Share
 

 Prologue: Drunk Tales of Favontius

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyPią Lip 22, 2022 11:43 pm


Podobno nie ważne jak bardzo absurdalna była by historia, jeśli się powie, że jej główni bohaterowie byli pijani, każdy zaczyna nagle w nią wierzyć. A gdzie najlepiej usłyszeć tego typu opowieści jak nie w jednej z wielu karczm znajdujących się w City of Freedom. Jedną z nich, o ile nie najpopularniejszą, był Angel's Share, prowadzony przez okolicznego właściciela winnicy. Sześcio-palczasty Jose przygrywał przyjemną melodyjkę a za ladą stał znany wszystkim barman, Charles. Z uśmiechem na twarzy nalewał kolejne trunki lub zamieniał kilka słów z osobami siedzącymi na wysokich taboretach. Nimi była między innymi trójka znajomych od kielicha (lub kufla). Ur na pierwszy rzut oka, mógł wyglądać na prawdziwego szczęściarza. Siedział pomiędzy dwoma pięknymi damami w mundurach Zakonu Favonius, Nadii oraz Ophelii. Pierwsza z nich była odziana w uniform kadeta, lecz druga była pełnoprawną członkinią Rycerzy. Zaledwie trzy lata temu odbył się egzamin, który panienka De Fonblanque zdała celująco. Historia biesiady jaka się jednak odbyła po ceremonii do dnia dzisiejszego jest dla niej zagadką.

Dzisiejsze spotkanie trójki znajomych było dość ważne. Były w końcu urodziny Ani. Ani moje, ani ich. Prawda była taka, że każdy z nich miał za sobą jakieś trudy jakie napotkali ostatnimi czasy. Te jednak się skończyły z momentem przekroczenia progu karczmy. Ur skończył na dziś swoją pracę, a dziewczyny były po szkoleniu lub treningach. Nic im nie stało na drodze, by zmoczyć usta pysznymi trunkami jakie tu były serwowane. Właśnie w tym celu podszedł do nich Charles i oparł się o ladę.
- Witam stałych bywalców. Co dziś dla was będzie?
Powrót do góry Go down
Garam Ur Dmitrowicz


Garam Ur Dmitrowicz


Liczba postów : 16
Join date : 25/05/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyNie Lip 24, 2022 9:14 pm

Co tutaj Ur robił, sam się zastanawiał. Co prawda stała za tym cała historia - planowanie, wybuchy, pościgi na wozach, ale jak teraz siedział i zastanawiał się czy miało to jakikolwiek sens, to nie był już taki pewien. Gdyby teraz ktoś Zapytał Garama czy dobrze jest być w barze z dwiema pięknościami, to powiedziałby że to nie jest tak że dobrze, albo że nie dobrze. Bo właściwie obie wpisywały się w jego kanon piękna, nie było pod tym względem problemów. Ale tak to w życiu bywało, że niektóre kobiety były jak... jak anyż. I była to analogia której Ur również nie rozumiał, ale mu tutaj pasowało. Bo chodziło o to, że jak żyjesz całe życie w jakimś miejscu i masz tam powiedzmy, sąsiadów, to gdy już dorośniesz i zaczynają cię interesować panie to szansa że przelecisz własną sąsiadkę jest raczej mała bo łatka "Sąsiadki" już do niej przyległa i ciężko było by ją zmienić na "Członkini haremu". Pozostawałoby to taki cierpki posmak na języku - zupełnie jak Anyż. I podobnie było z Ofelką i Nadią. Przeleciałby je - to nie tak, że nie - ale gdzieś w natłoku zadań, misji i treningów na których też czasami bywał, przegapił ten moment kiedy były to "Nowo poznane koleżanki", "Potencjalne członkinie haremu" i zamiast tego były no... "Psiapsi z miasta". A romans z psiapsi było właśnie jak trzymanie w ryju anyżowego cukierka. Niby słodko, ale jakoś tak ni po chuju. Dlatego też obecny plan by faktycznie się tu z nimi wybrać, upić się(I je) a potem się z nimi przespać(Lub z kompletnie randomowymi ładnymi paniami które być może się tu dzisiaj pojawią) był kompletnie... bezsensu. Bo on nie chciał. One może też nie, w sumie nie wiedział, nie pytał, ale on nie chciał.-Charles, jak to jest z miłością? Czy jeśli kochasz kogoś jak sąsiadkę, to możesz pokochać jak wybrankę serca?-Zapytał barmana filozoficznie, bo każdy wiedział iż barmani byli filozofami współczesności, oratorami etyki i moralności, ludźmi wielu talentów. Cały czas wpatrywał się w drzwi, licząc że wejdzie nimi ktoś, to nie będzie Ofelką i Nadią siedzącymi obok - po części dlatego że siedziały obok i byłoby bardzo dziwnie gdyby weszły drzwiami. W każdym razie, skoro zadał pytanie Charlsowi to wypadałoby na niego popatrzeć, odwrócił się do niego i skrzywił. Przez chwilę miał nadzieję że Charles być może zamienił się w ładną niewiastę - spoiler, nie zamienił się.-Coś mocnego. Muszę wymazać bardzo niekorzystną myśl z głowy-Bo tak, wyobraził sobie Charlesa jako kobietę. Nie, nie spodobało mu się to - nawet wtedy miał penisa. Spojrzał na Ofelkę, a potem na Nadię. Ah od razu lepiej, miód na oczy i serce - gdyby tylko nie były anyżem!-Więc, jak tam dzisiaj na treningu? Nie, nie mówcie, sam zgadnę - tak jak wczoraj. Charles, lej im na mój kosz--Zastanowił się przez chwilę.-Ale tylko kolejkę bo jestem biedny. Dzisiaj urodziny Ani, mogę postawić jedną, Eh.-Westchnął i położył się na ladzie. Anyżu, czemuś ty jesteś anyżem!?
Powrót do góry Go down
Ophelia


Ophelia


Liczba postów : 7
Join date : 20/05/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyNie Lip 24, 2022 11:59 pm

Ah, praca Rycerza Favoniusa~. Czasem wdzięczna, pełna honoru, oddana i ideałów... innym razem, jak dziś, żmudny trening przyprawiający o ból mięśni i ogrom zmęczenia. Ofelka była dzisiaj szczerze wykończona i nie marzyła o niczym innym, jak o pysznym, zimnym piwku i silnych, męskich ramionach w które mogłaby się wtulić. Najlepiej siedząc na silnych, męskich kolanach. Oh, już oczyma wyobraźni widziała tę scenę, cała czerwona i rozmarzona dreptając po miejskim bruku. Czyż nie zasłużyła na odrobinę przyjemności? Wstawała wcześnie rano, rzetelnie wywiązywała się z swych obowiązków, nawet ostatnio pomogła małej dziewczynce zdjąć kotka z drzewa. Taka grzeczna dziewczyna jak ona zdecydowanie zasłużyła na nagrodę od losu, czyż nie? Nawet nie narzekała, gdy Arcymistrz Varka zabrał na swą ekspedycję całą Kawalerię. Całą, jedynie pozostawiając ją i K-Kapitana. Tak pewnie musiało być. Wcale jej nie było smutno. Wcale. Poza tym, że parę razy poryczała się przez to nad wódką w Angel's Share.
Dlatego właśnie nie wolno upijać się na smutno.
Finalnie znalazła się przed barem, zastanawiając się nad swoim dzisiejszym "menu" i rozciągając zmęczone mięśnie ramion. Tuż obok Ura. Ur + alkohol nie brzmiało na dobre połączenie. Znaczy. To było WYŚMIENITE połączenie, które łatwo mogło doprowadzić do WYŚMIENITYCH zdarzeń. Ale- nienienie. Była rycerzem. Honor i dostojność! Czy coś w tym stylu... niezbyt ufała sobie przy takich równaniach. Przynajmniej jedno już wiedziała: póki nie patrzyła rudowłosemu w twarz, wszystko pozostawało w najlepszym porządku i była w stanie oprzeć się jego przystojnemu obliczu.
Chyba. Przynajmniej bardzo się starała zachować pozory.
"Kochać jak sąsiadkę"? Ophelia przez chwilę zastanawiała się, jak to jest kochać sąsiadkę. Sąsiada? Wpadać po cukier, zostawać na więcej? Następnego dnia na "pomidorową", potem na "ogórkową"? Gdyby miała takiego sąsiada, to dbałaby o to, aby codziennie w jej domu byłaby jakaś usterka do naprawienia. A to kran do dokręcenia, a to obrazek powiesić, a to... przepchać rurę... Same sąsiedzkie przysługi. I duuużo sąsiedzkiej wdzięczności.
- To, co zawsze. - Finalnie odpowiedziała barmanowi. Nie ma jak konkretne zamówienie, czyż nie? Po co mogła decydować, skoro mogła pozostawić to mistrzowi trunków? Zresztą, była tutaj stałym bywalcem i szczerze - cokolwiek by Charles przed nią postawił, wlałaby to w siebie bez większych oporów.
Przynajmniej taki był plan, póki ich rudy znajomy nie zdecydował się im postawić kolejki. Oh, nie dość, że przystojny to jeszcze miły! Wspaniałomyślny! Takich ludzi lubiła najbardziej. Od razu przytuliła się wdzięcznie do jego ramienia, obejmując je rękoma i ocierając polikiem.
- Ooooh! Jesteś najlepszy Ur, wiesz o tym? Naj-lep-szy. Ty to wiesz, jak poprawić kobiecie humor! - Uśmiechnęła się szeroko, nie mając najmniejszego zamiaru od niego odrywać. W końcu, będąc tak blisko - mogła w spokoju, jak creep wdychać sobie jego męski zapach. Miejmy nadzieję, że się myje regularnie. - Niech no pomyślę, skoro nasz drogi przyjaciel stawia... hmmm... może lampkę tego drogiego wina, które zawsze mnie ciekawiło, ale zawsze było mi szkoda na nie wydać? - Przyłożyła palec do ust w zastanowieniu, podając kelnerowi swoje zamówienie. Czy kompletnie zignorowała jego stwierdzenie "bo jestem biedny"? Owszem. I to nie dlatego, że była niemiła i chciała doprowadzić do bankructwa kolegi, nigdy w życiu! Po prostu jego zniewalająca obecność i informacja o darmowej kolejce wypełniła całą przestrzeń w jej umyśle, skutecznie uniemożliwiając innym przekazom dotarcie do jej uwagi. W sumie często tak miała.
Gdy jednak Ur położył głowę na ladzie, ta mimowolnie została zmuszona do odklejenia się od niego. Pogłaskała go jedynie po głowie. Biedak, pewnie praca go wymęczyła? A może miał złamane serce? Ciężko stwierdzić, nie chciała być zbyt wścibska i dopytywać o jego problemy. Z głową Garama na ladzie przynajmniej mogła swobodnie spojrzeć w bok na kolejną cudzoziemkę w tym zestawieniu, uśmiechając się do niej życzliwie.
- Nadia, słyszałam, że idzie ci coraz lepiej. Czy planujesz przystąpić wkrótce do egzaminu? Mogłabym w wolnym czasie potrenować razem z tobą pod tym kątem, dać parę wskazówek... - Miała szczere, dobre intencje. Po chwili jednak zorientowała się, jak to może brzmieć i zaczęła machać dłońmi przed sobą w broniącym się geście. - O-oczywiście! Nie miałam na myśli, że tego potrzebujesz! Świetnie sobie radzisz i tak! Nie potrzebujesz mojej pomocy! Tylko... Um! Jeśli byś chciała... to ja nie mam nic przeciwko!
Powrót do góry Go down
Nadia


Nadia


Liczba postów : 5
Join date : 10/07/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyPią Sie 05, 2022 1:05 pm

Obecny trening dobiegł końca, więc nic nie przeszkadzało by odpocząć w Angel's Share. Od momentu zatrzymania się w tym mieście i dołączeniem (a przynajmniej obecnie próbą) do Rycerzy, zdążyła odkryć iż był to jeden z bardziej lubianych przybytków tejże grupy. Patrząc po ilości i jakości trunków jakie tu serwowali to mogła zrozumieć dlaczego. Sama jednak nie była za wielką zwolenniczką tychże napoi... mimo wszystko przesiadywała tu dość często...
Wchodząc między wrony musisz krakać jak one...
Sam trening nie wyglądał na aż tak wymagający, chociaż może przeżycia po akademii trochę naruszyły jej pogląd na "wymagające" rzeczy.
Usiadła po drugiej stronie Ura i odruchowo poprawiła swój mundur, dopiero wtedy mogła na spokojnie zerknąć co kryło się w dzisiejszym 'menu'.
- Trzy razy to co zawsze. - Powiedziała po chwilowym zastanowieniu pokazując również liczbę Charlsowi. Trzy była jej magiczną liczbą, ot lekki szum się w głowie pojawiał wraz z poprawą humoru, ale jeszcze kontaktowała. To co zawsze uderzało w mocne czyste alkohole w postaci szotów. Nikt jej wtedy nie mógł zarzucić, że nie piła - a mogła skończyć szybko. Wyłapała też dość hojną ofertę Ura. Musiała się mocno zastanowić, ale ostrożnie dodała kolejny palec. - W takim razie, cztery.  - Na jego odpowiedzialność. Nie zastanawiała się natomiast nad pojęciem miłości. Sąsiadkach i tak dalej. Chyba nie do końca zrozumiała przesłanie... kochać kogoś jak sąsiadkę? Czy było to jakieś specyficzne powiedzenie w Mondstadt? Nie była pewna, może dopyta później...
- Przystąpię do egzaminu jak tylko będzie ku temu okazja. - Po czym zerknęła też ponad leżącym Ur'em na Ofelkę, słysząc jej propozycję. Przez chwilę zlustrowała ją wzrokiem bez słowa, jak ta zaczęła gestykulować i tłumaczyć swoje intencje. Skinęła lekko głową.
- Chciałabym. Nie mam nic przeciwko. - Uśmiechnęła się lekko.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyPią Sie 05, 2022 6:26 pm

Jaka była szansa, że trójka ludzi obdarzonych boskim darem spotka się w jednej karczmie i na dodatek będzie dobrymi znajomymi? Raczej mała lecz nie niemożliwa. Charles jak na porządnego barmana przystało przywitał się i zapytał o ich zamówienie. Dziewczyny, które okazały się bardzo zdecydowane, wzięły klasycznie to co zawsze. Mężczyzna za ladą uśmiechnął się kiwając głową, że przyjął to do wiadomości. Swoją drogą, musiał mieć dobrą pamięć, by kojarzyć kto co pije. Każdy może wejść i powiedzieć, że chce to samo co wczoraj albo co tydzień temu a biedny karczmarz musi to pamiętać by utrzymać dobry poziom swojego wizerunku. Dosłownie po kilku sekundach, ich trunek wędrował w ich stronę w rękach barmana. Charles postawił przed damami cztery kieliszki i już chciał rozlewać wino gdy Ur wyskoczył z nietypowym pytaniem. Mężczyzna zamarł w bezruchu i mrugnął kilka razy oczami przenosząc wzrok na Garama.
- Myślę... - zaczął bardzo powoli jakby przetrawiając jeszcze pytanie. - … że jeśli kogoś pokochasz, to nie ważne czy to będzie sąsiadka czy ktoś inny. Jeśli zamieszkacie razem to nie będzie już sąsiadką. - odparł licząc, że to wystarczy. Szybko rozlał dziewczyną kieliszki wciąż czekając na zamówienie mężczyzny siedzącego pomiędzy nimi. Po chwili patrzenia się na karczmarza, Ur wstrząsnął się na nieprzyjemną myśl i zamówił coś mocnego. Przed nim pojawiła się gruba szklanka z lodem w środku, brązowawym płynem w środku i posypana sproszkowaną papryczką Jueyun. Drink był mocny i lekko palił w gardło idealnie pozwalając zapomnieć o pewnym obrazie w głowie Garama.

Oczywiście wieczór dopiero się zaczynał lecz nasz Shneznayianin postanowił wykazać się wielką dobrodusznością i postawić swoim psiapsi z miasta następną kolejkę. W końcu były urodziny Ani! Charles uśmiechnął się na reakcję pań.
- Oczywiście. - odparł po czym nalał czwarty kieliszek Nadii oraz poszedł po bardzo ładnie i bogato wyglądającą butelkę na wyższej półce z tyłu baru. Jej zawartość po chwili znalazła się w odpowiednim naczyniu przed Ophelią i jeśli ta raczyła skosztować trunku, uznała by, że jest faktycznie wart swojej ceny. Czy ją było stać by go często pić to już inna kwestia, gdyż jedna butelka kosztowała grubo ponad 5 tysięcy Mory.

Tak więc ich spotkanie towarzyskie zapowiadało się dość przyjemnie. Zawsze jak się pija alkohol z znajomymi jest przyjemnie. Co złego się może stać przecież? Bard przygrywał co chwila wesołe melodyjki, lekki zgiełk rozmów innych dawał im poczucie niejakiej prywatności gdyż każdy był zajęty sobą a nie nimi, Charles cały czas był w pobliżu gdyby chcieli zamówić coś więcej. Cóż za przyjemny wieczór!
- Czyż to nie moje cudowne dziewczęta? - nagle usłyszeli głos za sobą dość dobrze znany Ophelii oraz Nadii. De Fonblanque poczuła nawet jak ktoś jej kładzie rękę na ramieniu. Gdyby raczyli się odwrócić, ujrzeli by wysokiego, szczupłego mężczyznę o niebieskich włosach i oku w kolorze nieba, odzianego w biało niebieskie ubrania podkreślające jego smukłe ciało. Kaeya uśmiechnął się lekko.
- Dobrze, że przypadkiem na siebie wpadliśmy. Nie będę musiał fatygować posłańca. Będę miał dla was dziewczyny zadanie! - rzucił bez ogródek po czym zabierając dłoń z ramienia Ophelii zajął miejsce koło niej. Usiadł bokiem na krześle a przodem do swojej podwładnej nonszalancko opierając się łokciem o bar i zakładając nogę na nogę tak, że jego kolano prawie dotykało uda dziewczyny. Po chwili kiwnął Charlsowi głową a ten już wiedział o co chodzi. Kapitan wyczekując drinka nic nie mówił trzymając członkinie Zakonu w niepewności, lecz oni? Oni mogli mówić co chcieli i kiedy chcieli przecież.
Powrót do góry Go down
Garam Ur Dmitrowicz


Garam Ur Dmitrowicz


Liczba postów : 16
Join date : 25/05/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptySob Sie 20, 2022 8:53 am

To co zawsze to były dobre słowa. To co zawsze sugerowało coś taniego, bo Ophelia jak i Nadia też z całą pewnością były w kręgach zamożności Ura. Niemniej, Ophelia, nie planowała się ograniczać. Nim jednak postanowiła zniszczyć budżet rudego, to zaatakowała jego rękę. Nie przeszkadzało to jakoś specjalnie Garamowi, przeszkadzał mu jednak kompletny brak reakcji ze swojej strony. Ładna dziewczyna dość drastycznie zmniejszyła przestrzeń między nimi, normalnie powinien się cieszyć a teraz? Teraz był jak mnich. Najbardziej wychillowany kapłan na świecie. Może powinien dołączyć w poczet ludzi kościoła? Widział tam przynajmniej jedną decent wyglądającą siostrę, którą można by poderwać... Ale teraz nie Barbry w głowie, bo Ophelka była bardzo blisko i wymagała jego atencji. Zapewne nawet by odpowiedział coś na fakt że jest najlepszy, gdyby nie to że Ophelia złożyła swoje zamówienie i coś w Garamie zaczęło wtedy pękać... na przykład budżet na ten miesiąc. Dziewczyna chyba nie wiedziała co to hamulce i to w wielu kwestiach. Na szczęście Garam wiedział jak radzić sobie w takich sytuacjach - upije się i zapomni, wymaże to ze swoich wspomnień. A przez resztę miesiąca będzie jadł tynk ze ścian, albo znajdzie sobie jakieś morodajne zlecenie. Nadia z kolei, ah Nadia, Nadia zamówiła to co zawsze. Czy wspominał o tym że to co zawsze było magicznym określeniem? Określeniem w jego przedziale cenowym? Gdyby tylko Nadia nie była jak sąsiadka to by ją teraz wycałował, zamiast tego pokazał jej okejkę-Jesteś aniołem-stwierdził nie tłumacząc co ma na myśli. Zwrócił się koniec końców do Charlesa który uraczył go karczemną wiedzą.-Kto normalny zamieszkuje ze swoimi sąsiadkami?-Zapytał więc jedynie, uznając tą wizję za całkiem repulsywną. Dostał również swoje zamówienie, mógł więc usiąść porządniej i w spokoju je sobie sączyć. Zapowiadał się całkiem miły wieczór, ale potem do paru wszedł on. Niszczyciel dobrej zabawy i uśmiechu Garama. Postanowił jednak w żaden sposób nie komentować jego pojawienia się, tylko dalej sobie w spokoju sączyć zamówionego drinka. A co tam.
Powrót do góry Go down
Ophelia


Ophelia


Liczba postów : 7
Join date : 20/05/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyPon Wrz 26, 2022 12:51 am

Czy było coś lepszego niż przyjemne popołudnie w towarzystwie dobrych trunków i przyjaciół? Miła atmosfera, niezobowiązujące brzdąkanie barda, mocny i sprawdzony alkohol. Obok przystojny rudowłosy, który kupował jej kolejkę, a krzesło dalej - urocza, młodsza koleżanka po fachu.
- Daj znać, kiedy będziesz chciała. - Odparła białowłosej już spokojniej, widząc, że jej intencje nie zostały źle odebrane. Nie chciała także być nachalna, więc termin i okoliczności wspólnego treningu pozostawiła w rękach rekrutki. Jej oferta pomocy była częściowo bezinteresowna. Oczywiście, lubiła pomagać innym. Ale także nie mogła ukrywać, że Zakonowi przyda się każda kolejna para rąk do pracy. Upewnienie się, że Nadia zda egzamin = kolejny Rycerz w szeregach = rozłożenie pracy pomiędzy jedną osobę więcej. Stonks. Zerknęła także na leżącego na blacie mężczyznę. Czyżby jego problem z sąsiadką był aż tak poważny? Złamane serce? - Ur. Wiesz, że jakbyś chciał, to ze spokojem zdałbyś egzamin? Tobie także mogłabym pomóc.
Kapitan pewnie byłby dumny widząc, jak Ofelka dzielnie próbuje rekrutować nowe jednostki do Zakonu.
Kobieta upiła łyk wina, nie mogąc ukryć na twarzy zachwytu jego smakiem. Wydała z siebie ciche "wow". To naprawdę było dobre wino. Aż ją serduszko zabolało, że miałaby je sama pić.
- Chcecie spróbować? Warto. - Odparła, odkładając kieliszek na blat i gotowa go podsunąć w stronę chętnej osoby. Jeśli nikt się nie zgłosi - cóż, będzie go spokojnie sączyć sama.
Spokojnie.
S. p. o. k. o. j. n. i. e.
sPoKojNiE
Słowo, które niczym jak alarm nagle zaczęło rozbrzmiewać w jej głowie. Ten głos. Ten cholerny głos. Głos, który miał 100% szans na wywołanie efektu miękkich nóg u czarnowłosej. Najbardziej seksowny, męski głos, jaki życie dało zaszczyt jej usłyszeć. I rozbrzmiewał tuż nad jej głową. Jak dobrze, że właśnie siedziała. Gdy zaś poczuła jego dłoń na swoim ramieniu, wciągnęła intensywnie powietrze i znieruchomiała. Tak blisko, a zarazem tak daleko. No dalej. Niech wsunie się pod bluzkę, szarpnie ją za włosy czy chwyci za gardło tak, jak zawsze sobie to wyobrażała. W tym momencie De Fonblanque błagała o cierpliwość wszystkich Archonów, dawnych i nowych bogów czy nawet samego Abyss Orderu. Ktokolwiek, pomocy. Alberich był zdecydowanie za blisko niej, aby była w stanie pozostać przy zdrowych zmysłach. A może... nie wystarczająco blisko?
Jej wzrok automatycznie wylądował na kolanie mężczyzny. Jak to było możliwe, że nawet jego kolana były fajne? Już do reszty odbiło jej na jego punkcie? Ophelia zastanawiała się, na jak bardzo zdesperowaną i nachalną wyjdzie, gdy sama otrze się udem o jego wystające kolano. Czy to będzie bardziej jednoznaczne niż fakt, że jej wzrok właśnie wolno ruszył od kolana po udzie w górę, poprzez krocze i zatrzymał się ostatecznie na klatce piersiowej jej Kapitana? Nie miała odwagi spojrzeć wyżej. Bała się, że pod wpływem jego spojrzenia już do końca straci nad sobą panowanie i jeszcze przed nim klęknie, dobierając się do jego spodni i nie zważając na resztę osób w barze. W sumie. Kusząca myśl. Ciekawe, czy jemu by się to spodobało..?
Przełknęła głośno ślinę i odwróciła głowę przed siebie, wlepiając spojrzenie w ladę. Czy w Angel's Share zawsze było tak duszno i gorąco? Ostatecznie poprawiła się na stołku, przesuwając swoim udem po jego kolanie. Przypadkowo OCZYWIŚCIE, bo tylko sięgała po trunek na blacie. Którykolwiek trunek, pierwszy, który nawinął jej się w dłoń i wlała jego zawartość w gardło. Zdecydowanie potrzebowała większej ilości alkoholu we krwi.
A propos jej gardła. Wiecie, co jeszcze tam by się mogło znaleźć?
KURWA MAĆ.
Biologia. To wszystko było winą biologii. Po prostu Kaeya roztaczał wokół siebie jakąś niewyobrażalną ilość feromonów, a biedna Ofelka była ich ofiarą. Były tak mocne, że nawet jeśli Kapitana Kawalerii nie było w pobliżu, to wciąż na nią działały. Podczas rutynowego patrolu - jej myśli uciekały do Kapitana. Podczas sprzątania swojego mieszkania - jej myśli uciekały do Kapitana. W nocy, gdy nie mogła zasnąć, a jej dłoń wsuwała się pod jej bieliznę - jej myśli wciąż były z jej Kapitanem.
Czyż nie była najbardziej lojalną podwładną?
Jestem w niebezpieczeństwie, przemknęło jej przez myśl. Miała cztery opcje. Pierwsza: schlać się do nieprzytomności. Druga: schlać się i usiąść Kaeyi na kolanach. Trzecia: usiąść Kaeyi na kolanach. Czwarta: siedzieć na dupsku i zachowywać się normalnie. Ostatnia opcja była najcięższa. Jednak widmo zwolnienia dyscyplinarnego za molestowanie swojego przełożonego nie pozwalało jej na tak śmiałe akcje. Zamiast tego, odgarnęła włosy na jedną stronę, odsłaniając skrawek szyi i karku. Chociaż tak, być może jakiś podmuch powietrza ochłodzi jej zdecydowanie przegrzany organizm. Wdech, wydech. Dalej Ofelko, jesteś silną kobietą. Dasz radę.
- Dla ciebie wszystko, Kapitanie. - Odparła, w końcu odważając się spojrzeć Alberichowi w twarz. Wszystko. Dosłownie WSZYSTKO. Na co tylko miał ochotę, mogła mu to sprezentować. - Wiesz, że możesz na mnie liczyć.
Nie, żeby miała jakiś wybór. Mężczyzna samym swoim istnieniem owijał ją sobie wokół palca.
Powrót do góry Go down
Nadia


Nadia


Liczba postów : 5
Join date : 10/07/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptySro Paź 05, 2022 7:57 pm

Przytaknęła jedynie przyjmując do wiadomości iż musi jedynie wyznaczyć termin i pomoc w treningu zostanie jej udzielona. Doceniała to, w końcu trenując z kimś innym jesteśmy się w stanie więcej nauczyć niż robiąc to samemu.
Za to Ur rzucił w jej kierunku kolejnym stwierdzeniem, którego do końca nie zrozumiała. Nazwał ją aniołem. Cóż, to było pozytywne stwierdzenia, a przynajmniej tak to odbierała Nadia, tylko dlaczego teraz? Czym sobie zasłużyła, bo w jej mniemaniu nie zrobiła. Nic? Posłała mu również okejkę w odpowiedzi, a kącik jej ust nawet lekko uniósł się do góry. Skoro on był zadowolony to dobrze!
Złapała za pierwszy kieliszek i wlała go sobie do gardła zaraz wypuszczając powietrze z płuc, krzywiąc się lekko.
Pierwszy w dół.
- Dziękuje, nie mieszam. - Odmówiła hojnej ofercie, ale cztery kieliszki to już było ryzyko. Nie potrzebowała dodatkowego współczynnika chaosu podczas dzisiejszego posiedzenia. Kiedy usłyszała znajomy głos mięsień na jej twarzy nie drgnął, ale niemalże w naturalnym odruchu sięgnęła po kolejny kieliszek. Westchnęła cicho rezygnując z kolejnej kolejki i zerknęła w stronę Kapitana, widząc jak ten się rozsiada i nawet pozwolił sobie na drinka, ostatecznie przechyliła drugi kieliszek. Tym razem kaszlnęła w dłoń, najwidoczniej pośpiech nie był najlepszym sposobem picia.
- Będziemy to omawiać tutaj? - Uniosła lekko brew. Nie była przyzwyczajona do tego, by dzielić szczegóły zadań przy osobach postronnych. Pomijając już nawet fakt, że miała teraz czas wolny, a pozostałe kieliszki mogły ją nieco skreślić z bardziej świadomego uczestnictwa w zadaniu. - I mamy zacząć dziś?
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptySro Paź 12, 2022 7:52 pm

Mimo iż wieczór zapowiadał się na całkiem normalny, szybko jednak uległ zmianie. Przede wszystkim, głównymi zmianami był fakt, iż Ur zaczął zadawać dziwne pytania na temat sąsiadek oraz postanowił zapłacić za swoje koleżanki. Drugą rzeczą było zamówienie jednego z droższych trunków przez Ophelie, lecz któż by nie skorzystał z takiej hojnej oferty. Trzecim nietypowym punktem tego spotkania, oraz punktem kulminacyjnym dla jednej z dam, było pojawienie się ich Kapitana. Kaeya oparł się wygodniej o bar informując wszem i wobec, że ma dla swoich podwładnych misję. Garma ta sprawa troszkę nie dotyczyła więc zareagował tak, jak powinny zareagować one. Sięgnął po drinka i w spokoju upił łyka. Bo któż by się cieszył, że szef przychodzi w wolny wieczór i mówi, że jest praca do zrobienia? Nikt normalny. A jednak. De Fonblanque ożyła a temperatura jej ciała gwałtownie podskoczyła. Oczywiście nie ze względu na pracę jaka ją czekała lecz ze względu na to, któż tą pracę zlecał. Myśli dziewczyny przyspieszyły i bardzo szybko wbiegły w tematy dla dorosłych. Minęły raptem może z dwie sekundy lecz ona zdążyła już przelecieć tyle różnych scenariuszy z Kapitanem siedzącym obok niej oraz jego mieczem, że można by było napisać z tego całą książkę. I to grubą. To, czy Alberichowi by się to spodobało czy też nie, nie wiedziała. Dlatego pewnie nie mówiła mu o tym ani nie podejmowała żadnych dziwnych akcji. Zwyczajnie wybrała tą najtrudniejszą lecz też najodpowiedniejszą drogę dalszej konwersacji. Nim jednak dojrzała do tej decyzji, poprawiła się na stołku sprawiając, że kolano Kaeyi smyrnęło ją po udzie. Zwykły przypadek więc nie ma co się dziwić, ze Kapitan tego nie zauważył. A nawet jeśli, to dobrze się z tym krył. Ophelia poprawiła włosy i wzięła głębszego na odwagę oraz by uspokoić nerwy. A może je rozluźnić właśnie? Kolejna kwestia sporna. Mimo tego, jej rozbiegany wcześniej wzrok skupił się teraz na twarzy mężczyzny a i on rzucił na nią okiem gdy do niego mówiła. Ciemnowłosa zgodziła się momentalnie, w ciemno, nie znając żadnych szczegółów. Prawdziwy przykład oddania oraz rycerskiej musztry. Nie ważne co trzeba zrobić, ważne, że trzeba to zrobić. Uśmiechnął się do niej ciepło po czym wychylił trochę bardziej by spojrzeć na Nadię, jaka to siedziała po drugiej stronie ich grupki barowej.
- To nic takiego poważnego a sprawa i tak dotyczy właściciela. - rzucił do niej spokojnie podnosząc swojego drinka jakiego Charles mu postawił na ladzie.
- Prosił bym was byście jutro z samego rana udały się do winnicy rodu Ragnvindr. Głowa rodziny gości u siebie wyjątkowego gościa zza morza. Waszym zadaniem była by eskorta damy do portu w Liyue. Ma tam wystąpić w operze wraz z tamtejszą młodą gwiazdą. Oczywiście jeśli będziecie chciały, możecie obejrzeć występ przed powrotem. - zakończył monolog upijając drugi łyk swojego napoju. Uniósł puchar w stronę barmana dziękując mu za napój po czym drgnął lekko jakby mu się o czymś przypomniało.
- A właśnie. Czyżby wasz kolega to nie Garam Dmitrowicz? Słyszałem od Ophelii kiedyś o tobie. Myślę, że osoba o twoich pasjach i zainteresowaniach powinna dołączyć do tego zadania. Myślę, że warto poznać taką osobę jak Eden w twoim fachu. Nie oczekuję oczywiście, że będziesz jej bronić, lecz gdybyś miał taką ochotę, Zakon zapłaci należycie za twoją pomoc. - zadał poniekąd pytanie drugiemu z mężczyzn siedzących przy ladzie. Decyzja należała do Ura lecz poza wzrokiem Kaeyi czuł, że ten wyczekuje odpowiedzi teraz.
Powrót do góry Go down
Ophelia


Ophelia


Liczba postów : 7
Join date : 20/05/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyNie Sie 20, 2023 8:31 pm

Było ciężko. Bardzo ciężko. Kwestia alkoholu wlanego w żołądek dziewczyny? Nie. Alkohol w tej sytuacji mógł jej tylko pomóc, tłumiąc rozżarzone do granic możliwości zmysły. Myśli kobiety galopowały w przyspieszeniu, plącząc się i zatrzymując na tych najbardziej sprośnych i wulgarnych. Czuła, jak traciła nad sobą kontrolę i tylko stołek barowy i wzrok utkwiony w blacie trzymał ją w rzeczywistości.
Wdech. Wydech. Wdech.
Wcale nie było łatwiej. Ta ćwierć sekundy, kiedy kolano Kapitana otarło się o udo dziewczyny było niczym ulotka obiecująca raj. Albo bardziej jak zakazany owoc, po którego resztki odpowiedzialności i przyzwoitości nie pozwalały jej sięgnąć. Nie mogła. Nie wolno. Nie ważne jak bardzo chciała.
Zamknęła oczy, zmawiając paciorek do wszystkich archonów na raz.
-...wódki... więcej wódki. - Jęknęła rozpaczliwie w stronę barmana. Nadeszła pora na zmianę taktyki. Opcja numer cztery "siedzieć na dupsku i zachowywać się normalnie" jednak była awykonalna. Abort mission. Wybieramy opcję numer jeden: schlać się do nieprzytomności.
At this point miała już gdzieś jak bardzo sus się zachowywała i jak bardzo oczywisty był wpływ Kaeyi na jej kobiece serce wagine. Nie ważne. Liczyła się tylko ulga w cierpieniu pod postacią snu alkoholowego albo orgazmu. Skoro to drugie było poza zasięgiem, pozostał tylko sprint do pierwszego celu.
Tak szybko tylko jak barman postawiłby przed nią kieliszek, wlałaby go w siebie. Mało? Zamówi kolejnego. Powtórzyć tak wiele razy ile razy będzie trzeba.
Jako odpowiedzialny rycerz powinna słuchać zlecenia... ale nie była w stanie. Nie mogła się skupić na zapamiętywaniu szczegółów, jeśli jej cała siła mentalna skupiała się na oderwaniu lepkich myśli od niebieskowłosego. Ale czy to w ogóle było możliwe? Po dłuższej chwili, cała czerwona na twarzy ponownie wlepiła spojrzenie w swojego przełożonego. I w sumie wyglądała jakby miała zaraz rozpłakać się z frustracji. Idź sobie stąd albo chodź bliżej. Bo taka sytuacja jednak była nie do wytrzymania.


/ ale te posty są krindżowe japierdole
Powrót do góry Go down
Garam Ur Dmitrowicz


Garam Ur Dmitrowicz


Liczba postów : 16
Join date : 25/05/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyPon Sie 21, 2023 8:05 am

Smak alkoholu który spływał mu po gardle to było coś, co bardzo lubił. Nie do końca to upodlenie jakie czasami osiągał gdy przesadził, ale ten wstęp. Preludium do ludzkiego upadku godności i rozumu. No i wstyd przyznać, ale alkohol zwyczajnie mu smakował. Ktoś kto powiedział że alkohol nie ma smakować a kopać, musiał mieć okropne problemy z alkoholem. I po cholere on w ogóle pił? Zapewne dla finalnego aktu, a nie jak Garam - dla wstępu. I po trochę, dla całej sztuki. W każdym razie alkohol alkoholem a tutaj o ile go uszy nie myliły, Ophelia próbowała go właśnie zrekrutować... odstawił więc na moment swój trunek i spojrzał na przyjaciółkę.-Pewnie bym zdał. To prawda. Ale przehandlować swoją wolność i swobodę w imię... tego w imię czego działacie? Nie, dzięki. Wolę wam pomagać od czasu do czasu, jednocześnie nie wiążąc się z waszą grupą na dłużej. I mam tutaj na myśli organizację a nie waszą dwójkę-Powiedział spokojnie tłumacząc coś, co jego zdaniem było dość jasne i zapewne już kiedyś im tłumaczył.

Ostatecznie niechciany gość postanowił przemówić też do niego. Spojrzał na niego przeciągle zastanawiając się nad wszelkimi za i przeciw, po czym skinął głową.-Zdecydowanie osoba o moich pasjach powinna się zająć tym zadaniem.-Nie był pewien czy on i Kajak mówią o tych samych pasjach.-I jeśli ktoś potrzebuje pomocy a ja jestem obok, to byłbym nieskończonym kutasem owej pomocy nie świadcząc.-Wyjaśnił coś, co zdawało mu się całkiem logiczne i Kajak albo próbował go właśnie obrazić lub co bardziej prawdopodobne gdy schowało się smalcowanie alfa do kieszeni - po prostu do niczego nie chciał go zmuszać. Widząc zachowanie Oph. postanowił tego specjalnie nie komentować. Ale ta dodatkowa wódka może wyjść jej jutro bokiem podczas wykonywania zadania. Jemu w dniu dzisiejszym, zdecydowanie starczy Preludium, które notabene się kończyło.
Powrót do góry Go down
Nadia


Nadia


Liczba postów : 5
Join date : 10/07/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyPon Sie 21, 2023 9:29 am

Jak w niesmak było jej nagłe pojawienie się kapitana z nowym zadaniem, w momencie kiedy to miała czas wolny i spędzała go w barze, tak wiadomość, że miały zacząć dopiero jutro, był.. akceptowalny. Co jednak miało obrazować na ilość alkoholu jaki w siebie wlewała. Nie planowała dziś się upijać, czy też prościej mówiąc, przekroczyć magiczną liczbę 3' kieliszków.
Zerknęła jeszcze na Ophelie, która zaczęła wlewać w siebie dodatkowe ilości alkoholu. Nawet jeśli miały inna tolerancje to nie różniły się one aż tak bardzo. To nie wyglądało dobrze. Dopiła ostatni kieliszek i zerknęła na Garama kątem oka.
- Ty ją jutro ciągniesz. - Rzuciła spokojnie, stukając szkłem o blat. Skoro szedł z nimi i był bliżej ich towarzyszki, a jeszcze jej nie powstrzymywał, to jego odpowiedzialność. Prawda? Może nie, ale na pewno był silniejszy od niej samej. Zresztą można było na niego liczyć, co tylko potwierdzało jego wcześniejsze słowa na które nawet uniósł się jej kącik ust.

- Jak wcześnie jest to 'z samego rana'? - Wszystkie pytania były oczywiście podyktowane dobrem Ophelii, pod tym pytaniem kryło się oczywiście 'jak wcześnie rano trzeba będzie spróbować wyciągnąć kawalerzystkę z łóżka'.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyWto Sie 22, 2023 2:31 am

Jak każdy doskonale wiedział, do karczm chodziło się po to, by napić się alkoholu, spotkać się z znajomymi oraz napić się alkoholu ze znajomymi. Z takim przekonaniem dwójka kobiet z Zakonu oraz ich przyjaciel z odległej Shneznayi przybyli do Angel Share. Żadne z nich jednak się nie spodziewało, że sam kapitan Ophelii zjawi się tu osobiście by wręczyć im zadanie. Jakby nie mógł tego zrobić kilka godzin wcześniej, gdy dziewczyny jeszcze były na służbie. A może to była specjalna zagrywka? Wszystko by zgarnąć jeszcze Ura oraz wprowadzić swoja podwładną w stan małego zawału by wzmocnić jej serce na przyszłość? Nikt tego nie wiedział. Nie ważne ile trunku by w siebie nie wlali, tę wiedzę posiadał tylko Kaeya. Tak naprawdę, większego znaczenia to nie miało gdyż każdy się zgodził. De Fonblanque nim jeszcze padły szczegóły, Nadia jako obiecujący rekrut niewiele miała do powiedzenia poza cennymi uwagami a Garam jak na dżentelmena przystało, gdy chodziło o cycki nie mógł odmówić. Wszystko by lepiej ogarnąć swoją pasję do damskich staników. Alberich uśmiechnął się do drugiego mężczyzny jaki dołączył do ekspedycji, po czym kącik ust ponownie mu drgnął gdy zobaczył co jego podwładna wyprawia po godzinach pracy. To był dobry materiał na kolejne plotki w Zakonie jakie mogły się pojawić. Nie, żeby sam kapitan je rozprowadzał, ale kto wie.
- Z samego rana droga Nadio, czyli w południe wyruszacie z winnicy. Dobrze by było, byście byli trochę wcześniej i zamienili słówko lub dwa z Dilucem. - odparł kobiecie spokojnie wstając z krzesła a gdy złapał za puchar i zrobił piruet o 360 stopni, Ophelia mogła poczuć jak jego peleryna jak i zapach smaga jej włosy i ramię.
- Skoro mamy wszystko już za sobą, życzę miłego wieczoru i powodzenia jutro. - puścił im oczko i udał się w głąb karczmy wchodząc schodami na pięterko. Oni natomiast, cóż, mieli cały wieczór dla siebie. Nie, żeby ich sakwy wytrzymały do samego rana, lecz wszystko było w ich rękach. I gardłach.

Kolejny poranek, ten, w którym miała zacząć ich się wspaniała misja właśnie nadszedł. Nadia oraz Garam obudzili się jak zwykle. Ot zrobili swoją codzienną rutynę jeśli takową mieli i ruszyli pod bramy miasta gdzie mieli się spotkać przed wyruszeniem do winnicy rodu Ragvindr. Nie trudno było się domyślić po wczorajszym pokazie wlewania sobie płynów w usta, że problemem będzie Ophelia. Wstanie z łóżka już się okazało sporawym wyzwaniem, lecz jako iż była kawalerzystką Zakonu Favonius, musiała dać radę. Poniekąd do tego była szkolona! Na miejscu zjawiła się jako ostatnia i niemalże na czas, lecz na szczęście pozostała dwójka nie musiała na nią czekać za długo. Wyglądała trochę jak nieszczęście i jakby wczoraj przesadziła, lecz tym razem wóda jej nie pokonała! Wojna była nierozstrzygnięta, lecz bitwa była wygrana. Lekko pulsujący ból głowy był niczym dla rycerza. Jeśli mieli życzenie mogli zrobić sobie jakieś mniejsze lub większe zakupy, lecz w końcu ruszyli. Jako iż jedna z nich należała do kawalerii a zadanie było z ramienia Zakonu, otrzymanie trzech koni było niczym innym jak czystą formalnością. Droga do winnicy nie zajęła im więc dużo czasu i jeszcze nim słońce było w zenicie wjechali miedzy pola uprawne jakie otaczały sporą willę. To właśnie ona była ich celem. Zostawiając wierzchowce u młodego chłopaka jakiego pracą było właśnie przywiązanie ich zwierząt do drewnianej belki, oporządzenie oraz napojenie, mogli się udać w stronę drzwi frontowych. Pierwszą rzeczą jaką zauważyli, była karoca do jakiej były zaprzęgane konie. Na brukowym dziedzińcu z pięknymi formacjami kwiecistymi krzątało się sporo pracowników, w tym grupka kilku pokojówek. Gdy jedna z nich ich dostrzegła jak wchodzą po schodkach, ruszyła w ich stronę.
- Witam mości państwa. Cóż was sprowadza do winnicy mistrza Diluca? - zapytała grzecznie skłaniając im się lekko i składając ręce przed sobą na wysokości pasa.
Powrót do góry Go down
Ophelia


Ophelia


Liczba postów : 7
Join date : 20/05/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyWto Sie 22, 2023 1:47 pm

Mówi się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w nieszczęściu. A Ofelka była teraz bardzo nieszczęśliwa. Bo jak można było być szczęśliwym, kiedy twoje spełnienie marzeń było tuż obok, na wyciągnięcie ręki a jednak dalej brutalnie nieosiągalne. Jeszcze..! Jeszcze bezczelnie się cieszył i obojętnie patrzył jak czarnowłosa robiła z siebie pośmiewisko! To ma być kapitan!!! Ofelka była coraz bliższa zwinięcia się w kłębek pod barem i zalania łzami. Mężczyźni! Jebać penisy! Jebać hormony! Matka natura to kurwa! A jej tak zwani przyjaciele co robili? ŻADEN nawet nie próbował powstrzymać De Fonblanque od jednoczenia się z spirytusem ani nie próbował załagodzić siary, którą właśnie sobie robiła. Jak niby mieli to zrobić? Uh... to w końcu ich zadanie, tak?! To w końcu oni byli jej kompanami?!

Prologue: Drunk Tales of Favontius 1otri4

- Clown. Cyrk. Błazen. Porażka życiowa. Małpa przy tobie to Einstein!!! - Celowała agresywnie palcem w lustro cała skacowana, karcąc się za wszystko, do czego doprowadziła ostatniego wieczoru. Ze wstydu mogłaby zapaść się pod ziemie. Gdyby chociaż nic nie pamiętała!!! Ale nie, musiała non stop odtwarzać w głowie kompromitujące ją wydarzenia. Nie zdziwiłaby się, gdyby po takiej akcji jej Kapitan wnioskował o usunięcie jej z zakonu albo próbował ją przenieść do innego oddziału. Chlip... jej życie było zrujnowane. Wszystko przez jednego mężczyznę.

Prologue: Drunk Tales of Favontius V3RTkgk

- AAAAGHRR!!! KAEYA ALBERICH!!! KTO DAŁ CI PRAWO ABY BYĆ TAKIM... TAKIM!!! - Wyła w poduszkę, bijąc pięściami i kopiąc nogami po materacu jak małe dziecko, które dostało napadu histerii. Biedni sąsiedzi. To nie pierwszy (i na pewno nie ostatni raz), gdy Ofelka została doprowadzona na skraj załamania nerwowego przez osobnika płci przeciwnej. Gdyby tylko była normalna... albo chociaż trochę bardziej odporna na urok osobisty mężczyzn. Barbatos pewnie wytykał ją placem i śmiał się patrząc na to wszystko. Jeszcze absolutnie nic nie pamiętała z szczegółów zleconego zadania! I ona śmiała nazywać się rycerzem! Skacowana kobieta rwała sobie włosy z głowy rozpaczając nad obecną sytuacją. Przecież ona była teraz zupełnie bezużyteczna... Tak, to była pora zakończyć swój skromny żywot. Albo wyjechać w Bieszczady do Sumeru.

Może tylko troszkę dramatyzowała. Tylko troszkę.

Ubrana, umyta, wypoczęta, pełna pewności siebie... pełna sił? Uśmiechająca się przez ból! Tak, taka oto Ophelia robiąca dobrą minę do złej gry spotkała się z resztą towarzyszy. Jedynie pamiętała o tym, że mają udać się do winiarni... i liczyła, że pałeczkę dowództwa przejmie osoba w lepszym stanie fizycznym (i psychicznym). Z podkrążonymi oczami, krzywiąca się w bólu za każdym razem gdy promienie słońca świeciły jej prosto w twarz musiała wyglądać jak siódme nieszczęście. Ale nie miała wyboru. Zadanie to zadanie, trzeba było je wykonać. Nie ważne, jak bardzo musiała przy tym cierpieć. Całe szczęście, że była świetnym jeźdźcem, bo bez anglezowania jazda kłusem na kacu byłaby najgorszą torturą. Zanim oddali konie chłopaczkowi automatycznie podziękowała swojemu wierzchowcowi za jazdę głaskaniem po szyi. Przynajmniej na te zwierzęta można było zawsze liczyć.
- No... Ekhem. Nadio, jakbyś mogła przedstawić naszą sytuację? - Outstanding move. Uprzejmym gestem dłoni zasygnalizowała koleżance, że to jej pora na wykazanie się. Tak, tak to wszystko było częścią treningu na rycerza! W końcu powinna zarówno potrafić meldować sytuację jak i rozmawiać z cywilami? Tylko dlatego Ofelka poprosiła ją o poprowadzenie rozmowy. Nie było innego powodu, wcale, skądże.
Powrót do góry Go down
Nadia


Nadia


Liczba postów : 5
Join date : 10/07/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyPon Sty 29, 2024 12:10 am

Dzisiejsza Nadia mogła przybić sobie piątkę z wczorajszą Nadią, która jednak poprzez poczucie obowiązku nie pozwoliła sobie na zbyt wielkie sponiewieranie się i następnego ranka po prostu wstała z łóżka o tradycyjnej 'roboczej' godzinie. Poświęciła trochę czasu codziennej rutynie, co pozwoliło jej wyjść z domu wyglądając jak odpowiedzialny człowiek na odpowiednim stanowisku. Pod bramą pojawiła się przed z grubsza planowanym 'wymarszem', gdzie mogła odczekać na swoich towarzyszy. Witając ich jak się zjawią skinięciem głowy. Tak. Nie była zbyt rozmowną osobą. Kiedy to Ophelia zjawiła się 'niemalże na czas', bez słowa podeszła do niej i wcisnęła jej w ręce butelkę z elektrolitami, którą przyszykowała wcześniej. Zawartość butelki może nie smakowała najlepiej, chociaż nuta cytryny nieco ratowała sytuację, ale przynajmniej spełniało to swoje zadanie i nawet jeśli magicznie nie wyleczy kaca niczym dotknięcie czarodziejskiej różdżki, to przynajmniej powinno złagodzić objawy. - Wypij to. - Mruknęła jedynie kierując się w stronę ich środka transportu, by już faktycznie ruszyć w drogę.

Całe szczęście do samej winnicy nie było daleko, Nadia tylko co jakiś czas zerkała w stronę swojej hm, obecnie przełożonej? Jak sobie radzi podczas trasy i nie chodziło tutaj oczywiście o umiejętności jeździeckie, bo była przekonana, że z tym Ophelia nie będzie miała żadnych problemów, a raczej jak jej organizm znosu te lekkie wstrząsy podczas drogi. Później też zerknęła na Garama, bo u niego nie była znowuż pewna tych umiejętności. W razie czego gotowa nieco pomóc.
Na miejscu od razu zostali 'przyjęci' przez służkę. Nadia jakoś szczególnie nie była zaskoczona swoistej spychologii zastosowanej przez skacowaną znajomą. Nawet jeśli ta zagrywka jakoś się na niej odbiła to nie dała tego po sobie poznać.
- Mamy spotkać się z Panem Diluc'em, z polecenia Kapitana Kaeyi. - Cóż, zazwyczaj użyłaby po prostu nazwisk, ale nawet jeśli było to mało prawdopodobne, to mogło wywołać małą konsternacje. Przedstawiła też minimum informacji, uważając, że nie powinno się za bardzo wprowadzać osób postronnych w sprawy takie jak misje i tak dalej...
Powrót do góry Go down
Garam Ur Dmitrowicz


Garam Ur Dmitrowicz


Liczba postów : 16
Join date : 25/05/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptySob Kwi 13, 2024 12:25 pm

Czy Garam umiał jeździć konno? No, być może umiał. Nie najlepiej. Na pewno gorzej niż taka Nadia na przykład. Ale dotarcie do miejsca w które mieli dotrzeć i tak się jakoś udało. Kac? Też go jakoś porządnie nie męczył. Nie bardzo wiedział tak naprawdę po co on się stawił tutaj i jaki był sens tej ich misji dla tamtego mało przyjaznego żigolo, ale hej, może wyniknie z tej misji coś ciekawego koniec końców? Nie żeby Diluc go interesował - ale hej, winnica brzmiała spoko. Dziewczyny ostatecznie zajęły się wyjaśnieniem powodu ich przybycia a on... on ładnie wyglądał. Błysnął uśmiechem starając się wyglądać bardziej szarmancko niż się czuł po piciu i jeździe na koniu. Skinął też głową na potwierdzenie.-Mam nadzieję że poczęstują nas winem.-Szepnął do Ophelii, czując że dziewczyna potrzebowała klina. Dobre wino z dobrej winnicy powinno pomóc. O ile Ophelia nie będzie zajęta Diluciem.
Powrót do góry Go down
Jikan


Jikan


Liczba postów : 37
Join date : 23/05/2022
Skąd : Nami

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptySob Kwi 20, 2024 1:39 am

Rzeczy jakie działy się dnia poprzedniego można było zaliczyć już do historii i zostawić je w przeszłości. Dla co poniektórych jednak, konsekwencje działań miały istotne znaczenie na chwilę obecną. Na przykład taka Ophelia miała nie tylko kaca fizycznego, lecz i również moralnego, Nadia wciągnęła się w misję w dzień wolny jaka bez dwóch zdań pomoże jej w awansie na rycerza, a Ur... On tu był najbardziej przypadkiem. Jednak, cała trójka przyjaciół spotkała się rano przy bramie miasta by wyruszyć do słynnej winnicy na cały Mondstadt. Podróż była jaka była. Dzięki Nadii jej przełożona po dotarciu na miejsce była w dużo lepszym stanie gdyby nie wypiła tych elektrolitów. Słońce nie raziło aż tak bardzo w oczki, kolory jej wróciły na twarz, stała równiej. Jednym słowem a nawet dwoma, widoczna poprawa. Garam z kolei jaki był tu trochę na doczepkę, zastanawiał się nad innymi rzeczami. Sprawy Zakonu mało go interesowały a z Kaeyą czy Dilucem to mógł się co najwyżej napić. A skoro o tym mowa, to chodziło mu po głowie, czy poczęstują ich winem w winnicy. Jednak, o tym zaraz.

Gdy dotarli na miejsce a tutejsze pokojówki przywitali ich na schodach na dziedziniec przed posiadłością, De Fenblanque zwaliła całą odpowiedzialność za wyjaśnienie sytuacji na swoją podwładną i koleżankę, Nadię. Kadetka jednak miała głowę na karku więc raz dwa wyjaśniła co i jak, w prostych słowach, bez licznych detali. Prosto i na temat. Przy okazji na tyle długa wypowiedź, by zagłuszyć szepty jedynego mężczyzny w zespole do tymczasowej pani kapitan. Pokojówka uśmiechnęła się w odpowiedzi i skłoniła lekko.
- Ach tak. Z Zakonu. Mistrz Diluc... wspominał o tym. - odparła po chwili robiąc wymowną pauzę w środku zdania jakby szukała odpowiednich słów by przekazać to, co miało miejsce w przeszłości. - Zapraszam za mną. Mistrz Diluc oraz jego gość zaraz się z wami spotkają. - poinstruowała ich, wskazując ręką na drzwi wejściowe do posiadłości oraz prowadząc ich do środka.

Wnętrze willi było przepełnione splendorem i na pierwszy rzut oka było widać, że właścicielowi pieniędzy nie brakuje. Podłoga wykładana solidnym i eleganckim drewnem oraz dywanami, ściany wypełnione obrazami i malowidłami, w kilku miejscach popiersia lub egzotyczne, zadbane kwiaty lub krzewy. Na wejściu ujrzeli salon z schodami prowadzącymi na górę. Oni jednak zostali poprowadzeni na lewo do skrzydła domu, które można było nazwać jako poczekalnia lub mniejszy salonik. Niewielki kominek, trzy kanapy, stolik kawowy, regały z książkami, ekskluzywne dekoracje. Inna sprawa że sam salonik był niemal tak duży jak całe ich mieszkania w mieście. No ale, kto bogatemu zabroni.

Minuty mijały powoli. Pokojówka zostawiła ich samych sobie wcześniej proponując coś do picia. Jeśli ktoś chciał kawę, herbatę czy też lampkę wina tutejszej produkcji, po chwili by otrzymał to na co miał ochotę. Nie minęło jednak więcej jak 10 minut gdy mogli się po delektować swoimi napojami, które swoją drogą było czuć, że są z wyższej półki, gdy wróciła do nich ta sama gosposia jaka ich przyjęła.
- Mistrz Diluc oraz jego gość są gotowi was przyjąć. - zaanonsowała swojego pana wskazując na schody. Gdy trójka przyjaciół by wstała lub chociaż spojrzała w tamtą stronę, dojrzeć mogli jak z górnego piętra, po schodach, schodzi urodziwa kobieta o ciemno-czerwonych, burgundowych włosach do pasa oraz pięknej, dość obcisłej sukience do kostek z głębokim wcięciem na lewym udzie i butach na obcasie. Ur jako znawca tematu mógł na pierwszy rzut oka dostrzec, że dama miała czym oddychać. Do tego wszystkiego ładnie komponowały się jasno piwne oczy oraz eleganckie dodatki jak bransoletki, spinka do włosów czy też kolczyki w uszach. Każdy jej krok po schodach, każdy ruch bioder był wręcz hipnotyzujący i ponętny. Wystarczyło na nią spojrzeć by wiedzieć, że charyzma jest jej forte. Tuż za nią szedł nieco wyższy mężczyzna o ogniście czerwonych włosach niektórym znany jako właściciel Angel Share oraz tutejszych ziem, Diluc Ragnivindr. Dłuższe włosy miał związane w wysoką kitkę a ubrany był w elegancki strój w czarnych i ciemno szarych odcieniach z czerwonymi elementami. Koszula z długim rękawem oraz kamizelka na niej była dość obcisła ładnie podkreślając umięśnioną klatkę piersiową oraz bicepsy. Każdy jego krok był przepełniony dostojnością a jedna ręka na poręczy a druga trzymająca czeroną marynarkę przerzuconą przez ramię dodawały tylko wdzięku. Zwłaszcza gdy ich spojrzenia się spotkały z jego szkarłatnymi oczami. Po tym jak dwójka zeszła na dół i podeszła do grupy wysłanej przez brata gospodarza, mężczyzna skinął im głową.
- Witajcie. Adelinde poinformowała mnie o waszym przybyciu jak i wasz kapitan zapewne przekazał wam szczegóły waszego zadania. - zaczął pan domu przechodząc od razu do rzeczy.
- Poznajcie Eden. Śpiewaczkę operową, którą będziecie eskortowali do Liyue wraz z moimi ludźmi. - dodał po chwili wskazując wolną ręką na kobietę jaka stałą obok niego, a która się skłoniła lekko łapiąc się za suknię jedną ręką i unosząc ją w bok lekko, gdy jej imię zostało wypowiedziane.
- Miło mi was poznać rycerze Zakonu Favonius. Dużo dobrego o was słyszałam od waszego kapitana, pana Albericha. Liczę na owocną współpracę. - powiedziała bardzo melodyjnie a uśmiech jakim ich zaszczyciła był szczery i radosny.
- Swoją drogą, wolno wam nosić cywilny ubiór na oficjalne misje? - zapytał Diluc przyglądając się uważniej ubiorowi Ura i jak bardzo drastycznie się on różnił od tego, w co były odziane jego żeńskie towarzyszki. Mimo iż samo pytanie było zadane dość grzecznie i dostojnie, dało się wyczuć nutkę... intrygi? Jakby ich gospodarz willi doszukiwał się jakiejś nieścisłości wśród Zakonu.
Powrót do góry Go down
Ophelia


Ophelia


Liczba postów : 7
Join date : 20/05/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyNie Kwi 21, 2024 1:03 am

Nadia była aniołem. To była najszczersza prawda. Na szczęście nie świeciła żadną poświatą, bo zapewne tylko by to wywołało w skacowanej Ofelce ból głowy. Niemniej jednak, gdy tylko otrzymała od kadetki elektrolity spojrzała na nią zaszklonymi z ogromnej wdzięczności oczyma. W tym momencie dla Ophelii Nadia była niczym Archon. Archon miłosierdzia. De Fonblanque z całą pewnością odnotowała w serduszku ten gest, upewniając się, że nie zapomni tego białowłosej i w najbliższej przyszłości będzie musiała jej się odwdzięczyć za tę dobroć. I bez tego czuła do dziewczyny ogromną sympatię. A teraz? Nadia tylko dodała sobie punktów w oczach Ofelki.
Do dna, bez marudzenia. Kwaskowaty smak cytryny był tak samo orzeźwiający niczym zimne piwo w upalny dzień. Czy było idealnie? Nie, dalej czuła się jakby ktoś ją skopał po głowie. Ale przynajmniej nie było aż tak tragicznie i to się liczyło. Odetchnęła również z niemałą ulgą gdy Nadia podłapała rzuconą piłeczkę i przejęła rozmowę z pokojówką Diluca. Czy wspominaliśmy już, że była aniołem? No to przypomnijmy. Również wyszczerzyła zęby w uśmiechu na słowa Ura. Zdecydowanie dobre winko również brzmiało jak coś, czego potrzebował jej organizm.

Wnętrze willi sprawiało, że Ophelia poczuła się zdecydowanie... nieswojo. Przepych, elegancja i bogactwo. Od razu skojarzyło jej się to z milionem opowieści matki o ich szlacheckim życiu w Fontaine. Snobizm i przechwalanie się pieniędzmi. Na samą myśl jak bardzo wystrój i wizja mieszkania w takim domu spodobałaby się jej rodzicielce, Ofelka czuła, jak robi jej się niedobrze. Z drugiej jednak strony, dom wydawał się świetnym miejscem na imprezę. Tak, dokładnie również taka myśl naszła czarnowłosą. Dużo przestrzeni, kanap, stolików - więc można byłoby zaprosić wiele osób, aby zrobić najbardziej epicką imprezę wszechświata. Dostęp do kuchni i winiarni były tylko dodatkowymi autami. Właściciel tego domu zdecydowanie marnował to miejsce, wypełniając je nic nie znaczącymi, drogimi dekoracjami. Oczami wyobraźni nawet widziała jak jedna z wytwornych waz się tłucze - na chwilę tworząc zamieszanie i panikę podczas domówki, którą chwilę później wszyscy obrócili w śmiech. I pewnie właścicielowi nawet nie byłoby szkoda tej wazy. Bo wydawało się, że mógł mieć ich setki.

Skoro oferowane było wino, to Ophelia nie byłaby sobą, gdyby nie skorzystała z oferty. Jedna lampka na kacyka to wręcz powinność ludzka. Jednak gdy upiła pierwszy łyk, od razu się skrzywiła od ogromnej cierpkości. Fuj. Nie znosiła drogich win i to smakowało jak dobre, snobistyczne wino. Nie to co najtańsza kadarka - napój bogów. Może też to była i jej wina, że nie poprosiła o słodkie wino i aby nie dawać jej wytrawnego. Ale co tam. Smak wina pasował do wystroju wnętrza.
Szczerze, to chciała sobie stąd jak najprędzej pójść.
A potem po schodach zszedł właściciel domostwa wraz z Eden.
Zmieniła zdanie. Jednak mogła tu zostać.
Z taką twarzą to mogła mu wybaczyć wszystko. Nawet snobizm i kompletny brak gustu jeśli chodziło o wystrój. Mogła nawet pić to niedobre wino do końca życia, jeśli by to on wlewałby je do jej ust. A najlepiej z ust do ust. Wizja ta jak szybko się pojawiła, tak samo szybko dostała kopniaka z półobrotu przez wewnętrzne poczucie obowiązku Ophelii. Nie! Nie wolno! Przyszła tu jako rycerz, z ważnym zadaniem i musiała godnie reprezentować zakon. Mimo wszystko poczerwieniała i odchrząknęła, próbując uspokoić swoje wrażliwe serduszko. Wstała z kanapy i skłoniła się dostojnie dwójce, łagodnie uśmiechając.
- Ophelia de Fonblanque, Kawaleria Zakonu Favonius. Do usług. - Biorąc pod uwagę wystrój i ubiór Diluca, skorzystała z swojej wiedzy o dobrych manierach i postanowiła nienagannie się przywitać. Trochę martwiące, że Kapitan naopowiadał o nich Eden i Dilucowi... ale wierzyła, że tak obracał słowa, że przedstawił ich w jak najlepszym świetle. Może trochę zbyt dobrym, skoro cała trójka została nazwana rycerzami. I to wywołało nieprawidłowość, którą wyłapał od razu Diluc. - Oh. Obawiam się, że doszło do nieporozumienia. - Ofelka przyłożyła dłoń do klatki piersiowej w przepraszającym geście. - Obecnie jedynie ja jestem rycerzem. Nadia jest kadetem, zaś Ur cywilem. Oboje są jednak niezwykle uzdolnieni i ręczę za nich własnym mieczem. - Wypowiedziała to pewnie. No zapewne to wyglądało trochę słabo, że Zakon wysyłał na misję Zakonu... osoby spoza zakonu. Spojrzała na Eden uśmiechając się do niej życzliwie. - Zapewniam, że jest Pani w dobrych rękach.
Jej alkoholowi przyjaciele z całą pewnością mogli mówić za siebie, ale to nie zmieniało faktu, że to Ophelia była tutaj rycerzem. To była jej odpowiedzialność. Nie tylko zapewnić bezpieczeństwo śpiewaczce i wypełnić misję ale również wziąć odpowiedzialność za osoby spoza zakonu, które brały udział w jego misji. Mocne słowa jak na kogoś kto wczoraj najebał się do nieprzytomności? Owszem. Ale nie róbmy z Ofelki amatorki. To nie było pierwszy raz jak na kacu musiała wykonać zadanie, stać prosto i uśmiechać się jak gdyby nigdy nic. Chlebek powszechni. Taki był życia krąg, picie, kacyk, rycerzowanie.
- Mogę zapytać ilu ludzi dostaniemy? - Zagaiła Diluca wciąż w uprzejmym, wypełnionym etykietą tonem. Grunt to nie dać po sobie poznać, że leci na niego jak pies na kiełbasę.
Powrót do góry Go down
Garam Ur Dmitrowicz


Garam Ur Dmitrowicz


Liczba postów : 16
Join date : 25/05/2022

Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius EmptyPon Kwi 22, 2024 11:37 am

Ostatecznie, podano im wino. Bardzo dobrze. Sączył je sobie powoli rozglądając się po pełnej przepychu rezydencji. W odróżnieniu od Ophelii, nie miał jednak żadnych negatywnych uczuć względem okazanemu bogactwu. Właściwie, jeśli miało się pieniądze, to dlaczego ich nie pokazywać? A jeszcze lepiej jak gospodarz był hojny i za ich usługi sowicie ich wynagrodzi. Jak już o gospodarzu mowa, to... no był sobie. Bardziej Garama interesowała kobieta idąca obok niego. Kiedy Diluc oraz Eden się przedstawili, a Ophelia wyjaśniła mu sytuację - posłał jej za to wdzięczny uśmiech - samemu wyszedł naprzeciw, i skłonił się lekko Dilucowi i zdecydowanie bardziej Eden.-Garam Ur Dmitrowicz. Najemnik, podróżnik, rzemieślnik. Tworzę Łuki inne bronie oraz biustonosze.-Tak, to dziwnie się ze sobą łączyło, ale właśnie tym zajmował się Garam. I SIĘ TEGO NIE WSTYDZIŁ.-Chociaż nie jestem rycerzem, gwarantuję iż w żaden sposób nie wpłynie to na jakość świadczonych usług-Ostatnie czego chciał to robienia problemów Ofelii i Nadii. Było by też conajmniej nie śmiesznie gdyby go teraz do domu odesłano. Resztę... resztę zostawił Nadii i Ofelii, samemu się nieco cofając. Jeszcze powie albo zrobi coś głupiego. Niech one, specjalistka w sprawach Favoniusowych robią co do nich zależy a on się zajmie ochroną Eden gdy przyjdzie pora.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Drunk Tales of Favontius   Prologue: Drunk Tales of Favontius Empty

Powrót do góry Go down
 
Prologue: Drunk Tales of Favontius
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Team 1: Prologue - Among Stronger Ones
» Ryudogon: Prologue - In the depths
» Prologue: Time Without Past
» Prologue: Ancient Ruins
» Prologue: Panaceum for the Worthy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Genshin Impact-