Share
 

 Prologue: Summer Break Incoming

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Francis Drake


Francis Drake


Liczba postów : 30
Join date : 23/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyCzw Wrz 23, 2021 10:12 pm


Końcówka czerwca w Hogwarcie była podobna do tej, jakiej można by się spodziewać w jakiejkolwiek innej angielskiej szkole. Ze względu na połączenie całości z końcówką także i roku szkolnego wielu uczniów czuło już swoisty luz. Niezbyt się chciało pracować, a wielu nauczycieli także skończyło już testować swoich podopiecznych, przez co najwięcej uczyli się ci, co się obijali i mieli poprawki przed zakończeniem roku szkolnego. Reszta zaś na ogół zyskiwała dość czasu, by poświęcić go samemu sobie, swoim znajomym i unikaniu odpowiedzialności za wygłupy.

Były oczywiście wyjątki od reguły. Tylko nieliczni chcieliby zadrzeć z profesor McFlour pod sam koniec roku. Równie liczne grono nie chciało zawieźć przemiłej profesor Curry. W końcu przez najbliższe dwa miesiące nie będą mogli próbować jej wypieków. Klub Pojedynków pod czujnym okiem profesor de la Muerte również był zapracowany, korzystając z większej ilości wolnego czasu i częściej ćwicząc. Z drugiej strony były drużyny Quidditcha i profesor Lightshot, który więcej krzyczał niż miało to sensu. Wielu więc chodziło do niego na zajęcia tylko po to by już przestał gadać.

Dormitorium Hufflepuffu od samego rana przyjemnie pachniało zapachami z kuchni, która znajdowała się nieopodal. Wyjątkowo dzisiaj Franka obudził nie żaden budzik ale Peter Johnson, prefekt-enigma Puchonów. Raz Terracem widział go gdy siedział to późna wypełniając wszelakie papieru i jakąkolwiek biurokrację, która była na niego zrzucona, a kilka godzin później Viola go ochrzaniała, że nie powinien tak imprezować i zakłócać ciszy nocnej.
-Dobra chłopaki! - zakrzyknął głośno, chociaż cienie pod oczami sugerowały, że raczej nie spał całą noc. -Zbliża się koniec roku i myślimy wśród prefektów, by każdy z domów wybrał kilku nauczycieli i przygotował dla nich prezenty pożegnalne. Na pewno każdy z domów ma swojego Opiekuna, więc współczujemy Krukonom hahah! - zakrzyknął wesoło. -Tak czy inaczej, fajnie by było gdybyście się zorganizowali. - i już zaczął wychodzić, gdy sobie czegoś przypomniał -O właśnie! Każdy rocznik coś robi, więc się zgadajcie ze swoim i podzielcie na grupy, kto dla kogo spoza opiekunów chce coś zrobić. Byle do wieczora! I żeby o nikim nie zapomnieć, bo Viola mnie opieprzy! - zaznaczył po czym wyszedł, pozwalając reszcie się dobudzić i przygotować do śniadania. A mieli do niego jakąś godzinkę. Frank razem z szóstką innych chłopaków mieli więc chwilę czasu dla siebie. I dla dyskusji pomiędzy nimi. I wszystko pewnie było super, gdyby nie to, że Terracem nagle poczuł strach. Nie wiedział czemu. Przed oczami zrobiło mu się czarno, a mrok ten był źródłem tego przerażenia. Po chwili uczucie to zniknęło pozostawiając dziwną pustkę. Może na swój sposób generowała ono nowe uczucie niepokoju? Po chwili jednak coś innego widział. Błękit i czerwień powoli falujące i próbujące się przeplatać. Złota korona powiewała na tym obrazku, gdy nagle uczucie strachu wróciło, zaczynając powoli przysłaniać nowy obraz znajomym mrokiem, aż w końcu całkowicie go przejęło. A gdy po chwili znowu się rozproszyło widział sypialnię Puchonów.
-Frank, wszystko w porządku? - spytał Peter, jeden z jego rówieśników. Chłopak ten był blondynem i szybko stał się jednym z tych bardziej "reprezentatywnych" Puchonów w ich roczniku. I choć sam Terracen nie był popularnym członkiem Hufflepuffu, a nawet niektórych przerażał (zwłaszcza młodszych), tak Peter zdawał się być odporny na jego "urok".

Wieża Gryffindoru pozwalała na ogół budzić się trochę wcześniej. Nawet jak były zasłonięte żaluzje, to sama jasność wystarczyła, by to Gryfoni i Krukoni byli tymi "rannymi ptaszkami". Nawet jeśli to było niezbyt wygodne dla bladej potomkini wampira. Tutaj także zamiast zwykłej, samoistnej pobudki wparowała prefekt.
-Hej hej, wstajemy, wstajemy! - powiedziała spokojnie Natalie jedynie lekko podniesionym tonem. W sam raz do delikatnej pobudki. -Wybaczcie, że dzisiaj was tak budzę. W gronie prefektów zdecydowaliśmy by każdy z domów przygotował prezent na zakończenie roku dla opiekunów, a także by każdy rocznik przygotował prezenty dla różnych nauczycieli. Dobrze by było gdybyście dzisiaj porozmawiali z waszymi kolegami i koleżankami oraz się podzielili. No i... nie zapomnijcie o nikim, dobrze? Byłoby to niemiłe. - stwierdziła spokojnie, po czym dodała -Annie, Clara, profesor Carter was ostatnio chwalił, więc może dla niego przygotujecie coś? Stephanie, masz talent do latania, a pewnie nie będzie wielu chętnych na zorganizowanie czegoś dla profesora Lightshota. Byłoby super gdybyś jednak kogoś znalazła. Kiara, lubisz transmutację prawda? Może zdecydujesz się na pomoc w organizacji prezentu dla profesor McFlour? Diona, słyszałam, że pomagasz reszcie z pracami związanymi z historią magii? Profesor Binns na pewno by się ucieszył, gdybyś zdecydowała się dołączyć do grupy mu przygotowującej prezent na pewno by się ucieszył! Holly, pamiętam, że masz talent do pojedynkowania, więc może znajdziesz innych, co chcą przygotować prezent dla profesor de la Muerte? Możliwe, że większość klubu pojedynkowego będzie chciała jej coś sprezentować. - niemalże każdemu zasugerowała kto, gdzie może pomóc. -Oczywiście, zdecydujcie się na tego nauczyciela, który wam najbardziej odpowiada! Macie jakieś pytania? - spytała jeszcze spokojnie, czekając na jakieś wątki ze strony dziewczyn. Do śniadania miały jeszcze sporo czasu. Dość by się ogarnąć, a nawet trochę przedyskutować w wspólnym gronie.

Ras nie miała wygodnej nocy. Śnił jej się... pegaz. Ale nie zwykły. Jakby... martwy? Ale żywy? Widoczne były na nim poczerniałe kości, a szara skóra wisiała na nim bez jakiegokolwiek śladu mięśni. Leciał w stronę wschodzącego słońca, może trochę... w prawo? Nighthall zaś stała na białym wybrzeżu obserwując odlatujące stworzenie, w ślad za którym ruszyło coś w wodzie.
-Dobra... wstawaaaać! - rozległ się zaspany i zmęczony głos. Pandora, prefekt Ślizgonów obudził wszystkich ze snów. I jednocześnie przerwał ten niezbyt przyjemny sen. Czemu niezbyt przyjemny? Takie dziwne uczucie mu towarzyszyło. Po prostu. -Reszta prefektów uznała, że to super pomysł, by w roku, który kończy się pod koniec XIX wieku zrobić dla nauczycieli prezenty. Cholerni kujoni z Ravenclaw. - syknęła wyraźnie zirytowana. -No, my Ślizgoni przygotowujemy prezent dla naszej opiekun, a każdy rocznik ma się podzielić na grupy i każda grupa innemu nauczycielowi ma dać prezent. Powodzeniaaaa. - i wyszła ziewając. Chyba samo przekazanie tego wszystkiego było ponad jej siły. Dobrze, że obudziła ich dość wcześnie, by zdążyły jeszcze w swoim dziewczęcym gronie uzgodnić już jakiś wstępny plan. Lub nie. Jak kto woli.

Simon nie spał. Przynajmniej nie tak dużo, jak jego rówieśnicy. Dzięki temu, mógł w wieży Ravenclawu usłyszeć coś ciekawego koło trzeciej w nocy. Mianowicie otwieranie się przejścia do dormitorium Krukonów. Osobnik bądź osobnicy jednak zachowywali się cicho, więc mógł spokojnie dokończyć kolejne trzy rozdziały i pójść się zdrzemnąć przed śniadaniem. Niestety, coś pokrzyżowało jego plany. Wcześniejszą niż zazwyczaj pobudkę zaserwował im Andrew.
-Wstajemy, wstajemy... - powiedział wyjątkowo zmęczonym głosem. Ba, sam chłopak też wyglądał dramatycznie. Niewyspany, zmęczony, doły pod oczami. -Udało mi się z Jessicą przekonać resztę prefektów byśmy zorganizowali dla nauczycieli prezenty. Każdy z doooooo... zieeew... mów przygotuje prezent dla swoich opiekunów. To ustalimy wieczorem. A każdy rocznik niech się podzieli tak, by każdemu z... z... z... zieeeeew... nauczycieli coś sprezentować. Powodzenia i do zobaczenia wieczorem... - rzucił, po czym zaczął coś bredzić cicho pod nosem -Chyba pójdę spać... zamiast... śniadania... - po czym głowa mu na moment spadła, zupełnie jakby zasnął podczas mrugania i się obudził. -Pytania? - dodał jeszcze spoglądając na budzących się Krukonów z czwartego roku.

Podobnie wcześniejszą pobudkę miał także Reinhard. Mu i innym Ślizgonom z dormitorium takie wstawanie zaserwował Horacy Slughorn. Był to dość "przeciętny" prefekt, który raczej się kojarzył z tym, że lubił się obracać w wyższych sferach, wspominać o swoich koneksjach w Angielskim Ministerstwie Magii, a także tworzyć swoje bardziej "wąskie grono". Szczęśliwie, bądź nie, von Bismarck należał do tego jakże wybitnego grona zwanego "Klubem Ślimaka". Dzięki temu więcej rzeczy uchodziło mu na sucho, jeśli chodzi przynajmniej o Slughorna.
-Wstajemy! Krótkie ogłoszenie. - poinformował dość rzeczowo Horacy. -Grono prefektów zdecydowało, że wszyscy uczniowie przygotują prezenty dla nauczycieli. Jako Ślizgoni przygotowujemy prezent dla profesor Curry. Do tego każdy rocznik ma się podzielić pomiędzy resztę nauczycieli. Czyli dobierzecie się w grupy i ustalicie co i komu chcecie zrobić razem z rówieśnikami z innych domów. - po czym zaczął wychodzić gdy nagle sobie coś przypomniał i się odwrócił. -Reinhard, razem z resztą Klubu Ślimaka przygotujesz też prezent dla profesora Williamsa. - czy właśnie Ślizgon dostał +1 prezent do przygotowania?


Ostatnio zmieniony przez Francis Drake dnia Pon Paź 04, 2021 6:53 pm, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyPią Wrz 24, 2021 11:23 am

No proszę proszę co my tu mamy? Ledwo dzień zdążył powitać, a tutaj ciemność przywłaszcza jego wzrok, a strach zaczyna miotać w jego sercu? Czyżby dane było zobaczyć mu coś, czego po raz kolejny nie powinien dostrzec? Nie... to wyglądało bardziej jak ostrzeżenie. Czyżby jego instynkt chciał mu coś przekazać? A może to faktyczny obraz tego co nadejdzie? Tyle pytań narodziło się w głowie Franka, a z każdym nowym liczył, że uda mu się podsycić jego własną ciekawość. Zmotywować się ku sięgnięciu głębiej w celu znalezienia odpowiedzi. Jednak coś było nie tak. Coś sprawiało w nim coraz to większy niepokój. Nie podobało mu się to.
Na jego twarzy pojawiła się niezadowolony grymas, gdy zdał sobie sobie sprawę, że Peter wpatrywał się w niego. No tak, w końcu nie był jedyną osobą w sypialni. Mieli oni omawiać sprawę tych prezentów dla nauczycieli. I jakkolwiek "ciemność" nie wyglądała dla osób postronnych, tak z pewnością musieli dostrzec w nim dziwne zachowanie. Przez to nie mógł go tak po prostu zignorować.
- Tak. - Wyrzucił z siebie zdawkowo, podnosząc się z łóżka i sięgając po coś ze skrzyni. Było to kłamstwo, gdyż jego serce wciąż łomotało ze strachu od wizji.
- Nie masz się czym przejmować, nic mi nie jest. - Rzucił następnym fałszem, czując jak jego kiszki skręcają się z niezadowolenia, a jego dłonie w nieładzie przeszukiwały zawiniątka w skrzyni.
- No może przez chwilę poczułem się słabo, ale jest już mi lepiej. - Dodał po chwili, wyciągając ze skrzyni zawinięty w chusteczkę kawałek podłużnego węgla oraz zmiętoloną kartę papieru. Kolejne kłamstwo, a wraz z nim kolejne poczucie winy wobec troszczącego się kolegi. Kolegi z którym zawsze lubił spędzać popołudnia przy kubku herbaty. Kolegi, który nigdy nie wzdrygał się od jego ekscentrycznych hobby ani wróżb. Kolegi, który stanowił świetny materiał na przyjaciela. W sumie to już nim był. Co sprawiało, że okłamywanie go stało się znacznie gorszym czynem niż sobie zdawał wcześniej sprawę.
Karcąc się w głowie za swoje samolubstwo, Frank usiadł tuż koło Petera i zaczął kawałkiem węgla skrobać po kartce papieru.
- Ale będąc kompletnie szczery to PRZYJACIELU, muszę Ci wyznać, że wzrok mój ogarnął przez chwilę nieprzepastny mrok. Jednak nie był to mrok zwykłą ciemnością nazwany o to, to nie! Bowiem strach wielki czułem patrząc wniego niczym jakoby ciemność spoglądała nawzajem w moją stronę. - Powiedział do niego kładąc mu rękę na ramieniu, zaś drugą pokazując mu w połowie skończony obrazek. Kontynuował podtrzymując swój wstrząsający ton głosu.
- Wśród tych mroku zamętu dostrzegłem ozdobę, ozdobę o znaczeniu, którego jeszcze nie gotów mi znać jednakże poznam je. A gdy tak się stanie to i strach winien opuścić serce moje, a wtedy i duch mój zana spokoju. - Dodał gestykulując zamaszyście, po czym wstał podchodząc do obrazu domku nad jeziorem, które wisiało przy jego łóżku. Wpatrywał się w niego z miną wskazującą na wielkie zamyślenie. Z tą także miną oparł kartę na obrazie kompletnie ignorując zawartość malowidła i dokończył swój "rysunek" korony. Miał z początku zamiar pokazać go Peterowi, jednak wstrzymał się. Zgiął ją w połowie i schował za pazuchę. Pewne rzeczy lepiej zachować dla siebie.
- Dlatego też muszę pędzić by odkryć źródło tego co dane mi było zobaczyć! Muszę odkryć jakie to wielkie okropności mogą czekać na nas, albowiem mogę być jedynym, który może je powstrzymać. Dlatego Peter. Druchu. Przyjacielu mój, trzymaj za mnie kciuki, gdyż moje będą zbyt bardzo zajęte brocząc w głąb ciemności. Bywajcie! - Powiedział teatralnym tonem(w między czasie otwierając klatkę z Oliverem w środku i biorąc go na dłoń) po czym zaczął kierować się się w kierunku drzwi i korzystając ze sceny, którą stworzył wyszedł z sypialni, zostawiając Petera i resztę kolegów samym sobie z wymyślaniem prezentów.
- Dobra, koniec tej dramy, co nie Oliverku? - Rzekł z podłym uśmieszkiem do swojego pupila, po czym zaczął żwawym krokiem kierować się jak najdalej od sypialni i dormitorium, by przypadkiem go znowu nie złapali do rozmowy. Śniadanie zje innym razem.
Powrót do góry Go down
Simon Smith


Simon Smith


Liczba postów : 17
Join date : 15/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyPon Wrz 27, 2021 1:57 am

Simon, jak to miewał w zwyczaju, czytał do późna. Nigdy nie przejmował się upływem czasu w pełni zdając się na swój w pełni sprawny i działający zegar biologiczny. Jak ciało uznawało, że wystarczy na dziś zasypiał nawet nie wiedząc kiedy budząc się rano w pełni wypoczęty. To czy zasnął nad książką o drugiej czy czwartej nie miało dla niego żadnego znaczenia tak długo jak wstawał rano wyspany. No i tu pojawiał się problem. Ktoś postanowił przyspieszyć jego pobudkę o kilka cennych minut, które gdzieś będzie musiał sobie odbić. Otworzył oczy, pod którymi znajdowały się zaspane wory jak u osoby, która do nich mówiła. Patrzył na strony książki, którą to czytał kilka godzin temu nim ta upadła mu na twarz gdy zasnął. Nie podnosił jej póki co. Słuchał jedynie zaspanego głosu prefekta. Gdy cudowna opowieść o dodatkowej robocie jaką muszą wykonać przed końcem roku dobiegała końca, młody Smith uniósł książkę tak, by mógł zobaczyć starszego kolegę bez konieczności zbytniego ruszania się.
- Ty to chyba nie powinieneś tak długo czytać książek w nocy. – rzucił król hipokryzji, któremu to niewielki tomik upadł na twarz kilka godzin temu. Fakt, że jego i prefektów, poza pasją do książek, łączyło przesiadywanie do późna czytając te wspaniałe dzieła, zaczął zastanawiać Simona. Czy to oznaczało, że nadawał się na następnego prefekta gdy ci ukończą szkołę? Był nawet lubiany, mądry, oczytany, siedział do późna w nocy, miał wory pod oczami. Prefekt jak się patrzy. Będzie musiał później poruszyć ten temat z Jessicą. Lecz póki co miał inne zmartwienia.

Andrew na koniec zapytał czy wszystko jest jasne. Oczywiście nic nie było jasne gdyż zamiast spójnych informacji było ziewanie. Lecz nastolatek doskonale go rozumiał. Przez niego również był do tego zmuszony. Powszechną wiedzą było, że Ziewalnica jest bardzo zaraźną chorobą zarówno w świecie magicznym jak i u mugoli. Mózg Simona musiał już od bladego świtu pracować na przynajmniej na najniższych obrotach. Podniósł się do pozycji siedzącej zamykając książkę, wcześniej zapamiętując stronę na której skończył.
- Każdy Dom daje każdemu nauczycielowi prezent? Czy też Krukonon przypadła jakaś pula nauczycieli? Jeśli nie to od razu zaznaczam, że czwarty rocznik zaklepuje Johna Smitha i absolutnie nie zajmuje się McFlour. Kto pierwszy ten lepszy koledzy. - miał nadzieję, że reszta Krukonów z jego rocznika poprze jego pomysł. To nie tak, że którychś nauczycieli lubił bardziej a innych mniej... Dobra było tak. Opiekunkę Ravenclavu tolerował ze względu na jej pozycję. Ani jej nie lubił ani ją lubił. Była mu obojętna. Co innego nauczyciel jego ulubionego przedmiotu. Zarówno jego charakter, podejście do zajęć jak i sposób w jaki je prowadził, dużo bardziej odpowiadały Simonowi. Tak czy inaczej trzeba było się ruszyć z łóżka i zacząć ubierać.
Powrót do góry Go down
Holly Haney


Holly Haney


Liczba postów : 6
Join date : 10/07/2014

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyPon Wrz 27, 2021 2:13 pm

Lato! Wakacje tuż za pasem, a wraz z tym myśl o opalaniu się na bułgarskich plażach, grzaniu na werandzie domku letniskowego czy wspólne taplanie się w basenie z przyjaciółmi w przypadku co bogatszych uczniów Hogwartu. Można by więc zapytać: kto byłby niezadowolony?

Holly. Holly byłaby niezadowolona. Robiło się coraz to cieplej, co samo w sobie może nie przeszkadzało bardzo dziewczynie, jednak powód takowego stanu rzeczy: już tak. Słońce z każdym dniem poczynało sobie coraz to śmielej, zaglądając w okna wieży Gryfonów. Swoją drogą - Gryfoni? Jak cztery lata uczęszcza na zajęcia, tak dalej ciężko było jej trafić za procesem myślowym Tiary Przydziału. Tacy... żywi. Zbyt żywi. I ta żywotność Natalie była kolejnym powodem, dla którego przekręciła się na łóżku przykrywając początkowo kołdrą głowę i uszy, jakby chcąc nacieszyć się ostatnimi chwilami w ciepłych pieleszach. Szybko jednak zaczęła się gotować, co wzięła za niechybny znak do opuszczenia gniazda. Oderwała plecy od materaca przecierając dłonią oczy, poświęcając resztę uwagi na zrozumienie słów koleżanki.
Nauczyciele.
Prezenty.
De la Muerte.
Klub Pojedynków.
Co?

Siedziała próbując nadgonić całą rozmowę, jednak jej zaspany umysł spotykał się z coraz to kolejnymi przeszkodami. Ale, że co? Że W ramach prezentu Klub Pojedynków ma zrobić co z profesor de la Muerte? Przechyliła głowę obserwując Natalie kapkę zdezorientowana. Zaraz po tym przeniosła wzrok na Kiare - jej kompankę w przeklinaniu ogromnej, gorejącej na niebie kuli. Jedyną osobę, która była w stanie zrozumieć powód jej nienawiści do ów ciała niebieskiego, stanowiące utrapienie przez całe jej życie. Patrząc jednak na dziewczynę nie powiedziała ani słowa jakby licząc a to, że sam akt obserwacji zapewni jej odpowiedzi na dręczące pytania. Wzrok jednak szybko wrócił ponownie do Natalie, do której uśmiechnęła się ciepło i kiwnęła głową. W tym momencie mogła nawet zgodzić się na sprzedaż własnej nerki i nie byłaby tego świadoma. Nie zamierzała jednak zadręczać dziewczyny pytaniami. Zamiast tego przeciągnęła się wstając z łóżka, które szybko pościeliła nim zaczęła szukać świeżej bielizny i gryfońskich szat. Poranna toaleta zdecydowanie potrafiła zdziałać cuda, zwłaszcza chluśnięcie chłodną wodą w twarz nad zlewem. Ubrana, uczesana i umyta mogła więc jedynie usiąść z powrotem na własnym łóżku z nadzieją, że KTOKOLWIEK poruszy temat i dowie się, co na brodę Merlina ma wraz z Klubem Pojedynków zrobić z profesor OPCM. O ile chciała robić cokolwiek, bo technicznie rzecz biorąc, to wolała pożyć jeszcze dłuższą chwilę.
Powrót do góry Go down
Rasalhague


Rasalhague


Liczba postów : 10
Join date : 02/08/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyNie Paź 03, 2021 6:28 pm

Znała to uczucie. Jakby znajdowała w konkretnym miejscu, a jednocześnie była nigdzie. Gdzie uczucia potrafiły przebijać jej skórę niczym szpilki, a przecież była pewna, że nie czuje nic. Stała konkretnie na ziemi, a jej ciało i tak się unosiło. Patrzyła na otoczenie własnymi oczyma, a za chwilę widziała własną sylwetkę z lotu ptaka.
To był sen.
Wpatrywała się w Pegaza, lekko przekrzywiając głowę. Jakoś tu się znalazł, ale to nie było ani ważne, ani dziwne. Nie przerażał ją ten widok ani nie szokował, jakby to było jak najbardziej naturalne zdarzenie. Z spokojem podniosła wzrok, gdy ten wzniósł się w powietrze, lecąc w wybranym przez niego kierunku. Zmarszczyła jednak brwi widząc, że coś podąża za nim po wodzie. Czy także powinna za nim ruszać? Oczekiwał pomocy? A może sam chciał ją zaoferować?
Nim zdążyła cokolwiek zrobić, podążyć za nim czy krzyknąć - została obudzona przez Pandorę. Westchnęła i przekręciła się na drugi bok, bardziej zawijając w pościel. Zacisnęła mocno powieki, próbując powtórzyć każdy element z snu, aby utrwalić go w pamięci. 4 rok wróżbiarstwa dobrze nauczył ją, że takich wizji się nie ignoruje.
- To miły pomysł. - Mruknęła, nie otwierając oczu, z policzkiem wgniecionym w poduszkę. Nawet nie była pewna, czy ktokolwiek był w stanie zrozumieć, co właśnie powiedziała. Przeciągnęła się i podniosła, rozglądając po dormitorium. Może i byli w lochach, ale ilość zielonych dywanów, narzut, arrasów i poduszek ocieplał pomieszczenie równie dobrze co kominek. - Jak dobrze... musimy upewnić się, że profesor Curry dostanie najlepszy prezent w całym jej życiu. - Przeciągnęła się jeszcze raz, niczym kot po drzemce. Pandora opuściła pomieszczenie równie szybko jak do niego weszła. Ras zdążyła się tylko podrapać po głowie, sprawiając, że jej fryzura była jeszcze bardziej zmierzwiona niż po samym spaniu.
- Ale.... na ile grup ma się rocznik podzielić? I to rocznik Ślizgonów czy wszystkich lat razem? - Nie była do końca pewna, czy to ona się nie dobudziła i nie zrozumiała czy instrukcje po prostu były niejasne. I mogli wybrać komu czy było to ustalone z góry? Spojrzała na swoje współlokatorki z wyraźnym zdezorientowaniem na twarzy.
Po chwili jednak wymacała wśród pościeli różdżkę.
- Accio notes. - Jedno machnięcie. - Accio pióro. - Drugie machnięcie. Przedmioty wyleciały z szafki nocnej, która... była tuż obok. Ale jednak za daleko, aby Rasalhague chciało się do niej wyciągnąć. Otworzyła pierwszą wolną stronę, zapisała datę i zaczęła skrobać szczegóły snu.
Wychudzony pegaz?? o szarej skórze i czarnych kościach. Nie nawiązał żadnego kontaktu, odleciał w stronę wschodu słońca. Coś go goniło po wodzie. Biały brzeg. Plaża? Jezioro? Chyba nie znam tego miejsca.
Przeczytała jeszcze raz notatkę i dopisała małymi literkami "trochę w prawo" nad "wschodu słońca" i skinęła głową. Z pewnością będzie chciała zapytać się o to profesora Wildhawka o to. Chociaż patrząc na to, jak zawsze był oblegany przez grono zauroczonych uczniów... może łatwiej byłoby samej przejrzeć sennik.
- Śniło wam się dzisiaj coś dziwnego? - Wlepiła wzrok po kolei w każdą z rówieśniczek, już totalnie obudzona i całkowicie poważna. Pióro zawisło tuż nad notesem, gotowe do notowania. Istniały przypadki, że ważne informacje ukazywały się w snach grupowo - a to podparłoby zdanie Ras, iż tego konkretnego snu nie powinna ignorować. Niezależnie od tego, czy uzyskała odpowiedź czy nie - wyciągnęła swoją mapę gwiezdną, szukając położenia Plutona, planety odpowiedzialnej za przepowiednie, wróżby, magię i świat niematerialny w tym sny. Może leżał akurat w wspierającym położeniu wobec księżyca czy jej gwiazdy imiennej? Zaczęła intensywnie zapisywać w notatniku obecne ustawienia, stopnie, wsadzając prawie nos w papier.
A kwestia prezentów dla nauczycieli? Tak... pewnie sobie o tym za niedługo przypomni.
Powrót do góry Go down
Reinhard von Bismarck


Reinhard von Bismarck


Liczba postów : 9
Join date : 29/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyPon Paź 04, 2021 9:33 pm

Jeszcze tylko kilka nocy i będzie mógł wrócić do domu. Nie żeby jakoś szczególnie tęsknił. Nic z tych rzeczy. Czasami potrzebował odpocząć. Od wszystkiego. Od wszystkich. Wszystkie wspaniałe plany jednak runęły w gruzach kiedy to ktoś postanowił go budzić znacznie wcześniej niż miał w planach. Poznał ten głos. W takich momentach go nienawidził. Wbił spojrzenie w sufit analizując wszystko co wyrzucał z siebie Horacy.
Prezent na zakończenie roku? To było coś nowego. Kto, w ogóle wpadł na taki pomysł? Kto, w ogóle uznał, że to będzie dobry pomysł? Kto, w ogóle to zaakceptował?
- Może jeszcze zaczniemy organizować im prezenty na gwiazdkę? - Wymamrotał ściągając nogi z łóżka. Nie był fanem takich inicjatyw. Zresztą, co mógł dać nauczycielowi? Nie żeby nie lubił profesor Curry, ale jak mieli ogarnąć jej coś co miałoby jakąkolwiek wartość. Dodatkowo, Slughorn miał dla niego kolejną niespodziankę. Tym razem Reinhard nawet nie próbował ukryć westchnięcia. - Też należysz do tej "reszty" Horacy, miałeś na myśli "przygotujemy". - Poprawił prefekta, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że jego słowa nic tutaj nie zmienią. Przejechał wzrokiem po reszcie Ślizgonów by chociaż powierzchownie sprawdzić ich reakcję na te nowinki. Następnie zgarnie swoje rzeczy i przygotuje się do "wyjścia". Zapewne poczeka w wspólnym na pozostałą zgraję czy raczej dołączy do nich. Był głodny, obudzony przedwcześnie i z tego powodu dość niezadowolony. Musiał usunąć z tej listy chociaż jedną pozycję. Jak najszybciej.
Powrót do góry Go down
Kiara


Kiara


Liczba postów : 8
Join date : 06/01/2017
Age : 23

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyWto Paź 05, 2021 10:35 am

Tiara to chyba chciała jej zrobić na umyślnie dając ją do Gryffindoru. Pomijając wielce szczytne cechy charakteru, które brzmią bardziej jak utrapienie, dormitorium gryfonów potężnie zasysało.
 W nienawiści do tego wcześnie wstającego słońca zaglądającego przez okna trzeba było się tak wulgarnie o tym wysłowić. Jej typowe pobudki były wczesne, a budzenie jej jeszcze wcześniej było zbrodnią samą w sobie. Ledwo podniosła się z łóżka bluzgając cicho sobie pod nosem, a spojrzenie, które posłała Natalie mogło prawie zabić. Nie dość, że ktoś ucina jej spokojny sen bez tej przereklamowanej lampki na niebie to jeszcze coś od niej oczekuje? Nie mogli tego jak ludzie powiedzieć wieczorem? Albo nie wiem. po południu jak ludzie nie są siłą wyrywani ze spanka, NIEZASPANI I W "DOBRYCH" HUMORACH? Nie, oczywiście nie można. Przecież ciężko chwilę pomyśleć. Gdy wspomniała o Kiarze i prezencie dla Pani Makmąki machnęła ręką jedynie przy okazji spotykając wzrok Holly. - Niech Ci będzie, zajmę się tym później. - i rzuciła się znowu na łóżko z zamiarem krótkiej, ostatniej drzemki zanim skończy jej się czas przed obowiązkami. Prawdopodobnie stanie się jej szkoda Natalie, która dostała rykoszetem pobudkowym ale później ją przeprosi. Na tą chwilę to co się liczyło to mięciutkie łóżko.
Powrót do góry Go down
Francis Drake


Francis Drake


Liczba postów : 30
Join date : 23/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyWto Paź 05, 2021 11:48 am

Choć było wcześniej niż zazwyczaj, przez pobudki wykonywane przez prefektów, zamek powoli budził się do życia. Niektórzy nauczyciele czy woźni mogli się dziwić, co tak wcześnie niektórzy uczniowie wychodzą, jednak nikt ten tydzień przed zakończeniem roku nie planował dociekać, czy czegoś nie knują. Zwłaszcza, że było ich całkiem sporo. To nie jakaś grupka huncwotów, którzy planują się wygłupiać. Raczej stawaliby na przeciwko rewolucji całego grona uczniowskiego! Nic takiego jednak się nie zapowiadało i najpewniej dość szybko zniknie z pamięci wszystkich pedagogów i innych pracowników tejże Szkoły Magii i Czarodziejstwa.

Jedną ze zdecydowanie ciekawszych pobudek miał Frank. Nie dlatego, że wydarzyło się coś aż tak wyjątkowego w porównaniu do innych sypialni, ale dlatego, że miał sen. No i jego koledzy z dormitorium przez to samo pomieszczenie też mieli, bo oczywiście jasnowidzący Puchon nie planował spokojnie podejść do tematu. Jego reakcja spowodowała, że jego koledzy zaczęli coś pomrukiwać pod nosami lub zajmować się własnymi sprawami. Ot ubrać się, umyć zęby bądź siebie i szykować się powoli dalej. Ale gdzieżby tam Terracem się tym przejmował! Nie pozwolił za bardzo Peterowi dojść do słowa, gdy już wybył w kierunku wyjścia z sypialni.
-Frank... - powiedział blondyn na tyle głośno i "dosadnie", że chociaż na moment musiał skupić uwagę "dziwaka" swojego rocznika. -Ubierz się chociaż. - bo w sumie faktycznie. W pidżamie paradować po Hogwarcie? Co by było, gdyby profesor McFlour go złapała?

Wieża Gryfonów także wcześniej musiała wstać. Co niekoniecznie się komukolwiek podobało.
-Czyli robimy prezenty jako Gryfoni dla profesora Smitha, a jako czwarta klasa mamy się dodatkowo podzielić pomiędzy wszystkimi nauczycielami czy tymi, nie będącymi opiekunami? - spytała Diona, siadając powoli na łóżko i szukając na oślep swoich okularów.
-Wszystkich. - potwierdziła Natalie i chwilkę poczekała, czy ktoś jeszcze ma jakieś pytania. Ale najwyraźniej... nie. Wolały sobie jeszcze trochę poleżeć i pospać. -Nie spóźnijcie się na śniadanie! - dodała jeszcze, po czym wyszła cicho z pokoju.
Mimo więc wcześniejszej pobudki i zmęczenia, większość dziewczyn zaczynała już wstawać i powoli się szykować. Kiara także ucięła sobie krótką drzemkę, więc gdy ponownie otworzyła oczy, większość jej sypialni była już przygotowana by udać się na śniadanie. Diona, dziewczyna, którą obie Gryfonki dobrze kojarzyły, założyła okulary i usiadła na swoim łóżku. Dużo osób traktowało ją jako swego rodzaju głos rozsądku, a pewnie mugole nazwaliby ją "Przewodniczącą Klasy". Pewnie po części na to znaczenie miał fakt, że była ona hatstall. Cztery lata temu zablokowała Tiarę Przydziału na całe 7 minut! Z tego co mówiła, Tiara nie mogła zdecydować pomiędzy Gryffindorem, Hufflepuffem, a Ravenclawem. A patrząc na to, jak dobrze się uczy i ciężko pracuje nie było to nic dziwnego. Czemu Gryffindor? To pytanie pewnie wiele Gryfonek sobie tu zadawało.
-Ekhem. - cicho odkaszlnęła, by zwrócić na siebie uwagę reszty. -To ja proponuję po śniadaniu spotkać się całym rocznikiem. Zagadam z Krukonami i się podzielimy, dobrze? - zaproponowała, poprawiając lekko okulary.
-Jakąś rozpiskę? - zapytała Annie, lekko ziewając. Przy okazji poprawiła włosy. Ta dziewczyna zawsze była cicha i lakoniczna w słowach. Potrafiła jednak planować, co czasami ratowało dziewczyny z różnych, szkolnych sytuacji.
-Tak, przygotujemy rozpiskę nauczycieli i się zapiszemy kto dla kogo, dobrze? - zaproponowała Diona.
-Dla mnie brzmi okej! - potwierdziła Stephanie. Niektórzy wredniejsi mówili, że Stephanie miała większe jaja niż reszta Gryfonów w jej roczniku.

Ślizgonki nie lubiły najwyraźniej wczesnych pobudek. Większość dziewczyn coś tam stęknęło, jednak ciemne lochy nie pomagały we wcześniejszym wstawaniu. Prawdopodobnie słowa Pandory uciekły większości z nich, choć może Susan coś zapamiętała. Dziewczyna ta na ogół zawsze wstawała przed wszystkimi i siedziała gdzieś z boku czytając jakąś książkę i nie rzucając się w oczy. Niektórzy nawet zapominali, że istniała! Jakby ktoś się rozejrzał, dostrzegłby, że dzisiaj też już nie spała i była ubrana. Leżała na swoim łóżku i czytała. Jak zawsze. Ale dzięki temu była w stanie odpowiedzieć Rasalhague.
-Powiedziała, że każdemu... chyba wszystkim? Może na chłopaki lub inne domy wiedzą coś więcej? - powiedziała dość cicho. Kompletne przeciwieństwo Pandory.
-Co? - spytała Katheryne, powoli wyczołgując się spod kołdry. Wyraźnie nie słyszała słów koleżanki. Ze wszystkich Ślizgonek, które Ras znała, to właśnie Katheryne najczęściej zmieniała się w kołderkowe burrito w każdej wolnej chwili.
-Powiedziała, że chyba wszystkim nauczycielom. I że lepiej zapytać czy inni nic nie wiedzą. - odpowiedziała za Susan Olivia. Te dwie zawsze się dobrze dogadywały i to właśnie Olivia na ogół robiła za adwokata czy też swoisty "megafon" dla cichej dziewczyny. Miały też łóżka po sąsiedzku, więc miała łatwiej. Dużą uwagę dziewczyn przykuło to, że Ras użyła różdżki i zaczęła coś notować.
-Nie. - cicho odpowiedziała Susan.
-Nie. - rzuciła Olivia, pokazując na Susan. -Hmm... śniły mi się ostatnie wakacje z rodziną w Niemczech. Choć było pochmurnie. - dodała już, wskazując na siebie.
-Nie mogłam zasnąć. Często się budziłam. Jakbym spadała z łóżka, co nie? - rzuciła Katheryne, rozpoczynając powoli czesanie włosów.
-Ehm... n-nie... - zająkała się Isabella. Nighthall mogła dostrzec, że się zarumieniła i odwróciła wzrok. Po tej całej serii pytań do reszty Ślizgonek Ras mogła wyciągnąć mapę gwiezdną. Gdy ją analizowała, dziewczyny zaczynały się już przebierać. A Pluton... cóż był. To na pewno. Zanotowała co tylko mogła, a jej wiedza sugerowała tylko tyle, że na pewno ją dziś wspierał. Może to jego wsparcie dało jej tę wizję?

Simon postanowił skontrować prefekta. Ten jednak mógł go zaskoczyć odpowiedzią, jakiej mu udzielił:
-Nie czytałem... mieliśmy spotkanie Prefektów... - rzucił wyraźnie zmęczony. -Pandora nie chciała słuchać, ale na szczę... szczę... zieeeeew... szczęście Natalie nas poparła i proszę. Mamy coś do roboty... - trudno było określić czy cieszył się czy nie z tego poparcia. Ale to pewnie przez zaspanie. No i kolejne określenie. -Mmmmm... nie...? - wymruczał lekko odpowiedź Andrew. -Jako Krukoni... szykujemy prezent dla profesor McFlour. Wszyscy. Do tego... jako rocznik... dzielicie się na małe grupki. I każda grupka innemu nauczycie... loooowiiiii... - ciężko zrozumieć przez ziewanie.
-To dobrze. - odetchnął z ulgą William. Chłopak mega utalentowany, jeśli chodzi o Zielarstwo i Opiekę nad Magicznymi Stworzeniami. Jednak kompletna noga z zaklęć. Raz nawet profesor de la Muerte zabrała mu różdżkę, by sobie krzywdy nie zrobił. Jednocześnie dość wycofany chłopak, który wolał iść z tłumem niż określać własną drogę.
-To pewnie po śniadaniu się zbierzemy z resztą rocznika i ustalimy co i jak. - dodał Christopher. -Mogę zagadać z Gryfonami. Ben, zbierzesz Ślizgonów? - rzucił z chytrym uśmiechem do kolegi, który się zarumienił.
-Dobry... pomysł... - wymamrotał Andrew, po czym się powoli obrócił. -Jak nie ma... więcej... pytań... to idę... się zdrzemnąć... - i wyszedł z pokoju.
-Mogę. - wreszcie odezwał się po długiej ciszy Benjamin, po tym jak Christopher wrobił go w pójście do Ślizgonów.
-No to ja zagadam do Puchonów, by się zebrać po śniadaniu. - dodał Noah, przeciągając się na łóżku. Zdecydowanie najgorętszy chłopak w dormitorium, bo niezależnie od pory roku spał bez koszulki. Nawet gdy było mega zimno i ludzie pod kocami i kołdrami spali.
-Anthony, przygotujesz pergamin i pióra, byśmy się mogli podzielić? - rzucił Christopher spokojnie, wstając z łóżka.
-Nie ma problemu. - odparł ostatni Krukon, który także w międzyczasie zaczął przygotowywać się do pełnego wymarszu z dormitorium i ruszeniu na śniadanie. Bo jak wiemy, to najważniejszy posiłek dnia!

Reinhard miał pecha. Nie dość, że obudzono go wcześniej, to jeszcze z dodatkowym obowiązkiem. Horacy spojrzał na niego dziwnie, odwracając się od drzwi.
-Andrew z Jessicą wymyślili, że to będzie fajne zakończenie ostatniego roku szkolnego w XIX wieku. Pandora była temu przeciwna, ale Natalie się to spodobało, a ja uważam, że to... ciekawa inicjatywa. - choć sądząc po przerwie pod koniec wypowiedzi, zdawać by się mogło, że chodziło o coś jeszcze innego. Tak samo dziwnie jakby nie rozumiał określenia von Bismarcka. -No tak. Tak powiedziałem przecież. - może bariera językowa, może zaspanie z jednej strony. -Jako klub przygotowujemy. - dodał jeszcze, na wypadek, gdyby Niemiec czegoś nie zrozumiał. Poczekał jeszcze chwilę, czy coś jeszcze jest do dodania i... wyszedł. Chyba, że by go ktoś powstrzymał. Ale nikt nie planował. Zaspani chłopacy zaczęli wygrzebywać się z łóżek i szykować do wyjścia. Coś tam mruczeli pod nosem, jednak nic na tyle wyraźnego.
-Pewnie dziewczyny, Krukoni bądź ta Gryfonka coś ogarną lepiej do śniadania. - rzucił zmęczonym tonem Elijah, zaraz po tym jak umył zęby i opłukał twarz. Chłopak był typowym cwaniaczkiem, który wolał wykorzystywać pracowitość innych niż swoją. Lenistwo ogromne. I miał tylko jednego znajomego. "Ej ty". Przez 4 lata nie spamiętał większości imion swoich rówieśników.
-Po śniadaniu ogarnijmy co? - zasugerował John, najwyższy w klasie. Szybko też się ubrał i wyszedł do pokoju wspólnego. Szybko też, razem z Reinhardem i resztą Ślizgonów udali się do Wielkiej Sali. Tam było jeszcze dość pusto, pojedynczy uczniowie z innych roczników zaczynali dopiero się zbierać, ale śniadanie już się pojawiało na stołach.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyPon Paź 11, 2021 6:14 pm

Chłopaka zamarł kompletnie zbity z pantałyku czując jak kulka dramy, którą starannie plótł raptownie spada na ziemie i rozbija się w niwecz. Zerknął na swój ubiór, wydając z siebie niezadowolony syk. Faktycznie miał na sobie swoją koszule i spodnie nocne. Biała pidżama w niebieskie pionowe paski nie wydawała się zbyt odpowiednim strojem do przechadzki po Hogwarcie, już nie wspominając o jego żółto-brązowych kapciach z herbem Hufflepuffu. Zazwyczaj Frank bywał osobą, która nie przejmowała się opinią innych na jego temat. Co więcej czarodziej w większości przypadków nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że jacyś uczniowie mogą mieć go za dziwaka, gdyż ma on tendencje do chodzenia z głową w chmurach. Jednak nie potrzebował swoich wizji by móc wyobrazić sobie spotkanie z Profesor McFlour, gromiąca go za jego wystrój. Aż ciarki przechodzą.
Widząc jego zmieszanie Oliver zaczął na niego skrzeczeć szyderczo. Frank zgromił go spojrzeniem, dając mu pstryczka w dziób, co oczywiście musiało spotkać się z wendetą przez wyjątkowo nie przyjemne dzióbnięcie w bark chłopaka. Po wymianie tych nieuprzejmości z widocznym niezadowoleniem na twarzy Frank zawrócił w kierunku swojej szafy i bez słowa do innych zaczął się przebierać. Założył na siebie swoje czarne lniane spodnie, które były znacznie za luźne na niego w pasie, jednocześnie będąc dla niego najbardziej wygodnym ubraniem w jego opinii. Zapinając je na pasek problem szybko zniknął. Następnie założył on brązowy, bawełniany t-shirt na który zarzucił on swoją wierną i ukochaną skórzaną kurtę, którego kołnierz wykonany był ze starannie dobranych kruczych piór. Nie mógł też zapomnieć o skórzanych rękawiczkach, które mimo, że były prezentem od ojca, były zbyt wygodne i pasujące do jego "stylu" by ich nie nosić. Na koniec zarzucił na siebie szatę ucznia Hogwartu, poprawiając kołnierz tak by wystawiały piórka i zaczął ładować liczne kieszenie szaty oraz kurty swoimi klamotami. Tak dla przypomnienia były to: Karty do tarota, pudełko z kośćmi do gry, sakiewka z solą, świeca(zapałki i klucz do zestawu), niewielka lecz poręczna rozkładana luneta, nożyk do filetowania ryb, całkiem spory zestaw przeróżnych amuletów na bazie kryształów i minerałów oraz oczywiście woreczek z karmą dla Olivera. Załadowany i gotowy do drogi, spojrzał na swoje odbicie w lustrze z zadowoleniem. Nadal wyglądał jak dziwak, jednak teraz nie powinien ryzykować utraty punktów za niestosowny wygląd. Oby.
- No to jak już mówiłem wcześniej, komu w drogę temu przeznaczenie ucieka, a ja mam zbyt dużo do zrobienia z nim, bywajcie! - Rzucił swoim towarzyszom sypialni, a następnie wyjął różdżkę i rzucił zaklęcie Lokomotor na swoją skrzynkę w której to trzymał swój drogi sprzęt do herbaty, udając się na zewnątrz w stronę kuchni. Nie wiedział ile czasu zostało do śniadania jednak on nie zamierzał na nie czekać. Miał on zamiar odwiedzić bezpośrednio źródło wiktu i opierunku jakim była kuchnia okupowana przez skrzaty. Niewiele osób mogło o tym wiedzieć(bo niewielu obchodzi to co on wyprawia), że Frank bardzo lubił ich towarzystwo i często starał się z nimi obcować. Oczywiście, jeżeli śniadanie akurat byłoby gotowe po jego wyjściu z sypialni to nie odmówiłby sobie przysmaków i załadowałby w opór nimi swoje kieszenie, by móc jeść po drodze. Szkoda czasu, szkoda czasu gdy Mrok czeka na niego! I skrzaty! I nowe mieszanki herbaciane, które szykowali! I w ogóle cały Hogwart!!!
Powrót do góry Go down
Simon Smith


Simon Smith


Liczba postów : 17
Join date : 15/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyCzw Paź 14, 2021 6:44 pm

I tak właśnie to się kręci. Jedyne co trzeba zrobić to delikatnie popchnąć i proszę, każdy sam sobie przydzielił jakieś zadanie z wybornym pominięciem Simona co oczywiście było mu na rękę. Chłopak przeczesał grzywkę palcami by się jakoś normalnie ułożyła po tym jak [s]pół nocy[/s] całą noc leżała na niej książka. Minęła chwila nim wygramolił się spod kołdry i zaczął ubierać w szkolny uniform. Styl Smitha był dość prosty. Koszuli w spodnie nie wkładał oraz nie zapinał ostatniego guzika pod szyją. Krawat lekko poluzowany swobodnie zwisający. Chodzenie w takich strojach nie sprawiało mu przyjemności. Ubierał je bo było to wymagane a tracenie niepotrzebnie punkty było głupotą. Dużo bardziej wolał swój własny styl jaki się wytworzył poprzez zmieszanie stylu Angielskiego z Japońskim. Tak czy inaczej, nie brał ze sobą szaty ani swetra. Było w końcu lato. Wyciągnął różdżkę spod poduszki i schował do kieszeni spodni. Był gotów na trudy dzisiejszego dnia.

Czytając książkę zatytułowaną „Tysiąc jeden ciekawych zaklęć”, chłopak ruszył do Wielkiej Sali na śniadanie. Usiadł gdzieś w przypadkowym miejscu przy stole Krukonów gdzie akurat było wolne miejsce. Nie rozglądał się za znajomymi czy też osobami, które mógł znać. Ot jednie odpowiadał na powitania, jeśli ktoś go wyrwał z lektury. Za pomocą Wingardium Leviosa przetransportował sobie dwa jabłka przed siebie i jedząc z dala od stron książki zaczął miło spędzać poranek. Jego koledzy mieli wszystko załatwić a on jasno się zadeklarował w jakiej grupie chce się znaleźć. Nie pozostawało mu nic innego jak zaczekać aż jeden z nich po niego przyjdzie i da znać jaki mają plan działania.
Powrót do góry Go down
Holly Haney


Holly Haney


Liczba postów : 6
Join date : 10/07/2014

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyNie Paź 17, 2021 10:41 am

Działo się... dużo. Dużo za dużo i chociaż Kiara zajęła się swoimi sprawami, ignorując posłane jej spojrzenie. A co się dziwić! Holly pewnie też by go nie zauważyła, gdyby takowe dostała od bladej Gryfonki. Szczęśliwie kto inny zaczął zadawać pytania i cała kwestia tego, co w zasadzie mieli zrobić zaczynała być bardziej klarowna. Z drugiej strony... prezenty? Nie czuła się w tym dobra i nie miała na żaden pomysłu. Jakieś większe szczegóły miały zostać dogadane dopiero po śniadaniu i tylko to się obecnie liczyło. Znaczy się fakt, że pewnie niż interesującego już nie padnie. Słuchanie z rana tych wszystkich dialogów, przepełnionych - o zgrozo - życiem, nie było jej ulubionym zajęciem zaraz po wstaniu z łóżka. Wstała ostrożnie z posłania, skłoniła się delikatnie dziewczynom, po czym wyszła z dormitorium zabierając swoje rzeczy.

Dopiero po przejściu do Pokoju Wspólnego zaczęła rozumieć, jak bardzo znowu jest niewyspana. Miała wrażenie, że lekko chwieje się na nogach, a stawiane kroki nie są zbyt równe. Dodatkowo fakt panowania lata sprawił, że znajdując się przy obrazie Grubej Damy zaczynała odczuwać gorąc. Ubrała się za ciepło? Nie nie! To na pewno wroga jej nemezis. Przetarła oczy wolną ręką kierując się w końcu ku ruchomym schodom i... kto rano wstaje, ten jada śniadanie. Czy coś. A im dłużej myślała o jedzeniu, tym bardziej odczuwała głód.
Powrót do góry Go down
Kiara


Kiara


Liczba postów : 8
Join date : 06/01/2017
Age : 23

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyNie Paź 24, 2021 6:04 pm

Udało jej się zaczerpnąć minimalnej drzemki, która w sumie to prawie nic więcej jej nie dała prócz psychicznego komfortu, że pospała jeszcze chwilkę. Nie trwało to długo, a gdy już musiała wstać, reszta dziewczyn była praktycznie gotowa do wyjścia. Skoczyła więc na równe nogi próbując się do końca rozbudzić i zrobić speedrun szykowania do śniadania. Ograniczyła wszystkie rzeczy do minimum praktycznie biegnąc w stronę grubej damy przy okazji dopiero szukając Holly. W grupie zawsze raźniej, będzie mogła się dopytać o co chodziło reszcie dziewczyn, gdyż nie pamiętała za wiele. Może akurat dziewczyna ogarniała więcej od Aki. Jakoś udało się jej dogonić dziewczynę ale dopiero w okolicy Grubej Damy.
- Cześć. Ogarniasz może co oni teraz wymyślili? Zapamiętałam literalnie że coś ktoś chce, coś transmutacja. No i to, że muszę chyba przeprosić Natalie. - Podrapała się po głowie. Jej fryzura była raczej w kiepskim stanie, więc w żaden sposób jej to nie zaszkodziło. Co do pogody, na razie jeszcze jest zbytnio ospała by narzekać na inne rzeczy niż niewyspanie. Prawdopodobnie wraz z albinoską ruszyła dalej na śniadanie. Zjeść i ogarnąć co się działo.
Powrót do góry Go down
Rasalhague


Rasalhague


Liczba postów : 10
Join date : 02/08/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyCzw Lis 18, 2021 6:51 pm

Gdyby umysł Ras nie był zaspany, a jego jedyne działające części nie były zajęte czymś innym... to może odpowiedź Susan byłaby pomocna. Ale kto by się przejmował detalami, kiedy miała zagadkę przepowiedni do rozwiązania? A nie oszukujmy się, organizacja i Ras łączyły się niczym olej i woda. Zapamiętywanie szczegółów, które mogłyby jej pomóc w życiu? Nie, skąd. Po co to komu.
Uważnie słuchała odpowiedzi każdej z rówieśniczek, od razu skrupulatnie zapisując odpowiedzi w notatniczku. Pochmurne wakacje! W Niemczech! To musiał też być jakiś znak, tak tak... Biedna Katheryne męczona przez niespokojną aurę, widocznie jej ciało nie mogło znieść niepokojących wizji... Za to Isabella...
..oh boi.
Odchrząknęła głośno i ostatecznie o niej nic nie zapisała w swoim notatniku. Czasem może lepiej nie wiedzieć.
Po sprawdzeniu mapy - pełna zadowolenia, że ma rację i nie bez powodu Pluton obdarzył ją tym snem - postanowiła się ogarnąć i zejść już ubrana na dół.
Pokój wspólny Ślizgonów zaczął powoli zapełniać się mniej lub jeszcze mniej zadowolonymi z pomysłu prefektów osobnikami. Oczywiście, co mogła robić Ras - po kolei pytać każdego "CO CI SIĘ DZISIAJ ŚNIŁO???" i zapisywać w notatniczku. Nie zrażała się, jeśli ktoś ją zlewał czy nawet niemiło potraktował - podchodziła wtedy do następnej osoby, próbując zebrać jak najwięcej informacji. Kontynuowała to nawet w drodze do Wielkiej Sali, ostatecznie nie zatrzymując się jedynie na Ślizgonach ale i uczniach innych domów Hogwartu. Nikt nie był bezpieczny.
Siadając do stołu próbowała łączyć znikome lub zupełnie odmienne od siebie informacje, starając się wyłapać z tego jakiś wspólny sens. Już wiedziała, że będzie ją czekać poranna wizyta w bibliotece, kiedy wzrokiem czytała jeszcze raz wszystkie zebrane notatki, zamiast patrzeć na to, czy trafia sokiem dyniowym do pucharu (spoiler: część napoju trafiła na stół). Nawet agresywne przeżuwanie paszteciku nie pomagało. Co jakiś dziwny szary pegaz miał wspólnego z wschodnim... wschodnim południem? I pochmurnymi wakacjami w...
- NIEMCY.
Słowo wygłoszone zdecydowanie zbyt głośno i dramatycznie, niczym w latynoskich telenowelach, które miały powstać za kilkadziesiąt lat. Niedojedzony pasztecik pozostał w nagle nieruchomej ręce, a Ras spojrzała z niedowierzaniem wprost na von Bismarcka, przy którym wcześniej zdecydowała się nieświadomie usiąść. Po chwili zamarcia odstawiła pospiesznie pasztecik na talerzyk, wytarła ręce w szatę i przewertowała notes na czyste strony, od razu mając pióro w pogotowiu.
- Reinhard! Czy odczułeś ostatnio coś dziwnego? Niepokojącego? Możesz spać w nocy? Jeśli tak, czy coś ci się śni? Miewasz skurcze żołądka? A może migreny? Jaki kształt przyjmowały fusy po wypiciu herbaty? Spotkałeś ostatnio martwe zwierzę? Albo wnętrzności zwierząt? Słyszysz głosy? A czy rodzina jest zdrowa? Nie skarżyli się na nic? Podasz mi swoją dokładną datę urodzenia wraz z godziną i miejscem?
Tak. Była całkowicie poważna. I nie. Nie wyglądała jakby miała zamiar odpuścić.
Powrót do góry Go down
Reinhard von Bismarck


Reinhard von Bismarck


Liczba postów : 9
Join date : 29/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptySob Lis 20, 2021 11:09 pm

Fajne zakończenie ostatniego roku szkolnego w XIX wieku? Świetnie, wpisze sobie Andrew i Jessicę na swoją specjalną listę. BĘDĄ PIERWSI. W sumie może Horacy też zasłużył na wpisanie na listę? Szczególnie za próbę robienia z niego idioty. Doskonale słyszał co powiedział za pierwszym razem, doskonale rozumiał co powiedział. Tania zagrywka.
Tak jak zakładał, pozostali Ślizgoni nie tylko nie wykazywali ekscytacji zaistniałą sytuacją. ale również nie wyglądało na to, że mogą wyjść z jakąkolwiek inną inicjatywą. Jedynie przyjęcie spychologii stosowanej wszem i wobec przez Horacego. W końcu jakoś w środeczku podejrzewał, że "jako klub" będzie znaczyło "dasz sobie radę sam". Nie był fanem tego rozwiązania, ale będzie musiał być gotowy na taką ewentualność. Zdrajcy wszędzie. Jeszcze może mógłby liczyć na pomoc pewnych jednostek, ale na to też nie chciał stawiać zbyt dużo. Jak to już go życie nauczyło. Umiesz liczyć, licz na siebie, ewentualnie "nie licz na innych".
Po przygotowaniu ruszył do Wielkiej Sali by tam nałożyć sobie śniadanie, to przynajmniej było w tym miejscu na duży plus. Co sobie dusza zapragnie, a raczej ilość jedzenie sprawiała, że ciężko było wymyśleć czegoś czego aktualnie tutaj nie ma. Wybór był duży, przez co zazwyczaj kończyło się na pierwszym lub drugim daniem, które rzuciło się w oczy. Rein zgarnął swoją jajecznicę, napakował tam też kilka kiełbasek. Był zadowolonym człowiekiem, chociaż przez chwilę mógł skupić się wyłącznie na jedzeniu, bez jakiś detali w postaci problemów codziennych bardziej lub mniej.
Przynajmniej do czasu.
"NIEMCY"
Nieco zdziwiony i może trochę zaintrygowany podążył wzrokiem za jak się okazało, znajomą sylwetką. No, podążył za głosem, który wydobywał się z tej jakże znajomej osóbki. Nie skomentował tego. Z wolna przeżuwając śniadanie uniósł brew przyglądając się ślizgonce. Czy ten dzień mógłby przestać owocować w wydarzenia, w których definitywnie nie chciał brać udziału? Definitywnie nie umknął mu fakt wytarcia palców w szatę przez dziewczynę, chociaż po jego twarzy nie było poznać niczego, nawet jeśli chciałby by wkradł się tam lekki grymas. Ze spokojem wysłuchał lawiny pytań, nie wyglądało natomiast by miał zamiar na nie odpowiadać, dokończył ostatnie trzy widelce jajecznicy. Przełknął je i w odróżnieniu od niektórych użył czystej serwetki by otrzeć usta. Dopiero wtedy wbił ponownie tęczówki w Rasalhague. W momencie gdy uświadomił sobie, że do czasu aż nie odpowie na jej pytania to...
a) nie da mu z nimi spokoju.
b) nie będzie z niej żadnego innego pożytku.
Rein westchnął ciężko i nawet nie próbował tego maskować.
- Nie, poza ogólną irytacją związaną z dzisiejszymi wydarzeniami. Śpię jak dziecko, chociaż całkowicie prawdopodobne, że przez Ciebie będę miał od teraz koszmary. Żadnych problemów medycznych. Z wrodzonej niechęci do fusów przefiltrowuje swoją herbatę. Żadnych martwych zwierząt, chyba że ostatnio mieliśmy jakieś na zajęciach. Jedynie twój, strasznie wwierca się w czaszkę, dlatego odpowiadam na te pytania by przeżyć. Wnioskując po ostatniej korespondencji poza drobnym przeziębieniem wuja Otto, żadnych poważniejszych problemów w rodzinie. Chociaż ciotka znów spaliła ciasto. 20 kwietnia, Berlin. - Przy okazji podał jej czystą serwetkę z lekko znudzonym wyrazem twarzy. - To może być skomplikowane, ale słuchaj. Następnym razem gdy chcesz wytrzeć palce po jedzeniu, używasz TEGO, nie szaty. Zresztą mogłaś mnie ostrzec przed dzisiejszą poranną niespodzianką.
Powrót do góry Go down
Francis Drake


Francis Drake


Liczba postów : 30
Join date : 23/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyNie Lis 21, 2021 10:00 pm

Frank nadal był sobą. Co niekoniecznie było czymś pozytywnym. Na odchodne jednak usłyszał jeszcze od Petera:
-Nie zapomnij o przydziale od Prefektów. - czy to zapamięta? Kto wie. Tak czy inaczej nikt go już bardziej nie zatrzymywał. W pokoju wspólnym Puchoni już się zbierali i szykowali do wyjścia na śniadanie, jednak co to dla niego? Najwyżej wpakuje się w tarapaty. Latający za nim kufer faktycznie wzbudzał zainteresowanie młodych uczniów... na początku roku szkolnego. Potem jednak wszyscy się przyzwyczaili, po prostu zostawiając kruczemu chłopakowi więcej miejsca na przejście.
Lochy były ciemne, a jedynym ich oświetleniem były pochodnie. W oddali mogły go dobiec niesione korytarzem odgłosy uczniów zmierzających na śniadanie w Wielkiej Sali. Jewiaddnak to nie tam Frank się udawał. Udał się do kuchni. Pomieszczenie normalnie nie było zbytnio popularne, choć nie było też ukrywane. W końcu, czasami ktoś mógł chcieć sobie coś przekąsić, a do Wielkiej Sali z lochów trochę było. W środku zaś można było zastać spore pomieszczenie z najróżniejsza masą sprzętu odpowiedniego do gotowania. Ogromne grono skrzatów uwijało się w ukropie pracując nad przygotowaniem śniadania, które zaspokoi każdego ucznia i nauczyciela w Hogwarcie. Nad całością lewitowała stara, gruba księga z symbolem Borsuka - Przepisy Helgi Hufflepuff wykorzystywane w tejże Szkole Magii i Czarodziejstwa od czasów jej założenia.
-Hmm, co Pan to robi Panie Terracem? - usłyszał nagle za sobą głos. Ale na szczęście nie McFlour, choć stres się mógł pojawić. Gdyby się odwrócił, dostrzegłby za sobą profesora Longbottoma. Wydawał się być lekko zaspany, a na opuszkach jego palców dało się dojrzeć ciemne ślady, najpewniej jakiegoś smaru. -Idź do Wielkiej Sali na śniadanie, skrzaty mają teraz masę roboty. - poinstruował ucznia, po czym odwrócił się i powoli zaczął kierować się najpewniej właśnie w tamtą stronę, chcąc zjeść najpewniej swój pierwszy posiłek w ciągu dnia.

Gryfonki także udały się na śniadanie. Niektóre mniej lub bardziej ogarnięte po pobudce, jednak nie stanowiło to większego problemu. Ruchome schody, którymi musiały się dostać razem z resztą dormitorium do przedsionka Wielkiej Sali pozwoliły im oszczędzić sporo sił, czy też raczej pozwoliły śnić częściowo na jawie o dostać dodatkowej energii, jeśli takowej by potrzebowały. Sala jak zawsze była zapełniona napływającymi uczniami i większość nawet grona pedagogicznego siedziało już przy swoim stole. W czasie, gdy dziewczyny i chłopcy z domu Godryka mogły jeść, Diana zdecydowała się podejść do Krukonów. Z tego co mogły dostrzec, uczniowie Ravenclawu sami już rozesłali wici i swoich ludzi do innych stolików. Jedynie właśnie hatstall Gryfonów ich wyprzedził. Wkrótce też wróciła do swojego stolika, nakładając sobie śniadanie i odzywając się do swojego rocznika:
-Umówiliśmy się na dziedzińcu wiaduktu, by omówić całość z innymi domami. Spokojnie zjedzmy śniadanie i się tam udajmy. Krukoni już przygotowali się do sporządzania rozpiski. - wyjaśniła wszystkim, po czym zaczęła jeść spokojnie, najwyraźniej nie planując nigdzie się śpieszyć.

Ślizgonom bez większych problemów udało się dostać do Wielkiej Sali. Największe z tym problemy miała oczywiście Rasalhague. Jej wywiad dotyczący snu sprawił, że zdecydowana większość uczniów Slytherinu albo wracała do swoich sypialni, albo stwierdzała, że o wiele lepiej znaleźć się w Wielkiej Sali wcześniej i udawać, że się je i nie rozmawia, zamiast opowiadać o swoich snach. Choć wielu też się wycwaniło i wiedziało, że zwykła odpowiedź "nie" najpewniej da im spokój. Kilka osób miało jednak coś do powiedzenie. Tutaj jakieś spanko na łączce, tutaj jakieś przelatujące ptaszyny wirujące nad śpiącym. Ale chyba największy przełom otrzymała natrafiając na... profesora Wildhawka. Przystojny profesor sprawił, że jej serce zabiło szybciej, a może nawet krew się trochę zaczęła zbierać na jej twarzy.
-Hooo, analizujesz sny? - zaczął wyraźnie podekscytowany uśmiechając się szczerze. Mogła też na sobie wyczuć zazdrosne spojrzenia innych uczennic - zwłaszcza, że do spotkania doszło przed Wielką Salą, więc ze wszystkich czterech domów. -Śniły mi się gwiazdy. Dziesięć ustawionych w okręgu gwiazd wędrujących ze wschodu na zachód. W połowie odległości zaś z ich środka wyleciał smok, który chciał mnie pożreć. Ciało jego było zaś skrępowane siedmioma okowami. - wyjaśnił spokojnie, choć był ciekawy co z tego wszystkiego wyniesie uczennica. -Więc... co myślisz? - zapytał zaciekawiony, po czym dodał -Powiesz mi po śniadaniu, dobrze? - po czym przeszedł przez drzwi. Ras mogła zobaczyć jak kilka uczennic podchodzi do niego z pytaniem, czy pomoże im z interpretacją ich snów. Nawet, jak wcześniej niektóre powiedziały Ras, że tych snów nie miały.
No, ale cóż, jedzonko było. A to dla niektórych stanowiło priorytet. I jak Reinhard w sumie całkiem spokojnie mógł przejść do Wielkiej Sali i zjeść, dopóki głośny krzyk "NIEMCY" nie zwrócił jego uwagi. Mógł też dostrzec jak Isabella z jego domu rozmawia z Benjaminem z Ravenclaw podczas posiłku. Oboje wyglądali jakby dobrze się bawili, choć byli też lekko zarumienieni. Po chwili też każdy z nich wrócił do swojego stolika.
-Krukoni proszą, byśmy się zebrali na dziedzińcu wiaduktu. Podzielimy się wtedy między nauczycieli. - wyjaśniła wszystkim, po czym zaczęła jeść, choć wyraźnie była uradowana.
W tym czasie zaś Reinhard zdecydował się, że jednak lepiej mieć to wszystko z głowy i jednak odpowiedzieć swojej koleżance z domu.

Większość krukonów miała intensywny poranek. Jak nie szykowanie się do śniadania, to przygotowywanie materiałów na spotkanie. ale ostatecznie udało im się zdążyć i nawet ustalić jakieś szczegóły. Spotkają się całym rocznikiem na dziedzińcu wiaduktu, gdzie uzgodnią z całą resztą podział. A na razie... mieli święty spokój, jeśli chodzi o jedzenie. Simon, który akurat wolał być samotnikiem, mógł w względnym spokoju czytać swoją książkę. Akurat czytał o zaklęciu chłoszczyść, które choć proste okazywało się jednym z najprostszych zaklęć, jak nie najbardziej uniwersalnym jeśli chodzi o zachowanie porządków domowych.

Meike miała dość specyficzną pobudkę. Mianowicie poranny trening Quidditcha, jeszcze przed wszystkimi. Jako świeży nabytek rezerwowy, nawet jak nie dotknęła nawet miotły z rana, tak jeszcze przed wschodem słońca musiała się udać na stadion. Zaspana i zmęczona, usłyszała jednak słowa kapitan drużyny, która to przekazywała decyzje prefektów. Mieli przygotować prezenty dla nauczycieli. Jako Ci bardziej zajęci lataniem, zasugerowała, że mogą wspólnie pokombinować nad czymś dla profesora Lightshota, jednak nie namawiała. A na śniadaniu, na które przyszła trochę później niż reszta? Dowiedziała się o zbiórce, jaką jej rocznik organizował zaraz po śniadaniu. Mając niewiele czasu na jedzenie, udało się jednak tej sumiennej Krukonce skończyć posiłek i się nawet nie spóźnić. Acz była zmęczona. Nawet zaspana, chciałoby się rzec.

Wszyscy
Ostatecznie jednak każdy (może poza Frankiem, gdyby zdecydował się całkowicie zignorować słowa swoich kolegów i nauczyciela) mógłby znaleźć się na tymże dziedzińcu. Szeroki, kamienny wiadukt, prowadzący do szkolnych szklarni rozciągał się z jednego jego boku. Z drugiego zaś rozpościerał się widok na Czarne Jezioro, a jeszcze dalej za nim, przy odpowiednich warunkach pogodowych można było dojrzeć dym unoszący się znad Hogsmeade i karczm oraz domów tam wybudowanych. Tymczasem w jednej z przykrytych dachem przejść dookoła całego dziedzińca rozsiadła się grupka Krukonów razem z Dioną z Gryffindoru, którzy po śniadaniu przygotowywali listy z podziałem na nauczycieli. Pozostało po prawdzie tylko się zgłosić, a następnie rozejść ze swoją grupką i zacząć coś planować. Dobrze, że lekcje zaczynały się dzisiaj dopiero o 12.


Ostatnio zmieniony przez Francis Drake dnia Pią Gru 24, 2021 6:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Simon Smith


Simon Smith


Liczba postów : 17
Join date : 15/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyPią Gru 03, 2021 1:02 am

Śniadanie przebiegało Simonowi dość przyjemnie. Dzięki sprytowi udało mu się zrzucić całą robotę na kolegów z klasy lub zwyczajnie go pominęli przy rozdzielaniu obowiązków. Bez względu na to jaka była prawda, Smithowi to odpowiadało. Mógł w spokoju zjeść i poczytać o ciekawych zaklęciach jakie to planował opanować. Im więcej umiał, tym lepiej się czuł. Nie musiał nikomu udowadniać czy jest potężnym czarodziejem czy też przeciętnym. Robił to dla siebie gdyż sprawiało mu to radość. Obecnie wertował po raz kolejny stronę poświęconą zaklęciu Chłoszczyść. Poza fatalną nazwą, było podobne do innych zaklęć, dzięki którym był w stanie coś posprzątać. Najlepszym przykładem było Pakuj czy też Terego albo Scourgify, które już umiał. Starał się opanować do perfekcji teorię oraz wymowę zaklęcia wraz z ruchem różdżki. Brał kilka gryzów jabłka czytając kolejne wersy by po chwili na sucho ”rzucić” zaklęcie. Mimo wszystko wolał go nie testować w Wielkiej Sali. Na takie rzeczy przyjdzie czas wieczorem.

W końcu jednak nadeszła chwila, w której musiał się znajdować gdzie indziej. Mówiąc dokładniej, był to dziedziniec, gdzie pozostałe domy z jego rocznika miały się spotkać by obgadać co i jak. Simon znał większość osób przynajmniej z widzenia. Z nikim jednak nie kolegował się jakoś bardziej. Stał więc na uboczu grupki gromadzących się uczniów bawiąc się zaklęciami. Oparty o jeden z filarów położył sobie niewielki kamyk na barierce po czym powielał go za pomocą Gemino, zmniejszał kopie dzięki Reducio a następnie używając Evanesco sprawiał, że znikały. Robił tak z nudów aż ktoś się do niego nie odezwał lub nie ujrzał nadchodzącej Holly. Siedzieli nie raz nie dwa w tej samej ławce a fakt, mieszanego pochodzenia oraz charakteru dziewczyny sprawiał, że całkiem nie najgorzej się z nią dogadywał. Gdyby podeszła jakoś bliżej uniósł by rękę do góry na wysokość twarzy by się z nią przywitać.
- Ohayo.
Czemu po japońsku ktoś by się mógł zapytać? Ano dlatego, że Holly nie raz do niego mówiła po fińsku zamiast po angielsku. By się odegrać na dziewczynie, ten mówił w języku jakiego ona nie znała by być kwita. Czasem im się zdarzało nawet konwersować w dialektach, których nikt nie rozumiał w tym ich dwójka. Tak czy inaczej Krukon czekał aż coś się wreszcie zacznie dziać.
Powrót do góry Go down
Meike Leitz


Meike Leitz


Liczba postów : 3
Join date : 14/12/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptySob Gru 25, 2021 3:00 pm

Nie można było tego odjąć żadnemu Krukonowi. Wszyscy zaczynali dzień intensywnie. Meike i tak wstawała wcześnie by przygotować się do nadchodzącego dnia. W końcu dzisiaj mogła mieć dużo czasu dla siebie w związku z później rozpoczynającymi się zajęciami. Wszystkie miłe myśli zaczęły się szybko jednak walić gdy musiała wstać jeszcze wcześniej i uczestniczyć w treningu miotlarnej rozgrywki. Jeśli czegokolwiek — to nie tego spodziewała się o poranku a może w natłoku innych spraw zwyczajnie zapomniała? Niee, nie mogłaby zapomnieć. Zbyt wiele czasu, by się przygotować, nie miała, trening nie mógł czekać, tak jak i inni, którzy rano się zerwaliby wziąć w nim udział — chętni czy też nie. Ktoś jednak musiał dawać przykład, nawet jeśli sama nie była zadowolona z wczesnej pobudki... Jednak trening nie był tym, co odbyło się w pierwszej kolejności. Pierwsza była informacja, jaką podzieliła się kapitan drużyny ze wszystkimi zawodnikami. Zapowiadało się, że zaraz po treningu wszyscy będą straszliwie zajęci i tak właśnie zniknął wszelki pomysł na czas wolny, chociaż pojawiła się kolejna okazja, by się wykazać i wskazać na swoje własne zaangażowanie.

W związku z porannym treningiem większość spraw, które wszyscy załatwiali od razu po przebudzeniu, musiała je odłożyć w czasie na po zakończeniu treningu. Niezwykle rzadko zmieniała swój plan dnia, ale wyglądało na to, że musiała się dostosować do kolejnej zmiennej. Po powrocie z treningu przygotowała się do faktycznego funkcjonowania, bo przedtem zdążyła ledwie się przebrać i posprzątać swoją część pokoju. Musiała zostawić po sobie porządek. Wtedy dotarło do niej, że jest właściwie dość późno i o ile się nie pośpieszy, to przegapi śniadanie, to byłaby prawdziwa tragedia, patrząc na to jak zaczął się dzisiejszy dzień. Na szczęście zdążyła, jakby... Musiała przyśpieszyć a zaspanie średnio w tym pomagało. Ostatnie czego oczekiwała to zawstydzić się złym uczesaniem czy zapomnieniem okularów w całym tym harmidrze, dlatego sprawdziła wszystko dwa razy, nim popędziła na śniadanie gdzie dowiedziała się ciut więcej - chociaż wciąż niewiele na temat ogromnych planów na prezenty, które zdawały się łączyć wszystkie domy — dzięki Krukonom, rzecz jasna.

Finalnie los zaprowadził ją na dziedziniec, nie mogła przegapić tej Krukońskiej inicjatywy, choć była niedzisiejsza, to w dalszym ciągu nie mogła odpuścić tej szansy na zrobienie czegoś wartego uwagi. Jak tylko dotarła na miejsce, to od razu dołączyła do grupy swoich "domowników", włączając się w ich tworzenie listy i wszelkie debaty, jakie tam trwały. – Cześć. — Trochę przeciągnęła. Czuła się tak, jakby zarwała całą nockę, a zabrakło jej zapewne ledwie godziny, bądź dwóch snu. Zastanawiała się, czy widać po niej to, jak się dzisiaj czuje. – Musimy się podzielić jak najbardziej sprawnie i tak by zajmowały się tym osoby, którym będzie zależało. Co tam już macie? — Zwróciła się do krukonów z listą, no i rzecz jasna Diony. Zdawała się od czasu do czasu z nimi współpracować, chyba nawet częściej niż inni Gryfoni, czy to zasługa Krukońskich cech w tej Gryfonce a może coś innego?

Na miejscu rozejrzała się jeszcze za tymi uczniami którzy stali gdzieś z boku. Koniec końców przyszli tutaj wszyscy, by się zapisywać, a nie stać i się nudzić. Dostrzegła jednego z nich, Krukonów - Simona. Meike była wycofana w trakcie zwykłych relacji, tutaj jednak chodziło o coś więcej niż relacje i nie było miejsca na wstrzymywanie się. – Cześć, Simon, dołączysz do nas? Wiesz już z kim i dla kogo będziesz coś przygotowywać? — Chcąc nie chcąc również próbowała się wywiedzieć tym pytaniem, czy inni już cokolwiek myśleli nad całą tą sprawą. Wszak możliwe, że mieli więcej czasu od niej. Prawdopodobnie gdyby już ktoś Simona zajmował, nie odważyłaby się przerwać, ale tak nudzącego się chłopaka mogła zawołać. Ostatnim czego ktokolwiek by chciał to skończyć w grupie z kimś, kogo się niezbyt lubi, przygotowując prezent dla nauczyciela, którego, jak i jego przedmiot, niezbyt się lubi. To dawało jej również do myślenia w kwestii tego, że jej przypadnie prawdopodobnie profesor Lightshot, wraz z innymi członkami drużyny i prawdopodobnie kilkoma innymi uczniami, którzy nie trafią tam, gdzie by chcieli.

Jednak co takiego mieliby przygotować... Niedzisiejsza Meike nie miała jeszcze na tyle przebudzonej głowy, by coś na prędce wymyślić.

- Meike -
Powrót do góry Go down
Reinhard von Bismarck


Reinhard von Bismarck


Liczba postów : 9
Join date : 29/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyNie Gru 26, 2021 12:07 am

Reinhard potrafił być cierpliwy i to bardzo, szczególnie kiedy mógł mieć w tym jakiś interes. Dlatego też odczekał czy Ras nie ma do niego jeszcze żadnych innych pytań. Mimo wszystko była jedną z niewielu osób, na które mógł w pewnym stopniu liczyć. Co mogło nie być w tym momencie zbyt pocieszające, ale cóż. Kto wie, może i ona będzie w stanie go dziś jeszcze jakoś zaskoczyć. Tym razem pozytywnie.
Jakoś nie mógł też pozbyć się wrażenia, że ta cała szopka wyszła z inicjatywy pewnych osób, które nie osiągnęłyby nic same, gdyby nie fakt, że ktoś akurat chciał się temu komuś przypodobać. To był definitywnie najgorszy motyw przeprowadzania jakichkolwiek interesów nawet dziecko o tym wiedziało. Emocje przysłaniały wszystko, wtedy człowiek nie zdawał odpowiednich pytań. W końcu w tym wszystkim  chodziło o jedno.
Prawdziwe pytanie nie brzmiało: "Co mogę zyskać?"
Prawdziwe pytanie brzmiało: "Co mogę stracić?"
Jeszcze raz spojrzał na Rasalhague. Naprawdę nie mógł trafić lepiej co?
- Radzę jeszcze coś zjeść, zanim każą nam brać udział w tej szopce. - To była inwestycja w przyszłość. Inwestycja w swój spokój ducha, kiedy to głodna dziewczyna zacznie marudzić. Cierpliwość i poświęcenie. Wszystko dla lepszego "jutra", tudzież Rein był w stanie nawet poczekać, aż ślizgonka skończy jeść zanim udadzą się na dziedziniec.

We wskazanym miejscu Bismarck musiał przeprowadzić stosowny rekonesans. Wybrać z tłumu ślizgonów te osoby, które wiedział, że nie będą czekać na gotowe i może coś faktycznie uda im się osiągnąć, zanim zacznie mieć ochotę zagryźć każdą napotkaną osobę. Dopiero wtedy będzie w stanie iść odebrać swojego wyznaczonego nauczyciela. W sumie jak mieli się dzielić? Rocznikami? Domami? Eh. Rein odnosił wrażenie, że w tym wszystkim było więcej pytań niż odpowiedzi. Jednak grupę musiał wyłapać z tego tłumu. No i Ras była od razu w nią wcielona. Czy tego chciała czy nie.
Powrót do góry Go down
Rasalhague


Rasalhague


Liczba postów : 10
Join date : 02/08/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptySob Sty 08, 2022 8:02 pm

Nie ma to jak zacząć poranek od rzetelnych i pracowitych badań! Wpadając w wir przepytywań Ras rozpędzała się, kompletnie się rozbudzając i nabierając energii na dalszą część dnia. W końcu nic nie motywuje równie dobrze, co praca nad tym, co człowieka cieszyło. Nie zrażał jej fakt, że masa osób nie chciała jej odpowiadać czy wręcz jej unikała. Spodziewała się tego - nie pierwszy i nie ostatni raz. Ludzie po prostu nie rozumieli geniuszu astrologii. J e s z c z e. Za to mogła serdecznie podziękować każdemu, kto zdecydował się udzielić jej odpowiedzi, skrupulatnie zapisując ich sny swoim piórem. W każdym razie, schodziła na dół, pytając każdego po kolei, niczym kula śnieżna - coraz prężniej i efektywniej, napędzana odpowiedziami. Do momentu, aż trafiła pod Wielką Salę, gdzie uśmiech profesora Wildhawka roztopił ją w pół sekundy. I tyle było z niepowstrzymanej kuli śnieżnej. Zamiast tego została wryta w miejsce dziewczynka, cała czerwona na twarzy, a fakt - ŻE ON, PROFESOR WRÓŻBIARSTWA!!! - zainteresował się jej badaniami sprawił, że jej dusza szybowała parę metrów nad samą Rasalhague.
- T-tak, chodzi o to.. o to że... - W sumie mamrotała tak cicho i z tak silnym walijskim akcentem, że pewnie nawet to nie dotarło do uszu mężczyzny. Ba, sama Ras nie miała świadomości, że taka słowa opuściły jej usta. Nie była pewna, czy to sam fakt aury Wildhawka i jej nastoletnie hormony sprawiały, że patrzyła w niego jak w namalowany obrazek czy może chodziło bardziej o to, że jej pasja spotkała się z szczerym zainteresowaniem eksperta jej ulubionego przedmiotu. W każdym razie, otrząsnęła się z letargu dopiero po chwili, gdy mag od niej odszedł. Uderzyła się parę razy - boleśnie - w policzki i zapisała wszystko, co jej powiedział w notatniczku. Znaczy. Miała nadzieję, że wszystko zapisała. Udało jej się zauważyć zazdrosne spojrzenia innych uczennic no i cóż... pozostało im rzucić "zwycięskie brewki" i pomaszerować dumnie do sali. A proponowała im kiedyś naukę czytania gwiazd, proponowała!

Tak też podczas śniadania miała dwa sny do rozpracowania: swój własny i profesora. Nie oczekiwała, że od razu wpadnie na rozwiązanie, ale też czuła lekką frustrację, że sen Wildhawka w sumie nie mówił jej nic. Pojawiły się w nim za to konkretne liczby i czarownica zaczęła zastanawiać się, czy nie powinna wsadzić głowy do książki od numerologii... chociaż, ugh, ta była taka nudna. Na szczęście, zanim głowa zdążyła jej wybuchnąć, przypomniało jej się o istnieniu Reinharda. I o fakcie, że może się nad nim poznęcać porozmawiać z nim.
- Bardzo niedobrze z tymi fusami, sama nie jestem zwolenniczką tej metody, ale to zawsze jakaś wskazówka. No i łatwiej zauważyć nie-wróżbiarzom obrazek z fusów niż czytać inne znaki. - Skarciła go. W sumie nie zrozumiała kompletnie, dlaczego miałaby wpłynąć na jego sen, ale postanowiła zignorować tę uwagę. Za to zanotowała "przeziębienie" oraz "spalone ciasto". Tak na wszelki wypadek. - Oho. ARIES. - I tak oto w tym momencie na von Bismarcka spadł wyrok. Już nie był po prostu Reinem. Był przede wszystkim zodiakalnym baranem. Nic dziwnego, że prawdopodobnie we wnętrzu kipiał przez to, że Ras mu przeszkadzała w śniadaniu. Bidulek. Ale i tak świetnie się trzymał. Jednak były rzeczy ważniejsze, niż dobre samopoczucie Reinharda i dziewczę postanowiło kontynuować. - No dobrze, a godzina? Pytałam też o godzinę. - Jakby zapomniał. Albo próbował się wymigać. A Ras, jak na dobrego badacza przystało, potrzebowała kompletnych informacji. Przyjęła także chusteczkę od niego i wytarła posłusznie w nią ręce. - O. Dziękuję. To bardzo miłe z twojej strony, Reinhardzie. I... o jakiej niespodziance mówisz? - Przekrzywiła głowę, nie będąc pewna, o co mu chodzi. Niespodzianka? Rano? To dzisiaj rano coś w ogóle się wydarzyło, nie licząc jej snu?
- Nie mam czasu na jedzenie, muszę iść do biblioteki. - Odpowiedziała wręcz automatycznie. Przecież to było oczywiste. Plan dnia już był dla niej ułożony, czekały na nią senniki i opracowania. I nawet zaczęła się pakować, gdy nagle zamarła. To wtedy trybiki finalnie zaskoczyły, a dziewczyna wyraźnie się skrzywiła.
- No tak. Jakby to nie mogło poczekać. - No i dobry nastrój wyleciał przez okno. To nie tak, że nie lubiła dawać prezentów, albo samą ideę uważała za złą. Tylko były rzeczy... ważniejsze! Ciekawsze! Takie, które wymagały większej uwagi z jej strony! A nie... jakieś organizowanie wymyślone przez... pewnie Horacy to wymyślił, nawet by się nie zdziwiła. Zrezygnowana i zła wbiła agresywnie widelec w kiełbaskę na najbliższym jej półmisku - o dziwo słuchając się Reinharda. I wyglądała jak małe dziecko, któremu czegoś właśnie zabroniono. Obrażone żucie kiełbaski, oto, czym właśnie się zajmowała.
- Myślisz, że jak nas nie będzie to ktoś się skapnie? - Nadziei w jej głosie nie było, bardziej była to propozycja ostatniej deski ratunku. Nie chciało jej się tam iść. Nudne. Niefajne. Miała lepsze rzeczy do roboty. Po co w ogóle było im jakieś zebranie na dziedzińcu?
Jednak po skończonym śniadaniu i tak się tam udała. Z nosem w notatniku. Ciągle istniały rzeczy ważniejsze, niż przyziemne pomysły prefektów.
Powrót do góry Go down
Holly Haney


Holly Haney


Liczba postów : 6
Join date : 10/07/2014

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyNie Sty 16, 2022 11:39 am

Holly miała okazję podziwiać bardzo ciekawe zjawisko. Otóż okazywało się, że zwykłe patrzenie na kogoś nie wystarczy do uzyskania odpowiedzi. Jeśli jednak pytanie odpowiednio zwerbalizować, co niespodziewanie zrobiła Kiara doganiając Holly, faktycznie jakoś tak uwaga albinoski została przyciągnięta... jakoś. Tylko metoda Kiary posiadała jeden istotny mankament, jaki nie leżał dziewczynie - wymagał większego dialogu niż ten, na jaki była zdolna zmusić się z samego rana. Zatrzymała się na moment patrząc zaspana na dziewczynę, po czym przechyliła delikatnie głowę.
- Chyba chcą, żebym zabiła profesor de la Muerte. - stwierdziła z zupełnym spokojem, nim znowu przechyliła głowę, tym razem w drugą stronę. - Albo chcą kupić nauczycielom prezenty. Nie jestem pewna. Nie podoba mi się to. - too complicated for her in her current state. Któraś z tych opcji, a nawet po jej dość cichym głosie miało się wrażenie, że chyba bardziej wierzy w opcję numer dwa. Prezenty to tylko taki kod, żeby nikt się nie skapnął. A tak serio: nie wiedziała. I załatwianie nauczycielom prezentów była ostatnią rzeczą, jaką chciała się zajmować. - Chyba chcą robić też jakieś listy pod wiaduktem. - dodała jeszcze z tych rzeczy, które zapamiętałą. I... właściwie ruszyła dalej. Teraz jednak bez poprzedniego pośpiechu, a krokiem, który w razie potrzeby nie powinien sprawić dziewczynie problemów z nadgonieniem jej.

Przez fakt, że do zajęć było jeszcze trochę czasu, na śniadaniu dość poważnie myślała nad tym, co ze sobą zrobić. Prawda była taka, że nie chciało jej się nigdzie wpisywać i najchętniej poszłaby pobawić się ze Sweetie. Miała jednak wrażenie, że PEWNE GRYFONKI będą ją ścigać później o to jak policja w GTA przy pięciu gwiazdkach. I narrator nie chce sobie wyobrażać czarodziejskiego helikoptera nad głową goniącego biedną Holly. Stąd też, chociaż niepewnie, ruszyła pod wiadukt tuż po opuszczeniu Wielkiej Sali. Zabrała jeszcze swój parasol, jaki to dość szybko został rozłożony nad jej śnieżnobiałą czupryną. Może jednak było w tym coś z jej ciekawości? Może... albo nie, moment. Po tylu latach w Hogwarcie wiedziała czego się spodziewać. Zwłaszcza od jej współgryfonek. Na brodę Merlina, czemu papa Salazar nie mógł na nią spojrzeć przychylniej znad Tiary Przydziału? Podeszła bliżej zebranych, gdzie znajomy głos zmusił ją do odwrócenia bladoniebieskich oczu ku znajomemu Krukonowi. I coś mówił. Oha, yo... Co? Znaczy... Nani?
- Kyllä se olen minä. Hyvää huomenta, Simon. - odpowiedziała chłopakowi wciągając na zaspaną dalej, zmęczoną twarz delikatny, przyjacielski uśmiech. Po tym zaś zwróciła wzrok ponownie ku problematycznej loży, spisujących strace-- znaczy się robiąc listę osób od prezentów. Wzięła głęboki wdech, po czym podeszła bliżej.
- Holly Haney. De la Muerte. - rzuciła krótko, pięknie się skłoniła i ruszyła do dormitorium. Po książki może. I żeby nieco porozpieszczać własną sowę, bo jej też się coś od życia należało. Jakieś sowie krakersy. Albo szczur.
Powrót do góry Go down
Kiara


Kiara


Liczba postów : 8
Join date : 06/01/2017
Age : 23

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyPon Sty 24, 2022 12:13 am

Gdy usłyszała o zabójstwie zrobiła przerażoną minę. Tego raczej nikt nie będzie im kazał! Nie Gryfonom, raczej. Chyba? Prezenty brzmiały logiczniej ale i tak nie podobał się jej ten pomysł. Niby była dobra z tej transmutacji ale nie była rzeczywistą fanką Mcmąki. - Okrutność, okropność. - Razem z Holly zjadła śniadanie, a także ruszyła za nią na dzieciniec niekoniecznie się przejmując czy pasuje to dziewczynie czy nie. Jakoś tak się z nią dosyć bardzo utożsamiała w szkalunku społecznym, a sama dziewczyna była spoczko. Już sam fakt, że mieszkały w jednej sypialni był wygodny, gdyż zawsze mogła za nią leźć praktycznie wszędzie, jedynie ich hobby rozróżniały ich dróżki. Poza niezadowolonym niespaniem, później niezadowolonym słońcem to jeszcze przypałętał się jakiś krukon co to ino chciał podebrać rolę przybłędy dla siebie. - Dare? - lekko burknęła na niego prawie prychając. Gdy zobaczyła Meike uśmiechnęła się jednak radośnie podbiegając do niej. - Cześć Meike, wam też każą zabijać profesorów albo wymyślać im jakieś prezenty? - Owszem, jej uwaga zostałą rozproszona i w tym momencie prawdopodobnie zgubiła Holly ale miała drugą towarzyszkę do rozmowy. Poza tym mimo iż chciała załatwić to jak najszybciej, to raczej rozmowa z resztą Gryfonów nie zejdzie jej tak szybko.
Powrót do góry Go down
John Bjorn


John Bjorn


Liczba postów : 58
Join date : 18/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptySob Sty 29, 2022 5:22 pm

Inicjatywa prefektów, niezależnie od tego kto mógł z nią wyjść czy teorii, jakie to za tymże pomysłem się pojawiały u czwartoklasistów wymusiła jednak na większości uczniów obecność na dziedzińcu wiaduktu. Jedynie Franka brakowało, chociaż znając jego dziwactwa pewnie jedynie nieliczni mogli go oczekiwać. W tym Ras. Choć jego metody były definitywnie inne, jego fascynacja wróżbiarstwem dorównywała jej. Może nawet przewyższała, ale czy była gotowa to przyznać? Ciężko powiedzieć. Jednak go nie było. Gdzieś zaginął. Może ona też by mogła zaginąć, będąc zajęta teraz ważnymi rzeczami w bibliotece? Cóż... stracona okazja, jak to się mówiło.

Reszta uczniów zaś podzieliła się w mniejsze i większe grupki, gdzie najbardziej zapracowaną definitywnie byli krukoni i Diona. Wkrótce jednak z pomocą prostego Wingardium Leviosa kilka kartek wisiało wyżej, by każdy mógł zobaczyć. No, chyba, że akurat John mu zasłaniał, choć ślizgon starając się przejść na bok, by nie zasłaniać innym widoku uderzył w metalową pochodnię. Niezbyt miłe rozpoczęcia dnia.
-Po prostu zgłoście się do jakiego nauczyciela chcecie i poczekajcie chwilkę. zobaczymy czy gdzieś kogoś nie zabraknie i w razie czego trochę się przetasujemy, dobrze? - powiedziała Zoe, jednocześnie przedstawiając plan na zapisy. Dość prosty, ale klarowny. Powoli uczniowie się zgłaszali, a Ci, którzy jeszcze nie mieli okazji się zgłosić (bo taka Holly lakonicznie, ale jednak się też zgłosiła), mogli to zrobić teraz.
-Gdzie Frank? - rzuciła lekko chyba zirytowana Marie, nawet trochę głośniej, że kilka osób mogło to usłyszeć.
-Ech... - westchnął Peter. -Weź go do Wildhawka zapisz. - rzucił Puchon, choć ta sugestia pewnie trochę wzburzyła inne uczennice... i może kilku uczniów, co to by niechętnie się do tego przyznali.
-Do Lightshota za karę powinien! - odezwała się głośno Olivia, co pewnie usłyszeli już wszyscy... i osoby wewnątrz Hogwartu. Dziewczyna naprawdę nie panowała nad głosem.

Mimo wszystko powoli szło do przodu, a grupy zaczynały się już układać i wstępnie dogadywać w temacie prezentów dla poszczególnych nauczycieli.

Bardzo proszę określić nauczyciela, któremu chcecie prezent przygotować, a także jakąś wstępną integrację z grupą, która będzie przygotowywać prezent. Nawet durne "hej" czy rzucenie pomysłu. Co wam się podoba!
Powrót do góry Go down
Meike Leitz


Meike Leitz


Liczba postów : 3
Join date : 14/12/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyPon Lut 21, 2022 2:45 pm

Pierwszym co zwróciło uwagę krukonki był głos. Znała go, to ta Gryfonka, która zawsze przychodziła do niej na korepetycje. Ciężko stwierdzić co faktycznie o niej myślała, ale Meike raczej nie była do niej nastawiona źle, w końcu mogła sobie zawsze znaleźć inną korepetytorkę z niektórych przedmiotów jeśli tylko by tego chciała. Była energiczna i nieco ją zaskoczyła, gdy ta rzeczywiście zaczynała się zastanawiać, jak to wyjdzie z tymi prezentami i kogo wybrać. Przeraziła się jednak słowami, jakie padły z ust Kiary, zmarszczyła brwi, wyraźnie poruszona tym o czym zdecydowała się wspomnieć potencjalna wampirzyca. – Z-zabijać profesorów? — Słowa same w sobie odrobinę ją przeraziły.  Spytała, nie do końca pewna co dziewczyna ma na myśli, dopiero po chwili połączyła sprawę prezentów z zabijaniem i chyba tylko dzięki jej kolejnym słowom. – Ah, nie nie, Kiaro. Nie musimy nikogo zabijać, to tylko prezenty... Albo aż prezenty. — Zatrzymała się na chwilę, bo temat był ważny, kto wie, jak zachowają się nauczyciele, którzy prezentów nie dostaną, lub będą one kiepskie. – A myślałaś już, kogo wybierzesz z nauczycieli? Zobacz, tutaj zbieramy zapisy — Wskazała na miejsce, gdzie krukoni oraz inni studenci zbierali się do wyboru i podziału na grupy.

– yyy, to my może do profesora Lightshota? — Nieśmiało zgłosiła siebie i Kiarę, bo w tej chwili lekko złapała ją pod ramię, potrzebowała nie tyle, co towarzystwa a wsparcia w tym przedsięwzięciu, choć zupełnie nie miała pomysłu, jak mogłaby go obdarować, ani czym. Również nie była najlepszą zawodniczką, która mogłaby to zrobić, najpewniej zda się na pomysł kogoś, kogo jeszcze do niego przydzielą. Najważniejsze dla niej było to, by odpowiednio pokierować przygotowaniami i podzielić ludzi, jeśli będzie taka możliwość i potrzeba.


- Meike -

Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyWto Maj 24, 2022 6:51 am

Frank zamarł słysząc głos za sobą. O niebiosa tylko nie to. Proszę niech to nie będzie ta osoba o której myślał. Jeszcze ma tyle życia akademickiego przed sobą, tak wiele wróżb do przewidzenia, tak wiele odkryć do... no odkrycia! Jeśli za nim stała teraz zmora Hogwartu w postaci McFlour to z całego serca będzie żałował, że napotkał ją w podziemiach. W przeciwnym wypadku bez zastanowienia się dokonałby sam na sobie defenestracji licząc, że nie zostanie złapany, ani rozpoznany. Jednak znalazł się w takiej i nie innej sytuacji. Musiał liczyć się z konsekwencjami. Westchnął smutno spoglądając na swojego kruka. Poklepał go czule po głowie, na co Oliver drapnął go szponem nieprzyjemnie, co chłopak rozumiał jako akt "trudnej miłości". Następnie odwrócił się by spotkać swoje przeznaczenie.
- O na święte zapiski Nostradamusa, Profesor Longbottom! Jak dobrze pana widzieć! Ja... no naturalnie znów zabłądziłem. Zna mnie profesor mój umysł błądzi po innej sferze zrozumienia. Innym planie rzeczywistości. A rzeczywistość jest taka, że to nie stołówka lecz kuchnia. Mój błąd. Musiałem najwyraźniej kierować się zapachem. No cóż, oczywiście już się tam kieruje... - Oznajmił z uśmiechem wyrażając się do czarodzieja w sposób uprzejmy, lecz wciąż udziwniony przez niego samego. Poczekał, aż nauczyciel zniknie zza zakrętem, jako że nie pilnował zbyt szczególnie obecności Terracema, a następnie wślizgnął się z powrotem do kuchni. Jego skrzynia podreptała tuż za nim.
Rozglądając się po świątynni wszelkich posiłków i źródle wyżywienia całej szkoły, chłopak uśmiechnął się z zadowoleniem. To dopiero był powód do dumy. Każdy musiał jeść, lecz nie każdy chciał jeść byle co. Gotować każdy może, ale nie każdy jest w tym dobry. Jednak skrzaty były, oj wręcz ekspertami w gotowaniu i wiele tu zawdzięczał ogromny spis zapisów z rodu Hufflepuf. No aż duma rozkwitała na piersi wróżbity.
Poprawił swoje rękawiczki oraz nastroszył piórka na swojej kurtce i odezwał się do Hifkiego, będący najbardziej tolerującym(ledwo) z zebranych tutaj skrzatów.
- Pozdrawiam cię mój drogi kolego! Jak dobrze cię widzieć! Nie chce zajmować Ci zbyt wiele czas, wiem, że musisz mieć masę, ale to MASĘ roboty o tej porze dnia. Dlatego też z dwoma sprawami przychodzę. Oto pierwsza. - Powiedział do skrzata witając go ze złączonymi dłońmi wyrażając w ten sposób ukontentowanie i szczere zadowolenie ze spotkania długo-nosego, łysego skrzata z rudą blizną na prawym barku. Następnie sięgnął do kieszeni z którego wyjął ładnie oszlifowany, bursztynowy medalik i podał go Hifkiemu.
- Podobno mile wspominałeś pobyty nad morzem dlatego myślę, że ten oto medalion będzie jak najbardziej w twoim guście! Jak zapewne wiesz bursztyn posiada magiczne właściwości, łagodzi objawy stresu oraz poprawia generalnie samopoczucie więc liczę, że będziesz zadowolony! Jeśli zaś chodzi o drugą sprawę to byłbym nad wyraz wdzięczny, jeśli mógłbym dostać najnowsze mieszanki herbaciane. Wiem, że dzisiaj przyszły, miałem to we wczorajszej wizji!
Powrót do góry Go down
Reinhard von Bismarck


Reinhard von Bismarck


Liczba postów : 9
Join date : 29/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming EmptyNie Cze 05, 2022 9:42 pm

Reinhard z kamiennym wyrazem twarzy wysłuchał co jego towarzyszka miała do powiedzenia na temat tej jednej metodzie odczytywania przyszłości czy też po prostu znaków. Co też raczej nie znajdowało się w zakresie zainteresowań jego osoby. Miał właśnie przed sobą żywy przykład na to, że nawet jeśli takie umiejętności jakkolwiek się przydawały to na pewno nie miało to zastosowanie podczas zwykłego codziennego życia. W innym wypadku nie zostałby postawiony w takiej sytuacji jak teraz. Chłopak usilnie powstrzymał też drgnięcie brwi, która chciała powędrować w pytającym odruchu. Był zodiakalnym baranem, ale co to miało zmienić? No... nie wiedział i też nie miał chyba odwagi by o to zapytać. Czasami brak odpowiedzi wydawał się bezpieczniejszy. Chociaż takich momentów było nad wyraz mało, bowiem von Bismarck lubił wiedzieć. Wiedza to był surowiec, którego nie szło wycenić.
Westchnął cicho słysząc ponowne pytanie o godzinę urodzenia, w tym rzecz, że nie pamiętał takich rzeczy. Nigdy mu to się w życiu nie przydawało, ale teraz czuł, że od tego mogło zależeć jego życie, a przynajmniej spokój.
- Tego nie pamiętam, ale mogę obiecać Tobie, że uzyskam informację przy następnej wymianie korespondencji z domem. - Powiedział spokojnym tonem. Złożył obietnicę przez co Ras mogła przynajmniej być pewna, że to zrobi. To powinno dać mu chociaż trochę czasu na "oddech".
Nie zamierzał też podpowiadać dziewczynie o jakiej niespodziance mówił. Dał jej szansę, żeby sama połączyła niektóre fakty, które wydarzyły się dnia dzisiejszego i... w momencie kiedy zaczął tracić wszelaką nadzieję, STAŁO SIĘ. Przytaknął jej lekko głową. Musieli przecież brać udział w tej całej szopce.
- Niestety, trafiliśmy w sam środek tej szopki i prędzej czy później ktoś upomniałby się o nas. Sam nie jestem zadowolony z takiego obrotu spraw. - Odpowiedział nieco zirytowany, ale nie dał tego poznać po swoim głosie. Poczekał na Rasalhague aż ta będzie gotowa do drogi i wraz z nią udał się na dziedziniec. Mimo wszystko lepiej było mieć jakiegokolwiek sojusznika w tym bagnie.
Reinhard nie kierował się w stronę prefektów po to by zapisać się do któregoś z nauczycieli, miał nieco inny plan. Ot trzeba było uderzyć w dyskusję i wyjaśnić sobie parę rzeczy, bowiem widział kilka 'luk' w całym planie.
- Ktoś może wyjaśnić, kto wpadł na ten świetny, niemalże uroczy, aczkolwiek całkowicie nieprzemyślany plan? Który może przynieść więcej strat niż pożytku? - Oj tak, miał słaby dzień i naprawdę chciał uniknąć tej całej szopki. - Tak tylko dla pewności. Każecie nam zdobyć czy też zrobić prezent dla nauczycieli w czasie, który technicznie zmusza nas do wykorzystania zasobów znajdujących się w szkole? Już sam fakt, że jest to na nas wymuszone sprawia, że cała idea prezentu zostaje zniszczona, pozostawiając jedynie grę pozorów. Taki 'prezent' jedynie pozostawi niesmak u każdej ze stron. Jednak skoro jako prefekci tak zadecydowaliście, to czemu sami nie zamierzacie podarować czegoś nauczycielom? Nie uszczęśliwicie nikogo na siłę.
Ot piękny gest w założeniu tracił swoją 'magię' kiedy intencje nie były całkowicie szczere, a z reakcji uczniów dało się wywnioskować, który z nauczycieli był mniej lubiany, skoro przykładowo miał byś swoistą "karą" dla Franka. Takie zagrania pozostawiały niesmak, a to nie był dobry sposób prowadzenia 'biznesu'.

Jak już to będzie ostatecznie koniecznie to zapewne Rein zapisałby się do Longbottoma, jednak od tak tego nie zrobi. Będzie próbował się z tego wywinąć, bo jest to sprzeczne z jego zasadami!
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Prologue: Summer Break Incoming Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming Empty

Powrót do góry Go down
 
Prologue: Summer Break Incoming
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Team 1: Prologue - Among Stronger Ones
» Ryudogon: Prologue - In the depths
» Prologue: Time Without Past
» Prologue: Ancient Ruins
» Prologue: Panaceum for the Worthy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Harry Potter RPG-