Share
 

 Arc Ib - In the midst of night's quiet

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
Sofia


Sofia


Liczba postów : 64
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptySro Sty 19, 2022 12:45 am

Kiedy Lancer o tym wspomniał, Sofia uświadomiła sobie, że faktycznie była zmęczona. Nie. Poprawka: była wyczerpana. Nie tylko ubytki many i obciążenie psychiczne dawały o sobie znać, a także niedobór snu czy brak porządniejszego posiłku od dawna. Przez cały ten czas starała się działać na najwyższych obrotach, dając z siebie wszystko i dopiero teraz, kiedy na chwilę przystanęła i zatrzymała się, uderzyło w nią, w jak bardzo złym stanie jest. Ale wciąż nie uważała, że zasługiwała na przerwę i dźgał ją nowy, jeszcze mały wyrzut sumienia, że w tym momencie sobie po prostu siedzi i użala się nad sobą, zamiast działać.
Skoro jednak jej servant opadł z sił, to co mogła zrobić? Wziąć go na ręce i wrócić na piechotę do rodzeństwa? Nawet nie wiedziała gdzie i w tej wiecznej ciemności to zadanie wydawało się prawie niemożliwe do wykonania. No i też to nie było najlepsze miejsce do odpoczynku - bo na zewnątrz, zimno. Dziwne miejsce Lancer wybrał do... w sumie co to było? Teleportacja? Super szybkie przemieszczanie się? Nawet nie miała sił się nad tym zastanawiać i wepchnęła to do szuflady, w której wszystkie dziwne rzeczy były "wyjaśnione" słowem MAGIA. Za wiele pokręconych rzeczy się ostatnio działo, aby próbować je wszystkie zrozumieć. Po prostu to zaakceptowała.
Za to trochę zdziwiła ją czułość ze strony Lancera. A może nie tyle, co zdziwiła - to było złe słowo, w końcu już wcześniej uważała go za ciepłą i uczuciową osobę - tylko bardziej odczuła kontrast, który wyniknął z zderzenia jej obecnego nastroju z jego uroczymi gestami. Muśnięcie w dłoń, przytulenie, to było... dziwne. Ale nie przeszkadzało jej to. To było zaskakująco... przyjemne? Komfortowe? Pocieszające? Aż na tyle, że poprawiła się delikatnie i usiadła wygodniej. Może... może nic się złego nie stanie, jeśli na chwilę tak razem posiedzą? Jeśli na chwilę odpocznie? I tak nie przyda się nikomu w takim stanie, prawda?
Czyli jednak odzywanie się było błędem. To chciała odpowiedzieć, niczym uparte w swoim przekonaniu dziecko, ale Lancer kontynuował i wybił jej te słowa z planu wypowiedzi. I została z niczym. Nie miała pojęcia jak mu w ogóle na to odpowiedzieć. Czy zgadzała się z tym, co mówił? Powinna podziękować? Zaprzeczyć? Z jednej strony było jej źle, że sama naraziła go na stres, z drugiej chciał aby kontynuowała takie zachowanie? Nie była pewna, czy dalej była w stanie. Teraz na pewno nie.
Nazwanie jej głowy wygodną jednak uznała za komplement.
- Raczej... - Zaczęła cicho po dłuższej chwili milczenia i ponownie zawahała się, jakby niepewna, czy może sobie pozwolić na wypowiedzenie kolejnych słów. - ...boję się zasnąć. - Ledwo zdanie opuściły jej usta, a poczuła falę zażenowania. Ile miała lat? 3? Ale taka była prawda. Bała się, że ponownie zobaczy... tamto. Na samo wspomnienie jej ciałem wzdrygnęło i automatycznie chwyciła dłonią za najbliższą część ręki Włocha. A może ten już zasnął w tym momencie? Może byłoby łatwiej im, gdyby ten odpoczął w swej niematerialnej wersji? Chyba, że po prostu nie chciał tego robić i wolał sobie pospać na twardym konarze w swej dziecięcej formie. Zaraz. Poprawka. To Sofia chciała, aby on tutaj został. Obok. Tuląc się do niej i nigdzie nie idąc. - Przedtem, gdy szliśmy do Cara próbowałam Ci powiedzieć o tym, co mi się śniło u Poliny i Antona. Bo to... to nie był po prostu sen i... nie wiem, łatwiej by było jakbym mogła jakimś cudem Ci pokazać wspomnienie. - Rzuciła trochę zrezygnowana. - Wątpię, abym była w stanie to sprawnie i wystarczająco ubrać w słowa. - No bo... jak miała to zrobić? Wciąż silnie starała się zaprzeczyć rzeczywistości z tego pierwszego snu, aby on jak i sama postać z niego nie wróciła. Ale może Lancer coś wiedział? Miał odpowiedzi? A może to był po prostu głupi sen wywołany stresem? Zaś jeśli chodzi o drugi... tu było łatwiej po prostu zapytać. - I yyy... to może się wydawać totalnie od czapy ale... jesteś malarzem? - I jeśli nie spotkała się z totalnym zaprzeczeniem albo śpiącym już servantem, dodała ciszej: - Co ma... kosa do czasu? I czy to ma związek z twoją zdolnością szybkiego przemieszczania się?
Zasnąć nie mogła, więc starała się podtrzymać rozmowę. Pomagała też ona w odrywaniu się od czarnych myśli, które wciąż próbowały ją nękać.
Powrót do góry Go down
Merodi


Merodi


Liczba postów : 30
Join date : 04/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyCzw Sty 20, 2022 8:08 pm

Zanotowała także to, że Damien nie jest człowiekiem. Szczerze nie musiała tego robić ale miała nadzieję, że w jakikolwiek sposób pomoże jej to wizualnie poznać jego tożsamość. Po pierwszych komentarzach mężczyzny nadal była zła ale trochę mniej! Tak ładnie się starała dosięgnąć jego poziomu, a tu okazało się, że i to będzie zbytnio w jedną stronę. - Najwyraźniej źle oceniłam twój poziom, gdyż myślałam, że całość wypowiedzi będzie na poziomie twojego humoru. - Wzruszyła ramionami. Kiwnęła z podziękowaniem kobiecie za odpowiedź. Trzy. To nie było dużo. Szczególnie patrząc na to, że istniały kreatury o charakterze jej servanta. W takim świetle jej zakład powinien być jeszcze bardziej atrakcyjny. Jej brew powędrowała do góry, gdy ten jakoby zaprzeczył nielubieniu ich. Nie podobało mu się byciu zmuszanym, czy w takim razie coś jeszcze się kryje w zaklęciach rozkazu poza przymuszeniem?
- Przemoc psychiczna to bardzo cienka granica. Martwiłam się, że nie będziesz chciał zrezygnować z wyszydzania z swojego mistrza. - Powiedziała teatralnie zasłaniając usta lewą ręką. Wychodziła z założenia, że nie będzie tak łatwo chciał się ograniczać w tym co mówił. - Wydajesz się osobą wręcz ubóstwiającą wolność słowa. - Później nadszedł moment rozmyślania nad innym zakładem. - Nie do końca bawi mnie coś na co nie mam wpływu. - Przygryzła dolną wargę. - Nie wpadłam jeszcze na lepszą alternatywę. - Znalazła się trochę w kropce, gdyż nie do końca chciała się godzić na konkretnie takie zasady ale też nie wiedziała jak szybko oczekiwał odpowiedzi. Nie wiedziała też, czy mężczyzna da jej jeszcze chwilę do namysłu albo może i on na coś wpadnie! Popatrzyła na kobietę obok, nawet nie tyle co oczekiwała od niej pomocy, a może jakiegoś natchnienia.
- Pani?..  - Nie pamiętała jej imienia ani tego, czy się przedstawiała. - Co to są w ogóle klasy? Poza tym na czym polega tutaj magia? - Skoro były ZAKLĘCIA rozkazu to magia istniała na pewno, chciała się tylko dowiedzieć na jakiej zasadzie i czy może używać jej poza zaklęciami rozkazu.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyNie Sty 23, 2022 12:27 pm

Po otrzymaniu odpowiedzi Ivan skinął Saber głową i po chwili milczenia zadał nowe pytanie. Mógł obserwować jak Saber muska opuszkami palców rękojeść swojego rapiera by również po chwili milczenia odpowiedzieć-A co ty myślisz? O Lancerze, naszej sytuacji?-Odparła jedynie, nie odpowiadając de facto na zadane pytanie. Nie wyglądała na specjalnie przejętą samą treścią pytania, więc nie wyglądało raczej na to by unikała odpowiedzi. Dlaczego więc nie odpowiedziała tylko zadała własne pytanie? To coś, co musiał Ivan zrozumieć samemu - lub zapytać, tylko czy dostanie odpowiedź...

Rozmowa między Carmillą a Ivanem nie była rozmową w którą Saber chciała się wtrącać. Nawet kiedy chłopak posłał jej spojrzenie ta nie skomentowała ani w żaden inny sposób nie zareagowała na jego słowa. To była ich chwila, Carmilli i Ivana. Saber była tylko cieniem przeszłości którego nawet nie powinno tutaj być. Nie miała prawa by uczestniczyć w wymianie zdań między nimi. W odróżnieniu jednak od niej, był ktoś kto tak nie myślał.
-Eh-Westchnął-warknął Furie, pojawiając się nieco na lewo od Carmilli. W dłoni trzymał szamotającą się kuropatwę z ewidentnie przetrąconym skrzydłem. Rzucił Carmilli nóż pod nosi a do piersi przycisnął ptaka, puszczając gdy tylko Carmilla go mocniej złapała. Westchnął i przewrócił oczami, ale to widziała tylko Carmilla stojąca do niego przodem, bo ustawił się tak by mieć Ivana za plecami.-Teraz możesz odprawić ten swój rytuał...-Powiedział cicho, ale na tyle głośno by reszta go usłyszała. Carmilla dodatkowo widziała żyłkę pulsującą mu na czole i mogła być pewna że Furie nie był zadowolony z tej szopki i dalsze wystawianie jego cierpliwości na próbę może nie być najlepszym pomysłem. Odwrócił się na pięcie i dźgnął Ivana palcem w pierś. Saber złapała za rękojeść rapiera.-Powiedziałem. Zajmijcie. Się. Tamtymi.-Wycedził przybliżając twarz do twarzy Ivana. Saber zaczęła iść w ich stronę.-Czegoś nie zrozumiałeś, hmm? Nie wpadłeś na to że skoro wyszliśmy, to chcieliśmy być sami?-W tym momencie został odsunięty na bok i nim zdążył zareagować zaskoczony obserwował jak pięść Saber zatapia się w jego twarzy i powala go na kolano. Co ciekawe bardziej niż zły wydawał się tym faktem zaskoczony i przejęty.-Głupia--Spojrzał na Saber z lekką paniką i w tym momencie Ivan i Carmilla mogli oglądać zaskoczoną Saber na której poliku pojawia się ślad po uderzeniu a po chwili sama dziewczyna zostaje z całkiem sporą siłą rzucona w bok. Jej "Uderzenie" wyglądało dużo poważniej niż to, które otrzymał Assassin.

Lancer nie odpowiedział w żaden sposób na fakt że Sofia boi się spać, nie była to wypowiedź, która potrzebowała słów z jego strony. Zamiast tego uznał za dużo lepsze pogłaskanie Sofii i tak zaczął bardzo powoli przeczesywać jej włosy dłonią, by po chwili zdać sobie sprawę że robi to już bardziej dla funu niż pocieszenia dziewczyny - no i dość szybko sam się to w swych myślach zrugał.-Przykro mi ale nie mogę zobaczyć tego, co wyśniłaś. Telepatia powinna pozwolić ci to pokazać, ale w odróżnieniu od Uatach ja nie jestem specjalistą w tym temacie. Nigdy nie byłem.-Powiedział przepraszająco bo nie mógł pomóc swojej mistrzyni w tym problemie i musieli niestety zostać przy słowach, gestach i uczuciach. W końcu jednak padło pytanie które wywołało w Lancerze zawahanie, co dało się zauważyć przez drgnięcie na głowie Sofii i na fakcie że dłoń przestała ją głaskać. Po chwili jednak kontynuowała podróż po tej części głowy Sofii której nie zajmował polik Lancera.-Tak, jestem malarzem. Byłem. Częściowo-Stwierdził enigmatycznie. Lekko leniwie. Nie było w tym stwierdzeniu żadnych uczuć, nijak się nim nie przejął. Słysząc jej kolejne pytanie nie odpowiadał przez chwilę, pozostawiając ją na kilka sekund w ciszy.-Pozwolę ci rozwiązać samej tą zagadkę. Mogę ci pomóc, ale nie dam ci odpowiedzi-Dodał jeszcze, żeby sobie nie myślała że nie może zadawać mu pytań. Zwyczajnie nie da jej odpowiedzi na tacy. I tak wyglądało na to że zdecydował się być w tej kwestii bardziej kooperatywny niż na początku ich znajomości.

Damien przypatrywał się chwilę Sekhe po czym uśmiechnął się lekko.-Myślałaś również że przemoc fizyczna to świetne rozwiązanie twojego problemu. Sądzę że myślenie nie jest twoją mocną stroną-Podsumowane.-Oczywiście że bym nie chciał, jednak była by to bardziej ciekawa i logiczna propozycja. Zysk musiał by być ciekawszy. Eh, to bardziej skomplikowane niż ci się wydaje. Potrenuj na łatwiejszych przeciwnikach-Wzruszył ramionami. Sekhe była jeszcze na zdecydowanie za niskim poziomie by go zabawić, ale no, może się nauczy? Może miała potencjał? Może mogła być bardziej jak *****? Chociaż, chyba chciała być czymś więcej niż ona. Nie żeby to był problem Damiena. Z drugiej strony, hej, to oznaczało nawet więcej funu? Niebezpiecznego funu, ale igranie z ogniem to zdecydowanie jego top 1 rzeczy do robienia. Tego że nie wpadła na nic lepszego nie skomentował. Tego się spodziewał. Ale zawsze był gotów na wyzwania... musiały tylko być dostatecznie rozrywkowe. Wprowadzające chaos, najlepiej. W każdym razie, to jeszcze nie teraz. Ale JESZCZE mógł poczekać. Zwłaszcza że patrząc na to jak rozłożyły się pionki i jak poruszały po szachownicy, rzeczy mogły przybrać bardzo ciekawy obrót... musiał tylko dopilnować by przypadkiem dzieciaki nie zniszczyły świata - to jednak nie oznaczało że musieli odblokować "Najlepszy ending".

-Ursula-Nie ufała jeszcze im na tyle, by podać swoje prawdziwe imię ale to nie padło, więc nie było chyba problemu.-Servanci, wielcy bohaterowie-Damien parsknął, ale zamaskował śmiech, gestem nakazując Uatach kontynuować.-których przyzywacie, mogą zostać zaliczeni do kilku klas. Główne z nich to Saber, Lancer, Archer, Caster, Assassin, Rider oraz Berserker. Po tych klasach jesteś w stanie mniej więcej określić kim jest i co potrafi servant. A przynajmniej, nieco ograniczyć możliwości-Zerknęła na Damiena ten jednak zajęty był nic nie robieniem-Dodatkowo istnieją jednak również specjalne klasy. Gdy servanci zbyt wyłamują się ze schematu lub zostali przywołani w bardzo specjalnym celu, w bardzo specjalny sposób, lub z bardzo specjalnymi zdolnościami. Znane mi przykłady takich servantów to Avenger i Ruler-Po nazwie również, można było mniej więcej wydedukować o co chodziło z tymi klasami.

Ivan: 835 Many
Saber: Ałka duże
Carmilla: 100 Many.
Assassin: Ałka małe
Sofia: 100 Many
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 60
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptySro Sty 26, 2022 1:50 am

Pytanie przez niego zadanie, zdawało się zostać odbite... nie, wcale się nie zdawało. Białowłosemu nie przeszkadzał bardzo fakt, że ta nie odpowiedziała. Powody ku temu mogły być różne. Może sama nie była pewna, tak jak on? Może chciała, aby cokolwiek zdecyduje, było podjęte przez niego samego, a nie dlatego że ona coś powiedziała? Można by zgadywać. Ivan jednak nie szukał powodów dziewczyny, do obicia tego pytania. Nie, zamiast tego zwyczajnie zamyślił się nad jej pytaniem. O Lancerze. I o sytuacji. Zerknął na sufit, znając prawdę co do tego wszystkiego. Westchnął i spojrzał ciut poważniej, z lekko zmęczonym uśmiechem.
- Nie jestem pewien. To wszystko jest zdecydowanie bardziej skomplikowane od mojej codzienności. Odkrywanie prawdy o świecie z księg i opowieści, a także pięknych wierszy, nie jest zbyt bliskie... "pracy detektywistycznej" w terenie. Mamy wiele poszlak. Wiele informacji. Z każdym krokiem znajdujemy się coraz bliżej prawdy, ale i się pojawia się przed nami coraz więcej możliwości. Kto jest winnym? Na kogo powinniśmy uważać?.. Nie wiem. Co jeżeli w pewnym momencie, dojdę do złych wniosków? Co gdy będzie od tego zależeć życie kogoś z nas? Nie chciałbym śmierci Carmilli czy Sofii. Twojej również. - powiedział wzrokiem przeskakując na twarz białowłosej jaka to stała obok niego. Niektórzy mogli oceniać go jak chcieli. Był do tego przwyczajony. Fakt, że servanci byli zarówno ludźmi jak i bronią, był dla niego prawdziwy. Nie przeszkadzało mu to jednak, w zależeniu na nich. Nie uważał ich też za "gorszych" czy "lepszych" z tej racji. Zwyczajnie... byli. Określenia jakich to używali nie mogły w pełni ich opisać bez urażania w jakiś sposób.
- Pojawienie się jeszcze Sekhe jest... nie żywię wobec niej urazy żadnej. Nawet ja jednak jestem w stanie powiedzieć, że to jak wielką niewiadomą są jest... niebezpieczne. Nie można im w pełni zaufać, ale i lepiej mieć w tej mieścinie przyjaciół niż wrogów... Szczerze, mam nadzieję że uda nam się namierzyć tą księgę. I wraz z informacjami jakie dostaniemy od detektywa, będziemy w stanie coś... zdziałać. Sensownego. Zrobić prawdziwy krok do przodu, ku prawdzie i uwolnieniu tych ludzi. Aby ten piękny świat nie został zniszczony. - powiedział, wracając wzrokiem przed siebie. Jeszcze jedna kwestia. Lancer, eh? Chłopak szedł przez chwilę cicho. - Lancer zdaje mi się miły. Jednocześnie jednak... nie wiem. Nie potrafię go... wyczuć? To on jest jednak tym, co rzucił się w stronę obrony Sofii. Również lepiej się z nią dogaduje, niż ja. I nawet jak słowa Damiena co do "kłamiącego" na temat klasy servanta dały do myślenia... tak nie jestem w stanie uwierzyć, że byłby to on, jednak jednocześnie... nie jestem w stanie ze 100% pewnością tego wykluczyć. W przypadku Ciebie i Furie jestem tego pewien w pełni. Najbardziej prawdopodobny "kłamca" to zapewne detektyw i to tylko jeżeli Damien nie kłamał.
Po tych słowach odczekał chwilę dłużej. Spodziewając się jakiegoś komentarza od Saber. Jakiegokolwiek tak naprawdę. W przypadku jednak, jeżeli nic by nie otrzymał? Skupiając wzrok na jej twarzy, zadałby to pytanie jeszcze raz.
- Co o tym wszystkim sądzisz? - proste pytanie. Wręcz powtarzanie się. Ivan jednak, odpowiedział na pytanie zadane przez białowłosą. Miał nadzieję, że ta zrobi to samo. Chciał... chciał usłyszeć słowa na te wszystkie tematy spoza swojej głowy. Czasem... czasem się w niej gubił.

Dotarł do siostry. Obserwując ją, zaczął też opowiadać. O Sekhe i Damienie. Słowa, że im nie ufa? Nie dziwiły go. Kiwnął na nie głową. Nikt im nie ufał, i Ivan... pewnie był najbliżej zaufania. Zwyczajnie dlatego, że nie chciał jeszcze większej ilości nieufności w powietrzu. Nieufności do innych ludzi, jacy to równie dobrze mogli być ofiarami całej tej sytuacji. Z wyjątkiem Damiena. On definitywnie wiedział rzeczy, jednak nie chciał się nimi dzielić z jakiegoś powodu. Dla własnej rozrywki? Dla bezpieczeństwa Sekhe? Dla jeszcze innego celu? Wszystko było możliwe.
Czasem słowa były dla niego ciężkie. Tak. Dla niego, osoby oczytanej w wszelkiego rodzaju wierszach, poematach i opowiadaniach. Ivan, z natury, był dość... dumny z siebie. Ze swojego podejścia do rzeczy. Z wiary. Z umiejętności. Z tego, w jakim kierunku jego życie zmierzało. Jedyna jednak rzecz, co go jakoś powstrzymywała w byciu kompletnie zadowolonym?
Relacje z ludźmi. One były... ciężkie, kiedy było się... no... Ivanem. Słowa więc, że nie zrobił nic złego? Mimo że to on miał jej pomóc, ona pomogła mu. Odetchnął lekko słysząc je. Czyli nie była to kolejna rzecz, jaką popsuł. I doceniała jego troskę. Dalej jednak, nie było niczego w czym mógłby jej pomóc. Słowa te, wywołały smutek na twarzy białowłosego.
- Wierzę. Że nie miałaś nad tym kontroli. To nie w Twoim stylu, Carmillo. - powiedział prawie natychmiast, kiedy to dziewczyna spuściła wzrok. Szansa, że ta miała nad tym jakąś kontrolę znikła bardzo szybko kiedy to prowadził rozmowę z "drugą" Carmillą. Na wieść o koszmarach jednak... - O czym... są te koszmary, jeżeli nie masz nic przeciwko opowiedzeniu mi? Może są jakoś powiązane z tym co się stało? Może... da się im jakoś zapobiec. - powiedział, z lekkim już uśmiechem. Jakby chcąc nieco pocieszyć swoją siostrę. Nie wiedział o jej problemach ze snem. W końcu nie "miewała" koszmarów, a te ją "męczyły". Musiały być więc wystarczająco częste aby to robić. A jeżeli, były podobne? Szansa że magia nie grała tutaj znaczenia, była niewielka.

Niewielki moment jednak, jaki mieli? Został niejako przerwany... warknięciem? Nim się nawet Ivan obejrzał, Furie już był przed nim zasłaniając Carmillę. Czy mu się zdawało, czy wręczył jej właśnie... kurę? Koguta? Ptaka?... Ogólnie mówiąc, zwierzę. I wspomniał coś o rytuału. Co miał przez to namyśli? Czy to dlatego czekała na niego tutaj Carmilla? Co jednak było celem rytuału dziewczyny, chłopak nie wiedział. Skoro jednak wymagało ofiary jako... "medium", rytuał mógł mieć... różne efekty. Czy fakt, że nie mógł pomóc swojej siostrze, był wywołany tym że skala problemu go przekraczała? Martwiące. I lekko skrzywiające jego twarz na tą myśl. Nim jednak miał okazję cokolwiek dodatkowego powiedzieć, Furie obrócił się. Dźgnął go, jednak nie bolało to jakoś bardzo. Facet przed nim nigdy nie był delikatny. I faktycznie, powiedział aby zajęli się tamtymi. I... no... zajęli się. Białowłosy już otwierał usta by odpowiedzieć, trochę zirytowany nawet zachowaniem servanta, jednak ten kontynuował jakieś... oskarżenia. Czepianie się go, o to że martwił się o siostrę? Naprawdę?
Nim mógł się nawet jakoś wybronić, Saber zadziała. I... nie spodziewał się tego. Dość mocno się nie spodziewał momentu, w którym to ta przywaliła Furie w twarz. Tak, że ten upadł na kolano. Czego bardziej się nie spodziewał? To że sama odleci zaraz. Patrząc po wyglądzie i lekkiej panice u faceta, nie było to jego celem. Nie to jednak był istotne.
- Saber! - zakrzyknął szybko ruszając w jej stronę i klękając obok. Jedno spojrzenie na "uderzenie" i Ivan złożył ręce. Zaczął swoją modlitwę.

Mother of the sea,
of the water that flows through us all,
and that lessens the pain of our existence.
Hear my call o Undine, undying spirit of water.
Cure your foolish children on earth,
those who suffer, shall suffer no more.
With your gifts, I shall save,
Hiru Mio...


Po inkantacji, skupiając się na przekazaniu swoich chęci do dusz, o pomóc w pozbyciu się bólu i wyleczeniu, przyłożyłby swoje dłonie do miejsca w jakim to Saber została uderzona. Na policzku. Zaczął powoli przelewać manę, coraz większe ilości, tak długo jak nie przyniosłaby ona negatywnych efektów. Inkantację ułożył już wcześniej, kiedy to chciał wyleczyć Carmille lecz nie miał okazji. Teraz? Teraz może uda mu się przekonać, czy jego modlitwa ma jakąś przyszłość. Jeżeli duch wody odpowiadający za leczenie i kojenie ran, nic by nie zdziałał... to Ivan nie wiedział co mogło pomóc.
Nie komentował póki co słów Furie. Skupił się na białowłosej, jaka to też nie spodziewała się takiego obrotu spraw.
- Wszystko w porządku? - dopytałby uważnie ją obserwując. Co jak co, nie zdziwiłby się gdyby ta go okłamała i udawała że nic się nie stało. Nie mniej, jaka by prawda nie była, wstałby. Wyciągnął rękę w stronę Saber, aby pomóc jej wstać, nawet kiedy ta tego nie potrzebowała.
- Chciałeś, abyśmy się tamtymi zajęli. Zrobiliśmy to, częściowo. To nie oni są moim priorytetem Furie. - stwierdziłby dość chłodno, i zerknął na twarz servanta Carmilli. Z lekką irytacją na twarzy. - Co będzie kolejne? Zabronisz mi, martwić się o moją własną siostrę? Nawet jak nie łączą nas więzy krwi, to dalej jest moja młodsza siostra. Będę się martwił. Bezpieczeństwo Carmilli czy Sofii jest ważniejsze, od jakichś ustaleń z nieznajomymi nam ludźmi. Od niańczenia ich. I nie Furie. Nie wpadłem na to. Z tego co wiem? Wyszliście, ponieważ Carmilla bardzo potrzebowała wyjść z budynku. Nie ponieważ chcieliście momentu dla siebie. Wybacz, jeżeli Twoja obecność magicznie nie sprawia, że jestem pewny jej bezpieczeństwa. Ostatnio kiedy was zostawiłem samych, zastałem moją siostrę z "dziurą" w sercu. Śmiem uważać moje zmartwienia, za uzasadnione.
Powiedział, patrząc nawet bardziej zirytowany przez to wszystko. Za kogo się Furie miał? Nie wiedział. Zirytował go jednak fakt, że przez jego "agresywność" czy "oskarżenia", Saber została ranna. Nawet jak było to jakieś odbicie uderzenia, to dalej. Mógł podejść normalnie. Bez oskarżeń. Bez pretensji. Wolał jednak zrobić co innego, mimo że dalej powinni być skupieni na Carmilli. Zerkając w jej stronę, Ivan uśmiechnąłby się lekko. Otworzył usta, i po chwili je zamknął. Spróbował jeszcze raz.
- Twoja decyzja siostro. Jeżeli chcesz abym stąd poszedł, pójdę. Jeżeli chcesz bym został, pomógł, to zostanę i pomogę. - stwierdził, zostawiając decyzję w jej rękach. Czy był ciekaw? Był. Bardzo. Jeżeli jednak, faktycznie był tutaj tylko trzecim kołem u wozu?... To zwyczajnie wróci do budynku wraz z Saber. Zatrzyma się kawałek za drzwiami, i spojrzy w sufit. Co miałby niby teraz robić? Sam?
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 61
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptySro Sty 26, 2022 10:39 pm

Przytaknęła jedynie na słowa brata, nie podnosząc wzroku. To było pocieszające, że nie obwinia jej za akcję w domku. Przynajmniej nie jej świadomą część. Natomiast na pytanie o koszmary drgnęła lekko mając zaraz przed oczami otaczające ją postacie. Ściągnęła lekko brwi i wbiła zamyślone spojrzenie w Ivana. W sumie.. jakby się nad tym zastanowić, to za bardzo nie wiedziała jak odpowiedzieć na to. W końcu to co działo się ostatnio... to nie był jej koszmar. Tego mogła być pewna. Umiejętność Furie? Raczej nie wrzuciłby jej tam sam. Nie, to nie było to samo co zawsze. Tam w tym domku, zapamiętała cały koszmar, a wcześniej? Nic. Zupełnie.
Westchnęła lekko. - Niestety, nie ma tutaj nic do opowiadania. Nie przybierają one żadnego kształtu, albo ja nie jestem w stanie świadomie zapamiętać obrazów, które widziałam. Jedyne co mi pozostaje to uczucie, które towarzyszy mi po przebudzeniu. Czasami jest to tylko strach, momentami przerażenie i poczucie zagrożenia. Tyle. Wybacz. - Uśmiechnęła się przepraszająco, widziała że nie było to zbyt pomocne. Pokręciła też lekko głową. - Wątpię też, że da się temu zapobiec. Mam tak... odkąd pamiętam. - Wzruszyła lekko ramionami dając znak, że pogodziła się z tym wszystkim, a przynajmniej takie chciała sprawiać wrażenie, bo sama nie potrafiła być ze sobą szczera.

Jak bardzo oczekiwała powrotu Furie tak samo mocno zaskoczyło ją pojawienie się jej servanta tuż obok. Początkowo nie wiedziała na czym skupić wzroku więc na szybko latała to od ptactwa, noża pod nogami, Furie czy też Ivana. Dopiero gdy Sin przycisnął jej kuropatwę do piersi, objęła ją mocno wbijając w niego wzrok. Sama złapała zwierzę składając jego skrzydła tak, by nie szamotało się na boki. To powinno ułatwić jej podniesienie noża. Swoją drogą, czemu Furie nie wpadł na to by podać jej również ostrze? W końcu nie mógł uważać, że łatwiej jej będzie podnieść nóż spod nóg, trzymając ptactwo, niż trzymać ptactwo i odebrać od niego nóż? Przytaknęła jedynie gestem głowy na jego słowa o rytuale. Może nie bawił się zbyt dobrze, ale cieszyła się, że jednak nie rozerwał zwierzęcia na oczach wszystkich i nie kazał jej delektować się bufetem. Cokolwiek myślał, Carmilla przyciskając kuropatwę jedną ręką do siebie schyliła się po nóż.
Podniosła się obserwując wymianę zdań z Furie... jak i "wymianę" ciosów. Zamrugała zdziwiona widząc cała sytuację, nie wiedziała co zrobić. Znaczy po raz kolejny dzisiejszego dnia czuła się rozdarta. Miała swoje plany, które ewidentnie nie brały pod uwagę takiego toku wydarzeń. Martwiła się o Furie, chociaż wyglądało na to, że nie odniósł zbyt dużych obrażeń. Dodatkowo nie mogła podejść, bo tam znajdował się Ivan. Nie chciała ryzykować. Pozostało jej jedynie kurczowo trzymać kuropatwę zaciskając usta w wąską linię i obserwować sytuację. Nie mogła tutaj przeprowadzić "rytuału", nie chciała też odchodzić od nich podczas tego wszystkiego. Musiała jeszcze chwilę wytrzymać.
Co było ciężkie słysząc kolejne słowa Ivana. Jednak gdy ten wrócił do wydarzeń z domku zacisnęła palce na rękojeści ostrza, które dzierżyła.
- Ivanie. - Odezwała się szybko z lodowym tonem jak tylko skończył, by uciąć jakąkolwiek próbę wtrącenia jej się w zdanie. Miała teraz nóż... i kuropatwę w rękach. Lepiej z nią nie zadzierać. - Cieszy mnie twoja troska, jestem Ci za nią naprawdę wdzięczna. Mam również nadzieję, że obrażenia Saber nie są poważne, wiedz że jest mi przykro z powodu tego zajścia. Jednak jeśli masz jakiekolwiek uwagi na temat tego co zrobił Furie, zwracaj się z tym do mnie, jako że wykonywał on MOJE polecenia. Nie każ posłańca za to, że przynosi złe wieści. - Nieważne jak absurdalne czy samolubne miała zachcianki, Furie pomagał jej poświęcając zapewne więcej niż tylko swój święty spokój. Nie mogła pozwolić by karali jego za nią. - Nie obwiniałeś mnie za sytuację u Antona, nie waż się więc obwiniać za to Furie. - Nie była do końca pewna co tam się wydarzyło, ale wyglądało na to, że Sin próbował to powstrzymać... czymkolwiek to było. Chcąc nie chcąc pomógł jej też w koszmarze, pomógł jej wyleczyć rany. On też stał się powiernikiem tajemnicy, której bała się wyjawić komukolwiek... Ufała mu chyba bardziej niż chciała przyznać przed samą sobą.
Wypuściła powoli powietrze ewidentnie też przy tym się nieco uspokajając. To trwało za długo. Pokręciła lekko głową.
- Wybacz, potrzebuje chwili na osobności. Niedługo do was wrócimy. - Powiedziała już spokojniej i cieplej. Nawet się lekko uśmiechnęła. Niestety naprawdę nie mógł jej pomóc w tej chwili, nie chciała też by oglądał ją podczas tego całego "rytuału". Cofnęła się i odwróciła by zacząć marsz w kierunku miejsca gdzie mogłaby zniknąć z pola widzenia Ivana czy kogokolwiek (poza Furie), nawet jeśli brat wróciłby do środka, to nie chciała by ktoś przypadkowo wychodząc dostrzegł ją. W między czasie zerknęła też na swojego sługę.
- W porządku? - Nie wiedziała jak servanci obchodzą się z takimi obrażeniami, ale no... dalej się o niego trochę martwiła.
Gdy uda jej się znaleźć jakieś ustronniejsze miejsce, zdecydowanym ruchem noża zada głębokie cięcie jej ofierze, zaraz nie wiele zastanawiając się nad tym wgryzła się w powstałą ranę zaczynając spijać krew.
No i ewidentnie w tej chwili na trochę odpłynęła delektując się ciepłym posiłkiem.
Suck it dry~!
Dopiero gdy faktycznie z jej ofiary nie wyciśnie już ani kropli, oderwie się od kuropatwy z błogim uśmiechem. Już nie pamiętała kiedy ostatni raz była tak głodna...
Teraz czuła się o wiele lepiej. Posłała nawet ów uśmiech Furie, dopiero teraz jakby orientując się o jego obecności. Odwróciła się szybko odruchowo przecierając usta dłonią. Wstyyyd... Mogła przecież kazać mu się odwrócić przed tym wszystkim... albo zniknąć... albo cokolwiek... ugh.
Będzie musiała pozbyć się ciała... zakopie je przykładowo w śniegu, o! Czy coś...
No i obejrzy stan swoich ubrań, zwykle nie zdarzało jej się tak odcinać podczas "posiłku" miała nadzieje, że będzie mogła tak wrócić do Ivana.
-Dziękuje. - Rzuciła jeszcze cicho do servanta w drodze powrotnej. Właśnie.. wpadło też jej jedno pytanie do głowy, które może jej pomóc rozjaśnić sytuację. - Co sądzisz o tych "nowych".. Sekhe i Damienie? Jakieś spostrzeżenia? Uwagi? Byłam trochę zbyt rozkojarzona by się na nich skupić...
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 64
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyPią Sty 28, 2022 12:51 am

Wow. Tulenie i głaskanie. Lancer serwował jej coraz milszy treatment i Sofia czuła się z tym... dziwnie. Nie, że źle. Było miło. Było przyjemnie. Spokojnie. I to było dziwne. Zasługiwała na to? Dlaczego Lancer był taki miły? To było dziwne. Ale nie narzekała. Jakby była kotem, to właśnie zaczęłaby cicho pomrukiwać. Zamiast tego, poczuła, jak jej mięśnie się coraz bardziej relaksują, a sama zaczęła spokojnie głaskać kciukiem część jego ręki, którą ją obejmował.
Telepatia, huh? Przymknęła oczy i skupiła się na więzi między nimi, niciach many przepływających od niej do chłopaka poprzez dotyk na skórze. Nawet ze zmęczeniem musiała być wciąż silna. Nie czuła takiego przywiązania nawet do Estebana, który był przecież jej chowańcem. I nie próbowała zrobić wiele. Żadnych słów, zdań, po prostu chciała przez te wici many przekazać sekundę wspomnienia - moment, kiedy stała w pracowni, koło sztalugi i płótna, zapach farb olejnych i co widziała, jak się czuła. Przelać fragment swojej przeszłości i mu ją pokazać. Jeśli nie wyszło... to cóż, nie była w stanie wyłożyć na to więcej sił. Ale na pewno zamierzała nad tym pracować w przyszłości. Telepatia wydawała się niezwykle przydatną umiejętnością.
- Chociaż, wydawało mi się, że mówiłeś do mnie podczas pierwszego snu... albo... nie, przecież on nie istniał. - Westchnęła, ostatecznie stawiając na tę wygodniejszą i łatwiejszą wersję. "Spokojnie, to nie ja". Czy to jej wyobraźnia do niej mówiła? A może te sny nie miały sensu? A jednak, Lancer okazał się być faktycznie malarzem - więc tym bardziej pozostawało w niej odczucie, że to nie były takie zwykłe wizje. Ale nie miała odwagi pytać o przerażającą postać. Nie wywołujmy wilka z lasu, czy coś.
Ale musiała przyznać, że reakcja Lancera sprawiła jej niemałą satysfakcję. Bo dowiedziała się o nim czegoś nowego, a raczej, zaskoczyła go tym, że wie! A więc artyści także mogli być bohaterami? Miało sens, patrząc na to, że to dzięki ich dziełom wiemy cokolwiek o przeszłości i korzeniach świata. Odpowiedź Lancera była jednak dziwnie... nieentuzjastyczna?
- Częściowo? - Od razu dopytała. Może zajmował się też inną dziedziną? W okresie renesansu chyba artyści często parali się wieloma rzemiosłami: jak yyy np. Da Vinci. Ale ten chyba nie był z Wenecji, tylko z Florencji? Nie była pewna. Nie znała się zbytnio na sztuce, więc nawet nie chciała zgadywać, aby nie zrobić z siebie idiotki. A raczej: wolała nie urazić Lancera i nie zrobić z siebie pośmiewiska w jego oczach. - Ale to znaczy, że to ty tutaj jesteś Mistrzem. - Zażartowała. Mistrzem sztuki! - I po powrocie do XXI wieku koniecznie będę chciała odwiedzić galerię z twoimi obrazami. I mam nadzieję, że uczynisz mi ten zaszczyt i przy okazji opowiesz mi o swoich dziełach~. - Gdzieś jakaś wystawa chyba musiała być? Imienna galeria, muzeum sztuki, zbiory prywatne: nie ważne, to był niezbywalny punkt wycieczki. Gdy wrócą do spokojniejszych i stabilniejszych czasów.
Oczywiście mogła się też spodziewać, że nie dostanie odpowiedzi na tacy. Lancer wydawał się uwielbiać tę otoczkę tajemniczości wokół siebie, a Sofia... Sofia była prostą i bezpośrednią kobietą i miała się zamiar przez tę otoczkę przebić.
- Tsk. Poczekaj tylko, aż wrócę do ery Internetu. - Wtedy będzie wiedziała WSZYSTKO. Chociaż w sumie sam dostęp do biblioteki w posiadłości mógł rozwiać większość tajemnic. - Ale.. ale w sumie jak mam ci pomóc, jako mistrz, skoro nie wiem nic o twoich umiejętnościach? - Dormammu, I've come to bargain. - Póki co wiem, że możesz... pojawiać się i znikać, szybko zaleźć przy kimś, masz kosę, wiesz znacznie więcej o magii niż ja i potrafisz... odczytać przeszłość miejsca? - To co zrobił wtedy, w kapliczce: still impressive as fuck. - Też wcześniej mówiłeś, że na większe odległości potrafisz się przemieścić tylko pod wpływem zaklęcia rozkazu. Więc jak się tu znaleźliśmy? - WŁAŚNIE. Proszę mi to tutaj natychmiast wyjaśnić. Mówił, że nie umie - a zrobił! Chyba, że to przeniesienie się na polankę polegało na czymś zupełnie innym. Tylko czym?
Trzeba było przyznać, że bliskość Lancera i rozmowa z nim faktycznie ją uspokoiła, dodała otuchy i wracała jej nastrój na właściwy, standardowy tor. Głupio przyznać, ale potrzebowała tego. Chwila oddechu i komfortu. Co prawda, jeszcze daleko było temu do właściwego odpoczynku (czyli dawce snu i jedzonka), ale wciąż zaliczało się do podładowania baterii. Zanim jednak postanowiła przerwać te miłe chwile i wyruszyć do Detektywa, miała jeszcze jedną sprawę do załatwienia.
- W sumie... To potrzebuję jeszcze jednego, innego zwrotu niż "Lancer". Nie wiem. Zwracanie się do ciebie profesją wydaje się takie... oschłe. - To tak jakby do współpracownika mówiła ciągle "Księgowa! Idziesz na fajke?". A Lancer był zdecydowanie kimś więcej, niż tylko współpracownikiem. - A z racji, że w życiu mi sam nie wyjawisz swojego imienia... to wybierzemy ci jakieś zastępcze. Paulo? Francesco? Vincenzo? Alberto? Giovanni? Salvatore? Lorenzo? Marco? Umberto? Pietro?... - Oh tak. Miała zamiar wymienić WSZYSTKIE Włoskie męskie imiona jakie znała. Dopóki ktoś jej nie powstrzyma. Albo dopóki jej haczyk nie zostanie połknięty. Bowiem Sofia postanowiła być cwanym lisem i podczas wymieniania, ponownie skupiła się na więzi pomiędzy nimi - magicznej i fizycznej - i próbowała wyczuć jakiekolwiek drgnięcie, zaskoczenie, uczucie nostalgii, zmieszanie w manie na jedno z imion. Chyba, że nie ostatecznie nie mogła nic wyłapać i nie było żadnej reakcji: wtedy by wymieniała, aż by jej się wewnętrzny słownik skończył.
Powrót do góry Go down
Merodi


Merodi


Liczba postów : 30
Join date : 04/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyNie Sty 30, 2022 4:04 pm

Na odpowiedź Damiena uśmiechnęła się przyjaźnie. Chyba nie powinna za bardzo przejmować się czy przez przypadek nie przesadzi, bo i tak nie jest w stanie przewidzieć jego zachowania. - Możemy pójść na ten zakład z piciem, ale jeżeli będziesz brał udział choćby pośrednio w proponowaniu mi jakiegoś napoju, musisz napić się ze mną. - Musiał mieć jakiś plan skoro to zaproponował. Oczami wyobraźni widziała jak chciał kogoś przekupić, by dał jej jakieś gówno po którym rozboli ją brzuch. Albo co gorsze, upije, odurzy ją. Ewentualnie wersja, że coś wiedział, a nie chciał powiedzieć tylko poustawiać rzeczy by się przejechała na tym, a on miał bekę z tego jakby się wywaliła na głupią twarz.
Kiwnęła głową do Ursuli. Nie obchodziło ją jeszcze czy to prawdziwe, czy fałszywe imię. Nie zdawała sobie sprawy z samego zamysłu imion servantów, nie zdawała sobie sprawę, że cokolwiek to zmienia. Jednak lubiła wiedzieć w jaki sposób zwracać się do innych.
Jej brew poszybowała w górę patrząc na Damiena, gdy kobieta opowiadała dalej. Że niby on miałby być wielkim bohaterem?! - On nie pasuje na taką osobę, to miałaś na myśli opisując go jako specyficznego? - Zanotowała resztę klas i schowała, gdzieś w jakieś miejsce w ubraniu, gdzie mogła go schować. - W sumie całkiem pasujesz na rulera po swojej popisówce z przestrzeganiem zasad. - Przyłożyła dłoń do twarzy z umęczeniem. - Czyli jesteś podwójnym dziwakiem. - Wielokrotnym, dużym, potężnym weirdo. - Ursulo powiedz mi jeszcze proszę, jak działa rzucanie zaklęć i sprawa z maną? Regeneruje się jakoś, jak, skąd mam wiedzieć ile jej mam? Patrząc na to co mówiła reszta powinnam ją mieć skoro jego widać. - Wskazała na sługę. Domyśliła się, że są inne zaklęcia niż te rozkazu po notatkach z dzienniczka, powinna być w stanie użyć tej dziwnej inkantacji ale jak? Tego nie wiedziała, a wątpiła, by konkretnie to i Ursula wiedziała.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyPon Sty 31, 2022 4:10 pm

Saber nie należała do najbardziej rozmownych osób na świecie. To jednak nie sprawiało, że jedyne co potrafiła to milczeć i tak też planowała odpowiedzieć na wątpliwości trawiące swojego mistrza, zwyczajnie tym co mu wpierw odpowiedziało, była cisza. Saber bowiem warzyła swoje słowa nie chcąc powiedzieć czegoś, czego nie powinna.-Jesteśmy tylko ludźmi, wszyscy popełniamy błędy. My herosi z przeszłości niczym nie różnimy się od was. Chociaż zasłynęliśmy czymś i przysłużyliśmy się ludzkości, to koniec końców i my w swym życiu popełniliśmy wiele błędów, kosztujących nas więcej niż byśmy chcieli.-Zwiesiła głowę przyglądając się przez jakiś czas podłodze-Cokolwiek przyniesie jutro, czy będziesz żałował swych decyzji czy nie, daj z siebie wszystko i zbierz rezultaty swych decyzji. To wystarczy. Tylko tyle powinieneś od siebie wymagać, tylko tyle inni powinni od ciebie wymagać.-Koniec końców byliśmy tym kim byliśmy i mogliśmy zrobić tylko tyle ile mogliśmy.-Rozumiem dlaczego zrobiłeś to co zrobiłeś, jednak tego nie pochwalam. Twój sposób... życia, jest bardzo odmienny od mojego. Jesteś niczym święty. Dajesz innym dobro, oczekujesz dobra od innych i zakładasz, że mają je w sobie. Twoja wiara jest darem i twoim przekleństwem.-Zatrzymała się na chwilę, stali już przed drzwiami do wyjścia. Dotknęła opuszkiem palca jego czoła.-Damien wydaje się osobą która czerpie radość z problemów innych. Jest... szalony. Ale w tym szaleństwie prócz niebezpieczeństwa mam wrażenie że jest też wiedza i mądrość. Warto zapamiętać co mówi, jednak nie warto się nad tym zastanawiać. Myślę że wszystko co mówi, mówi nie po to by nam pomóc a by rozpętać chaos i zasiać zwątpienie. Dlatego nie myśl nad jego słowami, po prostu je pamiętaj. Jeśli przyjdzie pora w której ci się przydadzą, dostrzeżesz ją, jesteś inteligentny. Myśląc jednak nad jego słowami, skończysz w spirali zwątpienia, zrobisz to czego oczekuje.-Uśmiechnęła się delikatnie i wyszła na śnieg, ku Carmilli.

Furie poniósł się i również chciał ruszyć z początku ku Saber, ale zrobił to już Ivan, więc jedynie westchnął i potarł szczękę, ewidentnie zabolało. Ivan w tym czasie był już przy Saber. Czy jej stan był ciężki? Jak ciężki? Ciężko powiedzieć. Cały polik miała siny, ciekła jej do tego krew z nosa, ust i ucha. Więc można było powiedzieć że no nie najlepszy. Ale nie wyglądała na umierającą. Mimo to, Ivan odprawił swoje modły. Z początku nic się nie działo, ale po chwili Ivan zobaczył jak rany Saber się zaleczają, a siniak i opuchlizna znika. Poczuł też delikatny "Dotyk" na swoim ramieniu. Wydawało mu się też że słyszał szept przy swoim uchu i dostrzegł uśmiechającą się dziewczynę obok. Ale może mu się wydawało? W związku z tym Ivan wyciągnął do Saber dłoń i zapytał ją o to jak się czuje. Tak jak wcześniej była zszokowana całą tą sytuacją tak teraz przerzuciła spojrzenie na Ivana i wyraz jej twarzy... ciężko było powiedzieć co czuła Saber w tym momencie, ale na pewno nie były to pozytywne emocje. Po chwili, złapała go jednak za dłoń i wstała. Nie wtrącała się też do dalszej rozmowy między Furie a Ivanem, patrząc jedynie w śnieg. A słowa Ivana były... uwah. Ostre. Pewnie wiele osób zamknęło by się w sobie i zaczęło płakać. Albo zrobiłoby im się smutno. Albo mu wyjebało. Generalnie Furie było bliżej do tej trzeciej grupy, ale zdążył się uspokoić po incydencie z Saber więc teraz jedynie krzywo się uśmiechnął, nie dając się sprowokować - nie żeby Ivan chciał go prowokować.-Ah, powiedzmy że w tamtym momencie miałem ręce pełne roboty. Swoją drogą, jak ostatnio sprawdzałem to nic jej po tym nie było. Daję sobie 10/10 za perfekcyjne wykonaną pracę-Skwitował to w ten sposób, dochodząc do wniosku że inaczej nie ma sensu zwłaszcza że TROCHĘ racji Ivan miał. No ale przecież mu tego Furie głośno nie powie. Koniec końców Carmilla też miała co nieco Ivanowi do powiedzenia i odprawiła go z kwitkiem, tak że Ivan i Saber wrócili do budynku a Carmilla została sam na sam z Assassinem.

-Huh?-Furie spojrzał zirytowany na Carmille, słysząc jej "Troskę" i raz jeszcze pomasował swoją szczękę-A jakbyś się czuła gdyby goryl uderzył cię w twarz? Przeklęci Saberzy mają zdecydowanie zbyt wysoką siłę względem wytrzymałości assassynów. Na szczęście ich wytrzymałość jest równie wysoka co siła.-Kolejna garść informacji - klasa wpływała na "Statystyki" servanta, osłabiając lub wzmacniając ich pewne aspekty, zależnie od przydzielonej klasy. Furie nie obserwował posilającej się Carmilli, grzecznie patrząc w bok. Oczywiście jeśli dziewczyna myślała że się posili jak na damę przystało to była w błędzie. Po wszystkim wyglądała jakby kogoś zamordowała. Na szczęście Furie-który-nie-umiał-przyzwać-kubka potrafił zmieniać ubrania i tak po chwili Carmilla miała nowy zestaw ubrań. Już nie uwalonych krwią. No i pozostawała kwestia nowych... Furie skrzyżował ręce na piersi i wrócił spojrzeniem do "Mistrzyni", milcząc dłuższa chwilę.-Ciężko powiedzieć co sądzę o dziewczynie, wyszliśmy niemal od razu po ich pojawieniu się-Znowu pomasował szczękę, ałka było i bolało-Co do jej servanta natomiast...-Wypowiadając kolejne słowa, Furie przyglądał się uważnie Carmilli. Czy zrozumie? Jak zareaguje? Specjalnie wybrał TE słowa, wiedząc że nie każdy znał ich znaczenie.-Sama oceń czy inni powinni wiedzieć. To równie dobrze może być jego plan. Na pewno nie jest po niczyjej stronie, to nie w jego stylu. Jeśli jednak go zabawimy to będzie cennym wsparciem. Jednak jeśli przeszkadzanie nam wyda mu się zabawniejsze, będzie naszym najcięższym przeciwnikiem.-No i to tyle.

Ivan oparł się plecami o drzwi, Saber zaś spacerowała po holu, aż w końcu wypuściła powietrze z ust i podeszła do Ivana.-To co zrobiłeś na zewnątrz... wyciągnięcie do mnie ręki, zapytanie o mój stan... rozumiem dlaczego to zrobiłeś. Rozumiem co miałeś przez to na myśli i...-Szukała dobrych słów.-Na swój sposób to doceniam? Wiedz jednak że to co zrobiłeś, zabolało mocniej niż uderzenie Furie. Przyjęłam twoją rękę, ponieważ wiedziałam że jej odtrącenie zaboli ciebie, mimo że jej przyjęcie bolało mnie. Kobiety które cię otaczają... Ja, Carmilla, Sofia, nie jesteśmy damami z romansów czy powieści. Nie potrzebujemy rycerstwa, nieustannej pomocy czy troski. Każda z nas posiada własny ogień i siłę by stać o własnych nogach.-Przygryzła wargę, usilnie myśląc nad odpowiednim doborem słów.-Nie ma nic złego w chęci pomocy drugiej osobie, jednak kiedy przemawia przez ciebie rycerskość, kiedy robisz to dlatego że jestem kobietą... Nie uważam byś w ten sam sposób, postąpił wobec Furie czy Lancera. Być może się mylę-Ścisnęła prawą dłonią swoje lewe ramię-Ale na chwilę obecną takie odnoszę wrażenie, taką rycerskość prezentujesz. I to jest coś, co mnie rani i odpycha. Kiedy staniesz się gotowy do tego by podać mi rękę jak równemu sobie, a nie damie w opresji, przyjmą ja z uśmiechem i bez bólu. Do tego czasu takie gesty będą mnie ranić tak jak zapewne teraz ciebie ranią moje słowa.-Bo Ivan był zbyt miły, ku swojej własnej zgubie, by wiedza o tym że dotkliwie ranił tego kogo ranić nie chciał, go nie zraniła.-Nie przejmuj się tym jednak na razie. Tak jak mówiłam, staraj się najbardziej jak możesz, nawet jeśli po drodze zostawisz ślad krwi. To co liczy się najbardziej to są chęci i starania, bo jesteś Ivanem i możesz jedynie tyle ile może Ivan. Zmiana przyjdzie z czasem, a jeśli nie będzie możliwa, oboje będziemy cierpieć, starając się wesprzeć drugiego w jego zmianie.-Bo i na swój sposób Saber próbowała się... zmienić. Dostosować. Mimo bólu przyjęła rękęe Ivana, by pokazać mu, że zmiany są możliwe. Konsensus był możliwy do osiągnięcia.-Tak i teraz decyzja Carmilli. Nikt nie oczekuje że ją zrozumiesz, po prostu spróbuj ją... zaakceptować. Ponieważ jestem pewna że nawet jeśli jej słowa cię zraniły, tak nie to było jej celem. Nie jest ona dzieckiem potrzebującym opieki. Sama decyduje kogo chce mieć obok siebie, nawet jeśli uznasz to za brak zaufania i coś, co cię skaleczy-Bo w sumie chyba był to brak zaufania? W każdym razie gdyby ze stanem mentalnym Ivana było kiepsko i miałby... na przykład... płakać... to Saber byłaby gotowa go nawet przytulić!

Damien spojrzał na Sekhe słysząc jej słowa i zamrugał kilka razy.-Naprawdę? Najpierw mi odmawiasz a teraz jednak się zgadzasz dodając własny warunek? To... również mało ciekawe. I nie chodzi o sam warunek, a powrót do zakończonego tematu. Oferta jest już nieważna. Straciłem zainteresowanie. Teraz musiałabyś się naprawdę postarać, by mnie zainteresować jakąś ofertą, dlatego też, jak mówiłem, potrenuj na kimś innym. Pokaż mi co potrafisz, wchodząc w podobny układ z innymi uczestnikami tej sztuki. Jak dostrzegę twoje osiągnięcia to może wrócimy do układu między nami. I spokojnie. Zadbam by obie strony wywiązały się ze swojej części umowy-Tak więc mogła spokojnie stworzyć grę z innymi uczestnikami i mieć pewność że będą musieli wywiązać się z układu jeśli przegrają. Na wieść że pasuje na Rulera wzruszył ramionami-Gdyby to było takie proste to każdy władca na świecie by nim był-Zauważył spokojnie, pozwalając kobietą rozmawiać o magii, bo teraz na to się właśnie zapowiadało.
-Gdy będziesz miała bardzo mało many, poczujesz zmęczenie. Zwyczajny odpoczynek powinien wystarczyć do tego by ją zregenerować. Co zaś do rzucania zaklęć, zależy. Runy, inkantacje, medium, magiczne kręgi... istnieje multum sposobów na kształtowanie many w celu uzyskana oczekiwanego efektu. Zapomnij jednak o potężnych zaklęciach, ludzie mają za mało many by zrobić z nią coś sensownego. Myśl o tym... na małą skalę.-Era Bogów się skończyła. Nie będzie kolejnych wielkich magów jak Merlin. No, przynamniej w teorii...
To przypomniało jej coś, wspomnienie gdzieś w głębi niej. ***** wraz z jej servantem. Ich... relacja, pełna fałszu i ułudy a jednocześnie na tyle dynamiczna że budziła zaciekawienie. Przepychali się słowami i często mimo że mówili jedno, mieli na myśli tak naprawdę drugie. Każdy kto stał z zewnątrz nie był w stanie połapać się w ich rozmowie, w tym Sekhe. Nie widziała by mężczyzna kiedykolwiek był znudzony znajdując się przy ***** i być może to sprawiło, że nigdy nie czuła się przy nim zagrożona.

Próby zrobienia telepatii na własną rękę to nie była łatwa sprawa. Nie było tutaj inkantacji, nie było rytuału ani magicznych kręgów. Był jedynie zamiar oraz mana. Znanie teorii zdecydowanie pomagało, połączenie z własnym servantem również. Ale czy byli w stanie to zrobić? Ciężko powiedzieć. Sofia spróbowała i nawet niebyła w stanie stwierdzić czy się udało czy nie, bo jej servant nic nie powiedział. Czy gdyby się udało to by to zrobił? Czy skoro tego nie zrobił to znaczyło że się nie udało?-Częściowo. Część mnie była malarzem, część nie. Jestem sobą, ale nie jestem sobą. To czyni mnie dość unikatową istotą.-Stwierdził cicho, nie rozwodząc się nad tym za bardzo. Pozwalając Sofii snuć domysły.-Jeśli tylko odgadniesz moją tożsamość, będziemy mogli obejrzeć moje dzieła. Porozmawiać o sztuce.-Ziewnął, przeciągając się. Gdyby w pełni był sobą, zapewne poruszenie tematu malarstwa oraz nazwanie go mistrzem, sprawiłoby że stałby się dużo bardziej wylewny i bez skrępowania zaczął rozmawiać o swym zainteresowaniu. Ale jego zmieszany spirit origin sprawiał że był w stanie to odstawić na bok. Na chwilę zapomnieć o swoich zainteresowaniach i oddać się lenistwu, nie przeszkadzać Sofii w jej zgadywaniach.-Czas Sofio. Moją zdolnością jest czas. Pełen zakres moich możliwości jest w pełni zależny od many, którą posiadam i którą mnie wesprzesz, ciężko więc określić ich pełen zakres. Dostanie się tutaj, wymagało zużycia nie tylko moich ale i twoich zasobów, a także dystans który pokonaliśmy wcale nie jest taki duży. Kwestia różnicy naszej perspektywy.-Perspektywa, taki fajny temat w sztuce. I aż chciał o tym teraz coś więcej porozmawiać, ale no, nie mógł, nie wypadało. Przyjdzie czas, kiedy usiądą i porozmawiają o sztuce i innych sprawach. Na razie jednak, mieli zadanie do wykonania. A potem Sofia internet do przekopania. Chciałby zobaczyć jak pełna skupienia siedzi przed komputerem i scrolluje internet robiąc skrupulatne notatki, kiedy on leżałby na... dmuchanej pufie. Obok. Tak, to była całkiem przyjemna wizja przyszłości. Tylko teraz zadbać żeby świat się nie skończył. Słysząc samą ideę z imieniem zamarł na chwilę, to i wymienione przez Sofię imiona nie zrobiły na nim wrażenia. Po chwili jednak uśmiechnął się delikatnie.-Lorenzo-Może była to jakaś podpowiedź, może nie. Jednak właśnie takie imię wybrał, jako to którym mogła się do niego zwracać.-Gotowa, by ruszać dalej?-Zapytał leniwie, dalej zalegając na jej głowie. Nie śpieszył się, ale teoretycznie powinni ruszać. A trochę odpoczynku i orzeźwienia umysły Sofia załapie jeszcze podczas spaceru.

Ivan: 435 Many
Assassin: Boli go szczęka
Sofia: 100 Many
Lancer: Mało many[/b][/b]
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 60
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyWto Lut 01, 2022 8:02 pm

Wszyscy popełniają błędy. Słowa, jakie wypowiedziała Saber... Ivan o nich dobrze wiedział. Słyszał, czytał i dojrzał podczas swojej podróży wystarczająco, by być ich świadomy. Każdy popełniał błędy. Nawet wielcy władcy z dawnych lat, znani ze swojego geniuszu, popełniali błędy. Każdy rodzic przy wychowaniu swojego dziecka popełniał w którymś momencie błąd. I nawet jak bardzo się starali ich nie popełniać, nawet jak przez 90% czasu podejmowali "dobre" decyzje... tak zawsze trafiła się ta 1 zła. I niektórzy trafiali na te złe częściej. Popełniali te błędy codziennie. Lub co parę godzin. Czy czyniło ich to jakoś gorszymi? Nie. Nie zdaniem Ivana. Zależało to dalej od ich intencji. Czy patrzył jednak przez ten sam pryzmat w swoją stronę?...
Nie. Każdy dobrze wiedział, że siebie oceniało się inaczej niż innych. Niektórzy, uważali siebie za bogów. Uważali, że reszta jest gorsza, mimo że tak naprawdę byli bardzo podobni do nich. Popełniali tyle samo błędów. A inni, byli ich kompletnym przeciwieństwem. Reszcie by wybaczyli ich wszystkie pomyłki, jednak sobie? Sobie ich nie wybaczali. Obarczali się nimi przez lata nawet. Gorszy był jednak fakt, że Ivan... nie wiedział do której grupy się zaliczał. Zwracał uwagę na błędy innych. Na mniej... rozważne akcje. I często wtedy nie był krytyczny wobec siebie. A innymi razami? To siebie dobijał myślami, o błędach jakie popełnił. Popełniał. Jakich nie mógł popełnić. Tak jak teraz. Co to znaczyło? Czy miał zwyczajnie ogólnie wysokie standardy, i nie należał do żadnej z tych grup?.. Nie. Wiedział, że były osoby jakim był w stanie wybaczyć wiele. Carmilla. Sofia. Saber. Reszta rodziny. Sam, gdyby znalazł się w sytuacji Carmilli, zapewne by sobie nie wybaczył sytuacji w domku. A więc... jak powinien zmienić swoje myślenie?

Białowłosy pokręcił głową nie znajdując na to odpowiedzi. Skupiając się na dalszch słowach Saber. Co by nie było, miał zebrać rezultaty swoich decyzji. Tyle powinien od siebie wymagać. Ale jak mógł tylko tyle od siebie wymagać, kiedy te rezultaty mogły być już czymś, czego nie zmieni? Mógł dać z siebie wszystko, ale co oznaczało dawanie z siebie wszystko? Skąd będzie wiedział, że zwyczajnie nie zrezygnował. Co jak da siebie wszystko w oparciu o błąd? To nie była gra, gdzie życia innych ludzi nie miały znaczenia. Nie mógł załadować wcześniejszego zapisu. Cokolwiek się nie stanie, będzie musiał z tym żyć. A chciał, by stało się jak najlepiej. Musiał więc dawać z siebie więcej niż wszystko, nawet jeżeli było to... ciężkie. Męczące. I tak jak oczekiwał od siebie tyle, oczekiwał też że inni oczekują od niego tyle. Co, być może, było najgorsze. Kto mu powiedział, że inni oczekiwali od niego ochrony? Nikt. Zwyczajnie sam tak założył. I nie widział powodu, dla którego inni tego nie oczekiwali.
Ponownie zatrzymał myśli, jakie miały problem z byciem... normalnymi. Nie chaotycznymi. Saber nie pochwalała jego sposobu życia. Czy przejął się drobnym ukuciem jakie to poczuł? Nie. Wiedział, że ta ma konkretny powód. Nie była też pierwszą, która mu te słowa powiedziała. Otworzył usta, żeby zaprzeczyć temu że był święty. W końcu...
Nie znajdując słów, zamknął usta. Zamyślił się nad tym. Dar i przekleństwo. Czy dawał dobro? Nie wiedział. Czy oczekiwał dobra? Tak. Również do siebie. Częściowo dlatego to wszystko było tak problematyczne. Nie wiedział, czy daje dobro. Zakładał jednak, że ludzie je mają w sobie. A mu zwyczajnie nie wychodziło, kiedy jakoś tego dobra przekazać nie umiał. To też... nie mógł zbyt bardzo zaprzeczyć słowom Saber. Dar i przekleństwo, hmm?...
Czując dotyk na czole, skupił swój wzrok na oczach białowłosej. Notując to co mówi, chociaż myślami będąc jeszcze z tyłu. Zapamiętać słowa Damiena, lecz nad nimi nie rozmyślać. Czy potrafił to zrobić?... Może. Mógł spróbować. Nim jednak jeszcze wyszli na zewnątrz, złapałby ją za nadgarstek. Dość lekko, ale też nie jakby była porcelaną.
- Saber... dziękuję. I choć mój blask twemu nie równy, gdybyś potrzebowała o czymś porozmawiać... to też tu jestem. Nie różnicie się w końcu od nas, czyż nie? A zmartwienia, niepewności, momenty słabości... lepsze, w towarzystwie, niż samotnie. - odpowiedział jej i puścił jej nadgarstek. Po to, aby to ruszyć w stronę Carmilli.

Koszmary. Bez kształtu. Nie do zapamiętania. Jedynie strach po przebudzeniu. Strach, przerażenie, zagrożenie. Na jej wybacz, pokręcił głową.
- Nie. Wybacz nam, że o tym nie wiedzieliśmy... lub mi. Może reszta zauważyła. - powiedział, z przepraszającym uśmiechem. Na jej kolejne słowa jednak, zastąpił go lekko szczęśliwszym. Pokręcił głową i ręką poprawił sobie trochę grzywkę. - Nonsens siostro. Nie zapominaj kim jesteśmy. Duchy... one w swej szczodrości, rzadko znają limity. A "magia" ich darem. Może teraz, jeszcze nie jesteśmy w stanie im zaradzić. Może nasz dziadek również nie jest. To jednak dopiero początek, naszej podróży z magią. Daleko do naszego "limitu". Zbyt wcześnie więc, by powiedzieć, że nie da się temu zaradzić. Uwierz w nas, swoją rodzinę, jaka to chce Ci pomóc.
Powiedział, i kładąc rękę na sercu ukłonił się lekko. Posłał jej szczery uśmiech, bardziej wyjątkowy od typowego uśmiechu Ivan'a jaki to posyłał każdemu.

Sytuacja jednak, nie mogła być kolorowa. Musiała się zniszczyć, a fakt że teraz chłopak klęczał by dziewczynie z rannym polikiem, o tym świadczył. Nie umierała, jednak nie wyglądało to... dobrze. Modły więc, były jak najbardziej na miejscu. I tak jak na początku nie dały one wiele, tak po chwili? Rany się zaleczyły. Dotyk na ramieniu jednak, był nie spodziewany. Szept przy uchu? Również. Uśmiechająca dziewczyna obok? Tak samo. Wszystko jednak mógł jedynie przypisać do Undine. I gdzie byli Ci, co śmiali jego wiarę kwestionować, gdy tak jasne jej objawienie dostał?
Dziękuję.
Pomyślał jedynie w myślach... szczęśliwy. Tak jak sytuacja nie była różowa. Tak jak Saber została ranna. Tak... dojrzenie i poczucie istoty, jaka definitywnie nie była człowiekiem, kiedy to on dokonywał swoich modłów? Było naprawdę... niesamowitym przeżyciem. Nietypowym. Odbierającym wręcz dech w piersiach. Nie na tyle jednak, aby go to wyłączyło z rzeczywistości. Stąd pytanie do Saber, oraz wyciągnięta ręka. A jej reakcja?
Można by powiedzieć, że po ich rozmowie o błędach, bardzo szybko wykonał kolejny. Nie był w stanie określić co czuła. Nie był w tym na tyle dobry. Wiedział jednak, czuł, że wywołane to było jego zachowaniem. Ponownie. Który to już raz? Usta chłopaka trochę zadrżały uświadamiając sobie ten fakt, że...

...znowu...

To jednak nie był koniec. Nie. Słowa do Furie zostały posłane. Ten, się rzecz jasna obronił. I... był w stanie to Ivan zrozumieć. Faktycznie, nic jego siostrze nie było. To nie znaczyło jednak, że następnym razem, coś mogło pójść nie tak. Jej stan nie był normalny, to nie można było oczekiwać pozytywnego końca za każdym razem. I chciał mu to powiedzieć. Bez przyczepiania się już, bo tak jak i Furie mógł czemuś nie zaradzić, tak samo mógł Ivan. Czy uważał się za lepszego? Nie do końca. Zwyczajnie, nie zamierzał szczędzić sił na zadbanie by wszystko było w porządku z jego młodszą siostrą.

Siostrą, jaka to teraz mówiła do niego chłodnym głosem.

I... nie rozumiał. Nie rozumiał, dlaczego kiedy to jego problemem były agresywne słowa Furie. Zabraniające mu wręcz zamartwiać się o własną rodzinę. Czy one, były wynikiem rozkazu Carmilli? Był pewien że nie. Nie widział tutaj, żadnego sensownego połączenia. Ponownie. Zostały więc tylko słowa, wypowiedziane lodowatym tonem, jakich to nie mógł zrozumieć.

Znowu...

Nie zarejestrował kolejnych słów, już trochę cieplejszych, jego siostry. A raczej, zarejestrował. Same słowa. Potrzebowali chwili. Dobrze. Ivan kiwnął sztywno głową, obracając się i wracając tam skąd przyszedł. Do budynku, gdzie to oparł się o drzwi. Wzrokiem uciekł w sufit, jednak... nie myślał. Kompletna pustka, tak można było nazwać jego myśli. Nawet nie zarejestrował tak bardzo Saber, spacerującej po holu. Przynajmniej nie, dopóki ta nie podeszła bliżej. Nie odezwała się do niego, i Ivan niejako czuł co nadchodzi.

Co ZNOWU nadchodzi.

Słuchał jednak słów Saber. Mając nadzieję, że tym razem zrozumie. Coś. Przeskoczył nawet w tym celu na nią wzrokiem, uważając że... no obserwowanie sufitu byłoby niezbyt okej w takiej sytuacji. Z drugiej strony... czy nie robiły ostatnio tylko takich akcji? Czy nie psuł wszystkiego? Saber doceniała jego intencje, i była miła, jednak jak sama powiedziała... zabolało to mocniej niż uderzenie Furie. Jakie było potężne. Pewnie by mu zmieniło głowę w papkę. I nie dość, że samo wyciągnięcie ręki zabolało, tak jeszcze fakt że ją przyjęła też zabolał. Czyli... zmusił ją, aby to raniła też sama siebie. I starała się mu to wyjaśnić. Nie potrzebowały rycerstwa, nieustannej pomocy czy troski. Miały własną siłę. Wiedział to. Nie robił tego wszystkiego, dlatego że uważał je za słabe. Słuchał jednak kolejnych słów, nie przerywając. Widząc jednak jak ta ściska dłoń na swoim ramieniu, czując że też przysporzył dziewczynie kłopotów, wzrokiem nie mógł nie uciec w dół. W podłogę. Czy postąpiłby tak wobec Furie czy Lancera? Nie. Nie myliła się. Zwyczajnie... nie czuł aż takiej potrzeby dbania o nich. Nie czuł, takiej troski wobec nich. Nie miał jakiegoś problemu, aby zostali oni w wypadku czegoś ranni. Dlaczego tak uważał? Nie wiedział. Zwyczajnie... zwyczajnie nie byli dla niego aż tak istotni. Czy Saber była przez to że jest kobietą? Nie był w stanie powiedzieć. Równie dobrze, mogło to być przez to, że jest ona... "jego", jak głupio by to nie brzmiało. To ją przywołał. Natychmiast, dzięki temu jakoś... bardziej mu zależało. Na niej. Co było głupie. I nie przynosiło niczego dobrego, najwidoczniej. Wysłuchał kolejnych słów Saber. Starając się zrozumieć, i to co rozumiał, to że popełnił błąd. I chciała go pocieszyć. Zmiana przyjdzie z czasem... do tej pory nic nie osiągnęli. Nic, w kwestii jego bycia... lepszym. Lepszym bratem, lepszym przyjacielem, lepszym mistrzem. Decyzja Carmilli? Nie miał rozumieć. Miał zaakceptować. Jak jednak, mógł to zrobić? Ludzie popełniali błędy. Podejmowali złe decyzje. Jeżeli będzie wszystko tylko akceptował, to co...

Ivan odchylił głowę dość mocno, przywalając jej tyłem w drzwi. Wracając wzrokiem do sufitu. Mrugnął. Dlaczego obraz się rozmazywał? Dlaczego czuł łzy w oczach? Dlaczego, kiedy to nie on został ranny. To on ciągle ranił innych. Nie zasługiwał na to, by móc... by to go bolało. Była to obelga. Dla reszty.
- Przepraszam... - powiedział nie patrząc na Saber, a w niezwykle rozmazany sufit. Wziął głębszy, i chwiejny oddech. - Nie mogę pomóc, jeszcze większym chęcią ochrony i dbania o osoby dla mnie istotniejsze ponad resztę. Nie mogę...
Przymknął oczy. Nie mógł...

Nie mógł tu zostać.

All you spirits, who hear my prayer.
Take me. Take me, away from this land, and this people.
Take me, so I can hurt no one.
Take me, some faraway.
Wherever you want, wherever you feel like going.
Just take me, on a trip.
So I can't hurt anymore.
Please...

Inkantacja. W myślach wypowiedziana. Nie otwarcie, słowami. Musiał zniknąć stąd. Nie mógł... nie teraz. Nie mógł im spojrzeć w oczy. Wszystko, co by powiedział, to tylko usprawiedliwienia. Dlatego wysłał prośbę. Nie do konkretnego ducha. Do wszystkich. By jakiś go stąd zabrał. Jaki, to nie miało dla niego znaczenia. Zwyczajnie, otworzyłby dostęp do resztek swojej many. Przelał nawet prawie całą ilość. Czy ona by wystarczyła? Pewnie nie. A jednak, miał nadzieję. Nie przejmował się tym, jak to zaklęcia miało działać. Zostawiał wszystko wręcz w rękach duchów. Tylko czy one, go przygarną? Niechcianego Ivana?...

Please...
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 61
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyPią Lut 04, 2022 9:25 pm

Uśmiechnęła się słysząc przeprosiny Ivana i pokręciła lekko głową. Nie musiał jej przepraszać. W końcu za co, że ukrywała przed nimi pewne rzeczy? Niestety, ale miała swoje tajemnice, których nie chciała zdradzać. Nikomu. Dlaczego? Pewno przez wrodzoną ostrożność, podszytą zapewne strachem. Chociaż akurat koszmary wydawały się najmniej ekstremalnym punktem na liście jej sekretów.
- Nie przepraszaj, pamiętaj dziewczyny mają swoje tajemnice, jak mogłabym mieć wam za złe, że tej nie odkryliście? - Uśmiechnęła się rozbawiona przystawiając sobie palec do ust, chociaż z nożem w dłoni musiało to wyglądać dziwniej niż zamierzała. Kolejne słowa i zapewnienia uderzyły w nią dość mocno, chociaż nie dawała za bardzo po sobie tego poznać. Opuściła powoli rękę przyglądając się bratu. Niemalże usłyszała wewnętrzny metalowy zgrzyt, miała uwierzyć w nich. W jej rodzinę, dość specyficzną, chociaż wyglądało na to, że wpisywała się do nich idealnie. Czy skoro mogła w nich uwierzyć to równało się zaufaniu im? Może. Czyżby Ivan poruszył ten mur, który postawiła dookoła siebie? Nie wiedziała, na pewno zostawił na nim solidną rysę. Odpowiedziała szczerym uśmiechem i przytaknęła jego słowom. Jeszcze nie wiedziała czy była gotowa to zrobić, ale na pewno czuła się teraz nieco lepiej dzięki temu.

Sytuacja jaka się wywiązała później między nimi i ich sługami, zakłóciła nić porozumienia, szczególnie, że Carmilla zbliżała się już niebezpiecznie granicy, której nie chciałaby przekroczyć. Musiała się więc jak najszybciej wycofać, ukryć i przeprowadzić ten swój cały 'rytuał'. Nie było jej łatwo, zapewne nawet nie była za bardzo świadoma jaki impakt mogło to wywrzeć na jej bracie. Dodatkowo musiała lekko przekrzywić głowę na wzmiankę o gorylu. Cóż. Nigdy nie miała tej przyjemności być zaatakowaną przez jednego to też nie miała jakiegoś porównania. Założyła jednak, że bolało i to mocno. Przez chwilę nawet miała myśl by ulżyć mu nieco swoją magią, ale nie bardzo wiedziała jak jej magia może wpłynąć na Furie. Dodatkowo pewno znów miałaby problem z maną. Sin wyglądał na twardego, albo takiego zgrywał, więc założyła, że da radę bez jej pomocy. Chociaż wzmiankę o wytrzymałości zanotowała. W głowie.

Świeża krew natomiast działała na nią kojąco, ciepło rozlewające się w środku uspokajało jak i dodawało sił. Nawet nie wiedziała kiedy osuszyła zwierzynę. Pewno nawet nie była za bardzo się kontrolować. Chyba nigdy nie doprowadziła się do takiej granicy, a jej ubiór po posiłku zdawał się opowiadać całą tą historię w nieco innych... barwach. Mimo wszystko zaspokoiła głód i była gotowa do działania. Furie był nawet na tyle miły, że sprawił jej nowe ciuchy bez zbędnych komentarzy i również odwrócił wzrok gdy się posilała! Czar jednak prysł gdy zaczął odpowiadać na jej pytanie. Znaczy, dalej cieszyła się, że to robił bez docinek, ale to co usłyszała nie było nijak pocieszające. Otworzyła usta jakby chcąc coś powiedzieć, zaraz je jednak zamykając, gdy udało jej się połączyć odpowiednie kropki. Wypuściła powoli powietrze przyglądając się swojemu słudze. To było co najmniej niepokojące. - Nigdy nie radziłam sobie z przedstawieniami. - Mruknęła jakby rozczarowana swoimi zdolnościami zabawiania tłumu. Zaraz jednak spoważniała. - Jesteś w stanie go pokonać? - Była śmiertelnie poważna. To, że obecnie nie był wrogiem nie czyniło z niego również sojusznika jak już zdążono zauważyć. - Informacja zostaje między nami, przynajmniej na razie. Nie jestem pewna co mogłoby nam dać ujawnienie tej informacji poza możliwym zakłóceniem statusu quo. Zobaczymy później.. Jakby to zadanie nie było wystarczająco skomplikowane. Wracamy do reszty, trzeba w końcu nadgonić Sofie. - To powiedziawszy ruszyła na spotkanie Ivanowi jak i nowej dwójce "towarzyszy". Otworzyła ostrożnie drzwi zaglądając do środka.
- Skończyłam... Ivanie, gotowy? - Rzuciła od razu wchodząc do środka.
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 64
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptySob Lut 05, 2022 5:15 am

Tak jak przypuszczała - telepatia nie zadziałała. Westchnęła tylko pod nosem i zaprzestała dalszych prób. Przynamniej teraz. I tak zamierzała wrócić do tego później, gdy będą mieli więcej czasu i many. Gdy nie będą musieli uratować świata. Ale, czy wtedy Lancer dalej będzie musiał pozostać w tym świecie? Albo czy będzie chciał? Albo... czy teraz w ogóle chce tu być? Powinna zapytać, chociażby z czystej grzeczności, jak chłopak czuje się w ogóle z całym faktem bycia przyzwanym, związany rytuałem z jakąś obcą kobietą, wrzucony do całkowicie nowej sytuacji... ale nie miała odwagi. Ani nie czuła, że to dobry moment na poruszanie tego tematu, kiedy i tak rozgrzebywała zbyt wiele trudnych zagadnień, mimo jego widocznego zmęczenia. Któż mógłby być szczęśliwy z faktu, że potencjalnie mógł wykonywać rozkazy wbrew własnej woli, a jego dusza uległa zespoleniu z inną duszą? To brzmiało jak bardzo drażliwy temat. I może Sofia powinna zaczekać aż Lancer sam postanowi się przed nią kiedyś otworzyć? I tak już dostatecznie na niego naciskała w sprawie jego tożsamości. Miała tego świadomość.
Jego odpowiedź... w sumie nie odpowiedziała na nic. Równie dobrze mógłby ją pstryknąć w czoło i rzucić "nie ma więcej wskazówek, ~ehe~". I szczerze cieszyła się na myśl, że był skłonny porozmawiać o swojej twórczości, ale... niepokoiło ją, jak wręcz nonszalancko mówił o swoim życiu artysty. Jakby... w ogóle go to nie obchodziło? Zamilkła na chwilę, lekko zbita z tropu. Może faktycznie zbyt go męczyła tymi pytaniami? Delikatnie uraziła swoją postawą?
- Wybacz. Ja... - Zaczęła, po chwili przerywając, dalej próbując znaleźć odpowiednie słowa. Nie do końca była pewna, jak powinna przekazać to, co miała na myśli. - Wciąż najważniejsze jest dla mnie, kim jesteś teraz. Twoje czyny, gesty, postawa... Interesuje mnie to jakim ktoś człowiekiem jest teraz i jakie wartości prezentuje. Pytam o twoją przeszłość z ciekawości, ponieważ chcę cię po prostu lepiej poznać. Poznanie przeszłości twojej duszy... dusz... - poprawiła się na liczbę mnogą - ...nie sprawi, że teraz nagle staniesz się kimś zupełnie innym. Że odbiorę cię za kogoś zupełnie innego. - Wciąż pozostawał Lancerem, o którym miała tak dobre zdanie. Który był miły, dobry i biło od niego ciepło. Dlaczego przeszłość miałaby zmienić to, kim jest teraz? - Informacje o tobie mogą jedynie wnieść coś dodatkowego do tego obrazu. Wzbudzić mój większy podziw, zrozumienie, czy szacunek... Znaczy, wiem, że jestem strasznie wścibska - i teraz to już zaczęła się tłumaczyć, powoli plącząc w wypowiedzi - ale pytania są chyba naturalne, jak się chce kogoś bliżej poznać? Wiedzieć o tej osobie więcej? Poznać jej opinie, zrozumieć ją lepiej, dowiedzieć się, co robiła przed spotkaniem jej, wysłuchać o pasjach i zainteresowaniach. To chyba jest normalna postawa, kiedy spotykamy kogoś... - interesującego? O nie. To źle brzmiało. Urwała zdanie i zaczęła jeszcze raz. - To normalne, że chcemy lepiej poznać kogoś, kogo l- - Nie. Tym bardziej nie TAK. - ..k-kogochcemypoznać. Tak. - Sofio Dragosani. Oh, Sofio Dragosani, ty cholerna paplo, której gęba nie potrafi się zamknąć. Poczuła jak zalewa ją fala zażenowania. Po co w ogóle się odzywała? Miała świadomość, jak brzmiały jej ostatnie słowa i to... było jeszcze bardziej kompromitujące. - Nieważne. Zapomnij. Nic nie mówiłam. Jak zwykle gadam bez sensu. - Próba uratowania sytuacji, tylko tyle jej pozostało. Nie pomagał jednak w ogóle fakt, że Lancer był dosłownie tuż obok, dalej zalegając na jej głowie. Jedynie mogła mieć nadzieje, że zignoruje jej wypowiedź i nie wytnie potknięcia się (i wywalenia na głupi ryj) o własne słowa. Dzisiaj pobijała jakieś wszelkie rekordy w robieniu z siebie pośmiewiska.
Jeśli Lancer nie ciągnął tematu, mogła sprawnie przeskoczyć do kolejnego. Aby sprawnie zapomnieć o tym, co właśnie powiedziała i zająć myśli czymś innym!
Czas nie ma znaczenia. Czas jest, był i będzie. Czy to niecudowne że nawet w jego obliczu ty i ja mogliśmy się spotkać?
Powiedział jej to przecież na samym początku.
- Czas... Czas jest czymś ciężkim do pojęcia dla zwykłych ludzi. - Zwykłych, czyli takich, którzy nie potrafią nim manipulować. Może i jako mag mogłaby użyć zaklęcia związanego z czasem - ale to wciąż nie była władza nad nim. - Wiemy, że istnieje, że płynie... a raczej my płyniemy w nim, ale nie potrafimy się w nim poruszać. Tak jak namalowana, dwuwymiarowa postać nie byłaby w stanie pojąć, jak mogłaby się poruszać w przestrzeni. - Znaczy. Lancer pewnie doskonale o tym wiedział, ale ponownie gdybała na głos, próbując sobie przypomnieć wszystko, co wie o czasie. Kiedyś oglądała na youtubie filmik o 5 wymiarach... albo 4? Albo większej ilości? No, ale zrozumiała tyle z tego, że czas jest po prostu 4 wymiarem. I niewiele więcej, bo od takich informacji i filmików łatwo ją bolała głowa. - Więc i ja, póki co, nie jestem w stanie pojąć twojej perspektywy. - Uśmiechnęła się przepraszająco, chociaż nie miał jak tego widzieć. Manipulacja czasem wydawała się... bardzo potężna. I z nieograniczoną ilością many jak bardzo potrafił nim władać? Co było... niemożliwe? Zaczęła sobie stawiać pytania, próbując odgadnąć nowe, potencjalne możliwości. Jako dobry mistrz powinna dobrze rozumieć to, co potrafił, a także kreatywnie proponować nowe rozwiązania w oparciu o jego zdolności. Co nie było łatwe, gdy czas był tak nieuchwytnym konceptem. - Czy... w teorii, moglibyśmy cofnąć amnezję Sekhe? Cofnąć wspomnienia do momentu... nie, straciłaby obecne. Inaczej: w teorii, czy moglibyśmy połączyć je obecne wspomnienia i myśli z tymi, które były przed jej utratą pamięci? - Brzmiało... bardzo ambitnie, ale sama zdolność czasu brzmiała jak coś, do ambitnych zadań. - Albo. Ujrzeć Petrosybirsk w czasie, kiedy powstała bariera, nastała wieczna noc? Sprawdzić, co się stało?
Oczywiście wyobrażała sobie, jak ogromnych pokładów many mogły wymagać te zadania. Ale nie zaszkodziło zapytać.
To też sprawiło, że powróciła do rozważań na temat jego tożsamości. Jedną osobą był Wenecki malarz - i póki co nie miała jak ustalić więcej z swoją daremną wiedzą na temat historii sztuki. Co do drugiej duszy, która została połączona z pierwszą... Lancer, jak okruszki chleba, zostawiał jej wszędzie wskazówki. Już na samym początku mówił o czasie, więc może na temat swojej tożsamości także pozostawił jakąś informację? Wytężyła umysł, próbując zajrzeć wstecz. By móc być przyzwanym jako Lancer i by ON mógł być przyzwany per se, zostałem jak by dwoma servantami w jednym. Czyli druga dusza czyniła z malarza Lancera... ale sama w sobie nie mogła być przyzwana. Dobrze. To solidna informacja. Co jeszcze miała? Wizję o obrazie, przestawiającą kogoś z kosą. A zamiast kosy, może lepsza byłaby... klepsydra. To wszystko nie mogło być przypadkiem. Tylko kto był jednocześnie związany i z kosą i czasem? I może jeszcze: z snem, bo to także był powtarzający się motyw w działaniach Lancera. Nie miała pojęcia, ale zaczęła nasuwać jej się pewna myśl... ale to chyba nie było możliwe. Bo jakim cudem? Zmarszczyła brwi.
- W teorii: czy możliwe jest aby servant był... bóstwem? Albo jakąś postacią mityczną, personifikacją jakiegoś zjawiska? - Wiedziała już, że niekoniecznie servant musiał istnieć: skoro mieli Herculesa Poirot. Ale kim w sumie mógł być jeszcze? To był moment, kiedy w końcu pozbawiła go oparcia w postaci swojej głowy, aby się obrócić i na niego bezpośrednio spojrzeć. - Albo czy możliwe jest, aby taka istota była fragmentem połączonego spirit originu? - No, to było dość oczywiste, o co pytała. Ale pytała W TEORII, prawda? I naprawdę nie miała pojęcia, czy to jest możliwe - a przydałoby się to też przy ustalaniu tożsamości innych servantów, w razie potrzeby.
Faktem jednak było, że włoscy malarze w okresie renesansu czy baroku zajmowali się m.in. tematami mitologicznymi. A "kosa albo klepsydra" brzmiało bardzo mocno na atrybut. Trop - chociaż wydawał się absurdalny - był na tyle mocny, że mogła zaryzykować strzałem. Nawet jeśli Lancer ostatecznie miałby wyśmiać ten pomysł.
Bo kto inny? Jakiś fizyk zajmujący się czasem? Włoski malarz by go nie malował, a tym bardziej nie z kosą czy klepsydrą w ręku.
Chyba.

Pułapka z imieniem nie zadziałała, ale skoro nie udało się w telepatię - to mogła się tego spodziewać. Próbowała! W każdym razie, dostała zastępcze imię i musiała przyznać, że mu pasowało. Nawet mogła sobie go łatwo wyobrazić z wieńcem laurowym na głowie. Czy Lancer naprawdę był jakimś Wawrzyńcem? Nie wiedziała, nawet wątpiła. Ale skoro takie imię sobie teraz wybrał, postanowiła na to przystać.
- I rozumiem, że mogę się do ciebie tak zwracać przy innych? - Dla ostrożności dopytała. Bo co jeśli wyjawiłby jej swoje prawdziwe imię, a potem ona by je wyjawiła przy wszystkich? To... brzmiało jak coś, co Sofia mogłaby przez przypadek zrobić. Może powinni wybrać odpowiednik w innym języku? Lavrentije? Lawrence? Hiszpański odpowiednik brzmiał tak samo jak włoski, a znając siebie: wybrałaby mu hiszpańską wersję imienia. Tak też nawet nie proponowała Lorenzo zamienników.
Słysząc ostatnie pytanie Włocha, wciągnęła głośniej powietrze nosem i kiwnęła głową. Gotowa? Niezbyt. Ale nie mogli też przez wieki siedzieć na śniegu. Nawet nie chciała. Już szczerze miała dość tego zimna i marzyła o wygrzaniu kości w ciepłych promykach. Wstała ostrożnie, aby ją zasiedzane nóżki nie zawiodły i bezceremonialnie otrzepała dupę z śniegu. Dopiero potem zadarła głowę do góry, wpatrując się nocne niebo, a może nawet - jeśli był obecnie widoczny - księżyc.
- Cóż, oboje pochodzimy z południowych, otulonych słońcem regionów... więc kto, jak nie my, może sprawić, aby to miejsce ponownie zaznało jego ciepła?
Uśmiechnęła się do siebie. Kolejny powód dołożony do miliona powodów, dlaczego chciała uratować to miejsce. Powróciła wzrokiem do Lorenzo.
- Detektyw, tak? Tylko... jesteś pewien, że powinniśmy go iść odwiedzić z taką ilością many?
No. To brzmiało na dość poważną przeszkodę.
Powrót do góry Go down
Merodi


Merodi


Liczba postów : 30
Join date : 04/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyNie Lut 06, 2022 3:15 am

Nie podobała jej się odmowa ze strony Damiena, szczególnie w momencie jak już zdecydowała się zgodzić na coś, co nie do końca jej pasowało. - Nigdzie nie powiedziałam, że odmawiam. A tak niby dosłownie ludzi słuchasz. - Naprawdę mężczyzna był ciężkim orzechem do zgryzienia. Zdecydowanie nie powinna wpadać w żadną panikę, czy się śpieszyć. Kto wie, może samej też zaczynie czerpać z tego przyjemność? To brzmi jak najlepszy plan, tylko będzie musiała doprowadzić do momentu aż zacznie traktować ją jak równego sobie przeciwnika. W sumie trochę racji miał, że nie była jeszcze w stanie być chociaż podobna do *****.
Definitywnie był osobą, która potrafiła za lawirować innymi. Jego oferta była bardzo kusząca, chociaż nie planowała bardziej bawić się z rodzeństwem. Jeszcze. Kto wie ile czasu spędzą tutaj razem. Patrząc po poprzednim przedstawieniu nawet nie zamierzała wątpić w to czy dotrzyma słowa o pilnowaniu zakładu. W sumie był trochę jak taki mistrz gry patrzący z góry czy wszyscy się grzecznie zachowują. - Interesujące, dziękuję. - Rzuciła szczęśliwie. Niech czuje, że to jej zrobił teraz przysługę, gdyż już wyraził swoją pomoc z inną osobą. Do momentu ich wspólnego zakładu raczej jej nie skrzywdzi, bo wtedy okazałby się tchórzem i popsułby sobie zabawę. Chyba. Tak stawiała.

To, że tak odpowiedział wcale nie musiało oznaczać, że nim nie był. W końcu nawet pomijając jego trzymanie się zasad, był zainteresowany "władzą" Sekhe. Czy byłby avengerem? Nie wydawało się, żeby kierował się zemstą. Caster także odpadał, gdyż sam stwierdził, że nim nie jest. Co do reszty "charakterystycznych" ról raczej nie miał żadnych ich aspektów, by w nich strzelać. No może gdzieś ukrytego konia? Nie była w tym jeszcze najlepsza, a z komentarza Ursuli i braku zaprzeczenia chciała strzelać na tego Rulera. Jednak po co tym sobie za dużo zawracać głowy? To i tak nic nie zmieni jej pozycji, więc jej skupienie przeszło na coś co rzeczywiście mogło się kiedyś jej przydać albo cokolwiek zmienić.
- Dziękuję Ursulo, myślę, że to wszystko o co na tą chwilę musiałam najpilniej wiedzieć. Wskażesz nam wyjście? Chcę zgrupować się z resztą, a przy wyjściu pewnie szybciej się znajdziemy. - Uśmiechnęła się ciepło do kobiety. Jeżeli zaprowadziła ją w którąś stronę, grzecznie tam poszła i korzystając z możliwości już zagadała niekoniecznie koniecznie. - Przepraszam Ursulo za mój możliwy nietakt ale jesteś tutaj gospodarzem? Planujesz ruszyć z nami rozwiązać tutejszy problem? - To... Były w sumie całkiem dobre pytania, które mogła zadać. Bo tak oni ruszyli, a ona? Co z nią?
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyNie Lut 06, 2022 2:31 pm

Słysząc nagły potok słów ze stron Sofii, Lancer nieco się zaskoczył, bo nie spodziewał się usłyszeć tego co usłyszał. Do tego stopnia że kiedy ta skończyła, to chociaż nie wypadało, roześmiał się, śmiejąc przez krótką chwilę.-Wybacz.-Przeprosił, gdy w końcu śmiech ustąpił.-Nie mam nic przeciwko pytaniom czy twojemu domniemanemu wścibstwu. Dalej jednak uważam że posiadanie zbyt wielkiej wiedzy o niektórych servantach, zdobytej zbyt szybko bez ich poznania, może przynieść więcej szkód niż pożytku. Powiedzmy że dopiero się poznaliśmy, a ja przedstawiłbym ci się jako Judasz Iskariota, czy byłabyś mi w stanie zaufać? W drugą stronę podobnie - czy będąc Midasem chciałbym by moja moc wpadła w niepowołane ręce?-Zapytał dalej głaszcząc Sofię-Nie znamy się długo ale wiem że jesteś dobrą osobą, wiem też że nawet jeśli poznasz moje prawdziwe imię nic się nie zmieni. Właściwie mógłbym ci je już zdradzić, zabawnie jednak obserwuje się twoje próby...-Zastanowił się. Upierał się już od dawna że nie powinien jej tego mówić. Teraz jednak jak się nad tym zastanowić, nie było już za bardzo powodu do tego a zgadnięcie jego drugiego imienia, mogło być trochę ciężkie, biorąc pod uwagę fakt... nie, nie, Lancerze. Teraz próbujesz przekonać siebie że powinieneś jej powiedzieć. Kto by pomyślał że pojawi się moment w jego... egzystencji, kiedy zdradzenie własnego imienia będzie aż takim wyzwaniem? Eh-Giovanni Battista Tiepolo. Oraz jego obraz "Czas odsłaniający prawdę" czy może bardziej - Ojciec czas. Jestem malarzem który stał się kontenerem dla Czasu. Lub czasem który posiadł malarza. Lub po prostu oboma na raz i żadnym z nich jednocześnie.-Już i tak powiedział jej wcześniej wiele. O czasie, o malarstwie... nie było powodu by to dłużej ukrywać. Co prawda zepsuł jej zabawę, ale... no... cóż? Chyba i tak nie chciała się bawić... zresztą jak sama powiedziała, mogło to być niebezpieczne. Sofia - czego jej nie powie - była słabsza niż przypuszczał. Silniejsza i jednocześnie słabsza. Takie... sprzeczności. Podobało mu się to, ale Sofii mogło się nie spodobać. W każdym razie, miał nadzieję że to nie była błędna decyzja. Dla jej dobra, nie swojego. W każdym razie, reszta słów Sofii, wymagała odpowiedzenia.-Nie wiem aż tak wiele o servantach i na pewno więcej powie ci na ten temat jakiś caster, ale przywołanie Divine servantów nie jest możliwe. Chociaż można stworzyć pseudo servanta przez zamykanie fragmentu Boga w kimś innym. W tym, w zwykłym człowieku. Więc chyba jest w teorii częściowo możliwe? Nie jestem pewien jak się te ograniczenia mają do personifikacji biorąc jednak pod uwagę sposób w jaki zostałem przyzwany, zgadywałbym że podobnie-To było skomplikowane, a on był lancerem. Nie najlepszą osobą do tłumaczenia innym magii.-Co do Petrosybirska, to niemożliwe. Nawet gdybyśmy oboje byli wypoczęci i w pełni sił. Co zaś do Sekhe... nie wiem.-Było wiele niewiadomych we wspomnieniach Sekhe, przez co ciężko było powiedzieć jak by to na nią zadziałało, czy w ogóle by zadziałało... mogli jedynie spróbować. Lub nie.-Oczywiście że możesz się tak do mnie zwracać Sofio. Co do many natomiast-Zamyślił się-Możesz się zdrzemnąć u Antona, ale wszyscy myślą że idziemy do detektywa, to może wywołać więcej chaosu niż ryzyko jakie podejmujemy idąc tam-Sofia musiała podjąć decyzję, ona była mistrzem.

Damien nie poświęcał wiele uwagi Sekhe, zdążyła go dość... wynudzić. Nie mniej, nie tracił jeszcze co do niej nadziei, potrzebował jednak odpowiedniego stymulanta a w tej scenie, osiągnęli już wszystko co było do osiągnięcia. W zasadzie nawet mu się ta scena podobała. Rzecz w tym, że byli teraz w przerwie między scenami i Damien wiedział że kolejna mogła być nawet lepsza! Tylko wpierw musieli do niej dotrzeć, a z tym nikt się niestety nie śpieszył. Ursula skinęła Sekhe głową prowadząc ją do wyjścia-Poprowadzę was gdzie trzeba-Odparła jedynie i razem ruszyły na dół. A Damien za nimi.

Furie westchnął i podrapał się po głowie.-To zależy? To w ogóle strasznie durne pytanie. Zgłupiałaś od tej kuropatwy?-Skrzywił się mierząc Carmille wzrokiem.-Gdyby jakimś cudem doszło do pojedynku 1 na 1, bez naszych zdolności, uczciwego... Saber by go pokonała, na pewno. Ja... być może też? Ale tak nie będzie. Dysponujemy zdolnościami i cechami które sprawiają że nie jest to coś łatwego. Gdybym miał go zabić po kryjomu, z zaskoczenia, a on się tego nie spodziewał - pewnie by się udało. Ale czy na pewno? Nie znamy pełni jego mocy. On nie zna pełni naszych mocy. Walka dwóch servantów to nigdy nie jest coś prostego. Przede wszystkim musisz pamiętać że zostałem tu przyzwany jako assassyn i moje fizyczne atrybuty są raczej na niskim poziomie.-Więc wolał nie walczyć, jeśli nie musiał. Nie był tu by "Pokonywać" był tu by "Zabijać" a wbrew pozorom to były dwie różne rzeczy. W każdym razie, oboje udali się do Ivana.

Drama queen w postaci Ivana po wszelkich przeżyciach, zaczął przepraszać. Co miał więcej zrobić? Nie wiedział, nie umiał. Do głowy przyszło mu tylko jedno - salwować się ucieczką. Na szczęście Saber nie umiała czytać w myślach i nie mogła go za to zabić. Zamiast tego widząc w jakim jest stanie tylko go przytuliła. Chcąc go w ten sposób uspokoić. Pomoże? Nie pomoże?-Nie mów że czegoś nie możesz. Próbuj to zrobić. Próbuj do skutku, do końca swych dni, a kiedy już umrzesz i nic się nie zmieniło, dopiero wtedy możesz powiedzieć - że nie mogłeś. Przegrywasz nie wtedy gdy coś ci się nie uda, ale gdy pozwolisz innym lub sobie wmówić, że nie jesteś w stanie.-Odsunęła go lekko by spojrzeć mu w twarz. No chyba że ten miał głowę spuszczoną to... patrzyła mu we włosy.-Mnie również całe życie próbowano wmówić że czegoś nie mogę. Więc całe życie próbowałam udowodnić że jest inaczej. Z rezultatu zadowolona w pełni nie jestem ale byłabym mniej gdybym się poddała nie próbując.-Zaczerpnęła powietrza a potem uderzyła dłońmi w poliki Ivana podnosząc jego twarz jeśli była spuszczona i ściskając ją między swoimi dłońmi przez co jego usta zaczęły wyglądać jak pyszczek jakiejś ryby-Weź się w garść Ivan. To na pewno nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz gdy rzeczy nie pójdą po twojej myśli i kogoś zranisz. Na łzy przyjdzie czas. Na rozmyślenia przyjdzie czas. Na smutek również. Teraz musisz się wziąć w garść, dążyć do bycia lepszym sobą i wykonać to zadanie-Czy słowa Saber mogły Ivanowi pomóc? Cholera wie, ale co na pewno nie pomagało to fakt że duchy mu nie odpowiedziały. Nikt go nawet nie wyteleportował. Czyżby faktycznie, nawet duchy już go nie chciały? Co gorsza do pomieszczenia weszła właśnie Ursula z Sekhe i Damianem, oraz Carmilla z Furie. I tak wszyscy zebrali się w holu a między nimi stał Ivan z Saber.

Ivan: 435 Many
Assassin: Boli go szczęka
Sofia: 100 Many
Lancer: Mało many
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 60
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyNie Lut 06, 2022 4:54 pm

Dalej tutaj był. Chęci i prośba wyniesienia się stąd? Nie została wysłuchana. Nie poczuł dosłownie nic, co było sporym przeciwieństwem do momentu kiedy to Saber leczył. Duchy więc, również zdawały się go nie chcieć. Może swoim zachowaniem też je jakoś uraził? Miał nadzieję że nie. Były one w końcu bardzo istotne w jego życiu. Fakt ten, wcale nie pomógł z problemem rozmazującego się obrazu. Dostał odpowiedź od istot, jakie były prawdziwymi bogami tego świata. Miał zostać w tym miejscu. Dalej działać, nawet jak nikt nie chciał aby on działał. Nawet kiedy sprawiało to Ivanowi ból, z racji że sprawiał ból innym. Dlaczego nie mogli dać mu być samemu? Działać samemu? Samotny to los, lecz może by chociaż nie zranił nikogo więcej. Może...

Myśli Ivana zostały trochę przerwane, kiedy poczuł jak ktoś go ściska. Starając się przez chwilę, aby obraz stał się wyraźniejszy, chłopak opuścił głowę. Spojrzał na białowłosą, jaka to go przytuliła. Dlaczego? Po co? Ranił ich. Czy znowu się zmuszała do czegoś, tylko po to aby go nie zranić? Najpewniej tak było. Nie widział innego powodu. Nie widział jakoś opcji, aby ktoś się nim przejmował. Nawet Saber, jaka to była bardzo miłą kobietą. Wyrozumiałą w jego stronę. A to, że zmuszała się do przytulenia go, bo był Ivanem jaki nie mógł się pozbierać? Zostawiało niesmak w jego ustach.
Miał nie mówić że czegoś nie może. Ale nie mógł. Miał próbować to zrobić. Ale próbował. Do skutku, do kiedy nie umrze. I na ten moment, jedyne skutki jakie jego próby przynosiły były negatywne. Raniące do reszty. Miał ciągle ranić ludzi, tylko dlatego że istniała szansa, iż kiedyś przestanie? Aż śmierć go zabierze? Nie miało to sensu. Nie miało sensu aby reszta tyle musiała się z nim użerać. Bezpieczniej dla wszystkich byłoby, gdyby się odciął. Przestał rzucać w ich stronę słowami i gestami, co by to nie mogły one zranić. Spotkał się jednak z dziewczyną wzrokiem. Co w nim widział? Nie wiedział. Spodziewał się irytacji, na jego zachowanie. Zrozumiałe. Był problematycznym Ivanem.

Moment kiedy dostał plaśnięciami w policzki, był swego rodzaju kolejnym momentem jaki jego głupie myśli wybijał z głowy. Jeszcze go ścisnęła, przez co zmieniał się bardziej w rybę niż... w kogokolwiek innego. Nie to jednak było istotne. Miał się wziąć w garść. Tyle. Na łzy, rozmyślenia i smutek przyjdzie czas? Co to miało nawet znaczyć? Kiedy, będzie na te rzeczy czas, jak nie po wydarzeniach jakie je przynoszą? Miał się wziąć w garść, dążyć do bycia lepszym sobą i wykonać zadanie... ostatecznie, to tylko to miało znaczenie, prawda? Nie... on.

Z lekkim uśmiechem, paradoksalnie wyglądającym na szczęśliwy i popsuty jednocześnie, przetarł ręką swoje oczy. Tak będzie prościej. Nie myśląc o sobie. O chęcią i pragnieniach. Zwyczajnie... łatwiej będzie działać. Próbując sobie to wmówić, Ivan zaczął wewnątrz siebie wytwarzać bardzo ładne łańcuchy. Łańcuchy, jakie to miały zatrzymać jego emocje głęboki w nim, tak aby teraz nie wychodziły na zewnątrz. Nie umiał kłamać. Nie umiał udawać, że czuje się okej. Więc zwyczajnie... nie będzie pokazywał tego. Tego jak się czuje.

Do sali zdążyła dotrzeć reszta, jakby dając mu znać że koniec czasu na użalanie się nad sobą jeszcze bardziej, niż dała mu znać Saber. Nie chciał wyglądać słabo przed resztą. Przed Saber był w stanie. Nie chciał tego, ale jednocześnie była na ten moment jedyną osobą, przed którą sobie pozwolił być słaby. Gdyby reszta go takiego zobaczyła... nie chciał, aby wpłynęło to jakoś na ich opinię o Saber.
Uśmiechnął się więc, trochę pewniej w stronę białowłosej przed nim. Bez jednak... "światła", jakie to przeważnie miał w swoim uśmiechu. Definitywnie był to bardziej smutny uśmiech, nawet jak próbował być udawać szczęśliwy. Położył jedną rękę na jej dłoni, która to jeszcze go trzymała za policzek.
- Dziękuję. - powiedział zwyczajnie, bez większego rozgadywania się za co dziękował. I bez większych... emocji podziękowaniom towarzyszącym. Zaciskając dłoń na palcach Saber, postarał się trochę je odciągnąć. Tak, aby go wypuściła z tego uścisku. Miał wykonać zadanie, prawda? Po tym jak już zostałby puszczony, zerknąłby w stronę Carmilli. Przeleciał ją wzrokiem, sprawdzając jej stan... a. Nie. Nie miał się martwić. Kiwnął głową więc tylko na jej słowa, co by to odpowiedzieć że był gotowy. Bardziej niż przed chwilą. Na wykonanie zadania. Następnie wzrokiem przeskoczył bardziej w stronę Ursuli i Sekhe.
- Skoro tu jesteście, to zakładam że szybciej od nas skończyliście rozmawiać... gotowi do drogi, jak rozumiem? Czy jeszcze jakieś pytania macie? - zapytał, co by to móc w razie czego odpowiedzieć. Nim jednak zdążyli nawet zadać pierwsze pytanie, dorzucił jeszcze informacją o której zapomniał. - Nasza siostra postanowiła udać się przodem. Raczej później się z nią spotkamy, niż wcześniej. Ursulo, tak jak wcześniej to miało się stać, zaprowadzisz nas do miejsca skąd książka pochodzi, prawda? Nic się w tej kwestii nie zmieniło?
Dopytał jeszcze dla pewności, z fałszywym uśmiechem na twarzy posłanym w ich stronę. Obecność Damiena i Sekhe mogła zmienić mimo wszystko plany kobiety, jaka to miała bronić cara, a nie się nimi opiekować. Kto wie ile więcej problematycznych postaci może jeszcze się pojawić? Nie wątpił w bardziej... przyjazne intencje Sekhe, jednak jaki Damien był większość zdążyła zauważyć. Poza Carmillą. Ona znała go tylko ze słów Ivana. Nie mniej jednak, była silna prawda? Nie potrzebowała jego ochrony i zamartwiania się. Tym bardziej nie potrzebował tego Furie. A gdyby wszystko poszło bardzo sprawnie, i gotowi byliby do drogi wszyscy? To ukłoniłby się w stronę Ursuli.
- Poprowadź nas więc, piękna pani. - niektórych nawyków jednak, nawet egzystencjonalny kryzys nie zmieni.
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 61
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyNie Lut 06, 2022 9:02 pm

No tak, Furie może nigdy nie odmówił jej odpowiedzi na pytanie, ale momentami sposób w jaki udzielał tej odpowiedzi, czy też chwila przed tym zanim zabrał się za odpowiadanie, był momentem w którym, dziewczyna chętnie przegryzłaby mu gardło. Tak! Dokładnie. Przegryzła. Cała ta wzmianka o głupocie i kuropatwie. Carmilla oburzon, na szczęście się nie zapowietrzyła i nie nadęła polików, ale było blisko. Teraz kiedy była już w pełni świadoma otoczenia, dostrzegała że jednak z Furie nie była taka do rany przyłóż duszyczka. PRZECIEŻ NIE MA GŁUPICH PYTAŃ. SĄ TYLKO CI KTÓRZY NIE POTRAFIĄ NORMALNIE NA NIE ODPOWIADAĆ.
Kiwnęła lekko głową ponownie notując w głowie otrzymane przez niego informacje, bo mimo wszystko były one ciekawe. Może zapomniał w tym całym swoim zadufanym byciu sobą, że ona wiedziała o servantach tyle co nic, próbowała teraz nadrabiać wyłapując strzępki informacji, jakie jej rzucał.
- Byłeś albo też mogłeś zostać przywołany jako inna klasa?- Póki nie zacznie się z nim kłócić to chyba jednak ma szansę na wyciągnięcie z niego jeszcze jakiś informacji. Przynajmniej do czasu aż dojdą do reszty. Wtedy będzie musiała poczekać z kolejnymi pytaniami.

W środku zastali Ivana i Saber w dość dziwnej pozycji, znaczy. Carmilla mogła dostrzec dłonie Saber na polikach jej brata!! Haaaa... Czyżby pojawili się w nieodpowiednim momencie? Znaczy no zawsze mogli wyjść, chyba, prawda? Znaczy już tu się pojawili więc pewno i tak wytrącili ich z "chwili", ale no... ugh. Dobra. Czas być dorosłą osobą i ponosić konsekwencję swoich czynów. Cóż, najwyżej później będzie jej to wypominane.
Chociaż może się myliła? Kiedy Ivan spojrzał na nią wyglądał dziwnie, czy też może inaczej. Tak bardziej mniej Ivanowo niż zwykle. Było to nieco niepokojące. Zastanawiając się nad tym przechyliła lekko głowę w bok przyglądając się mu. Posłała mu też lekki uśmiech. Który zniknął zamieniony przez typowe nieokazujące nic oblicze gdy dziewczyna dostrzegła dodatkową trójkę osób. Żadnej z nich nie ufała, chociaż Ursula wydawała się być najbliżej tego całego zaufania. Na nieszczęście, Carmilla raczej nie będzie mieć miesięcy na obserwację nowych istot. Nawet nie żeby chciała. Po prostu.. ciężko jej było z myślą o totalnych obcych w jej otoczeniu. Skinęła im lekko głową. Sekhe i... Damien jak dobrze pamiętała, zatrzymała wzrok na jednej i drugiej istocie przez chwilę, jakby to miało pozwolić jej odczytać oboje. Nope.
Wróciła spojrzeniem na Ivana, który wspomniał o miejscu z którego została zabrana księga. Jednak czy to był dobry pomysł udawanie się tam bez Sofi? Carmilla czuła się nieco niekomfortowo zostawiając ją samą, znaczy był jeszcze Lancer, no. Wiadomo o co chodził. Dodatkowo Lancer chyba też przydałby się przy oględzinach tamtego miejsca.
- Zróbmy jak mówisz. Ewentualne pytania mogą być odpowiedziane po drodze myślę, że zmarnowałam nam już i tak wystarczająco dużo czasu, a nie czuje się komfortowo rozdzielając się na tak długo. - Powiedziała spokojnie, chociaż w środku wolałaby pójść po siostrę. Słowa Ivana jednak dalej odbijały się gdzieś tam echem w jej środku, miała w nich uwierzyć. Postara się.
Wierzyła, że Sofia da sobie radę.
Dodatkowo ostatni komentarz rzucony w stronę Ursuli przez Ivana, też ją trochę uspokoił, bo był on jednak taki... Ivanowy. Tak, to uspokajało w swój pokręcony sposób, szczególnie w momencie gdy miało się wątpliwości, czy Ivan to Ivan. No.
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 64
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyCzw Lut 10, 2022 4:34 am

O... O nie! Jak on śmiał się z niej śmiać?! Czy... czy opcja zapadnięcia się pod ziemie była dostępna? Może jak się zasypie śniegiem, to wystarczy? How dare you Lancer, a Sofia tutaj wystawia serce na dłoni! Oczywiście wiedziała, że to nie był złośliwy śmiech, ale nie przeszkodziło jej to w nadęciu polików niczym obrażone dziecko. Brakowało tylko, aby skrzyżowała ręce na piersi i tuptała nóżką, aż ten skończy - noale to było niemożliwe i tak w tej pozycji. Cóż... była zawstydzona, ale z pewnością nie była na niego zła. Więc nie było czego wybaczać. Szczególnie, że swoimi słowami uspokoił jedną z jej niepewności - nie uraziła go. To było najważniejsze. I.... i chyba udało jej się przekazać to, co miała na myśli. Oczywiście rozumiała też jego powody, dlaczego servant nie powinien wypowiadać swojego imienia i je szanowała - a nawet częściowo się z nimi zgadzała. Częściowo.
- Cóż... nawet jeśli ktoś podałby się się jako największy zbrodniarz w historii ludzkości, to chyba każdy zasługuje na przedstawienie swojej wersji zdarzeń... czy... drugą szansę? Ciężko powiedzieć. Chciałabym być w stanie tak postąpić. - Nie była pewna, czy byłaby w stanie dać każdemu drugą szansę czy wysłuchać - szczególnie, gdy była mowa o masowych mordercach i tyranach, którzy krzywdzili ludzi dla przyjemności. To nie była łatwa sprawa. I chociaż była idealistką i wierzyła, że każdy może się zmienić na lepsze oraz starała się nie oceniać ludzi po pozorach: czy byłaby w stanie postąpić? Nie mogła jednoznacznie powiedzieć "tak". Nawet z swoim ogromem wiary i optymizmu wiedziała, że świat jest pełen okrutnych, wykorzystujących innych ludzi istot.
I czy ona dobrze usłyszała? "Zabawnie jednak obserwuje się twoje próby"? On naprawdę prosił się o bonka w łeb. Halo? Co to znęcanie się nad Sofią? Mamy dzwonić po obrońców praw Zoś? Już otworzyła usta aby mu przygadać, czy coś... ale zdecydowanie nie spodziewała się kolejnego zdania. Zamrugała parę razy i obróciła się, aby na niego spojrzeć. Czy on właśnie... tak po prostu... po tej całej grze... i przekomarzaniu się... jak gdyby nigdy nic...
- Wow. - No. Wow. Bo to była wow informacja i elokwencja Sofii też zrobiła wow. Bo znała to nazwisko. Bo cały koncept bycia połączonym z obrazem czy też personifikacją czasu był niesamowity. Bo jej jej to po prostu powiedział. Kąciki jej ust zaczęły same się podnosić do góry, a oczy świecić jak 20 dinarów serbskich. Nawet, gdyby chciała (a nie chciała) to nie byłaby w stanie ukryć radości, która teraz wymalowała się na jej twarzy. Poziom szczęścia: dziecko w święta, które właśnie otworzyło prezent, o którym marzyło, a kompletnie się go nie spodziewało. I to nie była radość z powodu tego, że "wygrała" zgadywanie czy dlatego, że postawiła na swoim. To nie było teraz ważne, miała o wiele istotniejszy powód. - Dziękuję, Gio. - Wyszczerzyła do niego zęby. I nie zamierzała rozwinąć za co dziękowała. Bo dziękowała za wiele. Po pierwsze, za to, że jej zaufał. Że uznał ją za godną swojego prawdziwego imienia. Że mimo wszystko, wszelkich "przeciw", wciąż postanowił to zrobić. Za to była wdzięczna. Że mogła - w końcu - zwrócić się do niego jego prawdziwym imieniem. I to naprawdę sprawiało jej szczerą radość! Ostatecznie to był moment, w którym wszelkie ciemniejsze myśli i nastroje Sofii poszły w niepamięć. No proszę, jednak była prosta w obsłudze - wystarczyło dać jej coś, czego naprawdę chciała. A w tym przypadku było to obdarzenie zaufaniem i otwartość.
I Giovanni miał rację z tym, że Sofia była słaba. Ha, nawet sama o tym wiedziała! Nie posiadała odpowiedniej wiedzy, nie była potężnym magiem, nie posiadała żadnych umiejętności, które mogłyby im bezpośrednio pomóc. Dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Ale to właśnie dlatego potrzebowała Lancera. Jego siły, umiejętności, wyjaśnień czy po prostu: wsparcia. Dlatego na nim polegała i mu ufała. Współpracowali... ile, parę godzin? A byłaby pewna, że byłaby o wiele bardziej w tyle bez niego. W większej ciemności.
- Oh? Nie umniejszaj sobie. W naszej drużynie to ty do tej pory byłeś największym źródłem wiedzy o magii i servantach. - I może... Furie? Ale to było bardziej specyficzne źródło wiedzy. Jakby Gio był przytulną biblioteką, a Sin podejrzaną stroną w Internecie. I pewnie pełną linków, które zamiast pdf'a pobierają ci porno i wirusy. Ugh. Ale rozumiała, co ma na myśli. Co do Petrosybirska... - Dlaczego nie? - Nie pytała z wyrzutem, a z czystej ciekawości. Jeśli było to niemożliwe, to chciała wiedzieć czemu i gdzie istnieje ta granica w jego możliwościach. Bo skądś brała się w nim pewność, że jest to niewykonalne? Kwestie Sekhe odnotowała w głowie... przy chwili spokoju mogli by może spróbować? Gdyby rudowłosa oczywiście się zgodziła. No i przede wszystkim musiałby zgodzić się Lancer.
Sama Sofia została zaś postawiona przed wyborem. Chociaż nie do końca, bo pragnę państwu przypomnieć - tak, na ciebie teraz patrzę Tiepolo - że to ktoś inny wszystkim powiedział, że idą do detektywa i przeniósł ich na tę polankę. Czy przyspieszył czas ich spacerku tutaj. Czy coś. Nie zamierzała teraz rozgryzać zagadnień czasoprzestrzennych. Faktem było, że pójście teraz na drzemkę było po prostu niewłaściwe. Jak już, to mogli odpoczywać całą gromadą, pilnując siebie nawzajem. I jak bardzo jej, jej logice i jej ostrożności nie podobał się pomysł dalszego działania z tak małą ilością many - czuła, że nie ma zbytnio innej opcji.
- Dobrze. Więc Poirot. Miejmy nadzieję, że jako servant będzie takim samym dżentelmenem, jakim go opisywała Agatha Christie. - Westchnęła. - Gdyby jednak było coś nie tak, albo będziesz miał jakieś obiekcje... proszę daj mi znać, a natychmiast się stamtąd zabierzemy. - Jakoś. W razie czego miała ostateczność w postaci znaków rozkazu... ale bardzo nie chciała z tego korzystać. Ale musiała pamiętać też o tej linii obrony. W gruncie rzeczy to była gotowa do drogi... tylko gdzie? Gdzie była chatka detektywa? Albo raczej: gdzie byli oni? - Em. Mocno zielone drzwi, fontanna przed domkiem, w którą stronę mości panie Lorenzo?
Insert gif from Pulp Fiction.
- Swoją drogą, posiadasz wiedzę na temat współczesnej - znaczy z moich czasów - popkultury? Pytam głównie o sylwetkę Herculesa Poirot. - Zagadnęła go, kiedy już faktycznie byli w drodze.
Powrót do góry Go down
Merodi


Merodi


Liczba postów : 30
Join date : 04/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptySob Lut 12, 2022 4:03 pm

Damien olał Sekhe co wyjątkowo nie spodobało się dziewczynie. Szczególnie, że wytknęła mu jego błędy. To było momentem przeciągnięcia liny jej cierpliwości. Wcześniej zależało jej na tym, by dobrze wypaść. W końcu podświadomie chciała być we wszystkim najlepsza, a on ciągle uwłaszczał jej kompetencjom i stanowił największe wyzwanie. Jednak z tym koniec, nie ma sensu, by ona się produkowała, a on od tak stwierdził, że nawet jej nie odpowie. Jak Kuba bogu, tak bóg Kubie. W końcu to on od samego początku miał grać pod nią, nie odwrotnie. Dała się zastraszyć i omotać, by myślała, że to ona musi się starać. Nie chce umierać, czy być zabita przez niego, jednak świadomość że popsułaby mu zabawę w jakiś sposób było miodem na zranioną dumę dziewczyny.
Ursula również praktycznie nic nie odpowiedziała. Odpowiadanie na zadane pytania jednak było za trudne, a nawet jak po prostu nie chciała to przysłowiowy kij jej w tyłek. To ona tu żyła, nie Sekhe. Na dobrą sprawę Sekhe praktycznie wcale nie pamiętała poprzedniego życia, by więcej się przejmować aktualnymi problemami tego miejsca. Jedyne co chciała to iść za flow zdobywając jakiekolwiek panowanie nad swoim życiem. Potężny syf się zrobił, ale wmawiała sobie, że to nie jest coś, czym osobiście powinna się przejmować.
Przeszli dalej napotykając na towarzyszy. Sytuacja wyglądała na skomplikowaną, jednak ucieszyła, tymczasowo bo tymczasowo, z widoku białowłosej. Na razie powinno zmniejszyć to ilość ich problemów, chociaż tak wcale nie było. Gdy Ivan na nią spojrzał, uśmiechnęła się delikatnie. On był osobą co wykazała najwięcej współczucia zabłąkanej Sekhe. Nie wiem, czy widziała jego smutek na twarzy, ale również i bez tego chciała okazać mu trochę empatii czy życzliwości. - Na razie myślę, że większość mi Ursula wytłumaczyła, dziękuję. Jak mi kolejne przyjdą go głowy, nie omieszkam Cię zapytać, Ivanie. - potwierdziła również kiwnięciem głowy to co powiedział o Sofii. (tylko jej nie było, wyszło z dedukcji) Uśmiech jednak wydawał się lekko dziwny, inny niż przedtem. Nie była jednak tego pewna, gdyż tylko chwilę spędzili ze sobą. Na razie jeszcze miała focha i nie chciała przejmować żadnej inicjatywy, ale z drugiej sprawy również taktycznie chciała chwilę rozejrzeć się w sytuacji co się pozmieniało, bądź poznać samo zachowanie Carmilli. Jeżeli Ursula będzie ich prowadzić to i Sekhe grzecznie z całą resztą podrepta.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyPon Lut 14, 2022 7:16 pm

Nim weszli do środka, Furie zdążył jeszcze odpowiedzieć na ostatnie pytanie Carmilli, zdychając ciężko-Powinnaś sama dojść do odpowiednich wniosków, znasz moje imię.-Westchnął raz jeszcze, nie mogąc pogodzić się z głupotą podopiecznej i kontynuował-Avenger, Rider, Berserker, Caster-Te na pewno, być może jeszcze inne. Sama odpowiedz sobie na pytanie dlaczego są to dobre dla mnie klasy. I weszli. Nim to jednak nastąpiło, Ivan też miał jeszcze chwilę sam na sam ze swoim servantem. To co dojrzał w oczach Saber było oczami Saber. Ciężko odczytać emocje innych po samym spojrzeniu i gdyby miał zgadywać mógłby z całą pewnością że było tam trochę smutku, trochę współczucia, coś jeszcze i brak złości. No ale, mógł też się mylić. W każdym razie, drużyna została zebrana, prawie, bo poza Sofia. Ursula na słowa Ivana jedynie skinęła mu głową, kierując się do wyjścia by poprowadzić ich dalej, natomiast Damien uśmiechnął się od ucha do ucha i nachylił nad uchem Sekhe, gdy Ursula odeszła-To jest twoja szansa-Wyszeptał jej do ucha-Jeśli zbliżysz się do Ivana, sytuacja może zrobić się ciekawa-Domyślając się że po tych słowach dziewczyna może nie być przekonana, postanowił że doda nieco więcej...-W obie strony, nie chcesz tego spierdolić-I "Cmoknął" powietrze obok niej, odsuwając głowę i schodząc po schodach nieco szybciej, by dołączyć do reszty. I tak grupka ruszyła w stronę, skąd to zabrano księgę. To nie była krótka podróż i zajęła im dobre kilka minut. Ominęli główną część miasta i znaleźli się na jego pograniczu, które zapewne było kiedyś slumsami. Podupadłe rudery stojące to tu, to tam, a dalej już tylko pola. Ursula wskazała na jeden z budynków, pozbawiony jednej ze ścian, posiadał tylko trzy. Był to jednopiętrowy domek z kamienia, jednoizbowy. Na parterze znajdowała się kuchnia, na piętrze zaś sypialnia, teraz niemal całe ogołocone z wyposażenia. Wychodek zaś, stał obok domu.
-W kuchni ukryta jest klapa prowadząca do podziemi-Powiedziała Ursula, zatrzymując się kawałek od domu.

Słysząc odpowiedź Sofii, skinął głową i pogłaskał ją po głowie.-Masz rację, co jednak w momencie kiedy taka osoba nie chciała by podać swojej wersji wydarzeń? Albo co jeśli faktycznie doprowadziła do ogromnych zbrodni i chciała je teraz naprawić? Albo zwyczajnie jej powód na dokonanie zbrodni nie byłby dostatecznie dobry dla ciebie a ta osoba wcale nie planowała się zmieniać?-Zresztą, nie miało to już teraz znaczenia, no i było jedynie gdybaniem. Wierzył jednak że Sofia faktycznie spróbowałaby nie oceniać pochopnie nikogo. To było kochane. I trochę straszne. Widząc jaką sprawiło jej radość poznanie jego imienia, przez moment pożałował że zrobił to tak późno. Ale tylko przez moment! Teraz natomiast wiedział przynajmniej, że dobrze iż to zrobił. Stuknął ją jednak palcem w czubek głowy.-Gio? Zostańmy może przy Lorenzo.-Bo las mógł mieć uszy. Nigdy nie wiadomo kto i kiedy słuchał. Nie żeby sam przed chwilą nie powiedział Sofii swojego imienia. Ale to było raz, a ona mogła planować mówić tak do niego prywatnie a tego, tego również wolał uniknąć. Przynajmniej kiedy byli tutaj.-Za dużo many-Powiedział, nie będąc pewnym czy taka odpowiedź wystarczy Sofii. Komplement puścił mimo uszu. W każdym razie wskazał Sofii drogę i ruszyli razem w kierunku Poirota.-Nie. Wiem tylko tyle ile jest potrzebne by przetrwać w czasach do których zostaje przyzwany, nic więcej.-A popkultura nie była do tego potrzebna. W każdym raz po krótkim spacerku - i mijając się z pozostałymi o kilka minut - Sofia dotarła pod dom Poirota. Nim zdążyła zapukać, drzwi się jednak otworzyły, ukazując... jakiegoś szczuro stwora?
-Wejdźcie-Powiedział przeskakując szybko oczami z Sofii na Lancera-Spodziewałem się że będzie was więcej. Niespodziewane-Mruknął, wchodząc do środka i robiąc przejście dla Lancera i Sofii.
-Dziwnie wygląda-Stwierdził jedynie Lancer i skierował się przodem.
Powrót do góry Go down
Merodi


Merodi


Liczba postów : 30
Join date : 04/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyPon Lut 28, 2022 12:52 am

Ursula tak szczędziła w słowach, że można byłoby strzelać iż nie przepadała za odzywaniem się. Mimo to odpowiedziała kiwnięciem głową, które było już stuprocentową odpowiedzią na poprzednie zadane przez Sekhe pytanie. Nadal miała lekki uraz do niej, nie będzie potrafiła zapałać do niej sympatią. Całe szczęście nie wydawała się być z tego samego środowiska co sama dziewczyna, więc miejmy nadzieję, po pewnym momencie nie będą musiały się widzieć.

Damien wydawał się zadowolony, czy to z siebie, czy z innych. Chociaż to powinno być dobre dla jego mistrzyni, ta raczej nie była zadowolona z tego faktu. Chłop jest pokrętny, patrzy na innych jak na gorszy gatunek, więc coś co go uszczęśliwia niekoniecznie będzie dobre dla niej. Przeczucia nie zawiodły Sekhe. Damien nachylił się podszeptując diabełki w jej głowie. Jej dumna część nie chciała go w ogóle słuchać. Chociaż jego informacje wydają się być potwierdzone, prawdziwe... - Nie zrobię tego, bo ty tak chcesz. Już wcześniej miałam taki zamiar. - Jakkolwiek żałośnie mogło to zabrzmieć, odpowiedziała mu cicho ale stanowczo. Już wcześniej myślała nad zbliżeniem się do Ivana, jedynej osoby, która była dla niej życzliwa. Było to w celu antyDamienowym, gdyby wyszła nieprzyjemna sytuacja i planował ją zabić, a nie bo Damien tak powiedział! Co nie zmienia faktu, że trochę zmotywował dziewczynę, by ta pewniej do tego poszedł.
Pomijając to wszystko, była bardzo ciekawa. Tego co się działo z nimi, co się dzieje z Ivanem, co się zadzieje, co chce osiągnąć tym jej sługa. Nie był to jednak czas na zastanawianie się nad tym, więc śladami ciemnowłosego podbiegła za resztą, wybierając miejsce koło białowłosego. - Zazdroszczę Wam, że jesteście rodzeństwem. Też bym chciała mieć kogoś na kim mogę polegać, kogoś kto się będzie o mnie martwił. - Powiedziała z smutkiem w głosie. Byli ze sobą zżyci. Czy dziewczyna naprawdę tego zazdrościła? Ciężko powiedzieć. Pewnym zaś było, że to było w jej opinii najłatwiejsze zaczepienie rozmowy oraz zbadanie reakcji mężczyzny.

Starała się przy okazji jak najwięcej zapamiętać z trasy którą szli. Finisz ich wycieczki nie był najbardziej atrakcyjny, nie wybrałaby się krajoznawczo. - Nie chciałbyś pójść pierwszy przez klapę, Damienie? - Zapytała, czemu nie. Może o rusz się zgodzi. Samej wolała nie iść przodem w podejrzane miejsca. Gdyby Ivan poszedł pierwszy bardzo możliwe, że poszłaby tuż za nim, oczywiście z zachowaniem pozorów naturalności. W końcu nie chce wydawać się podejrzana bądź co gorsza nachalna.
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 60
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyWto Mar 01, 2022 11:16 pm

Ivan definitywnie był dalej Ivanem, nawet jak niektórzy podejrzewali co innego. Jego krew się nie zmieniła. Jego ciało, też nie. Jego włosy? No niezbyt. Spojrzenie i uśmiech? Tu, już można było zauważyć drobne różnice. Zbyt drobne jednak, aby ktoś rzeczywiście je dobrze wychwycił, bez bycia ekspertem w empatii lub czytaniu ludzi. W końcu jak dobrze Ci wszyscy tu zebrani znali Ivana? Ursula, Sekhe, Damien, Furie... pewnie tyle co nic. Tyle co jego uprzejmości, jakie wobec nich zastosował. Pewnie to, że był trochę zbyt ufny oraz pokojowy również mogli wykryć. Były rzeczy w końcu, jakie on im pokazywał. Tak jak wszystkim na co dzień. I te rzeczy widzieli. Saber? Znała go zaledwie parę godzin, a to nie mogło wystarczyć by dojrzała jakiekolwiek problemy z jego aktualnym stanem. Jakiekolwiek zmiany, nawet kiedy to była jedną z niewielu osób przed jakimi otworzył się jakoś bardziej. Nie istniało w końcu wiele takich. Kto w takim stanie Ivana kiedykolwiek widział, poza nią? Na pewno nie rodzeństwo. Carmilla, Sofia czy nawet cała reszta?... No właśnie. Jak dobrze go znali? Pewnie niezbyt. Paradoksalnie, pewnie nie dużo bardziej od takiej Ursuli. Tak przynajmniej uważał, jednak jaka była prawda? Czy dziewczyny faktycznie próbowały jakoś poznać dziwnego Ivana? Białowłosa, wątpiąca w dobro ludzkie na tyle, że własnemu bratu nie była w stanie zaufać? Powiedzieć co ją trapi? Czy Sofia, która ledwo się powstrzymywała od oplucia go widząc jego zachowanie? Chłopak nie wiedział. Znowu jednak myślał. A myśli, tego typu myśli, były zbędne. Nic nie wnosiły, poza wewnętrznymi rozterkami. Mogły również być przecież bardzo błędne, nawet jak z jego perspektywy... były zwyczajnie prawdą.
- Możemy mieć więc nadzieję, że nie będzie to rozstanie zbyt długie. - stwierdził dość neutralnie, nawet nie starając się jakoś by jego młodsza siostra czuła się bardziej... komfortowo. Da sobie radę, niezależnie od tego kiedy się z Sofią ponownie spotkają. Może, im dłuższe rozstanie tym lepsze, bo jaką miał gwarancje że nie zrani znowu kogoś nieświadomie? Lubił tak. Głupi Ivan. Znowu myślał. Ciężko to było powstrzymywać, musiał przyznać. Otrzymał jednak też odpowiedź na pytanie przez niego zadane, ze strony Sekhe. Z racji, że ta się uśmiechnęła w jego stronę, ten też delikatnie bardziej się uśmiechnął by było to zauważalne. Uprzejmość, dobre wychowanie i tego typu sprawy. - Mogę nie znać odpowiedzi na wszystkie, ale postaram się dać je jak najlepsze.

Ich podróż się jednak zaczęła, wraz z Ursulą jaka to już kierowała ich w miejsce do jakiego to pragnęli się dostać. Nim się jednak zbyt bardzo oddalił, zauważył jak Sekhe do niego podbiegła, dotrzymując mu kroku. Zerknął w jej stronę dość neutralnie, posyłając swój "Ivanowy" uśmiech. Nawet, jak nie do końca miał ochotę. Zazdrościła im? Uśmiech chłopaka na bardzo krótki moment zmalał, myśląc o jej słowach. Nie... nie miała czego... w końcu on... Chłopak pokręcił głową, skupiając się na drodze przed sobą.
- Przybranym rodzeństwem, dokładniej. Jest nas nawet więcej, jednak reszty nie ma tu z nami... i nie wszyscy są osobami, na jakich można polegać. - stwierdził dość neutralnie, nawet lekko chłodno, rozmyślając nad niektórymi jednostkami w drugiej drużynie i... sobie. Zerknął na Carmille przez chwilę, wpatrując się w nią, nim wrócił wzrokiem do bardziej nieznajomej mu dziewczyny. - Nie jesteśmy też tak blisko... I tak jak posiadanie kogoś takiego, kto się będzie o Ciebie martwił, to przywilej światu niezwykle znany, tak samych plusów pełen nie jest wcale. Im bliższa Tobie osoba, tym większą ma szansę na zranienie Cię, choć intencja jej kompletnie inna. Musisz więc uważać Sekhe, by zbyt blisko niewłaściwej nie wpuścić.
Słowa, były niejako powiedziane z doświadczenia. Towarzyszył im też już definitywnie smutniejszy uśmiech, jaki to po chwili zmazał ze swojej twarzy. Powstrzymał się, nim zdążył w tamtą stronę udać się myślami.
- Poza tym, kto wie? Nie pamiętasz swojej przeszłości, prawda? Może masz rodzeństwo, lub inne osoby Tobą się przejmujące. Może właśnie Ciebie szukają? - zasugerował, zerkając w jej stronę czy może też nie obudzi jakiegoś w niej wspomnienia. Amnezje, lubiły działać dziwnie. Niezależnie od tego, uśmiechnąłby się jednak, i idąc lekko w jej stronę ukłonił. - Wiedz jednak, że nie lubię jak mym kompanom dzieje się krzywda, a i nie wydaje mi się byś miała złe intencję. Ciebie również więc, postaram się bronić, w przypadku niebezpieczeństw - choć zbyt silny niestety nie jestem.
Bo nie był. Nie, kiedy to servanci robili najwięcej, a on nie zaliczałby się nawet do ich najniższego poziomu. Nie obiecywał jednak nic. Jego próby... ochrony? Pomocy? Wszystkiego? Ich efektywność, była taka chwiejna, że zamiast ratowania świata to mógł go nawet przez przypadek zniszczyć. Nie wiedział jak. Znając Ivana jednak, po tym wszystkim? Było to możliwe.

Aż dotarli do domku. Poniszczonego, jednak wyglądającego bardzo pozornie - chociaż klapa w kuchni najpewniej skrywała te najmroczniejsze sekrety tego miejsca. Choć i w sypialni jakieś informacje pewnie mogliby znaleźć. Niezbyt wielkie, ale może istotne dla całej układanki? Nie był pewien. Później jednak, bo na ten moment podziemia były ważniejsze.
- Czy to Car zniszczył tą ścianę? - zapytał w sumie zaciekawiony, bo to mogłoby być coś, co widziałby go robiącego. To był jednak limit jego momentalnej ciekawości, nim bardziej skupił się na miejscu. Rozejrzał, czy ktoś im się może nie przygląda, choć raczej zbyt wiele to by nie zauważył. Wysłuchał pytania Sekhe do Damiena, a gdyby ten się nie zgodził? Zwróciłby się w stronę Saber.
- Mogłabyś iść pierwsza? - proste pytanie, bez większych emocji czy nawet uśmiechu. Miał ich nie traktować delikatnie, prawda? Były wytrzymałe, kobiety w tej drużynie. Oczywiście, szedł by mimo wszystko zaraz za nią. Aż tak swoich "instynktów Ivana" nie zabił. Zerknąłby też na Carmillę, a potem Sekhe i kiwnął głową w stronę domku. Na znak, by ruszyły za nim. Furie i Damien? Na pewno sami najlepiej wiedzieli gdzie powinni się znajdować. Byli servantami, na pewno wiedzieli więcej o jakichś... bojowych ustawieniach. Szykach ochronnych. Jak zwał, tak zwał. Cel oczywiście, całej podróży? Klapa, i zejście w dół. Ostrożne, bo kto wie jakie pułapki mogły tu czekać.
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 61
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyNie Mar 13, 2022 2:06 am

Nawet jeśli nie przepadała za sposobem w jaki Furie odpowiadał na jej większość pytań, to jednak doceniała fakt, że udzielał jej tych odpowiedzi. Czasami chyba zapominał o poziomie wiedzy na temat przywołań i sług jaką posiadała. Nie była ona zbyt duża, dlatego próbowała ratować się jak tylko mogła. Nawet jeśli musiała się przy tym odsłonić na kilka przytyków czy zrezygnowanych westchnień od niego. Odnotowała w głowie to co powiedział, chociaż niektóre z klas jakie wymienił zupełnie nic jej nie mówiły.
Wrócili do środka by spotkać się z pozostałymi członkami ich drużyny. W składzie innym niż pozwoliłoby to dziewczynie czuć się komfortowo. Szczególnie, że Ivan zachowywał się jakoś inaczej, a nowo poznana osóbka coś trzymała się za blisko jej brata. Nie podobało jej się to z kilku powodów. Pierwsze – była obca. Drugie – jak można było tak łatwo zaufać kompletnie obcym osobom? Carmilla tego nie rozumiała, a nie miała też za dużo czasu by się nad tym wszystkim zastanowić.
Dlatego jak już Ursula zaczęła ich prowadzić do miejsca gdzie znaleźli księgę, białowłosa zajęła taktyczne miejsce na końcu pochodu, nawet kilka kroków za innymi, byle tylko mieć całą kolumnę w zasięgu wzroku. Nic w tej sytuacji jej się nie podobało, zważywszy na to jak blisko Sekhe trzymała się Ivana, nawet jeśli sama w sobie nie wyglądała na zagrożenie to jej servant był zupełnie inną bajką. Co było nawet logiczne zważywszy na fakt, że był servantem z dość „ciekawym” charakterem jeśli ufać temu co powiedział Furie.
Nawet jeśli ciekawość zżerała ją od środka gdy widziała rozmowę Ivana, to nie chciała tego po sobie zdradzać podchodząc bliżej by podsłuchać o czym rozmawiają, dlatego jedynie posłała pytające spojrzenie bratu gdy ten na nią spojrzał.

W końcu trafili na miejsce. Dłuższa podróż o dziewo nie dała jej się tak we znaki jakby mogła, jednak po solidnym posiłku i w dobrym zimowym ubiorze, mogła działać w tych warunkach! Rozejrzała się po okolicy, która sama w sobie nie była jakaś zachęcająca, a jeszcze wzmianka o klapie w kuchni? Brrr.
Carmilla zerknęłą na Furie, dalej trzymając się kawałek dalej za resztą.
- Nie czuje się komfortowo z myślą, że zejdziemy tam wszyscy. - Powiedziała cicho dalej wodząc wzorkiem po opuszczonych budynkach. - Myślę, że nie jest to najlepszy pomysł. Chociaż ponowne rozdzielanie się też nie brzmi dobrze. Co sądzisz? Mógłbyś chociaż sprawdzić okoliczne budynki czy nie skrywają żadnych ‘niespodzianek’? Jeśli już mam tam zejść wolałabym nie musieć się oglądać co chwilę przez ramię. – Chociaż i tak pewno będzie to robić. Zostawiła niejako decyzję swojemu słudze. Nie chciała by wszyscy od nich znaleźli się w piwnicy. Nie żeby nie ufała Ursuli… dobra nie ufała jej. Ktoś kiedyś rzucił mądre słowa ‘nawet jeśli są po naszej stronie, nie znaczy to, że możemy im ufać’. Tak samo nie chciała zostawiać Ivana z Sekhe. Na pewno nie zostawiła by Sekhe za swoimi plecami, a wchodząc tam sama z nią, cóż. Ich servanty raczej nie specjalizowały się w bezpośredniej walce w zwarciu. Mimo wszystko zakładała, że Furie będzie miał bardziej ‘taktyczne’ spojrzenie na tą sprawę.
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 64
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptySob Maj 14, 2022 11:07 pm

Kto by przypuszczał, że jeden prosty gest potrafił przynosić tyle komfortu i ukojenia? A może to nie była kwestia samego gestu, a dotyku i ciepła, które przechodziło z cudzej dłoni na czubek jej głowy? Bycie głaskanym po głowie... było zdecydowanie miłym uczuciem. Na tyle miłym, że nie miałaby nic przeciwko byciu głaskaną częściej. Nawet nie potrzebowała do tego powodu czy jakiegoś usprawiedliwienia. Podobało jej się to - tak po prostu.
Lorenzo nie zadawał łatwych pytań. Zmarszczyła na chwilę brwi, próbując znaleźć dobre odpowiedzi.
- Tak, ale... wciąż powinniśmy dać każdemu możliwość na wytłumaczenie się czy poprawę. Jeśli świadomie tego nie chce i z premedytacją krzywdzi innych... chyba nie da się pomóc komuś, kto nie chce pomocy ani zmiany, prawda? - Gio jednak poruszył dość ważną kwestię. Czy ona miała prawo oceniać czy ktoś jest dobry czy zły? Czy jego powód był wystarczająco dobry? Zamilkła na chwilę. Ale jak mogła nie robić nic i przyglądać się bolesnym wydarzeniom? - ...są jednak rzeczy i poglądy, w które wierzę i zawsze będę ich bronić. Sprawy, na które nie mogę przystać i nie mogę się im przyglądać bezczynnie. Nawet jeśli to sprawi, że nie będę się z kimś zgadzać i będę wymuszała swój pogląd na innej osobie... Całą sobą, całą swoją siłą muszę chronić tych ideałów. - To była determinacja, którą znalazła w zakątkach swojego serca. Stłamszona wcześniej przez strach, bezradność i poczucie bezsilności. No bo, co taka Sofia mogła? Nic. Ani nie znała dużej ilości zaklęć, ani nie była jakaś mądra, ani nie potrafiła walczyć. Nie miała nawet czym "bronić" ważnych dla nich wartości. Jednak myśl, że miałaby przyzwolić na krzywdy wobec niewinnych mieszkańców tego miasteczka... patrzeć jak jej rodzeństwo jest ranione... musiałaby przestać być sobą, aby na to zezwolić. W tym momencie więc zdecydowała: nie ważne, jak będzie ciężko. Nie ważne, czy wciąż będzie miała manę, siły, kończyny czy resztki świadomości - do ich ostatków będzie walczyć jak lwica w obronie ludzkości i dobra. Chociażby miała to robić gołymi rękoma i całkiem sama.
A sama nie była. Miała najlepsze wsparcie, jakie tylko mogła sobie wymarzyć.
- Ej. Sam pierwszy powiedziałeś-... I to było tylko raz i nie zamierzałam-... To bardzo nie fair, wiesz? - Była paplą, ale nie kompletnie głupią paplą, która by latała i oznajmiała każdemu prawdziwe imię Lancera. Naprawdę sądził, żeby to zrobiła? Czy się z nią droczył? Ciężko było powiedzieć. On mógł używać jej imienia tak często, jak tylko chciał. A ona została skarcona za to, że rzuciła jego imię raz i to w skrócie! Oh, gdyby tylko miała okazję, aby go używać bez obawy na zdemaskowanie jego tożsamości... w zemście, jak mantrę powtarzałaby mu jego imię nieustannie. Jak pięciolatek, które usłyszało brzydkie słowo i zaczęło je ciągle powtarzać, bo dorośli śmiesznie reagują.
Chociaż, wątpiła, żeby go to wzruszyło. W tej relacji, to częściej on prowokował Sofię - co nie było dość trudne, gdyż kobieta była mocno reaktywną osobą. To tym bardziej potęgowało pragnienie "zemsty". Oh tak. Nadejdzie kiedyś czas, kiedy to Sofia będzie mogła podroczyć się z nim, wytarmosić zwycięsko za te jego dziecięce polisie. Pragnienia kobiecej duszy, jak widać, czasami były zupełnie irracjonalne i zaskakujące.

Kiwnęła głową, jakby spodziewała się tej odpowiedzi. Przynajmniej mogła umilić im spacer rozmową i opowiadaniem.
- Hmm... z najważniejszych informacji, jest to postać z powieści kryminalnych: genialny detektyw rozwiązujący najcięższe zagadki i zawsze odnajdujący mordercę. Jego najmocniejszą stroną była logika, zorientowanie na szczegóły... także i zrozumienie psychiki i behawiorystki ludzkiej. I ogromny pedant: co zarówno jest zaletą i wadą jego osoby. Chociaż nie wiem, czy cokolwiek z tego przełoży się na postać servanta... przynajmniej tak znam jego postać ja, z literatury. - Podrapała się po policzku. Na pewno nie było sensu wspominać o wyglądzie czy narodowości (nie, żeby "Belg" cokolwiek Lorenzo powiedziało). To chyba nie były najbardziej przydatne informacje, bo nie mówiły nic o umiejętnościach bojowych Poirot - których, książkowy pierwowzór zresztą nie posiadał. Ale zawsze jakiś strzępek informacji, czyż nie? - Swoją drogą... "Detektyw" chyba nie jest klasą..? - Dopytała niepewnie. Cóż, na pewno nie znała wszystkich klas servantów, więc mogła się mylić. A Gio był jej jedynym - i do tego pewnym - źródłem wiedzy.
Kobieta wiedziała, że nie powinna się spodziewać utrwalonego w głowie widoku przyjaznego pana przy kości w meloniku i z wąsem, jednak i tak mocno zaskoczyła się widokiem. Głównie dlatego, że postać ledwo przypominała ludzką? Zerknęła szybko na swojego towarzysza, kiwając mu głową w odpowiedzi. Dziwnie... tak, to chyba było dobre słowo. Weszła za Lorenzo do środka.
- Dzień dobry. Nazywam się Sofia Dragosani. - Skłoniła się na powitanie, z lekkim uśmiechem na ustach. Nie, że zamierzała bezgranicznie ufać gospodarzowi i przestać być czujną... ale przyjazne nastawienie było zdecydowanie mądrzejszym rozwiązaniem, szczególnie, jak prawie nie miało się many. - Ile dokładnie osób Pan przewidywał? - Zapytała z zaciekawieniem. To było chyba lepsze pytanie, niż "skąd to wiedział". Umiejętności servantów już dawno przekraczały pojęcia logiki, fizyki i znanej jej magii. Pozostała jej jedynie postawa "o, fajnie, potrafi zgadywać, że ktoś go odwiedzi". - A skoro wiedział Pan, że przyjdziemy... to może i cel tych odwiedzin jest Panu znany?
Do tego to nawet nie trzeba było mieć specjalnych umiejętności. To było oczywiste, że przyszli po pomoc... tylko, czy postać chciała jej udzielić?
- Nie owijając w bawełnę: chcemy pomóc temu miejscu. Rozwiązać tajemnicę, przywrócić cykl dnia i nocy, znieść barierę, powstrzymać mordercę. I każda informacja, która mogłaby nam w tym pomóc będzie niezmiernie cenna. W ogóle, będziemy wdzięczni za jakikolwiek przejaw pomocy czy dodatkowego sojusznika. Jeśli, oczywiście, możemy na to liczyć.
Nawet nie wiedziała, czy detektyw będzie chciał im pomóc. Albo, czy będzie chciał coś w zamian. Ale najlepsze, co mogła póki co zrobić to po prostu poprosić o pomoc i zaproponować współpracę. Pokazać, że są po tej samej stronie... o ile Hercules był po tej samej stronie, co oni. Przynamniej miała taką nadzieję, wspominając wcześniejsze słowa Ursuli o tej postaci.
W międzyczasie także przyjrzała się pomieszczeniu - nie jakoś bardzo nachalnie i szczegółowo, w końcu była w trakcie rozmowy i jej uwaga była skupiona na gospodarzu.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptySro Maj 25, 2022 9:40 pm

Damien uśmiechnął się kpiąco na uwagę Sekhe, odsuwając się od niej. Zdecydowanie jej słowa mogły zostać odebrane jak tantrum nastolatki, ale czy było tak w tej sytuacji? Raczej nie, to po prostu jej servant, był sobą. W każdym razie plan zbliżenia się do Ivana został wcielony w życie i tak też Sekhe znalazła się przy Białowłosym, rozpoczynając prowadzenie dialogu - co mogło okazać się małym wyzwaniem, biorąc pod uwagę to, w jakim stanie znalazł się chłopak.

Anyway z mniejszymi lub większymi dyskusjami, grupa znalazła się pod celem ich podróży. Nim ktokolwiek wyszedł z planem, Ivan miał pytanie odnośnie stanu chatki, na co Ursula odwróciła wzrok od śladów zniszczeń i skinęła głową.-Obawiam się że niestety tak-Powiedziała cicho, nie do końca będąc zadowoloną z poczynań jej mistrza i z faktu, iż musi się teraz z nich tłumaczyć. Znaczy, to nie do końca że musiała no aleeee... W każdym razie co do dalszych posunięć, zarówno Ivan jak i Sekhe postanowili wysłać swoje servanty i tak jak Saber zgodziła się kiwnąwszy głową, tak Damien wskazał palcami wskazującymi na Saber i wzruszył ramionami. Tak więc Saber ruszyła przodem, za nimi Ivan wraz z Sekhe a za nimi Ursula. Damien wyglądał na zamyślonego czy zostać czy iść natomiast Carmilla została na górze, po wcześniejszej rozmowie wysyłając swojego sługę na zwiad.
-Uważaj na siebie. Gdyby coś się działo - krzycz. Albo użyj zaklęcia.-Wycedził do niej i zniknął. Po chwili Damien wzruszył ramionami i uśmiechnął się wprost do Carmilli.-Cóż, mogę oglądać tylko jeden kabaret naraz-Powiedziawszy to odwrócił się do niej i dołączył do reszty w podziemiach.

Ile nie było Furie? I jej towarzyszy? Minutę? Pięć? Nie była pewna bo w czasie oczekiwania i w napięciu czas miał tendencję do tego by upływać inaczej. Czy minuta to było dostatecznie dużo by servant przeczesał okoliczne budynki? Czy pięć minut to było wystarczająco dużo by pozostali przetrząsnęli podziemia? Ciężko powiedzieć. Nagle jednak poczuła jak by "Ciężar" został zdjęty jej z barków, ciężar którego wcześniej nie dostrzegała oraz nie wiedziała nawet kiedy się pojawił. Carmillę otaczała mgła, gęsta ale nie na tyle by nie dostrzegała zarysów domów w okolicy. Nie na tyle by nie dostrzegła mężczyzny który zagradzał jej drogę do piwnicy. Miał białe włosy, czerwone oczy a pod pachą trzymał ogromne tomiszcze.
-Nie ruszaj się.-Powiedział a jego głos przeszył nie tylko powietrze, ale i umysł dziewczyny wbijając się w niego niczym lodowa szpila i sprawiając że całe ciało Carmilli zesztywniało. Nie było szans by drgnęła.-Wybacz, nie chciałbym by tamten wrócił. Wyglądał na dość... kłopotliwego przeciwnika.-Mężczyzna zbliżył się do Carmilli. Jego głos, gdy nie wydawał jej poleceń, brzmiał bardzo spokojnie i cicho. Mężczyzna zdawał się również nie mieć prezencji, Carmilla była pewna że gdyby mijała go na ulicy, nawet by na niego nie spojrzała - mimo że był całkiem przystojny - a nawet jeśli, szybko by o nim zapomniała. Działanie magii?-Próbuję zrozumieć sytuację-Spojrzał w kierunku w którym poszedł Furie.-Nie ty, weszłaś w posiadanie księgi. Nie ty ani nie oni-Wskazał dłonią na piwnicę-...jesteście stąd. Już twoja obecność tutaj to zbyt duży zbieg okoliczności, ale jeszcze cała reszta? Co tu robicie? Dlaczego tu przyszliście? Co jest waszym celem?-Przejechał palcem po policzku Carmilli.-Ah, wybacz.-Powiedział a warga lekko mu drgnęła jak by próbował się uśmiechnąć-Możesz mówić.-Znów lodowa szpila przeszyła umysł Carmilli, ale tym razem ta poczuła jak drętwota znika z jej gardła i ust. Będzie w stanie mówić, chociaż reszta jej ciała nie drgnie - w tym swoją drogą powieki.

Pochód ostatecznie zamknął Damien, lądując w piwnicy za resztą.-Dziewczyna i jej servant stwierdzili że zostaną z tyłu-Wzruszył ramionami Damien-Chociaż osobiście nie uważam to za dobre rozwiązanie.-Dodał, no ale on ich przecież nie namawiał. W każdym razie, wnętrze było bardziej rozległe, niż sugerował to domek. Wilgotna piwnica, była tak naprawdę głębszą komnatą o owalnym kształcie i lejkowatym podłożu. Na środku w ziemię wbity był stalowy miecz pod którym znajdowała się dziura w ziemi a za którym stał podest - zapewne na księgę. Dalej w głębi pomieszczenia znajdował się korytarz. Na ścianach znajdowały się pochodnie. Dwie z nich zdjęła Urusla odpalając jakimś zaklęciem i jedną z nich podając Ivanowi. Idąca przodem Saber podeszła do podestu i przyjrzała się napisom na jego kolumnie.
-Tu spoczywa ------------------ biada tym którzy obudzą diabła-Odczytała. Ci którzy zbliżyli się do podestu nie byli jednak w stanie odczytać zawartych tam napisów. Nie były więc one po Rosyjsku. Ivan, chociaż nie był w stanie odczytać napisów, rozpoznał w tym łacinę. Interesowanie się religią, czasami popłacało. Z głębi korytarza po drugiej stronie pomieszczenia, usłyszeli natomiast szczęk łańcuchów.

Lorenzo uśmiechnął się ciepło do swojej mistrzyni. Jak tak się ciągle będzie uśmiechał to go jeszcze policzki rozbolą.-Rozumiem. Czeka cię więc bardzo wyboista droga.-Stwierdził spokojnie, akceptując podejście Sofii, może też troszkę się z nim zgadzając? Kto wie. Na pewno akceptując.-To prawda, wybacz-Przeprosił szczerze dochodząc do wniosku że to najlepsze rozwiązanie. W każdym razie dość szybko znaleźli się pod domkiem, ale Sofia zdążyła jeszcze opisać Poirota a nawet zadać pytanie servantowi.-Nie, nie sądzę. Chyba?-W sumie Lancer sam nie był pewien. Klasy potrafiły być czasem naprawdę kuriozalne i tylko tron wiedział co w Extra klasie mogło się zawrzeć. W każdym razie, otworzył im Herkules - chyba - we własnej osobie - chyba. Domniemany Herkules słysząc pytanie Sofii łypnął na nią wzrokiem.-Siódemki.-Wnętrze jego domu było bardzo schludne i czyste, wyglądało jak normalne mieszkanie, tylko takie wypucowane na połysk. Główna izba była jadalnią połączoną z kuchnią. Stamtąd odchodziło jeszcze dwoje drzwi do innych pomieszczeń, obecnie były jednak zamknięte. Na kuchence wesoło gwizdał imbryczek a na stole znajdowało się osiem filiżanek.-Zalej dwie, proszę. Z moim wzrostem jest to dość niewygodne-Powiedział do Sofii, zajmując jedno z ośmiu krzeseł przy stole.-Ah, cóż, gdzie moje maniery. Zalej trzy, proszę, o ile twój servant również ma ochotę?-Spojrzał na Lancera który jednak przecząco pokręcił głową.-Oczywiście że zdaję sobie sprawę z celu waszego przybycia Sofio. Pewnie już to wiesz, ale Herkules Poirot, miło mi cię poznać, dziewczyno z innego czasu.-Uśmiechnął się, co w jego przypadku wyglądało niepokojąco.-No i oczywiście pomogę wam rozwiązać tą sprawę, albo raczej, wy pomożecie rozwiązać sprawę mi. W końcu jestem detektywem.-Spojrzał wyczekująco aż Sofia naleje herbaty, po przy herbacie lepiej się rozmawiało. Niestety, herbatników nie było.

Ivan: 435 Many
Assassin: Boli go szczęka
Sofia: 100 Many
Lancer: Mało many
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 64
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptyPią Cze 03, 2022 7:38 pm

Siódemki. Czyli trójki rodzeństwa wraz z ich servantami i Ursulą? Więc nie wiedział o Sekhe i Damienie... Albo nie wiedział o ich "sojuszu". To wywoływało w Sofii małe poczucie zwycięstwa. W końcu wiedziała więcej, niż sam słynny detektyw! W każdym razie, kiwnęła mu jedynie twierdząco głową w odpowiedzi. Póki co, w ramach ostrożności, nie zamierzała wspominać o rudowłosej i jej towarzyszu.
Ciężko było też nie uśmiechnąć się delikatnie widząc stan domku. Ah... detektyw mógł wyglądać nietypowo i zaskakująco, ale wszechobecny, pedantyczny porządek wręcz krzyczał, że jest to ten sam, słynny Poirot. Jakoś czuła się lepiej z tym faktem. Człowieko-szczur wydawał się nagle mniej obcy. Od razu też zabrała się za zalanie filiżanek, gdy tylko usłyszała prośbę. Tylko dwóch, skoro Lorenzo nie chciał. Nie lubił naparu? Nie miał ochoty? Zanosząc filiżanki do stołu zaczęła się zastanawiać, jakie i czy w ogóle jakiekolwiek napoje Lancer lubił. Nie, żeby był teraz czas się nad tym zastanawiać.
Usiadła sobie z swoją filiżanką naprzeciwko Detektywa. O, bezpieczna odległość, mogli na siebie patrzeć rozmawiając. Swoja drogą... czy on specjalnie przygotował osiem krzeseł dla nich wszystkich? I osiem filiżanek... coś pokrętnie uroczego i jednocześnie niepokojącego było w takich przygotowaniach. Sofia odchrząknęła.
- Liczę na to, że wkrótce będę mogła przedstawić Panu moje rodzeństwo. - Zerknęła przelotnie na Lorenzo. W końcu to jego działanie ich rozdzieliło, prawda? Nie, żeby się na niego przez to gniewała. - Póki co, mam nadzieję, że nasza dwójka tymczasowo wystarczy. Swoją drogą, jestem fanką. - Uśmiechnęła się w odpowiedzi, próbując zachowywać jak najbardziej... normalnie? Na język cisnęło się pytanie, dlaczego Hercules przybrał taką formę... ale po pierwsze, było to skrajnie niegrzeczne, po drugie, starała się, aby kompletnie jej to nie obchodziło. A może w jego wyglądzie nie było niczego dziwnego? Sofia powąchała zawartość filiżanki, czekając, aż ta ostygnie i będzie zdatna do picia. Zdrowy rozsądek kazał nie pić niczego od obcych... jednak coś jej mówiło, że powinna zaufać postaci przed nią.
- Monsieur Poirot, skoro jest Pan servantem... to czy ma Pan mistrza? Kto Pana przyzwał? - Poprawiła się na krześle, po chwili mrugając. - Ah, to chyba nie są naglące pytania. Proszę wybaczyć, ciekawość wzięła górę. - Zmarszczyła brwi. O co powinna zapytać najpierw? Wyciągnęła także notatnik i długopis. To był dobry moment na uporządkowanie informacji, jakie posiadają. - Car twierdzi, że w mieście grasuje dwóch zabójców, wnioskując po pozostawionych ciałach. Zgadza się Pan z tym? Zaczęliśmy podejrzewać, że niektóre zabójstwa mogą być formą ofiary dla podtrzymania bariery czy zjawiska wiecznej nocy... - Połączyła sobie kreseczkami słowo "bariera" i "noc" z "morderca #1". Po chwili jednak dodała koło kreseczek pytajnik. - ..o ile powód bariery jest dość jednoznaczny, to po co komuś nieskończona noc? - Podparła się o polik, rzucając pytanie w eter. Wcześniej się nad tym nie zastanawiała... ale chyba nikt nie zadawałby sobie trudu, aby wywołać taki efekt bez istotniejszego powodu. - I jeśli faktycznie mamy dwóch winowajców, to jaki cel ma drugi morderca? - Zamilkła na chwilę, kreśląc i notując po kartce. Cóż, na najpiękniejsze i najbardziej schludne notatki to na pewno nie wyglądało. - Też zastanawia mnie... ile servantów i mistrzów ostatecznie jest zamieszanych w tę sprawę? - Zaczęła liczyć w głowie. Ich szóstka, car z Ursulą, William Wallace, Poirot, Sekhe z Damienem... ah i jeszcze białowłosa postać, która ukradła księgę według wizji Lorenzo. - Trzynaście... hm, szesnaście, jeśli założymy, że każdy servant posiada jednego mistrza. - Podrapała się po policzku, wpatrując w detektywa. Potwierdzi informacje, może posiada inne? No i jeśli wcześniej Hercules by przyznał, że nie ma mistrza, to ostateczną liczbą byłoby 15. - I dwie osoby, które odpowiadają za nieszczęście tego miasteczka - albo to ktoś z tego grona, albo kolejne sylwetki...
Powrót do góry Go down
Merodi


Merodi


Liczba postów : 30
Join date : 04/05/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 EmptySob Cze 18, 2022 10:14 pm

Taktyka wyjebania na Damiena mocniej lub słabiej przynosiła żniwa. Czy to rzeczywiście czy nie, wmawiała tak czy czuła, reakcje Damiena dotknęła ją mniej niż dotknęłaby ją jakiś czas temu! Work in proress, but good work! Szczególnie, że sama wiedziała jak to brzmi wypowiedziane na głos.
Wyprostowała ramiona "pokazując" rozluźnienie, czy faktycznie czuła się swobodnie - na pewno nie. Nikt jednak nie czułby się swobodnie na jej sytuacji. - Nawet jeśli nie są to osoby odpowiednie do zaufania, będziecie mieli czas, by się o tym przekonać na przyszłość. Rodzina zawsze wróci prędzej czy później. - Powiedziała lekko zamyślonym głosem. Jej aktualne wspomnienia są bardzo zamglone, ale to chyba prawda prawdziwa? Skoro z powodu rodziny ludzie decydują się na takie rzeczy, skoro ona się zdecydowała. Nie uważała się za tak głupią i impulsywną osobę, by zrobić to bez większego powodu. Rodzina i kompleksy związane z nią są większym powodem, prędzej czy później o sobie przypomną wypalając wielkie znamię na jej psychice, uczuciach i "jej osobie".
- Zranienie jest czymś wszechobecnym wszędzie, te rodzinne nikt nigdy nie powiedział, że będzie najbardziej bolesne. Owszem im bardziej Ci zależy na osobie tym łatwiej jest popaść w smutek, ale z drugiej strony równolegle przychodzi wysokie szczęście. To już od nas samych zależy czy chcemy być ludźmi i przeżywać uczucia, czy być robotami i być obojętnymi na wszystko. - Posłała mu pocieszający uśmiech. Ewidentnie coś go gryzło, ale na tą chwilę mogła tylko podzielić się z nim myślami. Trochę robiło jej się jego żal, bo totalnie brzmiał jak zraniona osoba, nawet jeśli starał się zachować twarz. Mamusia Sekhe takich rzeczy nie lubi, gdy jej "cel" zainteresowania cierpi. - Mam nadzieję, że znajdę ludzi, którym będę mogła zaufać. Męczące jest bycie samemu dla siebie, ale też najbardziej pewne. Gorzej jak samemu nie jest siebie pewnym. - W ostatnich słowach słychać było żałość ale co się dziwić dziewczynie z amnezją.
Na oświadczenie Ivana o obronie rudowłosej, delikatnie stres odszedł, a jemu posłała ciepły uśmiech. - Dziękuję. - Mimo iż jej intencje nie były 100% czyste, doceniała to co białowłosy właśnie powiedział. Szczególnie pośród tych wszystkich osób co chciały ja skrzywdzić.
Szczerze nie zdziwiła się, że to nie Damien szedł pierwszy tylko Saber. Nie oczekiwała od niego nic, więc zdziwiła się gdy ten zdecydował dołączyć się do nich, nawet ostatni. To i tak dużo jak na niego. Car stał się kolejnym znakiem zapytania, nad którym później będzie się zastanawiać nie gdy Elizka pisze to pijana.
- Nie wiem czy Twoje zdanie będzie słuszne czy wręcz przeciwnie, ale będę miała je na uwadze. - Odpowiedziała Damienowi "automatyczna sekretarka" wyjebania Sekhe, jego wniosek zostanie przesłany dalej i rozpatrzony w ciągu 7 dni roboczych. - Czy to jakiś grobowiec? - Rzuciła jeszcze niezbyt doświadczona w tych wszystkich fatowych rzeczach, oby nie stało im się nic złego, bo to na pewno ucieszyłoby jej sevanta, a tego nie chciała. - Wiesz może o co chodzi? - Rzuciła do Damienia. Nie łudziła się, że jej odpowie, w końcu pewnie to byłoby zbyt proste ale próbować można, bo czemu nie? W końcu kto pyta ten nie błądzi, a nawet jeśli błądzi, nikt nie powie, że nie próbował!
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet - Page 6 Empty

Powrót do góry Go down
 
Arc Ib - In the midst of night's quiet
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Fate/Drown Existence-