Share
 

 Arc III - What comes next x The means to be stronger

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyCzw Lut 17, 2022 12:32 pm

Shield & Fix

Nora obserwowała obu chłopaków no i Brieri jak ci męczą się ze swoim zadaniem. Ciężko było określić ile mniej więcej czasu im to zajęło, ale w końcu oboje dotarli do momentu w którym przestali czuć Nen, chociaż podświadomie wiedzieli, jak puścić go ponownie. Stan ten zdecydowanie szybciej osiągnął Fix. Nie żeby to były jakieś wyścigi... nie były, prawda? Nim jednak Nora zdążyła im wytłumaczyć kolejny krok w ich szkoleniu, Fix zadał pytanie, na który ta ściągnęła brwi.-Nie masz jej-Prosta odpowiedź na równie proste pytanie. Usiadła jednak pod ścianą obok drzwi i westchnęła.-Zostałeś potraktowany Nenem który zamienił twoją rękę w... to-Machnęła ręką w jego kierunku.-Niewiele da się z tym zrobić. Nawet jeśli znajdziemy kogoś kogo Nen potrafi leczyć i odtwarzać ciało, to tym co otrzymasz będzie... to. Tylko całe. Bo to jest twoja nowa "Norma".-Jednym słowem leczący/rekonstruujący tkanki nen nie był w stanie odtworzyć jego ręki.-Mamy więc wiele dróg, którymi możemy podążyć. Proteza, odtworzenie tej kończyny w tym stanie, albo szukanie alternatywnych dróg. Nie musisz się śpieszyć z decyzją-Tym samym chyba wyczerpała temat i mogła przejść dalej.-Dobrze więc, teraz wstańcie. Ostatnia z podstaw których się nauczycie w najbliższym czasie i ta najbardziej skomplikowana. Ren. Zaczniemy od bardzo prostego ćwiczenia.-Wstała i podeszła do Brieri kładąc jej dłonie na ramionach.-Nasza księżniczka już to potrafi więc tylko wy musicie nauczyć się tej... części Renu. Uwolnijcie swoją aurę, nie jak w przypadku tenu, ale mocniej, dużo mocniej. Pozwólcie jej swobodnie eksplodować z waszych ciał. Otoczcie się jak największą jej ilością, a potem pomyślcie o tym jak bardzo chcecie mnie zabić. "Żądza krwi" ma z was emanować i wraz z waszym nenem mnie "Zaatakować". Gdybyście jednak nienawidzili mnie dostatecznie mocno-Brieri jęknęła i skrzywiła się z bólu-Z każdą chwilą będę zaciskała dłonie mocniej. Co nastąpi wcześniej? Opanujecie tą część Renu, czy ja złamie jej obojczyki?-Spojrzała na obu wyzywająco. "Miła" część treningu się skończyła.

Rumi & Gwen:

Enaka nie odpowiedział Gwen, uznając że nie jest to potrzebne. Pomagał jej już przecież. Po prostu obserwował jak jego uczennice radzą sobie z powierzonym zadaniem i tak proszę, Rumi poradziła sobie po jakimś czasie śpiewająco, a Gwen... no nie. Ten opanowała ale Zetsu? Nie było mowy. Enaka kiwnął Rumi głową.-Odpocznij, ja muszę się zająć twoją koleżanką-To powiedziawszy pstryknął Gwen w czoło, zabolało.-Rozumiem że jesteś wzmacniaczem, że twoje emocje szaleją a ty jesteś podekscytowana wizją siły, ale uspokój się. To ty masz zapanować nad mocą, nie moc nad tobą. Po co broń komuś kto potrafi jedynie naciskać spust, ale nigdy nie opanował celowania i przeładowania?-Zapytał Gwen-Jeśli chcesz mocy, musisz poradzić sobie z tym co w tobie siedzi. Bez tego, nigdy nie ruszysz dalej, nigdy nie opanujesz prawdziwej mocy i nigdy nie spełnisz swoich celów. Pora żebyś wzięła to na poważnie, Gwen.-I to nie tak, że Enaka wątpił w to że Gwen brała to na poważnie. Zwyczajnie jej nie moc i słabość to nie był "Brak powera" ale to że nie potrafiła zapanować nad sobą. Póki Gwen nie stanie się władczynią Gwen, ciężko by stała się władczynią Nenu.

Fix: No nie masz prawej ręki w połowie ramienia. Opanowanie Zetsu
Shield: Opanowanie Zetsu
Neito: Prawa ręka wciąż złamana, prawa noga zszyta ale szwy jeszcze nie zdjęte i dalej boli. Opanowanie Ten I - 1000 Nenu
Rumi: Opanowanie Ten I - 1000 Nenu oraz Zetsu

//Rumi nie musisz pisać w tej turze//
Powrót do góry Go down
Shield


Shield


Liczba postów : 91
Join date : 19/03/2018

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyCzw Lut 17, 2022 2:24 pm

Kolejne ćwiczenie. Bez żadnej przerwy, nie żeby była ona aż tak im potrzebna. Zaskakująco... proste to wszystko było. Przynajmniej pod względem tego, jak niewiele się zmęczyli z tych całych kombinacji. Niejako, miało to sens, prawda? Tylko manipulowali jakąś... energią jaką mieli. Nie wykorzystywali jej do niczego. Zwyczajnie... chowali. Czy kiedy zaczną wykorzystywać, ćwiczenia te staną się trudniejsze? W którym momencie przejdzie ze stanu "Hej, ale to proste!" to stanu "Czy naprawdę muszę się tego uczyć..."? Nie wiedział. Shield mimo wszystko jednak, tak jak mniej niż parę miesięcy temu, to dalej był leniem. Zwyczajnie... pojawiły się teraz rzeczy, trochę bardziej motywujące go do starania się. Bez żadnej przesady, oczywiście.
Kiedy Nora wspomniała, że jest to podstawa najbardziej skomplikowana, Shield dość szybko założył jak bardzo będą zdychać po niej. Fakt jak to Brieri znała już ten etap, wcale go nie zdziwił. Była w końcu ona znacznie bardziej do przodu niż oni. Ba, była pierwszą z ich trójki jaka to Nen posiadła, nawet jak była też najmłodsza. Skąd go posiadała? Chłopak tego jeszcze nie wiedział. Nie znał jej przeszłości. Ona sama chyba, do końca jej nie znała, biorąc pod uwagę momenty  niezrozumienia wobec swoich własnych zdolności, jakie to wykazywała. Zdawało się jednak, że Shield miał pomysł kto miał odpowiedź na jego pytania. Kto inny, jak nie "siostra" same dziewczynki, będzie wiedziała wszystko? Najpierw jednak, trening. Nie ufał Norze na tyle, aby próbować skontaktować się z tą, co w Brieri się kryła.
Samo ćwiczenie, jakiego to mieli się podjąć? Przeciwieństwo tego co robili przed chwilą. Zamiast ukrywać tą aurę, to wypuścić ją, znacznie mocniej. Kojarzyło mu się z tym uczucie, jakie to wywołała u nich na samym początku Brieri. Kiedy to znaleźli ją w tej skrzyni. Czy chodziło o coś takiego? Tamto definitywnie zdawało się "wypuszczeniem" tej magicznej mocy na zewnątrz. "Eksplozja mocy". I żądza krwi. Żartowała sobie? Żądza krwi? U niego, pacyfisty? Nie wiedział, czy kiedykolwiek coś takiego czuł, a ona chciała aby tak... na zawołanie poczuł? Nawet, kiedy ktoś zranił go lub jego drużynę to... największe chęci, to były u niego chęci obrony. Nie jakaś żądza mordu, żądza krwi, czy jak tam na to mówili. Chłopak zresztą, starał się unikać walki tam gdzie się dało. Podobnie śmierci, tak długo jak nie stawiało to jego drużyny w większym, zbyt wielkim niebezpieczeństwie. Nie było szans aby w tej sytuacji wykrzesał z siebie jakąś nienawiść do Nory.

Przynajmniej, tak myślał.

-Oi! Nie żartuj sobie. Zostaw ją. - stwierdził Shield, słysząc tylko genialny plan kobiety. Plan polegający na ranieniu Brieri, aby Ci ją zaczęli nienawidzić. Co za debilka. Skąd w ogóle... i czemu Brieri?! Chłopak wstał szybko z łóżka, spoglądając w stronę kobiety. Nie zbliżając się do niej jednak, chociaż taki miał zamiar. Spojrzał na twarz Brieri, jaka to była wykrzywiona w bólu. Żądza krwi... nie mógł... był pacyfistą... nie ranił ludzi. Obserwując jednak istotkę, której obiecał pomóc oraz zaopiekować się nią, bronić przed wszelakim złem, zadbać by z powrotem trafiła do swojej rodziny? Coś mu się przypomniało. Coś, co lata temu zamknął za kratami, jakie nałożył na swój umysł. Dowód, że żadza ta nie była mu nieznana.

Zwykły dzień w szkole, choć niektórzy by się z tym stwierdzeniem nie zgodzili. Piątek dla wielu dzieciaków nie był zwykłym dniem. Weekend, sprawiał że skakali z radości i tylko gadali, jak to wrócą do domu grać w planszówki, czy wyjdą w weekend pograć w piłkę nożną. Mieli plany. Plany, jakich to sam Tai nie miał. Życie było dość... nudne. Chłopak większość dni, niezależnie czy to był szkolne czy nie, i tak spędzał w łóżku czytając swoje komiksy. Jedyna jakaś ekscytacja? Moment, kiedy to wyszedł kolejny chapter gdzie dobro pokonywało zło!... Stwierdzenie to, było kłamstwem. Nawet to go nie ekscytowało. Nic tego nie robiło. To wszystkiego, miał takie... obojętne podejście. Mógł to robić, ale nie musiał, i nie byłaby to dla niego wielka różnica. Jedynie co, to granie na keyboardzie faktycznie sprawiało mu jakąś przyjemność. Częściowo, może dlatego że jego młodsza siostra również lubiła jak grał. Chociaż bardziej preferowała jak gotował? Chłopak sam nie wiedział.
Ten piątek w szkole, był jednak wyjątkowo irytujący. Zajęcia trwały aż do 18, więc nim Tai wrócił do domu pieszo, spokojnie była już 19. Trochę późno obiad zafunduje siostrze, jednak no... nie miał wyjścia. Przymusowe przedstawienia były głupotą jednak, taką wiedzę zdobył dzisiaj Tai. Czego się nie spodziewał jednak, to że wchodząc do domu usłyszy... płacz. I dźwięk... uderzeń? Zmartwiony oraz przestraszony, zrzucił z siebie plecak, a następnie szybko zakradł się do pokoju z którego dobiegał ten dźwięk. Salon. To co tam dojrzał jednak, zmroziło go porządnie.
Jego młodsza siostra, leżąca na ziemii. Z czerwonym policzkiem, jakby została mocno czymś uderzona. Podobnie, lekki siniak przy oku. Co gorsze jednak, to klęczący nad nią ich tata, jaki to ją podduszał.
- Czyja jesteś, co? Jako jedyna jesteś idealna! Jesteś wyrzutkiem! Jak śmiesz pokazywać tutaj swoją twarz. Co wiesz o tym, co ja przechodzę? Co wiesz o naszych trudach? Jak śmiesz się do mnie i twojej matki uśmiechać, kiedy jesteście dla nas samymi problemami?... Właśnie... Problemami. A problemy, się likwiduje. - stwierdził zadowolony z siebie facet, mocniej zaciskając dłonie. Tai zamarzł. Patrzył na całą tą sytuację, jakby nie rozumiejąc co się właśnie działo. Wiedział tylko, że istotka jaką poprzysiągł bronić była w niebezpieczeństwie. Nie zauważył nawet, gdy się ruszył. Ani gdy wziął stalową misję, jaka była akurat pod ręką. Nie przejął się również tym, jak zamachnął się i z całej siły przywalił swojemu rodzicielowi w łeb. Tak, że ten upadł. I potem przywalił mu jeszcze raz. Wskoczył na niego, siadając na nim, i swoimi niewielkimi pięściami zaczął zdezorientowanego alkoholika okładać po twarzy. Zabić. To podpowiadał mu umysł, na widok zagrożenia dla jednej z najważniejszych rzeczy w jego życiu. Pozbyć się zagrożenia. Tego, co sprawił jej ból. Sam nagle też oberwał od ojca, tak że w głowie mu się dość mocno zakręciło. Ale mu oddał. I wymieniali się tak ciosami, choć Tai tak naprawdę już nie kontaktował od dłuższej chwili. Instynkt go jedynie napędzał. Fakt, że każdy tam przeżył był cudem jedynie spowodowanym matką chłopaka jaka to wróciła z pracy. Zobaczyła sytuację, i zadzwoniła po policję oraz pogotwie. Ojciec, po całej sprawie bardzo przepraszał ich za to co się stało, i zwalił winę na alkohol jak zawsze. A Tai? Tai swój moment, kiedy zdradził swoje poglądy, zamknął głęboko za grubymi ścianami.


Dlaczego teraz mu to się przypomniało? Nie wiedział. Widząc jednak ból na twarzy Brieri, coś go skręcało. Czuł, jakby znowu znajdował się w tamtym miejscu, chociaż skala tego co robiła Nora była zdecydowanie mniejsza. Nie miało to jednak też znaczenia. Jak często ostatnio pozwalał innym cierpieć, kiedy sam się miał dobrze? Jak często? Kiedy w końcu z tym skończy?... Wszystkie ostatnie porażki, zdawały się wręcz w nim teraz gotować. Tyle stracili, a ta dalej zmuszała ją do cierpienia. Shield zaczął ignorować wszystko, co się dzieje w pokoju. To co robił Fix, to co robiła Nora poza zgniataniem Brieri. Wiedział tylko, że istotka jaką poprzysiągł bronić była w niebezpieczeństwie. Złapał za szklankę z wodą, jakiej to wcześniej używali. Przywalił w nią tak o kant stolika na jakim była, żeby ta pękła. Potrzebował czegoś ostrego. Jakby taki kawałek miał? Wzrokiem wróciłby z pękniętej szklanki na Norę.
- Zostaw ją. - powiedział jeszcze raz, i w przeciwieństwie do poprzedniego głosu przepełnionego paniką, ten był już bardziej... stalowy. Zimny. Chłodny? Wpatrywał się w oczy kobiety, jedynie z chęcią złapanie tych jej rąk i wykręcenia ich. Ta moc... moc jakiej ich uczyła, mogła im pomóc, tak? Tak? Miał w pełni wypuścić ją, tak? Proszę bardzo.
- Hej ty, głupia moco? Nie obchodzi mnie czym jesteś, ani czego pragniesz ode mnie w zamian. Zabij jedna, tą co rani moją siostrę. Słyszysz? Jestem Twoim panem, więc rób co Ci karzę! - krzyknął sam, wewnątrz siebie, z jakiegoś idiotycznego powodu próbując rozmawiać z tym całym Nenem. Nie ograniczał się też rzecz jasna do niego. Wcześniejsze wpychanie mocy przez otwory na ciele, jakie to znalazł? Teraz zrobił coś konkretnie odwrotnego. Kompletnie odwrócił bieg tej całej energii, jaką to wcześniej starał się kontrolować. Zamiast do środka, to na zewnątrz. I nie kontrolował jej tak dokładnie tym razem. Zwyczajnie, wyrzucał ją z siebie całymi garściami. Nie patrząc, czy tak powinno to działać czy nie, z każdego miejsca na ciele chciał tą aurę wypchnąć. Jeżeli wyrzuci całą tą aurę jaką miał, to ta przed nim zignie prawda? Chciał wręcz, aby ta aura sięgnęła do kobiety i zaczeła ją dusić. Jak śmiała ruszać Brieri? Wywoływać u niej cierpienie dla własnej zabawy? JAK?!
- Zabiję Cię. - stwierdził, robiąc krok w jej stronę. I kolejny. Najlepiej z zaostrzonymi resztkami z kubka bądź szklanki, ale jak nie, to i gołymi pięściami sobie poradzi. Zabić. Zabić. Zabić, zabić... Wiedział tylko, że istotka jaką poprzysiągł bronić była w niebezpieczeństwie. Niebezpieczeństwa się eliminowało.
Powrót do góry Go down
Gwendolyn


Gwendolyn


Liczba postów : 123
Join date : 13/04/2018

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyNie Mar 13, 2022 11:10 pm

Zapanować nad mocą, tak by moc nie zapanowała nad nią? Co za bezsens, przecież właśnie to robiła! Starała się zapanować tą cholerną mocą! UGH! Irytacja nie ustępowała, Gwen miała ogromną ochotę aby coś uderzyć, zniszczyć, kopnąć - cokolwiek. Zamiast tego jednak podniosła głowę do góry i donośnie westchnęła.
- ...Kurwa.
Po tym zacnym podsumowaniu capnęła sobie na ziemi. Musiało to wyglądać kapkę dziwnie, ot tak postanowiła kontynuować trening siedząc na swym zadku. Przed zamknięciem oczu raz jeszcze spojrzała na sufit po czym po raz kolejny spróbowała się wyciszyć, zmniejszyć wewnętrzny ogień, własne EGO. Nie było to łatwe, dla Gwendolyn ona sama była dla siebie najważniejsza, chciała zemsty, uznania uważała, że by to osiągnąć musiała być silna, głośna, donośna. Niezbyt się to komplementowało z tym całym Zetsu. ...Pokojówka wymagała innego podejścia. Wyobraziła samą siebie jako kamień, idealnie gładki, mały i nieznaczącą ale i wytrzymały, pozbawiony słabość, w pełni zamknięty na świat tak jak i nen Gwen miał być zamknięty wewnątrz niej. Schowała swe ambicje, swój gniew, swoją energię wewnątrz samej siebie. Wyobrażała siebie tak zamkniętą i cichą, pogrążoną w myślach całkowicie odcięła się od otoczenia, upływu czasu czy ewentualnych komentarzy osób w pomieszczeniu.
Powrót do góry Go down
Felix


Felix


Liczba postów : 76
Join date : 30/08/2020

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyNie Maj 29, 2022 9:34 pm

Udzielona informacja na temat ręki na pewno nie była jedną z tych "dobrych", cóż chyba nie mógł za bardzo narzekać, skoro o ile dobrze pamiętał to sam się zgodził na takie zagranie. Tylko był wtedy jeden problem, nie bardzo kontaktował w tamtym momencie, no i raczej nie sądził, że w momencie gdyby udało mu się odzyskać ów kończynę to wciąż będzie macką. Dość problematyczne. Macka może i miała jakieś swoje zalety, ale za bardzo rzucała się w oczy - a na tym definitywnie mu nie zależało.
- Tyle możliwości, że wręcz nie można się zdecydować - Mruknął pod nosem i przytaknął jeszcze dziękując za uzyskane informację. Przyszedł więc czas na kolejne ćwiczenie. Felix śledził wzrokiem poczynania Nory, wstał zgodnie z jej poleceniem i dalej analizował jej słowa. Zmrużył lekko oczy gdy ta zaczęła zaciskać palce na ramionach Brieri. Żądza krwi i uwolnienie swojej aury... to chyba tym zostali potraktowani przez samą Brieri i Torvaliego. Wypuścił lekko powietrze skupiając się na swoim celu - więc miał uznać ją za wroga? Nie miał jakiś szczególnych oporów by to zrobić, oczywiście nie podobało mu się jej traktowanie młodszej istoty, za którą mniej więcej poświęcił rękę, ale tutaj nie chodziło mu o to. Wystarczył fakt, że została uznana za wroga... za osobę, którą trzeba się pozbyć by wykonać zadanie. Niekoniecznie podobał mu się fakt ujawniania swojej rządzy krwi, jakoś wydawało się że ukrycie jej przynosiło więcej korzyści niż wypluwanie jej z siebie, aczkolwiek pamiętał jakie efekty mogło to przynieść. Wykrzywił usta w jak najbardziej niewinnym uśmiechu na jaki było go stać i starał się wyrzucić z siebie nen wraz z żądzą krwi, koncentrując się na Norze.
O ile nie dostanie rykoszetem od emanującego zła w postaci Tarczy ich drużyny...
Problematyczne.
Powrót do góry Go down
Morbus




Liczba postów : 9
Join date : 03/06/2022

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyNie Cze 19, 2022 12:30 pm

Shield & Fix

Zagranie Nory, nie było czyste, oj nie było. Ale czy przyniosło rezultaty których oczekiwała? Jak najbardziej. W związku z czym zarówno Shield jak i Felix zaczęli trening. Ten drugi znosił go jednak dużo gorzej. Rozbił szklankę i złapał za kawałek szkła którym to planował zagrozić Norze, która jedynie uniosła brew. Brieri skrzywiła się i jęknęła.-Nie rozpraszaj się szkłem, fizycznymi groźbami. ZAGRÓŹ MI SWOJĄ AURĄ. SWOIM NENEM.-Krzyknęła do chłopaka absolutnie nie przejmując się ani tym że się do niego zbliżała, ani faktem że trzymał w dłoni szkło. Na moment też spojrzała na Felixa, ale nie skomentowała prób ani jednego, ani drugiego, czyli chyba jeszcze nie zaliczyli swojego zadania i musieli postarać się nieco bardziej. Czuli jednak jak Nen z nich bardzo szybko wypływa i jak bardzo było to męczące, więc dość szybko mogli dojść do wniosku, że nie pozostało im wiele prób.

Rumi & Gwen

Jebany kamień. Czym była Gwen? Jebanym kamieniem panie Ramsey Enaka. I tak też jebany kamień vel Gwen usiadł na ziemi i odetchnął, zajmując się medytacją. Czy był to poprawny kierunek? Ciężko powiedzieć. Ale po chwili ogień wewnątrz Gwen zaczął przygasać, nie znikał, ale był zakopywany głęboko, razem z Nenem, pozwalając otoczeniu postrzegać tylko jebany kamień, a nie pożogę trawiącą go od wewnątrz. Czy było to zaprzeczeniem tego kim Gwen była, czy może jedynie nie pokazywaniem tego nawet sobie samej? W każdym razie po chwili, która dla Gwen była wiecznością, Enaka klepnął ją w ramię, przywołując odciętą od bodźców Gwen do rzeczywistości. Uśmiechnął się do niej.-Świetna robota. Musisz jednak poćwiczyć, by móc to osiągnąć na zawołanie, w krótką chwilę, nawet w biegu.-Powiedział spokojnie, nie była to "Paląca" potrzeba, raczej coś, co uważał że Gwen powinna kiedyś osiągnąć.-Kolejny etap-Tu już spojrzał zarówno na Rumi jak i na Gwen-Ren. Waszym zadaniem jest uwolnienie całej aury w waszym ciele, bez żadnych oporów. Rozładowanie baterii. Bardzo was to zmęczy, więc zróbcie to tak, by było wam jak najwygodniej. Potem popuśćcie hamulce, pozwólcie energii z was wypływać, przyspieszcie to wypływanie. Możecie też próbować przekazywać "Emocje" nenowi. Ty-Wskazał na Rumi-Spróbuj swoim wypływającym nenem uspokoić Gwen, a ty-Wskazał na Gwen-Spróbuj swoim wypływającym nenem zastraszyć Rumi. Zazwyczaj starczy myśleć o emocji, ale idealną metodą, same muisicie odkryć.-No i czekał, jak dziewczynom pójdzie opanowanie Renu.

Stan postaci:
Fix: No nie masz prawej ręki w połowie ramienia.
Neito: Prawa ręka wciąż złamana, prawa noga zszyta ale szwy jeszcze nie zdjęte i dalej boli. Opanowanie Zetsu
Powrót do góry Go down
Shield


Shield


Liczba postów : 91
Join date : 19/03/2018

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyPią Cze 24, 2022 7:54 pm

Czystość? Ciężko było nawet porównywać do czystości, to do czego posunęła się kobieta przed nimi. Wywoływanie w nich wspomnień o sobie, o jakim to chciałby zapomnieć. O tym, jak nieidealna była jego rodzina i jak zawiódł na wielu płaszczyznach, i o tym jak idioci śmieli znęcać się nad jego młodszymi podopiecznymi. Siostrami. Groźby fizyczne? Groźby słowne? Nie znał się dobrze na tych rzeczach. Nie mniej, jedynie ich tak naprawdę doświadczył. Były one najbliższe jego aktualnemu "stanowi". Nie jakieś grożenie Nenem, którym nie mniej spróbował zagrozić. Jakby miał ocenić jego efektywność, to szkło zdawało się bardziej efektywną bronią w tym momencie. Nie obchodziło go, co jego "nauczycielka" sądziła o jego zagraniu. Skrzywienie się, i ponowne jęknięcie Brieri, ponownie go ruszyły. Wywołały gniew, jakiego nie doznał już od dłuższego czasu. Przywołały wspomnienia, jakim to chujowym obrońcom był. Razem z nimi jednak, skrzywiona twarz młodszej istotki była w pewnym sensie dla niego kubłem zimnej wody. Nie uwolni jej, zamachując się szkłem. Nie przed kimś, używającym jakichś niesprawiedliwych mocy.

Zatrzymał się więc. Wypuścił głupi kawałek szkła, i skupił się w pełni na tej jebanej mocy jaka nie chciała wykonywać jego rozkazów. Idiotyczne, siły witalne, naturalne, ying yang czy jakkolwiek to dziadostwo się nazywało. Ponownie, starał się złapać za energię, jaką to wcześniej już kontrolował. Kontrolował jej przepływ, ograniczając "dziury" przez jakie ta energia wypływała. Teraz, ponownie postarał się zrobić coś kompletnie innego. "Rozszerzyć" te miejsce z jakiego jego energia wyciekała. Jak tylko bardzo się dało, aby zwiększyć jej ilość. Wiedział, że już mu się to udało, przez to jak czuł braki w tej energii. A następnie, w przeciwieństwie do poprzedniej akcji?
Postarałby skierować się tą energię prosto w stronę kobiety. Zwyczajnie siłą woli, bo nie miał innego pomysły jak to coś kontrolować. Skierować wszystko co wyciekało z jego ciała prosto na kobietę, przy okazji starając się jej tym jakoś... "zagrozić". Przekazać, to jak bardzo był wkurwiony, rozzłoszczony, zirytowany i chciał ją zabić, jeżeli ta nie puści w tym momencie jego podopiecznej. Jak miał to niby przekazać? Nie miał pojęcia. Ciężko było logicznie podejść do kontroli jakiejś mistycznej energii. Zwyczajnie, postarał się jakoś wpleść swoje emocje w tą wyciekającą energię, jaką skierował na kobietę. Doświadczył tego już jeden raz, prawda? Wtedy, na statku. Ze strony dziewczynki, jaka to właśnie cierpiała na jego oczach. Zagroziła im tak, że mieli ochotę umrzeć. Starał się jakoś to naśladować, nawet jak wtedy nie wiedział co to było. Starał się. Jego ciało już raz tego doświadczyło, prawda? Rozum nie był w stanie pojąć uczucia, jakie wtedy zaatakowało jego ciało, jednak samo ciało je rozumiało. Liczył więc w tej kwestii na instynkt. Na to, że wolą będzie w stanie zagiąć energię do wykonywania jego rozkazów. Na to, że skupienie się na wypychaniu tej energii "wypełnionej emocjami" prosto w kobietę, oraz próby przypomnienia sobie uczucia jakie wywołała u nich Brieri, coś dadzą. Wykrzyczą "PUŚĆ JĄ", aby to młodsza istotka nie musiała już cierpieć przez powalone zabawy dzikuski.

Jeżeli jednak, minuty mijały, a ta chujowa energia dalej uciekała, to nie zamierzał na niej polegać. Nie w tym momencie, kiedy to suka raniła Brieri. Wiedział, że była silniejsza od niego. Nie obchodziłby go to jednak. Podszedłby do niej i przywalił jej z pięści w twarz. Taki miał plan, jeżeli ani jego starania, ani Fixa jakiemu to nawet uwagi nie poświęcał, nic by nie przyniosły.
Powrót do góry Go down
Rumi


Rumi


Liczba postów : 121
Join date : 30/05/2013

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptySob Cze 25, 2022 2:30 pm

Przez czas, kiedy Gwen siłowała się z zadaniem, Rumi siedziała na miejscu machając nóżkami. Nie bardzo wiedziała, co ma ze sobą zrobić, to też jak to na Rumi przystało: zaufała swojemu instynktowi. A instynkt mówił jej, że Gwen jest dość głupiutka i nie powinna zostawiać jej bez opieki. Nawet jeśli Enaka nie zdawał się mieć ku ich dwójce złych zamiarów, tak nie mogła stwierdzić, czy Gwen coś ostro nie odbije. A mogło. Bo to Gwen. Także pies pasterski imieniem Rumi znajdował się na straży. Prócz momentów, kiedy się nie znajdował, bo trzeba było udać się do toalety. Kiedy jednak pokojówka uporała się z zadaniem, nie omieszkała unieść kciuka w górę okraszając go dodającym otuchy uśmiechem. Dobra robota! Oby tak dalej, a będzie w tym wszystkim nawet tak dobra, jak Pirocconello! Na pewno. Grunt, to wiara. Jak się wierzy, to dzieją się rzeczy. A jak dołoży się kły i pazury, to czasami dzieją się szybciej. A czasami wolniej. No, to mocno zależało. Nie mniej: jeden etap za nimi! Jeszcze tak z pięćset. Pięćset brzmiało jak dobra liczba.

Nadszedł czas, by zaniechać jednak obserwacji, pilnowania i machania nóżkami. Oto bowiem przyszedł czas na opanowanie kolejnej sztuki, a to przecież wszystko po to, by później nauczyć ich Shielda i Fixa! Zdecydowanie. Dowiedzieć się jak najwięcej od chyba przeciwników i przekazać swoim. Chciała wierzyć, że Neito planowała to samo. Naprawdę chciała. I wierzyła. Neito była dobra w udawanie rzeczy. Tak dobra, że nawet Rumi się czasami nabierała.
- O, w tym jestem dobra. - rzuciła pewna siebie, jak tylko usłyszała o uspokajaniu Gwen. I wypuszczaniu Nenu, ale w sumie to nie o to jej chodziło. Ostoja spokoju? Kwiat lotosu na tafli jeziora? To ona! Pirocconello, we własnej osobie. Wzięła głęboki wdech, a nawet kilka. Już się kilka razy wyciszała, by skupić się na Nenie, to też i tym razem postanowiła odłożyć na bok wszystkie zbędne myśli. Spokój i harmonia. Personifikacja taboru medytujących mnichów. Jak nic wypisz wymaluj - ona! Jedność ducha i umysłu. W tym wypadku: kompletnie wyłączenie myślenia. Przynajmniej na moment, by zacząć zbierać nen przy skórze. Co by mogło uspokoić Gwen? Albo Rumi? Jak Gwen, to może płonący Torvali, bo chyba go nie lubiła. Ale brzmiało to mało uspokajająco jak dla Rumi, to też postanowiła wyobrazić sobie las. Bujny, zielony las. Z polanką. Las z wiaterkiem szeleszczącym liśćmi. I kwiatuszkami. I polanką. Polanką z leżącą Rumi, grzejącej się w ciepłych strugach światła. Widok spokojnej Rumi na spokojnej polance na pewno uspokoi i Gwen. No nie było innej opcji. Mając już wszystko zwizualizowane, wszystko rozplanowane i przygotowane, pozostało więc tylko wyciągnąć Nen na zewnątrz i go wypuścić. Nie trzymać, nie formować, a wypchnąć na zewnątrz, dając mu żyć swoim życiem. Wypchnąć i posłać ku Gwen! Miała jedynie nadzieję, że nie będzie przy tym zbyt oporny i będzie mogła go wypuścić z nieco większą werwą. Ale jeśli nie - to trudno. Zostawało liczyć na to, że Nen jest inteligentny i nie zatrzyma się gdzieś w połowie drogi do pokojówki.
Powrót do góry Go down
http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 https://kotterrorysta.forumpolish.com
Gwendolyn


Gwendolyn


Liczba postów : 123
Join date : 13/04/2018

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptySro Lip 06, 2022 2:47 am

Ha! O kurwa! Niczym jebana oaza spokoju! Udało się! Gwen zdawała sobie sprawę, iż te całe Zetsu będzie najtrudniejszą częścią do pełnego opanowania, jednak miała dobre przeczucia co do następnej lekcji i zadania jakie dostała. Nie żeby uważała je za łatwe, w porównaniu do Fix'a i Shield'a Rumi była najtrudniejsza do zrozumienia właśnie przez prostotę. Co więc mogło by ją przerazić? Pokojówka miała pomysł. Prosty pomysł. Nie było sensu skupiać się na konkretnych lękach. Pamiętając sytuację z małą na statku, był jeden prostu sposób aby wywołać lęk, niepokój wśród niemal wszystkich. Siła. Stojąc naprzeciw współpracowniczki z poważną miną, semi-dersiara odkręciła korek pozwalając aby jej Nen wypłynął, nabrał mocy i ciężaru aby przytłoczyć Rumi, siła i destrukcja, te myśli, emocje były teraz w głowie Gwendolyn, która chciała wywołać efekt podobny do tego jaki sama doświadczyła wtedy na statku, tego poczucia niemocy, słabości chcąc aby pasterski pies poczuł teraz to samo. ...No hard feelings, to był trening, prawda?
Powrót do góry Go down
Felix


Felix


Liczba postów : 76
Join date : 30/08/2020

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptySro Sie 03, 2022 11:15 pm

Cały ten trening był dość problematyczny. Nieco sprzeczny z tym czego się nauczył kiedyś, emocje nie pomagały w sytuacjach zagrożenia. Człowiek zaczynał robić wtedy głupie rzeczy. Głupie rzeczy prowadziły natomiast do różnorakich błędów. Błędy zazwyczaj nie kończyły się zbyt dobrze. Czasami samo życie potrafiło czekać na twoje potknięcie, nie wspominając już o przeciwnikach, którzy nigdy nie przepuszczą takiej szansy.
A wtedy, może już być za późno na cokolwiek.

Wyglądało na to, że jego próby spełzły na niczym. Chociaż wyłapał te krótkie spojrzenie nauczycielki to i tak nie za bardzo rozumiał co mogło ono oznaczać. Dodatkowo czuł jak jego energia wręcz ubywa z jego ciała, dlatego ponownie postarał się zamknąć cały wypływający nen. Zaczynając tym samym od samego początku. Dalszy plan buł prosty, całkiem podobny do wcześniejszej wersji z zebraniem odpowiedniej ilości nenu niczym zapora zatrzymująca wodę w zbiorniku. Przymknął na chwilę oczy ponownie uznając nauczycielkę za wrogą, by cała ta wrogość zwiększyła ciśnienie... dalej uznał ją za wroga, którego musiał się pozbyć, bo stał na drodze do jego celu. Czy zabójstwo byłoby tu jedyną drogą? Pewno nie, ale nie miał ani czasu ani ochoty rozwodzić się bardziej nad tym tematem. Wrócił też wspomnieniami do momentu kiedy to oberwał tym od ich mistrza... do momentu otworzenia skrzyni na statku, z którego wyłoniła się Brieri. Po co? By zapamiętać uczucie jakie nim wtedy wstrząsnęło.
Strach. Przerażenie. Bezsilność.

Wykrzywił lekko usta w uśmiechu, tak, teraz chciał by Nora poczuła to co on. By jedyne o czym mogła myśleć to ucieczce z tego miejsca w obawie przed śmiercią. Skupił się na tych uczuciach pozwalając by ciśnienie w zbiorniku jakim był wzrosło. Musieli się pośpieszyć zanim Brieri stanie się dalsza krzywda, dlatego też gdy czuł, że nienawidzi Nory wystarczająco dużo. Zerwał blokadę jaką wcześniej nałożył na siebie by ponownie spróbować uderzyć nauczycielkę swoją mocą.
To był problematyczne.
Powrót do góry Go down
Grand Master


Grand Master


Liczba postów : 185
Join date : 07/07/2022

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyWto Sie 09, 2022 10:00 am

Trening, który dla Fixa i Shielda przygotowała Nora był bardzo okrutny. Ale przy tym, wyglądało na to że był kurewsko skuteczny. Przynajmniej wobec Shielda, bo obserwując Fixa kobieta dochodziła do wniosku że mogła zastosować zdecydowanie lepsze metody niż ta. Na szczęście, nim oboje stracili całe zapasy Renu, chyba im się udało bo kobieta puściła Brieri. Oboje czuli że ich energia rozeszła się w dalszej odległości od ich ciał normalnie - czy przekazali w ten sposób swoje uczucia? Na to wychodziło, bo Brieri została puszczona, ale tego akurat nie dało się odczuć. Sama Brieri puszczona przez Norę skrzywiła się i masując rękę odsunęła się tak, by stanąć między Fixem a Shieldem.
-Gratulacje, opanowaliście Ren. Jak sami widzicie energia gdy go używacie wypływa z was dużo, dużo bardziej-No i faktycznie oboje czuli się wykończeni-Samo używanie Renu pozwala wam na przekazywanie waszych uczuć za jego pomocą, w bardzo niewielkim stopniu więc służy głównie do atakowania innych żądzą krwi.-Spojrzała czy po tym małym pokazie jej "Uczniowie" w ogóle ją słuchają-Na początku to głównie Renu będziecie używali do walki, określając jak wiele Renu chcecie by wyciekło z waszego ciała. Tym Renem będziecie się bronili i atakowali przeciwnika. Teraz jednak macie za mało energii, to dokończymy potem... a raczej dokończycie ze swoimi nauczycielami. Wasze zadanie na resztę pobytu w szpitalu - Aktywować Ten -> Aktywować Ren -> Wywalić się z Nenu -> Przejść w Zetsu -> Odpocząć -> Powtórzyć proces. I tak w kółko.-To powiedziawszy pomachała i wyszła z pomieszczenia.

Rumi i Gwen nie zostały poczęstowane tak nieprzyjemnym treningiem jak Shield i Fix, oh nie. Ich był zdecydowanie łagodniejszy. Na dodatek to co miały przekazać nenem zdawało się bardziej pasować do ich charakterów. I tak Rumi miała za zadanie uspokoić Gwen. Czy dało się uspokoić wulkan w czasie erupcji? Zapewne nie, ale czy miało to znaczenie? Również nie. Chodziło o samą czynność, a nie jej efekt. I tak też obie dość szybko nie tylko załapały o co chodzi w tej zabawie ale nawet udało im się to opanować. Zdecydowanie szło im z tym lepiej, niż szło im z wcześniejszym treningiem polegającym na tłumieniu w sobie energii. Ponieważ nie tylko Gwen poczuła nagle i niespodziewanie zalewający ją spokój, który zdawał się próbować stłumić płomienie w niej, ale też Rumi poczuła dojmujący chłód próbujący zacisnąć pętelkę na jej wnętrznościach. Co prawda nie było to jakoś super mocne, ale było!-Brawo-Powiedział zaodowolony Enaka śmiejąc się i klaszcząc dziewczynom, zadowolony że te opanowały te podstawy. Dalszy trening przez następnych kilka dni, uwzględniał  Aktywowanie Tenu -> Aktywowanie Renu -> Wywalanie się z Nenu -> Przejście w Zetsu -> Odpoczynek -> Powtórzenie procesu. I tak, minął im ponad tydzień...

Shield: Ponad tydzień treningu pozwolił odzyskać mu nie tylko pełną sprawność ciała, ale także czuł, że był silniejszy niż na egzaminie na łowcę. Zdecydowanie wiedział że różnica między "Osobą posiadającą Nen" a osobą "Nie posiadającą Nenu" była druzgocząca. Dobrze więc chyba że był tą drugą osobą. W każdym razie, wszyscy zostali wypisani ze szpitali i od razu przypisano im nauczycieli. Shield znalazł się ponownie w świetnie znanym sobie kompleksie budynków przy stoczni. Jego kroki kierowały się ku numerowi dziewięć, tym razem wysyłany był nie do piwnicy a na poddasze, gdzie z tego co wiedział, nikt nie mieszkał. Po wejściu do pomieszczenia, zobaczył że to zostało jako tako urządzone. Na podłodze leżał jakiś stary wyżarty przez mole dywan, na dywanie stał fotel oraz stoliczek. W rogu pokoju natomiast stał stary telewizor w którym leciała teraz jakaś kreskówka. Przed telewizorem siedział osioł w aluminiowej czapeczce na głowie i różowych skarpetkach w jednorożce zdobiących jego kopytka. Nawet nie zareagował na pojawienie się Shielda. W fotelu natomiast siedziała starsza kobieta, która akurat do leżącego na stole kieliszka nalała czerwonego trunku z butelki i szybciutko opróżniła.-Naleweczki?-Zapytała Shielda pani Peregrin, bo to właśnie z nią miał do czynienia Shield. Nie czekając na jego odpowiedź nalała mu pełny kieliszek i przesunęła po stoliczku w jego stronę, wskazując by podszedł i się napił.-Pewnie nie wiele ci powiedziano poza tym, że masz tu przyjść na trening co?-Uśmiechnęła się cierpko-Zanim zaczniemy więc możesz kochanienki popytać o co tam chcesz. Postaram ci się odpowiedzieć na to na co mogę w miarę moich możliwości.-Niestety nie było tu innego miejsca do siedzenia.

Fix: Fix również znajdował się na terenach przy stoczniowych. Zamiast jednak kierować się do świetnie sobie znanego kompleksu mieszkalnego, on został skierowany do jednego z magazynów w stoczni. Tam, od rana rzecz jasna trwała wrzawa i ciężka praca pracowników magazynowych. Może zamiast treningu, jemu kazali zarobić na chleb ciężką pracą w magazynie? Jeden z magazynierów widząc go, od razu skierował go do gabinetu "Szefa" który najwidoczniej go oczekiwał. Wchodząc do środka, Fix znalazł sie niewielkim biurze, zawalonym aktami, papierami, teczkami. Oprócz biurka i krzesła za nim, była też mała sofa pod jedną ze ścian. Na krześle zaś paląc cygaro siedział Szef tego przybytku.-Usiądź-Wskazał cygarem miejsce pod ścianą-Zaproponowałbym ci coś do picia, ale mam obecnie jedynie Whisky-Mimo to wyjął z szuflady biurka dwie szklanki i whisky. Pomachał trunkiem, czekając na decyzję chłopaka. Następnie nalał jedną lub dwie szklanki, zależnie od decyzji chłopaka.-Jesteś całkiem młody. Niby widziałem w raporcie ale i tak-Westchnął i zaciągnął się dymem z cygara-Mam dzieciaki w twoim wieku. Ale one prowadzą spokojne życia z dala od tego wszystkiego. To smutne, że nie każdemu życie potoczyło się w taki sposób, jak powinno-Napił się Whisky-Smutno ci, Fix?-Zaraz po whisku znów wpakował do ust cygaro i zaczął kopcić.

Rumi: Rumi siedziała sobie w kuchni, gdzie Enaka dał jej ciastek i mleka, samemu zajmując się gotowaniem obiadu dla wszystkich osób w kompleksie. To on tu głównie odpowiadał za wyżywienie. Dzisiaj Rumi nie miała już trenować z Gwen, dzisiaj przyszedł ktoś, kto miał się zająć dalszym szkoleniem Rumi. Początkowo miał to zrobić Enaka, ale jak sam stwierdził nie był zbyt "Kompatybilny" a okazało się że znalazł się ktoś, kto nadawał się do tego zadania idealnie. I tak gdy Rumi sobie grzecznie siedziała a Enaka mieszał curry w garnku, do pomieszczenia wszedł nieznany dziewczynie mężczyzna.-Yo, Enaka-Stwierdził mężczyzna z piwkiem w ręku, biorąc sporego łyka, Enaka odwrócił się do niego i uśmiechnął na jego widok.
-Berger! To na pewno dobry pomysł-Wskazał palcem na piwko w jego dłoni na co Berger wzruszył ramionami stając za krzesłem Rumi.-Lady Shiro będzie zbyt zajęta. Mam nadzieję-Wzdrygnął się, po czym wolną ręką pogłaskał Rumi po głowie.-Moja uczennica ta? Cześć i czołem Berger jestem-Wysunął w jej stronę dłoń zaciśniętą w pięść co by zbić z nią żółwika a następnie usiądzie naprzeciwko niej.-No dobra zjadłbym Curry przed tym treningiem co ty na to?-Uśmiechnął się do Rumi.-Słyszałem że to wy jeszcze tak nie do końca z nami. Nie powiem że szkolenie wroga to moje ulubione zajęcie na świecie. Ale władza każe, Berger zapierdala-Wzruszył ramionami i gestem dłoni zaproponował Rumi trochę piwka które właśnie pił.

Gwen: Długie tygodnie spędzone na mozolnym treningu skutkowały powolną acz nieubłaganą ekspansją własnych możliwości. Dla Neito mogło to być jednak wciąż za mało, zbyt wolno. Enaka jednak obiecywał że wkrótce przybędą tu osoby, które pomogą im na lepszy "Skok" ich mocy. I tak pewnego dnia naszedł właśnie ten dzień. Gwen zamiast do wspólnego salonu i kuchni gdzie zwykle trenowały, została poprowadzona przez Alberta w zupełnie inną stronę.-Dobra rada-Powiedział Albert do Gwen-Enaka może jest miękki i was lubi, ale Lady Shiroyasha nie jest. Uważaj co mówisz. Uważaj co robisz. Uważaj na to jak oddychasz, gdzie patrzysz uważaj na wszystko na co da się uważać-Albert w zdenerwowaniu drapał się po nadgarstku.-Powodzenia-Mruknął jeszcze i otworzył ostatnie drzwi, które prowadziły... do ogrodu. Ogród ten ze wszystkich stron otoczony był stalowymi ścianami kompleksu w którym się znajdowały, jednak gdyby Neito umiała latać, mogłaby stąd uciec górą. Albo wspiąć się na dach. Tylko czy Neito chciała uciekać? W każdym razie - ogród. Była tu wysoka trawa, kwatki a w centrum altanka, gdzie przy stoliczku siedziała dziewczyna pijąca coś z filiżanki. Obok stały dwie kolejne kobiety. Gdy Neito się zbliżyła dziewczyna pijąca herbatę wstała.-Neito-Stwierdziła jak na widok starej przyjaciółki.-Wiele o tobie słyszałam od Enaki. Chciałam cię poznać-Dziewczyna uśmiechała się do Neito ciepło. Stojąca po jej lewej stronie kobieta nachyliła się i wyszeptała jej coś do ucha, przez co blondynka odkaszlnęła i usiadła, dłonią wskazując Neito miejsce po drugiej stoliczka.-No tak, przedstawienie się. Przecież wiem-Spojrzała karcąco na niebieskowłosą kobietę.-Miło mi cię poznać Neito, jestem Ervelie i będę... nadzorować, twój trening-Stwierdziła wymijająco po czym wskazała najpierw na niebieskowłosą-To moja lewa ręka i szef ochrony - Shiroyasha-Shiroyasha posłała Gwen uśmiech który mroził krew w żyłach. A dziewczyna nawet nie używała nenu w tej chwili! No i Gwen nie była zbyt łatwa w przestraszeniu. Może to efekt słów Alberta? Następnie Ervelie wskazała na dziewczynę po swojej prawej.-A to moja prawa ręka i wykonawczyni wyroków - Kuroyasha-Kuroyasha nie zdawała się specjalnie zainteresowana tym co się dzieje i zamiast tego przyglądała się motylowi latającemu nieopodal.-Kuro będzie bezpośrednio odpowiedzialna za twój trening, na razie jednak, może porozmawiamy?-Widać że nie śpieszyła się z treningiem Neito.  

//UzUpEłNiJcIe KaRtY pOsTaCi Bo NiE bĘdZiE pOsTóW//
Powrót do góry Go down
Shield


Shield


Liczba postów : 91
Join date : 19/03/2018

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyWto Sie 09, 2022 6:13 pm

Czy stwierdzenie "bardzo okrutny" było wystarczająco odpowiednim określeniem na trening, jaki to został tutaj zaserwowany? Nie. Definitywnie nie. To wykraczało poza granicę normalnego okrucieństwa. Mieszanie w ten trening osób postronnych, jakie to nie były niczemu winne? Młoda dziewczyna przeżyła wystarczająco, aby zasługiwać chociaż na odpoczynek od swoich sojuszników. Nie licząc nawet ostatnich dni, jej historia jakiej nie znał również z pewnością była obfita w cierpienie, biorąc pod uwagę stan w jakim ją znaleźli. To miejsce powinno być dla niej bezpieczną przestrzenią.
"Tarcza" drużyny nawet nie zwracała uwagi na swojego towarzysza, ani na to czy próbował on wystarczająco. Nie mógł być skupiony na czymś tak nieistotnym. Prawdopodobnie... lepiej aby nie wiedział jak przejęty całą sytuacją był jego towarzysz. Tak jak rzadko się to zdarzało, tak w tym momencie to on dał ponieść się emocjom, co... tak, definitywnie nie było codziennym zachowaniem u Shielda. Nie mniej, na jej oczach była raniona osoba jaką w głębi gdzieś serca poprzysiągł bronić. I to w dodatku przez "sojuszniczkę"!

Nigdy nie przyznałby, że trening ten był efektywny. Nie odpowiadał on Shieldowi, i nigdy na niego ponownie by się nie zgodził. Nie żeby tym razem ktokolwiek pytał go o zgodę. Zwyczajnie dano im jakąś chorą nauczycielkę, jakby na normalnych ich albo nie było stać, albo byli tak nieznaczący, że dostali kogoś kto musiał być wyrzutkiem społecznym, albo zwyczajnie ich nie lubili.
Co za pojeb stał za przydzieleniem jej do nich, nie wiedział. Wiedział tylko, jak ta energia... ten cały Nen. Rozchodzi się. Czyli robi to co miał, tak? Świetnie. Fakt, że po chwili Brieri została puszczona była wystarczającą nagrodą. W momencie kiedy tylko podeszła, stanął przed nią, chociaż w połowie zasłaniając ją swoim ciałem. Może był zmęczony, może groziło to jakimś obaleniem się na podłogę, nie mniej... nie mógł nie zablokować jakoś drogi wrogiej członkini ich "gildii". Czy słuchał jej? Częściowo. Nie mniej, dalej posyłał jej wrogie spojrzenie. Jakby chciał ją udusić gołymi rękoma. Tym razem, bez Renu. Nie odmachał jej nawet, zwyczajnie przyjmując do wieści jej słowa. Nie chciał spędzać z nią więcej czasu niż było to potrzebne, nawet w celu zadania jakichś pytań.
Oczywiście, po wszystkim obrócił się i przykucnął przy Brieri.
- Wszystko okej? - nie mógł się nie powstrzymać od zapytania się. Nie, kiedy to jeszcze na wierzch przez to wszystko zostały przywołane wspomnienia. Złe wspomnienia. Takie, o jakich to wolałby zapomnieć. O jego agresji, jaką to starał się przez lata zamknąć pod kloszem. Dalej będzie się starał. Nie mniej... już przez dłuższą chwilę nie myślał o swojej rodzinie tak wyraźnie. Na tyle, by wyobrazić sobie ich twarze. Co teraz robiły? Nie wiedział. Zostawił je, uznając że będzie im lepiej bez niego, a biorąc pod uwagę szajs w jaki wszyscy byli zamieszani? Definitywnie dobrą decyzję podjął. Kręcąc głową, w końcu zerknął na Fix'a. Jednorękiego bandytę. Przyglądał mu się przez chwilę, oceniając jego stan. Nie tyle fizyczny, co mentalny. Nie był w stanie dojrzeć zbyt wiele. Ich drużyna stała się trochę bardziej... pokaleczona.
- Dziewczyny nie poradzą sobie długo bez nas, Fix. Musimy szybko się wykurować i pomóc w ich poszukiwaniach. - powiedział rzeczy, jakie najpewniej były oczywistością. Musiały być oczywistością. Nie mniej... miał wrażenie, że dobrze zrobiłoby im przypomnienie sobie o tych priorytetach. Tak czy siak, niczego nie dokonają bez tych... mocy. Kobieta mu dość nieźle je obrzydziła, jednak były one wymagane z siłami z jakimi to igrali. Wrócił więc na swoje łóżko, co by to się na nim położyć - robiąc obok wystarczająco miejsca, gdyby to Brieri chciałby sobie usiąść czy sama też się położyć. Przymknąłby oczy. Zetsu, hmm?... Aurę, której to nie było wiele, i którą jeszcze przed chwilą wypychał na zewnątrz, postarałby się teraz zacząć wciągać do środka. Co by to nie wyciekała ani trochę. Wciągnąć i zamknąć jej "otwory". Miał wrażenie, że będzie to długi tydzień...

Tydzień treningu. Rutyny, jaką to zainstalowała w nich ta, jakiej to imienia nie chciał wymawiać. Nie ważne od jej pobudek, przesadziła. Nie samym treningiem jednak człowiek żył, prawda? Miał momenty wolniejsze. Momenty odpoczynku. Starałby się w tych momentach robić trzy proste rzeczy. Rozmawiać z Fixem, o wszystkim i o niczym.
- Blisko byłeś z tamtym rodzeństwem? - zadał pewnego razu pytanie, jakie go właściwie ciekawiło. Nigdy przedtem nie słyszał o nich od chłopaka. Z drugiej strony, nie wiedział wiele o przeszłości większości członków ich drużyny. I jak się nie mylił, nie było wiadome jak oni skończyli. Było dużo osób martwych. Rannych. Jak skończyli pozostali członkowie ich "sklejonej na egzaminie" drużyny? Nie wiedział. Zapytałby się jednak ich "nauczycielki".
- Czy wiesz coś o innych uczestnikach egzaminu? MJ lub Curtzie? Ygdrii i Ygdrdzie? Lub wiesz kto wie?
Drugą rzeczą? Powrót do rysowania, tak jak dawniej w swoim notesiku. Ich pokój. Ich całą drużynę, oraz oddzielnie portret każdego jej członka. Swoją dawną rodzinę. Losowe krajobrazy natury. Tak, aby odpocząć od myślenia.
Trzecią rzeczą, najważniejszą, było oczywiście też spędzanie czasu z Brieri. Czy to rozmawiając, czy to dalej trenując z nią język... ba! Byłby nawet gotowy jakieś warkoczyki jej zapleść we włosach. Dziewczynka była sama. Grono osób z jakimi to mogła spędzać czas zmalało jeszcze bardziej. Nie chciał, aby to ta czuła się samotnie, to też był gotowy na wszelakie jej prośby i pytania. Nie mniej, miał jedno własne.
- Hej, Brieri. Znasz kogoś o imieniu Lillyverlica? - myślał długo. Czy powinien o to pytać. Czy w ogóle wiedział jak o nią zapytać? Nie był pewien. Jednocześnie jednak? Miał nadzieję, że może ta na wymówienie jej imienia sama się ujawni. Nie miał konkretnego pytania, ale... dalej miał do niej parę pytań.

Tak czy siak, w końcu ten tydzień minął. Wiedział, że bez posiadania Nenu nie miałby żadnych szans z przeciwnikami, z jakimi to ostatnio się ścierali. Wiedział, że musi go opanować. Jeszcze bardziej był tego świadomy teraz, po całym tygodniu roboty. A teraz? Nadchodził kolejny etap nauki.
Kompleks budynków, jaki to już od dłuższego czasu był dla nich domem. Może nie idealnym, lub w świetnym stanie... nie mniej, był domem. Nie dziwiło go nawet, że jego celem był pokój w którym to nikt nie mieszkał. Raczej nie będą trenować w miejscu gdzie ktoś jada i sypia, prawda? Nie mniej... nie miał pojęcia kto mógł być jego trenerem. Z mieszkańców kompleksu... nie, wolał nie myśleć nad możliwością, że trafił akurat nad osobę jaka to męczyła go już od tygodnia. Jak go pamięć nie myliła - a po oberwaniu w głowę mogła - ona również dzieliła z nimi ten nocleg. Chłopak stawiał kolejne kroki na schodach, kierując się aż na poddasze.
Pokój do jakiego dotarł? Przypominał stanem całą resztę tego kompleksu. Nie mniej, w momencie kiedy dojrzał osła, coś mu się nie zgadzało. Osioł miał być jego nauczycielem? Obok niego jednak... pani Peregrin. Pani Peregrin miała być jego nauczycielką? Jego zdziwienie pewnie było dość widoczne na twarzy. Nie... ich się spodziewał. Właściwie nie wiedział kogo się spodziewał. Miał trenować Nen, jednak na czym konkretnie trening ten miał polegać? Nie wiedział. Nim jednak odmówił nalewki, ta została już mu polana. Niechętnie wziął kieliszek i upił jego połowę, gotów na skwaszenie się. Takie trunki nie były jego forte. Nie żeby żadne były.
- Definitywnie nie powiedziano mi wiele. Właściwie nic. Wiem jedynie, że to kolejny trening Nenu, jednak... nic poza tym. Co właściwie mamy trenować? I jak mamy to trenować? Czy coś wiadomo od Torvaliego o reszcie mojej drużyny? Czy imię Lillyverlica coś Ci mówi? - dostając nagłego olśnienia, założył rękę na rękę. Miał jedno istotne pytanie. - Trening ten nie będzie wymagał ponownie, aby ktoś ranił Brieri, prawda?
Nie miał gdzie usiąść, to też stał. Najzwyczajniej w świecie, z lekką podejrzliwością na kolejną z ich "sojuszników". Ostatnia, nie zrobiła na nim dobrego wrażenia.

 
Powrót do góry Go down
Gwendolyn


Gwendolyn


Liczba postów : 123
Join date : 13/04/2018

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptySro Sie 10, 2022 1:11 am

Gwen nie zamierzała spoczywać na laurach, zachłysnęła się wizją mocy niczym najgorszym narkotykiem, podczas minionych dni w pełni oddawała się treningowi i nawet nie myślała o tym aby z tego miejsca uciekać. Po co skoro mogli jej dać to czego potrzebowała, czego pragnęła? W przeciwieństwie do MOP'su który stale jakoś ją ograniczał narzucając swoją kontrolę ci tutaj byli przynajmniej bardziej bezpośredni. Jasne, dalej pamiętała, że to właśnie przez nich nie dokończyła egzaminu, ale oddali jej głos oraz odkryli przed nią nen. Więc byli kwita. Oczywiście dalej zdawała sobie sprawę z tego, iż była obecnie więźniem, ale domyślała się, że skoro ich uczą to muszą mieć w stosunku do nich jakieś plany, więc należało współpracować skoro tak smaczną nagrodę rozdawali. Tak to Neito całkowicie poświęciła się treningowi swego ciała oraz nenu, odkładając pytania, których i tak nie mogła zadawać. Warto jednak zauważyć iż była całkiem spięta - od dawna nie miała już na sobie żadnego stroju pokojówki - strasznie za nimi tęskniła i zapewne kilkakrotnie o jakiś poprosiła. Ileż można siedzieć w dresie? Brrrr. Ochyda.

Idąc z Albertem wyraźnie wysłuchała jego rady, choć planowała uważać to nie wystraszyła się, da z siebie wszystko - co będzie to będzie. Postara się nie przeklinać. No i raczej poza treningiem nikogo nie uderzy. Przynajmniej tym razem nie będzie musiała się martwić o resztę. Dziwiła się nieco, że rozdzielono ją z Rumi, wszak skoro posiadały podobne możliwości jako wzmacniacze, to czy nie powinni mieć wspólnych treningów? Chyba, że chodziło o coś innego. Albo wymagane było indywidualne szkolenie. Może szło jej za dobrze w porównaniu do samozwańczego pasterskiego psa? Będąc już w ogrodzie Gwendolyn spojrzała na każdą z kobiet, szczególnie zatrzymując wzrok na Shiroyashy odczuwając jak zadziałał na nią jej uśmiech, poprawiła swoją postawę i odwdzięczyła się własnym, kapkę zadziornym, może dla niektórych(pewnie nie dla nich) groźnym uśmiechem. Po czym starając się zachować jakikolwiek autorytet skierowała się do krzesła na którym postawiła swój zadek.
- Miło mi, ale ...Gwendolyn. Neito to "imię" jakie używałam w MOP. Wolę Gwen.
Wyjaśniła całkiem stanowczo słysząc, że zwrócono się do niej "nie tym imieniem" a następnie zastanowiła się przez dosłownie sekundę co powinna powiedzieć dalej. Nie ukrywała również pewnego wstrętu w głosie przy wypowiadaniu nazwy organizacji.
- Chętnie porozmawiam. Jednak, czy mamy rozmawiać o czymś konkretnym? Enaka dość mocno ograniczał tematy możliwe do rozmowy. Nie wiem o was dużo, tyle co nic. Ale chcę współpracować jeśli będzie się to wiązać z dalszym treningiem.
Wybrzmiała szczerze i zdeterminowana, nawet trochę zaciekawiona perspektywą rozmowy przed treningiem.
Powrót do góry Go down
Rumi


Rumi


Liczba postów : 121
Join date : 30/05/2013

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyCzw Sie 18, 2022 8:55 pm

Rumi absolutnie nie była zaskoczona faktem, że udało się jej opanować podstawy. Wcale, a wcale, dlatego przyjęła gratulacje Enaki z wcale-nie-ukrywanym entuzjazmem, przy którym brakowało jej tylko pod kręgosłupem takiego puszystego ogona, jaki mógłby merdać na boki w takich momentach. Była też dumna z Gwen! Chociaż, szczerze powiedziawszy, sztuczka na niej użyta wcale się Rumi nie podobała. Nie wolmo tak, zła Gwen. Nie mogła jednak powiedzieć, że pokaz umiejętności pokojówki jej wadził. Przynajmniej dopóki nie przypominała dobie o dość enigmatycznym zachowaniu Neito, jaki ostatecznie wolała uznać jako fenomenalną grę aktorską. Fenomenalną, bo nawet Rumi PRAWIE uwierzyła.

Koniec końców jednak wyglądało na to, że miały zostać przekazane pod inne skrzydła. Nie bardzo się to z początku dziewczynie podobało. Raz, że rozdzielili ją z Neito, a dwa - nie bardzo wiedziała, na kogo trafi. A mimo wszystko była na obcym terenie i chociaż wiedziała, że mają SUPER WAŻNĄ MISJĘ, którą to Rumi zamierzała wziąć na siebie, tak tęskniła. I za Fixem, i za Shieldem, i za babuszką Peregrine. I nawet za Torvalim. Tak z dnia na dzień ździebko bardziej, nie chcąc jednak dać po sobie poznać. W końcu też dane jej było poznać nowego nauczyciela. Dość duży mężczyzna, jednak jakoś nie była zaskoczona po tym, jak spędziła ostatnie kilka dni pod pieczą niebieskiego olbrzyma. Spojrzenie Pirocconello powędrowało więc ku enigmatycznej puszce, jaką ten trzymał w dłoniach. Dopiero, gdy ten zwrócił się do niej i wyciągnął dłoń zwiniętą w pięść, Rumi spojrzała to na niego, to na rękę, po czym świetnie orientując się we wszystkich społecznych niuansach, zbiła z nim żółwika. Bo chyba o to chodziło. Na wspomnienie o curry de facto też nic nie powiedziała. A to dlatego, że nie bardzo wiedziała, o co chodzi z tym curry. Skoro jednak mówił, że chce je zjeść, to musiało być jedzenie. A jedzenie to z reguły coś dobrego, to też po chwili analizy przytaknęła głową. Kiedy zaś stwierdził, że Rumi i Gwen "nie do końca są z nimi", Rumi otworzyła nieco szerzej oczy. O cholera...
- Dobry pan jest... - stwierdziła cicho, nieco zaskoczona. Ale tak cicho, żeby Enaka nie słyszał. Bo Enaka może myśli, że już są po ich stronie! Idealnie by było. Ale Skoro Berger ją przejrzał, to nie ma rady. Będzie trzeba inaczej do tego podejść. Ale pierw wróciła ponownie do puszki, jaka początkowo przykuła jej uwagę. Wzięła ją do ręki, niuchnęła, po czym - skoro Berger z tego pił - to sama wypiła łyka. Nie może być przecież otrute! Dość szybko jednak skrzywiła się, ale tylko trochę, nie bardzo wiedząc jeszcze, co ma myśleć o smaku czegokolwiek, co było w środku. Oddała więc puszkę.
Powrót do góry Go down
http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 https://kotterrorysta.forumpolish.com
Felix


Felix


Liczba postów : 76
Join date : 30/08/2020

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyWto Sie 30, 2022 10:26 pm

Dzisiejszy trening dobiegł końca czy metody zastosowane przez ich nauczycielkę dobrze na niego działały? Niekoniecznie. Znaczy, na pewno nie chciał by Brieri stała się krzywda, w końcu poniekąd stracił dla niej rękę, ale no. Z różnych powodów nie działało to na niego jak na Shielda. Czy miał za złe sposobu w jaki Nora próbowała ich nauczyć obsługi tego nenu? Nie bardzo. Była to po prostu droga do osiągnięcia pewnego celu, celu, który pozwalałby im przeżyć więc. Nie będzie narzekał. Z drugiej strony jakaś część jego miała świadomość, że nauczycielka raczej faktycznie nie skrzywdzi Brieri pomimo całej tej otoczki poważności. Może dlatego ten sposób nie był dla niego zbyt dobry? Kto wie.
Mimo wszystko skoro mu się udało - był z tego zadowolony. Skinął tylko lekko głową na znak, że słucha. Jeszcze. Był wykończony i już dawno się tak nie czuł. Chciał już po prostu odpocząć. Zanotował w głowie wszystko co podziała ich mentorka by później podążać za jej instrukcjami. Uniósł nawet lekko rękę na pożegnanie po czym zerknął jeszcze na Shielda. Przytaknął mu skinieniem głowy, raczej nie musiał potwierdzać to inaczej. Chcąc nie chcąc, pracowali razem i utrata dwóch członków byłaby co najmniej problematyczna.
Następnie przewalił się na łóżko, mamrocząc coś typu "do zobaczenia" w poduszkę. Zamknął też ulatniającą się energię i cóż... oddalił się w krainę snów. Przynajmniej tak zmęczony nie myślał za dużo o straconej ręce.

Tydzień treningu to dużo jak i nie dużo czasu. Coś tam mogli doszlifować w swoich umiejętnościach, ale dalej nie byli w tym żadnymi geniuszami. Mimo wszystko trening pozwalał na skuteczne zabijanie czasu w tym miejscu.
Słysząc pytanie Shielda, spojrzał na niego z łóżka i zastanowił się przez chwilę.
Czy był z nimi blisko? Wzruszył lekko ramionami.
- Ciężko być z kimś blisko mając świadomość, że tego samego dnia dana osoba może zniknąć z Twojego życia. Nie mogliśmy się tam przywiązywać do siebie. Tak było łatwiej. - Podrapał się po policzku jakby w zamyśleniu. - Codziennie ktoś mógł zostać zabrany do nowego domu albo uciec z tego sierocińca. Jakikolwiek byłby powód. Ludzie znikali. Ale trzymaliśmy się razem dłuższy czas, bo to też pomagało przetrwać. Więc... chyba mogę powiedzieć, że byliśmy jakoś bliżej, ale ciężko mi to doprecyzować. - Wzruszył pod koniec ramionami. - Cieszę się, że mogłem ich zobaczyć i mam nadzieje, że wyliżą się po tej całej szopce z egzaminem. A ty masz kogoś z kim jesteś blisko?

Powrót do 'domu' był nieunikniony - i dobrze. Fixowi zbrzydły już trochę szpitalne ściany. Podejrzewał, że nie pozwolą im jakoś szczególnie się obijać, ale nie oczekiwał przydziału od razu po samym powrocie. Udał się we wskazane miejsce... i jeśli kazaliby mu tu pracować fizycznie to cóż. To byłby bardzo ponury żart ze strony kogoś. Ciężko by było pracować fizycznie nie posiadając jednej ręki. Nie było to niemożliwe, ale na pewno byłoby trudniejsze.
Na szczęście pracownicy wyglądali na takich, którzy wiedzieli po co chłopak został tu przysłany, więc grzecznie pomaszerował do miejsca spotkania.
W środku przyjrzał się mężczyźnie jak i na szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znalazł. Skorzystał z zaproszenia i usiadł na fotelu, pokręcił też głową odmawiając trunku. - Wole nie otępiać za mocno zmysłów, jeśli nie jest to wymagane.
Bo to nie tak, że w ogóle by nie wypił. Jeśli byłoby to konieczne, to wziąłby to pod uwagę. Również z uwagą przysłuchiwał się i przyglądał mężczyźnie. Na usłyszane pytanie przechylił lekko głowę w bok.
- Smutno? Nawiązanie jest tutaj do spokojnego i rodzinnego życia? - Wzruszył ramionami. - Czy rybie jest smutno z faktu iż nie może latać? Uproszczając. Nie, nie jest mi smutno. - Przyglądał się tutaj mężczyźnie, jakby próbował coś z niego odczytać.
Powrót do góry Go down
Grand Master


Grand Master


Liczba postów : 185
Join date : 07/07/2022

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyCzw Wrz 01, 2022 5:44 am

Shield:

Podczas wspólnego przebywania w szpitalu, Shield miał jeszcze co nieco do zrobienia. I wcale nie chodziło o nienawidzenie Nory, a mały bonding time z Fixem i Brieri no i oczywiście rysowanie. Miał też jakieś pytania do swojej nauczycielki, ale ta więcej ich nie odwiedziła, zostawiając ich samych. Znali podstawy na tyle by samym się ich uczyć. Na szczęście wciąż pozostawał tu Fix z którym mógł pogadać a co - być może ważniejsze - była też Brieri. Tej postanowił również zadać pytanie i nie chodziło o to sprzed tygodnia czy wszystko było ok(Na co pokiwała po prostu głową) a o coś bardziej Shielda interesującego. Słysząc pytanie, Brieri lekko drgnęła, ewidentnie wiedząc coś na ten temat i po krótkiej chwili zastanowienia skinęła głową.-Siostra-Powiedziała jedynie i urwała temat a na każde próby ponownego go poruszenia, zmieniała temat. Koniec końców Shield wylądował u pani Peregrin. Naleweczka której się napił była absurdalnie paskudna. Był pewien że nawet osoba która lubowała się w spożywaniu alkoholu przez 22 z 24 godzin dnia, skrzywiła by się pijąc ją. W smaku przypominała... no nawet nie był pewien co, ale jeśli rynsztok jakoś smakował, to prawdopodobnie właśnie tak. A ilość pytań jaką chłopak zadał? Była przerażająca... pani Peregrin aż zamrugała dwa razy widząc ile to chłopak tych pytań miał i tak właściwie nie takich pytań się spodziewała, toteż szybciutko złapała niedopity kieliszek chłopaka i wypiła resztę trunku.-A widzisz tu Brieri kochanie?-Proste pytanie retoryczne które miało rozwiać wątpliwości chłopaka-A trenować będziemy nen. Reszta treningu twojego renu, a potem trening hatsu.-Dodała uznając że "Po prostu nen" to za mało i chłopak na pewno zdawał sobie z tego sprawę i po prostu głupiutko zadał pytanie.-Nie wiem nic o żadnej Weronice a co do Torvaliego to ma trop-Oblizała wargi i po chwili nalała sobie jeszcze kieliszeczek który szybciutko opróżniła i czknęła-Na chwilę obecną jednak wiedza by ci jedynie przeszkadzała. Śpieszyłbyś lub podejmował durne decyzje. Chcesz pomóc drużynie? Skup się na treningu. W chwili obecnej-Zmierzyła Shielda wzrokiem-Jedyne co byś zrobił to przeszkadzał-PO chwili westchnęła i spojrzała na Shielda smutno-Wiem że to musi być dla was bardzo ciężki etap, niestety żadne z nas nie jest... jesteście tylko dziećmi, ale my umiemy jedynie traktować was jak dorosłych. Na dodatek jesteśmy zlepkiem ludzi z problemami, wybacz mi kochanie za brak ciepłych słów i wsparcia. Frank zawsze mi mówił że jestem w tym słaba mi brak mi piątej klepki... ah, kochany Frank.-Klasnęła w dłonie-Dlatego jedyne co mogę dla ciebie zrobić to brutalnie wpoić ci wszystko co musisz umieć.-Przerzuciła spojrzenie na Osła-Wstawaj nicponiu bo ci odłączę telewizję-Wróciła wzrokiem do Shielda i uśmiechnęła się ciepło-Będzie potrzebny w pierwszym etapie. Masz jeszcze jakieś pytania kochanienki?-Osioł wyłączył telewizję i usiadł obok fotela, mierząc Shielda znudzonym spojrzeniem, jak by próbował dać mu do zrobienia "Bro, fast, kreskówki". Jakby na potwierdzenie tego, zaryczał.

Fix:

Trening Fixa zdecydowanie miał wyglądać inaczej, zwłaszcza jeśli ktoś faktycznie lubił ponure żarty a chłopak miał po prostu zapierdalać od 6 do 24 jak robol. Gdy odmówił trunku jego rozmówca wzruszył ramionami i dłużej go nie namawiał, zamiast tego słuchając odpowiedzi na jego pytanie, odpowiedzi po której szeroko się uśmiechnął.-Dobra odpowiedź. Daje jej Dobra na 10 w mojej personalnej skali.-Schował butelkę i pustą szklankę.-Jakbyś się tu zaczął żalić o tym jak ci smutno i źle to po prostu wywaliłbym cię na zbity pysk. Uczenie kogoś, kto sercem chce być z rodziną, pijąc kakałko pod kocykiem?-Prychnął i zaśmiał się.-Zostanie łowcą, nauka Nenu... to coś, co robią tylko psychopaci. Ludzie gotowi spędzić całe życie na... przygodzie. Tak, nazwijmy to przygodą. Dla takich ludzi nie ma spokojnego domu, kocyku, kakałka. Zawsze muszą być gotowi by umrzeć.-Zastanowił się chwilę.-Lub by zabić. Zabiłeś już kogoś Fix?-Zadał kolejne pytanie, po czym pacnął dłonią w poręcz fotela.-Do diaska, gdzie moje maniery. Romuald Tetrofiskus. Ale możesz mi mówisz "Panie Romo". Każdy mi tak mówi. Albo Fiskus, też będzie dobrze-Wzruszył ramionami bo tak naprawdę w dupie miał jak go będzie Fix nazywał, po prostu jego imię i nazwisko były raczej długawe więc przedstawił chłopakowi valid alternatywy. A teraz, oczekiwał jego odpowiedzi.

Rumi:

Słysząc odpowiedź Rumi i widząc jej reakcję na piwko, sprawiły że Berger solidnie się zaśmiał. Ale tak bardziej przyjaźnie, a nie kpiąco z Rumi.-Dobra ta mała-Rzucił do Enaki i kręcąc głową dopił piwko.-Berger jestem, ale to już pewnie usłyszałaś. Za to ja nie dosłyszałem jak na ciebie wołają panienko...?-Uniósł brew, w oczekiwaniu na to jak Rumi się przedstawi. Po chwili Enaka postawił przed nimi talerze z ryżem i curry. Swoją drogą przez tydzień mieszkania w tym miejscu Rumi mogła być pewna że będzie smaczne, bo Enaka był bardzo dobrym kucharzem. I faktycznie, Curry było bombowo pyszne. Berger zajadał się ze smakiem.-Więc, gotowa do treningu, czy masz coś do załatwienia? A może jakieś pytania do wujka Bergera?-Zapytał kończąc jeść i mianując się już "Wujkiem", Rumi.

Gwen:

Uśmiech który Gwen posłała Shiro po prostu był. Może nawet był groźny, ale problem polegał w tym że Shiro się nawet nie starała. Jej uśmiech nie był groźni, to był całkiem zwyczajny uśmiech. Tak więc tak, dla Shiro zdecydowanie uśmiech Gwen był... no po prostu był, właściwie to go zignorowała. A jeśli chodzi o autorytet sadzającej zadek dziewczyny chodzi, to czy więzień mógł mieć jakiś autorytet? Szczególnie, więzień-uczeń? Słysząc odpowiedzi Gwen, blondynka naprzeciwko niej zamyśliła się i nie odpowiadała przez chwilę, w końcu westchnęła.-Gwendolyn.-Powiedziała, poprawiając się.-Gwen, możesz pytać o co chcesz. A ja postaram się udzielić wszystkich nurtujących cię odpowiedzi. W ten, czy w inny sposób-Spojrzała na Shiro i Kuro-Co do twojego treningu, to nie ma znaczenia czy będziesz z nami współpracowała, czy nie będziesz z nami współpracowała, jest to kompletnie nie znaczący detal. Twój trening to nie karta przetargowa. To zaledwie mały podarunek.-Jej oczy zabłysnęły groźnie i uśmiechnęła się... ciepło? Na swój sposób, jej uśmiech był całkiem niepokojący.-Nagroda za współpracę z nami, jest duuuuuużo bardziej kusząca. O tak, mam karty przetargowe by nakłonić cię do współpracy ale to?-Prychnęła i uśmiechnęła się jeszcze szerzej, przyjaźnie-To jest zaledwie gest dobrej woli.-Przechyliła głowę, przyglądając się uważnie Neito i temu, jak zareaguje.
Powrót do góry Go down
Shield


Shield


Liczba postów : 91
Join date : 19/03/2018

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyWto Wrz 06, 2022 3:27 pm

Siostra. Shield nie mógł powiedzieć, że nie przewidywał takiej możliwości. Właściwie, ilość możliwości według chłopaka kim była Lillyverlica była tak ogromna, że rodzeństwo również musiało się w niej znaleźć. Samo to jednak niewiele mu mówiło, lecz nie wypytywał ponownie o nią widząc reakcję Brieri. Reakcję jaka sugerowała najpewniej swego rodzaju traumę związaną z siostrą. Inaczej nie ucinałaby tak tematu, przynajmniej w opinii samego obrońcy ich drużyny. Czy Verlica zginęła i w jakiś sposób swoimi mocami sprawiła, że "żyła" dalej w Brieri? Towarzyszyła jej? Nie wiedział. Wiedział jednak że cały ten "Nen" najłatwiej było porównać do magii, to też i dwie dusze w jednym ciele nie były zadziwiające. W komiksach i książkach widywał dziwniejsze rzeczy. Nie mniej... chciałby wiedzieć co się stało. Wiedzieć więcej o tej niewielkiej istotce, jaką obiecał sobie bronić przed ludźmi jacy na nią polowali.

Rozmowa z Fixem o jego bliskich. Potencjalnych bliskich. Czy nie było momentu, gdzie żartowali sobie nawet, iż Ygdria była jakąś jego żoną? Nie był pewien. Może to była losowa myśl jaką zostawił sam dla siebie i jaka to teraz mu się przypomniała, ale na dłuższą metę, nie miało to znaczenia. Już po wzruszeniu ramionami niejako spodziewał się mało konkretnej odpowiedzi.
Sierociniec definitywnie brzmiał jak miejsce, w którym przywiązywanie się do innych mogło się kończyć bólem. Jednocześnie jednak, zdawało się być to miejsce w jakim wyjątkowo łatwo było się do innych przywiązać. Było się tam samemu. A kiedy jest się samemu, chętniej chciało się samemu nie być - przynajmniej w przypadku dzieci tak było, jeżeli się nie mylił. Skoro nie mieli rodziny, to takie dzieciaki w sierocińcu same zapewne stawały się jedną wielką rodziną. Pomagało to przetrwać, jak to ujął Fix. I choć los chłopaka był daleki od szczęśliwego, to szczerze? Nikt z ich drużyny nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Inaczej nie skończyliby w tym miejscu. Shield nie szukał więc słów pocieszenia, a zwyczajnie kiwnął głową zgadzając się ze słowami białowłosego.
Zamyślił się jednak na pytanie jakie otrzymał. Przeskoczył wzrokiem ze swojego towarzysza na sufit, konkretniej lampę w jaką wpatrywanie się oślepiało go. Kogoś z kim był blisko, hmm?
- Miałem. - zaczął neutralnym głosem, dalej wpatrując się w światłość. Przed oczami pojawił mu się uśmiech małej istotki, jakiej to twarzy była w większej części rozmazana. Nawet jej nie pamiętał. - Młodszą siostrę. Jako jedyna jakoś mnie doceniała, biorąc pod uwagę że w oczach rodziców byłem nieudacznikiem, a dla rówieśników dziwakiem z jakim nie warto było się zadawać. Niestety, rodzice kłócili się praktycznie non stop, a jak tego nie robili to siedzieli w pracy, więc opiekowałem się nią sam. Matka mnie nie chciała, bo przypominałem ojca, więc on mnie wziął, a ona moją siostrę. To już... ponad 6 lat odkąd ostatnio ją widziałem. Nie wiem co się z nimi aktualnie dzieje, choć Torvali wie.
Chłopak przeciągnął się i ziewnął, drapiąc z tyłu głowy.
- Ostatecznie, tak jest lepiej. Nie byłem najlepszym bratem i nie potrafiłem jej ochronić. Ponowne moje pojawienie się jedynie zasiałoby zamęt w ich życiu, a nie jakieś szczęście. - stwierdził wzruszając ramionami. Taka była prawda, szczególnie teraz kiedy zaczął babrać w niebezpiecznych mocach. Definitywnie przyniósłby tym niebezpieczeństwo do swojej młodszej siostry, czego nie chciał robić. Co nie zmieniało faktu, że ta sama moc miała mu pozwolić na obronienie innej dla niego ważnej osoby.

Ohydny alkohol. Nie spodziewał się niczego innego po staruszce, jaka to pewnie miała już tak wyparzony od niego język, że nawet smaku dobrze nie rozpoznawała. Przełknął ją ale skrzywił twarz, poświęcając kolejne klika minut na pogodzenie się ze smakiem jaki teraz nawiedzał jego usta. Na pytanie czy widział Brieri, otworzył usta aby odpowiedzieć, jednak z racji że dla staruszki pytanie było retoryczne - zamknął je z powrotem. Nie widział, ale nie wiedział czego się spodziewać po ich organizacji. Ich sojusznikach, choć pewnie dla Torvaliego i pani Peregrin byli tylko jakimiś pionkami. Dzieciakami tak niewiadomymi o świecie w jakim to oni żyli, że ciężko nawet byłoby się nimi przejmować... a przynajmniej tak mówiła jego pesymistyczna strona urażona na ostatnią nauczycielkę. Jaki był faktyczny powód dla którego ich przygotowywali do... czegoś? Dlaczego ich uczyli? Wzmocnić swoje szeregi, a może plan był jakiś inny? Szczerze powiedziawszy, aktualnie nie wiedział. Nie myślał o tym już od dłuższego czasu, podobnie jak o fakcie że oryginalnie byli przemytnikami - a o tej profesji również nie myślał od dłuższego czasu. Życie się trochę bardziej pokomplikowało, niż nawet lubiący przygody Shield się spodziewał.

Trening Renu, a potem Hatsu. Świetnie. Wszystko było jasne. Szczególnie biorąc pod uwagę kto ostatnio był skrzywdzony podczas tego treningu Renu. Nie chciał powtórki tamtej sytuacji i miał szczerą nadzieję, że metody treningowe staruszki były chociaż odrobinę normalniejsze... lub mniej bolesne dla ważnych dla niego ludzi. Nie wiedziała też nic o siostrze Brieri, lecz wiedziała o Torvalim. Nie chciała się z nim jednak podzielić informacjami, co to by go nie dekoncentrować. No, i stwierdziła że by przeszkadzał. Czemu nie mógł  zaprzeczyć. Nie był silny. Nie umiał walczyć, a osoby jakie porwały Rumi oraz Gwen? Definitywnie były niebezpieczne. I ile by sprytu, analizy, taktyk nie stosował... i tak zapewne by przegrał. Byli zwyczajnie zbyt silni, czego to niejako nauczył się kiedy to był blisko utraty głowy. No... w pewnym sensie.

Smutne spojrzenie jakie to dojrzał na twarzy kobiety sugerowało chociaż, że była ona bardziej ludzka od jego poprzedniej nauczycielki. Bardzo ciężki etap, hmm? Byli jeszcze dziećmi, a traktowano ich jak dorosłych. Co to nawet znaczyło? Nie był pewien. Osobiście uważał się za stosunkowo dorosłego w porównaniu do innych osób w jego wieku. Kim był Frank nawet nie wiedział, ale brzmiał zwyczajnie jak mąż pani Peregrin. Chłopak nie odzywał się nic podczas jej odpowiedzi, nawet kiedy to wspomniała o brutalnym wpajaniu mu wiedzy co musiał umieć. Kiedy zapytała jednak czy miał jeszcze jakieś pytania, Shield przymknął na chwilę oczy. Miał pytania. Ostatecznie jednak, jakie miały one znaczenie? W tym momencie był zbyt słaby, aby dalej kroczyć ścieżką jaką chciał kroczyć. Ścieżką, jaka to była w stanie wyzwolić Neito i Rumi, a także zapewnić bezpieczeństwo Brieri i Fixowi. Chłopak wziął głęboki oddech i wypuścił powietrze, porzucając na ten moment zbędne myśli.
- To? Co mam zrobić? - zapytał, nie do końca wiedząc czego więcej chcą go nauczyć o Renie. Trening jednak trzeba było zacząć.  
Powrót do góry Go down
Rumi


Rumi


Liczba postów : 121
Join date : 30/05/2013

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptySob Wrz 10, 2022 12:53 pm

Czy istniała szansa, że duzi ludzie mieli trochę problem ze wzrokiem? Albo zaburzoną, no... tą no, skalę! O, to chyba było to słowo. Byli więksi, więc wszystko inne wydawało się nie tak wielkie, bo mieli wyżej oczy. Tak to działało, z pewnością.
- Nie jestem mała. - stwierdziła spokojnie, nawet ze zrozumieniem w głosie. Zero rozgniewania. Zero. Nie była absolutnie zła, że przez swoją zbyt dużą budowę zwyczajnie był nieco pokrzywdzony pod względem ewaluacji rozmiarów ludzi i obiektów. Tak też bywało. Ludzie borykali się z różnymi problemami, tak? - I Rumi. Pirocconello Rumi.
Dodała, wciągając w siebie curry. Bardzo dobre curry. W sumie dobrze byłoby móc zjeść tak dobre curry także później, kiedy jej super-tajna-wcale-nie misja dobiegnie końca i będzie musiała się pożegnać zarówno z Enaką, jak i z Bergerem. A szkoda, bo to naprawdę dobre owieczki. Właśnie. Może zwyczajnie zabłądzili gdzieś w życiu i potrzebowali takiej Rumi z jej stadem? Zdecydowanie to coś, nad czym musiała pomyśleć. Tymczasem jednak spojrzała na niebieskiego olbrzyma pomiędzy gryzami.
- Też chcę umieć robić takie curry.
Stwierdziła, a tuż za tym kryło się niewypowiedziane 'weź mnie naucz". W wolnej chwili przynajmniej, bo w tej wyglądało na to, że "na tapecie' dalej był Nen. Bardzo dobrze. Im więcej Rumi się nauczy, tym więcej nauczy swoje stado po powrocie. I będzie mogła pomóc Gwen, która chociaż sobie radziła, to jednak były rzeczy, z którymi schodziło jej dłużej. Kto wie więc, na którym etapie utknie? Musiała być na to gotowa.
- Hm. - no właśnie, miała coś do załatwienia? - Curry może poczekać. Zaczynajmy.
Nie kwestionowała "wujka". Właściwie nie wiedziała, dlaczego Berger uważał się za jej wuja, ale definitywnie nie kojarzyła, by nim był. Przez chwilę patrzyła na niego zamyślona nad tą kwestią i... może to takie nieśmiałe wołanie, że CHCE być rodziną z Rumi? Kolejną owieczką w stadzie? Dobrze, bardzo dobrze. Była nadzieja. Nadzieja na to, by te biedne owieczki zebrane pod niewłaściwym sztandarem jakoś spod niego uratować.
Powrót do góry Go down
http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 https://kotterrorysta.forumpolish.com
Gwendolyn


Gwendolyn


Liczba postów : 123
Join date : 13/04/2018

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptySob Wrz 10, 2022 6:35 pm

Siedząc spoglądała to na Shiro to na Kuro i wreszcie skupiając wzrok na Ervelie. W głowie pokojówka próbowała sobie jakoś poukładać dynamikę ten niecodziennej grupy, cały czas mając w głowie ostrzeżenie jakie dostała ledwie kilka chwil temu.
- Okej. W porządku. No to zaczynając od podstaw... Macie może jakiś mundurek pokojówki na zbyciu? Albo chociaż magazyn z zdjęciami. Seito♥Maid mają dobry stuff... sorry, ale nerwicy dostaję od tych zwykłych ubrań.
Tu dziewczyna przerwała na chwilę by złapać się za głowę i opanować się jakoś co by skupić się na ważniejszych kwestiach.
- Uff... sorry. Ciężko mi funkcjonować bez tego. To ten... co takie mówił o mnie Enka? Nic złego mam nadzieję. Kim właściwie jesteście? Wasza grupa jest dość specyficzna, rozumiem, że Ty nią dowodzisz? Skąd ten atak na egzamin i... moja i Rumi obecność tutaj? Bo ten, trochę ciężko mi to zrozumieć. Skoro trening to detal, podarunek a dalej znajdują się karty przetargowe, to... jaka dokładnie jest wartość moja czy Pirocconello w tym wszystkim. Chodzi po prostu o pozyskanie nowej krwi? Moim celem od dawna jest jedynie zemsta na ludziach pociągających za sznurki w MOP'sie. Czy połykając haczyk zyskam na to szansę?
Przez całą rozmowę Gwendolyn starała się zachować kontakt wzrokowy z blondyną, utrzymując pokerfaca(Nie licząc wybuchu emocjonalnego związanego z zdrowym hobby jakim były pokojówki). Ervelie jak i jej towarzyszki nieco a nawet bardzo ją przerażała, siedząc tak czuła się niczym zwierzyna ale... starczy tych myśliwskich porównań, to była rola Rumi nie Neito. W każdym razie, nie łatwo było się zrelaksować w tym momencie, oj nie łatwo.
Powrót do góry Go down
Felix


Felix


Liczba postów : 76
Join date : 30/08/2020

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyNie Wrz 11, 2022 2:18 pm

Oczywiście w jego historii pojawiał się moment gdzie wynikało iż łączyły go z Ygdrią jakieś bliższe relacje, lecz czy można było zawierzyć wszystko dziecięcej zabawie? Koniec końców i tak wylądowali w zupełnie innych miejscach. Robiło się w końcu wszystko by jakoś przetrwać i przynajmniej zachować resztki poczytalności w tak powalonych okolicznościach.
Felix zaczął przysłuchiwać się z nawet pewną uwagą słów Shielda, wysłuchał części jego historii oraz o osobie, która była mu bliska. Usiadł nawet na łóżku przechylając się lekko w przód by oprzeć policzek o jedyną dłoń jaka mu została i przypatrywał się mu przez dłuższą chwilę bez słowa. Zastygł w takim bezruchu jeszcze gdy ten skończył swoją odpowiedź.
- Jedno się nie zmieniło. - Powiedział spokojnie, prostując się i przeciągając. - Dalej jesteś dziwakiem. - Parsknął cicho, uśmiechając się rozbawiony. - Może nie jestem najlepszy w tej kwestii, ale nawet dla mnie brzmi to trochę dziwnie. Skoro byliście ze sobą tak blisko, naprawdę pasuje Ci obecny stan? Pasuje Ci to, że 'znikłeś'? Masz pewność, że 'tak jest lepiej'? Czy po prostu boisz się sprawdzić? - Przekrzywił lekko głowę w bok. - Pasuje Ci przelewanie części tych uczuć na inne osoby?

Trzeba przyznać, że nowy mentor skutecznie zaskoczył chłopaka. Początek rozmowy niemalże wywołał wspomnienia z pierwszej rozmowy z Torvalim, co niemalże sprawiło iż chłopak chciał westchnąć rozdrażniony, a tu proszę. Zupełne przeciwieństwo i co tu dużo kryć. Romo zapunktował na jego personalnej skali. Najwidoczniej każdy w tym zawodzie miał swoją jakąś personalną skalę.
Nawet uśmiechnął się kącikiem ust słysząc jego reakcję na jego słowa. Pewno będzie miał przewalone podczas treningu, nawet bardziej niż z Norą, ale jakoś był na to gotowy. Nie myślał natomiast długo nad samą odpowiedzią.
- Nikogo, Panie Romo. Czy też raczej, nie zadałem ostatniego ciosu.- Doprecyzował, bo w końcu na egzaminie wykończyli kilka przeszkód na ich drodze, ale ostatecznie sam osobiście nikogo nie zgasił.
Powrót do góry Go down
Grand Master


Grand Master


Liczba postów : 185
Join date : 07/07/2022

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyCzw Wrz 15, 2022 2:34 pm

Shield:

Nie było co myśleć nad detalami. Trening, to było to nad czym Shield się musiał pochylić. Tak więc kończąc swoje pytania do pani Peregrin, zadał właściwie ostatnie - co dalej? Ta uśmiechnęła się i wskazała na osła.-Bardzo prosta sprawa. Ren oprócz mentalnych ataków to również zdolność wykorzystywaniu Nenu bojowo. Głównie ofensywnie ale w połączeniu z Tenem, defensywnie również. Tak więc trening jest prosty w zrozumieniu. Musisz uwolnić cały swój Nen i jednocześnie unikać ataków osła no i jeśli dasz radę - na początku nie dasz - to kontratakować. Jak dojdziemy do momentu w którym będę zadowolona, przejdziemy do treningu Hatsu.-I tak nalała sobie kolejny kieliszek, a Osioł znalazł sobie wygodniejszą pozycję naprzeciw Shielda, pacnął zadem o ziemię i uniósł lewą raciczkę. Był gotów i gdy tylko Shield by zaczął wyprowadził by uderzenie raciczką w tors chłopaka.

Rumi:

Na informacje że Rumi nie jest mała, Berger jedynie lekceważąco machnął dłonią, dla niego Rumi była mała, a poza tym każda "Mała" mówi że nie jest mała. Berger się już takich rzeczy w życiu nasłuchał a jakże.-Pirokokoknutello? Rany Boskie, tego się wymówić nie da. Zostańmy przy Rumi-Stwierdził wesoło, chociaż tak właściwie i tak planował zostać przy samej "Rumi". Słysząc że Rumi chce umieć w Curry, Enaka uśmiechnął się i skinął głową.
-Jak znajdziesz czas-Stwierdził, tak więc chyba wyglądało na to że Rumi mogła podłapać tu coś więcej jak tylko używanie Nenu. Berger widząc że Rumi jest gotowa, wstał i machnął ręką by ta ruszyła za nim. Poprowadził ją korytarzami do jednej z salek w kompleksie. Była to sporych rozmiarów sala wyłożona popękanymi tu i ówdzie płytkami, z różnymi brońmi i przyrządami do ćwiczeń pod ścianami i kilkoma jarzeniówkami przy suficie.-Dobra, będzie prosto. Ja vs Ty. W trakcie walki nie wolno ci używać broni i nieustannie musisz uwalniać z siebie Nen... chyba jasne co?-Zapytał Berger stając sobie z założonymi rękoma na środku salki treningowej. To chyba był znak dla Rumi, by zaczynała.

Gwen:

Widząc jak Gwen się powoli rozkręca i zadaje milion pytań na minutę, pod koniec Ervelie skryła twarz w dłoniach i westchnęła. Po chwili podniosła twarz i spojrzała na Shiro-Co sądzisz-Shiro uśmiechnęła się i podeszła bliżej Gwen ściskając jej ramię dłonią, po chwili ją puściła i stanęła za nią.
-Normalnie zabrałabym jej wszyst-Karcący wzrok Ervelie uciszył Shiro, która chyba planowała właśnie pokazać że nie jest najmilszą osobą w stadzie, ale pod wpływem spojrzenia Ervelie odchrząknęła.-Tego typu elementy osobowości mogą mieć bardzo silny wpływ na jej hatsu dlatego przez wzgląd na to rozejrzę się za czymś co będzie pasować.-Erveile słysząc odpowiedź Shiro skinęła zadowolona głową i spojrzała na Gwen.
-A więc myślę że w ciągu kilku dni powinniśmy coś zorganizować-Podsumowała blondynka.-Nasza organizacja posiada więcej niż jednego przywódcę ale tak, jestem jednym z nich. Co do wartości twojej i Rumi...-Ervelie spojrzała gdzieś w bok.-To właściwie żadnej nie macie? Nie zrozum mnie źle, macie wartość taką, jaką ma każdy inny człowiek. Nie mniejszą, nie większą. To że jesteście teraz tutaj jesteście to po prostu efekt przypadku i lekkiego zainteresowania.-Zakręciła włosy na palcu i po chwili kontynuowała.-Ciekawość zaś bierze się z celu ataku. Widzisz, Brieri to moja młodsza siostra. Z powodów rodzinnych zostałyśmy rozdzielone, a teraz wasza organizacja ją przetrzymuje uniemożliwiając mi zaopiekowanie się nią, na co niestety nie mogę pozwolić. Stąd wzięła się też moja ciekawość. Wasza grupa spędziła z nią sporo czasu, polubiła was. Jeśli mogłam więc mieć was tutaj... Brieri będzie się czuła lepiej mając was tutaj, gdy już ją uratujemy z rąk tej obrzydliwej organizacji.-Następnie zaś pojawiła się kwestia biznesu, Ervelie która w trakcie mówienia o celu ich ataku zdawała się być bardzo chłodna, teraz nieco się ożywiła i zdawała pogodniejsza.-Oczywiście.-Odpowiedziała z uśmiechem na pytanie Gwen.-Zniszczenie tej organizacji to jeden z naszych celów. Mniemam że chciałabyś przyłożyć do tego swoją rękę?-Zapytała, zadowolona z tego że rozmowa podążą torem który jej bardzo odpowiada. W każdym razie, klasnęła zadowolona i spojrzała na Kuro.-Możecie zaczynać-Kuro, nadal mało zainteresowana, odsunęła się od ławek i stanęła wśród kwiatów jakieś 20 metrów dalej. Tam spojrzała na Gwen aż ta do niej dołączy.
-Trening...-Mruknęła Kuro i spojrzała na chmurki na niebie-O wiem. Uwolnij cały swój Nen i mnie uderz, potem ja uderzę ciebie, potem ty mnie. I tak na zmianę. Wolno ci blokować ataki tylko Nenem, żadnych pozycji obronnych. I ćwiczymy tak długo jak utrzymasz się na nogach. Codziennie, póki nie dojdziemy do dnia, gdy nie będziesz rzygać krwią.-To chyba oznaczało że po dzisiejszym dniu, Gwen będzie rzygać krwią. Przynajmniej według Kuro.

Fix:

Fix dość szybko zaprzeczył, oczywiście zaczął się też tłumaczyć że po prostu nikogo nie dobił, ale to Romo zbył machnięciem dłoni.-Różnica między tym ostatnim ciosem a jego brakiem jest równie wielka jak pomiędzy wsadzeniem palca a...-Spojrzał na Fixa i ponownie machnął dłonią, dochodząc do wniosku że pewnie był zbyt młody, by rozumieć o czym mówi. A jak nie był to pojmie w lot i też nie było co tematu ciągnąć.-To że nikogo nie zabiłeś to problem. Jak nikogo nie zabiłeś, to cholera wie jak się zachowasz gdy to zrobisz, gdy będziesz miał to zrobić i jak będziesz zachowywać się jakiś czas po tym jak to zrobisz. Wszystkie trzy sytuacje tak samo niebezpieczne, polecam zmienić ten stan rzeczy zanim zaczniesz w tym biznesie na poważnie-Pomasował szyję.-Tylko z dala od mojej głowy.-Uśmiechnął się lekko i wstał z fotela.-Przysłali cię na trening to dobrze by było go zacząć-Wskazał na rękę Fixa-Masz już jakiś pomysł co z tym zrobić?-Zapytał ciekawy zwyczajnie czy Fix coś ze swoim brakiem ręki już kombinował, czy nie. Następnie gestem dłoni zachęcił Fixa do tego by podążył za nim i skierowali się razem do następnego budynku obok tego w którym się znajdowali. Był to magazyn pełen skrzyń a każda ze skrzyń była wyładowana rybami. Gdzieniegdzie jak w ukropie przechadzali się pracownicy z wiadrami, a to gdzieś ryb dosypując, a to skądś zabierając. Jeszcze inni zaś po kilku chłopa, przesuwali te ciężkie skrzynie.
-Ferajna-Pan Romo zagwizdał na palcach i wszyscy przestali pracować zbliżając się-To jest Fix-Klepnął Fixa w plecy popychając go nieco do przodu.-Od dzisiaj będzie tutaj trenował, dopóki nie będziecie zadowoleni z rezultatów, nie chce go widzieć.-Pochylił się jeszcze nad Fixem i szepnął mu do ucha-Powodzenia-Po czym pan Romo pogwizdując wyszedł z pomieszczenia. W pomieszczeniu było 12 pracowników. Wyglądali no jak typowe oprychy. Wielcy, łysi, wytatuowani. Jeden z nich jako jedyny miał gwizdek i to on podszedł do Fixa wyciągając do niego rękę.
-Siema młody.-Spojrzał na resztę i jak jeden mąż jedenastu chłopak uniosło dłonie w geście powitania i też rzuciło jakimś hej, cześć czy siema.-Nooo trening z nami to jest świetna robota. Słuchaj dzisiaj masz proste zadanie bierzesz wiaderko i przenosisz stare śledzie z tamtej skrzyni-Wskazał na jedną ze skrzyń pod jedną ze ścian.-Do tamtej skrzyni-Wskazał drugą skrzynię pod drugą ścianą.-Jak jakimś cudem skończysz jedną to lecisz z następną skrzynią, generalnie te wszystkie skrzynie z napisem "Śledź - F03B12A04" są do przeniesienia do nieopisanych skrzyń po drugiej stronie. Wszystko jasne młody?-Czyżby faktycznie miał po prostu zapierdalać jako robol? Swoją drogą z jednej strony hali na drugą, było jakieś 30 metrów, bo to na szerokość a nie długość na szczęście.-Rzecz jasna w trakcie pracy będziemy cię w różny sposób atakowali. Tylko w momencie ataku wolno ci uwolnić Nen, twoim zadaniem jest zablokować atak i wykonać kontratak. Żadnych uników-No i tak wyglądać miał trening Fixa, przynajmniej - póki ziomy z magazynu nie będą zadowolone. Bo potem, no, potem to z powrotem do pana Romo.
Powrót do góry Go down
Shield


Shield


Liczba postów : 91
Join date : 19/03/2018

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyPon Wrz 26, 2022 5:16 pm

Chłopak mimo wszystko nie mógł powstrzymać od zaśmiania się, kiedy go porównano do dziwaka. Kiedyś to mu przeszkadzało, jednak w tych czasach? Znacznie mniejszą już uwagę przykładał do tego co inni o nim sądzili. Wiedział co chciał osiągnąć... przynajmniej częściowo. Czuł się swego rodzaju "opiekunem" tej grupy. Tarczą. Czasami "głową". Jego rolą było zapewnienie im bezpieczeństwa, czy to podczas ich zadań, zleceń czy nawet poza nimi. Jego potrzebna "ochrony" kogoś dalej się nie zmieniła i dla niektórych, zapewne smutne byłoby jego życie. Bez widzenia specjalnie własnej, osobistej przyszłości. Jedynie taką, uzależnioną od szczęścia innych. Czy tym się przejmował? Nie. Nie przejmował się wieloma rzeczami w tych czasach. Na pytanie ze strony Fix, bez zawahania kiwnął głową. Nie był to pierwszy raz, kiedy nad tym rozmyślał.
- Pasuje mi. Czego miałbym się bać, Fix? Minęły lata, a moje siostra była wtedy bardzo młoda. One najpewniej nawet o mnie zapomniały i żyją gdzieś własnym życiem. Pojawienie się przemytnika, w dodatku teraz bawiącymi się mocami jakich sam nie rozumie? - zaśmiał się na samą myśl i pokręcił głową. - Jedynie chciałbym wiedzieć czy są bezpieczne i czy jej życie jest teraz względnie "dobre". Nie muszę być obok. Nie zależy mi na tym. Na to pytanie jednak jedynie nasza organizacja i Torvalii byliby w stanie mi odpowiedzieć, a teraz mamy też trochę ważniejsze sprawy na głowie jak Rumi i Neito. Co do samego przelewania uczuć...
Wzruszył zwyczajnie ramionami obojętnie.
- Nie brzmi to dla mnie jak problem. - po części, wiedział o czym mówi Fix. Jedynie po części jednak z bardzo prostego powodu. Nie miało to znaczenia. Czy przelewał te uczucia czy nie, zachowywał się tak jak chciał. Równie dobrze każdy jakoś przelewał swoje uczucia i zachowania z przeszłości na czyny teraźniejszości.

Trening, trening. I już miał ochotę złapać się za głowę, kiedy to pani Peregrin wspomniała o połączeniu Renu z Tenem. Wedle tego co zrozumiał, to pierwsze było uwolnieniem całego tego Nenu w jakiejś... fali. Mocno na zewnątrz. Ten za to miał polegać na zbliżeniu tej całej aury Nenu do swojego ciała i zapanowania nad nią, aby energia ta nie wyciekała. Przez co już te dwa koncepty nie do końca mu się zgadzały. Ogromne uwolnienie Nenu, a zarazem kontrolowanie go żeby nie uciekał? Brzmiało jak mało śmieszne wyzwanie. To jednak jedyna konkluzja do jakiej to mógł dotrzeć, wiedząc tyle ile wiedział o Nenie. Czyli ponownie, niezbyt wiele. Chciałby otrzymać jakieś książki na jego temat jeżeli były, wtedy może sam byłby w stanie coś wyskrobać.
Ehh. Nic jednak go tak dobrze nie nauczy, jak oberwanie parę razy na własnej skórze, prawda? Niektórzy posługiwali się taką logiką. Zgodnie z poleceniem pani Peregrin, planował tak jak to podczas swojego treningu Renu. "Chwycić" tą energię. Rozszerzyć "dziury" w jego ciele, z jakich to energia ta wyciekała i wypychać ją na zewnątrz, tak jak to robił wcześniej. Tym razem jednak, poza tym bezsensownym wypychaniem energii siłą woli starał się ją jakoś... zatrzymać. Po tym jak już przebyła by te dwa metry chciał ją "trzymać" zwyczajnie i nie dać jej uciec. Tak jak robił to podczas treningu Tenu, gdzie rozprowadzał tą aurę równomiernie po ciele - z tą różnicą, że tutaj chciał ją równomiernie rozprowadzić te dwa metry od siebie i nie dać jej wyciekać. Kiedy wyczułby takie miejsce gdzie ona wycieka, natychmiast chciałby to miejsce "zatkać".
Pewnie w tym momencie, już dostałby raciczką od osła. Nie mógł nic na to poradzić jednak. Jaki sens było unikanie wyrzucając z siebie tą aurę, jeżeli nawet by nie potrafił jej dobrze wyrzucać i kontrolować? Najpierw skupił się więc na tym. I kiedy aura ta rozproszona będzie w miarę równomiernie, bez większych wycieków? Wtedy dopiero próbowałby unikać ataków osła. Takie wycelowane w jego tors? Odskakiwałby w bok w celu uniknięcia. Nawet jeżeli to był osioł, to starał się jakoś analizować jego ruchy aby przewidywać te ataki. Potrafił analizować ludzi, a to był dość... ludzki osioł. Nawet na myśl nie przychodziło mu kontratakowanie, dopóki jakoś faktycznie nie zacznie w miarę unikać jego ciosów. A jeżeli taki moment by nadszedł? No... Shield nie był najlepszy w walce bez żadnej broni. Próbowałby jednak kopnąć osła w twarz, bo to powinno być trochę łatwiejsze od uderzenia go z pięści.  
Powrót do góry Go down
Gwendolyn


Gwendolyn


Liczba postów : 123
Join date : 13/04/2018

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptySob Paź 01, 2022 9:28 pm

Widząc reakcję Ervelie, Gwen ugryzła się w język, czyżby zadała za dużo pytań na raz? A może to przez wspominkę o stroju? Gdy poczuła na swym ramieniu rękę, momentalnie znieruchomiała, nie ukazywała lęku ale też zdecydowanie było widać, że nie jest w komfortowej sytuacji.
-...hatsu?
Powtórzyła dalej będąc niezaznajomiona z cłą terminologią związaną z Nenem. Bo to było coś związanego z nenem, prawda?
- Dziękuję.
Odpowiedziała na wieść o ogarnięciu jakiegoś uniformu, świadomość tego, że za kilka dni będzie mogła ubrać coś co nie wygląda jak... te cos co nosiła obecnie znacznie uspokajało dziewczynę. Ah~ jakze miło było by znowu mieć na sobie mundurek. Gdyby nie to, że była w trakcie "negocjacji" to zapewne już by rozmarzyła na temat kroju jaki miałby załatwiany uniform pokojówki.

Dalej kobiety opowiedziały Gwendolyn więcej niż usłyszała odkąd znalazła się w tym położeniu. Świadomość celu tej grupy i chociaż częściowe zrozumienie struktur ich działania zdecydowanie była plusem.
- Brieri, huh. No tak to by miało sens. Nie wiem czego chcieli od niej te creepy, ale chwilowo  Torvali chyba pociągnął za jakieś sznurki aby została przy nim i przy ...nas. Eh, Shield... Rozumiem. Sama nie mam rodzeństwa, ale nie powinno się rozdzielać sióstr prawda?
Trochę gadała do siebie, trochę rozmyślała, otwierała swój umysł i proces myślenia - nie żeby i bez tego nie dało się z niej często czytać jak z otwartej księgi.
- Jasne. Ta organizacja odpowiedzialna jest za zniszczenie mojej rodziny. Choć bardziej niż na samym jej zniszczeniu zależy mi na personalnym cierpieniu jej właścicieli. Cholerne pryki zasługują na najgorszy los. Tak, chciałabym przyłożyć rękę do ich upadku.
Odpowiedziała nim jeszcze trening miał się oficjalnie zacząć, kiedy już nadszedł kres rozmowy to cóż...

Wstała, zmierzyła Kuro od góry do dołu - zdawała sobie sprawę, że zapewne dzieli je gigantyczna bariera. Ze czeka ją gigantyczna doza bólu, ale czy mogła być większa niż ból jaki czuła wtedy z Torvalim? Wątpiła w to, toteż była gotowa. Ignorancja była bronią. Determinacja była bronią. Emocje mogły być bronią. A tego wszystkiego pokojówka miała pełno. Pozwoliła sobie na pełne odkręcenie korka, na nagły i nieokiełznany wybuch skrytej w niej energii. Czuła jak ta się wyzwala, jak przemienia się w jej siłę, jej broń - zebrała ją całą - ile tylko mogła aby wykonać zamaszysty, niczym nie skrępowany prawy sierpowy w brzuch Kuro.

Gdy zaś nadszedł moment na obronę? Faktycznie stała prosto - nie zamierzała unikać, wykonywać jakichkolwiek manewrów, podnosić gardy. Zamiast tego patrzyła na przeciwniczkę, szykowała się na jej atak mentalnie, na ból który ma nastąpić - jednocześnie operując wyzwalającemu się nenowi stworzyć zbroję między jej miękkim ciałem a atakiem jaki to miał nadejść. Nic nie mówiła, była skupiona, patrzyła na kobietę przed sobą z pełną werwą rzucając jej wyzwanie. "Wytrzymam ten trening."

...Nawet jeśli nie tego dnia, to następnego. Krok po kroku, Gwen zamierzała polepszać swe podstawy, swą kontrolę, swoją moc tak aby nie tylko przetrwać trening ale aby go przezwyciężyć. Aby pokazać swą wartość. Wartość której nikt w zjebanym  MOP'ie nigdy nie dostrzegał, nawet jej zespół -  ani Torvali, ani Fix, ani Shield czy też Rumi. Udowodni im wszystkim jak bardzo ją lekceważyli.

Bring it on.


------
Używane umiejki:
Podstawowe: Napierdalanie się.
Zawansowane: Odporność na ból.
Powrót do góry Go down
Rumi


Rumi


Liczba postów : 121
Join date : 30/05/2013

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyCzw Paź 06, 2022 11:35 am

Berger to jednak był taki głupiutki jednak. Żeby nie umieć wymówić nazwiska Rumi? Takiego łatwego? Może i był większy od dziewczyny - co rzecz jasna nie oznaczało dalej, że była mała - to jednak był dużym panem o niewielkim rozumku. Ale było to jak najbardziej w porządku, a ta jedynie spojrzała na niego z pełnym zrozumieniem. Jeszcze się chłopak w życiu wyrobi, na pewno! Zwłaszcza, że ma obok kogoś tak błyskotliwego jak Rumi. Nie wiedziała co prawda, ile czasu będzie mógł korzystać z jej wsparcia, jednak póki co była, właśnie tutaj i jeszcze nie wyglądało na to, by sytuacja jej usytuowania w świecie miała się wiele zmienić. Co oznaczało, ze Fix i Shield musieli się jeszcze trochę namartwić i uzbroić w cierpliwość.

Curry? Curry musiało poczekać. Nie mniej odpowiedź Enaki była dość zadowalająca, by ta uśmiechnęła się i przytaknęła na jego stwierdzenie głową. Proszę bardzo, człowiek-orkiestra z tej Rumi będzie. I owieczkami się zajmie, i curry przyrządzi. Fenomenalnie. Nie mniej, pierw rzeczy ważne i ważniejsze. W tym wypadku zaś trzeba było zająć się kwestią treningu, to też widząc znak od Bergera, wstała z krzesła i ruszyła za mężczyzną. Nic nie mówiła, podążając za nim i rozglądając się po mijanych pomieszczeniach. Tak dla rozeznania. Na wypadek, gdyby jeszcze w tych rejonach jej nie było. Mimo wszystko była to baza "wroga", a to oznaczało, że jej znajomość może być na wagę złota. Czy będą musieli kiedyś ze sobą walczyć, czy może próbować przekonać ich, że robią bardzo nieładne rzeczy i muszą przestać. O, na przykład w tej sali mieli bronie. Przynajmniej jakąś część. Ważna informacja. Na tyle, że jedynie przyjęła ich obecność do wiadomości i weszła głębiej do pomieszczenia. Berger też szybko naszkicował, co ma zrobić. Szybko i bez zbędnych detali, mówiąc do rzeczy i w sposób, w jaki Rumi pytań nie miała. Zwyczajnie kiwnęła głową, przymknęła na moment oczy po czym po raz kolejny zaczęła zbierać nen przy skórze. Zaczęła go wypuszczać stopniowo jak ostatnim razem, jednak tym razem wymagano od niej akcji. A to oznaczało ruszenie ku Bergerowi, część uwagi poświęcając kontroli nowej mocy. A drugą część?

Plan miała dość prosty, albowiem Rumi to prosty człowiek. Podbiec, wyprowadzić kilka losowych uderzeń w tors mężczyzny, a następnie zgiąć nogę w kolanie, unieść ją i uderzyć Bergera z góry w kolano. Nie miała żadnego konkretnego planu i o żadnym nie myślała. Głównie właśnie przez nen, woląc skupić się na jego utrzymaniu niż na bardziej wyrafinowanej walce, jaką wolała w tym momencie sprowadzić na początek do wymiany uderzeń, starając się zbijać ciosy mężczyzny w bok bądź zupełnie je unikając czy to schodząc w bok, czy odwracając się do niego bokiem. Nie mniej wolała nie parować ich jako tako, chociaż zachowywała ku temu gardę - prawą głównie atakowała, kiedy lewą trzymała bliżej szczęki, ramieniem chroniąc śledzionę. A chociaż mogło się okazać, że ani ciosu nie zbije w bok, ani nie uniknie - zamierzała w razie potrzeby ratować się spięciem mięśni w miejscu uderzenia, by one przyjęły cios, a nie organy za nimi.

Umiejki: Zaawansowana walka wręcz
Powrót do góry Go down
http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 http://ftpm.forumpolish.com/t447p45-wielka-biblioteka#35771 https://kotterrorysta.forumpolish.com
Felix


Felix


Liczba postów : 76
Join date : 30/08/2020

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyNie Paź 09, 2022 12:46 am

Fix wysłuchał odpowiedzi Shielda jedynie przytakując bez słowa kilka razy. Rozumiał też jego podejście, bo było w tym trochę sensu, widział też parę luk, ale cóż. Nie był kimś, kto był w pozycji do pouczania innych. Dlatego też nie zamierzał w żaden sposób naprostowywać niczyjego podejścia do życia.

Odnotował słowa Roma. Różnica na pewno była dużo od zabicia kogoś, a prawie zabicia. To rozumiał. Jak by się zachował? Cóż. Ciężko stwierdzić, raczej to byłoby zależne od sytuacji. Obecnie nie wahał się zaatakować kogoś w obronie własnej, czy też osiągnięcie własnego celu, prawda? A to, że kogoś wtedy nie zabił mógł zgonić na Curta. Jakkolwiek by to brzmiało. Tylko, że to nijak nie usprawiedliwiało, więc lekko przytaknął zapamiętując każde słowo i uśmiechnął się na słowa o tym, że ma się trzymać z dala od jego głowy. - Zanotowane.
Co do samej ręki to miał kilka pomysłów. - Proteza początkowo, a później może nen? Skoro był w stanie w jeden sposób mi ją zabrać, to znajdę inny, który mi ją odda.

Został zaprowadzony do magazynu czy też innej hali. Grzecznie trzymał się za swoim przewodnikiem, nie bardzo wiedząc jak ten cały jego trening miał wyglądać. Chociaż nie zapowiadało się to na lekkie zadanie. Takie miał przeczucie. Gorzej, że zaraz później jego przewodnik i ponoć nauczyciel odwrócił się na pięcie i odszedł pogwizdując pod nosem, zostawiając go z 12 chłopa. Odpowiedział im jedynie gestem wolnej ręki w ramach przywitania dalej będąc nieco "przytłoczony" nowym miejscem i sytuacją.

Ten jego cały trening miał ostatecznie polegać na fizycznym lataniu z wiaderkiem ryb? Żarty jakieś? Dobra, to na pewno ma jakiś swój cel. Dopiero po wysłuchaniu całości miał takie wewnętrzne "oh?" ale jak miał kontratakować? W sensie... jak zamierzają go atakować? Jak ma sobie poradzić z jedną ręką... Nie wiedział.

Wziąłsię jednak do roboty, zgarnął wiaderko, zapakował te śmierdzące rybą ryby... do tego wiaderka i rozejrzał się po pomieszczeniu uważnie chcąc sprawdzić jak jest ustawiona Ferajna. Miał iść na drugi koniec pomieszczenia i przerzucić ryby... wrócić i powtórzyć. Żadnych uników, jedynie obrona i kontratak. Cóż. Pierwsze przejście będzie musiał się poświęcić i zobaczyć "jak to wygląda" nim zacznie planować jakoś dokłądniej. Skupił się by skumulować większe ilości aury wokół swojego ciała i dynamicznie ruszył do przodu nastawiając się na nadchodzący atak, by spróbować dostosować ilość Renu by zablokować cios, a jak jeszcze ustoi na nogach... to może spróbować się odgryźć.
Powrót do góry Go down
Grand Master


Grand Master


Liczba postów : 185
Join date : 07/07/2022

Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 EmptyNie Paź 09, 2022 12:58 am

Shield:

Rozpoczął się trening. Shield miał swój pomysł jak podejść do tematu uwolnienia i kontrolowania Nenu. Pani Peregrin miała swoje podejście do tego, jak go tego nauczyć. I podobne perypetie pewnie przeżywali jego towarzysze. A przynajmniej Fix, bo o tym że Rumi i Neito też, to Shield wiedzieć nie mógł. Na początku nawet kontrola renu nie szła mu zbyt dobrze, jednak z czasem zaczął unikać ataków osła, a nawet wyprowadzać kontrataki. Zdecydowanie powoli, powoli, jego opanowanie tej dziwnej techniki rosło. W międzyczasie nauczył się też czegoś jeszcze. Techniki pozwalającej rozszerzyć mu swój ten i ren i uformować go w formę koła w promieniu 4 metrów. W tej przestrzeni "Czuł" wszystkie osoby, a nawet postrzegał ich ruchy, chociaż te były wolniejsze i z opóźnieniem, bojowo więc nie było to na chwilę obecną zbyt viable. Pani Peregrin zdradziła mu że technika ta nazywa się "En" i prawdziwi mistrzowie potrafili zdecydowanie wiele, z pomocą tego "Radaru".

Tak minęły dwa tygodnie. Ren prezentowany przez Shielda, zadowalał panią Peregrin.

-Pora na Hatsu-Stwierdziła w końcu, był to pierwszy dzień gdy nie była pijana ani nie przywitała go siedząc w fotelu.-Każdy użytkownik Nenu gdy osiągnie odpowiedni poziom kontroli, tworzy Hatsu. To twoja... indywidualna technika, pasująca do twojego Nenu.-To powiedziawszy wskazała na Osła.-Osioł jest emiterem. To znaczy że może odczepić swój Nen i przenieść go w przestrzeni tak, by właściwości jego aury nabrały kształtu gdzieś indziej.-Osioł zarżał na potwierdzenie.-Jego specjalna zdolność, a właściwie jedna z nich to "Teoria spiskowa".-Następnie, Shield mógł obserwować jak Osioł paca koptykiem fotel, a po chwili oddala się i przenosi z powrotem do fotela.-Ja jestem iluzjonistką. Mój popisowy numer to "Odyseja". Potrafię stworzyć z pomocą Nenu każdy środek transportu jaki przyjdzie ci do głowy-To powiedziawszy na ziemi pojawił się trójkołowy rowerek.-Moce Hatsu możesz wzmocnić na dwa sposoby. Przysięgi i ograniczenia. Zacznijmy od prostszego - ograniczenia. Czasami kiedy chcesz stworzyć technikę wymagającą od ciebie więcej niż jesteś w stanie z siebie dać, możesz zwiększyć moc swojej techniki mimo tego że nie masz do tego Nenu. Za pomocą wymagań, robisz to nadając względnie prostej zdolności dodatkowych wymagań. Spójrz na Osła, jego zdolność to jak by nie spojrzeć teleportacja. Całkiem prosta sprawa. Posyłasz Nen na pewną odległość a potem się do niego przenosisz, idealna zdolność dla Emitera, jednak w zależności od posiadanej ilości Nenu, zapewne o małym zasięgu. Żeby uzyskać ogromny zasięg, Osioł drastycznie ograniczył swoją zdolność-Osioł zarżał na potwierdzenie słów Babci-Przede wszystkim, Osioł musi pozostawić swój Nen, na celu teleportacji. Czyli ani nie użyje tej techniki teleportując się "Nagle", ani nie użyje jej "Strzelając" Nenem przed siebie, ani nie teleportuje się w powietrze, cel musi być pokryty jego Nenem, czyli musi być to człowiek lub przedmiot.-Czy były to jedyne ograniczenia zdolności Osła, to cholera wie, ale zdecydowanie obrazowało na swój sposób czym "Ograniczenia" były. Im większe twórca Hatsu na siebie nałoży, tym silniejszą technikę stworzy.-Drugą kwestią są przysięgi. W odróżnieniu od ograniczeń, nie nakładasz ich na swoje Hatsu, nakładasz je na siebie. Warto bym od razu dała ci znać, że ani jednego ani drugiego, nie da się złamać. Dobrym przykładem jest moja zdolność. Generalnie stworzenie prostego środka lokomocji to już całkiem spory wydatek nenu, ja chciałam więcej. Teraz mogę stworzyć... naprawdę wiele rzeczy. W zamian jednak przysięgłam że nigdy nie wrócę do domu, oraz że pokonam samotnie dystans, który inni pokonają moimi środkami lokomocji udając się na pielgrzymkę. Skuteczność przysięg oraz ograniczeń zależna jest od tego jak faktycznie cię one ograniczają lub jak wielkie dla ciebie są te przyrzeczenia. Im większe okowy zrzucasz na swoje zdolności lub duszę, tym większy efekt uzyskasz-Mlasnęła zniesmaczona.-Bardzo niebezpieczna gra. W każdym razie to twoje zadanie na resztę treningu. Stwórz swoje Hatsu Shield-No to teraz dostał zadanie, co nie? Nie żeby pani Peregrin nie mogła mu podpowiadać, lub pomagać.


Gwen:

Ervelie machnęła dłonią.-Kuro cię wprowadzi podczas treningu-Stwierdziła blondynka na pytanie Gwen o Hatsu. Dalsza część rozmowy też upłynęła już spokojnie, oraz we względnej zgodzie. Poniekąd wyglądało na to że Gwen dołączyła do nowej organizacji. Biedna Rumi jeszcze nie wiedziała, że jej owieczka została sprowadzona na manowce.-Dokładnie, siostry nie powinny być rozdzielane. Dobrze, nie będę przeszkadzać wam w treningu, ale z całą pewnością jeszcze się spotkamy.-To powiedziawszy Ervelie wraz z Shiroyashą wyszły, a Gwen pozostała sam na sam z Shiroyashą i przygotowanym dla niej treningiem. O ile można to było treningiem nazwać. Uderzenie w brzuch nie wywołało żadnej reakcji na twarzy Shiro, ta po chwili odwdzięczyła się jej pstrykając ją w czoło. Atak ten był tak silny, że Gwen straciła pamięć z tego co dalej działo się tego dnia...

Po dwóch tygodniach treningu, Neito nie tylko była wstanie wyprowadzić więcej niż jeden atak w stronę Kuro, ale również była w stanie przyjąć trzy jej ataki otwartą dłonią! Był to zdecydowanie ogromny sukces dziewczyny która przez dwa tygodnie zdołała całkiem nieźle opanować Ren. Zrozumiała też że Kuro po prostu nie lubiła mówić i rozmawiać a jej metody może były barbarzyńskie, ale poza tym to całkiem miła dziołcha była. Neito otrzymała również od Shiro swój nowy strój pokojówki. Po dwóch tygodniach ciężkiego treningu co prawda musiał być dwa razy wymieniany na nowy, a na dodatek Neito dostała w pewnym momencie cztery kolejne tak na zapas! W końcu też, Kuro nie oddała Neito po jej ataku.-Mmm. Coś poczułam.-Stwierdziła osoba, której siłę Neito po mało wnikliwej obserwacji plasowała gdzieś w top 1 wszystkich osób w tej dziwnej organizacji które poznała. Każdy się jej bał. Enaka się jej bał, Berger się jej bał, Neito z całą pewnością mogła odczuwać coś na wzór strachu wobec niej a Rumi... czy Rumi w ogóle znała to słowo? Nawet Shiro chociaż wydawała się bardziej... przerażająca od Kuro, to pod względem czystej siły fizycznej Neito była niemal pewna, że Czarnowłosa była zdecydowanie silniejsza.-Czas na Hatsu-Stwierdziła, pierwszy raz od kiedy się spotkały, wyciągając miecz który trzymała w pochwie przy pasie. Ostrze katany było czarne, rękojeść zaś czerwona. Była to całkiem ładna broń.-Patrz-Poinstruowała Kuro, po czym machnęła mieczem. To zdecydowanie było bardzo ładne ale zwykłe machnięcie mieczem.-Patrz.-Powtórzyła i machnęła jeszcze raz. Gwen wydawało się że powietrze w najbliższym otoczeniu broni zaczęło się wręcz uginać pod naporem broni dziewczyny, tworząc dziwne zjawisko fizyczne, na dodatek wydawało jej się też że powietrze "Skwierczy". Niemal w tym samym miejscu ziemia od miejsca machnięcia po ścianę kompleksu pękła, tworząc długą i całkiem szeroką wyrwę w ziemi. Kuro schowała broń.-Hatsu-Stwierdziła prosto.-Technika która cię charakteryzuje. Nie myśl za dużo, wyzwól siebie. Nenem.-Stwierdziła Kuro, licząc że Gwen załapie koncept.

Rumi:

Rumi miała dwóch wspaniałych nauczycieli. Jednego który uczył jej szlachetnej sztuki przyrządzania curry i drugiego który uczył ją Nenu. I tak też trening Rumi, zdecydowanie był najbardziej prostolinijny. Bardziej nawet niż pojebany trening Neito który był... no pojebany. Sparing to nie było nic specjalnego. Dla nikogo. I dość szybko Rumi zaczęła nadganiać Bergera, zwłaszcza że co nieco walczyć umiała. Początki walki przy użyciu Nenu pozwalały jej na ~3-4 sekundy uderzania w Bergera pięściami, to nie dużo, bo "Walka" dość szybko kończyła się z powodu wykończenia się Rumi, oraz pojedynczego uderzenia wielkoluda w niechronione nenem ciałko psa pasterskiego. To dawało Rumi bardzo ważną wiedzę. W starciu z kimś kto znał i używał Nen? Nie miała najmniejszych szans nie używają samej nenu. To mogło wydawać się wręcz absurdalne, jak dużą różnicą było posiadanie a nie posiadanie nenu. W momencie w którym był aktywny walcząc z Bergerem czuła się jak dziecko walczące z dorosłym - było źle, ale dało się coś z tym zrobić. W momencie kiedy kończył się jej Nen, a jemu nie, miała wrażenie że równie dobrze mogła być mrówką a on stadem słoni. To było zwyczajnie bez sensu. W każdym razie początkowe 3-4 sekundy zaczęły błyskawicznie rosnąć sprawiając że Rumi faktycznie dostrzegała swój rozwój i tak po 2 tygodniach treningu, Rumi wytrzymywała około 90 sekund względnie intensywnego pojedynku z Bergerem. No i umiała już zrobić zajebiste curry.
-Starczy-Stwierdził Berger po kolejnym sparringu dnia, kiedy to wyczerpana Rumi łapała oddech na podłodze sali treningowej.-Pora byś opanowała Hatsu. To... taka... ostateczna technika-Berger pstryknął palcami.-Wiesz, jak bohaterowie z komiksów. Twój ultimate atak. Używasz Nenu do zrobienia czegoś... czegoś potwornie silnego! Jesteśmy wzmacniaczami, nasz Nen specjalizuje sie we wzmacnianiu. Tak naprawdę nie bardzo istnieją limity tego CO możesz wzmocnić, jednak większość z nas ogranicza się do prostego wzmacniania swoich ataków.-Wzruszył ramionami i przykucnął sobie obok Rumi-Dasz radę. Pokaż mi coś ciekawego-Pokazał jej okejkę, obserwując co wymyśli Rumi. I chyba licząc że zrobi to szybko.

Fix:

Jeśli Fix myślał że trening będzie trudny, to był w błędzie. Trening był kurewsko trudny. Przede wszystkim chodzenie z wiadrami ryb i jednoczesne kontrolowanie Renu wydawało się w chwili obecnej Felixowi zwyczajnie nie wykonalne. A do tego oborna i kontrataki? Dość szybko przekonał się zresztą na czym w ogóle ataki polegały. Na rzucaniu w niego rybami, czasem atakowaniu rybom, a czasem rzuceniu jeszcze czym innym. I tak pierwszego dnia wrócił do domu śmierdząc śledziem i dorszem, poobijany z otartym od łusek ciałem i okiem podbitym przez kostkę mydła. Kostka mydła rzucona z taką siłą że przez pierwsze kilka sekund Fix zwyczajnie myślał że prócz ręki, nie miał też już oka. Kolejne dni jednak pozwalały mu na coraz więcej i więcej aż po dwóch tygodniach był w stanie pracować przez osiem godzin, i po zablokowaniu kilku ataków nawet odrzucić w kolegów rybami. Rzecz jasna z dwunastoma niemiał szans i dalej był to sromotny wpierdol ale jeden na jeden? Czy by wygrał? Nie był pewien. Ale szanse były. Tym samym ferajna stwierdziła że to koniec i tak Fix został odesłany z powrotem do Roma. Ten po całym dniu pracy dalej siedział w swoim biurze i akurat czytał gazetę gdy do środka wszedł Fix.
-Hatsu. Ostatni etap twojego treningu. Twoja aura, nen. Nadaj jej jakiejś właściwości. Generalnie to robią transmuterzy - transmutują Nen w coś innego. Ja dla przykładu zmieniam mój, w dym, który następnie wykorzystuje do ataku.-Wytłumaczył przewracając stronę gazety i ziewając.


Shield: Ren - Pozwala na walkę z użyciem Nenu. Zużywa 100 Nenu na turę takiej faktycznej walki Nenem.
En - używanie zwiększa zużycie Nenu o 250% tego co zużywa Ren. Pozwala na wyczuwanie ludzi i użytkowników Nenu w promieniu 4 metrów od użytkownika. Użytkownik czuje ich i ich ruchy jak gdyby poruszali się dużo wolniej niż normalnie a wszystkie odczyty dostaje z lekkim opóźnieniem.
Gwen: Ren - Pozwala na walkę z użyciem Nenu. Zużywa 100 Nenu na turę takiej faktycznej walki Nenem.
Rumi: Ren - Pozwala na walkę z użyciem Nenu. Zużywa 100 Nenu na turę takiej faktycznej walki Nenem.
Fix: Ren - Pozwala na walkę z użyciem Nenu. Zużywa 100 Nenu na turę takiej faktycznej walki Nenem.
Ko - Przekierowanie całego nenu z ciała w jedno konkretne miejsce a następnie wyprowadzenie ataku. Mimimum potrzebne do użycia techniki to dwukrotność turowego zużycia nenu w czasie korzystania z Renu. Nie ma maksimum.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Arc III - What comes next x The means to be stronger   Arc III - What comes next x The means to be stronger - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Arc III - What comes next x The means to be stronger
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» Team 1: Prologue - Among Stronger Ones

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: HUNTER X HUNTER-