Share
 

 Prologue: Meeting Amidst Cornfields

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptySro Maj 25, 2022 8:09 am

The God of Agriculture only seems to help one plant,
But in the variety of human needs, what is one crop in the ocean of vegetation?
When the Gods show him his irrationality,
He will have to reconsider his reason.


Prologue: Meeting Amidst Cornfields LnsL3q6

Pole pradawnej bitwy, dzięki opiece Zielonego Ojca, zmieniło się nie do poznania. Nieurodzajne, zniszczone uprawy i tereny, zaczynały wydawać plony. W obliczu klęski głodowej kukurydza była tym, co zapewniło ludziom przetrwanie, wdzięczność, a pewnemu żywiołakowi - wiarę, dzięki której osiągnął boskość. Lata i pokolenia mijały, a niewielki kult egzystował bez zewnętrznych ingerencji. Otoczony strzelistymi górami zdawał się istnieć poza światem, niezmącony zewnętrzną ingerencją. Jedynie widziana z ziemi Celestia budziła w ludziach nadzieje, a w Tahym - pewne uczucie nostalgii. Niewielka świątynia, którą postawili mu wierni była mu domem, umieszczonym w samym centrum osady, dzięki czemu był bardzo blisko swoich wyznawców. Szerokie pola kukurydzy otaczały Cornvile i choć nie mieli wiele, tak byli szczęśliwi. Co nie znaczy, że nie mieli swoich potrzeb, nawet bardziej przyziemnych. Choć wyżywienie nie stanowiło problemu, tak drewno, sprzęt, budulec - były to typowe bolączki, z jakimi się śmiertelni spotykali, a nie wszystko leżało w gestii Boga Roślinności... przynajmniej nie od ręki. Żywiołak wyniesiony do rangi boga miał też inną, ciekawą właściwość. Lgnęły do niego i zdawać by się mogło, że część jego cech przyjmowały inne, żywiołowe istoty. A przynajmniej slime'y, które obok zwierząt hodowlanych stały się czymś w rodzaju zwierząt domowych dla wyznawców Boga Kukurydzy.

Dzisiaj jednak obudziło go coś, czego się nie spodziewał. Nie był to zapach kukurydzy czy dań z nich gotowanych. Był to wstrząs. Nie na tyle wielki, by skojarzyć go z trzęsieniem ziemi, ale dość wyczuwalny, by przebudzić bóstwo. Kilka slime'ów, które zdawały się lubić Eus'Tahego i nie atakować mieszkańców w lekkiej panice przyskoczyło bliżej bóstwa, a harmider na zewnątrz świątyni jasno wskazywał, że ludzie te wstrząsy też odczuli. A gdyby wyszedł, dostrzegłby, że faktycznie ludzie zaczynali umacniać domy, czym tylko mieli, co większe slime'y na swoich plecach pomagały nosić kije, a niektórzy zwyczajnie panikowali, gdzie jeszcze inni - zaczynali się modlić do Eus'Tahego. Wiedział jedno. Wstrząsy pochodziły ze wschodu.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyCzw Maj 26, 2022 5:47 pm

Przytulając do siebie swoje wierne, grzeczne i wystraszone Glutki, starał się je uspokoić nucąc im prostą melodię, podobną do tych, które matki stosują by uspokoić swoje dzieci. Ponieważ stworzenia te pragnęły żyć blisko niego i pomagać w potrzebie narodowi Cornvile, traktował je poniekąd jako swoje dzieci: z troską i zrozumieniem.
Czymże były te wstrząsy, których nigdy wcześniej nie słyszał w krainie jego? Czyżby zbliżała się do nas kolejna katastrofa? A może to przypadek związany z naturalnym biegiem natury, który, aż czeka by został przez niego rozwiązany? Nie wiedział, ale zamierzał się dowiedzieć.
Gdy tylko poskutkował w uspokojeniu swoich kulistych towarzyszy, podszedł do swojej szafy. Przed wyjściem z domu należało się stosunkowo ubrać, tak jak oczekiwane to było do niego jako postać boska. Przebrał się w swój jakże szlachetny i pełny szyku strój. Sandały, krótkie brązowe spodenki, lnianą koszulę w poziome paski, szeroki skórzany pas z uczepioną do niej torbą-saszetką, okulary przeciwsłoneczne zaczepione o koszule, lekki powiewający na wietrze płaszcz w kolorach bieli oraz na koniec zdecydowanie najważniejsza ze wszystkiego, czapka z daszkiem założona do tyłu. Te oto przebranie wzbudzało zawsze uwagę innych jako iż nikt nie ubierał się bardziej unikalnie od niego. Dzięki temu wierni wiedzieli, że to właśnie on, by go z nikim nie mylili.
Z otwartymi ramionami wyszedł przed swój dom-świątynie, witając wszystkich zebranych na kaganku, modlących się w jego intencji. Ich słowa wtaczały się w jego głowę niczym melodia szeptów, muskając jego uszy i pozostawiając po sobie uczucia oraz intencje jego wiernych. Pozwolił by ta melodia trwała przez chwilę nim ostatecznie przemówił. Wraz z jego słowami tuż wokół jego głowy poczęły tworzyć się linie światła, niczym słoneczny blask imitujące nieoślepiające słońce.
- Moi najdrożsi obywatele Cornvile. Niech strach wami nie lęka, bowiem jestem z wami. Słyszę wasze obawy, widzę wasz niepokój, czuję wasze przerażenie. Kochani moi, wiedzcie iż nie zostawię was w niepewności i niewiedzy. Wiedzcie, że natychmiast podejmę działanie i odkryje przyczynę tych porannych wstrząsów. Przed zagrożeniem obronie. Przed katastrofą uchronię. Ni żaden mąż, ni kobieta nie zostanie ranna. Ni żadne uprawy nasze skrzywdzone zostaną. Ni przyjaciele Slime, wszelkiej maści, nie utracą zdrowia swojego.
Módlcie się za mnie. Udam się czym prędzej do źródła waszych obaw i sprawię, że wstrząsom ustanie zostanie. Bowiem ja jestem Zielonym Ojcem, a ojciec ma obowiązek chronić swoje dzieci. Niech wasza kukurydza rośnie bujnie i pomyślnie!

Słowa jego przemówienia były wypowiadane powoli i starannie, tak by każde jego słowo było zrozumiane i usłyszane. Uśmiech na jego twarzy starał się być pociechą dla nich i opoką w tej niepokojącej chwili. Jego obecność i obietnicy miały przynieść spokój dla tych poddanym panice, i nie rozsądkowi. Eus'Tahy wykonał zamaszysty gest błogosławieństwa dla swoich wiernych, po czym odwrócił się w kierunku wschodu i począł iść w tamtym kierunku. Wraz z nim zaczęły towarzyszyć mu wszystkie okoliczne Slime, tworząc swojego rodzaju orszak dla Boga Kukurydzy. Dwa z nich podały mu po specjalnym kijku, których używał do chodzenia na długie odległości. Chodzenie z takimi kijkami nazwał "Corning Walking".
Szedł w kierunku problemu, przechodząc przez niezliczone pola pełne kolb oraz kwiatów.
Powrót do góry Go down
Francis Drake


Francis Drake


Liczba postów : 30
Join date : 23/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyCzw Maj 26, 2022 9:49 pm

Czy Slime'y traktowały Boga Rolnictwa jako rodzica? Ciężko powiedzieć. Z pewnością jednak ich pochodzenie było podobno. Wszak były niczym innym jak prymitywną formą naturalnej energii. Na świecie istniały także jej znacznie bardziej potężniejsze formy i sam Eus'Tahy był jedną z nich. Może fakt, że był bogiem, który wspierał ludzi, wpłynął też na elementarne istoty, które zamieszkiwały ziemię, które to Zielony Ojciec błogosławił swą niebiańską protekcją? Cóż, gdyby ktoś był tego naprawdę ciekaw mógłby się zgłębić w tajniki tej dziwnej relacji i być może metodą naukową dojść do jakichś merytorycznych wniosków. Dla wyznawców jednak Boga Kukurydzy ważny był fakt, że stworzenia te nie stanowiły dla nich zagrożenia, a nawet pewien rodzaj pomocy, dość szybko stając się pewnego rodzaju znakiem charakterystycznym tegoż krajobrazu.

Tylko najwidoczniej krajobraz ten miał wkrótce ulec zmianie. Wstrząsy były dość wyczuwalne, a obawy wiernych docierały do Eus'Tahego zarówno poprzez modlitwy, jakie doń kierowali, jak i zwyczajne odgłosy paniki czy umacniania zabudowań, które widział na własne oczy. Jego przemowa, z pewnością dodała im otuchy, jednak wiedział, że to na co liczyli to cud. A czyż to bogowie ich nie tworzą? Pocieszeni, acz nie wyzbyci jeszcze ze wszystkich obaw patrzyli, jak ich bóstwo odchodzi, mając za cel odegnać zagrożenie, jakie to spadło na jego bezpieczną, ukrytą wręcz dolinę.

Wstrząsy były coraz silniejsze, im bardziej zbliżał się do granic swojego królestwa. Wąski wąwóz prowadził na zewnątrz do świata, gdzie moc Boga Rolnictwa wcześniej nie sięgała, jednak gdy tylko on i jego szlamowa zgraja przed ich oczami ukazał się świat piękny, choć nie przykryty polami kukurydzy. Wysokie, strzeliste góry zdawały się być głównym krajobrazem, a głębokie doliny i szerokie wąwozy mieniły się blaskiem słońca odbijanym od powierzchni rzek i potoków, będących także domem dla ryb. I w tym wszystkim dostrzegł źródło wstrząsów. Ogromna istota przemierzała dolinę, a każdy jej krok powodował wstrząs. Niewielkie istoty przy nim z dystansu zdawały się przypominać mrówki, jednak Eus'Tahy wiedział, że byli to ludzie. Ci nie zdawali się być jednak przerażeni, kiedy ogromna istota przenosiła głazy i kamienie z miejsca na miejsce.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyNie Maj 29, 2022 4:29 pm

"To niewielki krok dla jednych, jednak wielki krok dla mnie!"
Z taką myślą Eus przekroczył, po raz pierwszy od zawsze, poza granicę swojej krainy i wkroczył w nieznany przestwór skał oraz dolin, którymi pozwolił sobie zachwycać się. Cóż za cudowna okolica! Taka nowa, pełna życia i nieznanych mu tajemnic.
Tahy wbił swoje kijki w ziemię, strzepnął dłońmi po długiej podróży i kładąc jej na na pasie, rozglądał się zauroczony wokół. Slime w tym czasie krążyły sobie wokół szturchając swoimi ciałkami skały, rośliny, drzewa i co tylko się dało, niemalże jak pies wąchający czy miejsce jest bezpieczne. One także nie znały innych krain niż Cornvile, to dla nich także niezrównana wycieczka była.
No, ale nie przybyli tu by zwiedzać, jakkolwiek by nie było. Przybył tu by rozprawić się z problemem, a ten zaiste wielkim był. Mierzący setki łokci, puszysty kolos przemierzał dolinę czyniąc istną przebudowę w górach. No kto by się spodziewał? Podczas podróży myślał co mogłoby wywoływać te wstrząsy. Jednym z tych właśnie myśli była ogromna, wściekła istota niszcząca okolice. Katastrofa znaczyło by się. I choć ten "Miś" z pewnością potencjał do tworzenia katastrofy miał, to jednak nie wydawało mu się by ją czynił. Inaczej lud wszelaki w dolinę przerażony by był, a zamiast tego spokojni, wręcz niewzruszeni byli. Któż by pomyślał.
Bóg głaskał się po swojej złocistej brodzie i myślał. Dumał i dukał. Roztrząsał i mniemał. Tak zastanawiał się, że jeden z Slime zaczął zaczepiać go w nogę, jakby upewniając się czy żyje. Wyrwany z zamysłu spojrzał na swojego małego żywiołaka i pogłaskał go czule. Wyjątkowo nie chciał on czekać na rozwój wydarzeń. Nie wiedział ile może potrwać aktywność tego wielkiego stworzenia, a każda jego czynność wprawiała jego lud w stres i zakłopotanie. Dlatego też z wątpliwością w sercu zebrał z powrotem swoje kije i ruszył w kierunku olbrzyma. Kto wie? Może nawet przemówić mu do rozsądku da się.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyPon Maj 30, 2022 10:58 am

Choć rośliny potrzebują czasu, tak ich istota sama w sobie posiada tajemną siłę. Korzenie potrafią sięgać wgłąb skał, niszczyć najtwardszy minerał, byleby tylko porządnie się usadowić. Cicha siła, mogąca niszczyć góry. I Bóg Rolnictwa zdawał się nie być inny. Cierpliwy, spokojny, obserwujący, pozwalający korzeniom wędrować, by w odpowiednim momencie zacząć działać. Obserwował dużą istotę, przed którą ludzie nie uciekali. Ba, im dłużej patrzył miał wrażenie, że istnieje tam bardzo dużo dzieci. Oczywiście, o ile te niewielkie istoty, które widział, to byli ludzie. Ogromna istota zdawała się coś budować, gdy mniejsze po prostu obserwowały lub zajmowały się swoimi problemami. Mógł to wszystko obserwować, gdy spokojnie analizował całą sytuację, do momentu gdy jego żywiołaki go lekko pogoniły. Wszak wstrząsy wciąż były wyczuwalne, tutaj nawet bardziej niż wewnątrz jego doliny.

Zdecydował się ruszyć do przodu, spotkać się z tą istotą. Zbliżył się, gdy nagle napotkał coś, co można nazwać posterunkiem granicznym czy też może obserwacyjnym. W środku znajdował się młody człowiek z prostą włócznią o metalowym grocie. Ale koło niego znajdowało się... dwóch małych misiów. Te sięgały mu może do pasa, a widząc nadciągające bóstwo, były one na pewno zdziwione. Wydały z siebie dziwny, gardłowy pomruk, także sugerujący to, a człowiek stał zdziwiony i wskazał włócznią osobnika i otaczające go istotki.
-Wszystko w porządku? Potrzebujesz pomocy ze slime'ami? - zapytał wyraźnie zdziwiony osobnikiem, wyglądającym mimo wszystko ludzko i otoczonym żywiołakami, które najwidoczniej nie wszędzie były przydatne. Duży "miś" w tym czasie odwrócił się w jego stronę i najwidoczniej zaczął się zbliżać w ich stronę. Pytanie tylko czy dlatego, że go dostrzegł, czy dlatego, że niedaleko był głaz, który planował przenieść? Jeden z misiów, towarzyszących mężczyźnie najwidoczniej znajdującemu się na obrzeżach zdawał się "napompować", jakby szykując się do ewentualnej bójki... choć kto by się bał pluszaka, prawda? Drugi zaś spoglądał zdziwiony na wszystkie... istoty w tym towarzystwie. Człowieka, pierwszego misia, Eus'Tahego, slime'y.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptySob Cze 11, 2022 11:57 am

Eus'Tahy spoglądał zaskoczony na tubylca oraz na zebrane, pluszowe misie. Wyglądały identycznie co ten duży, różniąc się jedynie wzrostem. Czyżby to były jego dzieci? Jeśli tak to z pewnością będzie mógł dogadać się z olbrzymem. W kwestii bycia ojcem miał dość sporo doświadczenia.
Zwrócił się do człowieczka z włócznią uśmiechając się do niego ciepło.
- Dlaczegóż miałbym potrzebować pomocy? Przeto one są dla mnie niczym dzieci, nie musisz się obawiać. - Oznajmił chcąc wytłumaczyć, że zagrożenia nie ma. Jednak nagłe napompowanie się jednego z pluszaków oraz zbliżanie się ich "taty" sprawiło na Bogu wrażenie, że nie każdy jest w stanie w to uwierzyć i są gotów nawet podjąć w ten kwestii okrutne działania. Nie mógł do tego dopuścić.
Jego Slime kołysały się nerwowo w tej całej sytuacji, same nie wiedząc jak zareagować. Tahy szerokimi gestami nakłonił je by zbliżyły się bliżej do niego gdzie będą bezpieczne. Pogłaskał czule dłonią te Glutki, które najbardziej drżały by je uspokoić.
- Gwarantuje wam mieszkańcy tej krainy, że nie uczynią one wam żadnej krzywdy. Pozwólcie, że dam wam dowód pokoju. - Rzekł wyrażając się niczym dyplomata, sięgając do swojej saszetki z której to wystawało kilka kolb kukurydzy. Oderwał z jednej pojedyncze nasionko i pochylił się bliżej do ziemi, ręką szukając odpowiednie miejsce by je zasadzić. Gdy już udało mu się znaleźć odpowiedni kawałek gleby, w którym czuł drobne pulsy geomancyjne, zasadził nasionko, troskliwie przykrywając ją, a następnie przelał w nią swoją moc pobudzając podziemne linie magii do życia.
Nie minęła nawet minuta, a z gruntu zaczęła w błyskawicznym tempie wyrastać pojedyncze, grube źdźbło kukurydzy, którym Tahy zaczął manipulować w formie słonecznych promyczków, wydobywających się z jego palców. Zaczął nią wić, zakręcać, umacniać i wyginać w taki sposób by utworzyć z nią kukurydziany łuk powitalny(triumfalny) na wysokość około 10 metrów, z którego niczym kiście winogron, zwisały świeże, pachnące kolby kukurydzy.
Widząc to Slime zaczęły podskakiwać ze szczęścia przysuwając się bliżej roślinnej konstrukcji i pożywiając się kolbami. Eus, ze swoim nieznoszonym uśmiechem, spojrzał się z powrotem na mieszkańców krainy i gościnnym gestem zaprosił do spróbowania jego, niewielkiego, pachnącego, złotego cudu.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptySob Cze 11, 2022 5:46 pm

Zachowanie Eus'Tahego było dla człowieka czymś niezrozumiałym. Jego zapewnienie, że pomocy nie potrzebuje wywołało raczej więcej konfuzji aniżeli wyjaśnień, jednak zdawać by się mogło, że bardziej bojowy "pluszak" trochę się uspokoił, choć patrzył nadal podejrzanie na całe towarzystwo. Jednak gdy Bóg Rolnictwa pogłaskał jednego ze Slime'ów, drugi miś podszedł trochę bliżej i ostrożnie wystawił dużą łapkę, jakby zaprzyjaźniał się z kotem, chcąc by żywiołaki wpierw mogły ją zobaczyć, może powąchać, a następnie, gdy jedna istotka się na to zdecydowała, mógł ją delikatnie popatać, co podsumował wesołym pomrukiem.

W tym też czasie, gdy jeden z niedźwiadków oswajał swojego własnego żywiołaka, bóstwo kukurydzy zdecydowało się dać pokaz swoich zdolności. Wzięło jedno nasionko i przykucnęło, dłonią szukając odpowiedniego miejsca. Choć nie było to miejsce, które sprzyjałoby wielu takim zdolnościom, a linie geomancyjne nie były najbardziej sprzyjające, tak dość szybko znalazł najbardziej odpowiednie ku temu miejsce. Szybko też utworzył na drodze łuk, który pięknie otaczał wejście i mógł służyć za swoistą bramę do tejże krainy, gdyby nie to, że nie posiadał muru, w jakim to takowa wypadałoby by się znajdowała. Slime'y i przyjazny misiek od razu podeszły i zaczęły kosztować, gdy ten bardziej bojowy ostrożnie podchodził i najpierw lekko "uderzył" kolbę, jakby testując, czy ta nie wybuchnie.
-Jesteś magiem? - zapytał zdziwiony człowiek, jednak to nie Bóg Rolnictwa mu odpowiedział.

-Magowie w inny sposób korzystają z energii żywiołów. - głos był niski i gardłowy, dobiegający jakby z głębi jaskini i niesiony echem. A mimo to miał w sobie nutkę pogodności i wesołości. Bardziej bojowy misiek odwrócił się w stronę jego źródła, a był nim... gigantyczny miś, który się zbliżył. Wyciągnął on łapkę nad łuk triumfalny i Eus'Tahy mógł poczuć moc wydobywającą się z łapki i spływającą na jego dzieło. -Zwą mnie Marchosius i opiekuję się tym plemieniem. - przedstawił się duży miś, a wyższe kolby, do których nie dało się dosięgnąć zaczęły cichutko pękać i wydawać ciche huki. Po chwili zaczęły lecieć z nich białe, nabrzmiałe nasionka. -A to mój dar dla Ciebie. Smacznego. - powiedział, a jego mina przybrała dość przyjazny wyraz twarzy. Sam człowiek, najwyraźniej nadal zagubiony, jednak po zapewnieniu giganta podszedł bliżej łuku powitalnego i skosztował zarówno opadających, białych kulek, oraz samej kukurydzy. Wojowniczy misio jakby z ostrożnością też zaczął zajadać się kukurydzą, a Eus'Tahy mógł dostrzec, że nawet zionął na nią lekkim ogniem, przypiekając ją lekko. -Co tu robi ktoś taki jak ty? - zapytał Marchosius.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyPią Cze 17, 2022 9:18 am

Niczym zafascynowane nowym widokiem dziecko, Tahy spoglądał w górę. Gigantyczny uśmiech i głos taty misia. Fontanna płonącej, chrupiącej, prażonej kukurydzy. Jedzący ją tubylcy oraz jego Slime'y. Doprawdy sceneria, która się teraz odgrywała była piękna. Nigdy nie myślał o takim zastosowaniu kukurydzy! Połączenie ognia, pięknego żaru do wystrzelenia ziarenek i stworzenia z nich puszystych smakołyków! Czemu o tym wcześniej nie pomyślał?! Toż to genialne zastosowanie!
Obdarzył olbrzyma ciepłym, szczerym uśmiechem, któremu zaczęły towarzyszyć słoneczne promyki rozwijające się w formie aureoli tuż za Eus'em. Mimo, że dopiero co poznał Wielkiego Misia, zaczął czuć do niego wielką sympatię. Zamierzał utrzymać z tą istotą dobre relacje dla dobra jego ludu oraz wspólnej korzyści.
- Miło mi cię poznać Marchosius! Silne imię, podoba mi się. Mnie zaś zwą Zielonym Ojcem i pochodzę z krainy obok. Wstrząsy które pochodzą od twoich akcji wprawiły mój lud w lada niepokój. Przybyłem tu by pozbyć się źródła niepokoju, jednak widzę znacznie lepsze rozwiązanie. O wielki Niedźwiedziu już teraz widzisz jakie to niezwykłe cuda jesteśmy w stanie sprawić gdy połączymy nasze siły. Proponuje Ci sojusz pomiędzy Cornvile, a twoim plemieniem. Z pewnością macie swoje potrzeby, tak jak i mój lud swoje. Możemy się wspierać i pomagać ku wspaniałej, pachnącej kukurydzą i płomieniem przyszłości! Co ty na to!?
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptySro Cze 22, 2022 9:10 pm

Wyjaśnienie Eus'Tahego było jasne i klarowne. Uszy dużego misia opadły, jakby czuł smutek, który następnie został wyjaśniony jego słowami. Nie były może przesiąknięte zbyt dużą emocją, jednak nie były też tak pogodne, jak jego wcześniejsze.
-Nasi zwiadowcy nie dostrzegli innych zabudowań. Nie wiedziałem, że was niepokoję, przepraszam. - wyjaśnił skąd wzięło się jego zachowanie, po chwili jednak ponownie wesoła nuta rozbrzmiała z głębi jego płuc, niosąc tak górskie odczucie. -Liczę, że zrozumiesz, że nie jest to decyzja, którą można podjąć natychmiastowo. Co więc powiesz na to, byśmy wysłali do siebie nawzajem reprezentację, by zobaczyć jak się będą czuć w naszym wzajemnym towarzystwie? - zaproponował, po czym lekko przykucnął, spoglądając na najbardziej bojowego misia z tych, które miał okazję Zielony Ojciec poznać. -Sus z pewnością będzie chciał wiedzieć, czy nic nie zagraża jego bliskim. - dodał z lekkim uśmiechem, po czym spojrzał już trochę bardziej poważnie, o ile można byłoby to tak nazwać, patrząc po tym, jak jego mina wyglądała, na Bóstwo Rolnictwa -Co więc powiesz Zielony Ojcze? - zapytał, oczekując więc jego reakcji. Sus z kolei z niejaką dumą wypiął swoją pierś, gdy drugi misiek już najwyraźniej bardzo się z slime'ami zaprzyjaźnił i podrzucał im fragmenty kukurydzy, które te łapały skacząc.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyPon Wrz 12, 2022 9:47 pm

Pomysł Marchosiusa bardzo się Tahemu podobał. Był prosty, pokojowy, wyrafinowany i pozwalał pokazać innym dobrobyt jego krainy tym, którzy jeszcze nie mieli okazji go zaznać. Dzięki wspólnej pracy ich narody mogą lśnić i rozwijać ku dobroci wszystkich oraz ucieszy obu bogów. Bowiem może i Eus nie poznał jeszcze żadnych boskich istot w swoim życiu, jednak patrząc się teraz na olbrzyma miał silne przeczucie, że właśnie taką istotą był jak on. Bogiem. Do tego jeszcze przyjaznym bogiem z którym czuł, że świetnie się dogada. Cóż za cudowne złączenie losu!
- Ależ oczywiście! Delegacja to wspaniały pomysł. Z przyjemnością pokaże cuda i dobroć mojej krainy! Czy życzyłbyś sobie bym osobiście oprowadził obecnego tu Susa? Czy może mam wysłać go z eskortą moich Slimowych dzieci, a samemu zostać tu wraz z tobą, O Ognisty? Morze istnieje jakiś problem, któremu moja interwencja by zapobiegła? Z chęcią okażę pomoc. - Oznajmił uroczyście, dając siebie serdeczny i szczery uśmiech w kierunku Susa. Małe miśki wydawały mu się przeuroczymi istotami, a widząc jak jeden z nich z chęcią bawi się ze Slime'ami jego serce rozrastało się zadowolone. Tak powinno być. Czynić pokój, nie wojne.
Powrót do góry Go down
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyWto Wrz 13, 2022 10:52 pm

Marchosius uśmiechnął się słysząc jak bardzo pomysł ten podpadł do gustu Eus'Tahemu. Zaśmiał się, a choć pewnie dla niego był to cichy chichot, tak dla jego wyznawcy i małych misiów, a także dla slime'ów i samego Zielonego Ojca, odgłos ten przypominał lawinę, choć miał w sobie takie dziwne ciepło i pogodność.
-Umówmy się tutaj o zachodzie słońca. Po trzy osoby sprowadźmy i oprowadźmy wzajemnie. Jeśli obie delegacje wrócę ukontentowane, możemy pomyśleć nad lepszą współpracą. - dodał wesoło, po czym wystawił dłoń, na którą bardziej przyjazny miś położył kolbę kukurydzy, trochę traw oraz kamieni. Wielki Niedźwiedź zacisnął swą łapę, a z jej wnętrza dało się dostrzec ognisty wręcz blask. Gdy jednak otworzył ją i opuścił w dół, przyjazny miś coś z niej wziął i podszedł do Tahego. Był to niewielki medalion. Kamienie zostały delikatnie wygładzone, a z dwóch stron znajdowały się różne symbole. Jeden przypominał płonący kamień, drugi zaś trawę, spośród której rosła kukurydza. Dodatkowe ozdoby z suszonych nasion i zielonych części kukurydzy, a także trawy tylko dodawały mu pewnego rodzaju surowego, ale ładnego wyglądu. -Niech to będzie mój prezent dla Ciebie. Ty mojemu ludowi sprezentowałeś plony, których nigdy nie widzieliśmy i co by to o mnie świadczyło, gdybym pozwolił ci odejść z pustą dłonią. Amulet ten, wywieszony w twojej osadzie sprawi, że ludzie będą instynktownie wiedzieli, kiedy należy zdjąć potrawę z garnka, a także ostrzeże ich przed gniewem ziemi. - dodał jeszcze, po czym wstał. -W tej chwili muszę cię opuścić. Muszę przekazać tę nowinę ludziom. - dodał z pogodnym wyrazem pyszczka, po czym się odwrócił. I jak dwa małe misie machały mu na pożegnanie, tak wartownik, który z nimi stał, skłonił się nisko, w geście pełnym wiary.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptySro Wrz 14, 2022 9:44 pm

Podziwiając medalion Eus'Tahy z wielką aprobatą kiwał głową widząc na niej elementy kukurydziane do tego połączone z czymś co mogło być elementem Misiego Ojca. Założył medalion na szyję by odpowiednio zaprezentować go potem swemu ludowi oraz by okazać akceptacje prezent. Jeszcze o tak niezwykłych i praktycznych możliwościach! Oj Cornvillowce się ucieszą!
- Widzimy się o umówionej porze, O Ognisty! Przekaże twój dar memu ludu i powrócę tu pełen nadziei!- Rzekł mu na odchodne machając mu powolnie na pożegnanie gdy odchodził. A gdy został już sam to pogłaskał i policzył wszystkie swoje Slime dając im znać, że czas wyruszać w drogę. Następnie wziął z powrotem swoje kijki w dłoń i ruszył w kierunku swej krainy. Czuł radość i podekscytowanie. Po raz pierwszy od tylu lat zaczęło dziać się coś nowego w jego życiu. Jako żywiołak nigdy nie lubił się śpieszyć, ani zbyt wiele zmieniać. Chciał jedynie odnowić ziemię i pomagać mieszkańcom krainy. Nie potrzebował niczego więcej, nie oczekiwał żadnych drastycznych zmian na drodze jego życia. Jednak odkąd stał się bogiem, zaczął pragnąć czegoś więcej, a teraz właśnie to "więcej" nadeszło.

Gdy przybył do swojego domu, podszedł dumnie na piedestał z którego przemawiał do swojego ludu. Zdjął z szyi naszyjnik, prezentując go przed wszystkimi. Na jego twarzy był błogi uśmiech, a z niego samego promieniowały strużki słonecznego światła, okalając wioskę.

- Ludu Cornville! Otóż ja, wasz Ojciec Zielony powróciłem z wyprawy! Odnalazłem źródło wstrząsów i powiadam wam, nie bójcie się! Bowiem tym, który je tworzył była istota boska, która zaledwie pomagała budować krainę sąsiednią nam. Imię jego Marchosius. Odbyliśmy rozmowę i rozstaliśmy się w zgodzie, jednak to nie wszystko! Oprócz tego, że zaprzestanie on krzywdzących nasz wstrząsów ziemi postanowiliśmy razem dokonać porozumienia ku współpracy między Cornville, a krainą Marchosiusa! Obie krainy mogą sobie wielce zaoferować. W geście przyjaźni obdarował nas amuletem, który zawieszony wśród nas sprawi, że ludzie będą instynktownie wiedzieli, kiedy należy zdjąć potrawę z garnka, a także ostrzeże nas przed gniewem ziemi! Zaprawdę ciekawą mocą jest przepełniony ten relikt! - Przemówił, podchodząc w między czasie do jednego z pałąków stojących przed jego świątynią/domem i tam też zawiesił amulet.
- To jeszcze nie koniec. Potrzebować będę 3 chętnych, gotów reprezentować naszą krainę wraz ze mną by zwiedzić sąsiednią krainę! Niczym delegacja obejrzymy tamtejsze cuda, po czym oni zrobią to samo by móc ujrzeć złoto naszego narodu! Któż jest chętny zostać naszymi Ambasadorami!
Powrót do góry Go down
John Bjorn


John Bjorn


Liczba postów : 58
Join date : 18/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyNie Wrz 25, 2022 3:53 pm

Gdy Bóg Kukurydzy założył medalion, niemalże od razu poczuł moc, jaka z niego emanowała. Nie ulegało wątpliwości, że jest to boże dzieło, przepełnione energią i wiarą, którą zapewne wyznawcy Marchosiusa otaczali swoje bóstwo. I nawet teraz on sam czuł lekki impuls z tyłu głowy, przed każdym krokiem przyjaznego boga. Jakby sam ostrzegał, że zaraz nastąpi lekka wibracja. Choć może był to fakt, że już znał trochę drugie bóstwo i to, jak jego gabaryty wpływały na ziemię dookoła. W końcu to jego marsze i przenoszenie głazów spowodowało obawy w Cornville.

Niezależnie od tego Eus'Tahy wrócił do swojej siedziby, a ludzie, widząc powrót swojego boga tłumnie zebrali się przed piedestałem, będąc ciekawymi, czy ten, w którego pokładali swą szczerą wiarę pozbył się problemu, jaki to nawiedził ich kotlinę. Już jego pierwsze słowa przyniosły jego wyznawcom ulgę, co wyczuł zarówno podświadomie, jak i dało się usłyszeć wiele głosów wypuszczających z ulgą powietrze. Czuł natomiast, że nie każdy był skory do wesołego nastawienia do obcego bóstwa. Pojawił się i zakłócił ich spokój. Nie znali go i nie spotkali, tak jak Zielony Ojciec, a choć wierzyli w swojego boga, tak nie wiedzieli, czy obcy go nie oszukał. Na pewno jednak jego prezent się przyda, a po wywieszeniu zobaczył, jak nagle jakaś młoda kucharka wybiegła z tłumu w stronę swojego domu. Po chwili wróciła, z lekką ulgą na twarzy.

Ale było też zbieranie chętnych do delegacji. I to było coś, co na swój sposób uspokoiło niemalże ostatecznie jego wiernych. Pierwsza zgłosiła się trochę przy kości kobieta w wieku czterdziestu trzech lat. Eus'Tahy znał Yàn. Była jak matka dla większości osób w Cornville i choć nie piastowała stanowiska ludzkiego lidera osady, tak mało kto chciał mieć z nią i jej szmatą do czynienia. Wielu nazwałoby ją kobietą z jajami, ale też wszyscy wiedzieli, że dobro współplemieńców miała zawsze na uwadze. Surowa, ale ciepła. Jak prawdziwa matka. Drugą osobą, którą się zgłosił był młody chłopak - Jìng. Był trochę nieśmiały, ale ciekawski. Często chował się w polach kukurydzy by podglądać dorosłych lub bóstwo przy pracy, będąc zafascynowany każdą małą rzeczą. Niewinny jak łza, przez co czasami padał ofiarą żartów. I wreszcie Jūn. Był to stary wojskowy, który nie urodził się w Cornville. Wędrował po świecie, aż jego kroki przypadkiem natrafiły na tę dolinę i postanowił tu osiąść, oczywiście za zgodą Zielonego Ojca. Była to osoba ciężko pracująca i twardo stąpająca po ziemi, która nie lubiła upiększania czy zbędnego gadania. Była bardzo praktyczna, a przez to - czasami ciężka do współpracy. Jednak nie był złą osobą i Eus'Tahy to wiedział po tym, że czuł od niego wiarę. Z kolei Jūn dość często czuł bóle dolnej partii pleców, które przyszły do niego z wiekiem. W końcu sześćdziesiąt lat to już nie byle jaki wiek.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyCzw Lut 02, 2023 8:55 pm

Eus był wielce uradowany chętnymi kandydatami na ambasadorów złotej krainy Cornvile. Każdego z nich znał doskonale, no może za wyjątkiem Jūna, który nigdy nie był zbyt skory do opowiadania o swojej przeszłości. Wciąż głęboko ufał jego ocenie tak samo jak innym. Ach jakże wspaniała to podróż się zapowiada dla tej jakże inspirującej dyplomatycznej misji. Yàn tyle razy widywał jako kogoś kto rozwiązuje problemy i spory w wiosce. Ludzie szanowali jej opinię i bali się przeciwstawiać co zawsze było dla Tahego dość imponujące. No i trochę zabawne.
Jing to był niezły łobuz, ale przy nim człowiek(czy też bóg) czuł się zawsze jakoś tak o parę set lat młodszy. Iskierki w oczach tego młodzika i jego chęci przynosiły uśmiech na jego twarzy. Opinia młodych jest ważna dobrze, że z nimi pójdzie.
No i rzecz jasna Jūn. Jeden z najciekawszych starszych wioski, sędziwy, surowy i też bardzo wnikliwa osoba. Nie wykluczone, że był najważniejszym elementem do tej delegacji, jako osoba nosząca największą wiedzę spośród wszystkich, a przynajmniej jeden z.

Sam Bóg dokonał też pewnych szybkich przygotowań, by jego ambasadorzy nie przybyli do nowej krainy z pustymi rękoma. W końcu jak się idzie go kogoś w gości to trzeba dać jakieś upominki! Dlatego też z lekką pomocą mieszkańców przygotował on tuzin świeżo wypieczonych bochenków chleba kukurydzianego, ceramiczną butlę oleju kukurydzianego, wysuszone liście kukurydziane przygotowane do herbaty oraz piwo... chmielowe, ale przyprawione ze sproszkowanych liści kukurydzianych. Z tymi przygotowanymi darami Eus'Tahy wziął w dłonie swoje kijki i ze swoimi Slime'ami oraz Ambasadorami ruszył w kierunku kanionu oraz krainie Marchosiusa.
- Moi drodzy, głęboko liczę na waszą pomocą w ocenie tamtej krainy! Proszę was o wasze szczere opinie, od tego zależy przyszłość całego Cornvile. Jeśli wszystko pójdzie dobrze już niedługo nasze krainy będą mogły rozrosnąć się w złotym blasku zbóż oraz przyjemnie płonących możliwości. Liczę na to!

Zielony Ojciec zabrał swoją kampanię pod kukurydziany łuk i tam też zaczekał na ruch ze strony tubylców. Czekał cierpliwie na ich przyjęcie, a uśmiech okalał jego twarz. Był uradowany rozwojem wydarzeń i był ciekaw jak to się dalej potoczy.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyWto Lut 21, 2023 8:03 pm

Ekspedycja się zebrała. A misja dyplomatyczna posiadała istny przekrój osobowości, które mogły się w niej znaleźć. I bardzo dobrze. Zapewne wystarczyłaby sama Yàn, która po wyrażeniu pozytywnej opinii zadbałaby o to, by nikt już się nie pieklił o ewentualny sojusz. A nawet gdyby - jej szmata była od tego, by zmienić zdanie tej osoby. Z kolei Jìng, jak słusznie Zielony Ojciec zauważył mógł przedstawiać sobą młodzieżowe podejście. No i oczywiście - Jūn. Najstarszy członek tej ekspedycji i choć był obcym - wszyscy znali go na tyle dobrze i znali jego ekspertyzę by wiedzieć, że na pewno niczego nie przeoczy. Wyruszyli po przygotowaniu upominków, a już w drodze Jìng się odezwał:
-Myślicie, że jest on jedną z Oświeconych Bestii? - zapytał pełen podekscytowania, na co Yàn westchnęła, jednak to stary wojskowy odpowiedział, zanim zdążyła się odezwać.
-Adepti podobno mogą zmieniać swoją formą. Nie słyszałem jednak by jakiś z nich dostąpił boskości. - wyjaśnił, na co chłopak bardziej rozpromieniony odparł:
-Może to pierwszy?! - był widocznie podekscytowany.
Sam Eus'Tahy także kojarzył te opowieści a nawet czasami wyczuwał moce wspomnianych Oświeconych Bestii. Były to istoty, które zdecydowanie znajdowały się wyżej duchowo i fizycznie od ludzi, choć ludzie także mogli dostąpić oświecenia. Pojawiały się w opowieściach i legendach jego ludu bądź przybyszy, którzy przypadkowo natrafili na Cornville. Podobno Adepti stronili od śmiertelników, skupieni na swoich czynnościach i pasjach, a niektórzy mieli taką opinię, że podobno sami bogowie bali się wchodzić w obszar ich domen!

Podróż do kukurydzianego kręgu nie zajęła im dużo czasu. Tam też z daleka dało się dostrzec Marchosiusa, a przy jego stopach małe zgromadzenie. Gdy znaleźli się bliżej rozpoznał kilkanaście małych misiów, będących miniaturową wersją boga, w tym oczywiście Susa, którego energię wyczuł już wcześniej, ale stał z przodu z wysoko zadartym noskiem, niczym dowódca szykujący się do walki. Do tego znajdował się tam pewien stary mężczyzna oraz młody, acz zadziornie uśmiechający się, uzbrojony mężczyzna. Tamtejsze bóstwo wniosło rękę jakby witało przyjaciela wracającego z podróży, a młodzieniec z Cornville schował się na tyłach ekspedycji. Nawet Yàn lekko zdawała się zwątpić, choć zrobiła upartą minę i nie zwolniła.

Gdy się zbliżyli poczuł zdziwienie z duszy Jūna, a potem jakby... radość?
-Witaj z powrotem Zielony Ojcze. Wybacz zgromadzenie, wiele osób było ciekawych. - przyznało drugie bóstwo i wskazało całkiem spory tłum, który się zgromadził.
Większość twarzy było sympatycznych i zwyczajnie ciekawskich. Kilka dziewczyn wskazało młodzieńca, który przybył do nich razem z resztą i zachichotało. Jìng oblał się rumieńcem i próbował schować za starym wojskowym, jednak ten się nie zatrzymał razem z resztą delegacji. Z drugiej strony zaś jego równolatek wyszedł w przód.
-Nie spodziewałem się Ciebie tu spotkać Hisaki - powiedział, a drugi mężczyzna rozłożył ręce i z rozbawieniem się uściskali.
-Jūn, ty stary pryku. Mam nadzieję, że mój sprzęt dobrze ci służy. - odparł drugi.
Marchosius widząc to lekko się uśmiechnął i może nawet prychnął? Tylko przez jego ogrom zdawało się, jakby sama ziemia lekko się wzdrygnęła.

NPC:
Yàn
Jìng
Jūn
Hisaki
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyCzw Sie 03, 2023 12:59 am

To była nawet dość ciekawa myśl. Czy Marchosius był faktycznie bogiem czy może był tym całym Adepti? Był ogromny, miał zwierzęcą aparycje i zdawał się nie przejmować zbytnio konsekwencjami przebudowywania swojej krainy, zupełnie tak jakby był skupiony tylko na własnym celu. Nie wykluczonym też było, że był potężną istotą, a przynajmniej wszystko na to wskazywało. Niby można wchodził w zarys tego co słyszał o tych "Bestiach". Jednak instynkt Tahego mówił mu bez chwili wątpliwości, że wielki Niedźwiedź jest istotą boską. Może to tylko przybrana przez niego forma? A może i jest tym całym Adepti, ale osiągnął do tego wyniesienie na boski aspekt? Bo w końcu zdawał się on dbać o ludzi oraz pomniejsze jego wersje w swojej krainie, a jego ciepła aparycja oraz swego rodzaju empatia była istotnie warta by w taką istotę wierzyć jak bóstwo. Ach ten pomysł z delegacją był wyborny skoro już na starcie pozwala mu spojrzeć na świat z lepszej perspektywy!

Gdy tylko dotarli do Marchosiusa i zgromadzonych mieszkańców jego krainy, Eus uśmiechnął się szeroko na jakże to liczny orszak powitalny. Już chciał on wystąpić naprzód uroczyście witając się ze wszystkimi i by wygłosić swoją przemowę otoczony promykami słońca, jednak widząc Jūn'a witającego się z inną osobą niczym starym druhem, zamarł. Zaczął z zainteresowaniem przyglądać się tej dwójce, mając pierwszy raz okazję dowiedzieć się czegoś więcej o poczciwym staruszku i jego tajemniczej przeszłości, więc nie miał zamiaru tego przegapić. Pocierając dłonią po swojej bujnej blond brodzie obserwował tą dwójkę, a w między czasie jego Slime zaczęły ochoczo podchodzić i zapoznawać się z misiami. Jego urocze żywiołowe glutki wypełniała ciekawość oraz podekscytowanie. Te wodne gibały się wesoło na boki, powietrzne podskakiwały chcąc spojrzeć się lepiej na wszystkich z góry, a roślinne trząsały listkami roślin, które rosły na nich.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 77
Join date : 04/03/2022

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyCzw Sie 24, 2023 7:36 pm

Dwójka starców udała się w rozmowie dalej, praktycznie oddalając się od grupy, gdy żywiołowe istoty lgnące to Tahy'ego z ciekawością się wszystkiemu przyglądały. Początkowo ich obecność mogła niepokoić ludzi, choć niektórzy spoglądali na Jūna i Hisakiego, najwidoczniej także zainteresowani znajomością starszych mężczyzn, którzy chyba już zaczęli misję dyplomatyczną, a przez wiarę Eus'Tahy wiedział, że był on ukontentowany z tego spotkania. Przed jego uszami uciekła jakaś większa wymiana zdań pomiędzy nimi, gdy małe istotki, będące wręcz odbiciem Marchosiusa uważnie przyglądały się Slime'om. Ludzie byli lekko przestraszeni owych żywiołaków, jednak gdy pobratymcy Susa zaczęli się z nimi bawić, skacząc na wodnych jak na trampolinach, czy podlatując na powietrznych za zgodą owych glutków, zdawało się, że pewnego rodzaju radość i zabawa zachęciła dzieciaki by także spróbowały, co chyba było już pierwszym, dobrym krokiem, prawda?
-Hahaha, zdaje się, że nawet nie zaczęliśmy, a już dobry krok ku lepszej przyszłości poszedł, prawda? - rzucił Marchosius przyglądając się odchodzącym starcom i jego miniaturom bawiącym się wraz z dzieciakami ze "slajmami". -To my może się przejdziemy, co? - zasugerował, gestem zachęcając Zielonego Ojca wraz z pozostałą mu dwójką "dyplomatów" na jego ziemię.
-A cóż to za urocza kobieta nas zawitała? - dobiegło do uszu Boga Kukurydzy słowa młodego mężczyzny, który podszedł z lekkim, ale szarmanckim ukłonem bliżej Yàn, która uśmiechnęła się wyzywająco.
-A jak się postarasz, to kto wie... może moje imię poznasz. - odparła, choć zdawało się, że także czerpała z tego pewną radość.

NPC:
Yàn
Jìng
Jūn
Hisaki
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyWto Lis 07, 2023 10:04 pm

- Wydarzenie to rozwija się samo z siebie na naszych oczach, niczym kiełkujące plony zbóż. Włożyliśmy nasiona sojuszu na żyzną glebę i już teraz możemy spoglądać na jego efekty. Zatem prowadź drogi Marchosiusie, doczekać się nie mogę by poznać lepiej twoją ziemie. - odpowiedział z uśmiechem spokrewnionemu bóstwu zostawiając swoje Slime-dzieci przy zabawie. Nie chciał odbierać przyjemności ich obecności małym misiom jak i ludzkim mieszkańcom tej krainy. W końcu perspektywa obejmowania i bliskości tych drobnych żywiołowych istot była czymś dobrze znanym w jego domu, lecz dla nich wciąż była obca. Niech nacieszą się to chwilą. Zostawił swoje kijki do podróży przy kukurydzianym łuku triumfalnym i z rękoma za plecami oraz swoją ambasadorską świtą u boku, począł dalsze zwiedzanie mając Marchosiusa za przewodnika. Mimowolnie też zwrócił uwagę na to co czyni się wokół Yan, ale nie wtrącał się w to spotkanie. Niech sytuacja sama z siebie się rozwinie. Teraz bardziej ciekaw był, co ma mu do pokazania Misiowaty Bóg.
Powrót do góry Go down
John Bjorn


John Bjorn


Liczba postów : 58
Join date : 18/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyNie Lut 11, 2024 1:04 am

Grupa ruszyła, a wkrótce Zielony Ojciec oraz jego dyplomaci udali się w podróż. Lekko ziemia się trzęsła gdy ogromny bóg ruszył, skinąwszy swą dużą głową. Jego ziemie były proste, na swój sposób podobne do tego, co samo Cornville miało do zaoferowania. To, co na pewno było charakterystyczne, to zapach wypieków i piece, które były zarówno w domach rozpalone, ale także umieszczone na zewnątrz. W większości też wykorzystywane były do jedzenia, choć co poniektórzy wytapiali w nich ziemię i kamienie, co bogu kukurydzy się nie widziało.
-Prezent też mam przygotowany. - powiedział z pewnego rodzaju ciekawością i podekscytowaniem, a przyjemny zapach świeżo wypiekanego chleba dotarł do ich nosa, jakby wołany samą boską wolą.
W tym czasie Yàn rozmawiała z dyplomatą, mają bardziej luźne rozmowy, choć lekko jego brwi się uniosły, gdy zapach uderzył w ich nozdrza. Sus zaś ruszył biegiem, co było bardzo uroczym widokiem. Dało się dostrzec, jak jakaś kobieta wyciąga z pieca kamienną tacę, którą mały misiek bez problemu podniósł, choć ta zapewne była niezwykle gorąca i podbiegł do reszty, pokazując im wypiek, przypominający kulki chlebowe. Zapach jednak jasno wskazywał, że miało to swoje sekrety, a i kukurydza miała w tym swój udział.
-Smacznego. - rzekł Marchosius, choć sam się nie schylał, pozwalając reszcie się skosztować.
Mężczyzna dotychczas rozmawiający z kobietą podszedł i wziął trzy kawałki - jeden dla siebie, jeden dla Yàn i jeden dla Jìnga, zaś sam Eus'Tahy miał wziąć sobie sam? Chyba był niepewny jak potraktować boga, ale Sus stał przed nim, na wysokości może pasa z gorącym kamieniem nad głową i aromatycznie pachnącym wypiekiem. Gdy wszyscy by się poczęstowali, także i misiek położyłby obok siebie kamień, by się poczęstować, a także podałby jeden chlebek bóstwu, z którego powstał, który by się lekko schylił, wyciągając swoją dużą łapkę.
Tylko nagle coś poczuł. I chyba Marchosius też. Jednocześnie unieśli wzrok by dostrzec światło z nieba, niczym spadająca gwiazda kierująca się na południowy-wschód od miejsca, gdzie się znajdowali. Nie zagrażała im bezpośrednio, jednak osadę dużego misia spowiła cisza, a ludzie spoglądali na to w przerażeniu i fascynacji. Nawet slajmy oraz przywołańce Marchosiusa stanęły, spoglądając w tamtą stronę.
-Nowa gwiazda nadciąga. - mruknął cicho pod nosem, jakby z obawami, bóg tego miejsca.

NPC:
Yàn
Jìng
Jūn
Hisaki
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyNie Lut 11, 2024 1:06 pm

Cóż za piękną rzeczą jest gdy śmiertelnicy tworzą coraz to nowe kreacje i konstrukcje, które mimo swej prostoty nie przyszły by zwyczajnie do głowy bóstwu. Widząc nieznane mu dotąd kamienne piece, przyglądał im się w zadumie przeczesując przy tym brodę. A to co z nich wychodziło? Co za aromat potraw. Co za nienaganna prezentacja. A w smaku?
Tahy niepospiesznie podszedł do tacy, którą niedawno trzymał Sus, by samemu poczęstować się wyrobem. Chwycił po jedną bułeczkę, parę razy odskakując palcami by się nie oparzyć świeżym wypiekiem, a następnie przyjrzał się jej z bliska. Doceniał jej uroczy wzór oraz formę, która mimowolnie przywołała uśmiecha na jego twarzy. Wziął gryza i zamknął oczy rozkoszując się smakiem. Cóż za kunszt! Proste, ale jakże i finezyjne wykonanie! I do tego czuł wykorzystanie kukurydzy?! No to było już coś.
Zadowolony spojrzał się po wszystkich z okolicy, chcąc poczuć całą atmosferę tego wydarzenia. Móc zobaczyć jak się socjalizują i mając możliwość poczuć ekscytacje z nowego doświadczenia, było czymś świeżym dla Bożka. I choć nowe rzeczy nie były czymś aktywnie poszukiwanym przez Tahego, tak to co teraz miało miejsce sprawiało, że może poszukiwanie nowych wrażeń w jego nieskończonym żywocie może stać się jego nowym "hobby".
Już miał zamiar wygłosić jakąś barwną przemowę dotyczącą walorów Marhosiusowej krainy, gdy na nieboskłonie pojawiła się gwiazda. Tak jak pozostali, jego uwaga także została skupiona na obiekcie, a uśmiech na jego twarzy lekko zelżał. Spadająca gwiazda była omenem zmian i niespodziewanych przemian, które należało stosownie potraktować. Odłożył niedojedzoną kulkę chlebową do swojej saszetki i podszedł nieco bliżej Boga Niedźwiadka ze skrzyżowanymi rękoma.
- Czyżby sprawa ta wymagała naszej interwencji? Bezpieczeństwo ludu naszego winno mieć priorytet, a nie wiadomo co przyniesie los z błękitu niebios. - Rzekł do Marchosiusa, nie spuszczając spojrzenia od obiektu na niebie.
Powrót do góry Go down
John Bjorn


John Bjorn


Liczba postów : 58
Join date : 18/03/2021

Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields EmptyPon Kwi 22, 2024 12:40 pm

Tahy był bogiem, który mimo wszystko jednak zdawał się nie być w pełni aż tak "boski" w swym zachowaniu. Owszem, slime'y zbierały się wokół niego, a jego prezencja sprawiała, że nie stanowiły one zagrożenia dla ludzi. Jednak gdy ciepły wypiek chwycił w swoje palce, energia dendro, z której Zielony Ojciec się zrodził, mogła poczuć się zagrożona i niczym zwykły śmiertelnik musiał ostrożnie się z tym obchodzić. Choć szczerze wątpił, by zwykły wypiek zagroził jego formie. Zwłaszcza tak uroczy, aromatyczny oraz pyszny. Trzy zmysły mu tańczyły badając go, gdzie dotyk raczej odczuwał później przyjemne ciepło wypieku i interesującą teksturę na języku. Słuch zaś... cóż, słuchanie tego jak się je nie było najbardziej wyjątkowe w tym wszystkim. Ale też było!

Tylko zaraz nastąpił omen, którego się niezbyt spodziewał, a którego obecność... mogła być nieciekawa. Eus'Tahy zbliżył się do Marchosiusa, nie spuszczając jednak spadającej gwiazdy z oka. Gwiazdy, która chwila moment powinna uderzyć w ziemię.
-Zapewne tak. Ale wpierw trzeba zapewnić bezpieczeństwo naszym ludom. - powiedział, po czym się odwrócił, a jego głos, choć go nie podniósł, zdawał się nieść echem, niczym lawina spadająca z górskich szczytów, tak, że każdy w jego krainie mógł go usłyszeć, co dało się dostrzec po ludziach i małych miśkach zatrzymujących się i spoglądających w jego stronę. -Oddalcie się od krawędzi i urwisk, wyjdźcie na środek pola. Moje dzieci zapewnijcie ludności ochronę, gdy fala uderzenia dojdzie i tutaj. - następnie skierował wzrok na Zielonego Ojca, a jego głos tym razem zamiast lawiny niosącej się po kraju, przypominał raczej strzelanie ognia, spokojne i kojące, acz przeznaczone dla uszu niewielu -Udaj się do siebie i zapewnij bezpieczeństwo swojemu ludowi, póki jeszcze nie uderzyła. Góry mogą runąć, a ziemia się rozstąpić. Wątpię byś chciał oglądać cierpienia swego ludu. - powiedział z troską w głosie.

NPC:
Yàn
Jìng
Jūn
Hisaki
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Meeting Amidst Cornfields   Prologue: Meeting Amidst Cornfields Empty

Powrót do góry Go down
 
Prologue: Meeting Amidst Cornfields
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Prologue: Debt of the Fallen
» Ryudogon: Prologue - In the depths
» Prologue: Time Without Past
» Prologue: Ancient Ruins
» Prologue: Panaceum for the Worthy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Genshin Impact: Rise of the Gods-