Share
 

 Prologue: Time Without Past

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyWto Maj 24, 2022 2:12 pm

The God of Time has every moment at her disposal,
But even she cannot see the perfect one.
When the time runs out, what will happen to the one that governs it?


Prologue: Time Without Past UwoLQh4

Chłodny powiew wiatru zatańczył na twarzy Belial. Wybrzeże, które kojarzyła od swoich pierwszych wspomnień zdawało się nie zmieniać, jakby przecząc ideałowi, który reprezentowała. Ciemne chmury zbierały się na północnym zachodzie, a wiatr muskający jej skórę wskazywał, że zmierzają w tę stronę. Odgłosy wsi za jej plecami wskazywały, że kolejny dzień w Nami był dość radosny, zupełnie jakby mieszkańcy jeszcze nie zorientowali się, że gorsza pogoda nadciąga. Odwróciwszy się w stronę miejsca swojego kultu, nawet jeśli sama nie czuła się go godna, zaczął padać deszcz. Pierwsze krople spadły na jej białe włosy, na drzewo, które dało jej pierwszy owoc, jaki tylko pamięta, na budynek drwala, którego kiedyś uleczyła. Idąc, powoli deszcz się nasilał. Wiatr zacinał coraz to mocniej, w pewnym momencie niemalże już uniemożliwiając krok. Krople cięły coraz mocniej, aż na jej skórze zaczęły pojawiać się skaleczenia. I wtedy usłyszała ryk od morza. Przerażający, mogący sparaliżować, zdający się rezonować sam ze sobą. Okrutny dźwięk wręcz zatrząsł jej wizją, a kolejne krople... nie były już kroplami. Zupełnie jakby potężny mag zaczął bombardować wodnymi pociskami jedyne miejsce, które dało jej tożsamość. Dało jej cel. Jednak gdy się odwróciła... widziała tylko lód i ogromny wybuch.

Wyrocznia poderwała się z łóżka. Nie była zlana potem, bo czyż bogowie się pocą? Czy miała przyśpieszone tempo? Przypadłość, którą śmiertelni posiadają po tym, gdy dręczy je koszmar? Ciężko powiedzieć. Jej ciało nie podlegało zasadom ludzi, yokai czy adepti. Było inne. I wiedziała to. Spojrzała odruchowo przez okno. Dzień powoli wstawał i nic nie wskazywało, że pogoda miała się zmienić. Jednak nie pierwszy raz miała sen tego typu. Nie była to podświadoma obawa, którą należało uznać za wymysł własnego umysłu, chcącego ostrzec nas przed czymś. To było inne. Należało do innego momentu czasu. Dzień powoli wstawał. Słyszała, jak nieopodal jej domku ktoś się krząta. Nie było to nic dziwnego. Wielokrotnie widziała, jak ludzie modlili się w tej okolicy czy składali dary dziękczynne za jej pomoc. I sądząc po cichym zachowaniu i delikatnym dzwoneczku, najpewniej nie było to nic innego tylko swego czasu pojedyncza modlitwa wiernych, prawdopodobnie przy akompaniamencie kapłana bądź kapłanki. Choć Jikan niekoniecznie lubiła wystawiania ją tak na piedestale, tak te kilka osób, z którymi załapała lepszy kontakt automatycznie w tej niewielkiej społeczności stały się kimś w stylu pośredników między boginią wyznawaną w Nami, a zwykłymi śmiertelnikami. Ale dzięki tej współpracy, przynajmniej jakiekolwiek rytuały czy obrzędy, których to ludzie potrzebowali, były opracowane tak, by zgadzały się z jej wizją. By jej nie przeszkadzały.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptySro Maj 25, 2022 9:13 pm

Belial otworzyła gwałtownie swoje fioletowe oczy. Biel lodu i wybuchu powoli słabła a przed nią zaczęły pojawiać się solidne deski, z których zbudowany był jej dom. Wyjrzała przez okno w sypialni by dojrzeć malowniczy widok na wioskę oraz słońce, które już wyłoniło się zza horyzontu. Wszystko wydawało się być w jak najlepszym porządku. Odgarnęła nogą cienką kołdrę, którą była przykryta i w zwiewnej koszuli nocnej wyszła na niewielki balkonik jaki był na tyłach domu. Spojrzała z niego na swój skromny ogródek, na te kilka grządek ziół, parę krzewów oraz drzew z pysznymi lawendowymi melonami. Przeniosła po chwili wzrok na północny zachód. W stronę, z której miała przyjść nawałnica. Za samotnym szczytem jednak rozpościerało się jedynie błękitne niebo z kilkoma leniwie sunącymi po nim chmurkami. Jikan miewała już wcześniej różne wizje. Niestety nie posiadała odpowiedniej wiedzy by umiejętnie ulokować ją na linii czasu. W tym celu, musiała wybrać się do Nami. Głosy dobiegające z oddali jasno jej mówiły, że grupka ludzi modliła się w jej intencji. Czuła to podświadomie. Teraz gdy zaakceptowała swój los, lub raczej swój status, przychodziło jej to dużo łatwiej. Miała co do tego trochę mieszane uczucia. Robiła po prostu swoje i nie potrzebowała aż takiego oddania. Skoro jednak robili to z własnej woli, nie zamierzała im w tym przeszkadzać ani im tego zabraniać.

Po chwili Belial wróciła do swojego domku w celu przebrania się. Nie wypadało pokazywać się w wiosce w koszuli nocnej. Zwłaszcza, że mimo wszystko była Boginią. Przebrała się szybko w swój wyjściowy i ruszyła w stronę drzwi frontowych. Szkoda, że nie miała odpowiednio dużo czasu, by się odpowiednio uczesać, gdyż uwielbiała bawić się swoimi długimi, białymi włosami. Na to jednak przyjdzie pora później, gdy już załatwi to, co zaplanowała. Jednym ruchem ręki odgarnęła kosmyk a włosy zaczęły się cofać w czasie do momentu, zanim były potargane przez nocne wiercenie się oraz były idealnie uczesane i ułożone, tak jak to miało miejsce wczorajszego wieczoru. Opuściła swoje małe sanktuarium i ruszyła w stronę modlących się. Nie chciała im przerywać, więc zatrzymała się odpowiednio daleko. Gdy obrzęd dobiegł by końca, podeszła by do młodej kapłanki i skłoniła jej się lekko.
- Dzień dobry, Kazari-chan. Wiesz może czy burmistrz jest obecnie w ratuszu? Chciałam z nim pilnie porozmawiać. - na koniec uśmiechnęła się lekko do dziewczyny. Była mniej więcej w jej wieku. Przynajmniej jeśli chodzi o wygląd gdyż ile miała tak naprawdę lat, sama nie wiedziała. Belial wyglądała na 20 wiosen lecz czy faktycznie tyle miała? Czy bogowie się starzeli tak jak ludzie? Raczej nie. Zwłaszcza, iż w ostatnim roku nie zauważyła żadnej zmiany w swoim wyglądzie. Tak czy inaczej, skupiła się teraz na rozmowie z kapłanką.
Powrót do góry Go down
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyCzw Maj 26, 2022 8:07 am

Nie każdy szukał poklasku i uwielbienia. I Belial należała do tych bóstw, które na swój sposób były najbardziej "ludzkie". Bycie wyniesionym na piedestał być może nie leżało w jej strefie komfortu, ale jednocześnie było czymś, co było centralnym punktem jej istnienia. Jak sama zauważyła - był to jej status, z którym musiała żyć niezależnie od tego, jakie uczucia miała w tym zakresie. Szczęśliwie, razem z jej pozycją wśród lokalnej, śmiertelnej społeczności, szły też przywileje i możliwości, które mogła wykorzystać, by całość była wedle jej upodobania. Nie musiała mieć wykwintnych, skomplikowanych obrządków, donośnej muzyki czy wielkich procesji. Mogła wymagać skromnej modlitwy i zawierzenia, złożenia owocu, dzięki któremu odkryła swoje zdolności czy proste zapalenie kadzidełka. Jeśli wiara była prawdziwa, to to zwyczajnie czuła. I nie zdawało się, żeby ktokolwiek z praktykujących robił to z przyzwyczajenia.

Podobnie tego poranka. Prosty rytuał, którego końcówkę mogła obserwować sprawił, że czuła się odświeżona. Jakby właśnie przepłukała twarz, odświeżając się ostatecznie. Dwójka dzieci, uczestnicząca w obrządku razem z rodzicami spojrzała na nią z wypiekami na twarzy i trochę pokazali, choć matka szybko je skarciła, że nie wypada boga wskazywać palcami. Sam rytuał dobiegł końca, a wierni, widząc swoją boginię zdecydowali się jeszcze pozostać na krótki moment w adoracji. Kazari, dwudziestokilkuletnia kapłanka była młoda i piękna. Zdecydowanie, jeśli wiara w Jikan na to przyzwala, będzie popularna wśród młodych mężczyzn, jeśli już nie jest. Skłoniła się pokornie swojej bogini.
-Zbyt łaski o Pani. - powiedziała, choć lekko się uśmiechnęła, gdy usłyszała zdrobnienie jej imienia. Lekkie wypieki, które wyszły na jej poliki wskazywały, że najwidoczniej czuła się doceniona, choć jednocześnie lekko zakłopotana. -Tak, powinien być u siebie w gabinecie. - przyznała, nadal posiadając lekko skłonioną głowę. W Nami życie powoli nabierało tempa, choć dla Bogini Czasu, zdawać by się mogło, że było... za żywo jak na każdy codzienny dzień. Jakby coś się wydarzyło, co spowodowało poruszenie. Jednak nie panikę.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyCzw Maj 26, 2022 8:07 pm

Życie Belial było dobre. Tak przynajmniej mogła stwierdzić patrząc z oddali na modlących się wiernych, dzieci wskazujące ją palcem bądź też radosne odgłosy dobiegające z pobliskiej wioski. Do Nami było może pół godziny spaceru lecz nawet z takiej odległości dało się poznać, że mieścina już tętniła życiem. W końcu nie każdy był Bogiem by się móc wylegiwać w łóżku, do której chciał. Nikt nie miał tyle czasu ile ona. Tak czy inaczej, obrzędy dobiegły końca, a ona mogła podejść do kapłanki by zamienić kilka słów. Do jej reakcji również zdążyła się przyzwyczaić i ją zaakceptować. To jak ludzie na nią patrzyli. Skoro każdemu to odpowiadało, to znaczy, że to było dobre. Była wdzięczna za to co miała. Tę garstkę ludzi pod sobą, miejsce do życia. Wiedziała, że na świecie istnieją też źli ludzie, których czasem widywała w wizjach. Ona jednak na takich się osobiście nie natknęła. Tak czy inaczej, podziękowała Kazari lekkim skinieniem głowy. Była co prawda Boginią, i wcale nie musiała tego robić. Uważała jednak, by uzyskać czyiś szacunek, trzeba go również okazać drugiej osobie. Może to było kluczem dla którego każdy w Nami ją wielbił. Gdy odeszła od kapłanki, podeszła do dwójki dzieci, jakie to uczestniczyły w małej mszy. Wyciągnęła ręce i poczochrała je po czuprynach. Uśmiechnęła się również lekko do ich rodziców, dając znać, że nic się nie stało. W końcu byli tylko dziećmi.

Po tak przyjemnym rozpoczęciu dnia, skierowała swoje kroki ku wiosce. Z pewnością, nie obyło się bez mijania jej mieszkańców. Nie ignorowała ich. Co to to nie. Gdy ktoś ją witał, ona odpowiadała skinieniem głowy i lekkim uśmiechem. W końcu to dzięki nim mogła więcej. Nie zapomniała jednak o tym, że w Nami było zbyt gwarno jak na zwykły dzień. Czyżby zbliżał się jakiś festyn, o którym zapomniała? Rozglądała się więc po okolicy starając się wypatrzeć powodu, dla którego jest to poruszenie. Gdyby jednak niczego takiego nie dojrzała, udała by się prosto do ratusza, a po wejściu do niego, prosto do burmistrza.
Powrót do góry Go down
Francis Drake


Francis Drake


Liczba postów : 30
Join date : 23/03/2021

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyCzw Maj 26, 2022 10:14 pm

Zachowanie Belial na pewno nie było zachowaniem, które można byłoby w innych czasach stereotypowo przypisać każdemu bóstwu. A Ci mogli być różni. Dobrzy i źli, bardziej ludzcy i bardziej nadprzyrodzeni. Dystansujący się od śmiertelników i tych próbujących lepiej ich poznać. Zachowanie Wyroczni zdecydowanie sprawiało, że jako człowiek na pewno byłaby lubiana. Jako bogini? Darzona miłością i przezeń czczoną. A nie przez strach czy obawy. I nawet jak część rzeczy zwyczajnie ludzie uważali, za niegodne zachowanie względem ich patronki, tak jej delikatne zachowanie sprawiało, że po prostu chcieli na nią patrzeć. Jak na idola, wzór do naśladowania. Ale czy było co się dziwić?

Nami nie było zdecydowanie bardziej ruchliwe niż zazwyczaj. Jednak dla bogini czasu lekkie odbiegnięcie od normy było wystarczające, by dostrzec pewną nieprawidłowość w utartym schemacie. Na pewno łódź jedna wypłynęła szybciej w morze niż zazwyczaj, a znachor wioskowy zdawał się szykować zioła. Też obecność małego kosza z jedzeniem niedaleko niego raczej sugerowała, że ktoś będzie wymagał opieki. I gdzieś w tym wszystkim dostrzegła burmistrza. Starszego mężczyznę, który powoli zaczynał już narzekać na bóle w plecach. Wydawał się być nawet lekko wychudzony, jednak ludzie w wiosce wiedzieli, że w tych cienkich rękach drzemie jeszcze siła. Podobnie jak Kazari opuścił głowę przed Jikan.
-Pani. - powiedział na przywitanie, jakby oczekując być może polecenia, jakie zostanie mu wydane czy też przedstawienia powodu, dla którego sama Wyrocznia go odwiedza. Cokolwiek by się działo, najwidoczniej uważał, że nie wymagało to angażowania samej Bogini Czasu.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyPon Maj 30, 2022 2:15 pm

Jak się szybko okazało, w Nami nie było organizowanego niczego specjalnego. Mimo to było jakoś inaczej. Jikan jednak nie widziała czym to jest spowodowane więc po chwili przestała się tym przejmować. Tak już było i nie dało się na to nic zaradzić. Inną sprawą była jednak jej wizja, którą chciała wytłumaczyć przed samą sobą. W tym celu potrzebowała burmistrza, którego też po chwili dojrzała. Starszy już mężczyzna był poza ratuszem zajęty jakimiś swoimi sprawami, które przerwał gdy tylko ta się zbliżyła. Mimo iż była do tego przyzwyczajona, miała co do tego mieszane uczucia. Mimo iż była Boginią, jej zachowanie dużo bardziej odpowiadało temu ludzkiemu. Gdy mężczyzna się jej skłonił, ona odpowiedziała również lekkim skinięciem głowy.
- Witaj, Rigurd-sama. - powiedziała dodając odpowiedni tytuł. Według norm Teyvatu był daleko pod nią w hierarchii lecz dla niej, nadal zasługiwał na odpowiedni szacunek. Zarówno dlatego iż był burmistrzem jak i był starszy od niej, najprawdopodobniej.
- Czy moglibyśmy porozmawiać na osobności, jeśli to nie problem? - wiedziała, że to nie problem. Wiedziała też, że nawet jeśli by miał rzucić wszystko co teraz robił, to i tak by to zrobił. Belial nigdy jednak niczego na nikim nie wymusiła. Nie wydała nigdy żadnego rozkazu dla własnej zachcianki. Przez to jaka była, wszyscy jej wierni zawsze robili to o co prosiła z własnej woli. Bez wątpienia była za to im wdzięczna.

Bez względu czy udali się do gabinetu burmistrza od razu czy też po chwili, w końcu nadeszła ta chwila na którą czekała. Mogła z nim porozmawiać w cztery oczy. Oczywiście nie miała niczego do ukrycia przed ludem Nami, lecz wolała najpierw to przedyskutować z osobą u władzy. Lepiej mieć jakiś plan niż zasiewać niepotrzebną panikę.
- Dziękuję za poświęcony czas, Rigurd-sama. Miałam dziś dość niepokojącą wizję. Potężny i dość nienaturalny sztorm nadciągający z północnego-zachodu. Chciałam się zapytać, czy nasza wyspa była nękana już w przeszłości przez coś takiego? - zapytała mężczyzny.
- Niestety nie potrafię jeszcze umiejscowić mych wizji w czasie więc chciałam się upewnić, czy to co widziałam, jest przeszłością, czy jedną z wielu możliwych przyszłości. Być może wtedy można by było coś na to zaradzić.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyPon Maj 30, 2022 2:35 pm

Choć Belial sama skinęła głową do burmistrza, ten w ukłonie nie miał jak dostrzec tejże uprzejmości. Jednak nie ulegało wątpliwości, że na pewno wiedział, jaką boginią była. Nie była tutaj od dziś. Jej proste zdolności czy wizje kierowały osadą nie od wczoraj. Wyprostował się, a na jego twarzy malowała się pewna obawa. Rozmowy na osobności wskazywały na coś istotnego. Jeszcze samo bóstwo chciało porozmawiać z jednym śmiertelnikiem. Chcąc nie chcąc kropelka potu pojawiła się na skroni starszego mężczyzny, w obawie co może nastąpić.
-Oczywiście, proszę do ratusza. - powiedział, choć w jego głosie brzmiała obawa. Otworzył też przed Jikan drzwi, nie ważąc się wpychać przed boginię. Sam budynek nie był duży i po prawdzie składały się na niego tylko trzy pomieszczenia. Poczekalnia, biuro i archiwum. Dla wsi, jaką było Nami nic więcej nie było potrzebne. Choć teoretycznie najwygodniejsze krzesło znajdowało się za biurkiem i zasiadał na nim burmistrz, tak teraz, gdy tylko Belial znalazła się w pomieszczeniu, starszy mężczyzna je właśnie podsunął, gdy sam czekał na pozwolenie by usiąść na tym, na którym zwykle siada się wizytatorów. Różnica w jakości była mała i chyba tylko większy koneser krzeseł mógłby odczuć faktyczną różnicą.

Gdy Jikan przedstawiła problem, jaki to objawił jej się w snach, mężczyzna tylko powtórzył, jakby sam do siebie "północny-zachód". Szybko jednak pokręcił głową.
-Nie słyszałem o niczym. Sztormy i burze na oceanie się zdarzają, częściej jednak od południowego-wschodu lub wschodu, choć te największe czy nienaturalne mieliśmy szczęście oglądać z odległości tylko. Nasi żeglarze, którzy zapuścili się w tamte regiony wspominali, że bogowie z tamtych stron, gdy ścierają się ze sobą, tkają błyskawice niczym tkaczki materiał. - przyznał spokojnie. -Jednak dzisiaj od północnego-zachodu nasi zbieracze dostrzegli łódź, której typu nigdy nie widzieliśmy. Zdawała się posiadać dwa pokłady, a na nim dostrzegliśmy leżącą kobietę i mężczyznę. Wysłaliśmy łódź, by ich zebrała, byśmy mogli ich opatrzeć i dowiedzieć się co się stało i im pomóc. Myślisz Wyrocznio, że mogą sprowadzić sztorm na naszą osadę i powinniśmy... zaprzestać? - zapytał z obawą i chyba pewnym oporem w głosie. Nie wiedział co bogini myślała. Jaką miała wolę? I jaką decyzję zdecyduje się podjąć? W końcu miała wiedzę, która dalece wykraczała poza tą należącą do śmiertelników.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptySro Cze 01, 2022 10:38 pm

W końcu znaleźli się sami i mogli porozmawiać w cztery oczy. Jikan bardzo zależało, by jej wątpliwość rozwiązać w miarę po cichu gdyż nie widziała potrzeby niepokoić mieszkańców Nami, jeśli mogło nie być takiej potrzeby. Przedstawiła całą sytuację Rigurdowi po czym zaczęła oczekiwać w milczeniu na jakąś odpowiedź. Ta przyszła po chwili zastanowienia się. Pierwsze słowa były niczym spełnienie jej obawy. Skoro burmistrz o niczym takim nie słyszał, istniało duże prawdopodobieństwo, iż jej wizja była jedną z wielu możliwych przyszłości. I to dość nieciekawą przyszłością. To, rodziło nowe pytanie. Czy dało się temu jakoś zapobiec? A jeśli tak to jak? I jak sprawić, by droga, którą by obrali by temu zapobiec, nie okazała się tą, która dąży do wydarzeń z jej wizji? Nowe myśli zaczynały się coraz bardziej kłębić w jej głowie a odpowiedzi nie było widać. Nawet zbytniego pomysłu, gdzie ich szukać.

Wtedy mężczyzna zaczął mówić o czymś, nad czym zastanawiała się wcześniej. Przyczyna tego poruszenia lub też raczej małego odchyłu od normy w Nami. Tajemnicza łódź została zauważona z kierunku, z którego ma nadciągnąć burza. Z opisu wynikało, że statek był duży lecz na nim znajdowała się tylko dwójka ludzi. Kobieta i mężczyzna. Z zamyśleń wyrwało ją pytanie burmistrza.
- Tego nie wiem. Skoro jednak wymagają pomocy, powinniśmy spróbować im pomóc. Nic w Teyvacie nie dzieje się bez przyczyny. - zrobiła małą przerwę by podnieść się z krzesła i obejść biurko tak, by stanąć przy mężczyźnie.
- Gdzie oni teraz się znajdują? Oraz gdzie i w jakim stanie jest ich statek? Są na nim jakieś ślady walki albo coś, co mogło by sugerować ich stan? Gdzie reszta załogi? - zadawała pytania powoli dając czas Rigurdowi by mógł na nie odpowiedzieć. Nie marnowała by czasu jednak. Znała dobrze jego cenę więc ruszyła by od razu do miejsca, w którym znajdowali by się tamci ludzie. Liczyła, że wszelkie odpowiedzi na pytania uzyska w trakcie marszu.
Powrót do góry Go down
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptySro Cze 01, 2022 10:55 pm

Burmistrz jakby z ulgą skinął głową, przyjmując do zrozumienia słowa swojej bogini. Zdawał się być nawet pocieszony, że Jikan zdecydowała się pomóc rozbitkom, aniżeli zostawiać ich samym sobie. W miarę możliwości Rigurd starał się odpowiedzieć na wszystkie pytania Wyroczni.
-Obstawiam, że powinni właśnie odholować ich do portu. Z tego co mówili, statek wydawał się być w dość dobrym stanie, choć żagiel był nadszarpany i wyraźnie zużyty. Ciężko jednak nam powiedzieć coś więcej, nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. Wybacz nam naszą niewiedzę. - powiedział wyraźnie zasmucony tym, że nie jest w stanie zapewnić swojemu bóstwu informacji, na jakie ona liczyła. Przywódca Nami ruszył za Belial, gdy ta zdecydowała się udać na pomoc i właśnie w trakcie wędrówki odpowiadał na te pytania, na które mógł. -Nie wiem niestety nic o reszcie załogi. - kolejny brak wiedzy, za który pewnie mentalnie bił się w pierś, gdyż podczas szybkiego marszu miał inne priorytety na głowie. Rigurd miał już swoje lata. Nie był wiecznie młody jak Bogini Czasu. Jej szybkie tempo zdecydowanie sprawiało mu problemy.

W porcie zaś szybko kilka kwestii się wyjaśniło. Łódź rzeczywiście była specyficzna i posiadała coś, co można byłoby nazwać dwoma pokładami, jednak w praktyce nie była aż tak spora. Może 5 osób by się na niej zmieściło, a i tak byłaby wtedy najwyraźniej przeludniona. Z bliska było widać kilka zadrapań i uszkodzeń, choć wiele z nich było naprawionych. Jedynie żagiel faktycznie nosił ślady uszkodzeń i prowizorycznych napraw. Wiele rysunków miało zapewne dla marynarzy znaczenie symboliczne i przedstawiało coś, co można by przyrównać do dwóch węgorzy, tańczących dookoła siebie w samym jego centrum. Wewnątrz łodzi zaś znajdowały się dwie skrzynie, w których zapewne był prowiant, jedna mała beczka i bukłak po wodzie. No i miska pokryta tajemniczymi symbolami, których Jikan nie kojarzyła.

Już na lądzie znajdował się duet. Potężnie zbudowany mężczyzna, zdający się być w sile wieku, powoli dopiero zmierzający ku jesieni swojego istnienia oraz kobieta w podobnym wieku. W młodości z pewnością urodziwa. Ich rysy twarzy i kolor skóry od razu odróżniał ich od rdzennych mieszkańców Nami. Byli nieprzytomni, ale mimo to trzymali się za ręce. Mieszkańcy osady, którzy wyznawali Belial skłonili się swojej bogini, gdy ta zawitała do portu, a gdyby zapytała, znachor, będący na miejscu wyjaśniłby to, co wie.
-Żyją, ale są wykończeni. Patrząc po łodzi, skończyły im się pewnie zapasy. Chciałem podać im trochę wody do picia i przenieść do siebie. - powiedział, choć w głosie miał obawy, najwidoczniej nie będąc pewnym czy jest to coś, co Wyrocznia by chciała. W końcu... czy przyszłaby tutaj dla tak błahej rzeczy?
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyPon Cze 06, 2022 10:55 am

Po rozeznaniu się w sytuacji, Jikan wraz z burmistrzem mogli ruszyć w stronę portu. Odpowiedź na jedno pytanie zrodziła tylko kolejne a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nic dziwnego więc, że Belial chciała poznać więcej sekretów tej sytuacji. Resztę rozmowy odbili już w trakcie marszu. Oczywiście Bogini Czasu nie goniła za bardzo mając na uwadze podeszły wiek Rigurda. Szła spokojnie dając jemu nadać tempo chodu. Tak samo rozumiała, iż na wiele jej pytań starzec nie będzie w stanie odpowiedzieć. Nie winiła go jednak za brak wiedzy gdyż to było po prostu ludzkie. Nawet ona, bogini, nie znała odpowiedzi na każde pytanie. Właśnie dlatego szli do portu, by się dowiedzieć czegoś więcej.

Łódź, którą ujrzała była faktycznie specyficzna. Zupełnie inna od tych jakie często widywała w porcie lub swoich wizjach. Była nietutejsza. Belial zaczynała się nawet zastanawiać jakim cudem udało im się przepłynąć taki dystans taką małą łodzią. Tak czy inaczej, nią postanowiła zająć się później. Zostawiła ją w rękach marynarzy z Nami a sama udała się w stronę obcych. Ci, tak samo jak ich środek transportu wyróżniali się mocno. Wszystkie te symbole oraz tatuaże nic Jikan nie mówiły, mimo iż kojarzyła wiele języków i alfabetów. Chciała poznać historię tej dwójki lecz to musiało chwilę zaczekać. Wioskowy znachor wytłumaczył jej pokrótce sytuację. Skinęła lekko głową na znak, że przyjęła to do wiadomości.
- To dobry pomysł. Pomogę ci i zajmiemy się nimi u ciebie. - powiedziała otwarcie po czym zamierzała zrobić tak, jak oznajmiła. Przetransportowanie obcych do wygodniejszego, zaopatrzonego w zioła domu było lepszym posunięciem niż opieka w środku portu na ulicy. Jeśli Wyrocznia dała by radę, zajęła by się transportem kobiety. Jeśli nie, ktoś z pewnością by im pomógł przy przenoszeniu ich. Zwłaszcza mężczyzny.

Gdy dotarliby już do chatki medyka, Jikan usiadła by przy kobiecie i przyjrzała się jej dokładniej. Po chwili przeniosła by wzrok na swojego wyznawcę.
- Jeśli to nie problem, chciała bym coś zrobić im ich obudzimy.
Zakładała, że i w tym momencie nie będzie żadnego sprzeciwu, więc przeszła by do działania. Chciała spojrzeć w głąb wspomnień i przeszłości kobiety. Robiła to już wielokrotnie więc nie powinno być problemu. Jedynym niuansem był fakt, że była to zupełnie obca osoba. Zazwyczaj mogła to robić gdy dobrze kogoś znała lub gdy miała jakiś przedmiot danej osoby. Tutaj jednak wymagany był kontakt fizyczny. Dookoła jej nadgarstka zaświeciły się fioletowe kręgi i runy które wyglądem przypominały tarczę zegara. Wyciągnęła ostrożnie dłoń i przyłożyła dwa palce do czoła kobiety starając się zagłębić w jej przeszłości. Może tam znajdzie odpowiedzi na pytania kim są i skąd pochodzą, oraz czemu tutaj trafili.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyPon Cze 06, 2022 11:56 am

Dzień, choć zaczął się zwyczajnie, dość szybko odszedł od standardowego, wręcz monotonnego dnia. Lekkie dysproporcje w tym, jak wyglądał on zazwyczaj, połączone z wizją, jaką Belial miała podczas snu szybko rozwinął się na naprawdę większe tempo. Sam Rigurd, widząc, że jego bogini zwalnia dla niego był wdzięczny. Może nawet w myślach dziękował za jej dobroć, co instynktownie wyczuła. W końcu był jej wiernym. A ona była miłościwym bogiem.

Będąc już na miejscu, mogła faktycznie przyjrzeć się bliżej specyficznej łodzi i symbolach, jakie na nich były. Choć może nie kojarzyła ich bezpośrednio, tak mogła z pewną dozą pewności stwierdził, że symbolizować miały one podróż, wielką wędrówkę, pielgrzymkę. Nie zgłębiała jednak tylko znaków, jakie prezentowane były na podniszczonym żaglu. Obserwując dwójkę i słuchając słów znachora miała wrażenie, że te tatuaże mają symbolizować pewne cechy czy wydarzenia z życia tego duetu. Jednak też nie musiała się nadwyrężać. Jej wierni nie chcieli, by ich bogini musiała męczyć się fizycznie i sami przetransportowali duet w stronę domu znachora.

Tam mogła już jednak przystąpić do swoich czynności, a gdy przez grzeczność zapytała, medyk wioskowy jedynie skinął głową i odpowiedział:
-Nie śmiałbym zabronić. - powiedział i zamknął oczy. Czuła, że chyba po prostu zaczął się modlić, w oczekiwaniu na czynności, jakie Wyrocznia miała wykonać. Jej boska moc zaczęła się z niej wydobywać, a widząc to, znachor jedynie zaczął bardziej gorliwie się modlić. Próba, która dla Jikan miała być pierwsza, może wręcz eksperymentalna, dla niego, zwykłego śmiertelnika, było szansą uczestniczenia w cudzie. Musiał zachować się odpowiednio. Osoby, które im pomagały przetransportować także zaczęły się modlić na chwilę przed tym, jak opuszki palców dotknęły czoła kobiety.

Wiatr smagający biały żagiel z symbolami, jakie przekazał im Kanaloa oraz Hikule’o. Małżeństwo bóstw od zawsze chroniło ich wędrujący lud, w ich podróży po całym świecie. Rozejrzała się dookoła. Miała zaledwie czternaście lat, a większość tego czasu spędziła na falach. Pamiętała, jak pierwszy raz postawiła nogę na suchym lądzie... szybko zwymiotowała, nie mogąc znieść stabilności, jaka to była tak różna od tańczących fal morskich.

Miała już dwadzieścia siedem lat. Naprzeciwko niej znajdował się mężczyzna, mający wkrótce zostać jej mężem. Znajdowali się na większym okręcie, takim zdolnym śmiało pomieścić z trzydzieści osób, a jeszcze miejsce by zostało. Dwa podobne ich otaczały, a przy nich znajdowała się para bóstw, mających dopełnić ten rytuał, jako patroni małżeństw. W misce, która znajdowała się pomiędzy narzeczonymi nic się nie znajdowało. Kanaloa podał jej przyszłemu mężowi kamienny nóż, gdy Hikule’o zrobiła to samo w jej stronę. Ślub się zaczynał. Nacięli swoje dłonie i następnie delikatnie skierowali je do wnętrza miski. Kilka kropel spadło w dół, a duet zaczynał krążyć dookoła niej, własnymi, zakrwawionymi dłońmi mieszając ich dwie różne krwi. W tle rozbrzmiewały bębny, powoli nadające całej uroczystości rytm. Piekąca rana, szybko zmieniała się w ciepło, rozchodzące się od jej serca. Była szczęśliwa. Jej wybranek też miał piękny uśmiech.

Grzmot rozjaśnił falę, gdy kobieta umacniała jedną z mniejszych łodzi. Jej mąż był przy niej, naciągając łuk w miarę możliwości, gdy ona pilnowała, by żagiel się nie zerwał. Cała flota walczyła z istotą będącą połączeniem ryby i ośmiornicy. Ogromne, wręcz rekinie szczęki szarżowały na nich, gdy Kanaloa potężnym zamachem przywołał falę, która zbiła bestię z tropu. Ich bóg lśnił niczym gwiazda północna wskazując kierunek, gdy cała flota wysyłała pocisk za pociskiem. Hikule’o zaś błogosławiła ich strzały, przez co lśniły one, zadając bestii piekące rany,
-Przepadnij Baqiu! - zakrzyknął Kanaloa wyskakując do wody. Potężna fala, wypuszczona pod ogromnym ciśnieniem raniła bestię. Jednak wtedy, jedna z jej macek znalazła się pod centrum ich floty, niszcząc większy okręt, na którym znajdowała się ich żywność. Dwa pozostałe także uległym sporym uszkodzeniom, a współplemieńcy wpadli do wody.
-Nie lękajcie się! - zakrzyknęła Hikule’o, a morze dookoła floty uspokoiło się, jakby w najbliższej okolicy nie wiał choćby i najsłabszy wiatr. Jednak tak nie było. Potężne, wirujące pocisku Kanaloa zmuszały Baqiu do ucieczki, gdy jego małżonka zajmowała się ratunkiem jej wyznawców i ich zapasów.

Mieli misję. Odnaleźć miejsce, gdzie uzupełnią zapasy i naprawią flotę. Statki wyruszyły w różne strony, z nadzieją, że wkrótce znajdą dość zasobne miejsca, by przyprowadzić resztę. Jednak nawet ona z mężem nie miała dość zapasów. Starczyły raptem na trzy dni, a i tak musieli być bardzo oszczędni. Czuła, że jest słaba, ale dla swego ukochanego musiała być silna. Widziała, że je on mniej, byle tylko ona mogła się posilić. Jednak jak długo wytrzymają...

Wspomnienia te były chaotyczne, jednak zdawały się przedstawiać różne okresy życia nieznajomej. Jej oddech był płytki, ledwo wyczuwalny, acz Jikan mogła dostrzec, jak jej prawa dłoń lekko zadrżała.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyWto Lip 26, 2022 11:42 pm

Rozwiązanie zagadki dnia dzisiejszego leżało przed nią. Dwójka podróżników zza morza w chacie wioskowego znachora. Sprawdzając ich przeszłość mogła się dowiedzieć kim byli oraz być może poznać sekret jej porannej wizji. Gospodarz przystał na jej prośbę co było do przewidzenia. Mimo iż wiedziała, że ludzie z Nami tak reagują, to nadal z grzeczności pytała. Tak czy inaczej, wszyscy zebrani zaczęli się modlić do niej. Belial czuła to podświadomie. Nie słyszała dokładnie ich myśli, lecz wyczuwała intencje jej wiernych. Wiedziała, że skoro pokładają w niej takie nadzieje, nie może ich zawieść. Przyłożyła dłoń do skroni kobiety a dookoła jej przedramienia zaświeciły się fioletowe runy. Po chwili zamknęła oczy i zanurzyła się w przeszłości.

Otwierając oczy oślepił ją blask słońca odbijanego od morskich fal. Gdy przyzwyczaiła już wzrok, ujrzała znaną jej już kobietę lecz dużo młodszą. Była raptem nastolatką szlifującą swoją wiedzę o żegludze. Widziała scenę, w której dziewczyna schodzi na ląd oraz trudy jakie jej z tego faktu przypadły. Jej to jednak nie dotyczyło. Jikan bowiem unosiła się kilka centymetrów nad ziemią. Gdy mrugnęła oczami, plaża zniknęła. Znów była na statku, lecz nie na małej łupince mieszczącej kilka osób. Była na sporym okręcie z wielkim pokładem. Dziewczyna obok niej była już dorosłą kobietą. Obok niej stał mężczyzna, z którym była na statku. Przed nimi zaś, stały dwa bóstwa. Kanaloa oraz Hikule'o. Belial widziała je po raz pierwszy, lecz podświadomie znała ich imiona. Nie wiedziała czy to wyczytała jakoś z wspomnień rozbitków czy też w jakiś inny sposób tego dokonała. Tak samo nie wiedziała, jakim cudem się domyśliła, że to bóstwa. Może podświadomie to wyczuwała? Tak czy inaczej skupiła się na ceremonii. Odbiegała ona mocno od tych, które widziała u siebie w wiosce oraz tych, które samej przyszło odprawiać. Po wielu namowach uległa swoim wyznawcom i przejęła rolę tej, która błogosławi związki. Mimo iż ślub wyglądał inaczej, Jikan dostrzegła w nim pewnego rodzaju piękno. Nie był to taniec czy też rytualne połączenie krwi. Raczej połączenie dwóch serc. Niestety nie dane jej było dalej oglądać tej sceny szczęścia. Grzmot błyskawicy szybko zmienił scenerię. Była na znanej jej już łodzi. Mężatka zajmowała się żaglami podczas gdy jej wybranek wspierał swego boga w walce z bestią. Baqiu był potężnym potworem i Wyrocznia mogła to bez dwóch zdań stwierdzić po samym jego majestacie. Mimo to, Kanaloa walczył z nim jak równy z równym. Jego moc bez dwóch zdań była powiązana z panowaniem nad wodą. Hikule'o wspierała swych wiernych sprawiając, że ich strzały wydawały się potężniejsze, przez co morska bestia była w niekorzystnej sytuacji. Podczas tej długiej batalii, Bóg Oceanu wspierany swoją małżonką oraz swymi wiernymi przepędzili bestię. Niestety patrząc na odniesione straty, Jikan nie wiedziała czy można nazwać to zwycięstwem. Kolejna wizja przyszła równie niespodziewanie co poprzednie. Dryfowali na prawie bezwietrznym oceanie. Tylko ich dwójka na niewielkim statku. Mieli misję do wykonania lecz wyglądała ona na samobójstwo. Gdy Belial się rozejrzała, nie widziała na horyzoncie niczego poza ogromem wody. Ich zapasy również nie wyglądały na wystarczające. Przez dobrych kilkanaście godzin mogła przyglądać się jak małżeństwo radzi sobie w trudnych chwilach. Jak jedno odejmuje sobie od ust by drugie mogło się najeść. Jak wspierają się wzajemnie by wypełnić wolę ich bóstw. Tym razem wyczuła, że jest dość niedaleko w przeszłości. Czuła, jak odzyskuję kontrolę nad wizjami. Nie były już one chaotyczne oraz nie zmieniały się przypadkowo. Czuła, że może wrócić kiedy tylko zechce i w zasadzie to zrobiła. Dotarła do tego momentu, który już zna. Niedługo po tym dopłyną do wyspy, na której żyła a oni wylądują na łóżku u znachora z Belial obok nich. Zamknęła oczy i wycofała się.

Jikan otworzyła powoli oczy. Mimo iż w wizjach spędziła długie godziny jeśli nawet nie dni, tutaj minęła raptem chwila. Fioletowe runy i kręgi zniknęły a ona pieszczotliwie poprawiła kobiecie kosmyk włosów. Po chwili wstała i spojrzała na Rigurda.
- Są ludem wędrowców, żeglującym przez ocean. Pieczę nad nimi sprawują dwa bóstwa, Kanaloa oraz Hikule'o. Niedawno walczyli z morską bestią, Baqiu. Przepędzili ją, lecz odnieśli spore straty. Teraz szukają miejsca, gdzie mogą naprawić swoje łodzie oraz uzupełnić zapasy. - powiedziała w wielkim skrócie Wyrocznia, tłumacząc burmistrzowi oraz pozostałym jak wygląda sytuacja.
- Rigurd-sama, wiesz coś może o tych bogach bądź o tej bestii? Oraz czy myślisz, że chodź trochę mogli byśmy ich wspomóc? Na zachód wyspy jest ogrom lasów. Jeśli by nam pomogli zasadzić nowe drzewa, mogli by naprawić swoje łodzie oraz nazbierać trochę darów natury. - Belial spojrzała pytająco na lidera Nami dając mu chwilę na odpowiedź. Gdyby ją otrzymała, zwróciła by się ponownie do znachora. Chciała wspomóc go przy budzeniu ich gości. Jeśli czuła by się na siłach, spróbowała by cofnąć w czasie stan fizyczny obojga. Jeśli było by to poza jej możliwościami, to tylko kobietę. Jeśli jednak czuła by, że i to wykracza poza jej obecne możliwości, ocucili by ich normalnymi metodami.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptySro Lip 27, 2022 12:55 am

Jikan wędrując po wspomnieniach mogła dostrzec zupełnie odmienną kulturę i ideologię, jaką się kierowali. Było to tak odmienne od cichego, spokojnego życia w Nami, a jednocześnie ona sama mogła dostrzec piękno w czymś tak odmiennym. Było to dość ciekawe przeżycie, a jednocześnie dostarczające sporo informacji. Wiedza, którą teraz zdobyła była czymś, czego jeszcze nie miała okazji poznać i na swój sposób... czuła głód. Jej życie tutaj było dobre, ale to tylko pokazywało jak szeroki był świat poza jej wyspą, jak wiele rzeczy nie dostrzegała. Gdy skończyła czytać wspomnienia i otworzyła oczy, ludzie w jej pobliżu nadal się modlili. Dopiero gdy się zwróciła do burmistrza, jej wierni otworzyli oczy spoglądając na swoją boginię.

Rigurd był w szoku, słuchając jej wyjaśnień. Uderzył się w pierś i skłonił głowę.
-Wielka jest twa mądrość Wyrocznio. - powiedział pokornie, po czym spojrzał na nią ze smutkiem. -Niestety, pierwsze słyszę. - powiedział wyraźnie zasmucony, że nie może pomóc Jikan. Zastanowił się jednak nad jej prośbą i faktycznie, potrzebował chwili by wszystko przemyśleć. -Nie mamy gwałtownego zapotrzebowania na drewno, więc doraźnie nie widzę problemów. Jednak, jeśli nastąpi jakiś sztorm i będą zniszczenia, może być problem. Podobnie z wyżywieniem. Nie wiem też o jak wielkiej skali mówimy Pani. - wyjaśnił na spokojnie, a Bogini Czasu wiedziała, co miał na myśli. Obecnie był taki okres, gdzie było stabilnie i bezpiecznie. Nie potrzebowali dużej ilości drewna, a jedzenia starczyło dla wszystkich. Nie mieli wiele, ale im nie brakowało. Uzbierać więcej także mogli i się podzielić, jednak jeśli na nich spadnie takie nieszczęście jak na lud tej dwójki przybyszów mogliby się znaleźć w dość nieciekawej sytuacji. Decyzja należała do niej.

Następnie zaś przyszła pora na obudzenie "gości". Gdy znachor zdecydował się budzić mężczyznę, Jikan postanowiła spróbować cofnąć czas jego żony. Tajemne runy pojawiły się na jej dłoni, gdy przyłożyła je do kobiety, próbując przywrócić jej stan do chwili, gdy była przytomna i ogólnie w lepszym stanie. Niektórzy mogliby debatować, czy była to najlepsza decyzja, kazać jej ciału ponownie przechodzić przez mękę wygłodnienia oraz pragnienia, zamiast zwyczajnie napoić i przyśpieszyć proces odzyskiwania sił przez ciało. Mimo wszystko... udało się. Jednak stało się coś, co mogło przerazić Bellial. Gdy zabrała dłoń, jej prawa ręka... wyglądała jak dłoń staruszki. Kościasta, wychudzona... osłabiona. Nikt na razie zdawał się tego nie dostrzec, bo kobieta, którą się zajmowała zakaszlała, po czym gwałtownie się podniosła.
-C-co? G-gdzie jestem? - zapytała, po czym obejrzała się dookoła i widząc męża złapała go za dłoń. -Proszę... obudź się... obudź... - mówiła lekko panicznie, jednocześnie rozglądając się dookoła i patrząc podejrzanie na wszystkich wokół, a jednocześnie szybko wracała do swojego męża. Wykonała odruch wymiotny, jednak nic nie zwróciła... prawdopodobnie z powodu głodu i pustości żołądka. Znachor spojrzał na nią, powoli cucąc jej męża przy pomocy aromatycznych ziół.
-Spokojnie, próbujemy wam pomóc. Nasza Bogini cię ocuciła. - powiedział spokojnie, a kobieta obejrzała się w lekkim szoku na Jikan i wydukała z siebie.
-D-dziękuję. - chyba zaczynała się uspokajać, acz wciąż zdawała się być bardzo skonfundowana.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptySob Wrz 03, 2022 3:44 pm

Jikan robiła tylko to co uważała za słuszne. Może cofanie całego ciała w czasie było nie najlepszą decyzją lecz liczył się tylko efekt końcowy. Kobieta powoli zaczynała odzyskiwać świadomość. Jedyne co teraz potrzebowała to coś zjeść. Gdy zbierało jej się na wymioty, Belial położyła jej dłoń na plecach a drugą odgarnęła jej włosy lecz mimo tego, jej gość niczego nie zwrócił. Owszem dojrzała stan swojej dłoni, mocno postarzałej o ładnych 50 lat od łokcia w dół. Nie przejęła się tym. Zwyczajnie przyjęła to do wiadomości. Takie musiały być ograniczenia jej mocy. Jakby nie patrzeć nigdy nie próbowała czegoś podobnego na taką skalę. Cofała już w czasie małe roślinki, kwiatki, pojedyncze owoce lub skaleczenia lecz nigdy całego człowieka. Bez wątpienia musiała w przyszłości na to uważać lub dokładniej sprawdzać swoje granice. Teraz jednak musiała się skupić na nowo przybyłych.

Kobieta zaczynała powoli przyswajać informacje jakie do niej docierały. Nie była już na statku, dookoła niej byli obcy ludzie a nie bezkres oceanu a w dodatku wybranek jej serca był nadal nie przytomny. Gdy do niego doskoczyła, Wyrocznia nie powstrzymywała jej. Jakby nie patrzyć był dla niej najważniejszy na tej wyspie. Znachor w dwóch zdaniach wytłumaczył jej sytuację a ta powoli zaczęła się uspokajać. Jikan jedynie uśmiechnęła się lekko i skinęła jej głową chowając ręce za sobą.
- Nie musisz mi dziękować. Jestem pewna, że zrobiła byś to samo. Widziałam, że jesteście dobrymi ludźmi. Proszę napij się. - powiedziała podając jej trochę wody pitnej, którą wioskowy medyk mógł mieć w pobliżu. Jeśli zobaczyła by coś, czym mogła ją poczęstować, podała by jej też to. Zaczekała by też cierpliwie aż jej małżonek by się ocknął by i jemu podać strawę. Gdy ci doszli by do siebie na tyle by trzeźwo kontaktować, zadała by im kilka pytań.
- Powiedzcie mi proszę. W jaki sposób mieliście skontaktować się z pozostałą flotą statków gdy znajdziecie ląd zdatny do naprawy waszych statków po bitwie z Baqiu? Widziałam tylko fragmenty waszych wspomnień lecz jeśli chcecie, możemy udzielić wam trochę pomocy. Nie wiem ilu ludzi Rigurd mógłby oddelegować do pomocy przy naprawach, ani to nie będzie też nic wielkiego, lecz podzielimy się drewnem i żywnością w miarę możliwości. - mówiąc te słowa, spojrzała na burmistrza jakby szukając potwierdzenia w jego osobie. Owszem była boginią i jej słowo uznawali niepotrzebnie za prawo, lecz ona uważała, że słowo staruszka ma większą wagę jeśli chodziło o sprawy wioskowe. Po jej małym monologu uśmiechnęła się jedynie siadając na skraju łóżka mężczyzny i wyczekiwała jakiejś odpowiedzi z jej strony.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptySob Wrz 03, 2022 5:22 pm

Stan jej ręki mógł być czymś, co zwykłego człowieka doprowadzić by mogło do krzyku i omdlenia, a kto wie, czy jakichś innych komplikacji by nie było, jednak Wyrocznia nie była człowiekiem. Gdy jej wzrok spadł na jej dłoń, mogła dostrzec jak powoli zmarszczki znikają, a skóra nabiera coraz to żywszej barwy. Mięśnie się odbudowywały, a Jikan wiedziała, że jeszcze trochę i wróci do stanu normalności. Jej ludzka reakcja i troska było czymś, co pozwoliło jej zdobyć szacunek i uwielbienie ludu Nami, jednak teraz? Teraz wyraźnie konfundowało kobietę, która to była wyraźnie zawstydzona tym, że bóstwo dbało o nią tak, jak inne osoby zapewne z jej własnego ludu.

Wkrótce też i jej mąż zaczął kaszleć. Wówczas całą uwagę poświęciła jemu, acz widać było, że nadal kręciło jej się w głowie. Jednak widać była jakąś ulgę, jednak pewien rodzaj komedii był widoczny, gdy troska mieszała się z odruchami wymiotnymi. Mimo wszystko gdy się wreszcie ocknął i zobaczył żonę przytulił ją niemalże bezwarunkowo, a po chwili... zasłonił usta, jakby też miał wymiotować, jednak zdawało się, że on był w stanie to powstrzymać.
-Dziękuję, dziękuję. - powiedziała wzruszona kobieta, kłaniając się nisko, szczególnie Wyroczni, a ona sama poczuła się lepiej. Też jej ręką wróciła do pierwotnego stanu.

Dwójka przybyszy została napojona i nakarmiona, choć kobieta wyraźnie miała odruchy wymiotne. Mężczyzna również podziękował. I wtedy przyszła kolej na pytania oraz odpowiedzi. Mężczyzna, który przedstawił się jako Nalani odpowiadał, gdy jego małżonka jeszcze dochodziła do siebie.
-Czcigodna Hikule'o nauczyła nas rytuału by skontaktowac sie z resztą. - wyjaśnił spokojnie, po czym, w miarę możliwości pokłonił się nisko. -Dziękujemy za ofertę. Jeśli moglibyśmy, udalibyśmy się do naszego statku, by odprawić rytuał. - nawet głowy nie podnosił w pełni respektu do bóstwa. Rigurd w tym czasie podrapał się po brodzie, po czym sam się odezwał, gdy tego oczekiwała jego bogini.
-Dołożymy wszelkich starań, by pomóc Czcigodnej Wyroczni w egzekwowaniu jej woli. Wszyscy mieszkańcy Nami pomogą jak mogą. - również się delikatnie uśmiechnął, chcąc im dodać otuchy. Kobieta, która przedstawiła się jako Talei teraz się odezwała, również nisko się kłaniając.
-Bardzo, bardzo dziękujemy.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyCzw Wrz 08, 2022 1:12 pm

Zbagatelizowanie problemu postarzałej ręki bogini może nie było najlepszym pomysłem lecz jak się okazało z czasem, nic złego jej się nie stało. Planowała zająć się tym później lecz sprawa sama się rozwiązała. Nikt również zdawał się tego nie zobaczyć lub nie zareagować na to. Tak więc wszystko dobre co się dobrze kończy. Nie można było jednak jeszcze tego powiedzieć o Nami. Nad wyspą nadal wisiała jej wizja, która bez wątpienia się spełni. Nie wiedziała jednak tylko kiedy. Istniała szansa, że ich goście posiadają odpowiedź lub jest to droga do poznania jej. Belial dała czas małżeństwu na dojście do siebie. Nie popędzała ich. Była istotą wieczną a dodatkowo panowała w pewnym stopniu nad czasem, więc można było rzec, że ma go pod dostatkiem. Albo tak sobie obecnie wmawiała. Tak czy inaczej, przybysze przedstawili jej się i nadeszła chwila, w której mogli porozmawiać. Gdy ci jej się kłaniali dziękując, położyła dłoń na ich ramionach i delikatnie starała się unieść ich do góry. Nie potrzebowała pokłonów czy przesadzonych podziękowań. Wystarczał jej szacunek jaki ludzie do niej żywili. Gdy Nalani przemówił skinęła mu jedynie głową tak samo jak po chwili Rigurdowi.
- Jak już mówiłam, nie musicie dziękować. Pomaganie innym jest w końcu rzeczą ludzką. Miała bym do was jednak małą prośbę. Czy mogła bym być przy rytuale? - zapytała trochę nieśmiało nie wiedząc jak ich lud do tego podchodzi. Może była to pewnego rodzaju świętość i obcy nie byli przy tym mile widziani. Mimo tego postanowiła po chwili przerwy pójść krok dalej.
- Oraz... Czy jeśli to możliwe, mogła bym się spotkać lub porozmawiać z Hikule'o oraz z Kanaloa? Możliwe, że jako starsze i dużo potężniejsze bóstwa ode mnie, mogą posiadać wiedzę, której memu ludowi bardzo potrzeba. - odparła w końcu. Nie wiedziała czy nie posuwa się za daleko. Znała ich kulturę raptem z kilku strzępów wspomnień Talei.
- Bardzo was o to proszę. - dodała na koniec skłaniając lekko głowę tak, by okazać im należyty szacunek. Być może jako bóstwo nie powinna tego robić. Być może jako bogini powinna od nich tego wymagać jako iż byli tylko ludźmi. Być może inni Archoni by tak zrobili lecz nie ona. Jikan prawnie nigdy się nie wywyższała. Może to dzięki temu zaskarbiła sobie to na czym tak bardzo jej zależało. Szacunek i miłość jej ludu. Tak czy inaczej, pozostając w skłonie czekała na jakąś odpowiedź.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyCzw Wrz 08, 2022 1:56 pm

Wszystko zdawało się powoli kreować na prostą, dobrą drogę. Zupełnie tak, jakby długo oczekiwana ulga miała nadejść. Małżeństwo czuło się już lepiej, tym samym można było z nimi porozmawiać. Nalani zdawał się lepiej czuć od żony, choć sama Talei też nie czuła się źle. Ot, było jej niedobrze.
-Oczywiście Wyrocznio. - powiedział mężczyzna znowu skinąwszy głową. Podniósł wzrok lekko zaskoczony i niepewnie odpowiedział -Pewnie przybędą razem z flotą. Zawsze byli z nami. Pewnie będą tak samo wdzięczni, jak i my, jak nie bardziej i z chęcią porozmawiają. - acz widać było, że nie był pewny tego co mówił. W końcu kwestia ta dotyczyła jego bóstw, jakże mógł on za nich decydować w tym temacie?

Mimo wszystko była to jakaś odpowiedź. Jeśli więc nic nie stanowiło swoistej przeszkody duet wyruszyłby nad morze, choć musieli być asystowani przez znachora i starostę, gdyż trochę mieli problemy z równowagą. W drodze do portu oczywiście przykuli uwagę kilku obywateli Nami, jednak nikt nie planował przeszkadzać ich bogini w drodze. Gdy małżeństwo stanęło na wybrzeżu, widać było, że lekki uśmiech pojawił się na ich twarzach, a gdy weszli na jej pokład - jakby odżyli. Kobieta wzięła miskę pokrytą tajemniczymi symbolami i zanurzyła ją w morskiej toni. Gdy ta była już napełniona tak do połowy, umieściła ją na środku statku. Wówczas z nożem podszedł do niej (miski, nie żony) Nalani, który przeciął sobie prawą dłoń. Znachor początkowo chciał coś zrobić, jednak jego żona go powstrzymała gestem dłoni. Mężczyzna zanurzył lekko krwawiącą dłoń w misce i zaczął nią kręcić, tworząc swoisty wir z mieszaniny krwi oraz wody. Jednocześnie pod nosem coś mówił, jednak co dokładnie Jikan nie była w stanie rozróżnić. Widziała jednak jak woda ciemnieje, a nad nimi zbierają się ciemne, deszczowe, wręcz burzowe chmury. Wkrótce z miski zaczęło świecić delikatne światło, które dosięgnęło nieboskłonu i przebiło chmury, których jeszcze jakiś czas temu tu nie było.
-Talei, Nalani, skoro się kontaktujecie z nami wierzę, że znaleźliście odpowiednie miejsce? - rozległ się męski, niski, acz świszczący głos. Niczym wiatr przecinający powietrze podczas sztormu.
-Zgadza się o Wielki Kanaloa. - powiedział mężczyzna. -Znaleźliśmy wyspę, której lud służy bogini Wyroczni. Są skorzy pomóc nam uzupełnić zapasy oraz odbudować flotę.
-Czy Wyrocznia jest przy was? - rozległ się kobiecy głos. Ten był wyższy i melodyczny, w brzmieniu wręcz przypominający melodię wygrywaną przez morza i oceany wieczorami.
-Tak. - odpowiedział Nalani i spojrzał w stronę Jikan. Jego małżonka zaś wykonała nieśmiały gest, jakby zachęcała ją do podejścia bliżej, acz nie wiedziała, czy może tak się spoufalać.
-Dziękujemy za twą dobroć Wyrocznio. Jeśli to możliwe, skierujemy teraz naszych wyznawców w Waszą stroną, a gdy przybędziemy, postaramy się odwdzięczyć w miarę możliwości. - kontynuowała postać, którą najpewniej była Hikule'o, a której nawet sylwetki obecnie nie widziała.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyPią Wrz 09, 2022 12:39 am

Przybysze zdawali się czuć z każdą chwilą coraz lepiej co pozwoliło Jikan odetchnąć. Nadal czuli się nieswojo w jej obecności oraz patrząc na jej zachowanie lecz nie mogła ich za to winić. Belial zachowywała się zupełnie inaczej niż ich bóstwa mimo iż teoretycznie mieli taką samą rangę. Na ich słowa kiwnęła jedynie głową w podziękowaniu i zrozumieniu. Nie minęło kilka chwil jak opuścili dom znachora i pomagając ich gościom w wędrówce, ruszyli do portu, gdzie zadokowana byłą ich łódź. Nikt nie przeszkadzał w ich pochodzie lecz nie dało się uniknąć ciekawskich spojrzeń. Wyrocznia jedynie uśmiechała się do jej wiernych dając im znak, że nie mają się czego obawiać. Przynajmniej teraz. Tego jednak nie musieli jeszcze wiedzieć. Nie, dopóki bogini Czasu nie będzie miała więcej informacji, jakie może uda jej się uzyskać.

Gdy dotarli na miejsce, małżeństwo weszło na deski swojego pokładu i od razu dało się wyczuć zmianę nastroju. Mimo iż nadal byli słabi, wydawali się pełniejsi energii, szczęśliwsi. Jikan rozumiała to jak nikt inny w Nami. Widziała to i wiedziała jaką rolę w ich życiu odgrywają ich statki oraz morze samo w sobie. Na samą myśl o tym ona również się uśmiechnęła lekko w ich stronę. Sam widok ich radości był wynagrodzeniem za jej czyny. Chwilę później zaczął się rytuał. Wyglądał on bardzo podobnie do tego, jaki widziała podczas ich ceremonii ślubnej. Tym razem jednak Nalani łączył swoją krew z oceaniczną wodą. Niebo nad nimi pociemniało a snop światła po chwili wystrzelił w powietrze sięgając chmur. Z misy zaczął się wydobywać męski głos, który Belial rozpoznała. Należał on do męskiego boga, Kanaloa. Wyznawca boga Mórz szybko wytłumaczył sytuację. To co miało miejsce chwilę później zdziwiło trochę Belial. Hikule'o zapytała o nią oraz chciała z nią porozmawiać. Nalani nieśmiało zaprosił ją dłonią nadal będąc speszony jej rangą. Bogini kiwnęła tylko głową po czym ostrożnie weszła na deki podkładu i podeszła do rytualnej miski. Wewnątrz niej nie widziała znanych jej już z wyglądu bóstw, lecz jedynie ciemną krew wymieszaną z wodą. Mimo iż ta powinna być dużo jaśniejsza, z powodu rytuału przypominała bardziej morską głębinę. Tak czy inaczej gdy Wyrocznia stanęła koło rytualnego miejsca, rozległ się głos drugiej bogini skierowany prosto do niej.
- Nie musicie dziękować. Na moim miejscu z pewnością uczynilibyście to samo. - powtórzyła się ponownie. - Zakładając, że przypłyniecie z tej samej strony co Talei i Nalani, na północnym zachodzie wyspy jest zatoka. Przygotujemy tam dla was prowizoryczny port. Plaża jest na tyle duża, że wasze statki powinny się pomieścić. Nie możemy wam wiele dać lecz pomożemy jak tylko będziemy w stanie. - odpowiedziała bóstwom po drugiej stronie magicznego połączenia. Chwilę zastanawiała się czy czegoś jeszcze nie dodać i w końcu zdecydowała się.
- W ramach podziękowań, wystarczy, że odpowiecie na kilka moich pytań.

Jeśli Hikule'o nic więcej nie chciała dodać i ich obecna rozmowa miała dobiec końca, zeszłą by ze statku pozwalając małżeństwu porozmawiać w spokoju ze swoimi bóstwami jakie się nimi opiekowali. Ona zwróciła by się do Rigurda by przedstawić mu swój plan jaki miała.
- Rigurdzie. Jak zapewne słyszałeś, przyjęli byśmy gości zza morza w tej dużej zatoce na północy zachód od kopalni. Popłynę z Talei oraz Nalanim i zaczekam tam na was. Jeśli mogła bym cię prosić, wyślij kilku wolnych i chętnych robotników.
Po tych słowach, jeśli burmistrz Nami nie miał by nic do dodania to wróciła by po rytuale na statek, pytając się jego właścicieli czy może popłynąć z nimi. Jeśli wszystko poszło by po jej myśli, nie zostawało im nic innego jak udać się we wskazane miejsce i przygotować się na przypłynięcie pozostałych gości.
Powrót do góry Go down
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyNie Wrz 11, 2022 8:59 pm

Gdy Jikan przyglądała się małżeństwu, miała wrażenie, że to nie tylko kwestia samej łodzi, a jej podejrzenia pewnie nieświadomie wyjaśnił lekarz.
-Wy... tak długo żyliście na wodzie, że dostajecie choroby... lądowej? - zapytał zdziwiony, na co Talei, jeszcze przed rytuałem odpowiedziała:
-Klątwa Rūaumoko. - kiwnęła głową, jakby potwierdzała jego słowa, choć to określenie zdawało się nic nie mówić ani jemu, ani Wyroczni. Bogini jednak czuła, że było to zwyczajnie określenie tego, co ich spotykało. Jakiekolwiek zawroty głowy czy mdlenie kompletnie zniknęły w chwili, gdy ich nogi spoczęły na deskach pokładowych.

Gdy rozpoczął się rytuał, praktycznie wszyscy w Nami, i to Jikan wyczuwała, spojrzeli w stronę w wybrzeża, a ich obawy trafiły do jej serca. Jej wyznawcy się obawiali, gdyż to było coś nieprzewidzianego i mogli tylko liczyć na to, że ich bogini ich ocali. Początkowo ona też widziała tylko i wyłącznie wodę oceaniczną zmieszaną z krwią. Jednak gdy sama weszła na pokład, gdy Hikule'o poprosiła o kontakt, nagle w snopie światła pojawiła się jej postać. Słysząc jej słowa, kobieta uśmiechnęła się ciepło, a także objęła drugie bóstwo z czułością.
-Nasz lud nie ma takich możliwości gościny. Jednak na morzu nikogo byśmy nie porzucili. - przyznała ciepło, po czym skinęła głową, zgadzając się na jej propozycję.
-Jak tylko będziemy w stanie. - powiedział Kanaloa, który miał zdecydowanie bardziej surowy wyraz od swojej małżonki. Wciąż jednak zdawało się, że jego twarz wyrażała ulgę, że jego lud znalazł rozwiązanie. Tym samym całość rozmowy została niemalże zakończone, gdyż do małżeństwa zostały skierowane następujące słowa -Talei, Nalani, w miarę możliwości powinniśmy dopłynąć do was wieczorem. - po czym zarówno chmury, jak i snop światła zniknął.

Tym samym przyszła kolej na rozkazy. Rigurd nie śmiał sprzeciwiać się swojej bogini. Skinął głową i ruszył w miasto zebrać potrzebnych mu ludzi. Tym samym bogini mogła towarzyszyć uratowanemu duetowi. Widać było, że tak bliska obecność innego boga była dla nich niekomfortowa, ale statek, który tak różnił się od tych wykorzystywanych w Nami, był przez nich obsługiwany w tak profesjonalny sposób, a jednocześnie tak odmienny, że ona sama nie do końca wiedziała, jak oni to robią. Kierowała ich jednak w miarę swoich możliwości, a także gdzieniegdzie słyszała szepty małżeństwa między sobą.
-Wyglądasz młodziej kochanie. - szepnął do żony Nalani. Kobieta lekko się zarumieniła.
-To z wycieńczenia. - odpowiedziała szeptem.
Jikan także czuła, że ten duet chyba zaczął trochę w nią wierzyć. Może nie było to coś pewnego i silnego, jak w przypadku mieszkańców Nami, jednak czuła, że to, jak o niej myślą, jest zbliżone do właśnie uczuć obywateli jej wyspy. Ale dopiero kiełkujące. Wiedziała, że nie zwyczajnie są zagubieni. Że ten statek nie służy do transportu tak ważnych osobistości. Jednak jej to nie przeszkadzało.

Gdy dopłynęli do zatoki, mniej więcej w tym samym czasie pierwsze dwa powozy z drewnem przyjechały, a mężczyźni rozpoczęli pracę nad przygotowaniem kilku pali, do których to można przywiązać okręty. Stolarze łączyli deski, chcąc stworzyć pomosty, choć z tego, co szybko jej powiedzieli będą one mało stabilne i raczej ułatwiające, aniżeli porządnie umieszczone w morskim brzegu.

Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, na horyzoncie można było dostrzec... falę? Dużą falę. Tak to przynajmniej wyglądało. Z każdą chwilą zbliżała się ona w stronę wyspy, aż w końcu zaczęła maleć i zamiast fali, widziano kilkanaście statków. Dwa duże, na szybko naprawione widziała we wspomnieniach Talei. Dodatkowe, mniejsze, służyły za transport. Płynęły one jednak już wolniej niż wcześniej, a na pierwszym, co wpłynął znajdowała się para bóstw. Hikule'o widząc Jikan uśmiechnęła się i zeskoczyła do wody, która to złapała ją i poprowadziła do Wyroczni.
-Cieszę się, że możemy spotkać się wreszcie osobiście. Mój mąż sprowadza teraz pozostałe statki wysłane w poszukiwaniu wysp do nas i zabiera mu to większość koncentracji. Jeśli mogę prosić, nie przeszkadzajcie mu teraz. - powiedziała, po czym lekko się ukłoniła. Po chwili jednak spojrzała na swoją gospodynię i ze smutnym wzrokiem kontynuowała -Obecnie najważniejsza dla nas jest woda pitna. Statki naprawimy, a ocean jest domem dla wielu jadalnych stworzeń. Jednak ludzie potrzebują wody. A ta oceaniczna nie jest zdatna do picia. Czy mogę prosić o Wyrocznio, by skupić się na tym wpierw? - zapytała, wciąż nogami znajdując się w wodzie. Reszta statków powoli przypływała, a mieszkańcy Nami rzucali im liny, coby mogli zadokować. Belial widziała, że wielu tych, którzy zeszli na ląd, zaczynali czuć się słabo, a co słabsi - nawet wymiotować. Co nie było dobre dla odwodnionego ludu.


NPC:
Talei (F) oraz Nalani (M)
Kanaloa
Hikule'o
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyCzw Paź 27, 2022 11:35 pm

Lud Nami zdawał się być niespokojny podczas rytuału i nie można im było się dziwić. Było to dla nich coś zupełnie nowego, niespotykanego. Przez wiele lat jak Jikan z nimi mieszkała, tak długo nic podobnego nie miało miejsca. Najwyraźniej nadszedł czas, gdy ”pełnoletnia” bogini musiała przejść pewne próby. Nie były to jednak próby jakie sama sobie obrała lecz jakie los dla niej przygotował. By uspokoić zebranych mieszkańców, uśmiechnęła się jedynie do Rigurda oraz gestem ręki pokazała, że nie ma się co obawiać. Tym samym wkroczyła dzielnie na statek.

Sam rytuał komunikacji wydawał się jej dość ciekawy. Sama nie była pewna czy potrafiła by zrobić coś takiego. Owszem ona i jej lud był połączony czasem jaki ze sobą spędzili a ona nad nim w jakimś stopniu panowała. Tutaj jednak główną rolę grała woda, która była wszech obecna w ich życiu. Może to medium było dużo silniejsze? A może zwyczajnie chodziło o fakt, że obie osoby połączenia miały bliską styczność z tą samą wodą? Bogini nie miała pojęcia a nie było czasu na pytania. Ponadto wątpiła czy wierni Kanaloi oraz Hikule'o byli by w stanie udzielić jej zadowalającej odpowiedzi. Belial nie raz próbowała wytłumaczyć swemu ludowi na jakiej zasadzie panuje nad czasem. Niestety za każdym razem bezskutecznie.

Rozmowa z pozostałą dwójką morskich bogów była krótka i po chwili ustaleń już byli na oceanie, opływając Nami. Małżeństwo zdawało się trochę krępować jej obecnością, lecz ona nie mogła się powstrzymać by tu z nimi być. Mogli uznać, że tak ważna osobistość jak ona, powinna płynąć jedną z większych statków jak ich bóstwa opiekuńcze, a nie taką małą łupinką. Jej to jednak nie przeszkadzało. Chciała na własne oczy zobaczyć jak się tym płynie.
- Możliwe, że ja jestem temu winna. Cofnęłam twoją żonę w czasie do momentu, nim straciła przytomność, by ją ocucić i napoić. Jestem pełna podziwu, że to dostrzegłeś. - powiedziała do Nalaniego gdy ci szeptali między sobą z szczerym uśmiechem. Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że oni faktycznie szeptali. Może nie chcieli by się wtrącała w ich rozmowę?
- Oj. Wybaczcie. Nie powinnam podsłuchiwać. - powiedziała z lekkim zakłopotaniem i skinęła głową w geście przeprosin.

Kilka kolejnych godzin Jikan spędziła na nadzorowaniu prac oraz rozmowach z ludźmi i czuwaniu nad nimi. Gdyby ktoś potrzebował jej pomocy, była tu dla nich. W końcu nie trudno było o kontuzje czy też wypadki. Nim słońce zetknęło się z horyzontem, Belial dojrzała sporą falę, która w miarę zbliżania się, zamieniła się w niewielką flotę jaką znała już z wizji. Mimo iż bogini Czasu starała się nie wyróżniać w tłumie, i tak każdy trzeźwo myślący rozpoznał by ją. Hikule'o zeskoczyła z desek pokładu a woda jakby złapała ją i przetransportowała bezpiecznie na plażę na której stała Wyrocznia. Skłoniła jej się lekko.
- To dla mnie zaszczyt również mogąc poznać się osobiście, Hikule'o. Oczywiście nikt twojemu mężowi nie będzie przeszkadzał. - odparła na wstępie. Następnie wysłuchała uważnie słów swojej rozmówczyni oraz jej prośby.
- Hmm... - zaczęła powoli zbierając myśli. Stan jej gości był dość marny a wątpiła by miała na tyle dużo mocy, by pomóc każdemu. Widziała już jakie konsekwencje miało wpływanie na czas jednej osoby a co dopiero całej floty. Musiała wymyślić lepszy plan, normalniejszy.
- Na południe stąd płynie rzeka jaka spływa z górskich potoków. Jeśli macie jakieś beczki albo bukłaki, możecie dać je moim ludziom na wozy i część z nich pojedzie je napełnić. Niestety nie wiem czym dokładnie jest ta klątwa Ruaumoko, więc nie wiem czy będę w stanie coś na to poradzić. Proponowała bym jednak by twój lud został na statkach gdzie czują się lepiej. My postaramy się wam dostarczyć potrzebnych rzeczy. - odpowiedziała w końcu dość długo i wyczerpująco. Jeśli bogini przyznała by jej rację lub nie chciała zmieniać jej propozycji, Jikan wydała by polecenia kilku pracownikom jacy przyszli z Nami. Tak jak mówiła, mieli zebrać potrzebne rzeczy od ich gości po czym ruszyć w stronę rzeki. Ona sama została by tutaj by nad wszystkim czuwać lub by porozmawiać z drugą boginią jeśli ta miała by na to ochotę.
Powrót do góry Go down
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyPią Paź 28, 2022 9:12 pm

Jikan nie była wielosetletnim bóstwem. Jej wiedza i świadomość nie były ogromne, nie dorównywały pewnie istotom, które były wyznawane od wielu pokoleń, a takie wyzwanie, jakie pojawiło się w Nami - było pierwsze w dziejach. Jednak niekonicznie oznaczało to, że Bogini Czasu była bezsilna. Może w jej duszy kryło się więcej niż sama chciałaby przyznać? Jednak to było pytanie, na które tylko ona sama mogła odpowiedzieć. Rytuał sam ją zaciekawił i choć Talei oraz Nalani zapewne nie byliby w stanie wytłumaczyć jak on do końca działał, tak gdy zaczęła się nad nim zastanawiać miała wrażenie... że byłaby w stanie podobny przygotować. Może nie na taką skalę, nie na taki zasięg, jednak gdyby się na tym skupiła - byłaby w stanie nauczyć swoich wyznawców rytuału, umożliwiającego jej kontakt z nią samą. Wiedziała, że miałoby to pewne ograniczenia, jednak widząc na własne oczy i czując moc oraz wiarę marynarskiego małżeństwa oraz parę innych bogów, czuła, że nie było to coś tak bardzo wymagającego. Czyżby wystarczyło się przezwyciężyć? Zrobić pierwszy krok?

Podróż na miejsce również upływała dość spokojnie, a jej podejrzenia zdawały się być prawdziwe. W kulturze dwójki uratowanych z morza osób, to właśnie większe, bardziej bogato zdobione okręty były domami bogów. Takie małe stanowiły narzędzia dla zwykłych ludzi, dla pojedynczych rodzin lub samotnych osób. A teraz? Ktoś tak wyniosły zszedł do maluczkich. Dla Jikan było to normalne, choć nawet jej wyznawcy potrafili się onieśmielić w jej towarzystwie. Ale dla Nalaniego i jego żony? Było to coś nieprzewidywalnego. A gdy Wyrocznia się odezwała, stali w lekkim szoku. Ostatecznie mąż złożył ręce i skłonił się nisko.
-Zaprawdę wielką masz potęgę Wyrocznia. Twoja łaska i dar nigdy nie zostaną zapomniane. - a Belial wiedziała, że mówi szczerze. W ślad za nim podobny gest wykonała Talei.
-Przekażemy naszym dzieciom, a one swoim dzieciom, jak wspaniała Bogini Czasu ocaliła nas, a jej boska łaska cofnęła mnie z objęć końca. - dodała głosem pełnym wiary. Chyba świadomie bądź nie... zdobyła nowych wyznawców.
-Nie powinnaś przepraszać za swoją opatrzność. - odpowiedział Nalani, gdy usłyszał przeprosiny z jej strony, po czym dopiero się wyprostował razem z małżonką, by dalej prowadzić mały statek.

Wkrótce, po kilku godzinach pracy i przygotowań, nastąpiło spotkanie dwóch kultur i dwóch bogiń. Spotkanie, które być może zadecyduje o losach tej części oceanu, a kto wie, może nawet i większego świata?
-Nie kłaniaj się temu, kogo ratujesz o Wyrocznio. My jesteśmy winni ci wdzięczność. - skontrowała Hikule'o z lekkim, sympatycznym uśmiechem, w którym brzmiał szum górskiego potoku, wesoło obijającego się o skały. Skinęła jednak głową i odwróciła się w stronę łodzi. -Zostańcie na statkach! Wszystko zostanie załatwione! - zakrzyknęła głośniej, niczym wodospad, którego woda z głośnym hukiem rozbija się w dole o skały. Uniosła swoje ręce, a ocean, który wpływał do tej zatoki utworzył niewielkie, wodne macki, które chwyciły z dużych okrętów beczki i następnie przetransportowały je na wozy, które zostały jej wskazane. Plan Jikan zdawał się więc działać i zostać przyjęty przez obcą boginię.

Ta jednak nie zakończyła na tym wymiany zdań, chcąc zostać bliżej Belial.
-Mój mąż ma wątpliwości, w kwestii podziękowań, jakie ci zaplanowaliśmy. - powiedziała nagle, obracając się w jej stronę. -Prezent to godny samej Celestii, jednak... niebezpieczny. Zanim jednak Kanaloa powie, co zaplanował, chciałabym ja wyrazić swoją wdzięczność. Czy masz coś, w czym mogłabym Ci pomóc? Jakieś wątpliwości czy pytania cię dręczą, a może wody ostatnio były niespokojne? Ty okazujesz nam wiele serca, a my nie możemy się za wiele odpłacić. Daj nam jakąś szansę. - mówiła sympatycznie, doglądając jak po jakimś czasie pierwsze powozy wracają z wodą, którą następnie, przy pomocy gestów dłoni rozdysponowywała na statki. Z największego statku zaś Jikan czuła dużą siłą i moc. Linie taumaturgiczne pod Nami, które były jej tak znane chociażby podświadomie, zdawały się drgać w odpowiedzi na działanie drugiego boga, który wciąż znajdował się na statku. Cokolwiek teraz wykonywał, wymagało ogromnej mocy i koncentracji. Jednak zwykli ludzie zdawali się tego nie dostrzegać, skupieni na pomocy swoim gościom czy dochodzeniu do siebie po wycieńczającej podróży. Jednak Bogini Czasu miała teraz niepowtarzalną okazję. Posiadać dług wdzięczności u pary innych bogów.


NPC:
Talei (F) oraz Nalani (M)
Kanaloa
Hikule'o
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptySob Lis 05, 2022 1:30 am

Pochodzenie Bogini, moce jakie posiadała oraz jej granice były prawdziwą zagadką nawet dla niej samej. Wciąż się uczyła i poznawała świat oraz samą siebie. Czuła w głębi swojego serca, że jest inna od urodzenia, że nie jest śmiertelniczką. To, że przez to nad jakim aspektem życia panowała nie oznaczało, że ma tego czasu nieskończenie wiele. Musiała się uczyć szybko zwłaszcza w obliczu wizji jaką miała niedawno. Dlatego też była ciekawa ludu jaki u nich miał zagościć. Może płynięcie z nimi łódką było czymś nietaktownym, lecz lepsze było zdobywanie wiedzy w sposób praktyczny przez obserwację lub też rozmowę, niż przez sprawdzanie ich myśli i wspomnień. Rozmowa z nowo poznanymi Talei oraz Nalanim nie różniła się specjalnie niczym od rozmów z jej ludem. Mimo iż okazywali jej wielką cześć za to co zrobiła, w oczach Belial było to nic takiego. W zasadzie, poniosła tego koszt jaki na szczęście miała już za sobą. W porównaniu do innych bóstw jakie w swoich wizjach widziała bądź też katastrof jakie się gdzieś w świecie działy, ona nie umiała nic. Była nikim. Cofnięcie jednej osoby w czasie kosztem ręki nie było rozwiązaniem problemu jaki nad Nami wisiał.
- To bardzo miłe z waszej strony i bardzo wam za to dziękuję. - skinęła im lekko głową w podzięce za ich słowa. Czuła gdzieś w głębi siebie, że ta dwójka również stała się już częścią niej, tak, jak lud Nami był w jej sercu. Miała co do tego trochę mieszane uczucia, gdyż nie chciała, by ich bóstwa opiekuńcze jakie niedługo mają się tu zjawić, były złe na nią.
- Jestem pewna, że mając moje skromne moce, zrobili byście to samo. Jesteście dobrymi ludźmi. Widziałam na własne oczy. - powiedziała na koniec uśmiechając się do nich.

Kilka godzin później doszło do spotkania dwóch światów. Dwóch bóstw. Bogini Czasu oraz Bóstw Mórz i Oceanów. Wyrocznia miała swój wyuczony szacunek, jakiego nauczyła się od swojego ludu dlatego się skłoniła Hikule'o. Zwłaszcza, że była od niej dużo starsza i potężniejsza. Na jej słowa jednak wyprostowała się.
- Kultura mego ludu nauczyła mnie, by odpowiednio przywitać gości oraz okazać im należyty szacunek. - dała jej krótką odpowiedź.
- Wezmę jednak twoją radę do serca. - dodała po chwili uśmiechając się lekko.

Minęła dobra chwila podczas której dwie boginie ustalały jak ma wyglądać pomoc przybyszom zza odległej wody. Bogini Wody, gdy wszystko było załatwione i mieli chwilę, wróciła do tematu jaki musiał jej chodzić po głowie. Pierwsze słowa, zaczęły napawać ją niepokojem. Nie chciała by Kanaloa miał jakiekolwiek wątpliwości. Sama jego siła oraz fakt, że niemalże sam walczył z Baqiu i go przegonił, sprawiło, że Jikan czuła do niego respekt. Następne zdania jednak szybko zrzuciły kamień z serca młodej bogini. Mieli dla niej podarek i to godny samej Celestii. Miejsca, o którym zarówno podświadomie wiedziała dużo a tak naprawdę nie wiedziała nic. Wzmianka o niebezpieczeństwie napawała ją zarówno ciekawością jak i wzmożoną ostrożnością.
- Prawdę mówiąc, jest coś o czym chciała bym z tobą porozmawiać. - powiedziała otwarcie odpowiadając na jej prośbę. Dała jej znak by ruszyła za nią, a sama ruszyła dalej plażą oddalając się trochę od małego portu. Weszła trochę do wody by po chwili wskoczyć zgrabnie na większy kamień wystający z morskiej toni. Usiadła na nim i ruchem ręki cofnęła w czasie swoje buty by się wysuszyły na oczach Hikule'o.
- Jak zapewne wiesz oraz widzisz, potrafię panować nad czasem. Wiąże się to również z tym, że miewam różne wizje. Zarówno z przyszłości jak i przeszłości. Dzięki nim, widziałam wspomnienia Talei, poznałam wasze imiona, mogłam się trochę przyjrzeć waszej kulturze. To jest ta przyjemna część mej domeny. - powiedziała uśmiechając się do niej. Po chwili jednak uśmiech lekko posmutniał a ona spojrzała na ocean rozciągający się za statkami.
- Dziś rano miałam okropną wizję. Zza horyzontu nadciągały ciemne chmury. Wiał zimny wiatr. Deszcz jaki zaczął padać nasilał się z każdą chwilą. Krople wody zamieniały się w ściany wody jakie wręcz kaleczyły mnie. Wtedy z morskiej toni rozległ się przerażający ryk. Wodne pociski latały wszędzie. Wszystko skończyło się przytłaczającym lodem oraz wybuchem. - zakończyła swoją opowieść wracając wzrokiem do swojej rozmówczyni. Zrobiła też małą pauzę by przywrócić uśmiech na jej neutralną sprzed chwili twarz.
- Niestety, nie umiem jeszcze kontrolować na tyle dobrze moich mocy, by wiedzieć kiedy dojdzie do katastrofy. Sądząc jednak po znakach oraz historycznych zapiskach w Nami, była to wizja przyszłości.
Kolejna pauza nastała po tych słowach. Hikule'o znała już jej problem. Teraz wystarczyło odpowiednio złożyć prośbę.
- Powiedz mi proszę. Oboje jesteście potężnymi Bóstwami, których domem jest rozległy ocean. Czy wiesz może cóż takiego może zagrażać memu ludowi oraz co mogę zrobić, by ich ochronić? - zapytała patrząc prosto w oczy kobiety. Twarz miała poważną i zdeterminowaną, pełną troski o jej dom oraz niewielką społeczność za którą czuła się odpowiedzialna. Oczywiście mogła poprosić, by bóstwa obroniły ją przed zagrożeniem, lecz nigdy by tego nie zrobiła. Była to jej zdaniem bardzo samolubna prośba oraz zupełnie nie adekwatna do tego, co ona uczyniła dla nich. Teraz jednak, czekała na odpowiedź.
Powrót do góry Go down
Francis Drake


Francis Drake


Liczba postów : 30
Join date : 23/03/2021

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyPią Lis 11, 2022 12:48 am

Ciężko określić jaką reakcję u Kanaloa i Hikule'o wywołałaby wieść, że członkowie jej ludu czczą inną boginię. Były to obawy, które mogły mieć jakieś uzasadnienie, patrząc jak wiele z ich rytuałów wymagało swoistej krwi, a siła ich męskiego bóstwa potrafiła powalić potężnego, morskiego potwora. Ten lud, i to dobrze wiedziała, był twardy. Może czasami trochę brutalny, jednak jednocześnie, wrażliwy i delikatny. Może ten dualizm wynikał z tego, jak łagodnym bóstwem, jak się okazało w przyszłości, była żona wojowniczego boga. Talei oraz Nalani zdawali się być zakłopotani taką bliskością innego boga. Nawet nie wiedzieli co powiedzieć, jednak przez wiarę, która w nich zakiełkowała, wiedzieli, że nawet nie śmieli myśleć o tym, co by zrobili, gdyby posiadali część tej boskiej mocy. Może małżeństwo bogów uznawało takie myśli za herezję i były surowo karane? Ciężko było to stwierdzić, jeśli się ich nie zapytała. W ciszy jednak śmiertelne małżeństwo kontynuowało pracę, niezbyt wiedząc jak rozmawiać z kimś tak... nadprzyrodzonym.

Gdy dwie boginie się spotkało, ich relacja od razu zdawała się być przyjazna. Hikule'o z uśmiechem przyjęła wyjaśnienia Jikan.
-Co lud, to inna kultura. Tak samo jak woda w jeziorach. - zauważyła z lekkim uśmiechem, zanim zaczęły planować dalsze działania. Belial mogła zauważyć, że praktycznie przez cały czas jej rozmówczyni moczyła nogi w wodzie. Z uwagą jednak i pewną powagą spojrzała na Wyrocznię, gdy ta przyznała, że ma pewne kwestie, które chciała skonsultować z innym bóstwem. Hikule'o ruszyła zgrabnie za Boginią Czasu. Ciężko było jednak z jej mimiki twarzy wyczytać podziw czy znudzenie jej pokazem oraz słowami. Była to mina pełna uwagi i swego rodzaju profesjonalizmu, nie pozwalająca by emocje na nią wiele wpływały. Dopiero wraz z kolejnymi słowami stawała się bardziej poważna i może nawet trochę... zamyślona. Dopiero po pewnym czasie, ostrożnie dobierając słowa, zaczęła odpowiadać. -Wiele jest morskich stworzeń, a bogów wody także nie sposób zliczyć na całym świecie. - słowa dobierała ostrożnie, zupełnie jakby myślała nad tym, jak coś przekazać. -Moją mocą jest woda, domeną zaś rodzina. Wczuj się w to kim jesteś. Odpowiedzi są w tobie. - te słowa mówiła już pewniej, po czym dłonią niewielkie dwa wodne węgorze zaczęły tańczyć dookoła niej samej, a potem nad dłonią. -Nic, co łączy w sobie twoją moc i domenę jest przed tobą sekretem. Jedynie to, co inni bogowie chcą przed tobą skryć. - lekko się uśmiechnęła, jakby przypomniała sobie dobry żart. -Bogowie zyskują na sile, wraz z ludźmi, którzy w nich wierzą. Jednak to wiara bogów w nich samych sprawia, że stają się opiekunami, którzy mogą prowadzić swój lud. Uwierz w siebie, bo wierzę, że odpowiedzi znajdziesz sama. - dodała z pewnym pocieszeniem. Po chwili mówiła już też normalnie. -Nie znam się na czasie tak, jak ty sama na nim. Jednak czy czas jest ustalony? Mój mąż kiedyś powiedział... - nie zdołała jednak dokończyć.
-Że los i czas są jak woda w rzecze. Ciągle płyną i w żadnym momencie nie są stałe. - powiedział męski głos, niezwykle niski, jakby z samych głębin oceanu był mówiony. Kanaloe, bo to do niego należał głos zbliżył się do dwójki bogiń, najwidoczniej kończąc swoją wcześniejszą pracę. W tonie tym brzmiało jednak zmęczenie. -To zaszczyt móc poznać kogoś, kto ratuje innych na morzu. - dodał kłaniając się nisko na znak szacunku.
-Skończone? - zapytała jego żona.
-Tak, stworzyłem węże morskie, by resztę zwiadowców przywiodły do tego schronienia. Wymagało to więcej pracy, jednak ściągnęło z moich barków skupienie, jakie musiałbym utrzymywać. - odpowiedział spokojnie, po czym spojrzał na Jikan i wziął głęboki oddech. -Nie wiem ile moja żona Ci powiedziała. Jednak teraz, gdy jesteśmy tu razem, chciałbym Ci powiedzieć o prezencie, nad jakim myśleliśmy oraz konsekwencje, jakie może za sobą ciągnąć. - dodał, po czym wziął kolejny głęboki oddech. -Chcę przeprowadzić rytuał z naszą trójką. W ten sposób, wiara naszego ludu na zawsze będzie też wiarą w Ciebie. W prostych słowach, oferuję ci potęgę wiary, jaką nasz lud zaoferował nam. - wyjaśnił, wskazując na siebie i swoją małżonkę. Hikule'o skinęła głową. -Ma to jednak swoje konsekwencje. - dodał i podrapał się po głowie, chyba nie wiedząc, jak je ugryźć.
-Nasz lud nie jest ludem statycznym. Wędrujemy i podróżujemy, a ocean nie wybacza. Jako jedna wiara, odczujesz stratę każdego wierzącego, który wróci do głębin, gdy wędrował z nami, a jeśli bitwa z Baqiu by się kiedyś powtórzyła, odczujesz to też. - przyznała niepocieszona. Jej mąż skinął głową.
-Panteon to nie jest nowy koncept, choć niewielu bogów się na niego decyduje. Słyszeliśmy i spotkaliśmy zbiegów, którzy do nas dołączyli, bo bogowie w panteonie zaczęli walczyć o dominację między sobą. - dodał jeszcze, a wzrok miał poważny. Jedynie Hikule'o zdawała się mimiką jakoś próbować uspokoić czy może pocieszyć Jikan. -Nam to raczej nie grozi. Ty mogłabyś zostać w Nami, a my, jako małżeństwo, nadal z naszym ludem zwiedzać oceany.
-Rytuał jest też jednostronny. Wiara twojego ludu nie będzie wpływać na nas, więc nie musisz się obawiać, że coś utracisz. Mój mąż poznał szczegóły całego procesu, gdy został zaproszony do Celestii. - wyjaśniła bogini, a Belial mogła dostrzec, że Kanaloe, choć wcześniej był poważny, tak w jego oczach na moment zapłonęła pewnego rodzaju... irytacja? Szybko jednak zginęła.
-Proces ten różni się od tego, gdy dwójka bogów razem współpracuje i ludzie powoli zaczynają wierzyć w każdego z bogów osobno. Jest raczej... kontrolowany. - wyjaśnił jeszcze, po czym zamilkł, oczekując na reakcję Wyroczni.

NPC:
Talei (F) oraz Nalani (M)
Kanaloa
Hikule'o
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptySob Gru 24, 2022 3:45 pm

Wiele decyzji leżało przed Belial. Zaczynając od słów jakich musiała używać podczas rozmowy z przyjazną boginią, oraz tymi, jakie czekały ją w bliskiej przyszłości. Hikule'o, mimo swojego dość twardego wyglądu, była życzliwą osobą. Oczywiście dało się wyczuć, że skoro żyła w takich a nie innych warunkach, musiała być silna, mimo tego, umiała pozostać kobietą. Dała Jikan cenną lekcję, nad którą bogini czasu będzie musiała się zastanowić. Wiedziała, a raczej podświadomie czuła, że wiara jej ludu w nią, modły oraz oddawana jej część, sprawiają, że może robić więcej. Jednak wiara samej w siebie? Czy gdyby polegała na sobie samej, mogłaby więcej? Czy skupiając się na swojej wierze oraz jej ludzie stała by się kompletnym bóstwem?

Jej krótkie rozmyślenia przerwało pojawienie się Kanaloa. Mężczyzna wyglądał dokładnie tak, jak widziała go w wizjach Talei. Prawdziwy wojownik i przywódca. Na jego słowa jedynie uśmiechnęła się lekko.
- Tak. Bardzo trafne stwierdzenie. - odparła męskiemu bóstwu, witając go lekkim skinięciem głowy.
- Jednak zarówno ja jak i wy, jesteśmy w stanie spowolnić lub zatrzymać zarówno wodę jak i czas. - dodała po chwili.
Gdy słuchała wymiany zdań małżeństwa, nie przeszkadzała im w żadnym stopniu. Była jedynie pełna podziwu, że Kanaloa, był w stanie tworzyć wodne twory jakie były w stanie pomóc ich ludowi zebrać się z całego oceanu. Ona nie była pewna czy swoją mocą jest w stanie zrobić coś na drugim końcu tej zatoczki, nie wspominając już o robieniu czegoś w Nami albo na odległych wodach. Może to była właśnie potęga boga, który wierzył w siebie oraz swoich wiernych? Czy ona mając taką moc, mogłaby zmienić przyszłość z jej wizji?

Małżeństwo w końcu postanowiło przedstawić jej propozycję daru, jaki dla niej przygotowali. Panteon. Tak bowiem nazywało się zawiązanie pewnego sojuszu między kilkoma bóstwami. Jikan miała wrażenie, że gdzieś o tym już słyszała. Może w którejś z jej wizji? Miała ich jednak tak wiele, zarówno z przeszłości jak i przyszłości, że nie była w stanie jej sobie teraz przypomnieć. Zwłaszcza, że wolała się w pełni skupić na tym, co było mówione. Wiedziała, że jej decyzja dużo zmieni.
- Coż... to bardzo... hojna propozycja jak i sam dar. - odpowiedziała powoli po chwili rozmyślania.
- Rozmyślając nad przyszłością takiego rytuału oraz swoistego połączenia naszych ludów, widzę dużo dobrobytu zarówno dla nas jak i dla was. Znacie może dużo lepiej niż my i nie ma tu miejsca na spory. Rybacy z nami znają jedynie przybrzeżne laguny podczas gdy wy, znacie doskonale otwarte morze. Z pewnością też znacie inne wyspy jakie nadawały by się do zaludnienia. Podczas gdy mój lud jest raczej statyczny, mógłby je zasiedlać, tworzyć porty oraz wspierać wasz lud żywnością zrodzoną z ziemi, naprawami statków oraz innymi dobrami, jakie oferują nieznane lądy. Morski lud mógłby zadbać o bezpieczeństwo na wodach, transport dóbr między wyspami oraz pomagać czerpać zyski z obu światów, ziemskiego i morskiego. - zakończyła swój mały monolog uśmiechając się przy tym lekko. Myśl, jak bardzo jej mała wioska mogłaby rozkwitnąć dzięki temu rytuałowi, napawał ją szczęściem. Stała by się też pewnego rodzaju ciocią opiekuńczą żeglarzy. Widząc, że istnieje szansa na uradowanie tylu istnień, również ją radowała. Jednak jeśli jej wizja się spełni, nie będzie czasu na rozkwit cywilizacji.
- Wasz dar jest naprawdę wspaniały. Jednak, nie mogę się na niego zgodzić przy obecnych warunkach. Jedyne co zrobiłam, to użyczyłam wam trochę drewna, które nie należy do nikogo, podzieliłam się żywnością Nami, jakiej również nie mamy za dużo, oraz pomogłam Talei oraz Nalaniemu. To jednak uczynił by każdy w wiosce. Wy w zamian, ofiarujecie mi moc wiary swojego ludu oraz dobrą radę. - tu spojrzała na kobietę, jaka to wcześniej udzieliła jej ważnej lekcji bycia bogiem.
- Uważam, że dostaję w zamian dużo więcej, niż ja wam ofiarowałam i nie mogę na to przystać. - powiedziała skłaniając się lekko.
- Jestem zdania, że panteon powinien być zawarty na wzajemnych korzyściach. Chciała bym, byście i wy mogli czerpać z wiary mego ludu. Widząc ile możemy razem zyskać, chcę by nasz rytuał był sprawiedliwy a nie jednostronny. Jeśli połączymy siły i nasz wspólny lud się rozwinie, zyskamy na sile. Być może to wystarczy by zapobiec wizji jaką miałam. - wyraziła swoje zdanie, lecz po chwili zdała sobie sprawę, że Kanaloa może o niej nie wiedzieć, gdyż przekazała ja tylko jego żonie.
- W przyszłości, Nami stanie przed obliczem zagłady przychodzącej z północnego-zachodu. Zakładając, że jest to jakaś morska bestia, istnieje szansa, że i wy się kiedyś na nią natkniecie. - wytłumaczyła krótko. Następie zamilkła na chwilę zbierając myśli oraz dobierając ostrożnie i dokładnie słowa. Od nich zależała przyszłość zarówno jej, jak i jej, lub obu ludów.
- Przeprowadzę z wami rytuał połączenia i chętnie stworzę z wami panteon. Chciała bym jednak by byście również czerpali z niego korzyści. Pragnę by to połączyło nasze ludy i zapewniło spokojniejszą przyszłość. Proszę was również o pomoc z zagrożeniem jakie czyha na naszych wiernych w możliwe, że niedalekiej przyszłości. - zakończyła skłaniając im się ponownie. Gdy wyprostowała się, zamilkła, by wysłuchać ich odpowiedzi.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past EmptyNie Gru 25, 2022 1:05 pm

Spotkanie bytów, które stanowią szczyt egzystencji owocowało w wiele słów i przemyśleń. Jikan zdecydowanie otrzymała wiele cennych słów i wskazówek, które w swoim czasie powinny zakiełkować i dać owoce. Zarówno Kanaloa jak i Hikule'o byli starszymi od niej bogami, a ich wiedza mogła wiele przynieść Wyroczni. Grzechem byłoby nie skorzystać z okazji, jaka się przed nią prezentowała. Męski bóg uśmiechnął się słysząc słowa Belial i skinął głową, choć wyraźnie zmęczenie ukrywało się na jego obliczu.
-Dokładnie. - przyznał, zanim wdał się w dłuższą wymianę zdań ze swoją żoną, by następnie opisać dokładniej ich podarunek oraz zasady, które z nim były związane.
A był to podarek, który... wiele zmieniał. I podjęcie decyzji nie mogło być pochopne. Jikan to wiedziała.

Bogini Czasu wiedziała, jak taki sojusz może wpłynąć na jej lud, ale także na lud boskiego małżeństwa. Jej wizja, choć nie przywiedziona jej boską mocą, ale zwykłymi rozmyśleniami, była piękna. Widziała to w oczach Hikule'o, a także w jej twarzy, gdy jej usta wygięły się w błogim uśmiechu. Kanaloa z pewną satysfakcją kiwał głową, zgadzając się z wizją, jaką przedstawiała, jednak nie przerywając innej bogini swojej wypowiedzi. Ich mimika jednak szybko się zmieniła, gdy wstępnie odmówiła daru, jednak jej wytłumaczenie zdawało się rodzić w drugiej bogini wątpliwości. Więc postanowiła się wypowiedzieć.
-Nie mów tak. Wszystko, co leży w Nami, do Ciebie należy. To twoja ziemia i twój lud. To twoja gościnność nas uratowała i to polecenia, które wydałaś twojemu ludowi sprawiły, że dostaliśmy niezbędne dla nas zapasy. Nie umniejszaj temu, czego dokonałaś, nawet jeśli wydaje Ci się, że było to niewiele. Bo dla nas, to było naprawdę bardzo wiele. - mówiła spokojnie, a jej mąż skinął głową.
Zdawał się być lekko zagubiony w tak delikatnych rozmowach, najwidoczniej będąc bardziej mięśniami duetu, aniżeli dyplomatą, patrząc po jego mimice i działaniach, zarówno tych, które Jikan widziała na własne oczy, jak i tych, które przyszły do niej we wspomnieniach Talei. Wkrótce jednak jej słowa sprawiły, że małżeństwo stało w lekkim szoku. Pierwszy odezwał się Kanaloa, uprzednio jednak głośno się śmiejąc.
-Nie spotkałem jeszcze tak szczerej i dobrodusznej bogini poza moją żoną w całym Teyvat i poza jego morzami! - zakrzyknął rozbawiony, a jego żona spojrzała na niego rozbawiona. -Nawet bogowie w Celestii nie dorastają wam w tym zakresie. - dodał już poważniej, uspokajając się, choć zapewne mieszkańcy Nami usłyszeli pomruk niczym burzy na morzu.
-To bardzo miłe z twojej strony i... chyba nie masz nic przeciwko, prawda kochanie? - dodała Hikule'o, spoglądając na męża z uśmiechem.
-Nie mamy. - dodał prostując się -Pomożemy wam zasiedlić inne wyspy, które widzieliśmy zmierzając tutaj, a nasi żeglarze będą pilnować morza. Gdy odzyskamy siły, wyruszymy na północny-zachód, by znaleźć zagrożenie, które na nas czyha. - następnie zaś rozejrzał się dookoła -W takim razie, zaprowadź nas proszę na najwyższy punkt na wyspie. - niejako wydał polecenie Jikan, jednak już się zgodziła.

Podczas drogi, którą znała już dość dobrze dostrzegła, jak Kanaloa bierze w ręce jakiś kamień, wielkością lekko przekraczający pięść. Nie skomentował tego w żaden sposób, jedynie skinął głową swojej żonie i Belial, niejako uspokajając je, że wszystko jest zgodne z planem. Gdy byli na miejscu, spojrzał w stronę podniebnego pałacu i westchnął.
-Metod jest kilka. Można rzeźbić, można wyciąć, można malować. - wyjaśnił spokojnie, kładąc kamień na ziemi i samemu siadając po turecku.
Lewy palec wskazujący przejechał mu po opuszku prawego palca wskazującego, a szkarłatna krew powoli zaczęła się sączyć. Zaczął rysować coś na zebranym kamieniu. Półokrąg, z którego wyrastały trzy linie. Obrócił kamień i narysował trzy owale w trójkątnej formie. Wszystkie skierowane były jednym z "ostrych zakończeń" do środka, zaś reszta w mniej więcej równej odległości na zewnątrz. Gdy uniósł kamień, półokrąg oraz jeden z owali skierowane były do ziemi. Jikan mogła poczuć jak jego moc przenika przez kamień, a po chwili zaczął on lewitować.
-Stańmy w okręgu. - dodał, a jego żona pośpiesznie ruszyła.
Wyrocznia także wkrótce dołączyła, a bóg mórz mógł kontynuować swoje wyjaśnienia:
-Podczas rytuału będziemy musieli wyjawić swoje prawdziwe imiona. Gdyż w panteonie nie ma miejsca na tajemnice pomiędzy jego członkami, dobrze? Przelejcie swą moc w kamień. - zapytał, a gdy wszystkie mu potwierdziły zamknął oczy.
W powietrzu czuć było moc i potęgę, gdy trójka bóstw odprawiała rytuał. Jikan nie wiedziała co to za uczucie, ale miała wrażenie, że sama Celestia zdaje się tego wieczoru lśnić bardziej. Gdy Kanaloa zaczął mówić dookoła kamienia zaczęły pojawiać się sześciany uformowane z magicznej mocy, które z każdym jego kolejnym, głębokim słowem zdawały się rzeźbić coś z kamienia, który podniósł w Nami.

Corda nostra sint unum,
Cultores nostri in unum
In nomine Osial

Kanaloa spojrzał na żonę i skinął jej głową.

Beisht

Następnie zaś obejrzał się na Jikan.

Belial

Potężny strumień światła spadł z nieba na lewitujący kamień, a Wyrocznia wyczuła ogrom wiary, który właśnie do niej napływa. Talei oraz Nalani byli bardzo widoczni w przypływie jej nowych wiernych, a małżeństwo także zaczerpnęło głębokiego oddechu, gdy wyczuwali każdego mieszkańca Nami.
-Stało się. - powiedział zmęczonym, acz usatysfakcjonowanym głosem Kanaloa, zanim podniósł wzrok na lewitujący kamień, a raczej to co z niego zostało. -A więc to jest Gnosis, huh? - mruknął.
Kamień nie przypominał już kamienia. Co to to nie. Raczej... pionka szachowego, którego podstawa posiadała faliste motywy, jednak w górnej części przekształcała się w coś półprzezroczystego, wręcz szklanego. Wewnątrz bowiem kulistej, górnej części pionka znajdowała się klepsydra wypełniona wodą, która powoli wirowała, odmierzając czas.
-Gnosis? - zapytała Hikule'o.
-Z tego co mi powiedzieli, jest to oblicze panteonu, dowód naszego sojuszu i naszej potęgi. Serce, które bije w centrum naszej wiary. - wyjaśnił, ostrożnie wystawiając dłoń pod pionek, który spadł z pewnego rodzaju namaszczeniem.
Spojrzał na niego ciekawie, po czym otwartą dłoń wystawił w stronę Jikan. Błękitno-biała, magiczna aura otaczała figurę szachową, a jego żona z ciekawością się jej przyglądała.
-Jesteśmy wędrowcami. Gnosis nie będzie z nami bezpieczne. Niech dowód naszego sojuszu, naszej przyjaźni, pozostanie w Nami. W miejscu, gdzie nasze losy się przecięły. - dodał.
Jikan mogła czuć zmęczenie, jakby zużyła ogromną ilość mocy podczas tego wszystkiego. A jednocześnie... pociągało ją do Gnosis. Czuła od niego potęgę Celestii, miejsca, do którego sama aspirowała chociażby podświadomie. I wtedy to ją uderzyło. Wizja, która niejako poprowadziła jej decyzje tego dnia. Znów jej doświadczyła, a przynajmniej podobnej. Nie była jednak w Nami.

Wędrowała po jakimś mieście, znacznie większym niż to, co Nami obecnie miało do zaoferowania, a jego budowa wręcz sugerowała, że wybudowane było na znacznie większym połacie lądu, aniżeli jej miejsce. Dwie ogromne, ozdobne wieże witały przypływające statki, a nad miastem lewitowała jakaś... budowla. Dalsza część wizji była jednak podobna. Zaczynał padać deszcz, a wiatr się nasilał. Od strony morza usłyszała potężny krzyk. Krzyk pełen bólu, cierpienia, krzyk, który domagał się sprawiedliwości. Krzyk Kanaloa. Jednak tak szybko jak się pojawił, tak szybko ucichł w blasku potężnej eksplozji.

Nadal stała, tam gdzie przed chwilą. Członkowie jej panteonu patrzyli na nią, gdy jeszcze nie zdecydowała się chwycić Gnosis. Ile minęło czasu? Czy czekali minuty, czy może wszystko to wydarzyło się w mgnieniu oka? Nie wiedziała. Jednak małżeństwo nie zdawało się panikować, zwyczajnie oczekiwali jej reakcji.

NPC:
Talei (F) oraz Nalani (M)
Kanaloa
Hikule'o
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Prologue: Time Without Past Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Time Without Past   Prologue: Time Without Past Empty

Powrót do góry Go down
 
Prologue: Time Without Past
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Lindow: Prologue - Coping with Past
» Prologue: In The Desert Long Past
» Prologue: Debt of the Fallen
» Team 1: Prologue - Among Stronger Ones
» Ryudogon: Prologue - In the depths

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Genshin Impact: Rise of the Gods-