Share
 

 Prologue: In The Desert Long Past

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: In The Desert Long Past Empty
PisanieTemat: Prologue: In The Desert Long Past   Prologue: In The Desert Long Past EmptyWto Maj 24, 2022 2:43 pm

Stars shine brightly upon the realm,
Like an envoys of eternity, to show the power of the Gods.
Father of Everything wanders the land,
But will humanity truly worship a God without a temple?


Prologue: In The Desert Long Past JElkwJA

Podróże Hexteusa prowadziły go pustyniami, górami czy równinami. Gdziekolwiek by jednak nie był, gdzie jego moc nie okazywałaby się przydatna, tam znajdywał ludzi, którzy byli gotowi w niego uwierzyć. Jednak jak szybko się pojawiał, tak szybko też znikał. Niektórzy próbowali za nim wędrować, jednak prędzej czy później odpadali. Nie rozumieli jego celu. Jego działań. Niektórzy zawracali, niektórzy w nowych miejscach rozpoczynali nowe życie, może kiedyś opowiadając swoim dzieciom, że podążali za bogiem. Historie krążyły, a wiara, która gdzieniegdzie mogła zostać, zdecydowanie podupadała i odbudowywała się z kolejnym cudem, jaki sprowadzał na świat. Czuł, że choć dzięki temu zbliży się do prawdziwego celu jego istnienia, tak jednocześnie wiedział, że gra w niebezpieczną grę. Obecnie podążało za nim pięciu ludzi. Jedna kobieta i czterech mężczyzn. Bali się zbliżyć, jednak mógł wieczorami dostrzec, jak rozbijają obozowiska, spoglądają w jego stronę czy też nawet czuł, że modlą się do niego. Gdyż wtedy czuł swego rodzaju radość w duchu.

Celestia górowała na niebie, będąc widoczna niemalże zawsze dla każdego, kto tylko chciał ją dostrzec. Niekiedy przysłaniały ją chmury, innym razem dumnie lewitowała na tle gwiazd. Odkąd się obudził wiedział, że tam przynależy. Że tam ciągnie go jego serce. Jednak wciąż... nie znalazł się tam. Bogowie Celestii wciąż nie wpuścili go do swojego podniebnego pałacu, choć jako jeden z bogów Teyvatu powinien mieć do tego święte prawo! I nawet w tym całym paradoksie wiedział jedną rzecz. On sam jest jej bliski. Może nawet bliższy od innych bogów chodzących po tym padole.

Jego podróże czasami prowadziły go w znajome miejsca. Ponownie przemierzał pustynię. Miejsce tak nieprzyjazne, że ciężko zliczyć jak wielu wiernych zrezygnowało bądź zmarło, nie będąc przygotowanymi na takie warunki. Jego opieka zapewne mogła ich chronić czy ratować w krytycznych sytuacjach. Jednak jeśli wciąż musieli się bronić, czy jest to bóg, w którego warto wierzyć? Piaski pustyni rozciągały się daleko jak okiem sięgnąć i tylko w jednym miejscu coś przykuwało jego uwagę. Oaza? Na to by wyglądało. Była jednak strasznie daleko. On jako bóstwo nie miałby problemu z przetrwaniem tego klimatu. Jednak ta garstka osób, które za nim podążała? Oni tu byli śmiertelnikami.
Powrót do góry Go down
Hexteus


Hexteus


Liczba postów : 2
Join date : 07/05/2022
Age : 31

Prologue: In The Desert Long Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: In The Desert Long Past   Prologue: In The Desert Long Past EmptySro Maj 25, 2022 4:34 pm

Prologue: In The Desert Long Past OiOK1hC

"Splendor flows from the city, wisdom from the desert."

Prologue: In The Desert Long Past SSJ77FN

Każdy czyn Boga Gwiazd sprowadzał na niego w istocie równie tyle dobra, co nieszczęścia. Z jednej strony chciał pomagać wszystkim i to mu się udawało, ale nie potrafił zatrzymać przy sobie zbyt licznego grona wyznawców. Dlaczego? Co tkwiło w jego niezwykłym umyśle, jeżeli taki w ogóle bóstwo mogło posiadać zamiast całego morza niezliczonej wiedzy? Tego zapewne nie wiedział nikt poza Hexteusem. Jedna rzecz pozostała jednak pewna - nie chciał się osiedlić w jednej lokalizacji czy kraju na ten moment, a rozprowadzać swoje słowo wszędzie tam, gdzie był mile widziany. Pomimo sukcesu w przygarnianiu śmiertelników, oni prędko odchodzili. Nie potrafili wytrwać w wiecznej podróży przez góry oraz niziny, gdziekolwiek ich boski przewodnik prowadził. A prowadził w nieznane. Prawdopodobnie nie miał planu na jutro poza wędrowaniem niczym najznamienitszy prorok. Kiedyś jednak będzie musiał stanąć w jednym miejscu, aby zastanowić się nad stworzeniem siedziby na ziemskim padole. Czegoś w rodzaju Domu Bożego, gdzie będzie wyznawany. W tym potęga Aseia będzie wzrastać. Póki co jednak… intencje do kreowania świątyni Ojca Wrzechrzeczy pozostawały w sferze wyłącznych domyśleń zakłopotanych ludzi. A może szukał innej drogi?

W każdym razie tułaczka póki co nadal trwała bez widocznego końca. Teraz mocarnym krokiem, wysoki przedstawiciel boskich istot zbliżał się pośród poruszanego wiatrem piasku, całkowicie niewzruszony warunkami atmosferycznymi występującymi nad tym terenie. Ziarna ziemi w każdym razie muskały oblicze starożytnego, jak i całą sylwetkę. Myśli o Celestii przechodziły mu przez głowę, gdy lustrował okolicę, dokładniej wpatrzony gdzieś w horyzont. Niedopuszczenie do grona członków latającego raju mogło wprowadzać w depresję. Niemniej jednak Hexteus czuł iż nie został tam przyjęty, bo czekała go misja. Świat być może musiał o nim jeszcze usłyszeć. Wewnętrzny konflikt powoli narastał co do obecnych poczynań śniadego, niezwykłego bytu. Westchnął delikatnie, sięgając po przykucnięciu do naturalnego podłoża. Skruszył w dłoni kilkadziesiąt ziaren gruntu. - Oaza? Bez niej nie przetrwają… - Skomentował po cichu w swej głowie w trakcie zapoznawania się z masywną połacią obszaru stagnacji. Wtem odwrócił się w kierunku wytrwałych towarzyszy, bo tych miał cały czas na oku.

I prawdopodobnie pierwszy raz od rozpoczęcia swej podróży… udał się do nich na poważny wywód. Dał im uwagę, czego pewnie tak potrzebowali w tych trudnych chwilach. Stąpał twardo, aczkolwiek nie agresywnie w stronę obozowiska. Stanął po ponad minucie w pobliżu wyznawców niczym masywny dąb z bujną, drzewiastą koroną (mierzył oko 222 cm wzrostu). - Witajcie. Nie bójcie się mnie. - Napomniał od razu po wystawieniu prawicy w górę jak przy geście poddaństwa, lecz tutaj miało to wydźwięk dobrych zamiarów. - Doceniam wasze poświęcenie względem mnie. Jesteście tutaj z własnej woli, a ja przywiodłem was w bardzo niebezpieczne miejsce. Pragnę, abyście przeżyli dalszą wędrówkę oraz zostali nagrodzeni za wasze ryzyko. - W trakcie przemowy delikatne poświaty zaczęły wytwarzać się w jego wyćwiczonych dłoniach, a wraz z nimi kilka cennych przedmiotów - miały to być bukłaki z wodą, racje żywnościowe na kilka dni, a także ubrania ochronne na wysokie temperatury z nakryciem głowy. Wszystko wykonywane stopniowo tak, aby jego fizyczne ciało nie zostało opętane przez nagłe zmęczenie. - W oddali dostrzegłem oazę. Tam się zatrzymamy i będziecie mi mogli opowiedzieć więcej o sobie, a także o waszych utrapieniach. Póki co trzymajcie się blisko mnie oraz… nie przestańcie wierzyć. - Wręczył im wspomniane przedmioty. Gromki głos przystojnego, młodego mężczyzny wręcz mógł zadudnić w ich uszach. Majestatyczny, a zarazem troskliwy. Takim próbował być dla nich Bóg Gwiazd. Gwiazd, które kiedyś dosięgnie, ale to musiało poczekać. Ludzkość go potrzebowała. Wten jak już zdążyli odpowiednio zareagować na całokształt dyskusji to zamierzał po raz kolejny wykonać stanowczy, magiczny gest. Wyobraził sobie zadaszony wóz, przejeżdżający poprzez wyrobioną dróżkę w stronę urodzajnej ziemi. Miarowe rozdzielanie piasku na boki nie powinno stanowić dla niego tak wielkiego problemu, dopóki będą w stanie spokojnie przebrnąć przez prostą drogę. Woźnica? Sam Hexteus, napędzający koła karocy boską potęgą. Prędkość nie musiała być zawrotna. Mieli jechać po kamieniu, a nie wydmach - całkowicie przysłonięci przed promieniami słońca.
Powrót do góry Go down
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: In The Desert Long Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: In The Desert Long Past   Prologue: In The Desert Long Past EmptySro Maj 25, 2022 8:21 pm

Decyzja Celestii zdawać by się mogła absurdalna. Siedziba bogów, w której bóg zasiadać nie mógł? Paradoks! Ale potem uczucie w jego głębi mu mówiło, że ten stan rzeczy nie potrwa długo. Że cokolwiek porządek świata planował, wszystko się zgadzało. A Ojciec Wszechrzeczy ma w tym swoje znaczenie. Na razie jednak inny problem przed nim stanął. Był bóstwem, to był fakt. Jednak pochodzącym od ludzi. Wiedział być może lepiej niż inni mu podobni, jakie zmartwienia mają śmiertelnicy. I choć gdy podchodzić, Ci, którzy byli w stanie się skulili, jakby obawiając się spojrzeć na niego, tak gdy obdarował ich wodą wyrazili tylko i wyłącznie wdzięczność. Napoili szybko starca i kobietę, którzy najwidoczniej najgorzej znieśli trudy tej wędrówki, a następnie sami siebie. Dobroć ich boga na pewno ocaliła ich od rychłego kresu ich życia. A Hexteus miał jeszcze dalsze plany. Choć stworzenie kilku bukłaków z wodą czy racji żywnościowej nie stanowiło dla niego problemu, był to wysiłek po którym może w swoim śmiertelnym życiu by uronił może jedną kroplę potu, tak jednak przygotowanie pojazdu i trasy pod nią... było już męczące. A co gorsza, oaza, którą to widział w oddali... zdawała się nie przybliżać? Czy też raczej... zbliżać znacznie wolniej niżby się spodziewał?

Po dłuższej chwili, gdzie za ludzkiego życia pewnie byłby już solidnie zmęczony, wiedział dlaczego. To, co wydawało się niewielką oazą, zaczynało rosnąć. Na boki i wzwyż. To, co z dystansu wydawało się być małe, zaczynało przypominać las, puszczę, a w końcu istną dżunglę. I wciąż był daleko. Ale był już słaby. Wiedział, że dłuższe prowadzenie zarówno pojazdu, jak i rozgarniania piachu doprowadzi go tylko do letargu. Samonapędzany pojazd nie był czymś, co ludzie mogli sobie wyobrazić. Dlatego to Aseiohiamenti był bóstwem. Ale nawet oni mają swoje ograniczenia. I Bóg Gwiazd najwidoczniej zbliżał się do swojego. Wciąż był daleko. Za daleko. Jak poradzi sobie z tym problemem?
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Prologue: In The Desert Long Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: In The Desert Long Past   Prologue: In The Desert Long Past Empty

Powrót do góry Go down
 
Prologue: In The Desert Long Past
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Prologue: Time Without Past
» Lindow: Prologue - Coping with Past
» Prologue: Ancient Ruins
» Prologue: Panaceum for the Worthy
» Prologue: Debt of the Fallen

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Genshin Impact: Rise of the Gods-