by teraz się w to wtrącały. A kto wie, może takie kobiece wsparcie przydało by się teraz Sofii? Może byłoby lepiej i łatwiej, gdyby była tutaj mentalnie sprawna Carmilla?
-Wolałbym byś się tak nie narażała, ani dla mnie, ani dla nikogo innego.-Powiedział cicho Lancer. Na tyle cicho by nawet Sofia miała problem to usłyszeć, ale stała obok, więc kto wie? Saber słysząc słowa Ivana natomiast, pokręciła głową.
-Wybacz, jeśli me słowa cię uraziły-Powiedziała jedynie ze skruchą, bo chciała go pochwalić, a nie obrażać. Widocznie jednak umysł Ivana krążył innymi ścieżkami niż ten Saber. W każdym razie, rozmowa Sofii z Damienem, a raczej monolog Sofii się rozpoczął. Saber na prośbę Ivana skinęła głową, Damien natomiast nie przerywał Sofii i pozwolił jej skończyć, z nieprzeniknioną miną obserwując ją kiedy ta mówiła i mówiła i mówiła.
-Oooooh do naszej dwójki... no widzisz i całego nieporozumienia dało się uniknąć gdybyś od razu tak powiedziała-Puknął się piąstką w czoło, na której miał już plasterek od Sofii.-Głupiutki ja, tee~hee-Wyciągnął język i uśmiechnął się głupio po czym spojrzał na Sekhe-Tak się to robi w tych czasach?-Niewątpliwie drwił sobie z Sofii.-No widzisz, to ja jestem głupiutki a ty ślepa co tłumaczy nie przeczytanie zasad.-Wzruszył ramionami-Niech żyją inwalidzi-Powiedział znudzonym głosem jednocześnie pokazując Sofii pergamin na którym na środku comic sansem napisane było "Reglumain" a poniżej "Kto się poruszy ten znika" i zaraz po tym pergamin spłonął.-Skoro nieprzyjemności mamy już za sobą, pozwolę sobie odpowiedzieć na twoje pytanie - nie. Ale raczej nie spodziewałaś się że powiem tak. W ramach nagrody za zdecydowanie zabawniejsze reakcje od niej-Wskazał kciukiem Sekhe-I jednak zabawienie mnie "Rozmową" zamiast uciekania się do tanich rozwiązań jak przemoc-Teraz z kolei szydził z Sekhe-Zdradzę ci sekret. Jeden z servantów znajdujących się w tej bańce, kłamie na temat swojej klasy. I jego klasa jest tak plugawa że nawet ja dostaje gęsiej skórki a hej - nie jestem najlepszym "Człowiekiem" na świecie.-Rozejrzał się na boki-No dobra, nie jestem człowiekiem-Damien dobrze się bawił. Wybuch Sofii, bo jakby nie spojrzeć zdenerwowała się, dał mu dużo radości przez co zapewne powiedział im więcej niż planował. Rzecz jasna - mógł kłamać. Tak czy inaczej, Sekhe postanowiła się od nich na razie oddzielić. I tak też Ivan wraz z Sofią ruszyli do Carmilli. Tak przynajmniej było na początku...

Sekhe i Damien zostali z Ursulą w kaplicy. Ta druga patrzyła to na niego to na nią, ale nim się odezwała Damien wzruszył ramionami.
-Oh słonko, musisz naprawdę podkręcić swoją grę bo aktualnie to jest żałosne. Twoje próby zrobienia czegokolwiek sprowadzają się do... eh.-Machnął dłonią-Jak pięcio latka rozpuszczona przez bogatego ojca która nie dostaje tego co chce. I nawet nie zwalaj winy na amnezję. Umiesz rozmawiać? Halo? Dialog? Słyszałaś o czymś takim?-Dalej drwił z Sekhe, bo tak jak rozmowa z Sofią była zabawna, tak jego "Mistrzyni" dała prawdziwy pokaz tego jak dość szybko wypełnić szambo gównem.-I "Zajmijmy się sobą, uporządkuje myśli"? Naprawdę? Nie wiem jak ten białowłosy idiota i jego siostra ale jak po usłyszeniu czegoś takiego na wszelki wypadek odciąłbym ci głowę... no dobra, nie, ale ktoś normalny by tak zrobił. Jeśli chcesz by ci zaufali to oddzielanie się od nich po wyciągnięciu z nich informacji nie jest w top 10 najlepszych życiowych decyzji.-Usiadł na podłodze masując skronie. Chyba musi wpierw wychować Sekhe, zanim ta w ogóle spróbuje grać w jego grę. Jeśli teraz zachowywała się jak rozwydrzona pięciolatka to ile czasu potrzebuje żeby zachowywać się jak dwudziestolatka?-W sumie brakuje, żebyś wybuchnęła teraz płaczem-Zaczął się przyglądać czy przypadkiem nie ma szklanek w oczach. Chyba by ją &%%*)).
-Muszę przyznać że twój servant jest bardzo specyficzny-Stwierdziła Ursula do Sekhe.-Co miałeś na myśli mówiąc że nie jesteś człowiekiem?-Zapytała Damiena, obserwując go.

Sofia wychodziła z pomieszczenia razem z Ivanem, ale dwa mrugnięcia potem, stała na polance na obrzeżach miasta, obok Lancera który widocznie smutny i nieco blady leżał na przewróconym konarze znów w swej mniejszej formie.-Przepraszam-Ziewnął.-Wiem że może ci się to nie podobać, ale potrzebujesz przerwy. Ivan wystarczy by pomóc Carmilli, ty wpierw musisz pomóc sobie.-Znów ziewnął.-Pójdziemy... do deteeeeektywaaa... może...-Mówił wolno, ospale, chyba był nieco zmęczony. Nie zmieniało to fakt, że Lancer zabrał Sofie zdała od rodzeństwa. I całej reszty. Czy to było dobrze? Pewnie nie, ale może tak...

Chwilę po wyjściu z kaplicy Ivan usłyszał przy uchu-Zajmiemy się detektywem-Ale gdy się odwrócił zauważył jedynie że Sofii i Lancera już nie było. Jakaś podła sztuczka Damiena? A może tym razem działanie Lancera? Cokolwiek było powodem, Sofii nie było a Saber parła do przodu. Ivan mógł ją jedynie dogonić i wraz z nią wyjść na zewnątrz, do siedzącej w śniegu samotnej Carmilli - ponieważ Furie też nigdzie nie było. Dziewczyna zaś na widok brata poczuła jak skręca jej się żołądek i burczy jej w brzuszku jeszcze bardziej. Może człowiek nie był taką głupią przekąską?

Ivan: 835 Many
Carmilla: 100 Many.
Sophia: 100 Many
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 60
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyPon Sty 17, 2022 10:35 pm

Widząc skruchę na twarzy Saber, Ivan wiedział ponownie błędy w swych słowach. A raczej ich odebraniu. To nie tak, że był jakoś bardzo urażony. Właściwie to... nie aż tak bardzo. Zwyczajnie poczuł potrzebę przeproszenia za sprawienie im problemów, czym sprawił jeszcze kolejny problem wywołując skruchę u Saber. Chciał to też jakoś odkręcić, jednak ciężko było mu znaleźć słowa, jakie... naprawiłyby sytuację. Ostatecznie więc uśmiechnął się lekko.
- Nie mniej... dziękuję Ci Saber. Za uważanie, że jestem dobry. Chyba niewiele osób to robi. - odpowiedział ostatecznie szczerze, bo... niewiele osób mu to mówiło, jak tak się nad tym zastanowił. Właściwie... to niewiele otrzymywał komplementów. Chyba. Było to coś, nad czym wypadało się zastanowić w wolnej chwili. Może to jego pamięć zwyczajnie szwankowała?

Co by nie było, nie doszło do walki. A to było najważniejsze. Cała reszta nie była dla niego taka istotna, bo walki kto miał racje a kto nie w tym przypadku mogły się toczyć w nieskończoność. Servant Sekhe i tak zdawał się ustąpić, co było bardzo dobre. Sprawa mogła powoli wygasać. Jedna rzecz o jakiej wspomniał jednak, była niepokojąca. Pod tą bańką, znajdował się Servant co to podobno kłamał o swojej klasie. Nie wiedzieli jednak, czy ten servant był wrogi... czy przyjazny. Jeden z nich. Czy Furie lub Lancer mogli udawać?.. Niby tak. Nie była na to zerowa szansa. Nie wierzył jednak w to. Plugawa klasa, była kolejnym określeniem które poniekąd go gubiło. Co to mogło oznaczać? I dlaczego jakoś tak wewnętrznie się obawiał, słysząc o takim servancie? Ivan nie wiedział. Nie planował jednak zdawać pytań w tej kwestii. Czy Damien by mu odpowiedział? Może. Może nie. Nie był w stanie jeszcze go zrozumieć. Jego sposobu działania. Pewnie nigdy nie będzie. Słowa Sekhe jednak, powstrzymały go od zadawania pytań. Przynajmniej w tym momencie. Sojusznicy, ale nie wybierali się z nimi. Częściowo zrozumiałe? Zdawało się, że Sekhe potrzebowała chwili z Damienem. Był on bardzo... dominujący, na tyle że dziewczyna miała ciężko się przez niego przebić.
- Godzina to trochę długo... - stwierdził rozmyślając nad faktem, że... no. Godzina to była bardzo długo. Nie wiedział jednak jaki był stan Carmilli. Mógł być bardziej problematyczny. Mogła potrzebować odpoczynku nawet paru godzinnego. Nie był w stanie przewidzieć. Podrapał się po policzku rozmyślajac. - Zróbmy może tak. Jeżeli do godziny się nie zjawimy, ruszcie po prostu sami badać sprawę. Może my już tam będziemy, a jeżeli nie, to i tak na pewno spotkamy się gdzieś po drodze. Możemy jednak też wrócić szybciej, bo jak okaże się że to nic poważnego, to jest to kwestia paru minut nim będziemy gotowi do drogi. Zaczekamy wtedy najwyżej, tyle ile będziesz potrzebowała do ustalenia wszystkiego co pragniesz ustalić, madam.   Słowom towarzyszył trochę teatralny ukłon. Czy się Sekhe zgodziła? Nie zgodziła? Może Sofia uważała, że jakoś inaczej powinni zadziałać? Różne był opcje. Wszystkie jednak, miały jedną rzecz która to się nie zmieniała.

Opuścili salkę, kierując się w stronę wyjścia. Tam, gdzie najpewniej była jego młodsza siostra, jeżeli Furie nie zabrał jej gdzieś dalej. Ivan w końcu nie miał pojęcia, czego białowłosa potrzebowała. Czy znowu... znowu będzie musiał rozmawiać z nieznaną mu wersją Carmilli? Nie chciał. Było to... problematyczne, bo nie był pewien nastawienia jakie powinien do niej przyjąć. Z zamyślenia wyrwały go słowa, jakie brzmiały jakby ktoś obok niego stał. Obracając się jednak? Lancer wraz z jego siostrą znikł. Białowłosy przypatrywał się chwilę miejscu, w którym to jeszcze przed chwilą była jego siostra. Skrzywił trochę twarz. To... rozdzielanie się... nie podobało mu się ono. Nie mniej jednak, chłopak raczej wiedział co robi. Był servantem jej siostry. Nie zrobiłby niczego, co jakoś źle by na nią wpłynęło, prawda?..
- Co sądzisz o Lancerze? - zapytał Saber, doganiając ją lekko aby iść tuż obok niej. Byli w końcu równi, a on nie chciał aby dziewczyna była jakąś... tarczą przed nim. Nawet jak było to nadinterpretowanie sytuacji, taki był fakt. - Raczej nic Sofii nie powinno się z nim stać...
Te myśli już powiedział trochę ciszej, rozmyślając jeszcze nad faktem że mieli zająć się detektywem. Tylko. No właśnie. Czy detektyw był wystarczająco niewielkim zagrożeniem, że Lancer i Sofia sobie sami z nim poradzą? Co jak coś pójdzie nie tak? Odkładając ich kwestię dogadywania się na bok, i to jak działali na siebie jak alergia, dalej była jego siostrą. I nie chciał aby stało jej się coś poważnego. Zresztą. Zaraz będą mogli do nich ruszyć, a jego zmartwienia wtedy będą niepotrzebne. Na ten moment jednak?

Carmilla. Wychodząc dojrzał dziewczynę samą. Bez Furie. Uniósł brew, widząc jak ta stoi... czekając? Na nich, czy na Furie? O co chodziło? Nie był pewien, jednak stojąc zwyczajnie nie zyskałby odpowiedzi. Zaczął więc kierować się w jej stronę, wierząc że... nie jest mimo wszystko "evil" wersją. A jeżeli tak, to będzie musiał tym razem jakoś... lepiej się dogadać. Skoro ta rzecz miała się powtarzać.
- Carmillo? W czym problem? Jak mogę Ci pomóc? - zapytał podchodząc do niej tak, aby to ta była na wyciągnięcie ręki. Potrzebowała wyjść na zewnątrz. Teraz wyszła. Dalej jednak zdawała się dość... niemrawa? W pewnym sensie? Czemu zresztą czekała na zewnątrz? W środku było cieplej, a dla Furie nie powinno to robić różnicy... gdziekolwiek poszedł. Skrzywił usta na tą myśl. - Gdzie swoją drogą uciekł Twój wybawca?
Takie pytanie dla pewności, że nie było to jakiś żart z jego strony. Mimo wszystko, jej servant lubił być... specyficzny.
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 61
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Sty 18, 2022 12:58 am

Możliwe. Znaczy. Na pewno była problemem i zdawała sobie z tego sprawę. Tylko, że... nie bardzo miała co na to poradzić? To nie tak, że stwierdziła kiedyś, że chce takim problemem zostać. W przeszłości zapewniało jej to same.. problemy. Nigdy rozwiązań. Może właśnie też przez to wylądowała w tej rodzinie? Kto wie.
Też nie pisała się na zamknięte miejsce bóg-wie-gdzie (chociaż teraz wiedziała gdzie). Może gdyby wiedziała, to by się trochę bardziej do tego przygotowała? Jakieś zapasy czy coś?
Widząc uśmiech Furie miała mieszane uczucia. Z jednej strony już żywiła nadzieje, że została zrozumiana i no... nie będzie z tym problemem sama. W domu sobie radziła, tutaj. Nie miała zbyt dużego pola do popisu. Z drugiej, ten uśmiech jakoś jej do niego nie pasował. Poczuła nawet dziwny dreszcz na plecach.
Wszystko się wyklarowało wraz z kolejnymi słowami jej sługi. Dziewczyna zamrugała przez chwilę próbując na szybko zrozumieć co właśnie się wydarzyło. Haa? Oczywiście, że miała problem, a przegryzanie komuś aorty faktycznie mogło być jednym z wyjść. Dość makabrycznym, ale jednak wyjściem. Już otwierała usta by wyprowadzić go z błędu, ale obecnie nie miała nawet sił by się z nim kłócić. Zresztą... po chwili zniknął. Carmilla mogła tylko zacisnąć usta w wąską linie. Przewaliła się na plecy zasłaniając przedramionami twarz. Zaczęła przez chwilę miotać się w śniegu, wydając z siebie frustrated/angry Carmilla noises. Na szczęście grube rękawy tłumiły wszystko.
W tym momencie nienawidziła Furie. Yup. Tak oficjalnie tylko, że w jej głowie. Skoro był taki potężny. Znikał, przywoływał BRONIE, potrafił zmienić jej ubrania, a ma problem z jakimś NOŻEM i KUBKIEM? Aż tak przesadzała chcąc uniknąć barbarzyństwa?! Znaczy samo picie krwi pewno też się w to zaliczało, ALE AKURAT NA TO NIE MIAŁA WPŁYWU.
Zatrzymała się i ponownie wróciła do siadu, a nawet zaczęła się podnosić i otrzepywać ze śniegu. Zostawienie jej tutaj może nie rozwiązywało jej problemów, ale przynajmniej nie miała tutaj rodzeństwa, które chciałaby zagryźć.
...

Prawda?

...

Carmilla posłała spojrzenie w stronę drzwi katedry, z których wyłonił się Ivan wraz z Saber. Oh.
Dziewczyna posłała bratu lekki uśmiech. Mogła się domyśleć, że troska o nią prędzej czy później przyciągnie jej rodzeństwo do niej. Na nieszczęście odbyło się to prędzej. Słysząc jego pytanie lekko przekrzywiła głowę w bok.
- Pomóc? Nijak, już wszystko w porządku. Tak myślę. - Powiedziała spokojnie nie odrywając od niego wzorku, przyłożyła dłoń do swojego brzucha jakby to miało sprawić, że głód ustąpi. W sumie to nie wpatrywała się w samego Ivana, a bardziej w pewien punkt na jego szyi. Mogłaby przysiąc, że dostrzega jak  krew pulsuje w jego tętnicy. Hm.
-Furie? Zapewne zaraz wróci. - Wzruszyła ramionami i rozejrzała się jakby kompletnie nie miała miała wpływu na to gdzie teraz się znajdował i poniekąd było to całkiem prawdopodobne. Ivan zbliżył się na doskonałą odległość. Długość ramienia to 3
bliżej niż potrzebowała, by jak gdyby nigdy nic zrobić krok w przód i wyskoczyć do jego szyi zatapiając w niej zęby. Saber? Owszem pewno nie pozwoli się jej tym nacieszyć, ale było warto...


...
Carmilla wzięła głęboki oddech, CZŁOWIEK DEFINITYWNIE BYŁ ZŁĄ OPCJĄ. Powoli wypuściła powietrze, gestem zatrzymując, a przynajmniej próbując spowolnić brata zanim ten za bardzo się zbliży. Starała się nie skupić na wizji posiłku z Ivana.
- Już wszystko w porządku... prawie. Potrzebuje tylko trochę odetchnąć zimnym powietrzem.. dusiłam się w środku. - Zrobiła też lekki krok w tył by w razie czego utrzymać dystans, nie chciała by tutaj był. Ostrożności nigdy za wiele. Nie mógł jej pomóc, a na pewno  nie w sposób, który by mu się podobał. Zresztą jej też nie. Nie przypominała sobie momentu gdzie była aż tak głodna, może kiedyś... na początku za dzieciaka. To było trudne.
- Wybawca..? Oh. Furie powinien niedługo wrócić... - A przynajmniej miała taką miała nadzieje, że to zrobi... i to najlepiej nie ze zdobyczą, którą wepchnie jej na oczach wszystkich. Skoro była już mowa o wszystkich.
- Co z Sofią? I... tamtymi?


Ostatnio zmieniony przez Carmilla dnia Wto Sty 18, 2022 9:20 am, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 64
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Sty 18, 2022 4:01 am

Nawet, gdyby usłyszała ciche słowa Lancera, to wątpliwe, aby była w stanie je przetworzyć. Działo się po prostu za wiele. Nie tylko informacje z zewnątrz ją przytłaczały, ale i w środku samej Sofii działo się zbyt dużo, zaś jej umysł zamienił się w plątaninę myśli i emocji. Panowała nad tym co robiła? Nie do końca. Tak jakby się rozpędziła na rolkach i niby dalej mogła skręcać i stać prosto - ale mimowolnie nabierała prędkości, a nagłe zatrzymanie było niemożliwe. Tak też, jej uwaga wlała się całkowicie w "kłótnię" z Damienem. Po to, aby po prostu się kłócić. Wygadać. Wylać gdzieś wszelką frustrację, którą zdążyła w sobie zebrać do tej pory. Czy to miało im pomóc w ratowaniu świata? No nie. Czy pomagało w budowaniu relacji? Nie. Czy Sofia była z tego dumna? Nie. Ostatecznie też niewiele to pomogło jej psychice. Ale nie mogła inaczej.
Servant Sekhe jednak dalej zachowywał się jak dziecko. Zaczęła żałować, że w ogóle się do niego odezwała w pierwszym momencie. I to nie tak, że oczekiwała, że dokona rewolucji swoimi słowami czy w ogóle jakkolwiek coś zdziała. Ale widząc tę czystą błazenadę z jej strony po prostu żałowała, że w ogóle zmarnowała siły na otwieranie ust.
- Wow. Brawo. - Rzuciła gorzko, widząc "regulamin". Albo bardziej "reglumain". Whatever. W innej rzeczywistości nawet by i ją to rozbawiło. Ale nie teraz, kiedy Damien metaforycznie obrzucał ją pomidorami. Czy sama potraktowała go z szacunkiem i poważnie? Nie. Czy zasłużyła na to? Szczerze wątpiła. Ale jego odpowiedzi trafnie zbiły ją z "konika" i chęci do jakiejkolwiek dalszej dyskusji z nim. Bo to nie była dyskusja. Gdyby mogła cofnąć czas, to w ogóle by się nie odezwała. Mógł sobie pogratulować "wygranej" i faktu, że Sofia właśnie wyglądała, jakby zjadła przeterminowany jogurt. I tak się też czuła.
Niepotrzebnie wplątała się i zaangażowała emocjonalnie w coś, co przyniosło jej tylko straty. Nie pierwszy i nie ostatni raz nie zdążyła się ugryźć w język. I żałowała.
Bo typ nie był totalnie wart jej uwagi.
Wciągnęła intensywnie nosem powietrze słysząc, jak to była "lepszą rozrywką niż Sekhe". Dobra. Ona miała gorzej. W każdej możliwej sekundzie ją poniżał i z niej szydził, gdy rudowłosa jedynie próbowała.. połapać się w sytuacji, odzyskać pamięć, poprosić o pomoc? Co za skończony, zgniły śmieć. Sofia poczuła jak zalewa ją fala frustracji i współczucia. Ale co mogła zrobić? Dyskusja i próba przemówienia do rozsądku absolutnie odpadała, tak samo rozwiązania siłowe - skoro po prostu Lancer znikł za sprawą jego woli. Chociaż bardzo chciała jej pomóc: nie miała pojęcia jak. Ale też nie mogła pozostawić Sekhe samej sobie i na pastwę... tego czegoś. Tak też powstała nowa misja dla rycerza w lśniącej zbroi, jakim była (według niej samej) Sofia: uwolnić Sekhe.
Jeśli chodzi o 'nowinkę' Damiena, to przekrzywiła głowę i zmarszczyła brwi, tylko po to, aby po chwili jedną z nich unieść. Kłamie na temat klasy? Plugawa klasa? Heee? I kto to mówi, chciało się rzec. W tym momencie była tak zdegustowana i negatywnie nastawiona do niego, że po prostu olała jego "ostrzeżenie" mentalnym moczem. Może później się tym przejmie. Albo w ogóle weźmie to pod uwagę.

Nie uciekł jej uwadze także zawód w głosie Ivana. Oho, nawet on myślał, że Sofia zrobiła z siebie pośmiewisko i marnowała im czas! Cudownie, kopcie leżącego, on i tak już nie czuje bólu. Jedyne co mogła zrobić to... udawać, że tego nie wyłapała albo zignorowała. Aby nie pogarszać sprawy. Na początku uważała, że jej dysonans z Ivanem wynikał z różnicy charakterów czy nawet z jego... korwinistycznego staroświeckiego podejścia do życia i kobiet. Teraz? Może ona jednak była tą złą i tylko się znęcała nad chłopakiem pełnym cnotliwych ideałów? Wmawiała sobie, że robi dobrze i ma na niego dobry wpływ, a tak naprawdę tylko przeszkadzała i była niepotrzebna? Samo pojawienie się tych myśli sprawiło, że zaczęły trzęść jej się ręce, więc schowała je, splotła za plecami. I starała się, aby jej mina mówiła "wszystko jest w porządku".
No i też dostała odpowiedź na swoje bezpośrednie i niezbyt miłe pytanie. Cóż, przynajmniej mieli jasność? Głupio by było szukać winowajcy po mieście tylko po to, aby Damien pod koniec toczył karuzelę śmiechu "iks de a to byłem ciągle ja, frajerzy". No, po prostu nie zdziwiłoby jej to. Nie po tym jak traktował ich i jego mistrzynię.
- Jasne. W razie czego, będziemy czekać na zewnątrz. - Odpowiedziała najłagodniej, jak tylko mogła do Sekhe. Chciałaby rzucić "nie spiesz się, weź tyle czasu na to, ile tylko potrzebujesz", ale... nie mieli tego przywileju. No i trochę się bała zostawiać ją sam na sam z Damienem - nawet, jeśli miała towarzyszyć im Ursula. Przytaknęła także planowi Ivana. Wydawał się być logiczny. Coś sensownego w kontraście do tego całego cyrku. Na odchodne rzuciła też "do zobaczenia", zarówno do Uathach i Sekhe, a potem ruszyła z grupą do wyjścia. Do Carmilli. Mogła tylko gdybać, co było powodem jej złego samopoczucia. Magia? Stres? Może to ta poprzednia, dziwna rana...? Oby nie. Może jednak niepotrzebnie się martwiła i po prostu, po ludzku, zrobiło jej się duszno? Tak czy siak, nie wyobrażała sobie, aby mogła zignorować jej stan.
Aż nie znalazła się nagle w innym miejscu.
Dezorientacja, to za mało powiedziane. Chwile po prostu stała w miejscu, próbując zrozumieć, co właśnie się stało. I co w ogóle Lancer do niej mówił. Jaka przerwa? Nie mogli sobie pozwolić na przerwy. Miała dalej nic nie wiedzieć i martwić się na ślepo o siostrę? Bolało i tylko dodawało stresu. To było kompletnie bez sensu, niepotrzebne i co on w ogóle sobie myślał?
Prawie była gotowa mu nagadać, tupnąć nóżką, kazać natychmiast zabrać z powrotem do rodzeństwa. Ale zobaczyła jego stan i irytacja i uczucie niesprawiedliwości uległy - kolejnemu - zmartwieniu. Poczuła jak jej ciałem wstrząsnął dreszcz.
- Co się dzieje? Źle się czujesz? Mogę jakoś pomóc? - Pochyliła się nad nim albo i nawet przykucnęła przy kłodzie, od razu przykładając rękę do jego czoła. Nawyk, jakby sprawdzała temperaturę komuś z rodzeństwa. Czy servanci w ogóle mogli dostać gorączki? Chorób? Negatywny wpływ stresu także na nich działał? Z marszczonymi brwiami poszukiwała w głowie przyczyny, aż zapaliła jej się nagle lampka. - Potrzebujesz... many? - I w sumie wystarczyło by, aby skinął głową, aby zaczęła ją przelewać poprzez przylegającą do jego twarzy dłoń. Prawie by wystarczyło, bo wtedy Sofia zauważyła kolejny, niepokojący fakt. Gdzie... gdzie była jej mana? - ..co? Jakim.. cudem? - Wymamrotała pod nosem, wlepiając wzrok w wewnętrzną stronę swojej drugiej, wolnej dłoni. Przysięgłaby, że miała jej więcej... a może nie zauważyła? Była jeszcze bardziej dezorientowana niż wcześniej. Na tyle mocno, że nawet nie zorientowała się, że "przepraszam, ale jednak nie jestem w stanie ci nic przelać" ostatecznie nie opuściło jej ust.
Kolejna kropelka do przelewającego się pucharu bezużyteczności, który prezentowała.
Jej myśli ponownie, w pośpiechu i nieładzie wróciły do rozmyślań, dlaczego w ogóle się tu znalazła. "Potrzebujesz przerwy", "wpierw musisz pomóc sobie". I realizacja spadła na nią boleśnie niczym liść w twarz. Tak uważał? Że sobie nie radzi? Dlatego ją siłą deportował, aby nie napsuła więcej? W jego oczach także była... pośmiewiskiem? Jej usta zamieniły się w wąską, siną kreskę, a Sofia poczuła, że znowu jej ciało się trzęsie. Obróciła się, usiadła na ziemi, opierając plecami o konar i podkulając nogi pod brodę. Oh, to dopiero było chujowe uczucie. Myślisz, że jesteś wzorem, pomocą i ostoją dla innych, a tak naprawdę potykasz się o własne nogi i wszyscy mają cię dość. Wlepiła wzrok w nicość i milczała, przetwarzając w głowie wszystkie wydarzenia z dzisiejszego dnia. I im więcej myślała, tym było gorzej. Czy cokolwiek zrobiła dobrze? Czy jakkolwiek się przydała? Doubt. Po chwili poczuła, jak w jej oczach zbiera się woda. Oh, co za bezsens. Pociągnęła nosem i spojrzała w nocne niebo, mrugając intensywnie parę razy - i sukces. Kryzys zażegnany, mogła dalej siedzieć i udawać, że nic jej nie jest. Prawie. Nie mogła się powstrzymać, aby zadać jedno pytanie.
- Naprawdę byłoby lepiej, gdybym się nie odzywała, prawda? - Rzuciła cicho, a jej głos lekko się łamał. I nie chodziło tylko o to, jak się 'uruchomiła' przy Damienie. W ogóle byłoby lepiej, jakby się nie odzywała. Ivan miałby spokój. Nie prowokowałaby niepotrzebnie Furie - ani innych, niebezpiecznych sytuacji. O, taka cicha Sofia byłaby chyba lepszą Sofią? Mniej problematyczną? Bo ostatecznie nie mogła znieść tego, że przynosi innym problemy. Lancer pewnie też tak uważał, patrząc na to, ile razy "zmuszała go", aby posuwał się do grożenia ludziom swą kosą.
Do tego stopnia była przybita, że wyleciał jej z głowy fakt, jak wiele pytań i informacji miała Lancerowi do przekazania - teraz, kiedy byli sami i była do tego idealna okazja. No. Albo była idealna okazja do tego, aby katować się w myślach. Też coś.
Powrót do góry Go down
Merodi


Merodi


Liczba postów : 30
Join date : 04/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Sty 18, 2022 9:23 am

Do samego końca nie brała udziału w dyskusji Damiena i Sofii. Dziewczyna poniekąd zdjęła z niej trochę presji, że mogła wziąć się w garść. Co nie zmienia faktu, że narracja jej servanta ugodziła w dumę czerwonowłosej. Jak do Sofii ma pozytywne nastawienie, tak stwierdzenie że lepiej zabawiła go "nie uciekając się do przemocy" już ugodziło w jej dumę. Definitywnie nienawidziła tego uczucia, tego stwierdzenia. Nienawidziła być gorsza. Nie czuła tego do Sofii, bardziej do Damiena czy samej siebie. Odpowiedziała na odchodne rodzeństwo. - Oczywiście, godzinę rzuciłam ostentacyjnie z zapasem byście mogli na spokojnie zająć się siostra bez presji tego mężczyzny obok. Ja muszę zapisać parę rzeczy i jestem gotowa. - Wskazała kciukiem na swojego towarzysza, który patrząc po dotychczasowym zachowaniu dalej siał by chaos. Do problemów prywatnych nie jeszcze nie zamierzała się wpierdzielać. Chociaż nie oszukując trochę ciekawiło ją co się stało białowłosej ale to są już rzeczy na kolejny epizod. Tak kolejna czwórka opuściła pomieszczenie, a złotooka wyjęła swój dziennikopamietnik, by zapisać rzeczy, których się przed chwilą dowiedziała.
Dała mu skończyć jego teksty, gdyż sama planowała dłuższą wypowiedź, a nie chciała by trącał się jej w zdanie.
- Oj przykro mi niezmiernie, że na pierwsze próby nie wtrafiłam się w Twoje gusta. Niby dogryzałeś Sofii apropo niekonkretnych rozkazów, ale twoje oczekiwania także nie były konkretne. Różnych rzeczy różni ludzie oczekują. Niektórzy zdominowania, niektórzy rozmowy.- Wzruszyła ramionami. - Na moja pierwszą próbę dialogu to ty zachowałeś się jak zwierzę próbując mnie zastraszyć. Rozumiem że pewnie kusiła Cię zabawa w ciuciubabkę patrząc na twoje preferencje zabaw. - tutaj wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo - Pięć lat! Z takim wiekiem to pewnie jeszcze bym pasowała co? To co będzie następne, zabierzesz mi wzrok, by chcieć się bawić w chowanego z ślepą osobą? Jesteś sadystą czy na siłę chcesz się dowartościować? Może oba? W sumie to akurat mnie nie obchodzi ale specjalnie dla Ciebie się postaram! - zrobiła teatralna minę przekazująca coś pomiędzy oddaniem sprawie czy "jak uroczo". [b]- Może nie gadajmy o rozpieszczeniu przez tatusia, bo jedyną osobą która by aspirowała na ten tytuł traktując jako osobę wychowująca po amnezji byłbyś ty. Poza tym mamy dwa odmienne zdania o tym ale całe szczęście to ja jestem tu normalną osobą. - Raczej powinien się domyślić czemu tak postąpiła. Na komentarz Urszuli posłała jej jedynie zmęczony uśmiech. - W sumie, z tego co się domyślam to zaklęcia rozkazu są ograniczone prawda? sugerowała się tutaj wspomnieniami, gdzie okazywało się że sługi zabijały swoich mistrzów, kto z bezwzględnymi rozkazami dałby się zabić? - Nie wiem czy się da ale jeżeli się da to mam dla Ciebie nowa minigre, gdzie stawka będzie jedno zaklęcie rozkazu. Wydajesz się ich nie lubić, wie co tobie to powinno być na rękę.- palec wskazujący skierowała na Damiena. - Kto teraz pierwszy nie wytrzyma z drugą osobą i zastosuje przemoc. Jak ja jakimś cudem nie wytrzymam i Cię uderzę, po prostu je stracę, a jak Ty nie wytrzymasz to to zaklęcie posłuży jako obrona przed atakiem z Twojej strony i nie będziesz o nie zły. - Uśmiechnęła się niewinnie do niego. Lubiła mieć jakieś zabezpieczenia, a dzięki czemuś takiemu nigdy nie będzie się bała rozmowy z nim.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Sty 18, 2022 11:14 am

No i się rozdzielili. Tak też wyszło więc że Ivan samotnie musiał udać się sprawdzić co z Carmillą. Chociaż może nie samotnie, bo z Saber? W każdym razie zadał jej pytanie o Lancera nad którym się chwilę zastanowiła.-Lubię go, ze wszystkich napotkanych tutaj servantów, on wydaje się być do mnie najbardziej podobny.-Biorąc pod uwagę jego dalsze słowa, wynikało też że zwyczajnie martwił się o siostrę, co zdaniem Saber było nawet urocze - nie żeby Sofia tego potrzebowała, jej zdaniem.-Zapewne-Odpowiedziała jedynie. I tak znaleźli się na zewnątrz, sam na sam z Carmillą, bo Furie nigdzie nie było. Tym samym Saber stanęła sobie trochę za nimi, pozwalając im w spokoju porozmawiać. Co do Carmilli to no cóż. Faktycznie pulsujące żyły na szyi Ivana były kuszące. Czy da radę się powstrzymać do powrotu Furie, czy nie, to było najcięższe pytanie...

Servant Sekhe spojrzał na Ursule jak by ta była co najmniej głupia.-Przez nie jestem człowiekiem, mam na myśli to, że nie jestem człowiekiem. Nie bardzo wiem jak mam to jaśniej wyjaśnić.-Ursula westchnęła pocierając skroń dłonią.
-Więc czym jesteś?-Zapytała zachowując spokój.
-Królikiem wielkanocnym. No przecież nie zepsuję wam tej zabawy domyślania się i zgadywania-No i to by było na tyle, bo ani Ursula nie wiedziała jak to z niego wyciągnąć ani on nie planował tego zdradzać. No i wtedy Sekhe się odezwała! Damien rzecz jasna pozwolił swojej mistrzyni na tą nieco przydługą wypowiedź, a kiedy skończyła westchnął i bezradnie rozłożył ręce.
-Pierwsza połowa całkiem całkiem a potem to...-Pokręcił głową-No chyba że planowałaś tą druga połową osiągnąć poziom tamtego uderzenia? Bo jak tak to byłaś blisko, blisko-Zaklaskał.-No ale jak to mówią praktyka czyni mistrza-Stwierdził już ciszej, bardziej do siebie, ale nie specjalnie wyglądał na zadowolonego z jej przedstawienia. Z drugiej strony - nie był niezadowolony, może więc był to jakiś sukces? Ciężko powiedzieć.
-Masz trzy, reprezentowane przez znak na dłoni-Odpowiedziała Urusula na pytanie zadane przez rudowłosą. Jednak na tym Sekhe nie poprzestawała i złożyła swoją propozycję gry Damienowi, co spowodowało że, wybuchnął śmiechem! To dobrze? Źle? Ciężko powiedzieć. Ale śmiał się z dobre kilka minut nim w końcu przestał i odetchnął.
-Nie lubię zaklęć rozkazu, co? Pudło.-Założenie że Damien nie lubi zaklęć rozkazu było błędne - albo świetnie teraz kłamał.-Poza tym przemoc co... przemoc-Pogroził jej palcem.-Prawie, prawie ci się udało. To było prawie zabawne, prawie fajne, prawie warte zagrania. Gdyby nie twoje dalsze słowa-Wzruszył ramionami-Jeśli ograniczasz przemoc jedynie do przemocy fizycznej gra nie ma sensu, ponieważ nie planuję jej wobec ciebie stosować. Nie jest to w moim stylu, jest nudne, pozbawione klasy i szczerze mówiąc mało skuteczne. Ty natomiast bez mojego przyzwolenia nie jesteś nawet w stanie tego zrobić, jaki jest więc sens w tak pustej grze? Z drugiej strony gra w brak "Przemocy" pozwalając sobie na bardziej swobodną interpretację tego słowa nie ma już sensu, bo ci o tym powiedziałem. Nie będzie już zabawne.-Usiadł sobie na ławeczce-Ale widzę że się boisz Zagrajmy więc w grę... Tak długo jak znajdujemy się w tym mieście ja cię nie uderzę pod warunkiem że ty-Zastanowił się myśląc nad czymś "interesującym"-Napijesz się wszystkiego co zostanie ci zaproponowane. Powiedzmy że by wyrównać szansę - nie dotyczy to rzecz, które zaproponuję ci Ja. Nie uważasz ze taka gra jest dużo ciekawsza? Nie wiedząc, co nas czeka, gdy będziemy w nią grać?-Uśmiechnął się wyzywająco, zastanawiając się czy podejmie rękawicę, lub chociaż zaproponuje coś ciekawszego wiedząc już co nieco dzięki jego wypowiedzią o tym, jak tego typu zabawy powinny wyglądać.

Kłótnia, dyskusja, czy jak zwał tak zwał ale wymiana zdań między Damienem a Sofią, zdawało się że dobiegła końca. W końcu Sofia miała ważniejsze rzeczy do zrobienia a mianowicie siostrę do zaopiekowania i tym samym postanowiła opuścić pomieszczenie. Do siostry jednak nigdy nie dotarła przez działania swojego servanta.
-Po prostu... muszę odpocząć-Ziewnął.-I ty również. Po rozmowie z detektywem, drzemka-Zasugerował im obojgu. Właściwie znaleźli się w miejscu pozbawionym cyklu dnia i nocy, nie posiadając zegarków ani innych rzeczy które pozwalały by im odmierzać czas. To bardzo zaburzało jego percepcję i jak by się tak nad tym zastanowić - to jak długo się tu już znajdowali? Kiedy ostatnio Sofia spała? Ubytek many który zauważyła, zauważył też Lancer i musnął jej dłoń-Wybacz, mój... samolubny czyn przyczynił się do osłabienia nas obojga.-Przeprosił uśmiechając się delikatnie. Nie wydawał się żałować tego, co zrobił. Widział jednak w jak kiepskim humorze jest jego mistrzyni i kiedy ta usiadła opierając się o konar usłyszała jak ten niemrawo się porusza a po chwili otacza jej twarz swoimi rękoma, opierając policzek na czubku jej głowy.-Nie, nie prawda-Odpowiedział spokojnie i leniwie, odkrywając że takie tulo-leżenie jest całkiem wygodne i spoko-To czy twoja dysputa z Damienem była słuszna czy nie, to coś co każdy widzi inaczej. Pamiętaj jednak że wszyscy popełniamy błędy. Nie jesteśmy Bogami... choooociaż oni chyba też je popełniają-Ziewnął przeciągle.-Dla mnie wasza dyskusja była pouczająca, ale stresująca. Lubię jednak to, co robisz, więc rób to dalej. Poradzimy sobie z jak to ujął ten szalony chłopak "konsekwencjami"-Lancer ponownie ziewnął-Za to nie wiem czy długo sobie poradzę z tym jak jesteś wygodna-Potarł policzkiem jej głowę, dając jej znać że mu tak za dobrze.

Ivan: 835 Many
Carmilla: 100 Many.
Sophia: 100 Many
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 60
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Sty 18, 2022 1:39 pm

Kwestia ponownego spotkania się, zdaje się została ustalona po potwierdzeniu jakie otrzymał od Sekhe. Wiedząc więc, że na ten moment rozmowy tutaj dobiegły końca - być może było to najlepsze, aby przemyśleć wszystko co się wydarzyło i kwestię ich nowych towarzyszy - opuścił pokój zgodnie z poprzednim planem. Tak samo też zadziałał w kwestii zniknięcia Lancera i Sofii. Na odpowiedź na pytanie jakie dostał od Saber, kiwnął głową. Przyjmując jej opinię do wiadomości, jednocześnie trochę bardziej będąc pewnym bezpieczeństwa swojej siostry. Jeżeli Saber nie widziała niczego, co sugerowałoby że nie można na chłopaku polegać, to najpewniej był godny zaufania. Żeby zapełnić jednak pustkę z racji na tą pewnie paru minutową podróż na zewnątrz, poruszył jeszcze jdną kwestię.
- Co sądzisz o naszej aktualnej sytuacji Saber? - zapytał, nic nie precyzując. Miał on własne myśli co do wielu rzeczy. Nie znał jednak myśli reszty, a i też jakoś nie znalazł najlepszej okazji do zapytania o nie. Nie chciał robić tego przed carem, wydawało się to zwyczajnym brakiem szacunku dla pozycji jaką ten człowiek zajmował. Również, szybko przeszli później do działania, jednak ani chwili nie poświęcili na zatrzymanie się dłuższe i podzielenie na spokojnie opiniami.

Wyszedł jednak w końcu na zewnątrz. Dojrzał Carmillę, i podchodząc do niej zadał te parę pytań. Uniesiona ręka, jednak zatrzymała go od zbliżenia się bliżej niż te 2 metry. Dlaczego 2 metry? No... bo akurat w tym momencie był, kiedy zorientował się co chciała mu przekazać. Odpowiedź dziewczyny? Podobno było wszystko w porządku. Potrzebowała odetchnąć świeżym, chłodnym powietrzem. Zrobiła jednak krok do tyłu, kiedy się zbliżał i... nie zranił go on. Bardziej zastanowił. Dlaczego tak bardzo chciała, aby trzymał się od niej z daleka? Nie wiedział. Chciał się dowiedzieć. Najpierw jednak, odpowiedź na jej pytanie go czekała. Furie miał niedługo wrócić. Po co poszedł? Nie wiedział. Nie interesowało go aż tak, bo równie dobrze mogło to nie być związane ze stanem dziewczyny.
- Sofia i Lancer... właściwie to Lancer zabrał Sofię. Powiedział, że mają się zająć detektywem. Było to dość nagłe, więc nie do końca wiem jaki był jego cel za tym, jednak wątpliwe by była to akcja nieprzemyślana. - stwierdził neutralnym głosem, dalej obserwując stan siostry. Co by móc pomóc w razie jego pogorszenia. - Tamci natomiast... Sekhe i Damien, to są ich imiona. Są dość... dziewczyna ma amnezję. Nie wie nawet co tu robi. Jej servant jest... chaotyczny. Trochę mieli spór z Sofią, ale na szczęście nic poważnego się nie stało. Mają nam pomóc w naszej misji, chociaż dalej sugerowałbym zachowanie ostrożności przy Damienie. Lubi grać na emocjach ludzi, z tego co zauważyłem.
Kolejny komentarz, po którym to zerknął w górę. W stronę księżyca. Zmrużył lekko oczy. Rozmyślał tak z pół minuty, przypatrując się mu.
- Świat nam nieznany, przyjaciół pozbawiony. Razem jednak, tu przybyliśmy. Co by to i razem sobie pomóc, kiedy będą jakieś problemy, i przytrzymać drugą osobę kiedy ta będzie bliska upadnięciu. - powiedział, przypominając sobie trochę jak dość mocno ścisnęła go wcześniej za rękę. Przewietrzenie się? Tu nie mogło tylko o to chodzić. Carmilla nie przejawiała objawów duszenia się w środku, nie poważnych. Coś mu w tym wszystkim nie pasowało. To wszystko brzmiało jak wymówki. W połączeniu z tym co widział poprzednio ze strony "evil" Carmilli... dziewczyna mogła mieć jakieś problemy. A może... to on był problemem? Skrzywił trochę twarz. Zrobił jeden krok w jej stronę, skupiając swój wzrok na jej twarzy. - Przybyliśmy tu razem siostro. Wiem że...
Tutaj zerknął na chwilę w stronę Saber. Mógłby też najpewniej zerknąć na Sofię, ale jej tutaj akurat nie było. Wrócił jednak ostatecznie wzrokiem do dziewczyny przed nim.
- ...że czasem was ranię. Słowami. Nieświadomie. Nie takie me intencje. Przepraszam za to. Jeżeli to przez to chcesz trzymać ode mnie się z daleka, to zrozumiem. Jednak jeżeli masz jakiś problem, to proszę abyś go nie ukrywała Carmillo. - powiedział, przyglądając jej się jeszcze przez chwilę. Nie zbliżając się bliżej niż ten jeden krok. Rozejrzał się po okolicy, czy może nie było jakichś gapiów. - W chatce... kiedy "spaliście". Rozmawiałem z "Tobą". A raczej kimś, w "Twoim" ciele Carmillo. Kimś... niebezpiecznym, najpewniej. Nie wiem jakie były jej intencje. Martwię się o Ciebie.
Starał się powiedzieć to jedynie na tyle głośno, aby dotarło to do dziewczyny. Do nikogo innego. Była to prywatna sprawa. Taka, o jakiej to chciał by pierwsza usłyszała. Również, wiedza taka jego zdaniem powinna zostać obdarowana Sofii, jednak nie był pewien czy ta chciałaby aby o tym mówił. Furie najpewniej również powinien o tym wiedzieć, jeżeli już nie wiedział. 
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 61
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 EmptyWto Sty 18, 2022 8:43 pm

Furie dalej się nie pojawiał, może faktycznie zniknął dopiero przed chwilą, ale dla Carmilli ten czas potwornie się dłużył. Szczególnie, że każda chwila przybliżała ją do prawdopodobnej utraty kontroli nad sobą. To byłby chyba najgorszy scenariusz. Furie na pewno zjawi się już za chwilę i to rozwiąże jej problemy. Jakoś. Jeszcze będzie musiała wymyślić sposób w jaki wymknie się rodzeństwu na czas posiłku. Jednak skupmy się teraz na jednym problemie na raz. Na problemie, na który mogła mieć jakikolwiek wpływ. Ivan i tu naprawdę nie chodziło, że to był on, teraz każda żywa jednostka w jej otoczeniu otrzymywała łatkę takiego "problemu".
Na szczęście Ivan zatrzymał się w dość "bezpiecznej" odległości, chociaż dziewczyna sama nie wiedziała, jaka to będzie bezpieczna odległość, skoro już teraz tak wyraźnie dostrzegała jego puls. Nerwowo przełknęła ślinę na ten widok. Jest źle. Musiała skupić się na czymś innym! Tak dokładnie, to będzie doskonały sposób by zignorować narastający głód. Kiwnęła lekko głową na wieść o Sofii. No tak, od razu ruszyli do działania. Dopiero teraz białowłosa uświadomiła sobie jakim wielkim utrapieniem była, dodatkowo ich spowalniała. Powinni już dawno być u tego detektywa. Wszyscy, a teraz? Furie gdzieś tam starał się znaleźć odpowiednią ofiarę. Ona stała tutaj bezużyteczna i słaba, starając się zachować nad sobą kontrolę, co wcale jej tak dobrze nie wychodziło.
- Nie ufam im... - Ot tak tylko skwitowała cały opis Sekhe i Damiena, co nie było czymś nadzwyczajnym. Carmilli ciężko było zaufać komuś nowemu, a proces oswajania się z nowymi osobami przebiegał u niej naprawdę długo. Chociaż w tym wypadku, to nawet nie miała ochoty startować z wcześniej wspomnianym procesem.
Nie chciała też przerywać tej chwili ciszy, która zapadła podczas gdy Ivan wpatrywał się w księżyc, odruchowo podążyła wzrokiem w jego ślady. Ha, to było nawet uspokajające. Nie oderwała od niego wzorku nawet wtedy gdy jej brat zaczął mówić. Zacisnęła jedynie lekko pięści czując w jakim kierunku zmierza ta rozmowa. Zrobił krok w jej kierunku, Carmilla jedynie przeniosła wzrok na niego, ale nie uciekała. Mieli między sobą jeszcze trochę dystansu...
Przysłuchując się jego wypowiedzi zacisnęła usta i tym razem wbiła spojrzenie w swoje buty. Zacisnęła pięści jeszcze bardziej wbijając paznokcie we własną skórę. Więc tak to wszystko odczuwał?
- Nie... Nie zrobiłeś nic złego. - Podniosła wzrok na brata. - Czasami może jesteś nieco irytujący. No i definitywnie za łatwo ufasz ludziom.. - Westchnęła cicho i pokręciła lekko głową, w tym się różnili, ale to nie było nic za co miałaby go w jakimś stopniu znienawidzić. Uśmiechnęła się lekko zaczepnie.
- Naprawdę doceniam Twoją troskę, jednak teraz.. nie ma niczego w czym mógłbyś mi pomóc. - Tak.. jedynym problemem teraz była jej specyficzna "barbarzyńska" natura. Nie mógł jej z tym pomóc. Nikt nie mógł. Schowała ręce za plecami, łapiąc się za nadgarstek. Nie chciała go skrzywdzić, nie chciała by ktokolwiek z jej rodziny przez nią cierpiał.
Uśmiech zniknął z jej twarzy kiedy Ivan zaczął mówić o wydarzeniach z domku. Odwróciła się na pięcie i przeszła się kilka kroków oddalając się by po chwili wrócić tą samą ścieżką. Zastanawiała się.
- Niczego nie pamiętam jedynie to, że miałam koszmar. Furie wspominał o tym, że was uśpiłam, ale tylko tyle. Też zapadł w sen. Naprawdę nie miałam nad tym kontroli. - Spuściła wzrok. Jakby nie patrzeć to znów była dla wszystkich ciężarem. Obecnie największe problemy jakie mieli podczas ich "misji" to ONA. - Czasami.. męczą mnie koszmary, ale to tyle... - Wzruszyła lekko ramionami jakby to był mało znaczący fakt. No i dla niej był... nawet jeśli te koszmary pojawiały się zawsze gdy zasypiała. Męczyły ją niemalże całe życie, można powiedzieć, że przywykła do tego. Przywykła do strachu przez snem. Nie wiedziała co dalej miała zrobić. Problemy zaczęły się po prostu nawarstwiać, a ona nawet nie miała pomysłu jak się z tym wszystkim uporać. Nawet kwestię posiłku zostawiła Furie... niech się lepiej pośpieszy, zanim jej żołądek stwierdzi iż strawienie samego siebie będzie doskonałym pomysłem.
- Dziękuje Ivanie. - Mimo wszystko martwił się o nią, tak samo teraz jak i wcześniej w chatce. Zdecydowanie generowała wszystkim problemy.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 5 Empty

Powrót do góry Go down
 
Arc Ib - In the midst of night's quiet
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Fate/Drown Existence-