Share
 

 Arc Ib - In the midst of night's quiet

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPon Mar 22, 2021 1:27 pm

Nim jeszcze zniknął, Lancer uśmiechnął się-Jestem sobą, ale jednocześnie kimś innym. Jednak te uczucia i słowa są szczere, nie nagięte w żaden sposób nie moją wolą.-Odpowiedział na jej pytanie, w sposób który uważał że powinien ją zadowolić. No, miejmy nadzieję że ją zadowoli.
Pierwszym przystankiem Carmilli, która dogoniła już swojego servanta, była kuchnia. Stanął on tuż przy stole, na którym stał półmisek z owocami, patrząc na niego jakimś takim nostalgicznym spojrzeniem.-Zobaczmy więc-Powiedział w końcu i sięgnął dłonią po pomarańczę. Na oczach dziewczyny to co przed chwilą było jeszcze pięknym owocem, niemal natychmiastowo zgniło. Zamieniło się w szaro-zieloną papkę, nie przypominającą już owocu którym było wcześniej. Śmierdziało rozkładem i zgnilizną. Twarz Asssassina wykrzywił się w gniewie i kopnął stół przewracając go, zaś trzymaną w dłoniach abominacją, rzucił w ścianę, po czym w gniewie opuścił kuchnię. Wychodząc, Carmilla zauważyła jeszcze że rzucony o ścianę owoc, był zupełnie normalny. Piękna, smakowita pomarańcza.
Po drodze spotkali i Sofię i Ivana z jego sługą, więc już razem ruszyli to dziadka. W trakcie wędrówki, Assassin pstryknął palcami, a ubranie Carmilli zamieniło się na identyczne jak to jego.-Od razu lepiej-Skomentował i zmierzył spojrzeniem pozostałą trójkę by prychnąć pod nosem, na widok ich ubrań. Nie odzywał się do nich jednak jakoś specjalnie. A i Saber raczej milczała. Lancera to nawet nie było widać. Gabinet dziadka do którego dotarli... nie miał drzwi. Te leżały przewrócone nieco obok.-Wejdźcie, wejdźcie-Powiedział, widząc ich przed wejściem i gestem zapraszając do środka-Wasze rodzeństwo już poszło, została tylko wasza trójka, usiądźcie proszę-Wskazał wam miejsca siedzące. Assassin nie usiadł, podszedł do biurka, w jego dłoni zaś pojawił się sierp.
-Przekonaj mnie w 5... w 4, słowach, bym cię nie zabił tu i teraz-Rzucił spokojnie Sin. Saber złapała za rękojeść miecza
-Zostaw tego niewinnego starca-Stwierdziła, zaś jej twarz straciła dotychczasowy pozbawiony emocji wyraz i widocznie wyglądała na złą. Czyżby okazja, by sobie odbić za to, jak własny mistrz ją zasmutkował?
-NIEWINNEGO!?-Krzyknął Sin i spojrzał na Saber-To przez niego zostałem wyrwany z objęć śmierci i sprowadzony ponownie na ten świat. W końcu to on kazał im nas przyzwać. Powinniśmy go chociaż dla przykładu, poćwiartować-Wykrzyknął, teraz już zapomniał o dziadku. Miał tutaj Saber na której będzie mógł się chyba wyładować.
-Powinieneś być dumny z tego że jesteś servantem! Teraz znów, jak i za życia możesz przysłużyć się ludzkości! Być Bohaterem!-Odkrzyknęła Saber. Na co Sin się roześmiał.
-Bohaterem? Bohaterem-Otarł niewidoczne łzy-Nie obchodzi mnie bycie bohaterem. Nigdy się za niego uważałem. Te napompowane ideały możesz wsadzić sobie głęboko w dupę. Tylko się nie zakrztuś-Splunął, Saber dobyła miecza widocznie wściekła na zachowanie Sina. Koniec końców jednak odetchnęła i schowała broń, siadając na jednej z kanap, jej twarz znów była pozbawiona wyraz. -Hmph. Co za cyrk-Warknął Sin, rozczarowany tym, że Saber nie zaatakowała. Zniknął jednak sierp który trzymał w dłoniach. Widocznie na obrażanie dziewczyny nieco go uspokoiło. Staruszek otarł pot z czoła, widząc jak bardzo intensywnie tu przed chwilą było. Nalał sobie wody i szybko wypił całą szklankę.
-Tak więc mhm... to są servanty. Duszy her- boha- ludzi z przeszłości, mitów, legend-Patrzył niepewnie na Assassina, nie chciał go zdenerwować, a ten chyba nie lubił być nazywany bohaterem. Co za atmosfera. Niemal dało się ją nożem kroić.-Kazaliśmy wam je przyzwać, ponieważ ze względu na pewne wydarzenia, świat nam niszczeje i trzeba go uratować-Odkaszlnął. Assassin dawał mu wcześniej 4 słowa. A to oznaczało że jak się za bardzo rozgada, to może stracić głowę. A chociaż swoje już przeżył - to lubił swoją głowę.-Dlatego wybraliśmy was, by wysłać was w miejsce w którym wygenerowały się problemy odpowiedzialne za degradacje naszego świata, żebyście mogli je usunąć, poprzez usunięcie znajdującej się tam anomalii, lub osoby która ją utrzymywała... tak-Splótł niepewnie dłonie, nie wiedząc co dalej. Niech już sobie idą. Powiedział im raczej wystarczająco. Prawie tyle samo co pozostałym.
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 61
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPon Mar 22, 2021 2:08 pm

Słowa Lancera uspokoiły ją. Wciąż nie czuła się zbyt dobrze z faktem, że będzie zmuszona mu rozkazywać... ale jeśli wciąż miał dużą dozę wolnej woli i miał prawo sygnalizować, że coś jest nie tak, wystarczał Sofii do czucia się lepiej z sytuacją.
Po drodze, gdzie z informacji w internecie nie wyczytała nic i schowała po czasie telefon, wpadła na Ivana i Carmillę, swoje białowłose rodzeństwo. I taki sam kolor włosów mieli ich servanci! Przyglądała się dwójce z zainteresowaniem, próbując coś wywnioskować. Dziewczyna obok Ivana miała miecz... ok. A mężczyzna koło Carmillci? Zmarszczyła brwi, patrząc jak za pomocą magii zmienia ubranie jej siostry i patrzy na wszystkich z pogardą. I to chyba kompletnie obalało jej wcześniejszą teorię, że servanci muszą być mili dla swoich mistrzów.
A wchodząc do gabinetu dziadzia dostała jeszcze większego szoku.
Co on do jasnej ku-
Latynoska krew Sofii zagotowała się i jej ciało automatycznie ruszyło, aby wcisnąć pomiędzy wysokiego białowłosego a biurko i dziadka, rozkładając ręce w obronnym geście. Serce jej łomotało, kompletnie nie przemyślała tego, co robi. Ale musiała coś zrobić.
- ANI! SIĘ! WAŻ! - Oczywiście, że się bała. Mężczyzna był niebezpieczny i to było widać. Ale strach był całkowicie stłamszony przez wściekłość i miłość, jaką darzyła swoją rodzinę. Wycelowała oskarżycielsko palec w Sina, dokładnie tej samej ręki, na której widoczne były zaklęcia rozkazu. - Nie obchodzi mnie kim jesteś i za kogo się uważasz, ale nikt, NIKT, nie będzie groził mojej rodzinie! - Jakby był blisko, to nawet by go dźgnęła palcem w klatkę piersiową. Zaś jej własna pierś unosiła się i opadała w szybkim tempie.
Wymiana zdań pomiędzy Saber i Sinem była jeszcze dziwniejsza. Ale jedno Sofia wiedziała na pewno: Assassyn był skończonym dupkiem.
- Masz... Masz natychmiast przeprosić dziadzia. I Carmillę. I tę panią też! - Wskazała dłonią Saber. Aż jej niedobrze się zrobiło, gdy usłyszała, co ten jej powiedział. Jeśli mogła, cofnęła się jeszcze bardziej, wciskając tyłek w biurko. Początkowa złość uchodziła i... Sofia zaczęła sobie uświadamiać, że chyba właśnie dolała oliwy do ognia.
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 58
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPon Mar 22, 2021 8:06 pm

Coś popsuł. Nie dało się tego nie zauważyć, nie z jego ekspertyzą do podziwiania sztuki oraz piękna - a ludzie czasem do tych dwóch rzeczy się zaliczali. Sposób jej odpowiedzi, a również cień smutku na jej twarzy jasno to uświadamiał. Co on najlepszego zrobił. Zranił księżniczkę, jaką to jeszcze przed chwilą podziwiał. Dalej to robił, jednak fakt że jego słowa wywołały smutek nie był zbyt przyjemny. Ivan był szczerym człowiekiem. Odważnie mówił o swoich przekonaniach, a czasem jego szczerość potrafiła w ten sposób zranić. Wiedział o tym. Mimo tego, często nie potrafił się powstrzymać. W złej wierze rzeczy nie mówił nigdy, zwyczajnie uważając szczerość za rzecz bardzo ważną. Teraz jednak... teraz zdawało się że popełnił błąd. Nie przez to że wyraził swoją szczerą opinię. Tego zmienić by nie mógł. Nie mniej... Saber powiedziała że nie jest księżniczką. A on mimo to nazwał ją księżniczką. Co jak co, ale czy to nie było narzucanie się? Czy nie był teraz taki, jak Ci wszyscy co próbowali skonwertować go z wiary w duchy do... bardziej normalnych wierzeń? Nie, porównanie to było zbyt pochopne. Nie był tak źli jak oni, jednak był to krok w ich stronę. Krok jakiego dokonać nie chciał. Dalej rzecz jasna uważał Saber za księżniczkę, jednak... czy mogło to mieć jakiś związek z jej przeszłością? Nigdy nie słyszał, aby ktoś był smutny z takiego tytułu. Speszony czy zakłopotany, jak najbardziej, jednak... smutku się nie spodziewał. Skąd on się wziął? Przez to że nie uszanował jej zdania?
Takie zamyślenia ogarnęły Ivana. Do tego stopnia, że ocknął się właściwie w momencie kiedy to ubranie Carmilli zostało zmienione. Wcześniej? Wcześniej to działał jak na najbardziej zwyczajnym autopilocie. Fakt że nie zgubił Saber, był cudem. Saber... chciała aby wymyślił jej jakieś przezwisko, jednak teraz? Teraz został tylko z nazwą klasy - a nie miał nawet pojęcia czym ona była! - i chyba nie chciała go już znać. Nie mniej, tak jak się spodziewał, pozostałe rodzeństwo również przywołało nieznajomych. A raczej Carmilla. Obok Sofii nie widział nikogo. Nie mniej, sekundowe spojrzenie na zachowanie towarzysza młodszej z dziewczyn, wzbudziło w nim lekką niechęć. Prychać tak na pierwszym spotkaniu? To było bardzo niekulturalne. W porównaniu z nieznajomym, Saber była aniołkiem... rannym aniołkiem.
*insert internal crying*
I czemu drzwi od pokoju staruszka leżały przewrócone? To nie był typowy stan rzeczy. Słowa jednak jakie usłyszeli ze środka gabinetu, sugerowały jakby... to nie było nic wielkiego. Czy nie było? A może było? Ah, bez znaczenia. Drzwi się naprawi potem, teraz potrzebowali jakichś wyjaśnień, gdyż ich brak twórczość Ivana ograniczał. No, i jeszcze chciał mieć to wszystko za sobą aby przeprosić Saber. Tylko nie przy ludziach, bo to nie było odpowiednie miejsce na to. Następne wydarzenia jednak... trochę wypadły z ich kontroli. A raczej, białowłosy "należący" do ich młodszej siostry zdawał się trochę... nieuprzejmy? Tak, to było dobre stwierdzenie. Ivan przyglądał się całej akcji, a wtrącenie się Saber spowodowało że mimowolnie jego kąciki ust uniosły się do góry. Co by nie było, broniła jego dziadka. Część ich rozmowy jednak, nie był w stanie zrozumieć. Bohaterem? Czy takie było ich miano? Cała scena działa się zbyt szybko, aby jakoś sensowniej zareagować. Sofia nie potrzebowała zbytnio chwili, aby jakoś przemyśleć swoje dalsze działanie, w przeciwieństwie do niego. Nie było to też jakieś wielce dziwne. Tak jak słowami było bardziej ekspresywny i artystyczny, tak żywość i głośność nie była jego domeną. Nawet w momencie kiedy Saber chciała dobyć broni, nie miał okazji zainterweniować nim się uspokoiła. Ivan stał więc trochę jak taki kołek. Jak to wszystko podsumować, to co się wydarzyło? Rozluźnić atmosferę w pokoju? O!
- Sztuką nie jest dać się ponieść złości... - powiedział unosząc jeden palec do góry, jakby to właśnie był nauczycielem i wyznawał swoje tajniki życiowe uczniom. -...lecz jest nim zachowanie spokoju, w obliczu najpotężniejszych z uczuć.
No i poleciała mądrość życiowa... w sumie do wszystkich. Bo sytuacja bardzo chciała się przez chwilę wymknąć spod kontroli, z racji na wysokie emocje wśród obecnych. Nie żeby bronił tym nieznajomego białowłosego. Na Wielkie Duchy, ani trochę nie miał takiej ochoty. Osoby pozwalające się kontrolować emocjom bez większych limitów, były problematyczne. Rzadko mógł się z nimi dobrze dogadać. On był jeszcze w dodatku niemiły, to było bardzo proste do zauważenia. To też, nawet nie zamierzał próbować się z nim bardziej dogadywać, jeżeli nie zmuszą go do tego. Jego sztuka by na tym ucierpiała. Wiedział jak nietolerancyjny byli tacy jak on.

Borysowi udało zabrać się głos. Wyjaśnił też, kim byli "servanci", co było jednym z siedmiu pytań jakie kryły się w głowie Ivana. Dostali również powód, dla którego została Saber przyzwana. Wraz z resztą. Ratowanie świata? Ha! Tego właściwie to jeszcze nie słyszał.
- Brzmi jak jakaś powieść z bajki Borysie. Świat niszczeje? Jak do tego doszło? I co masz na myśli przez... usunięcie anomalii? Jakieś zaklęcie? Magiczny przedmiot? Czym jest ten znak na naszych dłoniach, i jaka jest nasza rola jako... mistrzów? Co wiemy o miejscu, gdzie chcesz nas wysłać, bo aktualnie podróż w ciemno nie wydaje się najbezpieczniejsza. - nie mówił nic o tym, że świata nie uratuje. Zwyczajnie zadawał wiele pytań. Mniej, lub bardziej istotnych. Zresztą, jeżeli coś zniszczy świat, to co będzie jego kolejną muzą? Co będzie podziwiał pisząc swoje poezje? A no właśnie. Potrzebował świata, aby z uśmiechem na twarzy żyć. Spojrzał jeszcze tylko na Saber i zapytał się dla pewności. - Nie masz nic przeciwko ratowaniu świata, prawa Saber?
Nie pytał się reszty rodzeństwa. Oni sami potrafili za siebie zdecydować, a też jego priorytetem było skupienie się bardziej na ich aktualnej sytuacji. Przyjdzie czas na rozmowy... lub one same je zaczną, jak to często zapewne bywało.
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 58
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPon Mar 22, 2021 9:30 pm

W końcu go dogoniła, coś do siebie pod nosem. Mógł zaczekać? Mógł, a tak to zabłądził gdzieś do kuchni, świetnie tylko, że to nie była pora na kawę, a chętnie by się nagrodziła taką filiżanką... kubkiem, najlepiej dzbankiem.. Chyba powinni najpierw powiadomić kogo trzeba o zakończonym rytuale, a nie robić jakieś dziwne wycieczki po willi. Dziadek i możliwe, że Dnipri będą na nich czekać, prawda? Pokręciła lekko głową z niezadowoleniem patrząc na plecy swojego Sługi, chociaż ostatecznie nie miała co do tego pewności. Furie nie zachowywał się jak "sługa", za bardzo się mądrzył. W międzyczasie rozpięła łańcuszek z bursztynem i zawiesiła go sobie na szyi, ukrywając biżuterię pod ubraniem. Podeszła też bliżej do mężczyzny przyglądając się co ten zamierzał zrobić. Czyżby się zgubił? Carmilla uśmiechnęła się pod nosem, no! Będzie musiał ją jednak poprosić o pomoc...
Jej wzrok zatrzymał się na pomarańczy, która znajdowała się w jego dłoni. Owoc niemalże w błyskawicznym tempie zaczął gnić, zamieniając się w obrzydliwą śmierdzącą breje. Zerknęła pytająco na Assassina i wyraz jego twarzy nieco ją przestraszył. Podskoczyła lekko gdy stół huknął na ziemię, automatycznie też odsunęła się na bok by przypadkowo nie wejść w drogę białowłosemu. Znów ruszyła za nim, wychodząc wyłapując jedynie fakt, że rzucona pomarańcza znów była normalnym owocem. Straciła ochotę na jakąkolwiek kawę.
Znów stała się "cieniem" mężczyzny podążając za nim. Nie odzywała się, bo co mogłaby w tej sytuacji powiedzieć? Nie miała pojęcia czego dokładnie była świadkiem, w jej głowie znów zaczęły kłębić się dodatkowe pytania. Zamyśliła się i dopiero po chwili zdała sobie sprawę w kierunku w jakim idą. Furie nie błądził po rezydencji. Wyglądał tak, jakby doskonale wiedział gdzie idzie. Łącząc to z jego wcześniejszymi słowami... czyżby... nie, to niemożliwe. Znaczy. Dokonała "cudu" przywołując tu Assassina. Więc może..?
Przez chwilę kawałki układanki zaczęły do siebie pasować, albo tak jej się tylko wydawało. Po drodze spotkali się z resztą rodzinki, pojawił się Ivan, a obok niego   kobieta, która musiała być jego sługą. Przywitała ich lekkim skinieniem głowy, a raczej kobietę, brata widziała dość niedawno więc to by było dziwne. Znalazła się również Sofia z... była sama? Czyżby jej rytuał się nie udał? Z lekkim zmartwieniem Carmilla skierowała swój wzrok na jej dłonie i z ulgą wypatrzyła tam symbol. Furie pstryknął palcami. Dziewczyna wykonała jeszcze kilka kroków i stanęła jak wryta. Coś było nie tak. Bardzo nie tak. Przejechała dłońmi po swoim ciele jakby chcąc się upewnić. Z natury była blada, ale teraz jej twarz przypominała białe płótno z dwoma sinymi półkolami. Zatrzymała dłonie na swoich pośladkach. Warga drgnęła jej nieznacznie, a zaraz później usta poruszyły się wypowiadając bezdźwięczne słowo.
"Spodnie?"
JAKTOPRZECIEŻTAKNIEMOŻNA. Obejrzała się dopiero teraz kręcąc z niedowierzeniem głową.
- Lepiej? Jak to może być lepiej?! Gdzie są moje ubrania?! Jak ty w ogóle możesz w tym chodzić, to strasznie niewygodne. - Carmilla zdała sobie sprawę, że zgubiła chyba główny problem - Nieważne! Masz je oddać. Teraz. - Skrzyżowała ręce na piersiach, nie ruszy się z miejsca dopóki ich nie odzyska... albo dziadek nie pojawi się w drzwiach, a raczej wnęce na drzwi prowadzącej do jego gabinetu, i nie zaprosi ich do środka. Wtedy to ostatecznie westchnie ciężko i smętnie ruszy tyłek do przodu.
Miała nadzieje, że to już koniec "niespodzianek" przynajmniej w dniu dzisiejszym i... bardziej mylić się nie mogła.
Furie z sierpem w ręku groził Borisowi. W jej głowie zapanował chaos, nawet nie wiedziała co zrobić. Ocknęła się gdy Sofia wkroczyła do akcji. Nie, nie, nie! WSZYSCY JUŻ WIDZIELI, ŻE NIE MA ŻADNEJ KONTROLI NAD BIAŁOWŁOSYM.
A może miała.
- Furie! - nie krzyknęła, ale uniosła głos, co zwykle jej się nie zdarza, przez chwilę chciała unieść prawą rękę w jego kierunku. Nie. Nie tak... i to nawet nie dlatego, że nie miała pojęcia jak powinna użyć tego zaklęcia. Czuła, że to byłby błąd. Nie rozumiała sytuacji i może była tak jak mówił głupia, ale jakoś wierzyła, że nie skrzywdzi jej rodziny. Ruszyła dociskając rękę z symbolem do piersi i stanęła przed Assassinem. Sama nie wiedziała co ma teraz zrobić, nigdy nie pomyślała, że w ogóle byłaby w stanie się ruszyć i stanąć przed potencjalnym zagrożeniem. Więc no. Jej plan się skończył na stanowczym robieniem za płotek odgradzający Furie od potencjalnych oponentów/ofiar. Tak. Gdy tylko się odwracał ona zachodziła mu drogę. >:I
Jeśli skończy się ta cała żądza mordu i walki, Carmilla odetchnie cicho z ulgą i... pośle dziadkowi spojrzenie pełne niezadowolenia. Będzie musiał jej odpowiedzieć na kilka pytań, ale to dopiero jak zostaną sami.
Teraz przy wszystkich nie miała żadnych pytań, musiała trochę ochłonąć po tej całej akcji. Aczkolwiek poczuła małą satysfakcję gdy usłyszała, jak Ivan zadaje pytanie o symbole na ich dłoniach. ONA WIEDZIAŁA!
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPon Mar 22, 2021 9:58 pm

Carmilla chciała swoich ubrań z powrotem? To... ale po co? Były obiektywnie gorsze. Świetnie jednak, chciała je z powrotem? Proszę bardzo. Na ciuchach które od niego dostała, pojawiły się kolejne, jej stare. Była teraz odziana podwójnie. Spełnił jej życzenie? No tak. Mogła więc to uznać i tak, za prawdziwy zaszczyt. Potem rzeczy potoczyły się dość... między niego a dziada, wbiła się Sophia. Na dodatek Carmilla zasłoniła mu drogę z drugiej strony, a gdyby tego było mało, nagle pojawił się chłopiec z kosą, której ostrze znalazło się niebezpiecznie blisko szyi Sina.
-Wybacz, nie pozwolę ci skrzywdzić Sophii-Powiedział chłopiec cichym głosem, pozbawionym wcześniejszego ciepła. Sin, widząc że jest otoczony uśmiechnął się tylko.
-Jeśli mógłby mnie zabić ktoś, w kim płynie moja krew, nie przejmowałbym się tak tym wezwaniem-Odpowiedział Lancerowi, odsuwając od szyi ostrzę kosy. Następnie spojrzał na Sophię. Jak na razie Lancer go jedynie obserwował-To piękne. Piękne jak wszyscy wstawiacie się za swoją rodziną. Doprawdy godne podziwu. A zarazem to taka ironia.-Westchnął i przeszedł na jedną z kanap nawet jeśli musiał po drodze staranować Carmillę-Patrzenie na was napawa mnie mdłościami-I dlatego rozwalił się na kanapie, spoglądając w sufit pomieszczenia. Wyglądał na osobę bardzo skonfliktowaną własnymi emocjami. Jednocześnie wściekły jak i na swój sposób, smutny. Widać jednak że nie planował już więcej nikogo zabijać. Wyżył się na Saber. Nie planował również karać Sophi za jej słowa. Zasługa Lancera? A może wola Sina?-Wystawiacie moją cierpliwość na próbę. Uważajcie.-Odparł jeszcze machając dłonią z kanapy. Nie wyglądał na przestraszonego, więc chyba sugerował że jest w stanie pokonać 3 magów i 2 servantów, samemu.
-To skomplikowane Ivanie. Istnieje coś takiego jak utopione prawdopodobieństwa. Prawdopodobne wydarzenia które Gaia odcięła od rzeczywistości. Te prawdopodobieństwa kumulowały się przez lata w Roocie, aż w końcu wystrzeliły i zaczęły pożerać nasz świat. Żeby to usunąć powinniście zniszczyć wydarzenie które nie pasuje do zamysłu Gaii, lub zabić tego kto to podtrzymuje. Wasza rola jako mistrzów, to zapewnianie servantom many i kierowanie ich w walce. Jesteście ich wsparciem. Znaki na waszych dłoniach to zaklęcia rozkazu, które pozwalają wam wydawać polecenia waszym servantom. Utrata wszystkich oznacza utratę kontroli nad servantem. Niestety o tym miejscu nie wiemy nic.-I koniec. Wszystko. Odpowiedział. Saber na zadane pytanie pokiwała jedynie głową, jej twarz nadal nie wyrażała żadnych emocji.
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 58
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyWto Mar 23, 2021 1:03 am

Jedna owieczka... dwie owieczki... trzy owieczki... emocje w pokoju jak to się okazało, były napięte dla dla wszystkich tylko nie Ivana. Jak do tego doszło? A no... stwierdzić było ciężko. Tak jak na samym początku istniało zagrożenia dla staruszka, tak z interwencją Saber coś czuł że ono zmalało. Nie wiedział jak bardzo jest ona potężna, ani jak bardzo jest on potężny... ale wierzył w nią. Dlaczego? Nie wiedział. Może czuł taką powinność przez to że była pod jego opieką w pewnym sensie. To on był odpowiedzialny za jej przyzwanie, to też musiał zadbać żeby miała jak najlepiej. Rzecz jasna, były granice tego wszystkiego, ale! Wiara w nią była czymś co mógł tej nieznajomej zaoferować, przynajmniej dopóki ta jej nie złamie w jakiś bliżej nieokreślony sposób.
Zrozumienie "chłopaka" Carmilli było problematyczne. Ciężkie. Wręcz, zaczęło lekko podchodzić pod niemożliwe. Może to przez to że tak niewiele o nim wiedział? Kimś w kim płynie jego krew... określenie to zdawało się naprawdę istotne, a jednocześnie... Ivan nawet nie miał pojęcia co przez to rozumieć. Musiałby być kimś, kto spłodził połowę świata aby wszyscy oni byli jego potomkami. Co nie miało sensu, nawet jeżeli był kimś z bardzo dawnej przeszłości... prawda? A może jednak? Białowłosy wiedział bardzo niewiele co do detali początków świata, a jego wiedza o mitach nie była na takim poziomie aby coś logicznego wynaleźć. Zauważył jednak, że Sofia również miała towarzysza. I chyba ciut milszego od ich pana z sierpem. Chłopak podrapał się po bródce, nie do końca wiedząc co z tym fantem zrobić. Dlatego, ostatecznie zrobił całe nic. Niejako sytuacja się uspokoiła, a na pytania zadane dostał odpowiedź. Odpowiedź, na jaką mógł kiwnąć zadowolony głową. No prawie zadowolony.
- W jaki sposób powinniśmy zapewniać im manę? - zapytał, bo tego drobne detalu im nie wspomniał. A zdawał się być dość istotny. Prawie tak istotny jak to czy dostaną jakiś dzień wolny przed wyruszeniem na misję, czy od razu będą musieli się tam wybrać. Wolał dzień wolny, na wyjaśnienie rzeczy, jednak... to nie była jego decyzja. - I jak mamy dostać się do tego miejsca, gdzie mamy pozbyć się tej anomalii?
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 58
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyWto Mar 23, 2021 6:39 am

Dostała co sobie życzyła tak? Dlaczego więc stała jeszcze przez chwilę ubrana na "cebulkę" i chciała udusić mężczyznę? Jeśli liczył na jej wdzięczność spowodowaną powrotem jej ubrań to się grubo mylił. Nie miała czasu jednak nic z tym zrobić, bo zaraz wybuchła sprzeczka w gabinecie. Znikąd pojawił się też młody chłopiec z kosą. Może nawet byłaby pod wrażeniem sztuczki z niewidzialnością, ale teraz kompletnie nie wiedziała co robić. Miała chronić innych przed nim, a teraz zaczęła się poważnie zastanawiać czy aby nie zmienić nagle frontu. Na szczęście, bądź nie(?) Furie nie wyglądał na przejętego pojawieniem się ostrza przy jego szyi. Napomniał kolejny raz dnia dzisiejszego o „jego krwi”, tym razem w odniesieniu do chłopaka z kosą. W tym momencie wcześniejsza układanka została rozbita, a zebrane elementy rozrzucone. Carmilla znów była w kropce. Chociaż mogła zaryzykować stwierdzenie, że mimo wszystko coś z tego wyniosła. Mianowicie mogła założyć, że niektóre elementy stanowiły część innego zestawu. To już coś.
Wycofanie się białowłosego, przyjęła z niekrytą ulgą, nawet jeśli po drodze została trochę staranowana i zepchnięta z drogi. Przyglądała mu się przez chwilę jak rozkładał się na kanapie, jego pewność siebie z jednej strony napawała entuzjazmem, a z drugiej strachem. Wszystko zależało czy stało się po właściwiej stronie. Carmilla odeszła kawałek od wszystkich odwracając się do nich plecami. Zaczęła chwilę siłować się z guzikami, swojej odzieży. Wszystko przez te drżące lekko palce. Kto by pomyślał, że ściąganie ubrań będzie takie problematyczne? Zastygła w bezruchu na chwilę słysząc o zapewnianiu servantom many, zaraz wracając do poprzedniego zajęcia. Jeszcze trochę gimnastyki i udało jej się wydostać z tych zażyczonych ubrań, wszystko poskładać w estetyczną kostkę i przytulić do siebie co by nie zostawiać ich zbytnio na widoku. Już sam fakt, że ostatecznie dała za wygraną był wystarczająco upokarzający. Najchętniej zaszyłaby się teraz u siebie w pokoju z jakimś dzbankiem kawy. Dwoma dzbankami kawy i książką o servantach, o!
Czy sama miała jakieś pytania? Oj tak, w obecnym stanie nie wiedziała nawet od jakiego zacząć. Chociaż jej źródło informacji raczej wolałoby zostać niezaczepiane. Zresztą Ivan poruszał istotne kwestie.
- I ile mamy czasu na przygotowanie się do drogi? - Dodała do ostatniego pytania brata. Chyba dziadek nie oczekiwał, że od tak rzucą wszystko i po prostu wyjdą, prawda?
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 61
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyWto Mar 23, 2021 9:52 am

/ moja postać to SOFIA nie Sophia, Dą >X

W momencie, gdy Carmilla zaczęła swój werbalny sprzeciw wobec tego, jak traktuje ją jej sługa, Sofia mogła tylko w duchu zaklaskać w ręce i pomyśleć "go girl!". Uśmiechnęła się lekko, ale nie reagowała - ponieważ wierzyła, że jej siostra sobie poradzi i nie powinna jej niańczyć. Jednak gdy ubrania białowłosej powróciły, ale jako kolejna warstwa - na te szaty rzekomo "lepsze" od Sina... Sofia tylko westchnęła. Co za bezczelny przypadek.
Ale to i tak było nic w porównaniu z tym, co wydarzyło się w gabinecie.
Wszystko działo się tak szybko, że Sofia nie była w stanie tego przetworzyć. To nie tak, że dała się ponieść złości - jak to ujął Ivan, w swój klasyczny dla siebie, poetycki sposób. Ona po prostu CZUŁA, że to jedyna słuszna rzecz, którą MUSIAŁA natychmiast zrobić. Z miłości do rodziny, instynkt ruszył jej ciałem, a konsekwencje... byłyby dla niej o wiele bardziej bolesne, jeśli by nie zareagowała i to właśnie dziadek zostałby zraniony.
Taka to była właśnie Sofia. Przekładała innych ponad siebie.
Jednak bardzo szybko została także uświadomiona, w jak bardzo niebezpieczną sytuację się wplątała. Nie wiedziała nic o "Furie", ale od razu każda komórka w jej ciele mówiła jej, że powinna trzymać się z dala od tego mężczyzny. A na pewno nie ładować mu się przed sierp i na niego krzyczeć. Ale i tak nie miała szans zrobić cokolwiek innego, bo nagle pojawił się Lancer. A raczej, najpierw zauważyła ostrze kosy, co prawda wycelowane w Furie, ale wciąż i tak niebezpiecznie blisko jej twarzy. I w połączeniu z tak odmiennym tonem jej servanta... Tak, to było zdecydowanie przerażające. Zastygła w ruchu, prawie wstrzymując oddech.
Słowa o "jego krwi" nie dotarły teraz do Sofii. Była w zbyt wielkim szoku, tylko wzrokiem odprowadzając go na kanapę. I jeszcze raz spojrzała na kosę Lancera. To? To jakiś zabójca? Myślała, że to będzie ktoś bardziej na zasadzie magicznego pomocnika, a nie... ktoś, kto w mgnieniu oka potrafi pozbawić inną osobę życia. Tak, zdecydowanie było widać strach na jej twarzy, gdy obserwowała broń. Mrugnęła parę razy, próbując pozbyć się obrazu sprzed oczu i potem przymknęła je. Położyła rękę na piersi i wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić. W końcu uciekło napięcie z mięśni, a dziewczyna poczuła, jak bardzo jej nogi są teraz słabe. Podparła się biurkiem dziadka, ale po chwili odsunęła na bok, aby nie zasłaniać innym uczestnikom głowy rodu.
- Dz.. Dziękuję. - Spojrzała na Lancera, o ile wciąż jeszcze pozostał w widocznej formie. - Już wszystko w porządku. Możesz wrócić... do tej... wygodniejszej formy? - Nie była pewna jak to określić, ale skoro Lancer tak wolał - to nie chciała go męczyć czy coś i na siłę go zatrzymywać tylko po to, aby sobie na niego popatrzeć.
Znów utkwiła wzrok w Furie, patrząc na jego emocjonalne zmagania na kanapie. I coś ją ukuło w sercu, może nawet jakiś mały procent jej świadomości współczuł przyzwańcowi. Ale to nie był ani czas ani nastrój na to, aby komukolwiek pomagać. Szczególnie, jeśli przed chwilą prawie sobie skończyli do gardeł. A raczej on do jej gardła, a Lancer... nie ważne. Nie chciała rozpatrywać tego wydarzenia jeszcze raz. Pokręciła głową.
- To dzięki pasji nasze uczucia są silniejsze i nie powinniśmy ich hamować. - Po chwili przeniosła wzrok na brata. - I to właśnie uczucia czynią nas ludźmi, Ivanie.
Dawka mądrości Sofii na dziś została zaliczona. Mądrość Ivana vs mądrość Sofii: fight start. Ale powiedziała to wszystko ciepło, lekko uśmiechając się pod koniec. Nie ganiła go, tylko przedstawiała swój pogląd. That's it, dokładnie: Sofia uważała, że nikt się nie powinien powstrzymywać od tego, co czuje i wyrażać się w swobodny sposób.
No.
Może poza Furie. On by się jednak mógł trochę powstrzymywać.
Potem przyszła pora na wyjaśnienia dziadka i ich pytania. A pytań miała mnóstwo, mimo że Lancer zdołał jej na sporo odpowiedzieć. I w sumie, zamiast cokolwiek rozjaśnić, dziadzio tylko pozostawiał ich z kolejnymi niejasnościami. I znów odezwał się pierwszy Ivan, dopytując. Więc nawet nie otwierała ust, aby dać bratu spokojnie się wypowiedzieć. Z ściągniętymi w koncentracji brwiami wpatrywała się to na jednego to na drugiego mężczyznę, wsłuchując się w konwersację. Że... że niby co mieli zrobić?
- Zaklęcia rozkazu też... mogą nagiąć zasady świata, zagiąć rzeczywistość. Na przykład- - Urwała, próbując sobie przypomnieć, jak dokładnie jej to powiedział Lancer. - Teleportować servanta z innej części globu w mgnieniu oka, w razie potrzeby - gdzie normalnie nie byłby w stanie tego zrobić. Jakby czynią niemożliwe możliwym? No. W każdym razie powinniśmy je zużywać do awaryjnych sytuacji, a nie... po to aby wymusić posłuszeństwo w błahych sprawach. - Nieee, skąąd, wcale nie wlepiła oczu w Sina, gdy mówiła słowo "posłuszeństwo". Wcale. Nie wiem, skąd taki pomysł.
(Poza tym, że dokładnie to zrobiła. Ale shh).
- Ale nie wiem jak to uruchomić. - Popatrzyła się na rękę, oglądając znak. - Krzyknąć, "rozkazuje ci"? Jest jakaś inkantacja? Lancerze? - Jeśli wciąż był w widocznej formie, to spojrzała pytająco na niego licząc, że to też wyjaśni. Jeśli nie, to rozejrzała się po pokoju niepewnie, mówiąc te słowa gdzieś w przestrzeń.
- Ale także... takie zadanie... czy to nie jest może za dużo dla nas, dziadku? - Spojrzała niepewnie na rodzeństwo. Uczyli się magii, ale nie wiedzieli prawie nic. - Znaczy. Nie wątpię w naszych towarzyszy, że mają ogromną siłę. - Zapewniła pospiesznie, zerkając na trójkę (lub dwójkę) servantów. Bo się jeszcze Furie znowu obrazi. - Ale jesteś pewien, że sobie poradzimy? Nie potrafimy walczyć ani zbytnio używać magii... Ani... To wszystko jest dla nas nowe i... nie lepiej było powierzyć tego zadania bardziej doświadczonym magom?
O nie, nie martwiła się o siebie teraz i także nie trzęsła portkami. Bardziej bała się o rodzeństwo. Najmłodsza, Carmilla była w ich "drużynie" i jako tako mogła się nią zająć, ale... Bardzo martwiła się o Jagódkę i Ervina, których nie miała na oku. Owszem, był Bjorn, ale... Bjorn jednak nie był Sofią, jeśli chodzi o opiekowanie się innymi! A przynajmniej tak wysokie mniemanie w tej sprawie o sobie miała. Podrapała się po głowie.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyWto Mar 23, 2021 11:28 am

Widząc przerażoną twarz Sofii, Lancer zniknął swoją kosę. Zwłaszcza że sytuacja ewidentnie się uspokoiła.-Zostanę, na razie-I ścisnął dłoń Sofii po którą sięgnął, by dodać dziewczynie otuchy. Uśmiechnął się też delikatnie, próbując odbudować nieco jej morale, które jego przynajmniej zdaniem, ucierpiały w tej sytuacji. Mimo całej tej akcji, to Sofia miała najwięcej do powiedzenia. Nie tylko uraczyła brata swą mądrością, to jeszcze na dodatek poszerzyła nieco ich informacje o zaklęciach rozkazu. Spojrzenie posłane Assassinowi pozostało bez odpowiedzi, ten zajęty był oglądaniem sufitu, jak wspominał wcześniej, patrzenie na nich przyprawiało go o mdłości.-Jeśli przelejesz manę w pieczęć, a następnie sformułujesz polecenie, wszystko zadziała jak należy-Odpowiedział Sofii jej towarzysz następnych kilku zapewne misji. Koniec końców jednak Sofia przestała mówić do Lancera, tym razem kierując słowa do dziadka. I nie tylko ona skierowała do niego słowa, bo milcząca do teraz reszta rodziny, również miała swoje pytania. Dziadek podrapał się po głowie
-Oprócz was, są tez inni, których spotkały podobne obowiązki. Nasza rodzina niestety nie ma nikogo innego kto mógłby się tym zająć. Jednak mimo waszego młodego wieku, jesteście bardziej niż odpowiedni do tego zadania. Fakt że wielcy herosi odpowiedzieli na wasze wezwanie, jest tego najlepszym dowodem-Odchrząknął przed odpowiedzią na kolejne pytania. Oh shit, here we go... spojrzał jeszcze tylko na Assassina... dobra, załatwić to jak najszybciej.-Co do many, położenie dłoni na słudze i przelanie jej w ten sposób, zadziała. Ale istnieje szybszy moment-Znowu chrząknął, a Assassin opuścił głowę i spojrzał na niego.
-Ty chyba nie-Zaczął ale dziadek mu się wtrącił w słowo, przerywając jego wypowiedź.
-Wymiana płynów ustrojowych działa lepiej i szybciejnajlepiejjakruszyciejużterazcześćpa-Pstryknął palcami, włączył się krąg, wszyscy zniknęli, staruszek otarł pot z czoła.-Następnym razem zlecę to synowi...-Spojrzał na lizaka na biurku, którego nie zdążyła zjeść Jagódka... no cóż. Odpakował słodycz i wcisnął do ust. Zdecydowanie był na to za stary.

I nagle, znaleźli się gdzieś indziej. Od razu cała trójka mistrzów zadygotała z zimna, gdy chłodny - a raczej w chuj mroźny - wiatr wdarł się im pod ubrania. Znajdowali się na chodniku, zasypanego śniegiem miasta. Była noc, ale na ulicach wciąż przebywało zaskakująco dużo osób, nikt chyba nie dostrzegł ich nagłego pojawienia się. Ludzie ubrani byli w futra i kurtki, domy w większości parterowe, zbudowane były z drewna i cegły. Na ulicach stały lampy naftowe do oświetlania drogi, po której właśnie przejeżdżała zaprzężona w konie karoca. Ewidentnie, nie wyglądało to na XXI wiek. Usłyszeli pstryknięcie palcami i całe zimno które odczuwali zniknęło. Ubrania całej trójki zmieniły się na ciepłe kozaki podszyte futrem, grube skórzane spodnie również wyłożone futrem, ciepły wełniany sweter na który jeszcze narzucono ciepłe i grube futro. Do tego czapa oraz grube rękawice. Servanci rzecz jasna nie zmienili ubrań, ale wyglądało też na to że im zimno nie przeszkadza.
-Co za głupota-Warknął Assassin. Lancer rozglądał się zaciekawiony a Saber w końcu podeszła do Ivana, nie utrzymując już tak dużego dystansu.
-Co dalej?-Zapytała swojego mistrza.
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 58
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyWto Mar 23, 2021 4:38 pm

Ivan obserwował sytuację w pokoju, po tym jak już emocje trochę opadły. Dojrzał Carmillę, która to odwrócona od nich się z czymś siłowała. Najpewniej ubraniami patrząc na całokształt, jak i ostateczny efekt jaki osiągnęła. Hmm. Dodać jej jakieś słowa otuchy? Zdawała się trochę roztrzęsiona, jednak... no Ivan aż tak bardzo się nie znał na kobietach. Co zresztą wykazał parę minut temu, czyniąc Saber smutną. Jaki wniosek? Generalnie, lepiej aby zbyt bardzo się do nich nie odzywał, bo złe rzeczy się działy. Na pewno przejdzie mu ta myśl, jednak na ten moment interakcje 1 na 1 zdawały się ryzykowne kiedy nie był w stanie stwierdzić jak się czuje druga osoba i nie miał zbyt genialnych słów przygotowanych. Jego twórczość artystyczna dalej była zacofana w kwestiach sercowych niestety, i tylko on ją rozumiał! Ah, ból samotności!
Obserwował też kątem oka Sofię, która mimo bycia starszą, zdawała się nawet bardziej rozjuszona. Właściwie, to z głupoty wskoczyła prawie pod ostrze nieznanego mu do końca faceta. Nic dziwnego, że po fakcie ciężko było jej poradzić sobie z tym jak blisko śmierci się znalazła. Jej instynkt działał kompletnie inaczej od tego Ivana, a może lepszym określeniem było, że ten jego był trochę tępy? Wypełniony wiarą i wierszami? Nie mniej, zdawało się nawet że dziewczyna rzuciła wyzwanie jego logice.
- Ho? - wydał z siebie głośniejszy dźwięk, oznaczający częściowo ciekawość jak i niedowierzanie że ktoś mu stawiał wyzwanie. He was DIO Ivan after all. - Nie zaprzeczę, że uczucia rzecz ludzka i jakże piękna. Pochopność w nich jednak, w poezjach wielokrotnie już pokazana została. Do pięknego końca, rzadko kiedy dotrwała.
Skomentował, nie tyle co się nie zgadzając z dawką mądrości Soffi, co widząc w niej istotną lukę. Na tyle istotną, że prawdopodobnie gdyby ktoś zaatakował jego rodzeństwo lub Saber, sam wskoczyłby przed nich aby przyjąć na siebie uderzenie. Czy to nie było trochę to do czego piła starsza dziewczyna? Mogło być. Ivan jednak, nie był tego świadomy aktualnie. Faktu, że to co mówił okazałoby się sprzecznością.
- Zaiste, brzmią przydatnie, choć zmuszanie innych do własnej opinii i posłuszeństwa mi nie w smak. - skomentował, kiedy to otrzymali dokładniejsze informację od Sofii. A ona co? Jakieś mądrzejsze książki jej dawano, że o takich rzeczach wiedziała? Dlaczego nie wiedzieli tego samego? Czy wśród ich rodziny, były osoby z przywilejami? Wiele pytań, jednak łącznie był tak nieistotne, że też je porzucił. Wolał zamiast tego zapamiętać, jak używać tych zaklęć rozkazu. Nie zamierzał do niczego zmuszać... Saber, ale skoro magia ta potrafiła ich wesprzeć na jakiś sposób, to nie zamierzał wybrzydzać. Jakie Duchy tylko za nią odpowiadały? Wielka Dusza Kontraktu, a może ktoś wyżej postawiony? Nie wiedział. Mogła być to nawet sama Gaia.
- Nic tak nie wspiera rozwoju, jak wielkie wyzwanie Sofio. - powiedziałby podchodząc do niej i słysząc jej zmartwienia, położyłby rękę na jej ramieniu. - Strach rzecz ludzka, wstydzić się nie masz czego. Jednak, ludzie w obliczu największych przeszkód, zawsze wykazywali tendencje do największego rozwoju. Jeżeli to kim jesteśmy nie jest wystarczające, to zwyczajnie musimy stać się kimś więcej.
Kolejna dawka dżentelmeńskiej mądrości. Oby bardziej poprawnej politycznie niż poprzednio... a jak już o tym mowa!
Kwestia many. Ivan z automatu kiwnął słysząc o położeniu dłoni na słudze. Prostsze niż się zdawało, jednak zapowiadało się iż istnieje inny sposób. Szybszy. Czyli ten poprzedni był ograniczony? Nim jednak zdążył przetworzyć jakoś bardziej informację, zauważył że servant Carmilli wrócił do "żywych". I już coś kwestionował, przez co dziadek przyśpieszył z wyjaśnieniami. Na tyle szybko, że Ivan tylko zdążył mrugnąć i byli w innym świecie. Przez chwilę jeszcze nie reagował. Co dziadek powiedział? Wymiana płynów ustrojowych? Z automatu jego wzrok na sekundę poleciał w stronę Saber, nim wrócił do patrzenia pusto przed siebie. Tak. Ta... ta metoda mogła zostać chyba zapomniana. Raczej nie będzie potrzebna.
Chcąc pozbyć się tych myśli, odchrząknął i wtedy poczuł te zimno jakie ich ogarnęło. Z zimnem, przyszedł też obowiązek rozejrzenia się. Gdzie oni do cholery byli? Nie mógł dać im jakiegoś lepszego ostrzeżenia? NIE MÓGŁ DAĆ IM CHOCIAŻ UBRAŃ, TEN STARY...
O, mieli już ubrania. Ciepłe ubrania. Ivan spojrzał w stronę servanta Carmilli.
- Dziękuję. - bo Ivan to był człowiek pełen kultury, i nawet złolom potrafił podziękować. Tylko... Co dalej? Dobre pytanie zadała Saber. Chłopak podrapał się z tyłu głowy, rozglądając się. Śnieg, noc, zima, dużo ludzi, parterowe domy i karoca. Definitywnie nie XXI wiek. Czy... czy porozumiewali się chociaż tym samym językiem? Nie wiedział. Jedno było jednak pewne.
- Ahh... jakież to piękna okolica... - skomentował, rozpływając się trochę na jej cały widok. Niczym cofnięcie się w czasie do dawniejszych er, jeszcze piękniejszych w jego mniemaniu od aktualnej. Pokręcił jednak po chwili głową.
- Przede wszystkim, to musimy dowiedzieć się gdzie jesteśmy. I w jakich czasach, bo to nie wygląda na 2015 rok... skoro to tutaj ma być ta jakaś anomalia, to... może ludzie słyszeli o czymś nietypowym. I dobrze byłoby znaleźć sobie jakiś nocleg, oraz możliwość zarobku. - to było parę rzeczy, które teraz zdawały się najbardziej istotne dla Ivana. Zerknął jeszcze w stronę reszty towarzyszy. - Co myślicie? Gospoda brzmi jak zawsze dobry start, dla naszej pięknej przygody pełnej starcia serc, uczuć i przekonań!  
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 58
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyWto Mar 23, 2021 6:02 pm

Po uporaniu się z ubraniami miała szansę przysłuchać się dyskusji prowadzonej przez resztę. Czy młody servant Sofii trzymał ją za rękę? Uroczę~
Nie chciała też niczego dorzucać od siebie, bo wszystko zostało wytłumaczone. Teraz jak sytuacja się nieco uspokoiła po wyskoku jej servanta, to wyglądali jakby faktycznie nic się nie stało. Carmilla zerkała tylko co jakiś czas na Furie, jak ten zgodnie ze swoją zapowiedzią, nie zamierzał na nich nawet patrzeć i wbijał wzrok w sufit. Staruszek zaczął za to odpowiadać jak to wygląda sprawa z oddawaniem słudze swojej mocy, temat nieco stresował dziewczynę, obawiała się go jak z pewnych względów no i wyglądało, że jej servant nie bardzo potrzebował jej pomocy. Przynajmniej takie sprawiał cały czas wrażenie.
Pojawiła się też odpowiedź na jej ostatnie wtedy nie zadane na głos pytanie.
Najwidoczniej starszy tego oczekiwał, a nawet nie dał im rzucić niczego i po prostu ich teleportował. Nie dając jej czasu nie tylko na przeanalizowanie słów dziadka, ani na zostawienie ubrań, które przed chwilą z siebie ściągnęła. Zostali przeniesieni gdzie ta dodatkowa warstwa cebulki byłaby całkowicie na miejscu. Miałaby to wszystko teraz znów zakładać, wykluczone. Zresztą miała teraz wydaje się dużo większy problem niż mróz i kwestia dziwnego ożywienia się Furie na słowa Borisa.
Carmilla rozejrzała się od razu widocznie zaniepokojona nagłą teleportacją. Nie poznawała okolicy, ba patrząc po tym wszystkim co widziała dookoła, to równie dobrze mogła nie poznawać czasu w jakim się znaleźli. Dodatkowo była jeszcze noc co tylko pogarszało jej samopoczucie. Kolejne pstryknięcie palcami i gryzący mróz zniknął, ubrania które się na niej pojawiły były dużo cięższe nawet od stroju Furie, TYM RAZEM nie miała nic przeciwko tej zmianie. Szczególnie, że ponownie miała wolne ręce. Gdyby wiedziała wcześniej jak to się wszystko potoczy to nawet nie walczyłaby o swoje ciuchy, które teraz były... sama nie wiedziała gdzie, ale też za specjalnie nie chciała tego wiedzieć w tym momencie.
Pomimo ciepła jakie zapewniały nowe futra Carmilla wzdrygnęła się i podjęła próbę wtopienia się w ciuchy, przystawiła rękawice do ust chuchając w nie i potarła swoje policzki. Cała trójka magów dostała nowy zestaw, w odróżnieniu od sług.
- Dziękuje. - Powiedziała podchodząc do Sina, który robił rzeczy niemalże przeciwnie do tego jak się zachowywał. - Tobie nie jest zimno? - Znaczy, widać było, że nie. Inaczej by sam również się przebrał, ale musiała trochę pozbierać informacji, bo niektóre rzeczy jej się nie zgadzały.
-Wolałabym zostać w willi. - Westchnęła ciężko w odpowiedzi do stwierdzenia Ivana, nie podobało jej się tutaj. Kompletnie nie wiedziała gdzie jest i dodatkowo była noc, więc uczucie zagubienia w niej tylko narastało.
Nawet jeśli zgadzała się z pomysłem brata odnośnie odnalezienia miejsca gdzie mogliby spędzić noc, to nijak nie podzielała jego entuzjazmu. Piękna przygoda? Doubt.
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 61
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyWto Mar 23, 2021 11:49 pm

Lancer. Lancer. LANCER.
Oto poemat prosto z serduszka Sofii dla jedynego i najwspanialszego anioła zesłanego na ziemię. Szczere złoto, które nie tylko ochroniło Sofię przed zagrożeniem, ale także zauważyło jej zlękniony stan i... został, zapewniając jej wsparcie. Nie spodziewała się uścisku dłoni, ale gdy uśmiechnął się - Sofia także się uśmiechnęła, również ściskając jego dłoń w odpowiedzi. Wszystko będzie dobrze. I chociaż nie miała zamiar tego przyznawać na głos, zdecydowanie wolała, jak mogła go widzieć i mieć namacalny dowód, że wciąż jest obok niej.

Dios mío, jeszcze na dodatek rozpętała debatę filozoficzną z bratem. Zastanowiła się chwilę na jego słowami, po chwili kiwając głową.
- Tak, też masz rację. Tak samo, jak nie można przesadzić, nie powinniśmy także ich hamować.
Jak absurdalnie musiała wyglądać ta wymiana zdań pomiędzy rodzeństwem? Szczególnie, że przed chwilą Sofia prawie rzuciła się pod pędzącą ciężarówkę pieszczotliwie zwaną Furie? No cóż, taka była. Szybko działała i szybko wybaczała. Lancer jednym gestem odkupił wszystkie swoje "winy", a co do Assassyna... Cóż, lepiej zignorować beznadziejne przypadki. Plus uspokoił się i odsunął od niej, więc po co miałaby się nim znów stresować? Jak dziadzo dodawał im kolejne problemy na głowę?
Skinęła głową w podzięce Lancerowi za uzupełnienie ich wiedzy. Potem, gdy wyraziła swoje obawy wobec wyprawy... ponownie wypowiedział się Ivan! Zaraz, co? Strach? Stawanie się kimś lepszym..? To... To było w jakiś dziwny sposób niewinne i urocze, że braciszek tak pozytywnie i naiwnie do tego podchodził. Uśmiechnęła mu się tylko w odpowiedzi, nie kontynuując już rozmowy.
Głuptasie, to o was i wasze zdrowie, życie się martwię.
Potem wyjaśnienia składał dziadzio i przez chwilę Sofia zastanawiała się, po jakiego grzyba się tak spieszy z wypowiedzią. Ale wyjaśniło się dopiero wtedy, kiedy z pikachu face została przeteleportowana do... gdzie oni w ogóle byli? I CZEMU TU BYŁO TAK ZIMNO? Zaczęła pocierać ramiona dłońmi, aby je rozgrzać i zdezorientowana rozejrzeć się po miejscu. No właśnie. Gdzie to "tu" było? Nie, było za zimno by myś-. Zaraz. Ciepłe ubranka znikąd?
Obejrzała je, patrząc po rodzeństwu, które zaczęło dziękować servantowi Carmilli. To jego sprawka? Faktycznie, przedtem podmienił ubrania siostry, ale... pomógł im? Jej? Co za dziwny mężczyzna, ale szczerze doceniała troskę.
- Dziękuję. - Powiedziała, także na chwilę zatrzymując na nim swoje spojrzenie.
Potarła nos rękawiczką, aby go trochę rozgrzać.
- Zaraz... - Przypomniała sobie ostatnie słowa dziadza odnośnie przekazywania many sługom. - On. Żartował. Żartował, prawda? Żartował? - Rozejrzała się po servantach, zaczynając od Lancera. Ale nawet nie zaczekała na odpowiedź, zaczynając grzebać w torebce, nerwowo sprawdzając jej zawartość. - Na pewno żartował. Musiał żartować. Ten stary kawalarz wpędzi nas kiedyś wszystkich do grobu jeszcze przed nim... - Zaczęła mamrotać, ze zmarszczonymi brwiami przeszukując torebkę. - Jak sobie przypomnę, co w Zaduszki ostatnio zrobił, to...
Gdy skończyła sprawdzać, z jaką niesamowitą wyprawką zostawił ich Boris, Sofia zaczęła rozglądać się po okolicy. Może szyldy na budynkach, nazwy ulic, jakiekolwiek napisy jej coś powiedzą? Może pozna język? A może to region Serbii? Rozejrzała się za jakimiś gazetami, ale wątpiła, że to będzie możliwe ze względu na śnieg.
- Tak, to dobry pomysł. Musimy mieć gdzie spać i zjeść... chociaż nie mam pojęcia, jak zapłacimy za nocleg. - Odparła Ivanowi, niepewnie rozglądając się po okolicy. W ogóle... to w którą stronę może być ta gospoda?
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptySro Mar 24, 2021 10:16 am

No i trafili do nowego czasu. Nowego miejsca. Dzięki pomocy Assassina, nie cierpieli już zimna, a to zawsze coś. Zwłaszcza że w tej pogodzie mogli skończyć w mało ciekawy sposób.-A wyglądam jak by mi było zimno?-Assassin odparł Carmilli pytaniem na pytanie.-Nie żartował. Jeśli chcesz możesz spocząć w łożu z Lancerem i to z korzyścią inną niż tylko zaspokojenie waszych libido-Stwierdził Assassin, dalej się rozglądając po okolicy-Na szczęście ja nie potrzebuję, takich mało smacznych metod-Prychnął, jak by go wizja spania z Carmillą odrzucała.
-Ja nie mam nic przeciwko-Powiedział Lancer do Sofii, uśmiechając się do niej ciepło.
-Tylko jeśli będzie to absolutnie konieczne-Powiedziała Saber po chwili namysłu. Przynajmniej wiedzieli jak na chwilę obecną czuli się z tym ich servanci. A jak czuli się z tym mistrzowie? I z odpowiedziami ich servantów? Czy skoro servanci się przed nimi otworzyli, to czy wypadało im odpowiedzieć? W tym wszystkim, Sofia próbowała dostrzec jakieś napisy, ale niestety nic takiego nie rzucało jej się w oczy. Za to dostrzegła że kilka osób przypatruje im się i wskazuje ich palcami.
-Saber, Lancer-Sin, spojrzał na nich, oni również na siebie spojrzeli i cała trójka skinęła głowami-jesteśmy obok-Dodał Sin i zniknął.
-Za bardzo rzucamy się w oczy-Powiedział Lancer do Sofii by wytłumaczyć jej tą decyzję i również zniknął. Saber po prostu zniknęła, bez słowa.
Chyba też nikt nie miał nic przeciwko karczmie, tylko jak odnaleźć karczmę? Dokąd pójść? Nim zdążyli się nad tym zastanowić, podszedł do nich mężczyzna, cały opatulony futrami, z wielkim plecakiem na ramionach. Jego twarz ledwo było widać w grubych warstwach ubrania... ale miał okulary! Podchodząc do was ściągnął plecak-Zdrastwujtie Tawarisze-Wyciągnął butelkę przejrzystego płynu. Nie było etykiety to i Sofia nie mogła odczytać niczego.-Nowi?-Zapytał, wyciągając jeszcze cztery blaszane kubki i nalewając do nich płynu. Podał im kubki, których zawartość pachniała... alkoholem.-Do dna!-I wypił duszkiem zawartość kubka. To był duży kubek. Prawie 0,5 litrowy. I do połowy był wypełniony tym płynem. I hej, wszyscy rozumieli co mówi!
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 58
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptySro Mar 24, 2021 6:43 pm

Carmille powoli, powoli zaczęła chyba odgadywać schemat w jakim zachowywał się Furie. Naprawdę. To, że kompletnie zignorował ich podziękowania było do przewidzenia, jak również to, że sposób w jaki jej odpowie na zadane pytanie co najmniej ją zirytuje. Szczególnie w tym momencie jakoś nie miała ochoty by dokładał jej jakichkolwiek dodatkowych zmartwień.
- No tak, nie wyglądasz też jakbyś się czymkolwiek przejmował, a mimo wszystko... - tutaj jak gdyby nigdy nic klasnęła dłońmi i potarła rękawiczkami o siebie w bardzo wymownym geście, do tego mówiła to w sposób jakby właśnie przytakiwała komuś, że hej faktycznie jest ładna pogoda. Splotła dłonie za plecami i stała tak przypatrując się tej ich poszerzonej "rodzince" z wyrazem twarzy niczym wykutym z lodu. Jej mimika nie zmieniła się nawet na chwilę kiedy Furie wyprowadzał z błędu Sofie. Nie, dziadek nie żartował z tą całą wymianą płynów, sam koncept nie zaskoczył jej jakoś bardzo, gdzieś to jej kiedyś przemknęło przy przekopywaniu kilku zdobywczych ksiąg spoza "ogólnej" puli. Jeśli mimo wszystko jakkolwiek ją to ruszyło to nie dała tego po sobie poznać. Jedynie przeniosła na chwile błękitne spojrzenie na Furie w momencie jego parsknięcia, ale to tyle. Natomiast wypowiedź Lancera kompletnie "catch her off guard", zamrugała kilka razy przyglądając się ciepłemu uśmieszkowi chłopaka. Z jednej strony jego wygląd i słowa kompletnie jej nie pasowały ze sobą, z drugiej patrząc na jego szczerość wszystko ostatecznie się zgadzało. Zaraz też spojrzała na Sofie. Nie. Wcale nie parsknęła śmiechem zasłaniając usta rękawiczką widząc reakcję siostry.
Odpowiedź Saber natomiast jakoś dziwnie do niej pasowała, nie zamierzała to nijako komentować, chyba, że Ivan zacząłby jakiś swój poemat o nieuniknionym przeznaczeniu, czy coś w tym stylu. Zniknięcie servantów nie wywołało u niej żadnego efektu "wow", Lancer już wcześniej im to zademonstrował, więc no...
Zostali teraz "sami", w nieznanym miejscu. Dalej z wizją błądzenia w nocy w poszukiwaniu schronienia. Znów jej humor podupadł, gdy jej głowę zasypywały kolejne wątpliwości.
Bez słowa przyglądała się też osobnikowi, który podszedł do nich, wypadałoby też zadać sobie pytanie jak wiele widział ów osobnik. W końcu ich słudzy przyciągali wzrok i od tak teraz zniknęli, a ten człowiek zachowywał się jakby to było na porządku dziennym albo faktycznie niczego nie dostrzegł. Carmilla obserwowała jego ruchy, jakoś tak odruchowo przytaknęła jego słowom skinieniem głowy i z lekką konsternacją przyjęła kubek. Zawartość mocno dawała alkoholem, szczególnie przy jej delikatnym węchu. Nie była za wielką fanką "napojów wyskokowych", chociaż eksperymentowała z nim pewnego razu sprawdzając czy uda jej się po tym jakoś zasnąć, ale to tyle. Wynik eksperymentu wyglądał podobnie jak wynik wszystkich innych sposobów. Ten dzień był/jest ciężki, a nie zapowiadało się, że będzie jakiś lepszy. Jebać. Carmilla zebrała się w sobie niemalże od razu pociągnęła z blaszanego kubka solidnego łyka. Przełykając od razu, by nie trzymać tego za długo w ustach i wydychając powietrze. Nie zerowała, nie uważała że byłaby w stanie, ale wypadało przyjąć poczęstunek, prawda? Tak sobie przynajmniej wmawiała.
- Tooo... gdzie my jesteśmy?
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 61
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyCzw Mar 25, 2021 12:12 am

Abonent jest tymczasowo niedostępny, proszę zadzwonić później.
Tak właśnie się czuła Sofia po tym, co powiedzieli im ich servanci. Ale po kolei. Zaczęło się o małej mantry Sofii, podczas której przeszukiwała własną torebkę. Tylko. Zazwyczaj mantry działają tak, że spełnia się życzenie powtarzane w kółko. A przynajmniej taki jest zamiar. A nie twoja prośba zostaje nagle zrujnowana i to w tak brutalny sposób. Gdy Furie zaczął mówić, Sofia zamarła w bezruchu, jakby oberwała zaklęciem Ervina. I dopiero po chwili, wolno, podniosła głowę, wpatrując się w niego i mrugając pary razy.
What the fuck he just said?
Przepraszam bardzo, libido Sofii miało się bardzo dobrze? Dziękujemy za troskę? DLACZEGO UŻYŁ ICH JAKO PRZYKŁADU? Ślepy jest, nie widzi, że Lancer jest nastolat-
LANCER.
CO.
Sofia jak robot przekrzywiła głowę w jego kierunku, a jej brwi uniosły się jeszcze wyżej. Nani. the. actual. fuck. Naprawdę musiała wyglądać w tym momencie jak android, który aktualizuje system. W sensie? Mówił to, bo był miły? Aby ona nie czuła się źle z tym, że nie chce? Czy może miał na to wyjebane? Może to był dla niego chleb powszedni? A może on tego CHCIAŁ? Czy powinna zadzwonić na policję? Albo od razu podać się do sądu? W ogóle chodziło mu o całowanie się czy o-. . .
Z zawieszenia wyrwały ją kolejne słowa Sina i wyjaśnienie Lancera. Po prostu kiwnęła mu na znak, że rozumie. Gdy zniknęli, potrząsnęła tylko głową, aby się otrząsnąć z szoku i w końcu zapięła torebkę i zarzuciła ponownie na ramię. Czy ludzie wokół niej mogą się uspokoić? Bo jednego dnia prawie drugi raz zawału dostała.
W każdym razie potem nadszedł czas na poszukiwanie gospody. Świetny plan, taki bez rąk i nóg. Jednak zanim zdążyli gdziekolwiek się ruszyć, aby go zrealizować - zostali przywitani przez obcego człowieka. Rosjanin? Serb? Zaraz, rozumiała go bardzo dobrze, więc chyba Serb. I ayy, język tak bardzo się nie zmienił, więc chyba nie wylądowali aż tak dawno w tył czasowo! W każdym razie przyglądała się mu, jego plecakowi, aby może dostać jakąś podpowiedź, który mają wiek.
- Tak, nowi... - Odparła kobieta, patrząc na to, co nieznajomy robi. No na pewno byli nowsi od niego, jeśli chodziło o epokę, z której pochodzili. Gdy zauważyła, jak nalewa do kubków płyn z tajemniczej butelki, już zaczynała rozumieć, co tu się święci.
- O nie, nie, nie. - Odparła kobieta, od razu chcąc mu oddać swój kubeczek. - Przyjacielu. Dziękuję, za ofertę, ale ja nie mogę. Biorę leki. Tak. Naprawdę nie mogę, lekarz mi zabronił. - No co najwyżej witaminki brała. A alkohol mogła pić, nawet lubiła, a jakąś ciecz z nieopisanej butelki od randoma na ulicy pić? Postara się wcisnąć mu ten kubek z powrotem. Potem spojrzała na Carmillę. CZY ONA. WŁAŚNIE. SIĘ NAPIŁA. ALKOHOLU OD NIEZNAJOMEGO??? Zabrała jej kubek z ręki. - A ona jest nieletnia. - Przekazała Carmilli spojrzenie pod tytułem "nie dyskutuj nawet". - A Ivan... - Spojrzała na brata. - Nie ważne. - Wzruszyła ramionami. Ivan był Rosjaninem, dla niego wódka to tak jak woda.
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 58
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPią Mar 26, 2021 2:24 pm

Sofia zdawała się być szczęśliwa ze swoim servantem, tak uznał Ivan kiedy to widział jak ściskali swoje dłonie jak jakaś zakochana para. A może... a może by o nich tak poemacik jakiś rzucić? Będzie trzeba pomyśleć. Poobserwować. Zapisać, a potem wygłosić prawdę o ich miłości na świat. Nie był to jednak dobry moment na to. Będzie zapisywał detale, jednak... najpierw musiał przeprosić Saber, co by jej serce mniej smutne było a jego umysł bardziej czysty. Poprawiał to też fakt, iż niejako jego starsza lecz nie siostra, zgodziła się z jego mądrością. Dodała do niej kawałeczek własnej, lecz niech będzie. Wiedział że nie przekona jej do końca, tak jak nikogo do swoich Bogów zwanych Duszami nie przekonał. Nie wykrył jednak tego, jak niewinne o nim zdanie uzyskała Sofia po jego jakże prawdziwych i mądrych słowach. Aż tak spostrzegawczy nie był, żeby jej uśmiech przeanalizować na wylot.

No i sobie wylądowali w tym nowym czasie. Świecie? Przestrzeni? Miejscu? Ciężko było stwierdzić, które było prawdziwe, jednak na pewno było to jakieś miejsce. Dla nich nowe. To też, przy tym określeniu postanowił pozostać. Zdobyli też cieplutkie ubranka, a wszyscy za nie podziękowali. Perfekcyjnie. Tylko Carmilla zapytała się czy nie jest zimno pewnemu bardzo magicznemu jegomościowi. Spojrzał na nią przez chwilę, myśląc jak głupie było to pytanie. Taka była prawda. Gdyby mu było, to i sobie by ubrania zmienił. Ah, mądrość jednak przychodzi z czasem, to też pojedyncze błędy tego rodzaju należało wybaczać nieświadomej białowłosej.
- Myślę, że stres z jakim mówił sugerował jednak, że żart to nie był. - skomentował marzenie Sofii, o tym że to tylko jakiś żart był. Czy był to moment na taki żart? Dziadkowi nie było chyba do śmiechu, jednak nie mógł też nie brać pod uwagę opcji, że ten miał profesjonalnego pokerface'a. Jakiekolwiek wątpliwości rzecz jasna, rozpłynęły się kiedy servant Carmilli odpowiedział że to żadne żarty nie były. Wszyscy też przedstawili swoje podejść do sprawy, w tym Saber. Ivan patrzył na nią przez chwilę, jakby spodziewając się kategorycznej odmowy. Kiwnął jednak głową. - Również chciałbym tego uniknąć, gdyż rzeczy takie nie z przymusu powinny wychodzić, a z bliskości i żądzy między nami.
I to była prawda. To nie tak, że kategorycznie nie chciał tego zrobić z Saber. Była ona jednak dla niego księżniczką. Muzą. Przymuszenie jej do czegokolwiek, byłoby okropną rzeczą jakiej nigdy nie chciałby popełnić. Szczególnie do czynności tak pięknej, ważnej i zarezerwowanej dla zakochanych. Na słowa Lancera, oferującego siebie Sofii, jak i reakcję obu dziewczyn nie zareagował jakoś specjalnie. Tak jak miał własne wierzenia w tych kwestiach, tak świat był piękny właśnie dlatego że było się pozornie wolnym. Mógł tylko spotkać się wzrokiem z Sofią. Uśmiechnąć się pokrzepiająco, żeby sama się nie ograniczała, i jak chce to niech bierze.

- Niestety, dopóki nikt z nas nie potrafi się przeteleportować do naszej willi z tego... miejsca. Czasu. To jedyne co nam zostaje młoda Carmillo, to poradzenie sobie z rozdaniem jakie otrzymaliśmy od Borysa. - widać było, że dziewczyna nie była najbardziej entuzjastyczna w kwestii przygód. Ale nie dziwił się. Niektórzy, zwyczajnie woleli siedzieć we własnym komfortowym koncie. On? Nie, on zdecydowanie wolał podróże na których mógłby jak najwięcej rzeczy się dowiedzieć i przemienić je na sztukę. Rozwinąć. Poznać więcej dusz. - A jak nocleg opłacimy... tego nie wiem. Może będziemy mogli w czymś pomóc w zamian za noc?
Wzruszył ramionami, i podobną reakcję właściwie miał na zniknięcie serventów. Czy kwestionował ich zdolności? Nie. Czy wierzył w Saber? Tak. Czy gdyby chcieli odejść, by ich zatrzymywał? ...no nie. W końcu, Ivan nie był za zmuszaniem ludzi do robienia czegoś czego nie chcieli. Szczególnie iż servanci nie byli nawet ich rodziną, to też żadnego obowiązku wobec nich nie mieli. Nie tak jak oni wobec Borysa.

Nim ich GENIALNY plan bez detali ruszył do przodu, zostali zatrzymani przez okularnika. Patrząc na niego, jak i po jego pierwszych słowach, Ivan był w stanie stwierdzić jedno. Home sweet home.
- Privet Kapitan. (Witajcie kapitanie.) - odpowiedział mu, mając nadzieję że język w tych czasach był wystarczająco podobny, do aktualnego rosyjskiego. Szczególnie że też nie był mistrzem tego języka, z racji na swój aktualny dom. Kiwnął też głową że nowi. -My tolko chto prijechali. (My tylko co przyjechalim.)
No może nie do końca przyjechali, ale nie było to dalekie od prawdy. Ciężko by jednak było wyjaśnić okoliczności w jakich się zjawili, a przekaz ostateczny byłby taki sam. A jak zauważył kubek.
Ho ho! Słyszał o tych klimatach w swoim oryginalnym domu. I tak jak kubek był wielki, tak hej! Tylko do połowy był wypełniony! Zauważył to też że Carmilla się napić chciała, a Sofia tak średnio chciałaby ona lub młodsza dziewczyna piły. To też, nachylił się trochę do jegomościa by szeptem mu przekazać prawdę.
-Zhenshchiny. Slabyye golovy. (Kobiety. Słabe głowy.) - powiedział, nie widząc innego powodu, nim tak. Zrobił to. Uniósł kufel. -Do dna!
I wziął spory łyk alkoholu, totalnie na niego nie gotowy. Czy wypije całość?! Nie wiedział! Ale spróbuje, dopóki nie będzie miał odruchu wymiotnego lub nie będzie chciało mu się odbić. Wtedy przerwie... lecz nie mniej... przygoda!
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPią Mar 26, 2021 2:57 pm

Słysząc "kąśliwą" uwagę Carmilli, Sin łypnął na nią jeszcze nim zniknął-Nic mi po tym jak zamarzniecie na śmierć-Warknął. Zrobił to DLA SIEBIE. Dla własnego zysku. Nic poza tym. Byli więcej warci i bardziej przydatni żywi, niż martwi. Nie żeby się musiał gówniarze tłumaczyć, ze swoich decyzji. Saber zaś w żaden sposób nie skomentowała uwagi którą dodał Ivan na temat tej konkretnej metody odzyskiwania many. Wyraz jej twarzy również nie uległ zmianie. Jeśli miała jakiś komentarz na temat jego uwagi, zachowała to dla siebie.

Następnie sprawy potoczyły się dość szybko, bo sporo zamieszania wprowadziło pojawienie się nowej osoby przy ich grupie. Chociaż Carmilla zastanawiała się jak wiele ów osobnik widział, tak ten nic na temat znikających ludzi nie mówił. Może nie widział nic? Może nie było to dziwne? Może nie chciał dać po sobie poznać że on wie? Sporo tych "może" było. W każdym razie nim Sofia zdążyła powstrzymać Carmillę, ta wzięła łyk. Tak samo postąpił Ivan chociaż ten próbował wziąć więcej niż łyk... no w kurwę to było mocno. Lodowaty trunek wchodził lekko, nie jak jakaś ciepła krajowa za 15zł z biedry. No ale problem polegał na tym, że to nie była wóda. Pili wódkę. Wódka miała 40%. Temu było bliżej do spirytusu niż do wódki i mimo że schłodzono trunek zacnie, tak oboje Carmilla i Ivan zanieśli się kaszlem. Sofia odebrała młodszej siostrze kubek a Ivan po bardzo solidnym łyku mógł patrzeć na resztę napitku z przerażeniem.-Hahaha-Zaśmiał się mężczyzna uderzając dłonią w bok uda. Kiedy Sofia wcisnęła mu swój kubek, wzruszył tylko ramionami i go opróżnił. No, teraz przyszła pora na odpowiedzi.-I żodne znaków ostrzegawczych na wjeździe nie widziało?-Spojrzał po nich, bo skoro nie wiedzieli gdzie są-Oj, ojoj-Pokręcił smutno głową i zabrał od Sofii jeszcze kubek Carmilli który też opróżnił, po czym beknął solidnie i zadowolony pomasował się po brzuszku-Petrosybirsk, daleko, daleko na wschód od Moskwy i pewnie równie daleko na północ od granicy z żółtymi-Schował kubki i butelkę do plecaka, zamiast tego wyjął jakieś zawiniątko, po jego rozwinięciu, wszyscy mogli zobaczyć paski czegoś brązowego-Suszona krowa, aaa, ha-I wyciągnął ręce w ich stronę, chcąc zapewne podzielić się mięsem. Jak już się wszyscy poczęstowali - lub z jakiegoś powodu nie - zwinie pakunek i schowa do plecaka, samemu żując kawałek mięsa-Więc pewno nie ma ta gdzie się zatrzymać. Stara pewno zabije, ale do mnie zapraszam. W tych ciężkich czasach trzeba sobie pomagać, zwłaszcza jak biedaczyska nie wiedzą, w co się wpierdoliły... bo nie wiedzą?-Spojrzał jeszcze niepewnie, bo może nie wiedzieli gdzie są, ale z jakiegoś powodu wiedzieli co się tu dzieje? Cholera wie, tych obcokrajowców i jednego swojego.-To jak nie wiecie, to ja wam że powiem-Pokazał ręką na księżyc-Już 10 lat, suka nie znika. 10 lat! tyle żech słońca nie widzioł, ni dnia nie zaznoł-Podciągnął nosem-A tej przeklętej wiochy, to się opuścić nawet ni do. Tylko wjechać możno-Machnął dłonią-A zresztą gdzie bym poloz? Ja tu ze starą całe życie mieszkomy. Syna tu momy. Gdzie bym poloz?-Znów podciągnął nosem-Przeklynty bimber, po nim mi się płokoć chce *Sniff*-Podniósł okulary i potarł oczy-No i jeszcze ten piprzony morderca, nam tu po ulicach bigo. Ludzie umierojo, nafta się kończy, no cinszo, cinszko. A co ja będę was tu na tym zimnie trzymoł. Idzieta?-Zapytał i odwrociwszy się machnął na nich ręką, by poszli za nim. No chyba że nie chcieli, nie będzie ich przecież zmuszał. Słychać było jak znów podciąga nosem i smutno kręci głową. Swój plecak rzecz jasna zabrał ze sobą.
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 58
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptySob Mar 27, 2021 3:42 pm

Ani z nimi żyć, ani ich wyrzucić co? Tak tylko przeszło przez myśl dziewczynie, słysząc ripostę Furie. Ciekawe co działo się ogólnie ze sługami gdy ich mistrz umiera? Zapewne powracają w zaświaty gdzie czekają na ponownie przyzwanie. To nie byłoby na rękę mężczyźnie? Nie wyglądał na jakoś wielce uszczęśliwionego faktem ponownego kroczenia w świecie żywych. Chociaż wspominał też coś o pewnych wyjątkach... No nic, to nie był teraz odpowiedni moment dla Carmilli na zastanawianie się o tym wszystkim. Dlatego też nie chciała dalej komentować i ciągnąć tej dyskusji. Kącik jej ust delikatnie poszybował w górę na chwilę. Może jej pytanie było głupie, ale przepraszam bardzo, w końcu została specjalistą od przywołanych sług wczoraj w nocy... wait, nie dali jej przekopać podręcznika przez noc.
Ivan natomiast dał kolejny przykład, że romantyzm wciąż nie umarł! Z drugiej strony jeśli nie wiedzieli gdzie i kiedy się znaleźli, to może faktycznie, ów nurt był całkiem świeży i jej brat powinien poczuć się w tym miejscu jak w domu? Dodatkowo pokręciła lekko głową, na wieści o teleportacji z powrotem do willi. Mogła narzekać, ale mieli też zadanie do wykonania. Dragosani mimo wszystko zaufali im i ich umiejętnością. Szczególnie, że nie wiedziała czy Furie nie miał w swoim arsenale takich sztuczek. Coś ją jednak ugodziło gdy została przy okazji wciśnięta w jego wypowiedź kwestia jej wieku.
- Nie musisz się martwić, jestem świadoma zadania jakie zostało przed nami postawione, Panie Ivanie.- Rzuciła w odpowiedzi i dygnęła teatralnie. Chociaż gdyby miała na sobie suknie, wyglądałoby to o wiele lepiej.
To otoczenie źle na nią wpływało, mogłoby już zacząć świecić słońce...

Pojawienie się nieznajomego i wypicie "poczęstunku" nie przebiegło tak jak Carmilla przewidywała na samym początku. Ognista woda faktycznie paliła i była znacznie mocniejsza niż cokolwiek co Carmilla piła do tej pory piła. Zaniosła się kaszlem i jakoś bez problemu pozwoliła sobie wyciągnąć kubek z dłoni. W tym stanie postanowiła uprzejmie zignorować fakt, że Sofia jej matkowała i do tego oszukiwała w kwestii jej wieku! Za to jak już opanowała atak kaszlu, rzuciła triumfalne spojrzenie Ivanowi.
- Słabe głowy, co?- Nie było ważne, że przed chwilą próbowała wypluć własne płuca. Zgodnie z jego słowami startowała z gorszej pozycji. W końcu on tutaj był MĘŻCZYZNĄ, prawda? To znaczyło, że wygrała. Przy okazji odmówiła grzecznie suszonego mięsa. Nacięła się już na napitku. Palące gardło miało jej przypomnieć o wrodzonej ostrożności. Niepokojące jednak były informacje od samego mieszkańca, Petrosybirsk. Dodatkowo "wpierdolili się" w naprawdę grubą sprawę. Aż szkoda, że nie mogła się pożalić, że tak naprawdę zostali w to wrzuceni.
10 lat bez słońca. Wieczna noc bez możliwości opuszczenia tego miejsca, dodatkowo jakiś morderca na wolności. Wszystko to tworzyło dość ponurą scenerię pomijając już samą kwestie ekonomiczną. Spojrzała na pozostałych i raczej ruszyła za nieznajomym dopiero po sygnale od reszty. Niby nie wyglądało na to, ze mężczyzna miał złe zamiary wobec nich, ale no... brak ostrożności właśnie wypalał jej przełyk, więc wolała nieco zwolnić.
Ewentualnie w drodze zagada ich przewodnika.
- Ten morderca, to kiedy się pojawił? Od razu kiedy słońce przestało się pojawiać? - To mogła być jakaś wskazówka, może miejsce to zostało otoczone jakąś barierą i ten ktoś zabijał by pozyskiwać magiczną energię do tego wszystkiego? Znaczy, 10 lat to dość długi okres czasu, ale cóż. Mogli sprawdzić wszystko, prawda?
Carmilla przy okazji rozglądała się po drodze, próbując wyłapać jakieś punkty, które mogłyby pomóc w późniejszej orientacji w tym miejscu.
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 58
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyNie Mar 28, 2021 10:51 pm

Hm. Jego opinia co do metody na odzyskiwanie many zdawała się spotkać z niewielkim aplauzem. Nie było to nic nowego, gdyż niewiele osób w stanie go zrozumieć było. Wiedział to. Nie mniej, Ivan liczył chociaż trochę, że ktoś kiwnie głową w zgodzie z nim. Może Saber, patrząc jak dobrze się dogadywali? Nie, tak się nie stało i nadzieje mężczyzny że dokonał jakiegokolwiek kroku w stronę poprawy sytuacji szybko umarły. Przynajmniej tymczasowo, gdyż nie zamierzał się poddawać tam szybko. Dalej nie mieli okazji porozmawiać, a czuł że naprawienie relacji z księżniczką będzie jakoś tego wymagać.
Przyglądał się przez chwilę Carmilli, gdy ta mu odpowiedziała. Panie? Z jednej strony był starszy, z drugiej jednak... sprawiała że czuł się staro. Ale taka była prawda, czyż nie? Bieg czasu nie zatrzymywał się dla kogoś takiego jak on. Z każdym kolejnym rokiem, jego wiek rósł. Coraz mniej czasu na zwiedzenie świata, poznanie prawdy o duchach jak i zostawienie po sobie artystycznego śladu. Na stworzenie poezji, z której dumny byłby całe życie. I tak jak czas miał w naturze odbieranie piękna rzeczom, tak niektóre czynił jeszcze piękniejszymi.
- Cieszy mnie to młoda Carmillo. W końcu nasze zadanie zostało dość jasno powiedziane. - powiedział szczerze, z lekkim uśmiechem i przymkniętymi oczami. Taka była prawda. Borys powiedział im wprost czym mają się zająć, to też niezrozumienie ich celu byłoby fatalnym błędem w ich edukacji.

Osiągnięcie, jakiego to próbował dokonać, zdawało się poza skalą jego doświadczenia i umiejętności. Moment w którym zebrało mu się na kaszel, był momentem w którym Ivan zrozumiał.
Ah... to też jest sztuka, którą trzeba trenować. Tyle rzeczy do doświadczenia. Przed powrotem, większa ilość treningu będzie potrzebna...
Czy to był początek Ivana alkoholika? Nikt nie wiedział. Przyszłość mogła im to dopiero powiedzieć, a nikt z obecnych tutaj osób nie rozwijał swoich umiejętności wróżenia jej. Przynajmniej nie wedle jego wiedzy. Nie mniej, on z Carmillą przetestowali dobroć nieznajomego i nie mogli specjalnie narzekać. Szkoda że Sofia się nie poczęstowała, jednak rozumiał iż nie wszyscy byli gotowi na testowanie rzeczy nowych. Tak jak nie wszyscy byli tacy chętni do przygód, wraz z nowymi doświadczeniami, jak cicha woda jaką jest Ivan.
Rzecz jasna, on wziął większego łyka alkoholu, to też nędzne prowokacje białowłosej nie przyniosły na nim wielkiego efektu. Dlatego bezceremonialnie, bez żadnych słów i z neutralną twarzą, wypiął się trochę plecami w stronę młodszej członkini ich zespołu. Wszystkie plotki na jakich bazował swoją wiedzę, sugerował że kobiety były mniej odporne na alkohol z paroma wyjątkami. Generalnie, wiele wskazywało że posiadały również mniejszą wytrzymałość fizyczną, jednak ludzkie ciała nie były w żadnym stopniu ekspertyzom Ivan'a. Więcej mógłby o boskich ciałach mówić. W każdym razie, stwierdzenie o słabszej głowie nie było błędem.
Nieznajomy im kompan, zdawał się przyjaznym człowiekiem. Miłym również, Ivan był tego pewien. Znał on się na ludziach, a ich piękno mógł wyłapać z mili. Petrosybirsku jednak, nie kojarzył. Jego znajomość geografii zresztą nie była aż tak imponująca. Jedynie interesował się miejscami... ciekawszymi. Bardzo naturalnymi lub mającymi jakieś legendy. Nie nieznaną krainą taką jak to. Na poczęstunek, wziął kawałek suszonej krowy. Zwykle miewał jadać rzeczy widelcem i nożem, jednak aktualna sytuacja średnio na to pozwalała. Łapiąc więc oboma dłońmi niewielki kawałek mięska, ugryzłby je dość... delikatnie. Nie jakoś rwiąc ani nic. Nie był barbarzyńcą przecież.
- Nie wiedzą. - skomentował tylko w przerwie w walce z wyjątkowo ciągnącym się kawałkiem mięsa. Gdzie był nóż, aby przeciąć ten kawałek? Tak jak prosty świat mu nie przeszkadzał, tak naprawdę powinni niektóre rzeczy zawsze mieć pod ręką. Nawet jak nie miał pojęcia jakby ten kawałek mięsa pokroił w powietrzu... a może Saber... Ivan pokręcił głową na tą myśl. Nie nie, to by było bez sensu. Wysłuchiwał więc opowieści, walcząc ze swym przeciwnikiem. 10-letni księżyc, niemożliwość wyjścia z wioski i morderca. No, oraz kończąca się nafta, ale akurat nie miał pojęcia czy nie było to związane z brakiem możliwości wyjścia z miasta.
- Idziemy, gościnności drugiego człowieka odmawiać nie wypada, jednak imię naszego wybawiciela chciałbym znać... - powiedział tutaj, już bardziej w swoim naturalnym, "szlacheckim" tonie, kładąc rękę na piersi i lekko się kłaniając przed nieznajomym. Pytania Carmilli były dobre, a że z pełnymi ustami się nie je, starał się ograniczyć mówienie. Rzucił tylko pojedynczym pytaniem, nim wróciłby do wędrówki za mężczyzną i zabawą z suszoną krową. - Co się dzieje, jak próbujecie wyjść?
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 61
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPon Mar 29, 2021 1:23 pm

Trzeba było przyznać, że Ivan żył we własnej fantazji. Duchy, bogowie i wiara w mityczne byty (gdzie warto wspomnieć - Sofia zawsze szanowała i nigdy nie wyśmiewała wierzeń chłopaka), do tego cała ta poetycka otoczka, jakby właśnie wyszedł z średniowiecznego dramatu. Rosjanin był święcie przekonany, że jest cnym i dzielnym rycerzem, a każda kobieta wokół delikatną, niezdolną do niczego księżniczką, która tylko czeka na ratunek z jego dłoni. Oh tak, te biedne, nic nie potrafiące kobiety! Słabsze głowy, słabsze ciała, umysły też słabsze, kto dał im prawo do głosowania? Ivan na pewno by lepiej zagłosował za nie, prawda? Sofia chyba za mało razy go w dzieciństwie zdzieliła po tym pustym, białym łbie, skoro chłopak wciąż śmiał twierdzić, że kobiety są jakkolwiek od niego gorsze. Wiele jego "poglądów" nauczyła się puszczać mimo uszu - akceptując, że jej brat żyje w jakimś oderwanym od rzeczywistości świecie - ale gdyby teraz mogła mu czytać w myślach... Ciekawe, czy Saber by jej zaczęła klaskać czy jednak by Sofię zaatakowała, gdyby Meksykanka z całej siły kopnęła mężczyznę w krocze?
- Ivan. Przymknij się już, proszę. - Westchnęła, patrząc jak ten po raz kolejny nazywa Carmillę "młodą". Owszem, to była prawda - dziewczyna była najmłodsza z całego rodzeństwa, ale? Czy on nie zauważył, że już jego pierwsze słowa w tej konwersacji zraniły jej dumę? Nie no, skąd, rycerz mieć hełm na łbie, rycerz nie słuchać, rycerz wiedzieć lepiej. - SH- Cicho. - O tak. Właziłaby mu teraz w każde kolejne słowo, przerywając. Leave Carmilla alone!

Sofia mogła tylko patrzeć na swoje rodzeństwo z wymalowanym "A nie mówiłam?" na twarzy, gdy ci zaczęli się krztusić po alkoholu. Oddała swój i Carmilli kubeczek nieznajomemu z przerażeniem patrząc, jak ten je do dna opróżnia. Oh. To dopiero jest super moc. Wołowinką się poczęstowała, od razu odgryzając mały, malutki kawałek na spróbowanie. Nie nastawiała się na jakieś uczty w tym miejscu, więc i suszonym mięsem nie wzgardzi... O ile w ogóle jest zjadliwe. Miło też, że mężczyzna od razu wytłumaczył im w czym problem. Przynajmniej nie musieli marnować godzin, jak to pewne grupy osób w sesjach rpg, na przeszukiwanie wioski i rozmawianie z npc'tami, aby w ogóle się domyślić, co mają w danym miejscu zrobić. Księżyc na niebie długo, zimno, chodzi morderca, nafta się kończy. Kiwnęła głową, zapisując w myślach listę problemów mieszkańców Petrosybirska. Trochę smutno jej było, że słoneczko nie pojawi się na niebie - bowiem lubiła się wygrzewać w jego promieniach... Ale to był kolejny powód, aby pomóc tym osadnikom. Na wspomnienie o "żółtych" lekko się skrzywiła, nie będąc pewna, czy będzie mile widziana w domu mężczyzny po tym, jak już się odwinie z tych wszystkich warstw ubrań. Ale wyboru nie miała, więc ruszyła za nim.
- Chętnie skorzystamy z gościny, dziękujemy. - Odpowiedziała ciepło, podchodząc do okularnika i klepiąc go po ramieniu, gdy ten zaczął szlochać. Nawet gotowa była go przytulić! - No już już. Będzie dobrze. - Zerknęła na rodzeństwo, nie będąc pewna, czy powinna powiedzieć kolejne słowa. Ale. Yolo. - Jesteśmy uczonymi z Moskwy, przysłali nas aby wam pomóc! - Tak. Albo to zdanie bardzo im pomoże: zyskają szacun na dzielni, respekt, będą im ludzie chętniej odpowiadać na pytania, pocieszą okularnika albo... albo właśnie wkopała całą trójkę w wielkie bagno. No cóż. - Tylko musimy się też dowiedzieć, jaka data dziś jest. Dokładnie. I jaki rok był, gdy słońce zniknęło. Może czas się u was popsuł. - Pokiwała głową z pewnością eksperta. Skoro zniknęło im słońce i nie mogli wyjść z wioski to... chyba akceptowali fakt, że działo się coś paranormalnego? Przynajmniej postanowiła wykorzystać ten moment, aby dowiedzieć się w jaką erę ich dziadzio wyrzucił.
Ilość kłamstw wypowiedzianych przez Sofię ostatnio... ouch. Nie żeby miała jakieś wyrzuty sumienia, czy coś.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPon Mar 29, 2021 2:52 pm

Może to dobrze, że nikt tu nie potrafił czytać w myślach? Bo myśli Ivana były dość... no mogłyby wywołać konflikt, na który chłopak na pewno nie był gotowy. W każdym razie zgodzono się pójść do chaty nowo poznanego koleżki, więc no, ruszyli. Ten był wdzięczny Sofii że ta postanowiła go pocieszyć, ale jak usłyszał o Moskwie to spojrzał na nią i resztę rodzeństwa z niedowierzaniem po czym machnął ręką.-Nie wyglądali na takich, ale nie moja sprawa. Dobrzy czy źli. Ino to się liczy-Pomachał palcem Sofii, dając jej znać że jej nie wierzy, ale w sumie go to też nie interesuje. Niech będą grzeczni i to mu wystarczy.-1880. Listopad 20-Wymamrotał, zastanawiając się chwilę nad datą-Chyba. Bez słońca, to cienszko-Pokręcił głową. Gdy Ivan zapytał o jego imię, wyciągnął do niego dłoń-Kiriłł. Kiriłł Antonov, ale dla tawariszy, Anton. A wyście?-I spojrzał po całej trójce. Generalnie mięso które jedli było twarde. Co do tego czy dobre, to ciężko powiedzieć. Taki trochę kabanos, tylko twardszy i bardziej suchy. Niektórzy kochali, inni nienawidzili. Kolejna ze swoim pytaniem, wyskoczyła Carmilla, Anton słysząc je podrapał się po głowie-W sumie licho wie. Ni pamiętam jusz ci... powinna Cara pytać, albo tego no... wilkigo detektywa całego-Wzruszył ramionami jeszcze, bo no ni w ząb nie pamiętał. Kiedy już się wydawało że to koniec pytań, to jeszcze Ivan miał swoje-Barykada. Idziesz i BAM-Zakrzyknął, klaszcząc w dłonie-Se głowe rozbijesz, a żadnyj ściany nie widoć. Magia jakoś-Pokręcił smutno głową. Trochę od centrum wioski(A raczej małego miasta) odeszli i teraz będąc nieco na uboczu, dostrzegli w oddali maleńką chatkę. To właśnie do niej prowadził ich Anton. Jak tylko podeszli, z chaty wyszła kobieta. Malutka, no może 1,50m miała. Łatwiej było ją chyba przeskoczyć niż obejść a i widocznie ząb czasu jej nie oszczędzał. Siwe włosy schowane miała pod pstrokatą chustą na głowie.
-Anton nicponiu, gdzie się ślajesz po nocy, jeszcze cię- oh, goście-Przerwała krzyczenie na Antona i powiedziała łagodnie na widok trójki przybyszów.
-Ano goście Jarzębinko moja, jo żem stwierdził że im pomogie, bo się nam nagle w mieście zjawili. Nowi zupełnie, gdzie się zatrzymoć nie mają. No już, nie złość się kartofelko, bo wisz jak to Polaki gadajo, bo pikności złości szkodzi-Powiedział Anton łapiąc zapewne swą żonę za dłonie i całując ją w policzek. Ta zdzieliła go ręcznikiem przez plecy
-A ić ty, staruchu, vodką śmierdzisz, tak gości mi prowadzisz? Ić że ty kury nakarmić. A ić-Pogoniła Antona uśmiechając się jednak do niego ciepło i spojrzała na trójkę przybyszów na ganku
-A co ja was na zimnie czymo, oja stara, gupia. Chodźcie, wchodźcie, ogrzejcie się kochaniency. Zaraz wam ino bali wodą ciepło napełnie, jakiej strawy przyrządze.-I weszła do sieni, dłonią ponaglając resztę by też weszli i zamknęli za sobą drzwi. Pomieszczenie było małą izdebką, wypełnioną szafkami z bibelotami, wielkim stołem zastawionym białym obrusem, ewidentnie ręcznie haftowanym. Naprzeciwko wejścia, były drzwi prowadzące w głąb domu. Z lewej strony również były drzwi prowadzące do innego pomieszczenia, z prawej zaś stał kominek a przed nim dwa fotele. Przy stole zaś stały cztery krzesła.-tam ciuchy rzućcie-Wskazała malutką drewnianą półeczką pod drzwiami, gdzie faktycznie już kilka kurta leżała.-No, to jak was zwio? A no tak, stary się przedstawił? Czasem zapomina, pamięć nie ta. A tak, a ja to Polina, żona Kiriłła-I już otworzyła drzwi z lewej od wejścia, gdzie dostrzec można było kuchnię.-Ja ino wam gulaszu nagotuje trochje, z kąpilo poczekacie aż zjecie-Oświadczyła.
Powrót do góry Go down
Carmilla


Carmilla


Liczba postów : 58
Join date : 19/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptySro Mar 31, 2021 5:41 pm

Nikt tu nie czytał w myślach i chyba jedynie to uratowało Ivana przed bardzo złymi rzeczami. Tak złymi, że nawet zapewne Furie by odwrócił wzrok! Swoją drogą wyglądało na to, że jej brat usilnie próbował stanąć ramię w ramię z jej Servantem w wyścigu o to, który z nich jest bardziej irytujący. Naprawdę. Jak można nie wyłapać tak jasnej aluzji?! Dalej mówiąc jej "młoda" tylko ją prowokował. Carmilla zacisnęła na chwilę zęby szykując dla niego bardziej bezpośrednie argumenty, ale przygotowana wiązanka nie miała nigdy ujrzeć światła dziennego (co w sumie i tak nie miało by racji bytu w ich obecnej sytuacji!) Na całe szczęście zainterweniowała Sofia, sprawiając, że usta białowłosej pozostały zaciśnięte szczelnie, niczym kadłub bojowego statku. Chociaż trzeba przyznać, że sposób w jaki starsza siostra "ucinała" każdą możliwą odpowiedź Ivana, wywołał u Carmilli lekki uśmiech, który też posłała w stronę Sofii.
Ich przewodnik jak się okazało musiał mieć przełyk i żołądek ze stali. Ciekawe czy było to spowodowane uwarunkowaniem genetycznym czy może ciężką pracą? Może kiedyś znajdzie odpowiedź na to pytanie, w tym momencie napawała się słodkim (chociaż dalej wypalającym wnętrzności) zwycięstwem! Braciszek nawet nie wiedząc co powiedzieć, skapitulował odwracając się do niej plecami. Bardzo dojrzale z jego strony! Następnie dyskusja nie potoczyła się prawdopodobnie najlepiej i gdyby Kiriłł był tutaj opcją do romansowania to zawaliłaby sprawę jak Ivan z Saber. Na szczęście nie zapowiadało się na to i poza wewnętrznym "ta postać Ci to zapamięta" nie wydarzyło się nic złego. Nie wyglądali raczej na uczonych, szczególnie z Moskwy. Może Ivan by jakoś się przecisnął przez narzuconą rolę, momentami był na tyle... Ivanowy, ale one raczej nie miały co startować. Szczególnie, że Carmilla była jeszcze ponoć nieletnia.
Za to mogli dowiedzieć się kilku ważnych informacji - 1880... czyli z romantyzmem znowu się aż tak nie pomyliła, bariera dookoła tego miejsca, która przepuszcza tylko z zewnątrz. Do tego "Car" lub "Wielki Detektyw" był ich kolejną poszlaką. No, ale to przyszłościowa informacja, zapewne niezbyt odległa, ale przyszłościowa.
- Carmilla - odpowiedziała przedstawiając się cicho, dalej rozglądając się dookoła. Jakoś nie mogła przywyknąć do informacji, że tak tu wyglądał każdy dzień. Grzecznie dreptając za resztą grupy. W końcu znaleźli się przy chatce Kiriłła i jego żony Poliny, która nawet jeśli miała go czymś zdzielić za fakt sprowadzania gości, to jakoś tego nie pokazywała. Dodatkowo mieli tutaj kury. Ciekawe. Ulżyło jej też po zaproszeniu do środka. Wnętrze chatki pozwalało jej odciąć się od mroku panującego na zewnątrz. Zostali zarzuceni gradem informacji, co gdzie jak i w ogóle. Już w środku Carmilla zaczęła powoli zrzucać z siebie niepotrzebne w środku warstwy. Oczywiście przedstawiła się w dokładnie taki sam sposób jak Kiriłłowi, kobiecie. Odwiesiła kurtę wrzucając do rękawa i czapę i rękawiczki.
- Co sądzicie? - spytała cicho gdy zostali chwilowo sami, pytała raczej o ogół sytuacji, bo szczegóły pewno będą musieli omówić później.
Pozwoliła sobie zajrzeć do kuchni za kobietą nieśmiało pytając czy może jakoś pomóc. Może nie była najwspanialszym kucharzem, ale zapewne znalazłoby się coś co może zrobić. Przy okazji musiała sobie poustawiać kilka informacji w głowie.
Powrót do góry Go down
Ivan


Ivan


Liczba postów : 58
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPią Kwi 02, 2021 1:52 pm

Hm. Chyba jego towarzyszki nie do końca go doceniały, tak patrząc jak to nagle kazano mu się przymknąć. Spojrzał na Sofię z zapytaniem w oczach, jakby nie do końca wiedząc o co jej mogło chodzić. Brzmiała trochę... jakby coś niemiłego powiedział? Ivan przyglądał jej się przez chwilę, analizując o co tutaj mogło tej starszej dziewczynie chodzić. Dogadywanie się z Sofią, potrafiło być dość ciężkie, jak i zrozumienie jej. Czasami było prosto, czasami bardzo ciężko. Były jednak ku temu dobre powody. On był poetą, artystą, i na świat patrzył inaczej od prostej ziemianki jaką była jego starsza siostra.
- Ależ- - i mu przerwała Sofia. Spojrzał na nią bardziej zawężonym wzrokiem, widząc jak iście niegrzecznie się zachowuje. Niestety, wychodziło na to, że Borysowi nie udało się wychować perfekcyjnie wszystkich dzieci. Być może, wynikało to częściowo z ich naturalnych predyspozycji do komplikowania rzeczy. Jak długo by się stali nie kuło, pewnych rzeczy w niej się nie zmieni. Pokręcił tylko głową zawiedziony zachowaniem Sofii i przeforsował swoje słowa. - Twoje zachowanie jest bardzo niegrzeczne, panno Sofio. Nie przystoi tak damie.
Nie unosiłby głosu ani nic. Nawet jak ta by trochę jego słowa zagłuszała, tak raczej jak ktoś by się postarał to by je zrozumiano. Ah te dziewczyny... chociaż właściwie, całe jego rodzeństwo potrafiło być zwyczajnie problematycznie. Gdzie ich dostojność uciekła, no nie wiedział niestety. Było jednak również częścią świata, i też należało do obrazu jaki starał się pokazywać w swoich poematach.

Słysząc kłamstwa Sofii, Ivan trochę skrzywił twarz. Nie przeszkadzały mu jakieś drobniejsze kłamstwa, nawet jak sam ich nie popierał. Ostatecznie, nie planował zbyt bardzo sabotować stylu życiowego swojego rodzeństwa. Tym razem jednak, no nie mógł tego nie zrobić. Nie kiedy mężczyzna wyciągnął do niego rękę. Ivan ją uścisnął, tak porządnie bo wiedział że delikatny uścisk to nie było coś lubianego wśród ludzi prostych.
- Ivan Rostock Dragosani. I wybacz Antonie, lecz z ziemi dalszych od Moskwy jesteśmy. Wasz problem jednak, naszym problemem, a rozwiązanie go naszym celem. - powiedział przepraszająco, bo akurat to kłamstwo było już zbyt niemiłe jak na jego gusta i nie zamierzał w nie się bawić. Prostych ludzi tak okłamywać i starać się nimi manipulować. Zerknął tylko na Sofię i pokręcił głową trochę zawiedziony.
1880. Dawne czasy, jednak nie aż tak dawne. Oznaczało to dość jasno, że językiem ruskim byłby dalej w stanie się dogadać. Pytanie jakie zadał... odpowiedź jaką dostał była taka jakiej się spodziewał. Magia. To był dobry znak. Oznaczało to, że mieli szansę na zbadanie tego zjawiska. A łącznie, mielie jakby 3 rzeczy do zbadania. Zapewne połączone ze sobą. Jak dobrze, że był ich trójka, i będą mogli co nieco się pracą podzielić.

Dotarli do domu Antona, gdzie przywitała go niewielka kobietka. I go zdzieliła ręcznikiem. Instynktownie spojrzał na Sofię, nie mając problemu z wyobrażeniem sobie takiej samej reakcji z jej strony. Hm. Interesujące. Swoich myśli jednak nie wypowiadał na głos - a jak było wiadomo, niejednokrotnie już go to uratowało. Zostali zaproszeni do środka. Mieszkanko było... niewielkie, lecz zdawało się przytulne. Ivan wolał nawet tego rodzaju domy, niż wille do jakiej to się przyzwyczaił u rodu Dragonsnai. Ściągając zbędne warstwy ubrania, rzucił kurtkę, czapeczkę i rękawiczki tam gdzie wskazano. No, te dwie ostatnie rzeczy najpierw schował do kurtki rzecz jasna, żeby się potem nie pomieszały. Nie byłby to jednak raczej większy problem, patrząc na zdolności servanta Carmilli. Lubił innym ubrania dawać, patrząc na jego dotychczasowe zachowanie.
- Ivan Rostock Dragosani. Miło Cię poznać Polino, i dziękujemy za gościnę. Przepraszamy też za najście was, w tak okrutnych dla was czasach. - powiedział, kładąc rękę na piersi i kłaniając się. W końcu był szlachetnym rycerzem piszącym poematy, i on wiedział co to kultura. Chwilę później, Carmilla zadała pytanie, co sądzili. Ivan zastanawiał się przez chwilę, nim się uśmiechnął.
- Wieczny księżyc, morderca na wolności i magia powstrzymująca ludzi przed wyjściem. Wszystko może być połączone ze sobą jak i z naszym celem, i wszystko należałoby zbadać. Najlepiej zapewne, rozdzielając się jeżeli zależy nam na tempie. Wierzę że pierwszym celem powinno być sprawdzenie przez nas tej bariery, co miasto blokuje. Odkrycie prawdy o reszcie, trudniejszą rzeczą zdaje się być. - odpowiedziałby młodej Carmilli, nim ta zdążyłaby uciec pomóc gospodyni w kuchni. Sam... najchętniej porozmawiałby w końcu z Saber, ale wątpił aby starczyło mu czasu na poruszenie z nią kwestii jaką chciał poruszyć. Mógł tylko grzecznie usiąść na krzesełku przy stole, czekając na strawę jaką to Polina im zaoferować chciała, z nadzieją że niedługo znajdzie okazję do porozmawiania ze swoją księżniczką.
Powrót do góry Go down
Sofia


Sofia


Liczba postów : 61
Join date : 18/03/2021

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptyPią Kwi 02, 2021 7:00 pm

Uśmiech Carmilli był największą nagrodą, jaką mogła dostać Sofia za ustawianie Ivana do pionu. Do tego dochodziła własna satysfakcja i... od razu humor został poprawiony. Oczywiście, mości pan wspaniały rycerz aka samiec alfa MUSIAŁ ale to koniecznie MUSIAŁ dorzucić ostatnie zdanie, na które Sofia już lekceważąco machnęła ręką. Niegrzeczne zachowanie? To on zachowywał się skończony, szowinistyczny buc. Plus Sofia nie była damą, więc co to za różnica?
No i on z pewnością nie był gentlemanem.
Próba oszustwa była bardzo... lamerska ze strony kobiety, to trzeba było przyznać. Jedynie mogła przepraszająco uśmiechnąć się do Antona. Okej, z Moskwy nie byli, ale hej - naprawdę byli tutaj po to, aby pomóc! I przy okazji udało się im dowiedzieć, że wylądowali w schyłku XIX wieku... oh, czyli końcówka epoki wiktoriańskiej, Rosja za niedługo nie będzie miała carów i... za około 30 lat wybuchnie I Wojna Światowa. Sofia przełknęła ślinę. Specem od historii nie była i nie wiedziała, jak to dotknie Petrosybirsk i czy w ogóle Anton tego dożyje... a może lepiej, aby wojny nie dożył. Dziewczyna jeszcze raz sobie uświadomiła, jakie to szczęście, że urodziła się w czasach względnego pokoju. I zaraz. Pod koniec XIX wieku chyba jeszcze nie było elektryczności? Chyba? Darn it, lubiła elektryczność!
- Sofia Dragosani. - Przedstawiła się, gotowa także uścisnąć rękę pomocnego mężczyzny. A wszelkie przemyślenia zachowała dla siebie. Pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć, prawda?
Suszone mięsko było okej, a na pewno nie było gorsze, niż Sofia się spodziewała. Tak też i zagryzała je sobie po drodze. Przynajmniej poćwiczy tym jakoś zęby i mięśnie szczęki. Chyba. W każdym razie, grupa dotarła do chatki Kiriłła. I poznali jego żonę! Widać było, że para sporo przeżyła - przykładowo alkoholowe spacerki Antona - ale wciąż mocno się kochała. Aż miało ochotę się rzucić ciche "awwww" na ich widok. Zostali zaproszeni do środka, gdzie rozebrali się z wierzchnich ubrań od Furie i mogli się rozejrzeć po izdebce. I ciężko było się nie rozglądać, kiedy nagle znaleziono się w żywym "skansenie". Ponad wiek różnicy przecież!
- Oh, przywitał się. Gdyby nie Anton, dalej marzlibyśmy na mrozie. - Uśmiechnęła się do Poliny, próbując dobić mu trochę punktów u żony. Jakaś forma podziękowania za ratunek oraz zadośćuczynienie za kłamstwo? Pewnie tak. - Ja jestem Sofia.
Uprzejmości i podziękowania pozostawiła Ivanowi, który rwał się do przodu, aby tylko je wypowiedzieć. Ciekawe, czy w tych czasach też będą go uważać za kompletnego czuba? Ciężko było nie myśleć o tym, patrząc, jak ten dostojnie się kłaniał Polinie.
- Nie wiem, czy powinniśmy się rozdzielać. Co trzy... co sześć głów to nie jedna. - Poprawiła się, a kącik jej ust poleciał lekko do góry. - Może nasi przyjaciele będą wiedzieć coś więcej na ten temat albo pomogą nam w poszukiwaniach. - Oczywiście, miała na myśli servantów. Niby ich trójka uczyła się od dziecka o magii... a nie wiedzieli praktycznie nic. Więcej dowiedziała się w ciągu pięciu minut od Lancera niż przez ostatni rok od dziadzia. I Furie zdawał się sporo wiedzieć. Saber? Ciężko było powiedzieć, jak rozległą wiedzą na temat magii się posługiwała. - Ale tak. Bariera wydaje się najlepsza na początek. - Przytaknęła. Przynajmniej wiadomo było gdzie iść. Potem mogli, na przykład, poszukać jakiś kręgów magicznych czy innych źródeł magii potencjalnie odpowiedzialnych za nią.
Gdy Carmilla poszła do kuchni, pytając się czy może pomóc, Sofię olśniło, że to bardzo dobry, miły i uczynny pomysł. Pociągnęła Ivana za sobą - aby paniczyk nie stał się i nie obijał.
- Też chętnie pomogę, lubię gotować. - I nawet to potrafiła robić! Od razu podwinęła rękawy. - Proszę nam tylko powiedzieć, co zrobić. A Ivan chętnie posprząta. - Pociągnęła go do przodu za ramię, aby nie miał nawet najmniejszej możliwości się z tego wyplątać.
Powrót do góry Go down
Ringo Hayairushi


Ringo Hayairushi


Liczba postów : 277
Join date : 30/03/2015

Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet EmptySob Kwi 03, 2021 8:17 am

Widząc nieco teatralne zachowanie Ivana, Polina nie bardzo wiedziała jak zareagować ale była pod wrażeniem! Po prostu nikt tak nigdy się przy niej nie zachowywał, to prości ludzie roli byli. Dlatego też jedynie nerwowo machnęła dłonią i zaśmiała się.-Młody panicz-Zaśmiała się jeszcze raz kręcąc głową i idąc w stronę kuchni. Drużyna po szybkim omówieniu potencjalnego planu, postanowiła jednak pomóc Polinie w przygotowaniu obiadu, ta jednak widząc Iwana, szybko pokręciła dłońmi-No, no, chłop w kuchni to jakie nieszczęście. Wszystko zepsuje. Chce pomagać to sio na dwór, drwa narąbie i sprawdzi czy Anton nie chleje-I była twarda w swym przekonaniu że Iwan i kuchnia równa się tragedia. Nawet jeśli miałby za zadanie jedynie sprzątać. Niech sobie na podwórku sprząta. Albo w łazience. Albo w innym domu. W rodzie Poliny kuchnia zawsze należała do kobiet i to się nie miało zmienić!-Kochanienka nalej wody do imbryka i połóż na kuchence. W szafce nad kranem* masz puszkę z ziołami a dwie na prawo, są kubki. Nasyp nam proszę i zalej ziółek-Polina zasypała Carmillę instrukcjami. Co do szafki z herbatą, Carmilla dostrzegła tam mnóstwo puszek. I kiedy je otworzy to w więcej niż jednej będą ziółka. Dokładniej rzeczy biorąc znajdzie cztery puszki zawierające coś, co zdaniem Carmilli mogło nadawać się do zaparzenia. Wpierw w czerwonej puszcze ze złotymi motywami, były brązowo-czarny susz, niemal proszek, o mocnym ziemistym zapachu. Następnie była zielona puszka ze złotymi motywami w której znajdował się ciemno-zielony susz, przypominający malutkie igiełki, a także coś co wyglądało jak suszone jagody i złoto-brązowy proszek. Pachniało odświeżająco i lekko piernikowo? Trzecia puszka, mniejsza od pozostałych i czarna, zawierała w środku bardzo drobne czarne i fioletowe kuleczki, pachniało ostro ale bardzo przyjemnie. Ostatnia puszka o białym kolorze, zawierała w środku maciutkie gwiazdki i pręciki, pachniało delikatnie i przyjemnie. Kiedy Carmilla przyglądała się kwestii ziółek, była jeszcze kwestia zadanka dla Sofii. A Polina, dobra kobieta, zawieść jej nie mogła, oj nie nie.-No dobrze, to ty zastaw nam proszę stół i przygotuj jakieś zakąski do gorzały. W szafce po lewo znajdziesz zastawę, sztućce w szufladzie przy kranie, a zagrychę w schowku z prawej-I faktycznie po prawej były takie malutkie drzwi, po których otwarciu Sofia dostrzegła dużo lodu, a w nim przeróżne wyroby. W krainie wiecznego śniegu, łatwo było o taką pseudo lodówkę. W każdym razie były konfitury, przetwory z grzybów, jakieś ryby, sałatki... A z zastawą nie łatwiej! Bo była biała czysta, w niebieskie kwiatki i jakaś taka różowawa. Wybory, wyobry, a Polina zapytana przez którą co wybrać machała ręką i mówiła że którąkolwiek. Ewidentnie dla tego, że pochłonięta była już przez wykańczanie gulaszu. A to kobity. Kobity dadzą rade. Jeśli Iwan postąpił tak, jak tego od niego oczekiwano i poszedł szukać Antona, to znalazł go za domem jak rzucał paszę kurom, które miały drobną przybudówkę za domem. Stał tam kurnik a poletko otoczone było małym płotkiem. Raczej nie specjalną przeszkodą dla Drobiu, ale ten chyba nie próbował uciekać. Kurki gdakały teraz sobie wesoło, jak im Anton rzucał ziarno z wora który stał obok niego-Cip, cip-Powtarzał co jakiś czas.

*:
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty
PisanieTemat: Re: Arc Ib - In the midst of night's quiet   Arc Ib - In the midst of night's quiet Empty

Powrót do góry Go down
 
Arc Ib - In the midst of night's quiet
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 10Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Kot Terrorysta :: Fate/Drown Existence-