Share
 

 Prologue: Summer Break Incoming

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Rasalhague


Rasalhague


Liczba postów : 10
Join date : 02/08/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyWto Cze 07, 2022 10:59 pm

Tak blisko, a tak daleko znajdował się Reinhard od otwarcia Puszki Pandory. Może nawet niebezpiecznie blisko. Bo wystarczyłoby, aby uległ ciekawości i zadał jedno, proste pytanie. Był zodiakalnym baranem, ale co to miało zmienić? Otóż: WSZYSTKO. Ras miała gotowy, siedmiogodzinny monolog o charakterystyce, zachowaniach i relacjach baranów. Jedynie siedmiogodzinny, bo przecież nie znała godziny jego urodzenia - a to dodawało tylu niesamowitych detali do przedstawionej tezy! A jeśli by już spytał - to nie mogłaby go wypuścić czy zostawić, dopóki w wyczerpujący i szczegółowy sposób nie odpowiedziałaby mu na jego pytanie. Przecież była pełnym pasji naukowcem, a nie ma nic bardziej inspirującego niż dzielenie się swoją wiedzą z ukochanej dziedziny. A Ras wręcz kipiała od tej wiedzy, która niesprowokowana i tak wylewała się z pełnego, metaforycznego garnuszka.
Strach więc wiedzieć, co by było, gdyby ktoś ją otwarcie sprowokował.
Nie spodziewała się jednak, że dostanie od swojego kolegi obietnice. To było... zaskakująco miłe. Ludzie zazwyczaj ignorowali ją, kłamali, oszukiwali czy zbywali - często w niezbyt subtelny sposób. Przyzwyczaiła się do tego i nauczyła trzymać głowę wysoko i wierzyć w swoje przekonania mimo tego. No i owszem - to mogła być kolejna, pusta obietnica rzucona na odczepne. Jednak - na tyle, ile zdążyła poznać von Bismarcka - wydawał się być on człowiekiem słownym. Tak też, od razu, wręcz naturalnie zaufała mu i uśmiechnęła się delikatnie w odpowiedzi. Jak na Barana nie był kompletnym... baranem.
- Tyle lat rozwijania magii i nikt dalej nie opracował klonów. - Rzuciła niezadowolona, zbierając swoje rzeczy i wstając od stołu. - Teraz przydałaby się taka druga Ras, która mogła by pójść na to bezsensowne spotkanie. Przy okazji chodziłaby za mnie na eliksiry i na zajęcia z latania. - Wspominając ostatni przedmiot wzdrygnęła się lekko, gdy przez jej umysł przebiegały flashbacki z Wietnamu. W każdym razie, narzekanie było jedyną formą protestu z jej strony. Nie chciała robić sobie problemów, ani odejmować Slytherinowi punktów krnąbrnym zachowaniem. Pocieszające było to, że Reinhard podzielał jej "entuzjazm". I nawet na nią zaczekał! W towarzystwie raźniej, czyż nie?
Nie przewidziała jednak, że von Bismarck przyszedł na dziedziniec się KŁÓCIĆ. No, kłócić to może za duże słowo... ale czy warto było wdawać się w dysputę z Prefektami? Którzy mogli odebrać im PUNKTY? Rasalhague zamrugała parę razy, patrząc na chłopaka z mieszaniną szoku i przerażenia. I może z szczyptą podziwu, że miał odwagę powiedzieć to wszystkim wprost. Pierwszym instynktem było to, że nie powinna się w to mieszać. Jednak... jeśli baran się rozpędził i ktoś wytykał mu brak racji i się z nim nie zgadzał... skutki mogły być katastrofalne. I co z tego, że Ras podzielała jego zdanie? Nie uważała, że powinni się nim dzielić głośno, bo jeszcze im się oberwie. Lubiła swoje życie świruski-szarej myszki, pełnego spokoju i monotonii. Nie potrzebowała do tego zostania po lekcjach i przepisywania manuskryptów za karę. W jej głowie zaczęła się klarować wizja przyszłego zniszczenia i chaosu, które miały nieubłaganie nadejść, jeśli tylko by pozwoliła Reinhardowi kontynuować konflikt z prefektami. Musiała temu zapobiec. Tylko... co mogła zrobić?
- OOOOOHAHH--- HA! - Im głośniej i dziwniej, tym większa szansa, że odwróci uwagę rozdawaczy-ujemnych-punktów-i-potencjalnych-kar od tego, co Rein właśnie powiedział. Wbiła się pomiędzy nich, zagradzając Ślizgonowi widok i kładąc dłonie na jego ramionach. - REINHARDZIE, WIDZĘ, ŻE TEN ELIKSIR POPLĄTANIA JĘZYKA Z WCZORAJ DALEJ SIĘ CIEBIE TRZYMA. N-NIESAMOWITE. - I nagroda dla najbardziej drętwego aktora wędruje do... Ras nawet nie wiedziała, czy taki eliksir faktycznie istnieje. W każdym razie, skoro już się w to wkopała - brnęła do końca. - CHODŹMY JEDNAK WYBRAĆ NAUCZYCIELA, KTÓREMU TAK BARDZO CHCIELIŚMY DAĆ PREZENT. T A K. - I tak, pełna determinacji miała po prostu zamiar wypchać Niemca ze sceny i przemieścić ich gdzieś.... na bok, z dala od prefektów. Choćby miała użyć całej siły! Zaprzeć się nogami o ziemię! Przepchać barkiem jak szafę! W tym momencie nie mogła się poddać, skoro przyszłość i dobro całego Hogwartu zależała od tych wydarzeń!

Co do nauczycieli... Do Wildhawka pewnie już ustawiła się kolejka, więc z góry sobie go odpuściła. A skoro Reinhard upodobał sobie nauczyciela eliksirów, to postanowiła iść za nim. Nawet, jeśli ten przedmiot nie był jej mocną stroną. Ras trochę się bała, że wejście w drogę von Bismarckowi drugi raz tego dnia mogłoby się skończyć bolesną śmiercią albo trwałym kalectwem... więc grzecznie potuptała za nim do wybranej grupy. Chyba. Bo to cały rocznik miał być przypisany do jednego nauczyciela? Ras była jeszcze w krainie snów, kiedy Pandora tłumaczyła zasady tego wydarzenia. W każdym razie, nie miała już zamiaru się wychylać i pozostało jej przystawać na pomysły grupy. Przywitać się, przedstawić i grzecznie słuchać - a może jakoś przetrwa ten cyrk, a jej głowa pozostanie na karku.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 76
Join date : 04/03/2022

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyPon Lip 11, 2022 10:35 am

Frank:
Frank, po odprowadzeniu profesora wzrokiem, zdecydował się nie posłuchać jego rady. Decyzja, która może, acz nie musi, go w przyszłości kosztować. Jej podjęcie nie było jednak dla niego zbyt trudne i Puchon wkrótce znalazł się wewnątrz pomieszczenia. Dzięki magii, którą posługiwały się skrzaty nie przeszkadzał im w gotowaniu, choć miejsce trochę zajmował i raz czy dwa patelnią prawie by dostał. Podszedł do skrzata, choć skrzynia została w miejscu. Możliwe, że pstryknięcie palcami jednego ze skrzatów skutecznie ją unieruchomiło, by nie zajmowała więcej miejsca niż obecnie. Hifki, który obecnie przy pomocy gestu nadgarstka mieszał coś w ogromnym kotle jedynie burknął w jego stronę:
-Skoro wiesz, to nie przeszkadzaj. - i drugą ręką machnął mu na odchodne. No przychodzi taki Puchon w godzinach zarobionych i zawraca skrzacią głowę. To jednak nie zraziło Terracena, który wyciągnął medalion. Skrzat westchnął i wystawił rękę. -Dziękuję. - mruknął niemalże niedosłyszalnie, zakładając amulet, po czym pstryknął. Ze spiżarni, w jego stronę wędrował niewielki woreczek. -To one. Więcej nie dam, bo są tu inni czarodzieje. A teraz sio mi stąd! - już podniósł lekko głos, jakby chcąc podkreślić powagę całej sytuacji.

Reszta:
Zapisy powoli trwały i pierwsze listy już się zapełniały. Profesor Wildhawk posiadał zdecydowaną popularność, choć Diona z Krukonami dzielnie selekcjonowała osoby, by trochę większą różnorodność wprowadzić. W końcu nie chodziło o to, by nastolatkowie mogli spędzić więcej czasu ze swoim ulubionym nauczycielem, ale by sprawić mu prezent, a tym samym - radość. Choć może niektórzy to widzieli jako sprawianie przyjemności, a wówczas... no cóż, niektórzy faktycznie dopiero poznawali swoje uczucia. W tym wszystkim jednak pojawiły się także głosy sprzeciwu, głównie ze strony Reinharda, choć lekki pomruk, który przeszedł po grupie wskazywał, że niektórzy się z nim zgadzali. Jednak odpowiedzi, jakie uzyskał, zapewne nie były tym, czego oczekiwał.
-Prefekci. - odpowiedziała lakonicznie Marie, gdyż to w końcu był ich pomysł. A, że prefektów tu nie było, reszta pytań pozostawała w sferze domyśleń, o czym oczywiście też odpowiedziała -Zapewne jest to też decyzja naszej inwencji twórczej. Do końca roku jest trochę czasu, będzie jeszcze wyjście do Hogsmeade, można pokombinować.
-Zażalenia do prefektów, kieruj do prefektów. - dodała jeszcze jej siostra, Elizabeth.
-I-i to też nie tak, że będzie to niefajne. - odezwała się niepewnie Sophie, nie lubiąc zwracać na siebie dużej uwagi. -Nawet, jeśli jedna strona t-trochę mniej chętnie przygotuje prezent, tak wciąż może t-to być d-dobra niespodzianka i dać r-radość drugiej osobie. - pod koniec jej wypowiedzi mówiła już coraz ciszej, wycofując się też bardziej na plecy. Niewiele jednak osób zwróciło na to uwagę, gdyż oto Ras poczuła nagłą potrzebę doskonalenia swoich aktorskich talentów. To zdecydowanie zwróciło na nią uwagę większości grupy, choć dla Sophie jej zachowanie było jak manna z nieba. Uwaga nie była na niej skupiona i tym samym trochę śmieszna sytuacja rozbawiła cały rocznik. Jednak gdy wszystko się już uspokoiło, trzeba było wrócić do interesów.
-Jednak ma trochę racji. - odezwał się Peter, wciąż z lekkim uśmiechem.. -W miarę możliwości nie zmuszajmy nikogo by wybierał profesora, za którym nie przepada. - dodał, po czym powtórzył -Zapiszcie Franka do Wildhawka. - i choć ten profesor na pewno był popularny, tak zdolności wróżbiarskie Franka zdecydowanie przekonywały prowadzące zapisy osoby, że ten może się znaleźć na tejże liście, nim ta będzie za duża. O dziwo też do Lightshot czy McFleur także uczniowie się zgłaszali, bo choć mogli być to "ciężcy" nauczyciele, tak w rzeczywistości fascynaci ich przedmiotów mogli się od nich naprawdę sporo nauczyć... choć do tego pierwszego zdecydowanie raczej fanatycy Quidditcha lecieli. Tym samym "bunt" na swój sposób się rozmył, gdyż nie było tu żadnej osoby decyzyjnej z tymże pomysłem, więc wszystkie pytania do prefektów pozostały de facto bez odpowiedzi. Peter, widząc jednak, jak Ras odchodzi do innej grupy rzucił do niej:
-Nie chciałabyś bardziej do Wildhawka? Jesteś jedną z najlepszych wróżbitek, jaką znam, z pewnością nie będzie problemu, by Ciebie dopisać. - zaproponował Puchon, spoglądając na osoby odpowiedzialne za zapisy, gdzie kiwnięcie głową tylko to potwierdziło. No ale cóż... to była jej decyzja. A gdy już grupy były rozdzielone, każda udała się w swoją stronę, by ustalić jakiś wspólny plan.

Meike:
Meike należała do niewielkiego grona, które zdecydowało się sprawić prezent Lightshotowi. Razem z nią była Stephanie, którą kojarzyła jako pałkarza Gryffindoru, a także Allison oraz Archibald - dwójka Puchonów - szukający i dziewczyna z ławki rezerwowej na stanowisku ścigającej.
-Co myślicie o tym, by uszyć mu nowy strój sędziowski? - zaproponowała Puchonka, po czym dodała -Nie będzie kupny, więc pokaże trochę, że nam zależy. I każdy da od siebie coś, co spersonalizuje ten prezent? - zaproponowała nieśmiało.

Reinhard i potencjalnie Rasalhague:
Grupa profesora Longbottoma była zdecydowanie bardziej liczna. Pomijając Reinharda (i być może Ras), byli tam jeszcze Abby, Zoe, Isabella, Zachary  oraz Peter.
-Samoczyszczący się kocioł! - powiedziała Abby wypinając dumnie pierś. -Wiele razy mi pomagał czyścić porządki. - na te słowa Zoe lekko westchnęła, a że prawie każdy znał ten duet, to mogli się domyślić, że przyjaciółka Krukonki pewnie także pomagała w procesie czyszczenia.
-Pozostawiałby więcej czasu na inne rzeczy. - dodała rozmyślenia Isabella, zastanawiając się nad tymże prezentem.

Rasalhague:
Gdyby jednak Ras zdecydowała się udać do profesora Wildhawka, znalazłaby tam Marie oraz Elizabeth, Susan, Olivia oraz Elijah, który zapewne chciał wykorzystać sytuację i fascynację nauczycielem, by samemu się nie narobić. No i Frank. Który był nieobecny.
-To... jaki plan? - zapytał lekko zakłopotany chłopak, widząc, że na razie jest sam wśród dziewczyn.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyPon Wrz 12, 2022 9:12 pm

ZWYCIĘSTWO!
Uradowany Frank chwycił w dłonie woreczek, patrząc się na niego z triumfem. Jeszcze trochę, a uniósłby zdobycz tuż nad sobą, a w tle zabrzmiały by fanfary, tak bardzo cieszył się ze zdobyczy. Uśmiechnięty i ukontentowany kiwnął na porozumienie skrzatowi. Z wielką chęcią by został dłużej i porozmawiał o wiele istotnych sprawach snów, które mu się ostatnio objawiły, jednak ton Hifkiego był jednoznaczny. Nie zamierzał protestować, wiedział jak ważna była dla skrzata jego praca! Praca to świętość i musiał jak najmniej mu w niej przeszkadzać, by nie brukać jej więcej niż to konieczne.
- Ależ oczywiście, już Ci nie przeszkadzam! Najlepszego dnia Ci życzę! - Powiedział na odchodne, prędko wybywając z kuchni. Przy wejściu oczywiście nie zapomniał zabrać ze sobą swojej wiernej skrzyni, którą by ponownie zaczarował gdyby okazało się, że skrzat odwiesił czar. W końcu miał w niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i nie mógł ich zostawić. Poza tym zawsze chodził ze swoją skrzynią, tak już miał w zwyczaju i tak go wszyscy pamiętają. Między innymi.

Schował herbatkę do skrzyni i ruszył prosto do... no w sumie to gdzie mógł ruszyć? Biblioteka była świetnym pomysłem, mógłby więcej dowiedzieć się o koronie ze snów! Oraz o mroku! Jednak... ach było za wcześnie, oj znacznie za wcześnie. W takim razie może przebiegłby się po dziedzińcu, szukając wskazówek o na posągach i przechodniach? Może nawet i spotkałby któregoś z duchów, zamęczając go stekiem pytań, jak to miał w zwyczaju? Nie... chyba to też nie była dobra pora.

Wzdychając nie widział co uczynić. Aż w końcu Edgar nie zaczął go dźgać dziobem w ucho, dając mu jasno(niejasno) do zrozumienia, że jest głodny. No i on sam trochę był, choć nie był to pierwszy raz jak pomijał śniadanie. Często mu się zdarzało pomijać posiłki, nie było to coś wielkiego. Po co marnować czas na jedzenie, jak jest tyle miejsc do zwiedzania, tyle osób do poznania, tyle SEKRETÓW do odkrycia! No ale nic. Niech stracę, pomyślał.

Ruszył w stronę wielkiej hali by zobaczyć czy zostało tam jeszcze co do przekąszenia. Osobiście bardziej niż na jedzenie liczył, że będzie tam ktoś godny rozmowy o jego śnie. I o śnie tej osoby. I może też o życiu, przyszłości, przeszłości, losie...
Powrót do góry Go down
Rasalhague


Rasalhague


Liczba postów : 10
Join date : 02/08/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyNie Wrz 25, 2022 7:52 pm

No nie ukrywajmy, Ras reagowała na te wydarzenia bardziej dramatycznie, niż wymagała tego sytuacja. Przykładowo, niepotrzebnie odwaliła szopkę "Boże Rein, nie mów tak przy prefektach!!" gdy prefektów na dziedzińcu wcale nie było. Trochę przypau. Gdy zdała sobie z tego sprawę, oblała się zażenowana rumieńcem i odchrząknęła. Czy możemy udawać, że zrobiła to specjalnie, aby rozbawić rocznik i rozluźnić atmosferę? Możemy? W każdym razie, puściła von Bismarcka i nawet "pogłaskała" go parę razy po ramieniu. Jakby chciała wyprasować dłonią zagniecenia na jego szacie, które powstały poprzez wcześniejsze uczepienie się go. To... to zminimalizuje szkody, które wyrządziła, prawda? W każdym razie, teraz zdecydowanie wolała nie patrzeć swojemu koledze w twarz. Jeszcze ją zabije wzrokiem czy coś.
Przez całą resztę dyskusji pozostawała już cicho. Raz, że było jej głupio, dwa - nie miała zbytnio nic do dodania do sytuacji. Pogodziła się także z faktem, że prawdopodobnie skończy w drużynie profesora Longbottoma. Nie napawało jej to optymizmem, bo z Eliksirów łapała zawsze ledwo Zadowalający i szczerze rozumiała niewiele z tego przedmiotu. Ale przynajmniej nie zostawiłaby Reinharda samego! No... przynajmniej taką najbliższą przyszłość widziała w swojej głowie. Sytuacja jednak zmieniła się, gdy zaczepił ją Peter. Gdy tylko zrozumiała przekaz jego słów, stanęła jak wryta. O-ona? Jedną z najlepszych wróżbitek? Oczywiście, posiadała wiarę we własne umiejętności i uważała się za osobę zdolną w tej dziedzinie... ale to nie było to samo, co usłyszeć tak miłe i potwierdzające słowa od innej osoby. Nighthall wyraźnie się zakłopotała, nie wiedząc jak przyjąć komplement. Kiwnęła więc jedynie głową Puchonowi w odpowiedzi, drapiąc się speszona po policzku. Jej kąciki ust unosiły się do góry w mimowolnym uśmiechu. Damn. Aż jej serducho szybciej zabiło. Czyżby naprawdę była aż tak łatwa w obsłudze? Wystarczył jeden, prosty komplement i już była cała szczęśliwa?
- J-jeśli... ᵗᵒ ⁿᶦᵉ ᵖʳᵒᵇˡᵉᵐ... - Odchrząknęła, próbując tym samym ponownie nadać swojemu głosowi na sile. - Tak. Chętnie. - Dodając już głośniej i pewniej, odwracając się jeszcze do Reina. - Dasz sobie radę beze mnie, co nie? Nie będziesz tęsknił?
W gruncie rzeczy chyba nikt nie wiedział, czy żartowała czy mówiła na serio. Pomachała jednak Ślizgnowi na szybko ręką, uniknęła wzrokiem Puchona-który-zbyt-łatwo-prawił-komplementy i uciekła do swojej nowej grupki.
- Cześć. - Przywitała się z resztą prezentowej drużyny, po kolei sprawdzając z kim do czynienia. Trójka Ślizgonów oraz bliźniaczki z Ravenclawu. Elijaha miała często ochotę kopnąć w dupę, ale do dziewczyn w sumie nic nie miała. Nawet, jeśli Olivia swoim głośnym głosem często wyrywała ją z obliczeń i musiała zaczynać równania nad mapą od nowa. Przecież nie robiła tego specjalnie, prawda?
- Hmm... Na pewno nie stawiałabym na zbyt osobisty prezent, bo to tylko by zakłopotało niepotrzebnie profesora. - Oj tak. Wszelkie kubki z serduszkami, albumy ze zdjęciami, biustonosze i sweterki "Ja + Wildhawk = Wielka Namiętna Miłość" odpadały, nie ważne, jak mocno uczennice Hogwartu marzyły o tym, aby obdarować nimi wróżbitę. - Więc najlepiej postawić na coś związanego z przedmiotem czy ogólnie z zawodem nauczyciela. Hmm... Problem leży w tym, że pewnie - jako pracownik Hogwartu - ma już dostęp do najlepszej, niezbędnej mu aparatury. Może jakieś zbywalne lecz niezbędne składniki..? - Zaczęła głośno dumać, luźno rzucając pomysły. - Myślałam o czymś w stylu sprowadzenia - na przykład - rzadkiego rodzaju herbaty, chińską białą Paklum lub mocniejszą, kolumbijską La Cumbre... Do wróżenia z fusów. Chociaż... - Zatrzymała się na chwilę, urywając monolog. - Jaka jest ulubiona metoda wróżenia profesora Wildhawka? - Rzuciła pytanie do grupy, samej się nad tym zastanawiając.
Powrót do góry Go down
Reinhard von Bismarck


Reinhard von Bismarck


Liczba postów : 9
Join date : 29/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyNie Wrz 25, 2022 8:46 pm

Nawet jeśli to było tylko przeczucie to uratowało to biednego von Bismarcka przed monologowym pociskiem, który mógł uśmiercać nie tylko cel, jak również potencjalne ofiary dookoła, które nie zdążyłyby się na czas ewakuować. To chyba czyni z chłopaka bohatera? Szkoda tylko, że nie zapisze się przez to na kartach historii, ani nie będzie mógł spieniężyć tej chwały.
- Wątpię by świat był gotowy na dwie Ras.- Zauważył jedynie, nie wrzucając w tą wypowiedź żadnych drwiących, ani żartobliwych nut. Tak jakby stwierdzał prosty fakt i był niemalże przekonany, że gdzieś tam na granicy świadomości. Świat właśnie mu przytaknął.

Na dziedzińcu ruszył niczym prosto do celu i fakt, że nie było tam żadnych prefektów niczego nie zmieniał. Znaczy, zapewne zmieniał naprawdę dużo, bo jego przemowa nie odniosła jakiś oczekiwanych skutków, aczkolwiek dała komuś do myślenia i faktycznie nauczyciele nie zostali przy okazji sposobem na kranie uczniów. Wynik był prawie zadowalający. Prawie.
Ktoś. Oczywiście wiedział kto, raczej nikt inny nie odważyłby się na taki głupi czy też odważny ruch, bowiem samo odciągnięcie go w ten sposób to jedno. Rzucanie randomowymi słowami by go ośmieszyć to już zupełnie inny wątek...
Czy było po nim widać, że KTOŚ właśnie poruszył nie ten nerw co trzeba? Ciężko powiedzieć, Ci co go znali lepiej dostrzegliby iż zacisnął usta nieco bardziej niż zwykle. Dla zwykłego obserwatora zapewne nie robiłoby to żadnej różnicy. Zabawne było to, że Ras zdawała sobie sprawę z całej tej sytuacji. Unikała nawet jego spojrzenia, poprawiając jego szatę.
Czy wzrok Reinharda zabijał? Nie. To by było zbyt proste. Nie zginęłaby od razu, cierpiałaby. Bardzo. I. Długo.
Mimo wszystko Niemiec nie mógł sobie pozwolić na dłuższą szopkę, znaczy tą drugą szopkę, bo w jednej już tkwił od rana. Wypuścił powoli powietrze, samemu jeszcze poprawiając nadszarpniętą dumę szatę.
- Baw się dobrze. - Rzucił już całkowicie normalnym tonem i ruszył do grupy profesora Longbottoma, wysłuchując też padającej propozycji, która cóż.. była nawet trafiona? Znaczy von Bismarck traktował czyszczenie aparatury alchemicznej jak swego rodzaju rytuał, który pozwalał mu się zrelaksować. Dlatego też samemu nie myślał o uzbrojeniu się w podobny sprzęt, aczkolwiek może na takim etapie jak profesor faktycznie czas grał znacznie większą rolę, szczególnie w szkolę. Więc po przemyśleniu całej sprawy dorzucił od siebie. - To całkiem dobry pomysł, szczególnie z ograniczonym czasem między zajęciami.
Czyżby sprawa prezentu była łatwiejsza niż mu się wydawało? Może nie wszystko stracone? Zerknął jeszcze tylko jak sobie radzi Ras w swojej nowej grupie. Nawet nie z ciekawości, a jakiegoś głupiego poczucia obowiązku, byle tylko ratować te wszystkie niewinne duszyczki dookoła gdyby zaszła na to potrzeba.
Powrót do góry Go down
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyWto Paź 04, 2022 11:06 am

Frank:
Po załatwieniu swoich interesów w kuchni, Frank miał czas wolny. Znaczy prawie. Wpierw musiał załatwić problem ze skrzynią, która nie chciała się ruszyć, nawet wtedy, gdy na nią rzucał zaklęcie. Dopiero gdy jakiś skrzat pstryknął palcami ponownie zaczęła się ruszać. Najwidoczniej był to pewnego rodzaju przykaz od pracowników tegoż miejsca, by nie przeszkadzać im. Nie, żeby to nie było oczywiste dla większości osób uczęszczających do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

Następnie zaś zaczął się włóczyć po korytarzach, początkowo nie wiedząc co z sobą począć. Szczęśliwie jego kruk okazał się mieć w tym temacie już jakieś plany i dość sugestywnie (patrząc po efektywności) swojego właściciela do nich przekonał. Jednak zanim tam wszedł spotkał... profesora Wildhawka. Przystojny nauczyciel Wróżbiarstwa przyprawił spóźnialskiego Puchona o szybsze bicie serca.
-Hoh? - zapytał jakby zaintrygowany sam siebie, po czym poczochrał mu włosy. -Więc to Ciebie miałem ostrzec. Jak nie spotkasz się z kolegami, to mogą cię czekać problemy. - powiedział rozbawiony, po czym udał się w stronę ruchomych schodów, zostawiając go z jakże enigmatyczną wypowiedzią do samodzielnego przeprocesowania. A gdyby zajrzał do Wielkiej Sali? Byłaby prawie pusta. Wręcz nienaturalnie. Kilku uczniów i większość grona nauczycielskiego się tam znajdowało. Ale nikogo ciekawego, kto zwróciłby na siebie jego uwagę.

Ślizgoni:
Po krótkiej scenie, wytworzonej przez duet Niemca i Wróżbitki, duet musiał się rozdzielić. Zachowanie Petera, który zawsze był tym "najsympatyczniejszym", a także powstrzymywał jakiekolwiek uprzedzenia do bardziej... wyjątkowych uczniów, było na pewno miłe i potrafiło poprawić humor tym kilku osobom, które nie zawsze zyskiwały aprobatę reszty rocznika. Ale też dzięki niemu Reinhard pozbył się nawiedzonej koleżanki z domu. A ona trafiła do swojego ulubionego profesora.
-To nie problem. - dodał jeszcze Peter, uśmiechając się do dziewczyny, chyba słysząc wątpliwości, jakie pojawiły się w pierwszej chwili w Ślizgonce.

Rasalhague:
Ustalanie planów prezentu to był bardzo ważny punkt każdych przygotowań. W tym przypadku o dziwo pierwsze słowa wypowiedział Elijah, co mogło niektórych zdziwić. Czyżby sam chciał sprezentować coś Wildhawkowi? I choć personalne prezenty pewnie przemknęły nastolatkom po głowie, tak z Ras każdy się zgodził. Nie o to chodziło.
-Herbata to jeden pomysł. - zauważyła niezwykle głośno Olivia, a na pytanie o ulubiony sposób wróżenia profesora lekko się zarumieniła. -L-lubię jak czyta mi z dłoni. - i nawet ona powiedziała to... ciszej. Co dla niej oznaczało, że powiedziała to normalnym tonem.
-A nie możesz wywróżyć co by mu się spodobało? - spytał Ślizgon, spoglądając na Nighthall.
-To tak nie działa. - skwitowała Elizabeth z westchnięciem.
-Tata mówił, że kiedyś sprowadzał kości zwierząt do wróżb. Ale nie wiem czy na zajęcia czy hobbistycznie. - zauważyła jej siostra.
-Z-zgadza się. Ma w sali skrzynkę z kośćmi. - powiedziała cichutko Susan, podchodząc niepewnie za Olivią, która w razie potrzeby powtórzyłaby jej słowa.

Reinhard:
Choć reprezentant II Rzeszy nie był najbardziej przekonany do całości wydarzenia, tak pierwsza propozycja prezentu zdawała się wręcz rozwiązywać te problemy. Jego słowa jedynie to potwierdzały.
-Może dokupmy też jakieś bardziej ciekawe kształty flakoników na eliksiry? - zaproponowała Isabella po tym, jak reszta zespołu skinięciem głowy niejako zgodziła się na samoczyszczący się kocioł.
-To jak będziemy w Hogsmeade w weekend to kupimy wszystko co niezbędne, co? - zaproponował Zachary, chcąc chyba też mieć to załatwione dość szybko.
Powrót do góry Go down
Rasalhague


Rasalhague


Liczba postów : 10
Join date : 02/08/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptySob Paź 08, 2022 10:37 pm

Od kiedy Peter miał taki ładny uśmiech? Zamrugała, czując się zdecydowanie bardziej zakłopotana, niż powinna w tej sytuacji. Szybko obróciła wzrok przenosząc swoją uwagę na Reinharda, a potem uciekła do swojej grupy. W nieznanych, zaskakujących chwilach, taktyczny odwrót niezmiennie pozostawał najlepszym rozwiązaniem.
Szybko jednak zapomniała o tym niezręcznym momencie, skupiając się już całkowicie na profesorze Wróżbiarstwa. Prezent, prezent... rzuciła swoją propozycją. I - w jej opinii - całkiem niezłą. Z uwagą jednak wysłuchała tego, co miała reszta do powiedzenia. Wróżenie z dłoni? Szczerze wątpiła, że mogą oprzeć swój prezent o tę metodę przewidywania przyszłości. Co mu dadzą? Poodcinane ręce trupów do wróżb? Poza tym, to było coś, co preferowała Olivia, a nie profesor.
- Wątpię, abym była w stanie odczytać profesorowi coś, czego nie wywróżył już sobie sam. - Spiorunowała Elijaha wzrokiem, jasno dając mu do zrozumienia, jak bardzo głupi był jego pomysł. Plus - jak już wspomniała Elizabeth - wróżbiarstwo nie działało w ten sposób.
- Yyy... - Kości zwierząt? Trochę eww. Nie powiedziała jednak tego na głos. - Szczerze nie wiem, skąd mielibyśmy sprowadzić kości zwierząt. Ani jakie zwierzęta najlepiej się do tego nadają. W Hogsmeade raczej nie sprzedają takich rzeczy. - Rozłożyła ręce.
Ekskluzywnej herbaty w sumie też nie. Nawet, jeśli ktoś z nich by uruchomił rodzinne kontakty - czy sprowadziliby coś dobrego na czas? W gruncie rzeczy byli nastolatkami i ich możliwości były mocno ograniczone.
- Może faktycznie, każdy z nas mógłby skorzystać z innej metody wróżbiarskiej i napisać interpretację przyszłości dla Wildhawka? Taki dziennik wróżbiarski. Wydaje mi się, że lubi, kiedy uczniowie są kreatywni i ciekawi go, w jaki sposób odczytujemy wróżby. Tylko zaś... to trochę tak, jakby upiec chleb piekarzowi.
Nie była przekonana. Plus ostatni pomysł brzmiał na masę roboty.
- Nie wiem, czy nie najlepiej by było pochodzić po sklepach w Hogsmeade razem. Zobaczymy, co w ogóle bylibyśmy w stanie kupić. Plus, może wpadnie nam jakiś nowy pomysł do głowy?
Powrót do góry Go down
Reinhard von Bismarck


Reinhard von Bismarck


Liczba postów : 9
Join date : 29/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptySro Paź 12, 2022 7:32 pm

Nie był fanem takich zabaw, szczególnie, kiedy to ktoś inny decydował za niego o takiej zabawie, bez jakiejkolwiek konsultacji. To było po prostu w złym guście i strasznie uciążliwe. Mimo wszystko jego grupa - ku zaskoczeniu von Bismarcka - wpadła na wystarczająco trafny prezent. Może ten dzień nie będzie taki zły? Posłał chwilowe spojrzenie Ras w zamyśleniu. Może to po prostu ktoś sprowadza na niego ten dziwny pechowy omen czy coś w ten deseń? No nie spyta. Wolał nie przykładać uwagi, a co dopiero wierzyć w różnego rodzaju przekleństwa czy błogosławieństwa.
- Nie wiem czy to nie jest... nieważne. Jeśli znajdziemy coś ciekawego to czemu nie. Zawsze trochę różnorodności. - W środku zdania się rozmyślił co do innych kształtów flakonów. Osobiście nie przepadał za takim fikuśnym rozwiązaniem, ale nie zamierzał oceniać wszystkiego pod siebie. Jako prezent może być dość ciekawe, szczególnie, że profesor był znany z wykładów o różnych sposobach przetrzymywania eliksirów.
Jeden problem z głowy.
Jeszcze została kwestia klubu, ale na to chyba miał trochę czasu... chyba. Co mogli kupić dyrektorowi? Nie miał bladego pojęcia. - Czyli staramy się załatwić wszystko podczas wyjścia do Hogsmeade, świetnie.
Jeśli nie będzie innych tematów, to chyba będą mogli się rozejść. Może to nie będzie zbyt rozważny pomysł patrząc na pokłady jego dzisiejszej cierpliwości, ale chyba zostało mu poczekanie na Ras i może ona pomogłaby mu z prezentem dla Williamsa. Tylko musi to sobie przemyśleć, żeby nie wkopać się w jeszcze większe bagno, ale to ma jeszcze chwilę czasu. Stanął sobie gdzieś z boku by nie stać jak te widły na środku i ze spokojem obserwował poczynania innych grup.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyNie Paź 23, 2022 12:37 pm

Spotkanie z nauczycielem wróżbiarstwa zbiło go całkowicie z pantałyku. Jego nagle pojawienie się zza rogu sprawiło, że serce chłopaka zabiło gwałtownie. Jego największy autorytet w całym tym budynku. Jego mentor w odkrywaniu tajemnic wszechświata i sekretów innych. Jego nauczyciel, Profesor Wildhawk... oraz jego nemesis.

Gwałtowne uniesienie jakie odczuł Frank szybko przerodziło się w wściekłość. Zachwyt w złość. To był jedyny znany mu sposób by poradzić sobie z urokiem Christophera. Gdyby nie to byłyby jak każda durna dziewczynka i chłopczyk co idą na jego zajęcia tylko po to by na niego popatrzeć. A on nie miał zamiaru być jak inni! Nie miał zamiaru dopatrywać się cielesnych zalet oraz charyzmatycznych wypowiedzi jakie nauczyciel przedstawiał na co dzień. Bowiem wiedza którą przekazywał była znacznie, ZNACZNIE dla niego ważniejsza.

Mając jego przestrogę na uwadze Frank wyjął z kieszeni jeden z medalionów, będący kryształowym wahadełkiem i używając go jako przewodnika próbował przewidzieć drogę, którą powinien się udać do..."kolegów". I tak póki nie miał większej ilości danych dotyczących korony ani pomysłów co z tym zrobić(prócz biblioteki, ale to może potem).
Powrót do góry Go down
Thaddeus Lohefalter




Liczba postów : 26
Join date : 04/05/2022

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptySro Paź 26, 2022 12:18 pm

Rasalhague:
Zdaje się, że nadchodził powoli ten wiek, co nawet osoby potrafiące wędrować po niezbadanych nurtach czasu miałyby ulec hormonom? Uśmiech Puchona na pewno został w pamięci Ślizgonce, która zdecydowała się szybko wycofać na z góry upatrzone (jej przez Petera) pozycje, tym samym pozbywając się ewentualnego zakłopotania, które to mogłaby odczuwać dalej w jego bliskim towarzystwie. Szczęśliwie też, dalsze działania grupy pochłonęły ją na tyle, że przestała o nim myśleć, skupiając się na profesorze, który pewnie też potrafiłby poruszyć jej serce, i to nie tylko przedmiotem, jaki wykładał. Padła propozycja od niej samej, która nie została z góry odrzucona, jednak nastąpiła duża koncentracja nad tym, jaki prezent byłby najodpowiedniejszy, a uczniowie wymienili się swoimi opiniami. W tym i Ras, która musiała usadzać swojego kolegę z domu w miejscu, za jego jakże leniwe pomysły. Nie, żeby można było się po nim spodziewać czegoś więcej. Na pewno jednak kwestia kości nie zdawała się jej tak... atrakcyjna, jak zaproponowana przez nią. Zauważyła jednak dość istotny punkt, na który Susan skinęła głową, a Olivia odpowiedziała:
-Masz rację, byłoby ciężko. Głupio też mu dawać kości, jak je sprowadzał. Jak się w ogóle z nich wróży? - spytała spoglądając na ich "wróżbitkę" w grupie, pewnie oczekując odpowiedzi, których sama nie miała. Z kolei pomysł własnoręcznego wykonania wróżb i ich interpretacji skupił na sobie uwagę bliźniaczek.
-Podoba mi się ten pomysł. - przyznała Marie.
-Nawet jeśli oznacza to, że damy "chleb piekarzowi", to pokażemy od nas, że zależy nam na tym przedmiocie. - dodała druga córka Bibliotekarza Hogwartu z lekkim uśmiechem. Jedynie Elijah wydawał się być tym niepocieszony, zapewne przez fakt, że oznaczało to pracę własną. Jęknął cicho pod nosem.
-Może jednak ten pomysł z Hogsmeade nie jest taki zły? - zasugerował jeszcze, licząc może na to, że dzięki temu podejmą jedną wspólną decyzję, a on nie będzie musiał się nad niczym zastanawiać i męczyć.

Reinhard:
Po rozdzieleniu się Reinhard na pewno zrzucił ze swoich barków pewnego rodzaju ciężar, w postaci "lekko nawiedzonej" koleżanki z domu. Szczęśliwie jego grupa bardzo efektywnie podchodziła do prezentu, przez co zdawać by się mogło, że wszystko, co go irytowało, nawet jak nie zniknęło, tak będzie mniej uciążliwe niż początkowo zakładał. I choć nie wierzył w błogosławieństwa czy przekleństwa, tak świat magii zdawał się grać wedle własnych zasad. Dobrze więc, że w tym jednym przypadku los się do niego uśmiechnął. I choć dodatkowy pomysł początkowo nie uzyskał jego aprobaty, tak po chwili zastanowienia - nie był faktycznie zły. Jego przyjaciele w torturach skinęli głową, zgadzając się na załatwienie wszystkiego podczas wypadu do Hogsmeade, co sprawiło, że bardzo szybko się rozeszli, każdy w swoją stronę. Niemiec postanowił jednak poczekać na koleżankę i obserwować co robią inni. A inni... jeszcze dyskutowali. Chyba naprawdę trafił do grupy, która szybko i sprawnie całość załatwiła bez większych problemów. W oddali zauważył jednak Franka, za którym, jak zawsze, wędrował kufer. Reszta uczniów jeszcze go nie zauważyła, a i on sam zdawał się być na czymś skupiony.

Frank:
Spotkanie z profesorem wielu uczniów przyprawiało o większe bicie serca. Jego geny i magiczne pochodzenie samo z siebie sprawiało, że hormony nastolatków potrafiły wariować. A tu jeszcze dochodziła fascynacja tym samym przedmiotem, bycie autorytetem, a zarazem... wyzwaniem. Tyle emocji kotłowały się w Puchonie na sam widok Wildhawka, który jednak nie zaszczycił go dłuższą obecnością. Może inny, mniej utalentowany uczeń poszedłby za nim, dopytując się o co w tym wszystkim chodzi, ale nie jeden z najwybitniejszych wróżbitów tego pokolenia Hogwartu! Jego emocje, wciąż czujące pewien pociąg do nauczyciela, próbował przerodzić w złość, koncentrując się na tym, jak wiele wiedzy i umiejętności on posiadał, a także jak efektywnie je przekazywał. Jedyne co mógł zrobić w tej sytuacji. Więc dobył wahadełko i czekał. Początkowo poruszało się chaotycznie, zupełnie jak emocje, które odczuwał chłopak, a potem... mógł udać się za losem, gdy już jego podświadomość choć trochę się uspokoiła. Powoli, idąc za swoją wiedzą poszedł na murowany dziedziniec przez ruchome schody i szkolne korytarze. Nikogo tam jednak nie było, jednak zdawać by się mogło, że to nie koniec podróży. Powoli udał się dalej, kierując się w stronę wyjścia z tegoż miejsca, a bliżej w stronę wejściowego dziedzińca do Hogwartu. Gdzie w sumie mógł wyjść prosto sprzed Wielkiej Sali. W brzuchu mu zaburczało, przypominając o tym, że śniadania nie zjadł. Jednak musiał iść dalej. Bo kolegów nadal nie widział.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyWto Lut 21, 2023 12:20 pm

Wachadałeko z pewnością gdzieś go prowadziło. Nie wykluczone, że podąża ona teraz zaledwie za zostawionymi śladami w których wcześniej jego kompani przebywali. Choć mogło też być tak, że po prostu prowadzony jest niekonwencjonalnymi ścieżkami co wówczas też było dobre. Tak długo jak dojdzie do celu to będzie najważniejsze.

Słysząc burczenie w jego brzuchu uderzył się gniewnie w pod brzusze, by się zamknęło. Zdarzało mu się nie jeść nawet przez cały dzień gdy miał dobrą passę w odczytywaniu zasłony ezoterycznej rzeczywistości lub gdy znalazł naprawdę dobrą książkę, przez którą tracił poczucie czasu. Więc nie mógł sobie pozwolić na jakieś tam durne słabostki śniadaniowe. Zje jak będzie pora obiadowa, nie umrze przecież od tego. Poza tym jak tylko będzie miał chwilkę by usiąść to zaparzy sobie herbatę ze skrzyni i od razu będzie lepiej. Wzdychając ciężko wyciągnął trochę karmy by Olivier mógł sobie podjeść i przynajmniej on by mu nie skrzeczał. On mógł se pozwolić na głodówkę, swojego zwierzęcia jednak tak źle by nie potraktował.

Rozglądnął się jeszcze dookoła by mieć pewność, że nie widzi swoich kolegów z Hufflepuf, następnie rozciągnął się przeciągle i skupił się znów na medaliku, by mógł poprowadzić go niczym ródżka do źródła wody.
Powrót do góry Go down
Gabriel Vernier


Gabriel Vernier


Liczba postów : 76
Join date : 04/03/2022

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptySro Sie 02, 2023 1:39 pm

Frank:
Frank wędrował za wahadełkiem, które gdzieś go prowadziło. Gdzie? Nie wiedział. Ale może to też była część przygody? Przygody najwidoczniej obarczonej głodem, co mu brzuch zasygnalizował. Ale też nie tylko jego głodem. Jego kruk z radością skonsumował smakołyki, na moment się zamykając. Wędrował dalej, ze skrzynią za nim lewitującą, gdy w oddali dostrzegł grupę składającą się z Ras, Marie, Elizabeth, Susan, Olivii oraz Elijaha, która nad czymś dyskutowała. Niedaleko ich miejsca znajdowały się schody prowadzące do przystani, w której każdy jako pierwszoroczny schodził z łódki, stawiając swoje pierwsze kroki na terenach magicznego zamku. Gdy tylko ich dostrzegł, jego medalik zdawał się jeszcze silniej wskazać na ich grupę. Czyżby oni byli jego przeznaczeniem?
Powrót do góry Go down
Rasalhague


Rasalhague


Liczba postów : 10
Join date : 02/08/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyPią Lis 03, 2023 10:54 pm

Kto by pomyślał, że wymyślanie prezentów dla nauczycieli było takim ciężkim zadaniem? Ras zdecydowanie była osobą kreatywną ale... ciężko było kupić coś fajnego komuś, kogo w sumie ledwo się znało i sam mógł sobie kupić, co tylko chciał. To jak z kupowaniem ojcu prezentu na święta - portfel kupiony rok temu, pasek dwa lata temu. I co? Znowu skarpetki albo sweter? Ślizgonka wiedziała, że jak odpowiednio się wysili, to coś wymyśli... ale to zdecydowanie obciążało szare komórki nastolatki.
No i umysł Ras jak zwykle nie zawodził. Ostatecznie pomysł, który rzuciła spodobał się reszcie grupy (no, prawie całej). Przynajmniej planowanie mieli z głowy. Teraz czekała ich tylko ciężka praca.
- Kleromancja? Trzeba mieć własny "zestaw" kości, rysuje się kredą na stole okrąg, wyznacza środek, zadaje pytanie i rzuca. W zależności od tego jak się rozłożą i gdzie spadną i jak na siebie nałożą - mamy odpowiedź na pytanie. - Odpowiedziała zgodnie z tym, co wiedziała. Nie była to jedna metoda, z której kiedykolwiek chciała korzystać. Z prostego względu: dotykanie kości zwierząt kojarzyło jej się z tym, że te musiały kiedyś umrzeć... i to ją napawało smutkiem. Tak samo nie lubiła posługiwać się niektórymi składnikami eliksirów.
- Hej. Jeśli chcesz, to i tak możemy się przejść do Hogsmeade. Usiąść w jakimś lokalu, popracować nad dziennikiem. Nie martw się, pomogę ci i podrzucę odpowiednie tytuły z biblioteki, abyś miał nad czym pracować. - Poklepała kolegę krzepiąco po ramieniu. Oczywiście nie zamierzała odwalać roboty za niego. - Może dla Elijaha coś łatwego, co już zostało opracowane i łatwo będzie mu odnaleźć interpretację? Piromancja? Hydromancja? Onejromancja... tylko to wymaga wywiadu z profesorem i zebrania więcej niż jednego snu. - Swoim oczywiście nie miała zamiaru się dzielić. To było jej zadanie! - Tarot... niedoświadczone osoby nie powinny stawiać tarota, bo to się może źle skończyć. - Odparła trochę złowieszczo, jednak z całkowitym przekonaniem. Sama się bała stawiać tarota. - Jeśli pozwolicie, zajmę się astrologią. To mój konik.

Jeśli udało się ustalić kto czym się zajmie, pozostanie im tylko... no, zabranie się do roboty. Czasu było niewiele. Co prawda nie zamierzała od razu do tego przysiąść - ale skoro już wszystko ustalili, to mogli zakończyć zebranie?
A sama Ras musiała zacząć od... ustalenia dokładnej daty profesora Wildhawka. Ciężkie zadanie, ale pasja wymagała poświęceń. I a propos dat urodzenia... mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. A ciekawość bardzo zżerała młodą walijkę. Jej wzrok powędrował po tłumie i zatrzymał na pewnym Puchonie, który przedtem wprawił jej serduszko w ruch. Najlepszy sposób na pozbycie się zauroczenia? Dowiedzenie się, że wasze zodiaki są niekompatybilne. Tak. Po to była jej ta wiedza. Wcale nie po to, że trochę chciałaby, aby ta kompatybilność jednak się pojawiła...
Problem leżał jednak w tym, że osobiste zapytanie absolutnie odpadało. Jeszcze się domyśli o co jej chodzi! Ale byłby wstyd! Dlatego potrzebowała powiernika do zadania specjalnego i jej wzrok szybko odnalazł Reinharda. Ten wyglądał jakby się nudził. Jej osobisty anioł z nieba!
- Rein. Słuchaj, potrzebuję twojej pomocy. Sprawa życia i śmierci. - Upewniła się, że nikt ich nie podsłuchuje i jeśli było trzeba, odciągnęłaby go na bok, biorąc go pod ramię. To chyba było ok, skoro ciągnięcie za szaty nie było? Zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu i zbliżyła swoją twarz do jego twarzy. - Musisz się zapytać Petera o jego datę, godzinę i miejsce urodzenia. Ale tak aby się nie zorientował, że ja o to pytam. Tak dyskretnie. To bardzo ważne i od tego zależy nasz- moja przyszłość. No proszę. Jak Ślizgon Ślizgonowi, pomóż mi w potrzebie. - Czy pytała o to niewłaściwą osobę? Może. Ale nie miała kogo innego o to poprosić. No i wlepiła w Niemca wzrok. Błagalny, wyczekujący wzrok. Bo wyglądała jakby bardzo jej zależało.

Swoją drogą, zastanawiała się też gdzie wcięło Franka. Do listy "do zrobienia" dopisała sobie mentalnie, że będzie musiała odnaleźć Puchona i przekazać mu ustalenia z spotkania i ewentualnie dopytać o zdanie. Znając jego osobę pomysł powinien się mu spodobać... chociaż co jeśli nie? Jeśli chodziło o wróżbiarstwo, to nikt - no, może poza samym profesorem - nie dorównywał chłopakowi.
Powrót do góry Go down
John Bjorn


John Bjorn


Liczba postów : 57
Join date : 18/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyNie Lut 11, 2024 12:23 am

Rasalhague:
Ras zdecydowanie wiodła prym w tejże dyskusji. Jej pomysł się względnie przyjął i był dość zainteresowany, a ona także mogła opowiedzieć trochę o jednej z mniej znanych metod przewidywania przyszłości, nawet jak takowa nie należała do jej ulubionych. Była to jej osobista decyzja i jak najbardziej mogła tak się czuć. Czarodzieje to też ludzie - mieli wiele wymiarów, wiele osobowości. Tak też było z Elijahem, któremu chyba wizja własnej pracy niezbyt się pasowała, jednak słysząc, jak ślizgonka oferuje mu swoją pomoc, skinął głową lekko się uśmiechając, będąc gotowym do takowego działania. Ten słysząc skomplikowane, wróżbiarskie słowa podrapał się jednak po głowie.
-Mogę spróbować z piromancją... kominek w pokoju wspólnym będzie wystarczał? - zapytał się Ras, chyba chcąc już się udawać w stronę jakże "zasłużonego" odpoczynku.
-Mogę spróbować hydromancję. - powiedziała swoim cichym głosem Susan, co zaraz powtórzyła Olivia, która także miała swoje słowa do dodania:
-Chyba było też wróżenie z kości do gry lub kostek z literkami? Coś kojarzę? - chyba nie była pewna, po czym się zaśmiała głośno, zwracając na siebie uwagę przechodzących niedaleko młodszych uczniów. -Chyba, że można wróżyć z burzy i pogody, to jak jakaś będzie głośniejsza ode mnie to mogę poszukać informacji, haha! - zaśmiała się lekko, na co Marie westchnęła.
-Więc ja wezmę wosk. - stwierdziła spokojnie, może lekko bezemocjonalnym głosem, a jej siostra chwilę jeszcze myślała, zanim się nie odezwała.
-Hmm... chciałam spróbować z kart, ale jak mówisz, że to niebezpieczne... masz jakąś sugestię? - skierowała swoje pytanie do Ras, która w ich gronie była najbardziej zorientowaną w temacie wróżbiarstwa.
Nikt tez nie miał nic przeciwko temu, by Ras zajęła się astrologią. Wobec tego grupa mogła się rozejść zaraz po tym, jak tylko ślizgonka pomogłaby Elizabeth w doborze odpowiedniej metody jasnowidzenia. Ona sama zresztą też miała misję dla Reina, którą to bezproblemowo przekazała, a zbierając się już dalej... dostrzegła Franka z wahadełkiem, który chyba zmierzał powoli w ich stronę. I chyba nawet ich dostrzegł. Najwyższy czas! Chciałoby się rzec. Cóż więc teraz pocznie i w jaki sposób zdobędzie pożądane informacje o profesorze wróżbiarstwa?
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyPon Lut 26, 2024 12:06 pm

Frank zbliżał się pewnym siebie, może i nawet lekko aroganckimi krokami, do niewielkiego zbiorowiska. Wychodziło na to, że to właśnie oni byli tymi których  wskazywał mu los oraz ku jego lekkiej irytacji, trafne spostrzeżenie Wildhawka. Poczułby dozę podziwu do profesora tak poważanej przez niego profesji, gdyby nie fakt, że nadal traktował go jako rywala. Poza tym to on, swoimi jakże sprawdzonymi metodami, odnalazł to co znaleźć powinien. Grupkę nie należących do jego domu uczniów. Dlaczego do nich szedł? O co z nimi chodziło? Zapewne stanąłby przed nimi lekko osłupiały, gdyby nie fakt, że udało mu się wychwycić część rozmów.
To mu wystarczyło by dreszcz przeszedł po jego plecach, a na twarzy zagościł szeroki uśmiech. Zamaszystym ruchem pozwolił swojemu krukowi nieco polatać po okolicy i z rozłożystymi rękoma podszedł do zebranych tak, by nie musieć się wydzierać.
- Proszę, proszę kogóż my tu mamy? Ślizgoni oraz Krukoni skupieni w jednym miejscu? Pachnie mi to spiskiem. Czyżbyście się szykowali na coś ważnego? Czyżbyście próbowali odkryć co się dzieje za zasłoną rzeczywistości? Bo widzicie do uszu mych dotarły bardzo istotne słowa kluczowe, na które myślę że będę mógł jakoś zaradzić. - Oznajmił uroczyście przyglądając się każdemu z zebranych po kolei, zawieszając spojrzenie dłużej na Rasalhague. Szczególnie kojarzył ją, ponieważ była jedną z tych nielicznych osób, które przychodzą na zajęcia wróżbiarstwa po to by się czegoś nauczyć, a nie tylko popatrzeć na pana Profesora. Od razu czuć od niej można było dryg do odkrywania prawdy o świecie, a jej wiedza o ciałach niebieskich była szczególnie skrupulatna.
- Czego potrzebujecie drodzy państwo? Kości do gry? Karty? Wosk? Burzy? Może burzy nie posiadam przy sobie, ale na pozostałe jest w stanie z łatwością "udzielić". Jednakże gdzież moje maniery? Dajcie mi chwilę. - Powiedział z nieopadającym uśmiechem. Sięgnął za pazuchę swojej kurtki, wyciągając z niej różdżkę i machnął ją w kierunku łażącej za nim skrzynki. Ta otworzyła się, a z jej wnętrza zaczęły unosić się zestaw porcelany składającej się z imbryka, filiżanek i talerzyków pod nie, łyżeczki, niewielki dzbanuszek ze świeżym mlekiem oraz nawet malutki stolik, który rozłożył się przed Terracem'em na którym opadł imbryk zaczynając parzyć raptownie herbatę. Chłopak poruszał się swobodnie między poruszające się między nimi magiczną zastawę, tak jakby robił to już setki razy(bo robił) dodając z woreczka specjalną mieszankę herbacianą, którą zamówił i dostał od skrzatów. Nie minęła chwila nim herbata była gotowa i zaczęła sama nalewać się z imbryka do filiżanek, które to wzleciały do każdego z osobna. Aromatyczna i gorąca herbata, czyż było coś lepszego do konwersacji między znajo/nieznajomymi?
Sam Frank oparł się o balustradę i zadowolony patrzył na reakcje zebranych, samemu trzymając w dłoniach filiżankę w iście brytyjskim stylu. Czekał na ich reakcje i decyzję w kwestii jego "usług".
Powrót do góry Go down
Reinhard von Bismarck


Reinhard von Bismarck


Liczba postów : 9
Join date : 29/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyNie Kwi 28, 2024 8:45 pm

Reinhard nigdy się nie nudził. Zawsze planował co powinien zrobić, jak powinien zrobić... Jednak jako, że nigdy nie interesowało go wróżbiarstwo, nie mógł przewidzieć, że coś... co miało przynieść mu jakiś zysk, obróci się zpewne przeciw niemu. Został by poczekać na Rasalhague, miała mu pomóc trafić na odpowiedni prezent dla Williamsa, ale czy koszt tego będzie tego warty? Zaczął wątpić gdy nagle znajoma Ślizgonka wzięła go pod ramię i odciągnęła gdzieś na bok, by chwilę później zbliżyć swoją twarz, absurdalnie blisko jego. Patrząc po Niemieckich rezerwach opanowania, cudem było, że zachował w tej sytuacji obojętną minę.
Tak bliskie spotkanie z Ras wywoływało w nim dziwne uczucie. Uczucie wcześniej mu nieznane.

W końcu nikt inny w tak bezczelny sposób, nigdy nie odważył się zignorować... ba... spacyfikować jego przestrzeni osobistej.

I ten bezczelny akt prawdopodobnie uchronił ją przed jego reakcją na zdrobnienie jego imienia. Nawet jego matka tego nie robiła, a trzymał się z rodziną naprawdę blisko.
Wyciągnął swoje ramię z jej uścisku, odsuwając się od niej w międzyczasie poprawiając własną szatę. Jej prośba była absurdalna i kompletnie nie miał zamiaru brać w kolejnej szopce udziału.
- Słuchaj.. - Zaczął, spoglądając na nią.. czy...mogła przestać? Westchnął ciężko, przez chwilę masując palcami nasadę własnego nosa. Błagając w duchu, wszelakie bóstwa by ten dzień w końcu się skończył. - Dobra. Wciąganie mnie w takie gierki będzie cię kosztować. Sporo. - Westchnął. Miała szczęście, że była chyba jedyną osobą, która mogła pomóc jemu. Co naprawdę źle świadczyło o położeniu Reinhard'a, ale o tym nie musiała wiedzieć.

---

Reinhard był człowiekiem swoich słów, tak więc naprawdę planował zdobyć potrzebne przez Ras informacje. Tylko czy Reinhard był człowiekiem, który nadawał się do takich zadań? Otóż. Niekoniecznie. Szanował swój czas i nie lubił ściemniać. W tym prośba jego koleżanki była jeszcze bardziej problematyczna. W końcu miał utrzymać swojego 'zleceniodawce' w tajemnicy. Ślizgon próbował odnaleźć ów Petera nieco później. Nie chciał ruszyć do niego od razu, gdzie chwile wcześniej mógł być widziany z Ras.
Dlatego gdy tylko znalazła się okazja, gdzie jego cel był sam (albo z kimś, ale wtedy poprosiłby na bok czy coś).
- Peter, potrzebuje od Ciebie kilka informacji. Nie pytaj dlaczego, nie pytaj po co. Jednak mogę ciebie zapewnić, że potencjalnie ratuje to życie, i Tobie i mnie. - Nawet jeśli von Bismark był zażenowany z każdym słowem i to jedynie pogłębiało się z myślą o tym, co musi powiedzieć za chwilę. To nie dało się tego poznać po jego mimice. - Potrzebuje twojego miejsca urodzenia i dokładnej daty wraz z godziną. Pamiętaj. Ratujesz tym więcej niż jedno życie. - Czy to wystarczy? Nie wiedział. Miał jeszcze inne plany co do tego wszystkiego, ale to musiało poczekać.
Powrót do góry Go down
Rasalhague


Rasalhague


Liczba postów : 10
Join date : 02/08/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyNie Kwi 28, 2024 10:23 pm

Dziwnie było być "liderem" grupy. Bo Ras zdecydowanie się nie nadawała do takich zadań. Ani do przewodzenia ludziom, ani do wyznaczania zadań, ani do... no nie. Wolała zdecydowanie siedzieć sobie po cichutku i robić swoje, a niech ktoś inny wymyśla i będzie odpowiedzialny. Dziwnie było być tak w centrum uwagi, szczególnie, że... no zazwyczaj ludzie mieli Ras za pomyleńca. A może jednak nie mieli? Fakt, że cała grupa słuchała ją z uwagą i liczyła na jej wsparcie w temacie wróżbiarstwa był... tak... jej serduszko było napełnione dumą i szczęściem. Na tyle mocnym, że aż przyćmiło jej to podejście "w sumie lepiej nic nie ogarniać, niech ktoś inny to zrobi".
Każdy z grupy zaczął się zgłaszać. Ras wyjęła aż notatniczek i zaczęła zapisywać. Na pytanie Elijaha pokręciła przecząco głową (z minimalną nutą politowania), ale zapewniła go, że znajdzie mu ŁATWĄ i PRZYSTĘPNĄ książkę o piromancji z biblioteki i nawet dorzuci notatki jak zacząć. Susan - hydromancja. Spoko.
- Um, to też kleromancja ale w wersji bardziej... humanitarnej? Kości zwierząt chyba działają mocniej. - Podrapała się po głowie. Alfą i omegą wróżbiarstwa nie była, szczególnie w metodach, które ją nie interesowały. - Wróżenie z pogody to aeromancja... ale to chyba mało personalne. - Wosk był okej. A więc zostało coś dla Olivii i Elizabeth. - Hm. Z takich łatwych jeszcze będą fusy i wróżenie z linii dłoni - chociaż to wymaga spotkania bezpośrednio z profesorem i czekania aż wypije herbatę i... no da dłoń. Chociaż w każdej metodzie i tak się skapnie co robimy, to tutaj... przeżyjecie trzymanie profesora za rękę? - To było bardzo poważne pytanie z bardzo poważną obawą. Zastanowiła się jeszcze chwile. - Znam jeszcze metodę mniej klasyczną, zaczytałam w gazecie. Nazywa się "cheese of truth". Rzuca się kawałkiem sera żółtego z dziurami na stronę z książką i z słów, które widać przez dziurki powstaje zdanie - wróżba. - Odpowiedziała z całkowitą powagą. Cheese of truth to była bardzo potężna, nowatorska metoda wróżenia.
I mniej więcej wtedy jakoś powinien wbić Frank. Gdy opowiadała o serze.
- Frank! Wszędzie cię szukaliśmy! - To... nie była do końca prawda, ale zdecydowanie zastanawiali się gdzie był i czemu nie na dziedzińcu z wszystkimi. - Nasza grupa została przydzielona do wymyślenia prezentu na koniec roku dla profesora Wildhawka. I jak zaczęliśmy myśleć o tym, że w sumie ma wszystko... i wszystko co potrzebuje może sobie kupić, to najlepszym prezentem będzie nasza pasja i szacunek do wróżbiarstwa. Przygotujemy mu dziennik z wróżbami i każda osoba przepowie mu przyszłość za pomocą innej metody. Myślę, że to go bardziej ucieszy niż kolejny kociołek, atrament czy zapas pergaminów. Ja wybrałam astrologię, Elijah piromancję, Susan hydromancję i.... co ty robisz? - Jej monolog został urwany, bo latające wszędzie filiżanki i nagła przerwa na herbatę była co najmniej konfundująca. Zamrugała parę razy, ale pokręciła głową i stwierdziła: no dobra. Dlaczego nie. Postanowiła kontynuować. - ..Marie wzięła wróżenie z wosku. Zostało coś jeszcze do przypisania tobie, Olivii i Elizabeth. Co myślisz? - Ras zdecydowanie chciała wyjść na taką "ogarniającą" ale. Czy była ogarniająca? Nie. Zdecydowanie wpatrywała się w Franka z wielkim "POMOCY" wypisanym na twarzy.  

Potem nadszedł czas na pakt z diabłem. Znaczy Niemcem. Znaczy Reinem. Takie tam - synonimy. Czy Ras zauważyła, że Ślizgon czuje się bardzo niekomfortowo gdy ta narusza jego przestrzeń osobistą? Nie. Człowiek ślepy kiedy był zauroczony. Do tego stopnia, że nie zdawała sobie sprawy, że... to co właśnie robiła mogło być bardzo specyficznie zinterpretowane. Gdy wyciągnął rękę z uścisku i wyglądał jakby miał zaraz powiedzieć "nie, spadaj" Ras wyraźnie posmutniała, chociaż dalej - z ogromną, szczerą nadzieją - wlepiała w niego błagalny wzrok. I! I się zgodził!
- Jesteś wspaniały! - Mogłaby mu się rzucić na szyję, ale jedynie klasnęła w ręce uradowana. - Od dziś jesteś moim ulubionym Niemcem. - Był jedynym Niemcem, jakiego znała. - Masz u mnie dług, bez wątpienia. - Pokiwała głową z przekonaniem, kompletnie nie mając pojęcia, że być może właśnie wkopała się w bagno i dała Reinowi w ręce bardzo niebezpieczną dłoń.

A po tym wszystkim? Musiała gdzieś, między zajęciami znaleźć i zaczepić profesora Wildhawka. Ewentualnie po zajęciach zapukać do jego gabinetu. Merlinie, daj jej siłe woli, bo to łatwe zadanie nie będzie.
Powrót do góry Go down
John Bjorn


John Bjorn


Liczba postów : 57
Join date : 18/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyWto Kwi 30, 2024 1:43 pm

Reinhard:
Biedak, wciągnięty w intrygi Ras, choć nie chciał, tak uznał, że jak jej pomoże, to przynajmniej... będzie spokojniej. Niechętnie bo niechętnie rozejrzał się za Peterem, z którym w sumie był w grupie, toteż dostrzegł Puchona zmierzającego w stronę głównego dziedzińca, skąd wejście poprowadziłoby go do niewielkiego przedsionka, gdzie prezentowane były punkty poszczególnych domów, można było dostać się do ruchomych schodów, ale też do Wielkiej Sali. Był akurat sam, więc Rein nie miał problemu by do niego podejść i zapytać. Puchon skinął głową i zdawał się spoważnieć, słyszeć jak ważnie brzmiała ta sprawa, faktycznie chciał pomóc Ślizgonowi. Tylko gdy usłyszał pytanie... zamrugał kilkukrotnie oczami.
-Emm... 7 września. Szczęśliwie na początku roku szkolnego. - dodał i w sumie faktycznie coś migotało w pamięci Niemca, że może istotnie tak było. -Godziną nigdy się nie interesowałem, ale urodziłem się w Londynie. - wyjaśnił, zanim nie zapytał -Czy to wystarczy? Jak jest potrzeba, to wyślę pocztę do matki, by sprawdziła datę. Powinna gdzieś w papierach być, nie? - zapytał, choć nie było to pytanie w stylu "a po co ci to", więc chociaż tyle?

Frank i Rasalhague:
Ras stawała się bohaterką w tym całym planie prezentowym. Jej wiedza z zakresu wróżbiarstwa trochę ratowała (albo nawet nie trochę, po prostu ratowała) dupę niektórym (ze szczególnym uwzględnieniem Elijaha) w kwestii prezentu. Choć zdecydowanie nie wyglądał on za zbyt podekscytowanego faktem, że będzie miał jakąś książkę i notatki do przejrzenia. A w kwestii Olivii, ta podrapała się po głowie.
-To spróbuję nawet ze zwykłymi kośćmi, a w razie czego można dodać też ae...romancję. - powoli powtórzyła to określenie. -Liczy się, że przekażemy wróżby też. - dodała uśmiechając się zadowolona z siebie.
Tylko potem... oj, padło ważne pytanie. Wszyscy, jak jeden mąż, którzy je usłyszeli, spalili buraka. Nawet Elijah, który odwrócił się w bok, choć na niego działało to trochę słabiej niż na dziewczyny, ba, nawet Ras poczuła pewne szybsze zabicie serduszka, na myśl o trzymaniu dłoni z przystojnym profesorem.
-O! O! - zakrzyknął Elijah nagle. -Ja mogę wziąć ser! Wtedy może ktoś za mnie wziąć pirowróżby. - obudził się, na myśl, że wystarczy rzucić plasterek sera to będzie spokój.
I wtedy... pojawił się on. Zaginiony bohater. A przynajmniej zaginiony. Niekoniecznie bohater. Ale Frank! Szybko zrobił szoł, gdy Ras próbowała przekazać mu wszystko to, co było ważne. Musiała jednak przerwać, gdyż podobnie jak jej towarzysze, patrzyli na niego ogłupieni, gdy Puchan dumny z siebie stał oparty niczym jakiś dżentelmen, czekając na ich decyzję w kwestii czegoś, co w sumie... niekoniecznie teraz było istotne. Po chwili jednak kontynuowała, gdy jej procesy myślowe się zrestartowały, ale wciąż nie była pewna Olivii, choć ta jakąś decyzję podjęła i nawet przekazałaby ją ponownie Frankowi, a Marie... westchnęła.
-Ten obibok... - wskazała na jedynego mężczyznę w tym kobiecym gronie, nie licząc właściciela kruka -Oddał piromancję i w sumie możesz ją wziąć siostrzyczko. - zasugerowała jeszcze, choć raczej nie chciała swojej bliźniaczki zmuszać do czegoś, na co nie byłaby ona sama chętna.
Ale kto wie, może Frank im przekaże coś nowego, jakiegoś dodatkowe podejście? Chyba, że będzie czekał na jakieś magiczne "skorzystamy z twoich usług", ale może lepiej nie... i tak był już spóźniony.

Rasalhague:
Po ustaleniach dogadała się z Reinem, a następnie ruszyła szukać profesora Wildhawka. Przed zajęciami jej się tego nie udało, ale po dłuższej przerwie w środku dnia, poświęconej na obiad, zdołała go złapać wychodzącego z Wielkiej Sali po posiłku. Jakoś... widok ślizgonki i że go zaczepi nie wzbudził w nim zdziwienia. Może to przewidział? Nie odzywał się jednak, czekając aż dziewczyna zacznie mówić. I tak stał przy niej... tak przystojnie.
Powrót do góry Go down
Reinhard von Bismarck


Reinhard von Bismarck


Liczba postów : 9
Join date : 29/09/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyWto Kwi 30, 2024 7:45 pm

Reinhard po prostu nie miał wyjścia. Został wciągnięty w gierki, które nie chciał być wciągany, ale jeśli chciał jeszcze by Ras była w stanie mu jakkolwiek pomóc, to musiał to zrobić. To było bardzo ironiczne, bo to któryś raz, kiedy faktycznie używa tego argumentu w swojej głowie. I co? Jeszcze nie wiedział czy faktycznie miał z tego jakikolwiek zysk.
Niemiec jednak wierzył w plany dalekosiężne. To co teraz mogło nie mieć dla niego najmniejszego znaczenia, w przyszłości mogło przynieść naprawdę duży profit! Chciał w to wierzyć, bo jedynie tylko wiara mu teraz pozostała.
Reinhard spoglądał na dziewczyne z typowym dla siebie obojętno-zmęczonym wzrokiem. Kiedy wspomniała o tym, że jest jej ulubionym Niemcem, jego brew powędrowała lekko w górę. Może nie śledził faktycznej listy znajomych Ślizgonki, ale nie ciężko było podczas nawet sporadycznej obserwacji stwierdzić, że nie otaczała się ona zbyt dużą liczbą znajomych.
- Nie wątpię. - Powiedział spokojnie. - W takim razie dam Ci znać, gdy się czegoś dowiem.

Trzeba przyznać, że nawet jeśli Peter nie był na jego 'liście' potencjalnych 'partnerów biznesowych', tak już od samego początku wzbudził w von Bismark'u pewną rodzaju sympatię. Chłopak miał potencjał. Nie zadawał zbędnych pytań, był gotowy do działania. A pytania, które zadawał miały sens. Prowadziły do konkretnego celu.
-Dzięki. Jakby to nie był problem, zrób to. Przyda się. - Czy w pewnym sensie nie byli podobni? Na pewno mieli podobne problemy, w postaci wspólnej znajomej... No, może Puchon nie był jeszcze tego świadomy. Biedak...
Wszystkie informacje Reinhard zamierzał sobie zanotować, by później przekazać to co zdobył Ras. Zdobył to co chciał. Podziękował Puchonowi i planował oddalić się w swoim kierunku. By znaleźć jakieś taktyczne miejsce na świeżym powietrzu by móć trochę oderwać się od dzisiejszego dnia.
Zatrzymał się jednak, jeszcze zerkając na Petera przez ramię.
- Jak będziesz potrzebował pomocy przy eliksirach, daj znać. - Rzucił i wrócił do wcześniej ustalonego planu. Od razu też jak usiądzie, zapisze to wszystko na skraju wolnego papieru i schowa w szacie. Wyciągnie książkę o eliksirach. Tak najszybciej zapomni o problemach. Przynajmniej do czasu aż one nie postanowią się o sobie przypomnieć. Chiwlowo wyglądało, że miał wszystko pod kontrolą.
Powrót do góry Go down
Lost


Lost


Liczba postów : 65
Join date : 27/03/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyPon Maj 06, 2024 12:02 pm

Oj co za błędne odczytanie sytuacji z jego strony. I też dużo wyjaśniające powód dla którego los go tu przygarnął. Prezent grupowy dla nauczycieli. Coś tam Thomas chyba wspominał zanim samemu wydybał z dormitorium. I się okazuje, że to nie byle dla jakiego nauczyciela, ale dla samego Wildhawka! Jego rywala/mentora. Jego nemesis/wzór do naśladowania. Franka aż lekko się zakrztusił herbatą zdając sobie sprawę, że przecież to właśnie Wildhawk kazał mu odnaleźć ich. Czyżby wiedział, że robiony będzie prezent dla niego? Czyżby wiedział, że ta grupa będzie potrzebować ekspertyzy Rasalhague oraz Franka? Co za szczwany lis! Jak on mógł to przewidzieć? Jak daleko sięga jego wzrok jasnowidza?
Frank po wysłuchaniu do końca koleżanki kiwnął ze zrozumieniem. Dopił do końca herbatę i odłożył filiżankę na lewitującym talerzyku/podstawce. Następnie pochylił się w niczym teatralnym geście i rzekł:
- Choć nie leży mi to najlepiej, to jednak wam się to należy. Przepraszam, że nie było mnie z wami wcześniej. Gdybym wiedział, że omawiany jest prezent, którego natura jest tak bliska mojemu sercu, to pomógł bym wam już wcześniej. - Oznajmił uroczyście do całej grupki, a następnie zwrócił się do Ras. Widząc desperację w jej oczach oraz zawołanie o pomoc, poklepał ją po ramieniu jakby chciał przekazać, że nie zostawi ją z tym samą.
- Świetne metody na przepowiednie. Oraz rewelacyjny prezent dla profesora tego "kalibru". W takim razie ja pozwolę sobie zarezerwować metodę tarota. Jestem w niej dość dobrze wprawiony i mam za pasem nie lada doświadczenia z rozkładaniem kart. Powinna dać też zadowalające efekty o ile nie znajdę w nich czegoś wyjątkowo... nieprzyjemnego. - Mimowolnie zadrżał przypominając sobie wypadek dwa lata temu z "drzewem wisielców". Może i nikt nie umarł, ale było blisko. Tarot jednak miał w sobie wielką moc zakręcania losem i trzeba było uszanować jego moc.
- Jeśli zaś chodzi o wybrane techniki to pozwolę sobie doradzić wam jak najlepiej je wykonać. Przynajmniej tyle mogę zrobić.
Tak jak powiedział, tak też zrobił i zaczął do każdej osoby podchodzić z poradami dotyczącymi wróżbiarstwa. Za wyjątkiem oczywiście Ras, której znajomość Astrologii przekraczała nawet jego ekspertyzę. Nie wątpił, że ta poradzi sobie wybitnie ze swoją częścią zadania. Przy okazji też odbierał od nich filiżanki, patrząc czy wypili zawartość, czy też nie.

Zaczął od Susan, którą kojarzył często przesiadującą w bibliotece. Równie tak jak ona lubił posiedzieć nad dobrą książką, więc choć nigdy nie posiadali ze sobą większej interakcji, czuł że mógłby się zawsze z nią dogadać.
- Przy Hydromancji masz tak naprawdę dwie skuteczne metody. Pierwszym jest zawieszenie pierścienia na sznurku, zanurzenie go tuż pod powierzchnią wody w niewielkim pojemniku takim jak kubek lub szklanka, a następnie potrząsaniem nim tak by uderzało o ścianki naczynia. Należy wtedy policzyć jak wiele razy pierścień obije się o ścianki, dzięki temu łatwiej będzie określić jakie emocje czekają "tą" osobę. Drugą metodą jest wzięcie trzech podobnych wielkości kamieni i wrzucenie ich do spokojnego jeziora lub stawu. Trzeba wtedy zauważyć jak wiele oraz jak intensywne tworzą się pierścienie na wodzie. By ta metoda zadziałała przy każdym pojedynczym rzucie należy powiedzieć imię osoby, której się wróży. Pierwszy kamień określa przeszłość, drugi teraźniejszość, a trzeci przyszłość. Także wybierz która metoda najbardziej ci odpowiada.

Po Susan zwrócił się do Elijah, który porzucił jakże kunsztowną metodę ognia na rzecz nowoczesnej metody na... ser. Lekko wzdychając zaczął mu tłumaczyć, jak można byłoby to zrobić.
- Także... chyba Ras to już ci wyjaśniała, ale też coś powiem o tym, bo śmiano się z tej wróżby dość niedawno więc... by to zadziałało musisz wybrać artykuł w gazecie, który według ciebie będzie najbardziej pasował do wróżby. Najlepiej jakiś wywiad, choć to już od ciebie zależy. Jeśli nie gazeta to może też być jakaś książka. Następnie bierzesz plaster sera który, i tu bardzo ważne, ma w sobie dziury i uderzasz nim z plaskiem o gazetę, mówiąc: CHEESE OF TRUTH! Czytasz między dziurki i masz... wróżbę. Nie wiem czemu powtarzam się za koleżankę, ale no podchodzę do wszystkich z pomocą także... masz.

Teraz była kolej na Marie, którą także kojarzył gdyż też widywał ją w bibliotece. Czy może to była jej siostra bliźniaczka? Nie... ta to była Marie. Czuł to w kościach i to nie tych w kieszeni. Kojarzenie jej zaś nie było czymś niezwykłym dla Franka biorąc pod uwagę, że jej ojciec był bibliotekarzem. I nie tylko. Bo był też strażnikiem kluczy co było pomyślnym zbiegiem okoliczności biorąc pod uwagę, że wzięła wróżenie z wosku. Uśmiechnął się na samą myśl jak to wykorzystać.
- Przelewanie wosku działa najskuteczniej, gdy weźmiesz świeżą niezapaloną jeszcze świecę. Potrzebujesz do tego także jakiegoś naczynia z wodą, najlepiej wiadra lub wanny i wylewasz rozgrzany wosk na powierzchnie by dostrzec jaki utworzył się kształt oraz co najważniejsze, jaki cień rzuca ten kształt na dno naczynia. Na podstawie jego określasz przyszłość finansową lub ważne wydarzenia, które się wydarzą, w tym też... przyszłość miłosną. Bardzo ważnym jest przy tym by przelać wosk przez dziurkę od klucza. Czemu to ważne? Bo im starszy i szlachetniejszy klucz, tym wróżba ma większą moc. A czy jest ważniejszy klucz niż ten który posiada twój ojciec? Oczywiście to tylko sugestia, możesz użyć jakiegokolwiek klucza ale... zastanów się nad tym.

Teraz czas było na drugą z bliźniaczek, Elizabeth. Piromancja tutaj miała już dużo interpretacji, więc zastanowił się co powiedzieć by nie gadać przez kolejne pół godziny wszystkich metod.
- Wróżyć z ognia to wyznaczyć sobie rozmiar źródła. Z mojego doświadczenia, 3 metody są najlepsze. Trójka świec, kominek, oraz ognisko. W przypadku świec, najlepiej rozstawić je z dala od siebie tak by były na widoku. Należy wtedy zauważyć jak będą się zachowywać. Która będzie jaśniejsza, jak będą gasły, jak będą migotać oraz ile oraz co najważniejsze, która zgasną, a które nie. Najlepiej między lub w pobliżu świec ustawić coś związanego z osobą, do której będzie kierować się wróżba.
Metoda z kominkiem tak naprawdę nazywa się Dafnomancja. Może też zadziałać z ogniskiem, jednak w przypadku tej metody najlepiej jest by w okolicy było jak najmniej dźwięków. Do tego należy zebrać garść liści z drzew lub najlepiej z krzewu wawrzyna szlachetnego. Następnie należy wrzucić je do ognia i obserwować jak szybko ulegają spopieleniu oraz, co najważniejsze, czy słychać jak trzeszczą. Jeśli wydają trzeszczący dźwięk, wróżba ma odniesienie pozytywne. Jeśli za to nie wydają takiego dźwięku, lub jest on nikły, wróżba ma złowrogie odniesienie.
Na koniec ognisko. Najlepszym jest by po rozpaleniu go dodać do niego jak najwięcej dodatkowych materiałów. Dodatkowy chrust, szyszki i kora powinna być dobra. Możesz nawet dorzucić mech jeśli nie jest zbyt mokry. Następnie zasiadając przed ogniem zadajesz mu pytanie i starasz się dostrzec kształty w płomieniu, które dostarczą ci odpowiedzi. Z doświadczenia wiem, że więcej niż 10 minut wystarczy nie warto siedzieć nad jednym pytaniem. No i oczy bolą.
Wpatrz się w tej metodzie w jakim miejscu w ognisku pojawiają się kształty. Czy to w górnej, dolnej, lewej lub prawej stronie ogniska. Każda strona ma inny aspekt dotycząca bliskiej przyszłości, dalekiej przyszłości, niebezpiecznej oraz korzystnej, w tej kolejności. Powodzenia i uważaj by się nie oparzyć oraz mieć też coś szybko na ugaszenie ognia.


Na koniec przyszła kolej na Olivie, którą była głównym powodem dla którego nie zadawał się zazwyczaj z Susan. Nie żeby Frank sam w sobie pchał się do rozszerzania znajomości. W końcu każdy miał go za dziwaka.
- W przypadku zwykłych kości do rzucania, najlepiej wziąć takie, które są wykonane z kości zwierzęcych. Nie jest to konieczne, ale pomaga. Najlepszy zestaw jest 4 sztuk. Im więcej tym bardziej zawiłe interpretacje, a im mniej tym mniej precyzyjna. Należy wykonać dwa rzuty. Pierwsze z zapytaniem tudzież intencją twojej wróżby. Drugi rzut zaś z dokładniejszym rozwojem wydarzeń. W obu etapach musisz policzyć liczbę oczek na kościach i sprawdzić ich interpretacje. Mamy ich dużo, ale na szczęście masz spis w podręczniku od wróżbiarstwa. Pamiętaj, że jeśli masz powtarzające się liczby na kościach, tak zwane "dubelki" to wróżba będzie miała mocniejszy odcisk.

Gdy już obszedł wszystkich zebranych, dając porady oraz odbierając filiżanki, które już zaczęły samoczynnie chować się do skrzyni wraz z całym zestawem, stanął z powrotem w miejscu w którym się opierał wcześniej, by zobaczyć jak wszyscy zareagują na jego, jakże precyzyjne porady. Był ciekawy ich reakcji i jak ją tylko otrzyma, będzie mógł już pójść sobie w ustronne miejsce i... rozłożyć karty do tarota, by odkryć co mają mu do powiedzenia apropo wildhawka.
Powrót do góry Go down
Rasalhague


Rasalhague


Liczba postów : 10
Join date : 02/08/2021

Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 EmptyWczoraj o 12:55 am

Nie dość, że została wkopana w myślenie, organizowanie i dowodzenie to jeszcze Frank przyszedł cały na biało i zarządził przerwę na herbatkę. Rasalhague szanowała Franka. Naprawdę. Puchon był super, miał niezwykłą wiedzę i zdolności, które Ślizgonka darzyła szczerym podziwem. Ale nie oszukujmy się: był szurnięty. Nawet jak na bardzo tolerancyjne standardy Ras. Nawet jak na kogoś siedzącego w wróżbiarstwie. Tak też, gdy nagle - gdy już wszystko tak dzielnie ustaliła!!! - Terracem pojawił się pod koniec ich ustaleń, Nighthall ogarnęła panika zmieszana z załamaniem. Co jeśli wywróci wszystko do góry nogami? Stwierdzi, że pomysł na prezent zasługuje jedynie na spalenie w kominku? Wymyśli coś jeszcze bardziej kłopotliwego niż wymyśliła Ras? Może dziewczyna nie była unikającym pracy leniuszkiem ale nikt nie lubił, kiedy jego praca szła na marne. A to wymyślanie prezentu naprawdę kosztowało Ślizgonkę sporo pracy i wysiłku. W sumie to była tym wręcz wykończona. Chciała do dormitorium. Zawinąć się w kocyk i spać.
Frank jednak nie wyrzucił starań Rasalhague do kosza i odetchnęła z niemałą ulgą, kiedy zaakceptował wcześniejsze ustalenia. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i kiwnęła głową, gdy poklepał ją po ramieniu i pochwalił. Hehe. Duma zdecydowanie rosła, kiedy było się chwalonym - szczególnie przez takiego eksperta w wróżbiarstwie jak Frank. W tym momencie czuła się jak człowiek z poczuciem dobrze wypełnionego obowiązku. Jak ktoś, kto już mógł odejść na emeryturę. Kiwała głową słuchając jak Frank udziela szczegółowych rad innym przy okazji popijając od niego herbatkę - bo skoro już dostała, to szkoda nie skorzystać.
- Dziękuję, Frank. Myślę, że teraz każdy - nawet ten najbardziej zagubiony - wie co robić i jak wykonać swoją działkę. - Wyszczerzyła do niego zęby, kiedy skończył obchód. Taka już była rola czarodziejów zajmujących się wróżbiarstwem, rozjaśniać niepewności życia. - W razie, gdybyście natrafili na jakiś problem w trakcie to dajcie znać. A ja... yyy... ważne sprawy, musze znikać. - Zakończyła pośpiesznie gdy już wszystko na pewno na 100% finalnie ostatecznie było ustalone. Miała misję do przydzielenia. Reinhard nie mógł jej uciec.

Ciężko było przewidzieć - nawet wróżbitce - kto wyjdzie na tym kontrakcie gorzej. Reinhard? Ras? Ostatecznie zysk zostawał w Slytherinie i chyba to się liczyło w tej nietypowej współpracy dwóch osób, które były tak odmienne od siebie. Kto wie, może to był początek pięknej przyjaźni? Reinhard z pewnością byłby zachwycony mając taką przyjaciółkę jak Rasalhague, z którą mógłby spędzać więcej czasu. Niewątpliwe. Pewnie już tęsknił za jej brakiem poszanowania jego przestrzeni osobistej. Pewnie już nie mógł się doczekać udzielania jej korków z eliskirów. Wspaniałe, czyż nie?

Kwestię Ślizgona i zleconego mu zadania o wadze "życia i śmierci" trzeba było jednak odłożyć na bok. Z jakiegoś powodu miała przeczucie, że nie zostanie przez niego oszukana i faktycznie wróci do niej z tą krytyczną informacją. W tym czasie jednak ona miała do wykonania własne zadanie. Wildhawk. Rozmawianie z profesorem Wildhawkiem. Ciężko. Ranga S co najmniej. Za małe SW na to miała. Fakt bycia niestabilnie emocjonalną nastolatką wcale nie pomagał. I jak tu poświęcać się nauce, kiedy serce chciało poświęcać się uczuciom? Wpatrywała się przez chwilę w jego przystojną twarz, próbując jakoś zebrać myśli. Kurde, co miała zrobić? Poprosić o plakat z podpisem aby powiesić sobie nad łóżkiem? Nie, zaraz... Nie! Nauka! Ślizgonka wzięła głęboki wdech i splotła ręce za plecami, przy okazji się sekretnie szczypiąc w własną skórę. Ogarnij się dziewczyno.
- Panie profesorze, dziękuję za Pana uwagę. Pozwolę sobie prosto z mostu: potrzebuję poznać datę urodzin - dzień, miesiąc, rok - miejsce oraz godzinę urodzenia. - Wydusiła to z siebie wręcz na jednym oddechu. Jeśli było za ciężko patrzyć profesorowi w twarz, aby się skupić, to wlepiła wzrok w jego szatę na wysokości klatki piersiowej. Albo w przestrzeń tuż obok niego. - Zapewniam, że potrzebuję tego jedynie w celach naukowych i nie przekażę tej informacji osobom postronnym.
Tak. Nie ma szans, że komukolwiek sprzeda info o urodzinach Wildhawka (a pewnie mogła by za to zgarnąć kilka galeonów). Była szanującym się badaczem! Tak też wyjęła notatnik, pióro i czekała. A gdyby dostała niezbędne informacje - szybko (lecz grzecznie) by podziękowała i uciekła do swoich lochów.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Prologue: Summer Break Incoming   Prologue: Summer Break Incoming - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Prologue: Summer Break Incoming
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» Team 1: Prologue - Among Stronger Ones
» Ryudogon: Prologue - In the depths
» Prologue: Time Without Past
» Prologue: Ancient Ruins
» Prologue: Panaceum for the Worthy

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Harry Potter RPG-